tag:blogger.com,1999:blog-46481861089261684662024-03-19T05:15:48.298+01:00Auror z wymiany [Z]Charlotte Petrova http://www.blogger.com/profile/00083658984695342486noreply@blogger.comBlogger53125tag:blogger.com,1999:blog-4648186108926168466.post-26582422421338054032021-01-09T22:51:00.006+01:002021-01-09T22:53:23.725+01:00Zaproszenie – nowe opowiadanie dramione<p>Dzień dobry, dobry wieczór, witam!</p><p>Chciałabym z przyjemnością zaprosić Was na mojego nowego bloga <i><a href="https://senne-opowiesci.blogspot.com/" target="_blank">senne opowieści (klik)</a></i>, po długiej nieobecności wróciłam do pisania i z ogromną przyjemnością pragnę przedstawić Wam miniopowiadanie dramione <a href="https://senne-opowiesci.blogspot.com/2021/01/w-deszczowy-dzien-w-nowym-jorku-czesc-1.html" target="_blank"><i>W deszczowy dzień w Nowym Jorku</i></a><i>! </i></p><p>Nie sądziłam, że jeszcze kiedyś będę miała okazje powiedzieć te słowa. Wydawało mi się, że moja przygoda z blogowaniem dobiegła końca, w pewnym momencie 2/3 lata temu straciłam zapał do pisania...</p><p>Ale 2020 był trudnym czasem dla wszystkich. Przyszło nam żyć w zmienionej rzeczywistości, miałam w końcu czas na zastanowienie się nad wieloma rzeczami i zrozumiałam, że pisanie to coś, co chcę dalej rozwijać. Ze tworzenie fanfików dramione czy pisanie autorskich opowiadań to coś co powinno znów być elementem mojego życia! </p><p>Także z dumą zapraszam na pierwszy z kilku moich nowych tekstów. </p><p>Całuję, pozdrawiam i mam nadzieję, że trzymacie się w zdrowiu! </p><p>Charlotte Petrova </p><p style="text-align: center;"><b><u><a href="https://senne-opowiesci.blogspot.com/p/o-blogu.html" target="_blank">W deszczowy dzień w Nowym Jorku</a></u></b></p><p><b>Fandom </b>– Harry Potter </p><p><b>Postacie/ Pairing</b> – Dramione</p><p><b>Rodzaj</b> – 4-częściowe miniopowiadanie </p><p><b>Klasyfikacja</b> – K (tekst odpowiedni dla osób w każdym wieku) </p><p><b>Opis </b>– Hermiona Granger planowała spędzić cudowny weekend w Nowym Jorku ze swoim chłopakiem. Czasem los jednak płata nam figle i nic nie idzie zgodnie z naszą myślą! </p>Charlotte Petrova http://www.blogger.com/profile/00083658984695342486noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4648186108926168466.post-32771418562070355872017-03-05T20:39:00.003+01:002017-08-19T16:15:13.580+02:00Koniec<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
Moja Granger<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Grudzień 2000<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Londyn
spowijały ciemne chmury, z których powolnie na ziemie spadały grube płatki
śniegu. Hermiona otulona ciepłym szalem przedzierała się przez zatłoczoną
ulicę. Zbliżało się Boże Narodzenie, a ona jeszcze nie znalazła prezentu dla
Draco. Miała już przygotowane podarunki dla każdego, nawet państwa Malfoy, ale
ten najważniejszy prezent sprawiał jej najwięcej kłopotu. Bo co podarować
chłopakowi, który tak właściwie ma wszystko? Miotłę? Książkę? Perfumy? To
wszystko zdawało się jej takie bezosobowe, nic nieznaczące i nieczułe, a jej
przecież nie o to chodziło. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Westchnęła
przeciągle. Może powinna skorzystać z awaryjnej listy prezentów podesłanej
przez Narcyzę? Co prawda nie była pewna czy Draco, mężczyzna, który od dawna ma
skończone dwadzieścia lat, ucieszyłby się z misia-tulisia, ale może warto
spróbować? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Roztargniona
pokręciła głową i weszła do kawiarni, w której umówiona była z Ginny i Rose.
Przyjaciółki już na nią czekały. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Wyglądasz mizernie…
– szepnęła Ginny. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Lepszym
określeniem byłoby strasznie – skomentowała Rose i posłała w stronę Hermiony
pokrzepiający uśmiech. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
prychnęła i zajęła miejsce na kanapie, wcześniej zdejmując swój szal i ciepły
kożuszek. Z ulgą przyjęła filiżankę gorącej czekolady, podawaną przez kelnerkę.
Zapewne któraś z przyjaciółek zamówiła ją dla niej. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Co tam u was
słychać? – spytała z napięciem w głosie Hermiona. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Hermi…? Co
się stało? – Rose pochyliła się w stronę przyjaciółki. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Za trzy dni
Boże Narodzenie! – jęknęła załamana, a Ginny i Rose wymieniły porozumiewawcze
spojrzenia. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– I co w związku
z tym? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
westchnęła i podniosła swoją głowę. Dziewczyny na pewno jej nie zrozumieją; one
już miały prezenty. Rose postanowiła przygotować dla Blaise’a szalony wypad w
Alpy. Zaplanowała, że wyjadą zaraz po Bożym Narodzeniu, a wrócą na Sylwestra. Hermiona
była pewna, że Blaise’owi ten pomysł niezwykle się spodoba i nie chodziło tu o możliwość
pojeżdżenia na nartach, a o klimatyczny pobyt w górskiej chacie przez kilka dni tylko we dwoje…! Ginny za to postawiła na coś zupełnie nieoczywistego,
a zarazem fantastycznego. Uruchomiła wszystkie swoje kontakty, aby zorganizować
Harry’emu spotkanie z niegrającym już od dawna Józefem Wrońskim. W tym celu na
początku stycznia mają udać się do Krakowa, gdzie od zakończenia swojej kariery
mieszka słynny gracz. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
A ona, co
zrobiła dla mężczyzny, którego kochała? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Odpowiedź
brzmi: nic! Bo nie ma pojęcia, co mogłaby zrobić!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Nie mam
prezentu dla Draco… – W jej głosie brzmiało zrezygnowanie i smutek. Listo
Narcyzy – Hermiona nadchodzi! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Daj spokój, na
pewno coś wymyślisz! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Gin, przez
trzy dni?! Co ja mam zrobić, zorganizować mu wakacje na biegunie?! – warknęła Hermiona
i nagle ją olśniło. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Ginny i Rose
widząc jej niespodziewane ożywienie wymieniły spojrzenia pełne strachu, ale i
zaciekawienia, a jeśli ona naprawdę myślała o tym biegunie?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Harry
początkowo czuł się nieswojo w towarzystwie dwóch Ślizgonów, ale można
powiedzieć, że brakowało mu tej męskiej solidarności i wieczorów przy szklaneczce
whisky. Ron wciąż podbijał Berlin, a z tego, co Harry’emu zrelacjonowali Draco
i Hermiona ze swojego pobytu w niemieckim ministerstwie Ronowi słabo to
wychodziło… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Teraz jednak
po długim czasie, jaki spędzał wielokrotnie z Draco i Blaise’em czuł się w ich
towarzystwie doskonale. Odzywała się wtedy w nim ta natura, za którą Tiara
Przydziału chciała wpakować go początkowo do Slytherinu. Uwielbiał z nimi
żartować i robić kawały, a dodatkowo uwielbiał jedzenie, jakie podawano u Draco
– z reguły to w Malfoy Manor się spotykali. Ciasta i inne smakołyki były tam
wręcz nieziemskie i Harry nie mógł przez długi czas wyjść z podziwu. Raz nawet
zastanawiał się nad tym, czy nie lepiej byłoby gdyby zabrał – tak niepostrzeżenie
– skrzata odpowiedzialnego za takie pyszności! Zaraz jednak zrezygnował z tego
pomysłu – nie chciał narażać siebie na gniew pani Malfoy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Był późny
wieczór poprzedzający Wigilię. On, Draco i Blaise siedzieli w salonie wraz z
ojcem Draco. Lucjusz palił jedno ze swoich chorobliwie drogich cygar –
korzystał z nieobecności swojej żony, która postanowiła odwiedzić przyjaciółki.
Harry w skupieniu obracał szklaneczkę wypełnioną do połowy złotym płynem. Ognista
whisky z każdym lekkim przechyleniem oblewała brzegi szklaneczki i zostawiała
po sobie rdzawą poświatę. Melancholię, która panowała pomiędzy mężczyznami, przerwał
Draco. Chrząknął głośno, by zwrócić na siebie uwagę. Harry uniósł głowę, zmrużył
oczy i zaczął uważnie przyglądać się przyjacielowi. Napięty wyraz twarzy Draco
sprawił, że Harry zmarszczył brwi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Muszę wam
coś powiedzieć… – zaczął i sięgnął do kieszeni marynarki. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
To, co z niej
wyjął sprawiło, że Blaise zaczął się histerycznie śmiać, Lucjusz upuścił cygaro
i niemal spalił gruby puchaty dywan, a Harry padł jak długi na fotel, zalewając
whisky ulubioną poduszkę Narcyzy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Nie trzeba
chyba mówić, że plamy po ognistej whisky nie schodzą nawet za pomocą czarów…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Wigilijny wieczór
zapowiadał się niezwykle. Kolacja miała mieć miejsce u Hermiony tak jak w
poprzednich latach i tak jak w ubiegłym roku mieli być na niej tylko najbliżsi przyjaciele.
Hermiona nakryła stół dla sześciu osób, Ron niestety nie dał rady przyjechać na
Wigilię i miał zjawić się dopiero w jutrzejszy, bożonarodzeniowy poranek. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Gdy wszystko
było gotowe i czekało na przyjście gości, uśmiechnęła się z dumą. Jej mieszkanie
nie wyglądało tak jak wcześniej. Oprócz stołu, krzeseł, małego stolika kawowego
i wielkiej sofy zniknęły inne meble. Hermiona całkowicie zmieniła charakter
swojego domu. Goście, gdy tylko wejdą poczują się jakby byli w samym środku
lodowego pałacu z bajki o <i>Królowej Śniegu</i>
– ukochanej baśni Draco… Ściany przy odrobinie magii Hermiony stały się teraz
lodowe, z sufitu zwisały sople lodu, a mimo że w pomieszczeniu nie panował
żaden chłód dzięki odpowiedniemu zaklęciu z ust gości będą wydobywały się kłęby
pary. Podłogę zaś pokryła gruba warstwa śniegu, która uginała się pod ciężarem
ludzkich stóp. Szyby w salonie były oszronione, a nad stołem – zupełnie jak w
hogwarckiej Wielkiej Sali – zwisały świece. Ogień w kominku płonął i rzucał
cienie na ściany, a niedaleko stołu stała wielka, zielona choinka przystrojona
milionem świecących złotem i srebrem lampek. Gdzieniegdzie nie mogło zabraknąć
oczywiście wiszącej jemioły… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
uśmiechnęła się z zadowoleniem i położyła pod choinką swój prezent dla Draco:
śnieżną kulę z figurkami – które są ich wiernymi, zaczarowanymi kopiami – w
środku. Gdy tylko Draco potrząśnie kulą ich mini wersje zaczną tańczyć wśród
wirujących płatków śniegu, by na koniec złączyć swoje usta w pocałunku. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Podeszła do
lustra i jeszcze raz przyjrzała się swojemu wyglądowi. Swoją sylwetkę
podkreśliła idealnie skrojoną, długą suknią w kolorze brzoskwini, obsypaną
jakby drobinkami złota. Włosy ułożyła w loki i wpięła w nie małe kryształki,
które sprawiły, że całe włosy lśniły pod wpływem światła bijącego z świec tak
jak lód pod wpływem słońca. Wyglądała ślicznie i sprawiała wrażenie królowej
całego tego lodowego królestwa. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Nim Hermiona zdążyła
chociażby mrugnąć ktoś zadzwonił do drzwi. Na korytarz weszła Rose wraz z
Blaise’em i od razu stanęli jakby porażeni. Zdawali się okazywać stuprocentowe
zaskoczenie i szok, to co się stało z mieszkaniem Hermiony przeszło ich
najśmielsze oczekiwania. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Blaise, jako
pierwszy uświadomił sobie, jaką baśniową krainę ma przypominać dom Hermiony i od
razu uśmiechnął się szelmowsko. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Jak mniemam
to twój prezent dla Draco? – spytał i nie czekając na jej odpowiedź, dodał: –
Na pewno padnie z zachwytu… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Rose jednak
nie odzywała się ani słowem tylko rozglądała się wciąż oniemiała. W końcu z
trudem wykrztusiła z siebie jedno zdanie:<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Jakim cudem
nie studiujesz transmutacji? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona roześmiała
się i podeszła, żeby przytulić przyjaciółkę. Starała się objąć ją jak
najdelikatniej, aby nie zniszczyć jej stroju. Rose jak zwykle wyglądała
bajecznie. Miała na sobie piękną turkusowa suknię, która od razu przykuła uwagę
Hermiony. Jej góra była koronkowa, ale plecy pozostały odkryte. Tiulowa spódnica
zaś była gładka i lekko rozkloszowana. Z przodu sięgała Rose za kolano z tyłu
zaś niemal ciągnęła się po ziemi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Blaise i Rose
nie mogli wyjść z zachwytu, zresztą tak samo jak Ginny i Harry. Zjawili się
zaledwie parę minut po nich i też stanęli oniemiali w korytarzu, nie mogąc
wydusić z siebie słowa. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– McGonagall
byłaby z ciebie dumna – powiedział wyraźnie oczarowany Harry. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Ginny zaś
zaśmiała się głośno i pokręciła głową, tak że jej koczek niemal się rozleciał. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Nie tylko
McGonagall byłaby dumna, cholera, Hermiono! Za to ozłociłaby cię każda osoba,
która na co dzień zajmuje się transmutacją! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Zbliżała się
już dwudziesta. Od piętnastu minut w lodowym mieszkaniu Hermiony panował
przyjemny gwar. Niestety sama lodowa królowa nieco się niecierpliwiła. Dochodziła
dwudziesta, a Draco wciąż nie było. Nagle jednak Rose zawołała głośno:<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Cisza! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Wszyscy
spojrzeli na nią w zaskoczeniu, ale umilkli, wtem odezwała się Ginny. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Słyszycie?
Ktoś puka? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
ruszyła pędem do drzwi i otworzyła je na oścież; przed nią stał cały czerwony z
wysiłku Draco. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Od piętnastu
minut staram się dostać do mieszkania! – warknął z pretensjami w głosie. –
Poczułem się jak rok temu, kiedy też nie raczyłaś mi otworzyć! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Rok temu?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona zmarszczyła
brwi i nagle przypomniała sobie o tym, że faktycznie rok temu, ktoś dobijał
się do niej koło jedenastej w nocy. To Ginny, czy Rose – już nie pamiętała, która
z nich – usłyszała ten dźwięk.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Czego ty
wtedy ode mnie chciałeś? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Draco zaśmiał się
cicho i pocałował Hermionę w czoło. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Chciałem
uświadomić ci, że będziemy razem pracować, bo nie mam zamiaru rezygnować z
takiej posady, a tym samym całkowicie zniszczyć ci święta. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Romantycznie
– prychnęła Hermiona i przepuściła Draco w drzwiach. Mężczyzna niemal
zachłysnął się nabieranym z głośnym sykiem powietrzem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Czy to…?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Wesołych
świąt, Draco. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Wigilia jak
zwykle rozpoczęła się wzajemnym złożeniem życzeń. Draco i Blaise życzyli Harry’emu
i Ginny szybkiego dorobienia się potomstwa, na co młode małżeństwo zareagowało
zakłopotanymi minami, a Harry nawet się zapowietrzył! Wyglądał niczym czerwony
balon, tyle że z uszami. Życzenia Hermiony i Draco były pełne czułości i
miłości. Kto by pomyślał, że tych dwóje może połączyć tak silne uczucie? Najbardziej
specyficzne okazały się jednak życzenia wymienione między Blaise’em i Rose. Mimo
że były pełne złośliwości to przebijała się przez ich słowa wielka
czułość, fascynacja i oddanie. Nie da się ukryć, że tych dwoje było w sobie
niesamowicie zakochane, mimo że starali się ukryć to przed całym światem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Uwaga…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Draco wstał z
miejsca, tuż po tym jak rozdane zostały ostatnie prezenty. Wciąż był
zafascynowanym podarunkiem od Hermiony – nie da się nawet opisać tego jak
bardzo spodobała mu się śnieżna kula. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Chciałbym coś
powiedzieć… A właściwie o coś spytać… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Draco
przeczesał włosy i spojrzał na Harry’ego i Blaise’a, ci kiwali mu delikatnie
głową. Draco w końcu odetchnął głęboko i podszedł do Hermiony. Wręczył jej
starannie zawinięte w srebrny papier pudełeczko. Hermiona drżącymi dłońmi zaczęła
rozwiązywać pakunek. Zarówno w jej oczach jak i oczach Ginny i Rose zaczęły
lśnić łzy. Wszystkie trzy przeczuwały, co znajduje się w środku. Gdy Hermiona
zobaczyła tak doskonale znany jej pierścień, który wcześniej zdobił szczupłą dłoń
Narcyzy, zaczęła płakać. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Draco uklękną
przed Hermioną i ujął obie jej dłonie w swoje. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Hermiono,
kocham cię niesamowicie mocno i mimo, że spotykamy się całkiem krótko i mimo że
wcześniej nasza relacja wyglądała tragicznie – Hermiona zaśmiała się słysząc jego
słowa, a Draco uśmiechnął się szerzej i mówił dalej: – to chciałbym prosić cię
o coś, o co może nie powinienem jeszcze prosić, ale robię to, bo nie wyobrażam
sobie życia bez ciebie ani chwili dłużej. Wyjdź za mnie i proszę bądź moją
żoną. Tak jak wcześniej byłaś moją Granger, tak teraz bądź moją Malfoy… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
zaczęła jeszcze głośniej płakać i rzuciła się na szyję Draco. Oboje upadli w śnieg,
który pokrył całe ich ciała. Ich usta złączyły się w czułym, delikatnym
pocałunku, przy akompaniamencie głośnych oklasków. Gdy Draco pomagał wstać
Hermionie Ginny spojrzała pełnym miłości wzrokiem na Harry’ego. A gdy Draco
wsuwał rodowy pierścień na palec Hermiony, Blaise’owi udało się odnaleźć dłoń
Rose i ścisnąć ją mocno. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Każde
odnalazło swoje szczęśliwe zakończenie. A wszystko dzięki temu, że jeden auror wymienił
innego. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
<i>I tak o to moi drodzy przychodzę z ostatnim
dodatkiem. Wiem, mówiłam o jeszcze dwóch, ale okazało się, że całość dam radę
zamknąć tylko w jednym… Cóż, to zaskakujące, bo tak jakby kończę tę historię po
raz drugi. Bo owszem, jest to koniec, taki jak większość oczekiwała – zaręczyny
:). <o:p></o:p></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
<i>Na tym blogu spędziłam ładny kawałek swojej
blogowej kariery. Pierwszy post pojawił się tutaj 5 lipca 2014 roku, a więc to
całkiem dawno. Było Was ze mną tutaj naprawdę sporo, o czym świadczy ponad 130
tysięcy wyświetleń i wiele komentarz, a także obserwatorów. Nie powiem, że
czuję się jakoś nadzwyczajnie, albo strasznie, prawdę mówiąc mam wrażenie,
jakby to opowiadanie skończyło się dla mnie już dawno, po opublikowaniu epilogu, a ten dodatek jest tylko takim ostatecznym pożegnaniem z tym blogiem :).
Muszę Wam wyznać, że uwielbiam tę historię, i zawsze pozostanie w moim sercu. <o:p></o:p></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
<i>Na koniec chciałabym podziękować wszystkim,
który byli ze mną tak długo, a przede wszystkim, chcę podziękować dziewczynom,
które komentowały te dodatki! Dziękuję, jesteście wspaniałe :*! <o:p></o:p></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
<i>Cóż, jeszcze tylko chcę dodać, że cały czas
możecie mnie znaleźć na <u><a href="http://wschod-slonca-dramione.blogspot.com/" target="_blank">Wschodzie słońca</a></u>, gdzie serdecznie zaprasza.<o:p></o:p></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
<i>Do napisania, kochani!<o:p></o:p></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
<i>Charlotte Petrova</i></div>
Charlotte Petrova http://www.blogger.com/profile/00083658984695342486noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-4648186108926168466.post-76851957346656129492017-02-11T19:56:00.000+01:002017-03-03T22:01:20.915+01:00Co by było gdyby...<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Witajcie, kochani. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Należą Wam się słowa wyjaśnienia: otóż, straciłam serce do tej historii. Obiecałam Wam dodatki, ale nie potrafię już sprawić, aby miały one brzmienia tak humorystyczne i zabawne jakbyście tego oczekiwali. Dlatego tak długo zwlekałam z dodaniem <i>Co by było gdyby... </i>W końcu zrezygnowałam i postanowiłam wstawić to, co napisałam. Taki luźny tekst o tym, co byłoby gdyby Draco spóźnił się pierwszego dnia do pracy... </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Jeśli chodzi o pozostałe dodatki, zostały jeszcze trzy, i tak jak obiecałam - opublikuję je. Kolejny to <i>Moja Granger</i> zapraszam Was na niego <b> 5 marca</b>. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Jeszcze raz wybaczcie mi, że tak długo nie było tekstu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Buziaki, </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Charlotte</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
+ Cały czas można mnie znaleźć na <i><a href="http://wschod-slonca-dramione.blogspot.com/" target="_blank">Wschodzie słońca</a></i>, teraz temu opowiadaniu dramione oddałam całe swoje serce. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<i><br /></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Listopada 2000<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Draco miał
wrażenie, że zaraz jego płuca zostaną rozsadzone przez nadmiar dymu i kurzu.
Nie mógł nabrać powietrza i ledwo stał na nogach, ale wciąż zawzięcie walczył.
Nie miał wyjścia. Niemieckie Ministerstwo zostało zaatakowane przez grupę
młodych śmierciożerców szukających zemsty za skazanie ich rodziców, starszego rodzeństwa
bądź dziadków. Pracownicy Ministerstwa byli niezwykle zaskoczeni: sądzono, że zostali
już złapani i osadzeni wszyscy przestępcy. Panował wielki chaos, na szczęście
udało się zgrabnie i szybko przeprowadzić ewakuacje nim śmierciożercy dostali
się na główne piętra. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Teraz wszyscy
aurorzy i odpowiednio wyszkoleni pracownicy tłoczyli się na głównym holu i
bronili dostępu do departamentów. Początkowo to aurorzy przegrywali, ale szybko
udało im się zyskać przewagę. Byli lepiej wyszkoleni i niejednokrotnie walczyli
już w takich akcjach. Mimo że młodszymi śmierciożercami dowodził jeden z
groźniejszych przestępców; Francuz Jean de Terre, którego celem było obalenie
Niemiec, a następnie ruszenie na Francje i Anglię, aurorzy mieli swoje wielkie
doświadczenie i dwóch niezwykle uzdolnionych czarodziejów: Hermionę Granger i
Draco Malfoya. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Niestety,
walka jak na razie nie chyliła się ku końcowi, nie po tym jak Jean de Terre rzucił
Szatańską Pożogę! Teraz płomienie trawiły budynek; pełzły po schodach,
ścianach, suficie i posadce. Nie ważne, kto stawał się ich ofiarą, siały
zniszczenie. Draco kaszlał głośno, ale nie poddawał się, wiedział, że zostało
jeszcze tylko kilku niedoświadczonych śmierciożerców, by walka skończyła się na
dobre. Kątem oka zaobserwował Hermionę pojedynkującą się z Jeanem, zacisnął
żeby i powstrzymał się przed ruszeniem w jej kierunku. Hermiona sobie poradzi,
przecież zawsze tak było. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
–
Powstrzymujcie ogień! – wrzasnął do kilku młodszych aurorów. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Wiedział, że
tym młodziakom nie uda się poskromić płomieni, tylko potężny czarodziej może
zapanować nad pożogą, ale może dadzą radę oddzielić je od walczących. Rozejrzał
się uważnie, tylko on mógł ugasić ogień. Musiał się bardzo skupić. Zacisnął
powieki i wyciągnął różdżkę przed siebie. Wszystkie swoje myśli skierował na
jeden punku; szalejący ogień przed nim. Już po chwili poczuł jak ciepło
przenika przez jego ciało i płomienie liżą jego dłonie, ale nie parzą ich,
jedynie są mu całkowicie uległe. Po chwili z różdżki z Draco wystrzelił
błękitny promień wody. Spiętrzona fala uderzyła w płomienie i ugasiła je swoją
mocą. Otworzył oczy zadowolony, niestety nim udało mu się odwrócić ktoś rzucił
w niego zaklęciem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Draco padł
nieprzytomny na ziemię. <o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Głowa bolała
go niemiłosiernie. Jęknął głośno, ale podniósł się z łóżka i spróbował
przypomnieć sobie wczorajszy dzień. Ktoś zaatakował go od tyłu. Prychnął
głośno, przeklęty tchórz, kimkolwiek on był…! Miał tylko nadzieję, że Hermionie
udało się pokonać Jeana de Terre. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Niespodziewanie
do pokoju wpadła jego matka. Uniósł brwi zaskoczony: Co ona robiła w Berlinie?
Wzruszając ramionami, spojrzał na nią pytająco. Wyglądała na przejętą, a
zarazem wściekłą. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Jesteś
spóźniony do pracy, Draco! W dodatku w pierwszy dzień! – wrzasnęła na niego.
Draco mimowolnie się wzdrygnął. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Mamo,
dzisiaj mamy sobotę… – Jęknął głośno. Przecież śmierciożercy zaatakowali
wczoraj, w piątek, prawda?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Draco, co ty
powiesz pannie Granger! Szykuj się w tej chwili! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Wyszła z
pokoju z gracją. Draco wciąż wpatrywał się w drzwi z niezrozumieniem. W końcu z
lekkim ociąganiem spojrzał w kierunku zegara, była ósma pięćdziesiąt pięć, a
pracę zawsze rozpoczynał o dziewiątej… Coś było jednak nie tak! Sypialnia, w
której spał wyglądała zupełnie jak ta w Malfoy Manor, w dodatku była tutaj jego
matka… Jakim cudem znalazł się w Anglii? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Marszcząc
brwi, wstał z łóżka i podszedł do kalendarza stojącego na jego biurku. Podniósł
go i równie szybko upuścił na podłogę. Wskazywał dzień trzeciego stycznia
dwutysięcznego roku… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
To niemożliwe
– pomyślał. Niemożliwe…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Spojrzał na
siebie i zorientował się, że ma na sobie ubrania, w których był w Niemieckim
Ministerstwie. Rzucił kilka zaklęć odświeżających i bardzo szybko zbiegł po
schodach na dół. Faktycznie znajdował się w Malfoy Manor… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Który dziś
mamy? – spytał szeptem, gdy wpadł do jadalni. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Lucjusz
spojrzał na syna z niezrozumieniem i znów wrócił do czytania gazety. Jedynie Narcyza
pokręciła głową i spojrzała w oczy Draco z wyraźnym roztargnieniem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Rozumiem, że
się stresujesz, Draco, ale mógłbyś przestać zachowywać się tak dziwnie? I co ty
tu jeszcze robisz? Powinieneś już być w pracy! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Który dziś
mamy? – Ponowił pytanie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Narcyza
wzdychając, odpowiedziała:<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
–
Poniedziałek, trzeci stycznia… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Sztywno kiwnął
głową i przywołał do siebie długi, czarny płaszcz. Wyglądał w nim elegancko i
szykownie, w dodatku jego granatowa koszula i świetnie skrojony garnitur dodawały
mu tylko klasy. Czuł na sobie pełen dumy wzrok matki, zapewne była zadowolona z
jego stroju. Pokręcił głową i ruszył w kierunku kominka, by po chwili zniknąć w
płomieniach. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Miał to
szczęście, że na głównym holu panowały pustki, wszyscy byli już w swoich
departamentach i zabierali się do pracy. Draco, pełen napięcia, szedł w
kierunku Biura Aurorów i gabinetu Hermiony… Nie mógł uwierzyć… Dziś był trzeci
stycznia, pierwszy dzień jego pracy, jako aurora. Jeśli to była prawda, to
znaczy, że Hermiona nie jest jego dziewczyną. Dmitrij jest na wolności, bo nie
dopuścił się jeszcze upicia Miony amortencją, a śmierciożercy jeszcze nie
zaatakowali… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Merlinie,
przecież to wszystko jest niemożliwe… – myślał gorączkowo. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Na piętrze
panował przyjemny spokój, papierowe samolociki unosiły się nad głowami, a
zewsząd docierały do niego słabe odgłosy rozmów lub przewracania kartek.
Zaciągnął się zapachem świeżo zaparzonej kawy, który dotarł do jego nozdrzy, w
momencie, w którym stanął przed gabinetem Hermiony. Nie zdążył zapukać, bo
drzwi otworzyły się z rozmachem, a przed nim stanął Dmitrij. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– O, a pan do
kogo? – mruknął z wyczuwalnym akcentem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Draco
zmarszczył brwi, o ile pamiętał dobrze, Rosjanin mówił płynnie po angielsku. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Idź już,
Dmitrij… Malfoy! – Hermiona stanęła w drzwiach, wyglądała tak jak Draco ją
zapamiętał: olśniewająca i niezwykła. – W końcu raczyłeś się pojawić – warknęła
ze złością. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Witaj, Herm…
Granger. Miło widzieć twoją śliczną buźkę – zacmokał i uśmiechnął się
sarkastycznie. Tylko na tyle było go stać, nie umiał wykrzesać z siebie nic
więcej: nie gdy spoglądała na niego takim palącym wzrokiem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Daj spokój i
wchodź. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Nie
zaszczyciła go już nawet jednym spojrzeniem tylko złapała za ramię i wciągnęła
do gabinetu przy okazji zatrzaskując drzwi Dmitrijowi przed nosem. Draco
westchnął: nie sądził, że będzie od nowa musiała walczyć o serce i
zainteresowanie Hermiony… Chociaż, może tym razem wszystko pójdzie prosto i
szybko? Przecież miał już w tym doświadczenie, już raz mu się udało! Mimo to
poczuł wielkie zrezygnowanie, jakim cudem cofnął się w czasie? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Co będziemy
dziś robić, Granger? Powinienem przejść szkolenie, prawda? Kto je poprowadzi? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Chciał mieć
wszystkie formalności jak najszybciej z głowy. Musiał zająć się wieloma
sprawami, a przede wszystkim musiał skontaktować z Blaise’em. To było istne
szaleństwo. W dodatku jego głowę zaprzątała teraz jedna myśl: śmierciożercy
wciąż byli na wolności. Akcja, której przewodził z Hermioną jeszcze nie miała
miejsca. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Dziewczyna
wydawała się wyraźnie zaskoczona tak ochoczą postawą Draco, była niemal pewna,
że będzie za wszelką cenę utrudniał ich współpracę. Tymczasem on zdawał się
nawet nie zwracać na nią uwagi – był tak bardzo pogrążony w myślach! Nie
wiedzieć, czemu strasznie ją to zirytowało. Może i nie uważała siebie za
szczególnie urodziwą, ale nikt nigdy nie spoglądał na nią z taką obojętnością!
Nie, odkąd wypracowała sobie tak silną pozycję w Ministerstwie. Spojrzenie
wszystkich zawsze było przepełnione podziwem, szacunkiem i respektem, przywykła
już do tego, ale nie sądziła, że Malfoy będzie traktować ją z takim chłodnym
dystansem… Zacisnęła usta w wąską kreskę, co ją to w ogóle obchodziło? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Przestaniesz
się już rozglądać? – zapytała ostrzej niż chciała i poczuła złość na samą
siebie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Draco uniósł głowę
i zauważył wściekłe spojrzenie szefowej. Niemal zaśmiał się z zadowoleniem,
omal nie zapomniał, że Hermiona nie znosi, gdy jest ignorowana. Wzruszył
ramionami i uśmiechnął się do niej szelmowsko. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Całkiem
ładne biuro, ale jego właścicielka jeszcze piękniejsza. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Mrugnął do
niej, ale ta tylko przewróciła oczyma. Mimo że jej postawa wyrażała wielką
determinację, by ignorować go na wszelkie możliwe sposoby, zauważył, że nerwowo
potarła nadgarstek, gdy wstawała. Jego uśmiech się poszerzył. Jak mógł być wcześniej
takim kretynem i nie zauważyć, że też na nią działa? Możliwe, że już wcześniej
byliby razem! Powstrzymał się przed westchnięciem. Teraz to nie miało
znaczenia, w końcu jakimś cudem wylądował ponownie w przeszłości, w której to,
co przeszedł z Hermioną nie miało i, możliwe, że nie będzie miało, miejsca. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Wstawaj,
Malfoy. Zaczynamy twoje szkolenie od razu! – mruknęła. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Draco
posłusznie ruszył za nią, nie byłby sobą, gdyby nie spoglądał na jej tyłek. Ile
dałby, żeby móc znów przycisnąć jej ciało do swojego, zamknąć w ramionach i
nigdy nie wypuszczać. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Kto mnie
będzie uczyć, Granger? – rzucił niezobowiązujące pytanie, gdy zrównał się z nią
krokiem. Miał nadzieję, że tym razem szkolenie zacznie się trochę później, ale
w sumie to i tak nie ma znaczenia… Im szybciej przydzielone zostanie mu jakieś
zajecie tym szybciej będzie mógł zając swoje myśli. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Ja – odparła
swobodnie, ale Draco wyczuł w jej głosie wahanie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Zatrzymał się
i spojrzał na nią w szoku. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Ty? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Tak, ja. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Chyba
zwariowałaś?! – Zaśmiał się nerwowo. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
odwróciła się w jego kierunku gwałtownie i spojrzała wyzywająco. Jej oczy
niemal krzyczały do niego: nie prowokuj mnie… Jednak on nie byłby sobą, gdyby
nie wyprowadził z równowagi swojej kochanej Hermiony. Uwielbiał patrzeć na płomienie
szalejące na jej twarzy i próbujące przejąć nad nią kontrolę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Sądzisz, że
nie będę dobrą nauczycielką, Malfoy? Czy może boisz się, że ktoś da ci tak
porządny wycisk, że zostanie po tobie tylko mała, nic nieznacząca plamka na
podłodze? – Ostatnie słowa niemal wypluła, jej głos ociekał jadem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Wręcz
przeciwnie, Granger… – wymruczał cicho i pochylił się nad nią. Mimo obcasów
wciąż była od niego niższa. – Boję się, że coś ci zrobię, a nie chciałbym, aby
to zgrabne ciało i piękna buźka były uszkodzone… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Zauważył jak
marszczy brwi i usłyszał jej prychnięcie. Był otumaniony jej bliskością, niemal
stykali się ciałami. Wystarczyłby krok, aby jego usta znalazły się na jej i
Draco z trudem hamował swoją chęć muśnięcia jej delikatnych, czerwonych warg. Niestety
szybko musiał oprzytomnieć, Hermiona nie zareagowała na jego bliskość tak jak
sobie to wyobrażał, wciąż pozostała oschła i zdystansowana. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Zobaczymy,
kto zostanie uszkodzony – rzuciła Hermiona zjadliwym głosem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Zobaczymy… –
odparł zduszonym głosem. Czuł się zraniony, ale wiedział, że bezpodstawnie.
Hermiona nie miała pojęcia o ich zażyłej relacji, która miała kiedyś miejsce. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona szła pierwsza,
a zmarkotniały Draco podążał za nią krok w krok. Kilka razy przyśpieszył, by
sprawdzić, czy może na jej twarzy pojawiły się choć drobne oznaki tego, że ta
chwilowa bliskość jakoś na nią podziałała… Niestety, jedyne co zobaczył to
maskę profesjonalizmu i determinacji – tak znaną mu z wcześniejszych miesięcy. Miał
ochotę westchnąć z roztargnienia i złości… Źle to wszystko rozegrał, miał
nadzieję, że nie okazał przed Hermioną swojej słabości, bo jeśli tylko
dziewczyna rozpoznałaby jego uczucia, byłby na straconej pozycji: już nigdy nie
zdobyłby jej serca! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Weszli do
całkiem sporej sali treningowej. Draco rozpoznał to miejsce – tutaj odbywały
się zajęcia jego grupy prowadzone przez Moody’ego. Uśmiechnął się z lekko, może
jednak historia potoczy się podobnie? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Więc, od
czego zaczynamy? – spytał. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Stanął na
środku pomieszczenia i zaczął bawić się różdżką. Hermiona machnięciem swojej
zmieniała ich stroje na bardziej wygodne. Tym sposobem Draco miał na sobie
luźną, szarą koszulkę i dresy, a ona wygodny podkoszulek i spodenki, które
podkreślały jej krągłości. Draco miał ochotę zagwizdać z wrażenia, i nie
chodziło mu o jej wygląd a zdolności. Czasami zapominał, że była tak dobra w
transmutacji. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Złam mnie,
jeśli potrafisz – rzuciła i wystartowała. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Draco
uśmiechnął się szeroko. Hermiona nie wiedziała, że Draco już dawno miał trening
za sobą, przeszedł wszystkie szkolenia, a jego kondycja była doskonała. Nie
wiedziała też, że zdał egzaminy z wykładów i uczestniczył w większości ważniejszych
dla Biura Aurorów misjach. Bez trudu zaczął biec i już po chwili był obok niej.
Nawet, jeśli na jej twarz wpłynęło zaskoczenie od razu zostało zastąpione przez
irytację. Hermiona przyśpieszyła i teraz już nie truchtała, a biegła ile tylko
miała sił w płucach. Draco nie pozostawał jej dłużny, cały czas biegł z nią na
równi, ale w którymś momencie zapragnął pokazać jej, na co go stać i wyprzedził
ją. Było to całkiem łatwe, gdyż miał to szczęście, że jego nogi były dłuższe, a
więc odstępy, które pokonywał większe. Hermiona, aby dotrzymać mu kroku niemal
skakała, a i tak nie udało jej się wyprzedzić go przed metą. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Draco
przekroczył końcową linie i czekał zaledwie kilka chwil na Hermionę. Oboje byli
zdyszani i spoceni, ale na ustach Draco lśnił pełen satysfakcji uśmiech.
Hermiona jednak nie podzielała jego zadowolenia. Zacisnęła usta w wąską kreskę
i niechętnie pokiwała głową. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Jak widzę
kondycję masz całkiem dobrą. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Nie
zaprzeczę… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Jestem
ciekawa jednak jak poradziłbyś sobie bez różdżki… – powiedziała z przebiegłym
uśmiechem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Draco zaśmiał
się. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Mam walczyć
wręcz? Może jeszcze mi powiesz, że z tobą, złotko? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– A dlaczego
nie? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Ponieważ –
Draco zamyślił się. Ponieważ nieraz już to robiłem i wspominam to całkiem miło,
nie sądzę jednak, aby tobie się to <span style="letter-spacing: 1.6pt;">teraz</span>
spodobało… – Ponieważ, Granger, jestem mężczyzną, a ty drobniutką kobietką,
która mocna może i jest, ale w gadce i rzucaniu zaklęć… – oznajmił w końcu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Przekonajmy się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona nie
ustępowała, a w jej oczach błyszczała determinacja. Draco jedynie westchnął i
pokręcił głową. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Wolałbym
teraz poćwiczyć jeszcze trochę biegu. Nigdy nie wiadomo, kiedy trzeba będzie
uciekać. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Dziewczyna
spojrzała na niego badawczo, ale wzruszyła ramionami i ponownie ruszyła
truchtem. Draco dołączył do niej po chwili. Nie wiedział, ile czasu biegali,
ale pod koniec któregoś okrążenia z kolei czuł palący ból gardła i mięśni, a
jednocześnie wielką satysfakcję, że nie uległ pokusie, by pocałować te kuszące
usta. Przerwę spędzili w ciszy, zresztą jak całą resztę ćwiczeń. Draco dawał z
siebie wszystko, co potęgowało irytację dziewczyny, a jednocześnie ciekawiło ją
niezwykle. Chłopak sprawiał wrażenie dojrzalszego i jakby obcego? Był zupełnie
niepodobny do wcześniejszego siebie, na przykład tego, którego pamiętała z balu
w Ministerstwie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Jesteś
chory, Malfoy? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Czemu tak
myślisz? – mruknął i przetarł czoło trzymanym ręcznikiem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Wydajesz się
jakiś nieswój… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– A co,
Granger? Tak dobrze mnie znasz, że zauważasz różnicę? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona tak
jak się spodziewał zmieszała się niezauważalnie i odwróciła głowę. Draco
uśmiechnął się półgębkiem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Do
zobaczenia jutro rano – rzuciła cicho Hermiona i nie patrząc na chłopaka
ruszyła w kierunku wyjścia. <o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Minął już tydzień odkąd Draco znalazł się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie.
Udało mu się spotkać parokrotnie z Blaise’em, ale przyjaciel tylko stwierdził,
że niemożliwe jest, aby znalazł się nagle z przyszłości w przeszłości i to bez
użycia zmieniacza czasu i biegającej wszędzie swojej starej, wiernej kopii.
Mimo to wydawał się przejęty, zwłaszcza gdy Draco zdradził mu fakty dotyczące
niego. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Będę miał
jakąś gorącą laskę? No wiesz – Blaise poruszył sugestywnie brwiami – niezwykłą.
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Och, Rose
jest niezwykła, ale w swojej złośliwości! – Zaśmiał się Draco. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Co masz na
myśli? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Twoja
dziewczyna będzie rudą, pełną seksapilu kobietą z paskudnym charakterem, ale –
z tego, co mi opowiadałeś – wnioskuję, że w łóżku jest niezwykła… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Blaise
początkowo zmarszczył brwi, ale zaraz potem wybuchł gromkim śmiechem i zamówił
sobie kolejną szklaneczkę whisky. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– To mi
wystarczy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Od tamtej pory
wydawał się jedynie pewniejszy siebie i nieustannie starał się poderwać jakąś
rudą dziewczynę. Draco przyglądał się temu z powątpiewaniem i zrezygnowaniem. Był
coraz bardziej zmartwiony – nie miał prawa przebywać w tym świecie! Powinien
wrócić do swojego, w przyszłości. Westchnął przeciągle i rozejrzał się uważnie
po sali. Uczestniczył w wykładzie, tym samym, w którym już kiedyś brał udział.
Nie miał nawet siły na aktywne uczestnictwo w zajęciach, całą noc spędził na
przeszukiwaniu dzienników, które mogły mu się przydać – szukał, czy ktoś cofnął
się tak daleko w przeszłość i jakim sposobem. Ostatnim, co pamiętał była bitwa
w Niemieckim Ministerstwie i promień zaklęcia oszałamiającego mknący w jego
kierunku. Nie miał nawet możliwości uchylić się przed mknącym urokiem gdyż
walczył z płomieniami Szatańskiej Pożogi – był na straconej pozycji. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Westchnął
ponownie i udał, że notuje słowa starszego aurora. Nie rozumiał, po co w ogóle
Hermiona go tu wysłała. W ubiegłym tygodniu udowodnił jej niejednokrotnie, że
jest doskonale przygotowany do tego, by przejąć całkowicie obowiązki Weasleya. Uśmiechnął
się na wspomnienie ich ostatniej potyczki słownej. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Nie musisz
mnie tak pilnować, Granger – rzucił. Już przyzwyczaił się, że znów jest
zmuszony mówić do niej po nazwisku. Choć nie raz jej imię cisnęło się na jego
usta, tęsknił za tym z jaką łatwością je wymawiał. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Wolałabym, żebyś się nie zabił, Malfoy –
mruknęła, nawet na niego nie patrząc, była całkowicie skupiona na przeglądanych
papierach. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Polubiłaś
mnie? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Lubię swoją
pracę, a to wystarczający powód. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Nie zaszczyciła
go nawet jednym spojrzeniem, gdy dłonią wskazała mu drzwi. Był wówczas wściekły
i nie interesowało go to, ze wyraźnie, chce by opuścił jej gabinet. Nie myślał
nad tym, co robi: podszedł do jej biurka, wyjął jej z rąk pergaminy i pochylił
nad jej drobnym ciałem. Dopiero wówczas uniosła na niego swoje spojrzenie, a w
jej czekoladowych oczach igrało rozbawienie. Draco miał ochotę przekląć sam
siebie za to, że dał się sprowokować. Mimo wyraźnej złości, uśmiechnął się
szelmowsko i odchylając z jej twarzy brązowy lok, odezwał się niskim głosem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Okłamujesz
samą siebie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Nie da się
opisać zaskoczenia, które malowało się na jej twarzy, ale szok, jaki wywołała u
niego swoją odpowiedzią był jeszcze większy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Może…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Ich relacja
była specyficzna. Zdecydowanie dziwniejsza niż wcześniej. Hermiona wyraźnie
podchodziła do niego z dystansem, co było niezwykle dostrzegalne i sprawiało,
że Draco zadawał jedno, ważne pytanie: dlaczego? Co powodowało u niej takie, a
nie inne zachowanie?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Zajęcia
skończyły się szybko i Draco, jako pierwszy wybiegł z sali wykładowczej. Kilku
innych czarodziejów szkolących się na aurorów pomknęło za nim wzrokiem, ale
nikt nie zawołał za nim. Każdy wiedział, że jest tutaj tylko ze względu na
kaprys szefostwa, dlatego że jego umiejętności nie wymagały szkolenia. Nawet
nauczyciele stwierdzili, że mógłby od zaraz, tak jak stoi, zostać wysłanym na
misję i dałby sobie radę. Draco w takich chwilach uśmiechał się z zadowoleniem,
pewnie, że dałby sobie radę, w końcu już niejednokrotnie w takiej misji
uczestniczył. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– No proszę –
zacmokał Draco. Tuż za rogiem stała Hermiona w towarzystwie Dmitrija. Z trudem
powstrzymał się przed zaciśnięciem dłoni w pięści. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Witaj,
Malfoy – rzuciła Hermiona nawet na niego nie spoglądając. Wydawała się być
zafascynowana Rosjaninem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Draco
zmarszczył brwi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Nie
przedstawisz nas sobie? – Wskazał na siebie i Dmitrija. Widząc, że kobieta nie
ma najmniejszego zamiaru zwracać na niego uwagi, sam wyciągnął dłoń w kierunku
mężczyzny. – Draco Malfoy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Dmitrij
Iwaszkov, chłopak Hermiony – powiedział z szerokim uśmiechem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Draco niemal
zachłysnął się powietrzem, jednak nie dał po sobie poznać, jak słowa Dmitrija wpłynęły
na niego. Wydął lekko usta w geście, który miał przypominać rozbawienie i
uważnie przyjrzał się Rosjaninowi, jakby sprawdzał czy to możliwe, że Hermiona
byłaby z kimś takim. Dmitrij wyraźnie się spiął. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Jak długo
się spotykacie? Hermiona nie miała okazji się pochwalić i zastanawiam się, co
mogło być tego powodem… – Zaśmiał się sarkastycznie i rzucił wyzywające
spojrzenie Hermionie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Nie sądzę,
aby to była twoja sprawa, Malfoy – mruknęła Hermiona, ale Dmitrij już zaczął
opowiadać. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Od dwóch
tygodni! I to wszystko dzięki tobie, przyjacielu. Gdybyś nie spóźnił się do
pracy, nie mógłbym wpaść do Hermiony i zaprosić jej na kawę, a na kawie nie
mógłbym zaproponować jej randki. Na dobrą sprawę pomogłeś nam się zejść. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Nie ma słów,
które opisałyby teraz minę Draco. Na jego twarzy mieszała się frustracja, złość
i nieokiełznany żal. Uświadomił sobie, że gdyby w tej innej rzeczywistości
spóźnił się pierwszego dnia do pracy teraz najpewniej wszystko potoczyłoby się
tak jak w tym przypadku: Hermiona związałaby się z Dmitrijem! Westchnął
przeciągle, a na jego usta znów wpłynął uśmiech rozbawienie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Cóż,
pozostaje mi życzyć ci powodzenia: Granger to wyjątkowo trudna do okiełznania
istotka – zacmokał i ruszył w kierunku wyjścia. Jak na dziś miał dosyć. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Nie wiedział
jak to się stało, że znalazł się w jednym z lokali, do których często
przychodził z Blaise’em, a później i Potterem. Zamówił sobie szklaneczkę
najmocniejszego trunku i zaczął upijać się w swoich smutkach. Nie mógł
uwierzyć, że Hermiona związała się z Dmitrijem! Westchnął z głową opartą o
blat. Tragedia! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Dziewczyna
pana rzuciła? – zagadnął barman, przecierając szklaneczki i ustawiając je w
równym rządku na półkach. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Draco tylko
pokręcił głową, ale odezwał się zdławionym głosem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Gorzej, w
ogóle nie byliśmy razem… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Racja, to
najbardziej boli. – Zaśmiał się. – Wzięła bogatszego? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Draco uniósł
głowę z oburzeniem. Czy on wyglądał na biednego? Spojrzał na siebie; doskonale
skrojony garnitur, włosy w eleganckim nieładzie i olśniewający uśmiech! Jak
ktoś mógłby pomyśleć, że nie jest bogaty? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Problem jest
taki, że to ja jestem bogatszy… – wysyczał zjadliwie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Barman
wzruszył ramionami, jakby powątpiewając. Widząc to, Draco rzucił mu pod nos
pieniądze i z godnością oddalił się od baru kierunku wyjścia. Jest Malfoyem do
cholery! Nie podda się bez walki; już raz zdobył serce Granger, nic nie stoi na
przeszkodzie żeby zrobił to kolejny raz! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Poniedziałek
zaczął się dla Draco doskonale. Wziął orzeźwiający prysznic, ubrał się i ułożył
swoje włosy. Z zadowoleniem zauważył, że wygląda perfekcyjnie! Perfekcyjnie…!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– O, dla kogo
to? – szepnęła jego matka, gdy zobaczyła, że w rękach Draco trzyma wielki
bukiet róż. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Dla pewnej
wyjątkowej dziewczyny! – mruknął Draco i uśmiechnął się szeroko. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Dla panny
Greengrass? Pytała o ciebie ostatnio… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Nie, to dla
kogoś innego! A w ogóle, która o mnie pytała? – zapytał wyraźnie
zainteresowany. W jego umyśle pojawił się obraz dwóch pięknych brunetek o
zielonych oczach i bystrych umysłach. Uśmiechnął się; zawsze jakoś bardziej
ciągnęło go do Astorii. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Obie –
odparła Narcyza, a uśmiech Draco poszerzył się jeszcze bardziej. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
W gabinecie
Hermiony jak zwykle panował ład i porządek. Draco westchnął i włożył bukiet do
wazonu, a ten ustawił na biurku dziewczyny. Hermiony jeszcze nie było, dlatego Draco
z zadowoleniem zajął jeden z foteli i uśmiechnął się: zaskoczy ją swoją
wcześniejszą obecnością. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Dmitrij, daj
spokój. Zobaczymy się później – mruknęła Hermiona. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Draco poderwał
się z miejsca i spojrzał na nią. Opierała się o drzwi i wyraźnie starała się
zatrzasnąć je mężczyźnie przed nosem, ten jednak nie dawał za wygraną. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Pa, kochanie
– mruknął Dmitrij i pochylił się, by pocałować Granger. Draco miał wrażenie, że
zaraz rozsadzi go od wewnątrz. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Pa. –
Westchnęła i z ulgą zamknęła drzwi, aż podskoczyła, gdy zobaczyła poerającego
się o jej biurko Malfoya z bukietem róż przed sobą i szelmowskim uśmiechem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Chciałem cię
przeprosić, za te wcześniejsze lata. Teraz jesteśmy dorośli i moglibyśmy zacząć
od nowa naszą znajomość. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona spojrzała
na niego sceptycznie i pokręciła głową. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Jasne,
Malfoy – rzuciła. Nawet nie spojrzała na bukiet w jego dłoniach. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Wtorek zapowiadał
się dla Draco wyśmienicie. Hermiona przywitała go względnie ciepłym uśmiechem i
nie rzucała mu złowrogich spojrzeń. Miał jednak dziwne wrażenie, że powodem jej
dobrego humoru była Rosjanin wychodzący z jej gabinetu na dosłownie kilka minut
przed przyjściem Draco. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Co powiesz
na lunch? – spytał Draco. Niedawno skończyli wspólny trening, w czasie którego
Hermiona zdawała się być nawet miła dla niego. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Przykro mi,
jestem już umówiona z Dmitrijem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Draco myślał,
że wybuchnie ze złości. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Środa i
czwartek minęły Draco całkiem dobrze. Hermiona nie skakał mu do gardła, co było
wielkim plusem. Piątek jednak zdawał się być dla Draco koszmarny. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Granger… –
zagadnął. Nie zamierzał się poddawać, nie mógł. – Masz jakieś plany na dzisiaj?
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
uniosła zaskoczona głowę znad sprawozdania, które czytała. Zmarszczyła brwi i
westchnęła głośno. Sprawiała wrażenie wyraźnie niezadowolonej z pytania
chłopaka. Draco opuściła cała pewność siebie, stał przed kobietą z napięciem
wymalowanym na twarzy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– O co znów
chodzi, Malfoy? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Miałabyś
ochotę na kolację? Wiesz, takie niezobowiązujące spotkanie… – plątał się w
swoich słowach, a Hermiona tylko wydęła usta i pokręciła głową. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Przykro mi,
mam plany. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Draco siedział
w tym samym lokalu, co tydzień temu. Co więcej obsługiwał go ten sam barman,
który ostatnio go sprowokował. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– I co,
kolejny raz dała panu kosza? – Głos barmana ociekał drwiną. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– A co? Nie
masz swojego życia? – rzuciła wściekły Draco i jak ostatnio rzucił pieniądze na
blat przed barmanem. Tym razem nie zostawił napiwku. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Minął kolejny
tydzień, a Draco przez cały ten czas chodził spięty. Wszelkie jego próby
rozkochania w sobie Hermiony kończyły się niepowodzeniem. Teraz siedział w
gabinecie dziewczyny i przyglądał się jak notowała coś na pergaminie. W końcu
nie mógł wytrzymać i odezwał się zdławionym głosem:<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Czy ty i
Dmitrij to coś poważnego? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Uniosła
zaskoczona głowę i zmarszczyła brwi. Widząc jego zapalczywe spojrzenie i spiętą
sylwetkę, odezwała się znudzonym głosem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Wydaje mi
się, że tak. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Draco zemdlał
ze świadomością, że stracił dziewczynę swojego życia. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Draco? –
Hermiona potrząsnęła chłopakiem. – Draco, idioto! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Docierały do
niego tylko skrawki wołania. Czuł, że ktoś trzyma go za ramię i potrząsa nim z
wyraźną frustracją. Otworzył oczy powoli i, tak jak się spodziewał, jego oczy
zaczęły łzawić o nadmiaru promieni. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Gdzie ja
jestem – wychrypiał. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– O, całe
szczęście… – Hermiona oparła głowę na jego torsie. – Ten oszałamiacz nie był
jednak tak mocny jak de Terre sądził. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– De Terre? –
Poderwał się gwałtownie z miejsca mimo zawrotów głowy i porwał w ramiona zaskoczoną
Hermionę. – Merlinie, Herm, jak ja cię kocham!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Zmieszani
aurorzy, którzy zebrali się wokół Draco i Hermiony teraz wycofali się i zaczęli
oglądać zniszczenia głównego holu Ministerstwa. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Co się
stało? – spytała zaskoczona.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Wyjaśnię ci
wszystko, tylko najpierw muszę coś zrobić. – Złapał jej twarz w obie dłonie i
złożył na jej ustach mocny pocałunek. Jak stęsknił się za tym delikatnym
dotykiem. Jedno było pewne; nigdy nigdzie się nie spóźni. Teraz już wie, jak
wiele można przez to stracić. <o:p></o:p></div>
Charlotte Petrova http://www.blogger.com/profile/00083658984695342486noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4648186108926168466.post-35019172798094238902016-12-03T12:06:00.001+01:002017-01-30T09:36:32.328+01:00Cudowne urodziny <div class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
<div style="text-align: center;">
Cudowne urodziny</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>14 września 2000<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Draco siedział
w jadalni w Malfoy Manor. Na stole porozrzucane były różne fotografie
przedstawiające możliwie najciekawsze prezenty urodzinowe. Nieopodal walały się
stosy zapisanych kartek; lista gości, zaproszenia. Organizował imprezę
urodzinową dla Hermiony. Nie sądził, że to sprawi mu tak duży kłopot! Żałował,
że nie przyjął pomocy od Rosiczki i Weasleyówny, one wniosłyby nieco świeżości
w jego zwyczajne plany. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Westchnął i
przetarł oczy. Była późna godzina nocna, już dawno powinien położyć się spać,
zwłaszcza że jutro miał być nieco wcześniej w pracy. Miało się odbyć jakieś
nadzwyczajne spotkanie, na którym miał pojawić się Minister Magii wraz z
niemieckim szefem Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów,
Dominicem Szulcem. Podobno miała zacieśnić się współpraca pomiędzy
Ministerstwami brytyjskim a niemieckim – nastąpiłyby wymiany aurorskie na
szerszą skalę. Draco zastanawiał się czy i on, i Hermiona również będą
uczestniczyć w takiej wymianie. Był nawet ciekaw jak wyglądałoby to, o ile na
kontynencie był dość często, to Niemiec jeszcze nie miał okazji odwiedzić. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Draco? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Narcyza weszła
do jadalni. Mrużyła oczy, nie mogąc przyzwyczaić się do światła. Draco
przyjrzał się matce: musiała się przebudzić i zejść na dół, nie mogąc spać. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Czemu jeszcze
nie śpisz? – Jej głos był srogi, a spojrzenie surowe. Wciąż traktowała syna jak
małe dziecko, choć jej zachowanie i tak uległo diametralnej zmianie odkąd w
życie Draco wkroczyła Hermiona. Narcyza już nie była tak nad wyraz opiekuńcza i
starała się odsunąć od siebie chłopaka, by ten był bardziej samodzielny. Jak na
razie udawało jej się to w stu procentach. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Planuję –
mruknął Draco i ziewnął głośno. – Nie wiem jak to wszystko ma wyglądać…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Narcyza
kiwnęła głową i usiadła obok swojego dziecka. Wzięła do ręki jeden z pergaminów
i zaczęła uważnie go analizować. Nim go odłożyła z wyraźnym zniesmaczeniem,
zmarszczyła brwi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– To jest do
niczego. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Chłopak
jęknął. Oczywiście, jego matka jak zwykle była szczera do bólu. Jednak miała
rację i to był największy problem Draco. Był całkowicie do niczego, jeśli
chodzi o organizację imprez. Pogoda za oknem wydawała się paskudna, więc
odpadał plan z przyjęciem w plenerze. W dodatku ten pomysł wykorzystała
Hermiona na jego urodziny. Właśnie, jego urodziny… Hermiona bardzo się
postarała. Wszyscy goście zebrali się w ogrodzie jednej z magicznych
restauracji. Miejsce wyglądało fantastycznie: specjalnie na tę okazję, ogród
zamienił się w piaszczystą plażę, a oczko wodne w ogromny basen! Hermiona
wiedziała jak Draco uwielbia pływać. Na przyjęciu pojawili się wszyscy, a
zabawa była bardzo udana. Draco wspominał ten czas, jako jedno z lepszych
wydarzeń w swoim życiu… Chłopak musiał postarać się bardzo mocno, by jej nie
zawieść. Rozważał już wszystkie opcje, ale nie ma bladego pojęcia jak miałyby
wyglądać te urodziny. Jedyne, co wiedział, to że mają być one dla Hermiony
niezapomniane. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– To co mam zrobić?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Przecież
wiesz, co lubi Mionka… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Narcyza przywiązała
się niesamowicie do Hermiony, traktowała ją już jak swoją córkę! Zresztą nie
tylko ją, nawiązała też więź z jej przyjaciółkami: Rose i Ginny. Nigdy nie
sądziła, że te młode dziewczęta mogą mieć tyle energii w sobie! Uwielbiała ich
towarzystwo, dzięki niemu mogła poczuć się znów młoda. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Książki, ale
przecież nie zrobię imprezy w bibliotece! – warknął Draco. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Dobrze… A co
jest jej ulubioną książką? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Historia
Hogwartu – odparł automatycznie. Już wyobraził sobie stoły rozstawione w
hogwarckiej bibliotece i panią Prince łypiącą na nich groźne. Aż wzdrygnął się
z przerażeniem. Potrzebował snu, zdecydowanie go potrzebował… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Synku,
głuptasie, chodzi mi o powieść… Na pewno Hermiona czyta klasyki… Może coś
mugolskiego? – Narcyza pokręciła głową, dla niej to wydawało się takie
oczywiste. Hermiona uwielbiam książki, a gdyby tak pozwolić jej na to, by
przeniosła się do jednej z nich…? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Draco
wzdrygnął się. Och, niestety Hermiona czyta ich aż nadto! Ostatnio miał to
nieszczęście zagłębić się w lekturę <i>Wichrowych
Wzgórz</i>… Jakaż to była historia, dawno nie był tak wzruszony. Spodobała mu się
nawet bardziej niż <i>Duma i uprzedzenie</i>,
a to tylko podkreślało subtelność tego utworu! Oczywiście za nic w świecie nie
przyzna się do tego swojej matce. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Lubi <i>Baśnie Berda Beedle'a</i> – odparł w końcu
po długim milczeniu. Musiał się mocno zastanowić, jaka odpowiedź będzie
najlepszym rozwiązaniem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Świetnie! –
Narcyza klasnęła w dłonie. – A dokładnie, którą? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– <i>Fontannę Szczęśliwego Losu</i>.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Pani Malfoy
uśmiechnęła się szeroko. W jej głowie zrodził się niezwykły pomysł. Była pewna,
że Hermionie spodobają się takie urodziny! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>15 września 2000<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Jest mi
niezwykle miło panią poznać, panno Granger. – Młody mężczyzna o krótkich, lekko
nastroszonych niczym kurze piórka włosach ucałował dłoń Hermiony. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Mi pana
również, panie Deutschmann. – Na policzki Hermiony wstąpiły urocze rumieńce, co
wywołało uśmiech u mężczyzny. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Wystarczy Nikolaus
– powiedział i spojrzał dziewczynie w oczy. Był nią oczarowany, wyglądała
przepięknie, nie sądził, że Brytyjki są tak ślicznymi kobietami!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Hermiona –
dodała. – Proszę mi wybaczyć, ale jestem niezwykle zaskoczona pana obecnością!
Nie wiedziałam, że pracuje pan w niemieckim Ministerstwie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Nie pracuję,
towarzyszę wujowi, jest szefem Departamentu Międzynarodowej Współpracy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Oh! –
Hermiona westchnęła zaskoczona. – Nie wiedziałam, że jesteś spokrewniony z
panem Szulcem. – Uśmiechnęła się zakłopotana. Nikolausa bawiło jej zachowanie,
ale jednocześnie wydawało się mu niezwykle urocze. Mężczyzna wiedział o tym jak
działa na kobiety, był bardzo przystojny: miał nieprzeniknione błękitne oczy i
krucze włosy. Jego twarz pokrywał lekki zarost, a uśmiech był zniewalający.
Wszystkie obecne na zebraniu kobiety spoglądały na niego z wyraźną adoracją. Zainteresowanie
nim wzbudzał jeszcze fakt, że mimo młodego wieku, miał zaledwie dwadzieścia
osiem lat, wydał już dwie książki dotyczące nowatorskiej techniki nauki zaklęć
obronnych. To właśnie jego osiągnięcia tak bardzo intrygowały Hermionę, że nie
potrafiła przejść obok niego obojętnie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Niewiele
osób o tym wie – powiedział. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Ale co się
stało, że musiałeś przyjechać do Anglii? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Ta kwestia
zostanie dopiero poruszona – oznajmił z błyskiem w oczach. Nagle jego
spojrzenie powędrowało w przeciwnym kierunku. Ujrzał wuja rozmawiającego z
Harrym Potterem i jeszcze jednym mężczyzną, którego niestety nie miał okazji
poznać. Dominic Szulc kiwnął na swojego siostrzeńca, aby ten jak najszybciej
podszedł do niego i towarzyszących mu osobistości. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Muszę
powiedzieć, że to dla mnie ogromny zaszczyt, czytałam twoje prace, są doskonałe!
Zastanawiałam się jednak nad jednym sposobem nauki i…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Nikolaus
przerwał jej szybko. Przystanął się do niej bliżej, ponownie chwycił jej dłoń i
znów ucałował. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Wybacz,
Hermiono, ale wuj mnie potrzebuje. Jednak jestem pewien, że jeszcze się
spotkamy i wtedy odpowiem z przyjemnością na twoje pytania – Głos Nikolausa
wywołał u niej ciarki, a jego uwodzący uśmiech zwalił ją z nóg. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Granger
kiwnęła głową i patrzyła jak mężczyzna odchodzi w przeciwnym kierunku. Gdy
odwróciła się, by podejść do stołu i nalać sobie poncz, uderzyła o coś
twardego. Uniosła swoją głowę i jej oczy napotkały chłodne spojrzenie Draco.
Policzki kobiety stały się purpurowe niczym piwonia, a jej zrobiło się
niezwykłe głupio. Co Draco sobie pomyślał?! Sądząc po jego zaciśniętych ustach
i zmrużonych oczach, pomyślał bardzo, bardzo dużo. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Co to miało
być? – warknął. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Draco,
zniknąłeś mi gdzieś ostatnio? – powiedziała nagle ciepłym głosem. Chłopak
jedynie prychnął wyraźnie zirytowany. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Co to miało
być? – powtórzył. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
westchnęła teatralnie. Zachowała się nietaktownie, ale cóż miała poradzić na
to, że była tylko kobietą i oczarował ją widok tak przystojnego mężczyzny? W
dodatku niezwykle wykształconego. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– To Nikolaus
Deutschmann, twórca…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Wiem, kto to
był, pytam się co miał znaczyć twój rozmarzony wzrok i głupkowaty uśmiech? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
najpierw się uśmiechnęła, a potem roześmiała. Kręcąc głową, pociągnęła chłopaka
na korytarz, a tam spoglądając mu głęboko w oczy, zarzuciła dłonie na szyję. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Jesteś
strasznie zazdrosny – stwierdziła. – Ale to nawet słodkie… Nikolaus jest
przystojny, a nawet bardzo, ale nie jest tobą, Malfoy! – zachichotała. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Nie jest
mną. Świetne wyjaśnienie – mruknął wciąż zły. Mimo to objął ją i bliżej do
siebie przyciągnął. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Nie, to
doskonałe wyjaśnienie – poprawiła go z uśmiechem. Przymknęła oczy i zadarła
lekko głowę, by musnąć usta chłopaka. Ten pocałunek był krótki, słodki i
zupełnie niewinny. Znacznie różnił się od pozostałych, pełnych namiętności. Był
czuły i sprawił, że Draco przeszła cała złość. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Trochę mnie
poniosło – dodał, wzdychając, gdy szli z
powrotem na salę. Draco trzymał dłoń na tali Hermiony. – Ja po prostu nie chcę,
żeby jakiś typek zawrócił ci w głowie – rzucił niechętnie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Już taki
jeden typek mi zawrócił, a jesteś nim ty! – Roześmiała się. – Ale niekiedy,
Draco, po prostu przesadzasz – powiedziała chwilę później, zupełnie poważnie.
Czasami irytowało ją zachowanie chłopaka, zwłaszcza w sytuacjach, gdy było
niczym nieuzasadnione!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Wiem, po
prostu bardzo mi na tobie zależy…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Głos był tak
cichy, że Hermiona z trudem zrozumiała, co mówił, ale gdy jego słowa w końcu do
niej dotarły uśmiechnęła się ciepło i ścisnęła jego dłoń. Później starała się
go zagadać, to właśnie w czasie ich rozmowy zauważyła w tłumie stojącego
samotnie Nikolausa. Najpierw zmarszczyła brwi, a następnie zagryzła wargę, nie
chciała sprawić przykrości Draco, ale miała wielką ochotę porozmawiać z
Deutschmannem na temat jego książek. Draco powędrował za jej spojrzeniem i mimo
że czuł potrzebę warknięcia ze złością, rzucił, że jeśli tak bardzo zależy
Hermionie na tej rozmowie to niech idzie, ale prosił ją o wyzbycie się
głupkowatych uśmieszków! Hermiona roześmiała się głośno i ruszyła w kierunku
Nikolausa. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Draco
westchnął, czasami faktycznie był zbyt zazdrosny, ale co miał zrobić? Mimo że
Hermiona budziła w Ministerstwie wielki szacunek i respekt, to wielu
pracowników niemal pożerało ją wzrokiem! Na domiar złego Granger zdawała sobie
sprawę, z tego jak atrakcyjna jest i nie wstydziła się tego podkreślać: nosiła
obcisłe spodnie, podkreślające jej zgrabny tyłek, wysokie buty wydłużające nogi
i jeszcze przylegające bluzki uwydatniające jej biust! Cieszył się z tego, że
ma tak piękną i niezwykle inteligentną dziewczynę, ale irytowało go to jak mężczyźni
na nią patrzą. Całe szczęście niewielu miało tę odwagę do niej zagadać.
Niektórzy tylko wodzili za nią wzrokiem, świadomi, że jakakolwiek próba skończy
się albo miłym, ale dosadnym odrzuceniem ze strony Hermiony, albo mocnym prawym
sierpowym Draco. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Malfoy i jak
wymyśliłeś już coś? – Niespodziewanie obok niego pojawił się Potter. Draco
westchnął z irytacją: czy on nie może chwilę pobyć w samotności? Zawsze
napatoczy się taki Potter, który zakłuci jego chwilę spokoju. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Wymyśliłem,
ale ci nie powiem – rzucił i oparł się o ścianę. Harry zmarszczył brwi z
irytacją. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Dlaczego?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Bo ci nie
ufam? – To było oczywiście pytanie retoryczne. Draco obawiał się, że Potter
wypapla wszystko Potterowej, a ta przypadkiem wyda go przed Hermioną, a wtedy
nici z niespodzianki. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Jakiś ty
zabawny. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Prawda?
Wszyscy mi to mówią. – Zapanowała między nimi cisza, którą przerwał Draco. – Po
co został ściągnięty tu ten cały Deutschmann? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
–
Niespodzianka dla Hermiony. – W oczach Harry’ego błysnęły iskierki zwycięstwa.
Widział jak obecność Nikolausa irytuje Draco, nie mógł odpuścić sobie
możliwości zagrania mu na nerwach. Uśmiechnął się zwycięsko, gdy zobaczył jak
Malfoy zaciska dłonie w pięści. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Nie igraj ze
smokiem… – warknął. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Nie pusz się
jak kot i wyluzuj. Nawiązaliśmy bliższą współpracę z niemieckim Biurem Aurorów,
od następnego tygodnia do końca grudnia Nikolaus i kilku jego współpracowników
będą przeprowadzać u nas szkolenia. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Draco miał
wrażenie, że się przesłyszał! Że niby ile ma być ten Niemiec w Brytanii? Czy
aby na pewno trzy miesiące…?! Był bliski wybuchnięcia, patrząc na to jak
Deutschmann jest zainteresowany Hermioną, czuł, że będzie musiał mocno hamować
swoją zazdrość, która już domagała się uwolnienia. Był pewien, że Niemiec nie
zrezygnuje z próby poderwania słynnej Hermiony Granger! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Harry widząc
zamglone spojrzenie Draco, roześmiał się szatańsko. Właśnie o to mu chodziło, o
wyprowadzenie Malfoya z równowagi. Postanowił jednak uspokoić chłopaka, gdy
dostrzegł szalejące w jego oczach iskierki złości. Wyjaśnił mu wszystko ze
szczegółami, potem usta Draco rozjaśniał wielki uśmiech. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Hermiona
będzie zachwycona! – powiedział zadowolony. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>16 września 2000<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Tak właściwie
to nie był pewien czy to wypali… Jasne, starał się niezwykle mocno, ale
transmutacja i dekorowanie wnętrz nigdy nie były jego mocną stroną, dlatego
poprosił Rose. Teraz on i Blaise wpatrywali się w <i>rzucającą się</i> po Malfoy Manor pannę Bellazza. Jej rude włosy latały
zupełnie jakby wiatr bawił się nimi. Jej zachowanie; bieganie z szkicami i ołówkiem
z kąta w kąt, nijak nie pasowało do pedantycznego wyglądu dworu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Co ona tak
właściwie robi? – Westchnął Draco. Rose zdecydowanie nie przypominała mu
artysty, który ma zaprojektować wnętrze. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Ona? –
Blaise uśmiechnął się, widok dziewczyny wyjątkowo go bawił. – Ona tworzy
projekt. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Po
kilkudziesięciu minutach, w czasie których Draco i Blaise zdążyli rozegrać dwie
partyjki szachów, wypić herbatę i zjeść przyniesione przez skrzata ciasto
dyniowe, Rose stanęła naprzeciwko nich. Jej usta rozszerzały się w szerokim
uśmiechu, a policzki były lekko rumiane, wydawała się wyjątkowo zadowolona. Z
westchnieniem ulgi usiadła na fotelu obok mężczyzn i spychając z planszy
wszystkie szachy, rozłożyła na niej swoje szkice. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Proszę,
Malfoy. To zachwyci Hermionę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Draco spojrzał
na nią jak na wariatkę. Jedyne co on widział to kreski i kropki; coś co na
pewno nie przypominało projektu! Rose jakby zrozumiała, że chłopak zupełnie nie
radzi sobie z odczytaniem dzieła jej życia, machnęła różdżką, a nad papierami
zaczęła unosić się magiczna wizualizacja. Draco aż westchnął z zachwytem! To
oczaruje Hermionę, był tego pewien. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Kolejne dwie
godziny minęły im na wybraniu odpowiednich dodatków, dań i oczywiście wysłaniu
zaproszeń do wszystkich gości. To miały być dwudzieste pierwsze urodziny
Hermiony, na nich muszą być wszystkie ważne dla niej osoby. W między czasie
dołączyła do nich Narcyza, oczywiście nieustannie pałaszowała ciasto, ale
nikomu nie przeszkadzało jej chrupanie(ciasto miało w sobie orzechy). <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– To już chyba
wszystko? – powiedziała Rose z uśmiechem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Nie do
końca… – Draco westchnął głośno. – Nie mam dla niej prezentu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Jego słowa
zawisły w powietrzu, które nagle stało się gęste i pełne ciszy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>18 września 2000<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Wszyscy goście
potwierdzili swoje przybycie, Draco był z tego powodu niezwykle zadowolony,
jednak była jedna rzecz, która nie pozwalała mu spać spokojnie: prezent dla
Hermiony. Rozważał już wiele rzeczy, ale nic nie sprawiło, że pomyślał: Tak! To
jest to! Wszystko było przeciętne i oklepane. Wszystko było oczywiste.
Biżuteria? Z pewnością dostanie ją od wielu gości, choć tak właściwie Hermiona
nie lubi jej nosić. Ubrania? Rose i Ginny już postarały się, by jej szafa
pękała w szwach po urodzinach. Jakieś pierdołki? To byłoby bezsensu, na co to
komu? Hermiona nie byłaby zadowolona z tak bezsensownie wydanych pieniędzy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Właśnie
przechodził obok jednego ze sklepów na Pokątnej, gdy jego uwagę przykuła
wystawa. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
A gdyby tak…?
– pomyślał, a jego oczy rozjaśniły się. Jego pomysł był nieco szalony, ale
dlaczego nie? Hermiona w końcu tak szaleje za tym, więc uszczęśliwi ją kupując
coś takiego. Zamruczał z zadowoleniem niczym kot, ten prezent sprawi, że
Hermiona będzie wniebowzięta!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Z szerokim
uśmieszkiem wszedł do sklepu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>19 września 2000<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Draco z samego
rana złożył Hermionie życzenia. Mocno ją przytulił i pocałował wręczając różę.
Widział w jej oczach duży zawód, spodziewała się czegoś innego. Nie chciała
jakieś wielkiego, drogiego prezentu, ale liczyła, że otrzyma coś, co nie będzie
przywiędłą różą(nie lubi tych kwiatów) i szybkim, wymuszonym buziakiem w
policzek. Przez resztę dnia chodziła wyraźnie przybita, na lekcjach dała wielki
wycisk aurorom, chciała odreagować kiepski dzień. Była bardziej złośliwa niż
zwykle, pracownicy byli tym niezwykle zaskoczeni, przywykli już do milszej,
udobruchanej przez Malfoya szefowej. Na Hermionę Granger taką samą jak pół roku
temu nie byli gotowi!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
ruszyła do domu, gdy tylko wybiła czwarta. Draco powiedział, że musi załatwić jeszcze
parę spraw i że jak tylko skończy to od razu do niej przyjdzie. Odmówiła, mimo
że nalegał. Była zraniona tak zimnym wręcz traktowaniem. Zresztą, nie tylko
Draco zachowywał się tak obojętnie; Ginny przeprosiła, niestety nie dała rady,
powiedziała, że musi odrobić nadgodziny, Harry miał masę papierkowej roboty, bo
goniły go terminy, Ron nie dał rady wyrwać się z Berlina, a do Rose
niespodziewanie przyjechała ciotka! Nawet rodzice Hermiony obiecali, że
odwiedzą ją jutro, bo dziś mieli jeszcze kilka rzeczy do załatwienia. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Wyglądało na
to, że swoje urodziny spędzi samotnie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Zdenerwowana
weszła do swojego mieszkania. Postawiła torbę i ruszyła do salonu, by rzucić
się na kanapę. Zacisnęła wargi i zamknęła oczy. Dzisiejszy dzień był według
niej do niczego. Nawet nie zorientowała się, kiedy zajęta myślami, zasnęła.
Obudziło ją dopiero światło Patronusa, migoczące w pomieszczeniu. Przetarła
oczy i usiadła. Wówczas błyszczący smok zaczął przemawiać głosem Draco,
Hermiona wyczuła, że coś się stało po pierwszych słowach Draco, chłopak mówił
nieskładnie i jąkał się, aż w końcu wydukał, że Hermiona jest bardzo, bardzo
szybko mu potrzebna, bo dzieje się coś złego. Dziewczyna pobladła i jak
najszybciej chwyciła różdżkę i ruszyła założyć buty. Za pomocą kominka
przeniosła się do Malfoy Manor. Była zaskoczona, gdy nie wylądowała w salonie,
tak jak zwykle, a w ciemnej kuchni.
Czuła ogarniające ją przerażenie, ktoś zablokował główny kominek! Ruszyła szybko schodami, uważnie nasłuchując,
a drogę oświetlała sobie różdżką. Jej umysł tworzył już wszystkie możliwe
scenariusze! A co jeśli ktoś ich zaatakował? Jakiś włamywacz? Albo co gorsza
niedoszły śmierciożerca, na przykład syn zamkniętego w Azkabanie zbrodniarza?
Merlinie! Jej serce biło jak oszalał, pokonywała kilka stopni na raz.
Przeklinała w myślach tę cholernie długą drogę! Gdy w końcu wpadła na korytarz,
od razu ruszyła do salonu, a gdy tam weszła z różdżką uniesioną ku górze,
niemal zemdlała z wrażenia. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
–
Niespodzianka! – wrzasnął tłum osób. Na samym jego początku, wysunięty na przód
stał Draco, w dłoniach trzymając ogromny tort. Za nim znalazły swoje miejsce
wszystkie bliskie jej osoby: rodzice, państwo Malfoy, Potterowie, Ron z swoją
dziewczyną, Rose z Blaisem, wszyscy Weasleyowie i wielu jej znajomych z pracy i
Hogwartu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
opuściła różdżkę i oparła się o framugę, była bliska płaczu. Czuła jak jej
serce bije szybko, byli tu, naprawdę tu byli! A ona, głupia, myślała, że nie
chcieli świętować z nią tego dnia. Po jej policzkach w końcu popłynęły łzy i
nagle dotarło do niej coś jeszcze. To miejsce: Merlinie! To już nie był tak
dobrze znany jej wielki salon Malfoyów. Teraz to pomieszczenie było jeszcze
kilkanaście razy większe i przypominało ogromną polanę. Nie było śladu po
marmurowej podłodze, jej miejsce zastąpiła miękka, uginająca się pod ciężarem
osób, soczyście zielona trawa. Sklepienie,
które niegdyś pokrywały malunki aniołów, teraz przypominało to z Hogwartu, było
tak zaczarowane, że ukazywało ogniste słońce, chylące się ku zachodowi i
leniwie sunące po błękitnym niebie chmury. Hermiona czuła się tak jakby była na
dworze, do jej nozdrzu docierał zapach konwalii, a w jej uszach rozbrzmiewał
śpiew ptaków. Nagle zrobiło jej się bardzo gorąco, nawet nie zorientowała się,
kiedy jej kurtkę zastąpiła letnia sukienka, a trampki wysokie sandały na
rzemyki. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Nie wierzę –
szepnęła. – Nie wierzę…!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona westchnęła
z zachwytem, gdy rozejrzała się ponownie. Miejsce zaczęło jej coś przypominać,
nie była to, jak początkowo sądziła, sceneria podobna do tej, w której Harry i
Ginny brali ślub. To było coś zupełnie innego! W najdalszym kącie pomieszczenia
stała wielka, marmurowa i ozdobiona złotem fontanna. Znajdowała się w samym
środku jeziorka, a znów do niego wpadał szeroki strumień, który oddzielał
stronę fontanny i tę, po której stali oni. Na zielonej trawie usłane były pąki
kwiatów i rosły wszędzie krzewy i zioła. Hermiona dostrzegła rzeźby stojące
nieopodal fontanny, trzy kobiece postacie i jedną męską. Na wielkim głazie niedaleko
niej udało jej się odczytać napis: Zapłać mi smakiem twojego bólu. I wszystko
stało się dla niej jeszcze bardziej jasne. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Znalazła się w
swojej ukochanej baśni. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Draco zdążył
odstawić już tort na drewniany, całkowicie wpasowany w scenerię stół. Zrobił to
w samą porę, chwilę później przewrócił się na trawę z zaskoczenia,
przygnieciony przez Hermionę. Jej łzy kapały na jego koszulę. Chłopak nie
spodziewał się, że jego dziewczyna tak bardzo się wzruszy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Dziękuję! –
szepnęła i przymykając oczy, pochyliła się nad Draco, najpierw delikatnie
musnęła jego usta, by później z wielką namiętnością pogłębić pocałunek. Chłopak
jak przez mgłę słyszał radosne śmiechy, wiwaty i oklaski. Gdy wstał i podał
dłoń Hermionie, na jego ustach gościł szeroki uśmiech. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Wszystkiego
najlepszego, kochanie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona wciąż
miała łzy w oczach, gdy podchodzili do niej kolejno goście, składali serdeczne
życzenia i wręczali prezenty. Draco cały czas stał za nią; jedną rękę trzymając
na jej brzuchu, a drugą gładząc ją po odkrytym obojczyku. Co jakiś czas składał
na jej szyi delikatny pocałunek. Gdy w końcu wszyscy już odeszli od Hermiony, a
dziewczyna zdmuchnęła świeczki, rozpoczęła się zabawa. Słońce już ustąpiło
miejsca rozgwieżdżonemu niebu, a w pomieszczeniu rozbrzmiała muzyka. Wówczas
Draco chwycił Hermionę za rękę i poprowadził w kierunku fontanny. Przeszli
przez rwący strumień i usiedli na brzegu otaczającego fontannę stawu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Nie wierzę,
że twoi rodzice pozwolili zalać swój salon! – rzuciła ze śmiechem Hermiona.
Draco chwycił jej dłoń i ścisnął ją mocno. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Oni
uwielbiają cię tak mocno jak ja, dlatego pozwolili na transmutację z
przyjemnością – powiedział z uśmiechem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
oparła się o jego ramię, wdychając jego zapach. Czasami nie mogła uwierzyć w
to, że jest z Draco. Początkowo to było takie dziwne i nienaturalne, przecież
tyle lat się nienawidzili! Ale teraz jest to dla niej tak zwyczajne, bardzo
przywykła do jego obecności i przywiązała się do niego. Nie wyobrażała sobie
spędzania czasu bez Draco, to prawda: była w nim całkowicie zakochana! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Mam coś dla
ciebie – szepnął.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Postawił na
kolanach Hermiony paczkę, która ni stąd ni zowąd się pojawiła. Dziewczyna
spojrzała w oczy Draco i uśmiechnęła się delikatnie. Pociągnęła za dużą
czerwoną kokardę, która sprawiła, że pudełko zniknęło, a na kolanach Hermiony
pozostała miękka kulka. Granger wciągnęła gwałtownie powietrze, gdy owa kulka
zaczęła się wiercić, podniosła się na łapki i patrząc na Hermionę otarł się
pyszczkiem o dłoń dziewczyny. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Draco… –
Głos Hermiony się załamał. Na jej kolanach siedział słodki, malutki kotek,
biały niczym śnieg z pięknymi zielonymi oczami. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Nazywa się
Weiß – powiedział Draco i pogłaskał kota. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Z niemieckiego?
Ale czemu? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Ponieważ… –
Draco pochylił się lekko, tak że teraz swoimi ustami muskał ucho Hermiony, a
oddechem drażnił szyję. Hermiona zarumieniała się mocno, a jej serce zaczęło
szybciej bić. – Ponieważ, już za tydzień wyjeżdżamy do Niemiec, by szkolić
tamtejszych aurorów – szepnął. Ujął jej podbródek i delikatnie musnął jej usta.
<o:p></o:p></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
<br />
Koniec<o:p></o:p></div>
Charlotte Petrova http://www.blogger.com/profile/00083658984695342486noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-4648186108926168466.post-74925074749099741412016-11-14T16:12:00.002+01:002016-12-03T00:13:12.130+01:00Niepowtarzalny wieczór<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
Niepowtarzalny
wieczór<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>11 marca 2000<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Sobota
zapowiadała się koszmarnie! Od wczoraj lał ulewny deszcz, niebo spowijały
czarne chmury, a na domiar złego wiał zimny wiatr. Na zewnątrz panowała
paskudna atmosfera. Śnieg powoli się roztapiał, a wraz z nowo powstałymi
kałużami deszczu tworzył jedną wielką chlapę. Rose z wyrazem zrezygnowania
wyglądała przez okno. Opierała się biodrem o parapet, a obiema dłońmi trzymała
kubek z parującą kawą. Nie miała ochoty na nic. Na domiar złego było kilka
spraw, które musiała załatwić na mieście. Westchnęła głośno i odwróciła się.
Ruszyła w kierunku kuchni, odstawiła na blat kubek i poszła do swojej sypialni.
Musiała się ciepło ubrać. Wyjęła z szafy biały, rozpinany sweter, który założyła
pod płaszcz. Chwyciła różdżkę, klucze i torbę i wyszła z pokoju. Chciała
jeszcze wpaść do Hermiony. Odkąd jej przyjaciółka wróciła z Hawajów mało
rozmawiały, mimo że mieszkają naprzeciwko Miona nie miała chwili by zajrzeć do
Rose, ciągle była zajęta. W Biurze Aurorów wciąż żyło się akcją rozbicia
ostatnich śmierciożerców. Nieustannie trzeba było uzupełniać akta i wypełniać
formularze. Rose rozumiała to doskonale, ale trochę brakowało jej rozmów z
przyjaciółką. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Było około
dziewiątej rano. Rose zapukała do drzwi Hermiony, chwilę czekała, aż w końcu
dziewczyna otworzyła jej. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Hej, a ty
gdzie już lecisz? – spytała Hermiona. Rose nigdy nie wstawała tak wcześnie,
zwłaszcza w soboty. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Muszę
załatwić parę spraw w centrum. Myślałam, że może pójdziemy razem? Skoczyłybyśmy
na lunch, a potem na zakupy? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Dzisiaj nie
dam rady. Przepraszam, Rose, za godzinę muszę być w pracy. Mamy naradę. –
Uśmiechnęła się przepraszająco. – Ale obiecuję, że w kolejną sobotę urządzimy
sobie babski dzień! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jasne –
mruknęła. – Do zobaczenia. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Odwróciła się
i z niemrawą miną ruszyła w kierunku windy. Czuła się niezwykle samotna. Nie
chciała tego przyznać, ale w dużej mierze było to spowodowane brakiem obecności
Blaise’a. Dwa dni temu mocno się pokłócili, oczywiście jak zwykle o coś
błahego. Kłótnię spowodowała Rose i tak właściwie to ona powinna przeprosić
chłopaka, ale nie potrafiła przyznać się do błędu. Była zbyt dumna, by
spróbować porozmawiać z nim na spokojnie. Zresztą, według niej to chłopak
powinien zawsze przepraszać, nieważne czy miał rację, czy nie! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Prychnęła
głośno pod nosem. Ona na pewno się nie ukorzy… Chociaż było jej smutno.
Chodziła przybita i zezłoszczona. To dziwne, że w tak krótkim czasie tak mocno
przywiązała się do mężczyzny. Blaise wniósł do jej już i tak szalonego życia
jeszcze więcej radości. Rozumieli się bez słów. Umieli razem się bawić, śmiać,
ale i rozmawiać na o wiele poważniejsze tematy. Byli swoimi połówkami,
uzupełniali się. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Otuliła się
cieplej płaszczem. Pech chciał, że akurat, gdy wyszła z budynku zaczął lać
deszcz. Wściekła rozłożyła parasol. Lepiej już być nie mogło. Zanim doszła do
głównej ulicy całe jej spodnie były ochlapane, a buty zabłocone, na domiar
złego jej włosy sterczały we wszystkie strony napuszone od wilgotnego
powietrza. Weszła do banku, od razu poczuła na sobie wzrok innych oczekujących.
Uniosła dumnie głowę i stanęła w kolejce do zapłaty rachunków. Jej spojrzenie
ciskało błyskawice, mimo to wszyscy i tak spoglądali na nią zniesmaczeni jej
wyglądem. W końcu przyszła pora i na nią. Już miała podejść do okienka, gdy
drogę zastąpiła jej starsza kobieta. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Pozwolisz,
kochaniutka, że wejdę przed tobą? – powiedziała przemiłym głosem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Rose spojrzała
na zegarek, czekała dość długo, a śpieszyło jej się do jeszcze kilku miejsc,
nie było mowy, aby ustąpiła kolejki. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Niestety,
niech poprosi pani kogoś innego. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Gdy Rose
chciała ją wyminąć, kobieta z całej siły uderzyła ją ramieniem miedzy żebra, a
następnie dalej pchała się i próbowała zająć miejsce Rose. Dziewczyna skrzywiła
się i pobladła. Taka staruszka, a ile miała siły! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Chyba
mówiłam pani, że to moje miejsce! – warknęła ciężko Rose. – Mogła pani przyjść
wcześniej! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ale ja jestem
starszą osobą! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ale mnie to
nie obchodzi! – Spojrzała na staruszkę morderczym wzrokiem i wymijając ją
podeszła do okienka. Słyszała tylko pełne zbulwersowania pomruki kobiety. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Gdy wychodziła
do jej uszy dobiegały ciche oceniające głosy, wszyscy byli zbulwersowani, że
nie ustąpiła starszej kobiecie! Prychnęła. Znała tego typy staruszki, na pozór
chore i zapracowane, ale jak przyjdzie, co do czego to żebra nieźle potrafią
obić. Rose czuła, że po łokciu kobiety zostanie jej siniak! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Do obiadu
udało jej się uporać ze wszystkimi sprawami, zarówno tymi mugolskimi jak i
magicznymi. Punkt trzynasta wchodziła do przytulnej restauracji na Pokątnej.
Zajęła stolik nieopodal wejścia i oparła się wygodnie o oparcie kanapy. Nogi
bolały ją niemiłosiernie! Następnym razem nie założy kozaków na obcasie
wiedząc, że ma tyle spraw do załatwienia. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Co dla
pięknej pani? – spytał uprzejmie kelner. Wyglądał nawet przystojnie; miał
krótko ścięte brązowe włosy i równie ciemne oczy. Wydawał się miły i
sympatyczny, wcześniej Rose zaczęłaby flirtować jednak teraz nie miała na to
najmniejszej ochoty. W jej głowie był tylko i wyłącznie Blaise. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Danie dnia,
poproszę – mruknęła i odwróciła się. O ile mężczyzna wyglądał na zaskoczonego
jej oschłą postawą, nie okazał tego. Burknął coś pod nosem, zanotował szybko w
notatniku i odszedł w kierunku kuchni. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Rose nie
chciała iść samotnie na zakupy, ale nie miała też ochoty na powrót do domu,
dlatego wyjęła z torby zeszyt i zajęła się swoim nowym projektem. Z zawodu była
architektem. Uwielbiała tę pracę, kochała przebywać w świeżo malowanych
pomieszczeniach, dobierać meble i tworzyć różne aranżacje. To była jej
wymarzona praca i można powiedzieć, że spełniała się w niej w stu procentach.
Jej kolejnym zleceniem było zaprojektowanie dużego, nowoczesnego domu dla
młodej pary. Jej inwestorzy chcieli, aby cały budynek aż mówi: należę do
bogaczy. Nie lubiła takich snobów, ale ten projekt dawał jej możliwość
rozwinięcia się. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Pracowała
niemal dwie godziny, zawzięcie szkicując i poprawiając. Była całkowicie oddana
swojemu zajęciu, skupiona na ciszy wokół siebie. Niestety, została ona
przerwana. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Przepraszam
panią bardzo, mogę się dosiąść? – spytał pewien mężczyzna. Nie czekając na
odpowiedź Rose zajął miejsce naprzeciwko niej. – To pani projekty? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Tak –
mruknęła. Nie miała najmniejszej ochoty na towarzystwo, planowała zająć się
projektem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Mam
nadzieję, że nie przeszkadzam pani zbytnio. Obserwowałem panią o dobrych
kilkunastu minut, dawno nie widziałem kogoś tak oddanego pracy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Cieszy mnie
to – rzuciła półgębkiem, nawet nie unosząc wzroku. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Może się
przedstawię – powiedział mężczyzna. – Dominic Durand, miło mi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Rose drgnęła
na to nazwisko. Podniosła szybko głowę, a jej spojrzenie spotkało się z
rozbawionym wzrokiem Dominica. Dziewczyna zakryła sobie usta dłonią i pokręciła
głową z niedowierzeniem. Przed nią siedział jej dawny przyjaciel ze szkoły.
Poderwała się z miejsca i rzuciła chłopakowi na szyję. Durand wstał i mocno ją
do siebie przytulił. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Co ty robisz
w Londynie? – spytała w końcu Rose. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Przyjechałem
z szefem na konferencję, zostajemy jeszcze tydzień. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie wierzę!
Czemu się nie odezwałeś? – Uderzyła go lekko w ramię, zauważyła, że jego
mięśnie ani trochę się nie zmniejszyły. Rose przygryzła wargę, podkochiwała się
w Dominicu od szóstej klasy. Właśnie wtedy zauważyła, że nienawidzi patrzeć na
chłopaka z innymi dziewczynami. Pod koniec ostatniego roku w końcu coś między
nimi zaiskrzyło. To był burzliwy, ale namiętny związek, a Rose wspomina go
doskonale. Po zakończeniu szkoły spotykali się jeszcze równo miesiąc, to był
jeden z lepszy okresów jej życia. Ostatecznie jednak postawili się rozstać,
Rose wyjechała do Anglii, a Dominic zaczął rozwijać swoją karierę we Francji. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jestem tu
dopiero od wczoraj, nie miałem jeszcze czasu! – Zaśmiał się chłopak. Zaczął
przyglądać się Rose z nieodgadnionym wyrazem twarzy. W jego niebieskich oczach zalśniła
szczera fascynacja i coś, czego dziewczyna nie potrafiła rozszyfrować. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Rose uśmiechnęła
się do niego i zaczęła rozmowę. Okazało się, że nie stracili jeszcze wspólnych
tematów. Wspominali szkołę i wszystkie najzabawniejsze momenty. Dominic
przeniósł się na miejsce obok niej i zarzucił jedną rękę na oparcie
kanapy. Nieustannie starał się
zmniejszyć odległość między nimi, Rose nawet nie zauważyła jego bliskości. Nie
czuła już nic do Dominica, minęło sporo czasu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wiesz, że
wyglądasz jeszcze piękniej niż ostatnio? – szepnął po francusku Dominic. Rose
uniosła zaskoczone spojrzenie. Oddech chłopaka drażnił jej ucho. Starała się od
niego odsunąć, niestety jego dłoń utrudniła jej to. – Często o tobie myślę,
wiesz, Rosemarie? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- O, cieszy
mnie to bardzo – rzuciła zaskoczona. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
Zastanawiałaś się jakby to było znów być razem? – Przysunął się do niej jeszcze
bliżej. Chwycił jeden z rudych kosmyków Rose i okręcił go wokół swoich palców. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Och, wiesz,
Dom, eh… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Rose chce
powiedzieć, że nie miała czasu o tym myśleć. Ma chłopaka. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Rose odwróciła
się w stronę stojącego przy stoliku Blaise’a, jej policzki stały się
szkarłatne, a serce zaczęło bić dwa razy szybciej, nie widziała się z Zabinim
od dwóch dni! Nawet nie zorientowała się, że aż tak bardzo brakowało jej jego
bliskości, uśmiechu, dotyku, zapachu…!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- O, cześć. –
Dominic poderwał się z kanapy. Spojrzał na zegarek i podrapał się po głowie. –
Już ta godzina? Kurczę, miło się rozmawiało, ale wiesz, Rose, muszę lecieć. Do
zobaczenia. – Zmył się równie szybko jak się pojawił. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Widzę, że
nieźle się bawisz? – mruknął wyraźnie zirytowany, ale i jakby zawiedzony
Blaise. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- To mój
znajomy z Akademii, spotkaliśmy się przypadkiem… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Oczywiście.
– Odwrócił się i ruszył w kierunku wyjścia. Rose patrzyła na niego z
zaskoczeniem. W końcu zerwała się z miejsca i pobiegła, by go zatrzymać. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Zaczekaj –
powiedziała. – Nie chcesz wypić ze mną herbaty? – spytała zdesperowanym głosem.
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jakoś
wolałbym nie. Nie wiadomo ilu jeszcze znajomych ze szkoły wpadnie na ciebie… przypadkiem
– rzucił. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Blaise, przepraszam!
My tylko rozmawialiśmy, naprawdę! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Rose
pociągnęła chłopaka w kierunku swojego stolika. Usiadła i zawołała kelnera, by
zamówić dwie herbaty; jedną słabą z miodem, cytryną i łyżeczką cukru, ulubiony
napój Blaise’a, a drugą mocną, gorzką dla siebie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Przepraszam
– mruknęła cicho. – I nie tylko za to przed chwilą. Mam na myśli to, że miałeś
rację, wtedy jak się pokłóciliśmy… - Z bólem udało jej się przełamać swoją dumę
i przyznać do błędu. Jednak, gdy w końcu to zrobiła, poczuła się dobrze. Miała
nadzieję, że chłopakowi przeszło. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Blaise kiwnął
głową. Nie odezwał się jednak ani słowem, gdy wszedł do restauracji pierwszym,
co rzuciło mu się w oczy była Rose z tym facetem. Wyglądali na naprawdę
spoufalonych, widać było, że mężczyzna ma wyraźną ochotę na jakieś zbliżenie.
Blaise zacisnął zęby i spojrzał na Rose ostrym wzrokiem, które momentalnie
stało się łagodniejsze. Rosie była tak niesamowitą dziewczyną, że nie umiałby
się na nią długo gniewać, zwłaszcza, że jej wyjaśnienia były dość racjonalne. Mimo
to poczuł wielką wściekłość na myśl, że ktoś mógłby mu ją zabrać! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Chodź –
rzuciła z uśmiechem Rose. – Wpadniesz do mnie na kolację! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Złapała go za
ramię. Rozmawiali trochę i doszli do porozumienia. Jak zwykle udało im się
pogodzić. Blaise wstał i pomógł dziewczynie założyć płaszcz. Poczuł przyjemne
ciepło rozchodzące się po całym jego ciele, gdy tylko dotknął jej pleców.
Pochylił się lekko i pocałował jej szyją. Merlinie, nie widzieli się tylko dwa
dni, ale dla Blaise’a była to niemal wieczność. On się wręcz uzależnił od Rose!
Złapał ją za rękę i dopiero wówczas wyszli na zewnątrz, by teleportować się
wprost do mieszkania dziewczyny. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wiesz,
chciałem cię dzisiaj przeprosić – mruknął Blaise, gdy zajął miejsce na kanapie
w salonie. Spoglądał na Rose przenikliwym wzrokiem, wyglądała prześlicznie, gdy
jej rude włosy lśniły o światła lamp. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Żartujesz,
prawda? – Usiadła obok niego, wcześniej stawiając na stoliku małe przekąski i
sok. Podciągnęła kolana i oparła o nie głowę. Czuła ulgę, że w końcu miedzy
nimi jest dobrze. Nie zniosłaby kolejnych cichych dni. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie, już
miałem dość tej ciszy między nami. Myślałem, że zwariuję! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Blaise rozsiadł
się wygodniej i przymknął oczy. Te dwa dni, gdy nie widywał się z Rose były dla
niego tragedią! Nie wiedział, co ze sobą zrobić, nie mógł skupić się pracy, na
spaniu, na jedzeniu. Nie potrafił znaleźć sobie miejsca. Nawet nie zorientował
się, w którym momencie tak bardzo przywiązał się do Rose. Miał wrażenie, że z
zauroczenia i fascynacji nią, przerodziło się to w coś innego, znacznie
silniejszego. To było dziwne, w końcu spotykali się bardzo krótko. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wiem, co
masz na myśli – szepcze niepewnie Rose. – Też nie mogłam znieść tego, że się
pokłóciliśmy. Miałam ogromne wyrzuty sumienia, bo wiedziałam, że to moja wina. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Dziewczyna
przysunęła się bliżej chłopaka i oparła głowę na jego ramieniu. Tak
najprzyjemniej jej się z nim rozmawiało. Zaczęła panować między nimi cisza, w
której każdy analizował swoje uczucia. Ich serca biły bardzo szybko, a puls
przyśpieszył. W końcu Blaise uniósł głowę i chwycił podbródek Rose, tak by na
niego spojrzała. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Muszę ci coś
powiedzieć. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ja w sumie
tobie też…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Kiwną głową i
zaczął, jako pierwszy. Przełknął ślinę i westchnął dodając sobie odwagi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Chyba się w
tobie zakochałem – szepnął. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Rose zaśmiała
się perliście i szybko przywarła wargami do jego. Usiadła mu na kolanach i
zarzuciła ręce na szyję. Gdy oderwała się od jego ust, pochyliła się, by
wyszeptać mu do ucha:<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ja chyba w
tobie też.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Tamtego
wieczoru pierwszy raz wyznali swoje uczucia. <o:p></o:p></div>
Charlotte Petrova http://www.blogger.com/profile/00083658984695342486noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4648186108926168466.post-51171664054850150492016-10-31T20:55:00.002+01:002016-10-31T21:18:02.873+01:00Wymarzona podróż, cz. 2<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Ostatnia część
<i>Wymarzonej podróży</i> najpewniej pełna
błędów, za które bardzo Was przepraszam :)! Obiecuję w wolnej chwili je
poprawić. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Kolejny
dodatek to <i>Niepowtarzalny wieczór</i>, na
który zapraszam wieczorem <b>14 listopada</b>
;)! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Buziaki, <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Charlotte<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
Wymarzona
podróż: katakumby<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
<i>26 luty 2000, późny wieczór<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
siedziała z Draco w jednej z restauracji, jedząc kolację. Dla postronnych
obserwatorów byli kolejną zakochaną parą, która szeptała sobie na ucho czułe
słówka. Prawda była jednak inna… Hermiona opierała się o ramię swojego chłopaka
i powtarzała mu plan, który wymyśliła na poczekaniu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– Myślę, że
oni już tutaj są – szepnęła.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– Może
uciekli, gdy zobaczyli, że cały Paryż jest obwieszony ich plakatami…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– Nie możliwe!
Posłuchaj… – Hermiona odsunęła się na chwilę od Draco i spojrzała mu w oczy.
– Wieść, że złapano Baco i Donę rozeszła
się już po całym Paryżu! To oczywiste, że dotarła też do uszu prawdziwych
złodziei. Dzisiejsza noc będzie dla nich doskonałą okazją, by zabrać diament z
miejsca, w którym go ukryli. Tylko głupiec, by z tego nie skorzystał! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– W takim
razie lepiej się zbierajmy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Podniósł się z
krzesła i podał dłoń Hermionie. Rzucił na stół kilka banknotów i ruszył w
stronę wyjścia. Hermiona mocniej otuliła się szalikiem; noc była chłodna.
Złapała chłopaka za rękę i oparła głowę o jego ramię. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– Musimy być
bardzo ostrożni – szepnęła. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
nalegała, aby wejść okrężną drogę, dawno zamkniętą i niedostępną dla turystów. Skręcili
w jedną z ciemniejszych uliczek; opuszczoną i zaniedbaną. Zimny wiar owiewał
ich ciała. Oboje trzęśli się z zimna. Wejście prowadzące do katakumb było
skryte za jednym z kontenerów. Schodki pokrywał lód, dlatego Hermiona mocno
trzymała się Draco. Wyjęła różdżkę i zaklęciem otworzyła drzwi, a następnie
żelazne kraty. Oświetliła sobie drogę: kręte, kamienne schody prowadzące w dół,
ku ciemności. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– Chodźmy –
mruknął Draco. – Nikt nie może wiedzieć, że ktoś majstrował przy tym. –
Zaklęciem zamknął wejście. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Zaczęli
ostrożnie schodzić. Hermiona oddychała lodowatym powietrzem, drażniącym jej
gardło. W jednej dłoni trzymała różdżkę i oświetlała sobie drogę, a drugą
dotykała ściany, starając się utrzymać równowagę. Stopnie były nie dość, że
śliskie to jeszcze wyjątkowo wąskie. Bała się, że zsunie się po nich wprost w
objęcia mroku. Do tej pory była jedynie w części udostępnionej turystom, gdzie
świeciły lampy, a zejście było proste i jak najbardziej przystosowane dla
zwiedzających. Ta część była inna: zapomniana i całkowicie wyludniona. To była
najstarsza część katakumb, skrywająca tysiące ludzkich szczątek. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
niemal krzyknęła, gdy obok jej nóg przebiegł szczur, jego śliski ogon musnął
nogawkę jej spodni. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– Merlinie! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– Czyżby
szefowa aurorów jednak nie była nieustraszona? – szepnął Draco wprost do ucha
Hermiony. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– Czyżby
chłopak szefowej chciał stracić dziewczynę? – mruknęła iście jadowitym głosem.
Draco roześmiał się, a dźwięk ten poniósł się po całym korytarzu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– Musimy być
bardzo ostrożni, te tunele są zdradliwe. Łatwo się tutaj zgubić… – powiedział po
chwil Draco. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
kiwnęła głową i wyjęła z torby mapę miasta, którą udało jej się zdobyć od
jednego ze sklepikarzy. Czarnymi, przerywanymi liniami zaznaczone były
wszystkie tunele biegnące pod miastem. Palcem wskazała jakieś miejsce. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– Tutaj jesteśmy…
A tuta musimy dojść – dodała. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– Ile to nam
zajmie czasu! – jęknął Draco. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– Nie marudź
tylko chodź. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Szarpnęła go
za ramię i zaczęła iść prosto. Musieli się pośpieszyć. Hermiona obawiała się
tego, co mogą zastać. Miała nadzieję, że Baco i Dona naprawdę wrócili do
miasta. Była tak pochłonięta swoimi rozmyślaniami, że nie zorientowała się
nawet, kiedy doszli do okrągłego placu, z którego kręte drogi rozchodziły się
na wszystkie cztery strony świata. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– To tutaj –
szepnął Draco. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– Myślisz, że…
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Draco wciągnął
gwałtownie powietrze i zatkał Hermionie usta dłonią. Przyciągnął ją do siebie i
jak najmocniej naparł na ścianę. W ostatnim momencie udało im się ukryć w
jednej z wnęk. Od kamiennych, pokrytych kośćmi ścian odbijały się kroki. Po
chodzie poznali, że to mężczyzna. Świecił latarką wyraźnie zaniepokojony.
Hermiona dostrzegła, że dłonie mu się trzęsły. Ciągle rozglądał się na boki,
był zdenerwowany i zestresowany. Dłonią zaczął sunąć po ścianie. W końcu z
wyraźnym zadowoleniem wyjął sporych rozmiarów kamień. Hermiona patrzyła na
diament oczarowana: Regent lśnił niczym słońce. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– Gdzie Dona?
– Głos Draco był niemal niedosłyszalny. Hermiona
musiała mocno skupić się, aby go zrozumieć. Wzruszyła w odpowiedzi ramionami.
Nie miała pojęcia, gdzie może znajdować się kobieta. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Baco ostrożnie
włożył Regenta do materiałowej torebki. Rozejrzał się jeszcze raz i odwrócił.
Hermiona i Draco niemal zemdleli z zaskoczenia. Mężczyzna wyglądał bardzo
podobnie do Malfoya. Różnił się jedynie kolorem włosów i budową: Draco miał
jasne kosmyki, był wyższy i lepiej umięśniony, Baco zaś przypominał kościstego
chłopca. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– Oddaj mój
kamień, Baco. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Złodziej
podskoczył z zaskoczenia, ale na jego usta wstąpił szeroki uśmiech. Spojrzał na
kobietę i oblizał lubieżnie wargi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– Dono, moja
księżniczko... Rościsz sobie prawa do mojego skarbu? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– Oddawaj go,
Baco! Ten diament jest mój – syknęła kobieta. Podeszła bliżej. W dłoni trzymała
pistolet, którym celowała prosto w swojego chłopaka. Ani Draco, ani Hermiona
nie wiedzieli, co się dzieje. Oboje sądzili, że Baco i Dona stanowili duet, a
nawet parę! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– Grozisz mi
bronią, kwiatuszku? Zapomniałaś, kto cię nauczył jej używać? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Baco wsunął diament
do kieszeni i podniósł ręce do góry. Lustrował wzrokiem Donę, wyraźnie
zaciekawiony. Czekał na jej ruch. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– Chcesz
diament, to go sobie weź – szepnął i uśmiechnął się z zadowoleniem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– Nie
nabierzesz mnie na tę sztuczkę. Oddaj go sam, inaczej strzelę… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– Nigdy byś
tego nie zrobiła! – Roześmiał się gardłowo. – Przecież mnie kochasz… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
W jednej
chwili Baco znalazł się obok kobiety. Wytrącił jej pistolet z ręki i łapiąc za
włosy, przyciągnął do siebie. Zachłannie wpił się w jej usta. Dona przymknęła
oczy, całkowicie zatracając się w pocałunku. Zarzuciła mu dłonie na szyję i
pozwoliła, by jego ręce wodziły po jej ciele. Straciła zmysły, już zapomniała
dlaczego tak bardzo ciągnęło ją do Baco…
Właśnie wtedy mężczyzna wyjął nóż.
Przyłożył go do szyi Dony. Ta zamarła w przerażaniu, jej oczy wypełniły
łzy, a ciałem wstrząsnął dreszcz. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– Jesteś
naiwna – szepnął. Przymknął oczy i otarł się swoim policzkiem o jej. Schylił
głowę i szepnął jej do ucha: – Jesteś wyjątkowo naiwna, złotko. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– Nie. To ty
jesteś… – odparła twardym głosem. Po łzach nie było śladu. Z całej siły kopnęła
mężczyznę w kroczę i wyrwała mu nóż. Mocno uderzyła go w brzuch, a następnie
wbiła mu w nogę ostrze. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– Ty szmato! –
Baco zawył z bólu i upadł na ziemię. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– Od dzisiaj
katakumby będą twoim grobowcem, skarbie!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Dona pochyliła
się nad nim i ostatni raz pocałowała go w usta, wyjmując jednocześnie z
kieszeni owinięty diament. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– Tak przy
okazji: nigdy cię nie kochałam, od zawsze wolałam Jima! – Zaśmiała się i
ruszyła biegiem w kierunku wyjścia. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Hermiona, jako
pierwsza wypadła z kryjówki. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– Draco, ty
zajmij się Baco, ja biegnę za nią! – wydała rozkaz, jak na szefową przystało.
Znów czuła się jak na jednej z misji, niestety teraz nie mogła posługiwać się
magią. Żaden mugol nie mógł dowiedzieć się o jej istnieniu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Dona
wiedziała, że ktoś ją goni. Przyśpieszyła kroku, ale Hermiona miała lepszą
kondycję. Mimo że zimowe ubrania ją spowalniały szybko udało się jej dogonić
kobietę. Rzuciła się na nią, zwalając z nóg. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– Ty dziwko! –
warknęła Dona. Wciąż miała przy sobie nóż. Niemal przecięła policzek Hermiony. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Dona wierzgała
się mocno, a Hermiona starała się utrzymać ją w miejscu, niestety, nieudolnie.
Została przewrócona na plecy, tak że teraz to Dona górowała nad nią. Uderzyła
Hermionę mocno w twarz, przed oczami kobiety pojawiły mroczki. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– Suka! –
warknęła Hermiona pełna złości. Udało jej się wyswobodzić z uścisku Dony i
mocno szarpnęła złodziejkę za włosy. Kobieta zaczęła piszczeć z bólu, a wówczas
Hermiona zrzuciła ją z siebie i szybko poderwała się na nogi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– Kim ty w
ogóle jesteś?! – wycharczała Dona. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– Twoim
największym koszmarem! – Hermiona wciąż czuła pulsujący ból w policzku i ciepłą
krew ściekającą na jej kurtkę. Dona miała na dłoni pierścionek, który tak
uszkodził twarz Hermiony. Panna Granger dawno nie czuła takiej wściekłości. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Dona nie
czekała długo, ponownie rzuciła się na Hermionę, ale ta była przygotowana. Nie
bez powodu uczyła się również walki w ręcz! Jako wyszkolona aurorka musiała
umieć radzić sobie w każdej sytuacji. Była w sowim żywiole, zgrabnie
powstrzymywała ciosy i nie pozostawała dłużna. Wyglądała jak płomień, a była
niczym cały ogień – żywioł, którego nie da się powstrzymać. Uskoczyła w bok,
gdy pięść Dony zmierzała w kierunku jej twarzy, kobieta zatoczyła się na
ścianę. Słychać było chrzęst łamanych kości. Hermiona ze zgrozą spoglądała na
zdewastowane szczątki. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Nie mogła
jednak długo zastanawiać się nad dziedzictwem, które zostało tak bezmyślnie
zniszczone, bo Dona znów rzuciła się do ataku. Po jej dłoniach ciekła jej własna
krew. Hermiona wycofywała się powoli. Widziała, że Dona z każdą chwila słabnie.
Jej oddech był świszczący, nie mogła poradzić sobie z utrzymaniem równowagi.
Zapewne nigdy nie brała udziału w tak czynnej walce. Hermiona wykorzystała to,
gdy Dona rzuciła się na nią z pięściami, odsunęła się i szybko kucając,
podcięła nogi Donie. Ta przetoczyła się po ziemi, uderzając głową o posadzkę. W
jej oczach widać było wycieczenie, miała jednak dość siły, by próbować
doczołgać się do leżącego nieopodal noża. Gdy chciała go chwycić, Hermiona
obcasem przygniotła jej dłoń. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– Ten nóż nie
dla ciebie, złotko – powiedziała z ironicznym uśmiechem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Szarpnęła
Doną, podciągając ją i stawiając na nogi. Złodziejka nie miała dość siły, by
się wyrwać, choć usilnie starała się to zrobić. Hermiona widząc to mocniej
ścisnęła jej ręce. Wyciągnęła w pośpiechu różdżkę i przetransmutowała nóż w
żelazne kajdanki, które założyła Donie na nadgarstki. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– Glina… –
Mugolka splunęła. – Nienawidzę takich jak ty. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
roześmiała się szyderczo. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– I bardzo
mnie to cieszy… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Ruszyła w
kierunku miejsca, gdzie zostawiła Draco. Tak jak się spodziewała, jej chłopak
siedział sobie spokojnie pod ścianą, bawiąc pistoletem, a związany i
zakneblowany Baco leżał naprzeciwko niego. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– Spisałeś się
– mruczy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– Miałem
najlepszą nauczycielkę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
uśmiechnęła się słysząc te słowa, ale nie odpowiedziała na nie. Musiała zająć
się, czym innym. Wyciągnęła dłoń w kierunku kieszeni płaszcza Dony, mimo że
kobieta protestowała, krzycząc w niebogłosy, Hermiona wyjęła telefon i diament.
Regenta rzuciła w kierunku Draco, a następnie ozdobną chustą, którą kobieta
miała obwiązaną szyję, zakneblowała usta Dony. Odezwała się dopiero po
usadzeniu złodziejki obok Baco. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– Pilnuj
kamienia. No i miej oko na nasze gołąbeczki. – Poruszyła zabawnie brwiami. – Ja
idę zawiadomić policję. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Po mniej
więcej piętnastu minutach w korytarzach katakumb słychać było dudnienie wielu
par stóp. Hermiona wstała i na środku korytarza położyła woreczek, a na nim
diament. Uśmiechnęła się zadziornie w stronę Baco i Dony i łapiąc Draco za dłoń,
ruszyła w przeciwnym kierunku. Słyszała piski protestu ze strony złodziejów. Za
zakrętem rzuciła na siebie i Malfoya zaklęcie kameleona. Zatrzymała się
wyraźnie zaciekawiona dalszym rozwojem spraw. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– Myśleliście,
że nam uciekniecie, co Dono?! – powiedział doskonale znany Hermionie i Draco
funkcjonariusz, który rano ich złapał. –
Twój plan się nie powiódł, a za to, co zrobiłaś dostaniesz jeszcze większy
wyrok! Ty zresztą też, Baco! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– Ja o niczym nie wiem! – warczała. – Zostałam
w to wrobiona przez tamtą kobietę! I był z nią mężczyzna! Uciekli w tamtym kierunku!
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– Nie pogrążaj
się, Dono. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– Kiedy to
prawda! – krzyknął Baco. – Oni tam są, to ich powinniście złapać! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– Te wymówki
zostawcie sobie na rozprawę, choć nie ma po co marnować głos… I tak nikt wam
nie uwierzy! – Zaśmiał się jeden z policjantów, a zawtórowali mu inni. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
uśmiechnęła się z zadowoleniem, a Draco oparł się czołem o jej policzek. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– Czy teraz
możemy już lecieć na Hawaje? – zapytał zmęczonym głosem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– Jak
najbardziej… – mruknęła i pocałowała chłopaka. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
<i>28 luty 2000<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Draco leżał na
leżaku, w jednej dłoni trzymał kieliszek z szampanem, a drugą włożył sobie pod
głowę. Na jego ustach widniał szeroki uśmiech. Hermiona stała w wodzie po uda i
pozwalała, by ciepłe fale muskały jej ciało. W końcu poczuła na sobie palące
spojrzenie mężczyzny, odwróciła się w jego kierunku. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
– Draco? –
szepnęła. Wyszła z wody i zalotnie kręcąc biodrami ruszyła w jego
kierunku. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Chłopak
odstawił kieliszek, i mrugnął do dziewczyny zadziornie. Przymknął oczy, gdy
poczuł, że Hermiona siada mu na kolanach i pochyla się, by pocałować go
namiętnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
W końcu jego
sen się spełnił. <o:p></o:p></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
Koniec.<o:p></o:p></div>
</div>
</div>
Charlotte Petrova http://www.blogger.com/profile/00083658984695342486noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4648186108926168466.post-16960995279801934652016-10-14T18:04:00.000+02:002016-10-31T21:16:15.116+01:00Wymarzona podróż, cz. 1<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Witajcie,
kochani. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Sporo mnie nie
było, niestety. Ale już wracam i mam się dobrze. Dodatki od teraz zaczną
pojawiać się regularnie :).</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Zachęcam do
komentowania i zaglądania na mój drugi blog <i><a href="http://wschod-slonca-dramione.blogspot.com/" target="_blank">Wschód słońca</a></i>, to tam można mnie głównie znaleźć. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Buziaczki!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Charlotte<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
PS – Kochani,
poszukuję bety, która podjęłaby się sprawdzenia całego <i>Aurora</i> i dodatków. Czy jest wśród Was osoba, która miałaby czas, chęci
i zna się na tym? <o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
Wymarzona
podróż: komplikacje<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>25 luty 2000<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Draco czuł
wielkie wyczerpanie i znużenie. Nie doszedł jeszcze do siebie po wypadku.
Wiedział, że potrzebuje urlopu. Wiele czasu zajęły mu rozmyślenia o tym, jak
właściwie poprosić Pottera o tydzień wolnego, ale ostatecznie doszedł do
wniosku, że po prostu mu to oznajmi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Nie zapukał do
drzwi i, Merlin mu świadkiem, żałował tego ogromnie. W gabinecie Harry’ego
panował półmrok, ale za to bardzo głośne jęki roznosiły się po pomieszczeniu.
Draco wrzasnął przerażony, czym zwrócił na siebie uwagę państwa Potter. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Ginny chwyciła
leżącą na stoliku od kawy bluzkę, i przykryła nią siebie. Jej policzki były
purpurowe, nie potrafiła wykrztusić słowa. Za to Harry miał wrażenie, że zaraz
zemdleje. Nigdy wcześniej nie czuł się tak upokorzonym. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Ubraliście
się już? – zapytał Draco, delikatnie odsłaniając jedno oko. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Czyś ty
zwariował? – wrzasnęła Ginny. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Potter,
popraw spodnie – mruknął tylko Malfoy i spojrzał na nich krytycznym wzrokiem. –
Nie wiecie, że zawsze rzuca się zaklęcie na drzwi? Widać, że jesteście amatorami…
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Nic już nie
mów, Malfoy… Czego chcesz? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Wiesz,
Potter. Ja i Hermiona bierzemy urlop na ten tydzień. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Co?! –
odzywa się Ginny. – Ale my jedziemy w podróż poślubną. Hermiona o tym
wiedziała! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Jedziecie za
tydzień, więc nic nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy my pojechali w tym – mówi z
szerokim uśmiechem Draco. – Wyślemy wam pocztówkę. Buziaki, gołąbeczki.
Skończcie to, co wam przerwałem… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Za zanim
zniknął za drzwiami, dorzucił:<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Jeśli to
będzie syn, to dacie mu na imię Draco. Tak na pamiątkę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Wyszedł
zadowolony. Teraz tylko musi oznajmić Hermionie, że wyjeżdżają na wczasy. Draco
westchnął. Już czuł ten przyjemny, gorący piasek pod stopami. Już słyszał szum
fal rozbijających się o skały… W głowie miał tylko jedno: Hermionę wynurzającą
się niczym syrena z morskich fal. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
O Merlinie… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiony nie
było w gabinecie. Pewnie znów musiała załatwić jakąś sprawę za tych
nierozgarniętych idiotów, których nazywała pracownikami. Pokręcił głową i
rozłożył się na kanapie. Przymknął oczy i pozwolił swoim myślom płynąć. Nic
dziwnego, że zapadł w sen. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Stał na plaży.
Słońce grzało jego ciało, było mu gorąco. Rozglądał się, ale był zupełnie sam.
Jedynie gdzieś w oddali widać było kształt czyjegoś domu. Miał wrażenie, że
zaraz spłonie. Odwrócił się i szybkim krokiem ruszył w kierunku oceanu. Gdy
tylko chłodne fale musnęły jego ciało poczuł przyjemny dreszcz i ukojenie.
Zanurzył się całkowicie i zaczął pływać. Było mu błogo i przyjemnie. Nagle
usłyszał kobiecy krzyk. Odwrócił się ponownie w stronę plaży i aż zaschło mu w
ustach. Naga Hermiona machała do niego kokieteryjnie i wołała, by wrócił do
domu. Nie trzeba mu było powtarzać. Zaledwie kilka chwil później wychodził z
wody i szedł w jej kierunku. Już miał przyciągnąć jej boskie ciało do swojego i
zatopić w jej ustach, gdy ponownie się odezwała, czułym, delikatnym głosem:
Draco… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Poczuł
szarpniecie. Spadł z kanapy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Co do jasnej
cholery?! – Zerwał się z podłogi całkiem obolały. Nad nim stała jego kochana
dziewczyna z ironicznym uśmieszkiem na ustach. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Ile razy mam
ci powtarzać, że nie możesz spać w pracy? – mruknęła Hermiona. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Gdybyś
pozwalała mi spać w nocy, nie musiałbym odsypiać w biurze… – warknął i zaczął
masować swoje biodro, które najbardziej ucierpiało. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Nie
zaczynaj, Malfoy. – Pogroziła mu palcem, ale w jej oczach pojawiły się iskierki
rozbawienia. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Draco
uśmiechnął się i kładąc jej dłonie na udach, przyciągnął do siebie. Uwielbiał
wpatrywać się w jej oczy. Fascynowały go. Były tak bardzo ciemne, ale jednak
nie czarne. Ich kolor doskonale oddalało słowo: czekoladowe. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Pochylił się
nad nią ze swoim charakterystycznym uśmieszkiem. Pozwolił, by ich nosy stykały
się ze sobą, a oddechy mieszały w jeden. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Mam dla
ciebie niespodziankę… – szepnął zmysłowo. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
przymknęła oczy. Uwielbiała Draco. Idealnie się dopełniali, a ich związek był
dzięki temu wspaniały. Była miedzy nimi pasja i namiętność, był ogień i żar.
Potrafili ze sobą rozmawiać, uwielbiali drażnić siebie nawzajem, a ich kłótnie,
mimo że miały miejsce bardzo często, kończyły się zawsze tak samo: upojną nocą
w sypialni… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Zabieram cię
na tydzień na Hawaje… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
otworzyła gwałtownie oczy. Spojrzała na niego z niedowierzaniem, by po chwili
wpić się w jego usta. Draco z zadowoleniem oddawał namiętne pocałunki. Jedną
dłoń trzymał na jej policzku, a drugą wodził po jej ciele, z każdą chwilą coraz
bardziej podciągając jej czarną, seksowną sukienkę. Niestety, jego zamiary
zniweczyła Hermiona, odsuwając się od niego i poprawiając ubranie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Nie teraz,
Draco – mruknęła. – Powiedz mi lepiej skąd przyszedł ci do głowy pomysł na
wyjazd? Doskonale wiesz, że mamy teraz masę pracy! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Nie był
zdziwiony tym, że tak jak zawsze miała jakieś ‘ale’. Uśmiechnął się szeroko. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Muszę się
zregenerować. Wiesz, po tym wypadku jestem taki obolały. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Draco…? –
Spojrzała na niego wymownie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Naprawdę. To
odbiło się szczególnie na mojej psychice. Chcesz patrzeć jak się wykańczam i
popadam w depresję? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
westchnęła głośno i pokręciła głową. Draco uśmiechnął się z zadowoleniem.
Czekał ich gorący tydzień nad Oceanem Spokojnym. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Kiedy
jedziemy? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Jutro z
samego rana – mówi, a jego oczy błyszczą wtedy niczym dwa ogniki. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona była
w świetnym humorze. Lecieli na Hawaje! Uśmiech nie schodził z jej ust. Wszyscy
jej podwładni spoglądali na nią jak na dziwoląga. Nie potrafili przyzwyczaić
się do tego, że ich szefowa chodzi ciągle taka promienna. Co więcej, nie mogli
jeszcze do końca uwierzyć, że to w dużej mierze dzięki jej chłopakowi! Hermiona
wciąż była wymagająca i wciąż wzbudzała respekt, ale teraz każdy inaczej ją
postrzegał… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Chwyciła swój
płaszcz i pozwoliła, by Draco pomógł go jej założyć. Następnie ruszyli w
kierunku wyjścia z Ministerstwa jak zawsze trzymając się za ręce. Hermiona
lubiła to uczucie, którym darzyła Draco. Mimo że początkowo ją przerażało teraz
wiedziała, że nie miała powodów do strachu. Draco był fantastyczny w każdym
względzie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Gdy wyszli na
zewnątrz chłodne powietrze owiało ich rozgrzane twarze. Przeszli kawałek, by
znaleźć się w ciemnej uliczce i stamtąd się teleportowali. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Jesteśmy! –
krzyknął Draco. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Drobny, ale
elegancko ubrany skrzat pojawił się zaraz obok nich i zabrał okrycia. Hermiona
i Draco ruszyli do salonu. Niestety nie znaleźli tam państwa Malfoy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Ciekawe,
gdzie się podziewają – mruknęła Hermiona. Usiadła na sofie i przymknęła oczy.
Uwielbiała tę kanapę. Była tak miękka i delikatna. Poczuła, jak ugina się
jeszcze bardziej pod ciężarem Draco.
Chłopak tak jak miał w zwyczaju położył ręce na oparciu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Pokłócili
się rano. Pewnie teraz są w sypialni… – Skrzywił się z obrzydzeniem, na co
Hermiona wybuchła śmiechem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Coś takiego
nigdy już nie będzie miało miejsca, synu – odezwała się Narcyza. – Ten człowiek
od rana nie jest moim mężem! – Weszła do salonu z wysoko uniesioną głowa. Za
nią podążał zrezygnowany Lucjusz. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Dzień dobry,
pani Malfoy. – Hermiona pocałowała kobietę w policzek i pozwoliła się
wyściskać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Witaj,
kochanie. Promieniejesz! Czyli Draco już ci powiedział o wyjeździe?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Oczywiście,
że mówiłem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Cicho,
Draco. Teraz ja mówię – skarciła syna. – Chodź, Mionka. Mam coś dla ciebie. –
Narcyza pociągnęła za sobą skołowaną dziewczynę. Zniknęły za drzwiami gabinetu
pani Malfoy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Chyba nie
muszę ci mówić, że masz szczęście, Draco? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Oczywiście,
że nie. Granger jest cudowna! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Lucjusz
uśmiechnął się z zadowoleniem. Hermiona była jego wymarzoną synową. Piękna,
inteligentna. Spełniała wszystkie kryteria matki jego wnuka! Co prawda Draco
spotykał się z nią bardzo, bardzo krótko, ale jeśli Lucjusz i Narcyza dobrze to
rozegrają to ich cel się spełni. Hermiona zostanie członkinią rodu Malfoyów!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
–
Rozmawialiście już o swojej przyszłości, Draco? – spytał Lucjusz. – Czy
Hermiona chciałaby mieć dzieci? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Tato… Czy ty
się dobrze czujesz? Mamy dwadzieścia lat! Jesteśmy jeszcze za młodzi na dzieci!
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Potter już
się ożenił… – zauważył Lucjusz. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Nie ma mowy.
Chcemy się bawić, a nie przewijać pieluchy – warknął Draco i wstał. – Temat
uważam za skończony. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Gdy kilka
minut później Hermiona i Narcyza wyszły z gabinetu dziewczyna była wyjątkowo
blada. Bez słowa usiadła na miejscu obok Draco i czekała na podanie posiłku.
Chłopak spoglądał na nią niepewnie. Położył jej dłoń na kolanie, ale ta
pokręciła lekko głową i gdy państwo Malfoy nie patrzyli wyszeptała ‘później’. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Obiad
strasznie im się dłużył. Hermiona i Draco czuli się wyjątkowo niepewnie, ale
Lucjusz i Narcyza wyglądali na wyraźnie zadowolonych. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Po skończonym
posiłku wstali, jako pierwsi. Już mieli udać się na górę, gdy zatrzymał ich
głos Narcyzy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Mionka,
planujesz zostać na noc? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Nie, pani
Malfoy. Raczej nie – odpowiedziała drżącym głosem i pozwoliła, by Draco
poprowadził ją schodami do swojej sypialni. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Ja się chyba
zabiję – jęknęła, gdy tylko przekroczyła próg pokoju. Rzuciła się na łóżko i
zacisnęła powieki. – Twoja matka jest fantastyczna, ale gdy zaczęła tłumaczyć
mi, jak ważne jest macierzyństwo w młodym wieku myślałam, że zemdleję…! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Draco wybuchł
śmiechem. Ułożył się obok niej i odgarnął jej włosy z twarzy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Wyglądałaś
cudownie! Byłaś blada jak ściana! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Daj spokój,
Malfoy – mruknęła. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Granger –
wyszeptał. – Uwielbiam jak mówisz moje nazwisko… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Odsunęła się
od niego z uśmiechem zadowolenia. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Nie teraz,
słońce. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Draco
westchnął głośno. Wstał i podszedł do szafy. Zaczął wyjmować ubrania, cały czas
mówiąc do Hermiony na temat tego, co będą robić na Hawajach. Podkreślał, jak
ważne jest to by wzięła odpowiednio dużą ilość kostiumów kąpielowych i
zwiewnych, seksownych sukienek, bo zaplanował ekscytujące wypady. Gdy wyjął
ubrania, które zamierzał zabrać, odwrócił się w stronę łóżka. Zaśmiał się, bo
zrozumiał, czemu Hermiona tak milczała. Spała w najlepsze. Podszedł i przykrył
ją kocem. Z szatańskim uśmiechem ruszył w stronę drzwi. Zamierzał przenieść się
do jej mieszkania i ją spakować. Och, już wiedział, jakie rzeczy włoży do jej
walizki! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Po godzinie
był już z powrotem. Z zaskoczeniem zauważył, że Hermiona cały czas spała.
Wyglądała tak niewinnie i słodko, z rozsypanymi włosami na jego poduszce. Był
zmęczony. Bez zastanowienia położył się obok niej, obejmując jej drobne ciało. Granger
wtuliła się w jego tors, a Draco z zadowoleniem przymknął oczy i pozwolił sobie
na sen. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>26 luty 2000<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Merlinie, wy
rzeczywiście jeszcze tutaj jesteście?! – wrzasnęła Narcyza, wchodząc do pokoju
syna.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Draco mruknął
coś niezrozumiale i mocniej wtulił się w ciepłe ciało Hermiony. Narcyzę
rozczulił ten widok. Niestety, musiała ich obudzić. Podeszła i gwałtownym
szarpnięciem zabrała im okrycie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Pobudka! –
krzyknęła głośno. – Draco, Mionka! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Co się dzieje…?
– szepnął Draco, przecierając oczy. Odsunął się od Hermiony i usiadł na łóżku.
– Co ty tu robisz, mamo? – mruknął. Starał się ukryć ziewnięcie, niestety,
bezskutecznie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Dzień
dobry…? – Hermiona rozglądała się dookoła. Musiała zasnąć, gdy Draco się pakował,
dlatego tutaj była. Merlinie! Nie zdążyła naszykować ubrań. Miała nadzieję, że
jest jeszcze dostatecznie wcześnie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Kochanie,
jest dziesiąta! Jesteście spóźnieni na ten mugolski wynalazek, samo… slemo…
Wiecie, co mam na myśli. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Gwałtownie
zerwali się z kanapy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Niemożliwe,
jest pani pewna?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Kochanie,
mówiłam, żebyś mówiła mi Narcyza, i tak, jestem pewna. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– O Merlinie.
Nie jestem spakowana… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Zrobiłem to
za ciebie, wczoraj… – powiedział Draco. Już stoi przy szafie i szuka ubrań,
które założy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Nie zdążymy
– mruknęła Granger. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Szybko zerwał
się z łóżka i popędził do łazienki. Chwilę później wszedł do niej Draco.
Narcyza usłyszała szum wodny i uniosła brwi. Może doczeka się wnuka szybciej
niż sądzi? Uśmiech rozjaśnił jej usta. Chciałaby mieć wnuczka o kręconych,
jasnych włosach… Rozmarzona wyszła z pokoju i przeszła do salonu. Usiadła na
sofie obok Lucjusza i z zaciekawieniem obserwowała schody. Po około piętnastu
minutach zbiegli po nich Hermiona i Draco. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Do
zobaczenia! – krzyknęła Granger, a Draco tylko kiwnął głową. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Ciekawe, czy
zdążą? – mruknął Lucjusz. – Może jakiś zakładzik, Cyziu? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
W tej samej
chwili Draco i Hermiona teleportowali się na lotnisko. Dziewczyna była
zaskoczona, że Draco wybrał samolot, jako sposób transportu, zwłaszcza, że
wciąż sprawiał wrażenie przerażonego, ale jak wyjaśnił jej w trakcie biegu,
samoloty chyba zaczęły go fascynować. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Jesteś
pewien, że nie pomyliłeś odpraw? – spytała Hermiona. Coś jej się nie zgadzało. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Oczywiście,
że nie pomyliłem. Masz mnie za idiotę? – mruknął Draco. Rozłożył się wygodnie w
fotelu i przymknął oczy. Już miał oddać się błogiemu relaksowi, gdy jego humor
gwałtownie zepsuł głos stewardesy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Witamy
bardzo serdecznie. Mamy nadzieję, że lot do Paryża minie państwu w przyjemniej
atmosferze. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Ups… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Malfoy! Ja
cię zabiję! – warknęła Hermiona. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Około godziny
dwunastej wychodzili już z lotniska, ciągnąć za sobą walizki. Hermiona
zgrzytała zębami z zimna. Paryż był jeszcze chłodniejszy niż Londyn, ponieważ
dodatkowo padał rzęsisty deszcz. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– A co z moimi
Hawajami – stękała. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Przecież
polecimy – mruknął. – Tylko kolejny lot jest jutro… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Nie denerwuj
mnie! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Usiadła na
walizce, zupełnie obrażona. Obserwowała uważnie, co się wokół niej dzieje i z
zaskoczeniem dostrzegła dwóch mężczyzn ubranych na czarno, uważnie się im
przypatrujących. Kiwnęli do siebie głowami i ruszyli w ich kierunku. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Draco… Coś
tutaj nie gra… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Cicho…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
wstała i chwyciła chłopaka za ramię. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Idziemy stąd
– zarządziła. – Już. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Co? O co ci
chodzi?! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
złapała swój bagaż i ruszyła w kierunku tłumu wychodzącego z lotniska. Ciągle
obracała się za siebie. Tajemniczy mężczyźni zbliżali się nieubłaganie.
Pociągnęła Draco w ciemny zaułek i szybkim ruchem różdżki przetransmutowała ich
bagaże w zawieszki od bransoletki, którą teraz wsunęła na nadgarstek.
Przeczuwała, że coś się święci. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Teraz
wyjdziemy stąd, jak gdyby nigdy nic… – szepnęła do niego. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Co się
dzieje? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Ktoś nam się
przyglądał na lotnisku. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Hermiono,
jesteś przewrażliwiona. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Draco,
naprawdę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Chodź już
lepiej. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Mimo że tłum
jeszcze bardziej się zagęścił, Hermiona czuła się odsłonięta. Miała wrażenie,
że jest nieustannie obserwowana, tamci mężczyźni na pewno nie przyglądali się
im przypadkowo. Intuicja jej nie zawiodła. Nagle obok nich pojawiły się cztery
osoby. Chwyciły ich pod ramiona i wepchnęły do czarnego samochodu. Nim Draco
zdążył krzyknąć już siedział związany, tak samo jak Hermiona. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Co tu się
dzieje?! – wrzasnął. Niestety, już odjeżdżali. Nikt nawet nie zauważył tego, co
się zadziało. – Kim wy jesteście?!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Myśleliście,
że gdy się przefarbujecie nikt was nie pozna… Och, Baco, Dona, jesteście takimi
idiotami… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Bierzecie
nas za kogoś innego! – warczy Draco, wyrywając się muskularnemu mężczyźnie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Spokojnie,
Baco… Powinieneś się cieszyć, że pierwsi was złapaliśmy, gdybyście dostali się
w łapy ludzi Dużego Mike’a nie wiem, czy byłoby tak przyjemnie… My was tylko
zamkniemy w więzieniu… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Cholera… –
szepcze przerażona Miona. Właśnie zrozumiała, o co chodzi. Wciąż interesowała się tym, co dzieje się w
świecie mugolskim, a ostatnio dużo mówiło się o gangsterze o pseudonimie Duży
Mike. Jego ludzie byli odpowiedzialni za największe napady w tym
pięćdziesięcioleciu! Byli przeraźliwie szybcy, niezwykle zwinni i jeszcze nigdy
nie udało się żadnego z nich złapać. Niestety, byli też często nieposłuszni.
Hermiona słyszała o dwóch najlepszych podwładnych Dużego Mike’a: Baco i Donie. Miesiąc
temu ukradli Regenta z Luwru, najdoskonalszy pod względem szlifu diament,
wyceniony na miliardy… Po napadzie zniknęli… Szukano ich po całym świecie, Duży
Mike obiecał krocie za ich złapanie, a francuska policja oferowała równie duże
pieniądze za zwrot diamentu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Co, Dono?
Dotarło do ciebie w jak kiepskiej sytuacji jesteście? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Nie nazywam
się Dona! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Nie
ściemniaj, Dono. My i tak wszystko wiemy… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
spoglądała przerażonym wzrokiem na Draco. Jechali kilka minut, po których z
piskiem opon zatrzymali się przed jakimś budynkiem. Zostali wyprowadzeni i od
razu poprowadzeni do środka i zamknięci w osobnych pomieszczeniach. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
intensywnie myślała, jak wyplątać się z tej sytuacji. Przede wszystkim musiała
mieć kontakt z Draco, tylko jak?! Nie mogła wyjąć różdżki. Dziękowała
Merlinowi, że ukryła ją bezpiecznie w swoim wysokim kozaku. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Nie wiedziała,
ile czasu siedziała w pokoju przesłuchań, ale w końcu do pomieszczenia wszedł
ten sam mężczyzna, który rozmawiał z nimi w samochodzie. Stanął przed nią z
uśmiechem pokazując jej teczkę. Jak sądziła, kartotekę Dony, za którą była
brana. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– I jak?
Postanowiłaś powiedzieć nam, gdzie ukryliście diament, czy tak jak swój
towarzysz ciągle podkreślać, że bierzemy was za kogoś innego? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Ja naprawdę
nie nazywam się Dona! Jestem Hermioną Granger, Brytyjką, która przejechała tu przez
przypadek, bo jej chłopak pomylił samoloty! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Nieładnie
tak kłamać. – Mężczyzna usiadł naprzeciwko niej i wyjął zdjęcia z teczki.
Podsunął je pod nos Hermionie. – I tak nikt ci nie uwierzy… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
wciągnęła gwałtownie powietrze. Na fotografiach byli ludzie tak niesamowicie
podobni do niej i Draco. Jedyne, czym się różnili to kolory włosów. Hermiona
miała brązowe, a Dona blond, podobnie było w przypadku Draco. Nie mogła
uwierzyć w ten zbieg okoliczności. Pokręciła głową odsuwając od siebie zdjęcia.
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– To naprawdę
nie jestem ja! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Mów, gdzie
jest diament. – Mężczyzna zignorował ją całkowicie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Co robić, co
robić? – myślała Hermiona. Nagle wpadł jej do głowy pewien pomysł. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Pokarzemy
wam, gdzie jest diament. Jednak pod jednym warunkiem… – zaczęła. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Miała
nadzieję, że jej plan wypali…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Tak jak
oczekiwała, po kilku minutach do pokoju przesłuchań został wprowadzony Draco.
Hermiona zerwała się z miejsca i podbiegła do niego, zarzucając mu ręce na
szyję. Dla policjantów wyglądało to tak, jakby Hermiona całowała Draco w szyję,
ale tak naprawdę szeptała mu do ucha drobne szczegóły jej planu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Baco,
kochanie. – Westchnęła przeciągle. Odsunęła się od niego i spojrzała na
policjantów. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
–
Skończyliście już? – warknął jeden z funkcjonariuszy, przyglądając się im z
wyrazem oburzenia. – Zakujcie ich – nakazał. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
wzdrygnęła się, gdy metal zaczął chłodzić skórę jej nadgarstków. Posłusznie wyszła
z pomieszczenia. Była prowadzona przez jednego z mężczyzn, młodego i całkiem
przystojnego bruneta. Uśmiechała się do niego kokieteryjnie. Z zadowoleniem
zauważyła, że na jego bardzo bladych policzkach wykwitły rumieńce. Gdy
schodzili po schodach, Hermiona specjalnie ocierała się o jego tors. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– <i>Tu est très beau</i>* – szepnęła płynnie po
francusku. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Mężczyzna był
nią zafascynowany, nie mógł oderwać od niej oczu. Wodził zachłannym wzrokiem po
jej pełnych ustach i zgrabnych nogach. Podczas, gdy inni policjanci szli wyjątkowo
szybko, ciągle pośpieszając Draco, oni zwolnili. Gdy znaleźli się na korytarzu
całkiem sami, mężczyzna zatrzymał się i złapał Hermionę za ramię, odwracając
ją. Właśnie wtedy wiele rzeczy zadziało się na raz. Najpierw Hermiona pstryknęła
kilka razy palcami, sprawiając, że kamery przestały rejestrować to, co dzieje
się w budynku. Następnie pozbyła się skuwających ją kajdanek, by na koniec z
całej siły kopnąć policjanta w krocze i ogłuszyć go zaklęciem. Błagała Merlina,
by nikt nie dowiedział się, o tym że użyła magii przeciwko mugolowi! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Pobiegła
szybko, Draco pewnie już rozprawił się z pozostałą dwójką policjantów. Miał to
zrobić w czasie jazdy windą, a następnie zjechać do piwnic, by tam ich zostawić
i spotkać się z Hermioną. Po paru minutach już była na samym dole. Niestety,
musiała zbiec schodami. Gdy wpadła do piwnicy, Draco już na nią czekał. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Nie wierzę,
że to robimy… – Westchnął głośno. – Jak się Ministerstwo o tym dowie…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Nic nam nie
zrobią – mruknęła. – Oprzyj ich jakoś o tę ścianę… – Podeszła do jednego z
funkcjonariuszy i starała się poprawić jego głowę, niestety, ta ciągle opadała
na ramię. W końcu zrezygnowana dała sobie spokój. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Musimy stąd
jakoś wyjść… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Na pewno są
tu jakieś okna, albo szyb wentylacyjny. Chodź, bo zaraz zorientują się, że coś
jest nie tak. – Złapała go za ramię i pociągnęła w lewą stronę. Zaczęli biec,
gdyż, tak jak przeczuwała Hermiona, został wszczęty alarm. Zorientowali się, że
ich najważniejsi więźniowie zniknęli! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Jest! –
szepnęła Hermiona. – Szybko, podsadź mnie – nakazała. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Draco złapał
ją za biodra i podniósł. Hermiona znalazła kratkę wentylacyjną. Odsunęła ją i
zwinnie wskoczyła do środka. Chwilę później to samo zrobił Draco. Zamknął wejście
i spojrzał na dziewczynę wyczekującym wzrokiem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Gdzie teraz?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Cicho! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Spojrzała na
niego ze złością. Tuż pod nimi, w miejscu w którym chwilę temu sami stali,
słychać było głosy. Francuskie przekleństwa i zdenerwowane nawoływania, a
następnie dźwięk uderzeń butów o posadzkę. Policjanci przebiegli tuż pod nimi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Idziemy –
szepnęła. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Już po
kilkunastu minutach byli na zewnątrz. Tak jak przeczuwała Hermiona, znaleźli
się na tyłach komisariatu. Szybko wbiegli między kontenery i dopiero tam
założyli na siebie kurtki. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Może lepiej
wracajmy do Londynu – mruknął Draco. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Chyba
zwariowałeś?! Teraz, gdy zrobili nam zdjęcia i uciekliśmy? Roześlą to wszędzie!
Będziemy poszukiwani listami gończymi, nie tylko we Francji, ale całej Europie!
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– To, co mamy
zrobić?!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– To proste.
Pomożemy złapać przestępców. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Chyba
zwariowałaś, Hermiono. Mieliśmy mieć wolne. W–O–L–N–E! – Draco przeliterował
ostatni wyraz. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Dwa dni,
Draco. Daj nam dwa dni na znalezienie przestępców, a później polecimy na Hawaje,
tak jak planowaliśmy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Niech ci już
będzie… – Westchnął. – To od, czego zaczniemy? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Od małej
zmiany wyglądy! – powiedziała z szerokim uśmiechem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Gdy po kilku
minutach wyszli z zaułka wpadli wprost na policjantów, sprawdzających teren
wokół komisariatu. Całe szczęście, ich przebrania były wyjątkowo udane. Paroma
zaklęciami, Hermiona sprawiła, że teraz wyglądała całkiem inaczej: miała
skośne, zielone oczy i krótko ścięte, czerwone włosy. Draco też przeszedł
metamorfozę, jego głowę zdobiła burza gęstych, czarnych loczków, a oczy wyglądały
jak dwa węgielki. Nikt ich nie poznał. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Było już coraz
ciemniej. Kręcili się wokół Luwru i dopiero na dwie godziny przed zamknięciem
weszli do środka. Miejsce, gdzie niegdyś znajdował się diament było wciąż niedostępne
dla turystów. Hermiona uważnie się mu przyglądała i analizowała, jak włamywacze
dostali się do środka i przede wszystkim, jak udało im się uciec tak szybko, mimo
naruszenia czujników ruchu i włączenia się alarmu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Nagle coś przykuło
jej uwagę. Płytki na podłodze Luwru tworzyły piękny, kwiecisty wzór, ale dwie z
nich były jakby zamienione miejscami. Widać było, że powinny leżeć odwrotnie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Niemożliwe –
szepnęła. – Coś mi się zdaje, Draco, że dzisiejszej nocy, zwiedzimy paryskie katakumby…
<o:p></o:p></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
CDN<o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
* <i>Tu est très beau</i> (franc.) – Jesteś bardzo
przystojny. <o:p></o:p></div>
Charlotte Petrova http://www.blogger.com/profile/00083658984695342486noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-4648186108926168466.post-74022907461625260612016-08-25T23:42:00.001+02:002016-10-14T17:47:55.522+02:00Weselny klimat<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<div style="text-align: left;">
<span style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">Cześć,
kochani!</span></div>
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<div style="text-align: justify;">
Przepraszam za
te opóźnienia, ciągle było jakieś ‘ale’, które nie pozwalało nawet pomyśleć o
dodatku… :) Weselny klimat jest pisany raczej dialogiem, choć zdarzają się małe
opisy, nie jest to szczegółowy opis wesela, bo tak musiałabym podzielić dodatek
na trzy części, a chciałam temat zamknąć w jednej. <o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Zachęcam do
wejścia na mój drugi blog, to tam teraz głównie będzie można mnie znaleźć: <b><a href="http://wschod-slonca-dramione.blogspot.com/" target="_blank">Wschód słońca</a></b>.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Buziaki i do
napisania! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Charlotte<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
PS --> Za
błędy przepraszam! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
Weselny
klimat<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>7 luty 2000r.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Harry i Ginny
stali przed drzwiami gabinetu Hermiony. Co chwilę spoglądali na siebie z
niepewnością, ostatecznie jednak zapukali. Po usłyszeniu cichego proszę weszli
do pomieszczenia. Hermiona siedziała przed biurkiem, a na fotelu przed nią
Draco. Pochylali się nad papierami, zapewne pisząc raporty. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Hej –
mruknęła Hermiona, nawet nie odrywając wzroku od kartki. – Coś się stało? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Nie, choć…
No, właściwie to tak – odparła z uśmiechem Ginny. – Mamy do was pewną sprawę… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– O! – Draco
uniósł głowę i podsunął Hermionie pergamin pod nos. – To ciekawe…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Malfoy –
syknął Harry. – Zamknij się na chwilę. Moglibyśmy usiąść tam, Miona? – spytał i
wskazał na stojącą niedaleko drzwi sofę, dwa fotele i mały stoliczek. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
zaskoczona kiwnęła głową. Coś jej tu nie grało… Wzruszyła ramionami w
odpowiedzi na pytające spojrzenie Draco i pociągnęła go w stronę kanapy. Ginny
i Harry zajęli fotele.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
–
Streszczajcie się – rzucił Draco. – Mamy trochę papierów do uzupełnienia, bo
komuś nie chciało się dziś pojawić w pracy! – Sugestywnie spojrzał na Pottera,
na co ten zmieszał się nieco i zarumienił po cebulki włosów. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Ostatecznie jednak
Harry wyprostował się, odchrząknął i spojrzał na swoją narzeczoną. Uśmiechnęła
się do niego i chwyciła za rękę. W jej wolnej dłoni pojawiła się śnieżnobiała
koperta, którą wręczyła zaciekawionym Draco i Hermionie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Panna Granger
wyrwała kopertę z rąk swojego chłopaka, na co ten zareagował głośnym
prychnięciem. Otworzyła ją i wyjęła pięknie wyglądający pozłacany pergamin.
Pisnęła z zachwytu, gdy zorientowała się, że to zaproszenie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Zakochani i
świadomi, że ich miłość to nie wiatr, mają zaszczyt zawiadomić, że chcą razem
iść przez świat: Ginewra Molly Weasley i Harry James Potter serdecznie
zapraszają Szanownych Państwa: Hermionę Granger i Draco Malfoya na uroczystość
zaślubin, która odbędzie się 14 lutego dwutysięcznego roku o godzinie 16.00 w
restauracji „Rubella”, w Londynie… – Przeczytała wszystko na jednym wdechu, a
po ostatnich słowach westchnęła. Rzuciła się z w ramiona przyjaciół. – Tak
bardzo się cieszę! – piszczała. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Gratulacje… –
Draco siedział oniemiały i nie bardzo wiedział, co powiedzieć. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Hermiono –
odezwała się Ginny. – Czy zechciałabyś być moją druhną? – spytała nieśmiało. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Morgano!
Ginny, tak, tak, tak! – Przytuliła mocno przyjaciół. – Nawet nie wiecie jak bardzo
cieszy mnie wasze szczęście! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Draco
przyglądał się temu z politowaniem, a w głowie świtała mu tylko jedna myśl:
Potter będzie miał przerąbane… Z charakterem Weasleyówny… Niech Merlin ma go w
opiece….<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Ron jadł
kanapkę, w końcu miał chwilę wytchnienia. Merlinie, nigdy nie sądził, że
berlińskie Biuro Aurorów będzie tak wykańczającym miejscem pracy, w dodatku
wszystko musiał robić sam! W Londynie mógł liczyć na pomoc Hermiony, a tutaj… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Jego
rozmyślenia przerwał jeden z aurorów, Ben. Dźgnął go lekko w ramię i wskazał na
list leżący przed Ronem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Gdy śliniłeś
się do kanapki sowa przyniosła – wyjaśnił łamanym angielskim. Biedny Ron wciąż
nie opanował nawet podstaw niemieckiego. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Kiwnął głową i
otworzył kopertę, szybko przeczytał zaproszenie i zaczął krztusić się jedzonym
chlebem. Ben zaczął klepać go po plecach, a siedzący nieopodal Leon wziął z
dłoni Rona zaproszenie i zagłębił się w jego treść. Po przeczytaniu zagwizdał
wesoło i uśmiechnął się głośno. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Gratulacje,
Ron! – rzucił – Jego siostra zostanie panią Potter – wyjaśnił, a znajdujący się
w kuchni aurorzy zaczęli klaskać i śmiać się głośno. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Merlinie… –
szepnął Ron nim zemdlał i spadł z krzesła. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Bill! Bill!
– wrzeszczała Fleur. Starała się wbiec po schodach jednak jej duży, ciążowy
brzuch jej to utrudniał. – William! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Idę, idę, co
się stało, skarbie? – spytał i pocałował ją w czoło. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Przyszła swa
od Ginny – wysapała, zmachana po wysiłku. – Wychodzi za Harry’ego! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Bill zaśmiał
się głośno i pstryknął ją w nos. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Przecież
wiemy to od tamtego roku! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Fleur
zaprzeczyła głową. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Nie o to
chodzi! Ginny wychodzi za Harry’ego w te Walentynki! – krzyknęła
podekscytowana. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Mamo, tato,
ja i Harry się pobieramy – powiedziała na jednym wdechu Ginny. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Ginny,
przecież wiemy! – Zaśmiał się jej ojciec. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Nie, tato,
wychodzę za mąż w tym roku, w walentynki! – szepnęła. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– O Melinie, o
Gryffindorze! Ginewro Molly Weasley czyś ty zwariowała? A goście, a ciotki, a
wujkowie, trzeba tyle przygotować. Nie zdążę napiec ciast i tortów, a mięsne
potrawy?! Och, Harry, synku… Zaraz… Walentynki, te Walentynki… Arturze! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Pani Weasley
– odezwał się niepewnie Harry. – Mamy już zamówioną salę… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Och,
najsłodsza Morgano…. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Nie
przejmujcie się matką, dzieci… – powiedział wciąż zszokowany pan Weasley.
Podtrzymywał swoją żonę przed upadkiem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Dziękuję,
panie Weasley. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Harry, teraz
mów do mnie tato! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Najdroższa siostro, <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Pragnę Ci serdecznie pogratulować, cieszę
się, że w końcu zrozumiałaś, że im szybciej zostaniesz panią Potter tym
szybciej nasz ród będzie mógł czerpać korzyści z owego nazwiska. Jestem z
Ciebie dumny, zawsze uważałem, że ty, oczywiście zaraz po mnie, jesteś
najmądrzejszą z naszej rodziny. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Jeszcze raz gratuluję z powodu całkowitego
usidlenia pana Pottera. <o:p></o:p></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
<i>Twój brat,<o:p></o:p></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
<i>Perseusz Ignacjusz Weasley <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Słuchaj, młoda! <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Chyba sobie żartujesz?! Mieliśmy na 14
lutego umówioną podwójną randkę! Wiesz my, Angelina i Katie, ale oczywiście
musiałaś wszystko zepsuć, dzięki! <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>No, dobra, wybaczamy, oczywiście pojawimy
się na Twoim ślubie… O ile wytrzeźwiejemy, przełożyliśmy randki na sobotę! <o:p></o:p></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
<i>Fred i George</i><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Cholerny
rogogon węgierki – mruczał Charlie. – Pieprzone smoczysko, tylko zabić i nic
więcej! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Hej,
Charlie, wiesz, że gadasz do siebie – zawołał kolega Charlie’ego. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Daj mi
spokój, Max! – warknął. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Ej, ej, co
jest? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Smok spalił
mi zaproszenie na wesele siostry, to się stało! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Mhm… – Rose
wplotła palce we włosy Blaise’a i przyciągnęła go do siebie bliżej. Pozwoliła,
by jego dłonie błądziły po jej ciele. – Mhm… – westchnęła, gdy odsunął się od
niej na chwilę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Słyszałaś? –
szepnął. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Co ?! –
rzuciła z wyrzutem i ponownie zachłannie wpiła się w jego usta, jednak ten znów
się odsunął.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Coś stuka… –
wymruczał. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Chyba w
twojej głowie, skończ już… Hej! – zaprotestowała, gdy Blaise wstał i podszedł
do okna. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Mówiłem, że
coś stuka! – powiedział i triumfalnie wskazał na sowę bijącą dziobem w szybę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Sowa
Harry’ego! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Zaskoczona
pochyliła się na Blaisem. Pozwoliła, by otworzył kopertę, a następnie wyjął
pergamin. Pisnęła z zachwytu, gdy zapoznała się z jego treścią. Blaise jednak
nie podzielał jej zdania. Spojrzał na Rose i ze zrezygnowaniem pokręcił głową. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Biedny
Potter… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>8 luty 200r.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Mamy szczerą
nadzieję, że sprostaliśmy państwa wymaganiom. Wszystko jest tak jak sobie
państwo życzyli – powiedziała z uśmiechem właścicielka restauracji. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Ginny i Harry
weszli do największej sali, przyszła pani Potter aż westchnęła z podziwem. Sufit
wyglądał jak rozgwieżdżone niebo, ściany zostały zaczarowane tak, że miało się
wrażenie przebywania na jakieś polanie w środku lasu. Chcieli wziąć ślub w
plenerze, niestety pora im to uniemożliwiła, ale ta sala wyglądała, jakby
naprawdę znajdowali się na zewnątrz... Ginny nie mogła wyjść z zachwytu.
Stąpali po zaczarowanym parkiecie sprawiającym wrażenie miękkiej, wiosennej
trawy. Stoły i krzesła były przyozdobione zielonymi tiulowymi materiałami. A
nieopodal nich znajdował się skalnik, po którym spływała woda, tworząc iluzję małego
wodospadu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Staraliśmy
się jak najbardziej urzeczywistnić państwa marzenie o ślubie na zewnątrz… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Pięknie! –
powiedział Harry. – I… Czy czuję zapach igiełek sosnowych?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Tak,
stworzyliśmy stuprocentowy las – powiedziała z dumą w głosie. – Podoba się
państwu? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Jest
idealnie – odpowiedziała Ginny z szerokim uśmiechem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>10 luty 2000r.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona nie
mogła wyjść z zachwytu, zresztą nie tylko ona; pani Weasley płakała, Fleur też
sięgała po chusteczkę, a Rose tak jak ona miała łzy w oczach. Dziś Ginny
prezentowała im swój ostateczny wygląd, tak miała przystąpić do ślubu.
Prezentowała się bajecznie! Wybrała krótką, białą sukienkę jedynie lekko
przedłużaną z tyłu, z różowym paskiem w tali. Włosy miała luźno związane,
ozdobione zwiewnym, nie za długim welonem. Ginny wyglądała dziewczęco i
delikatnie, po prostu pięknie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Och, córciu!
– Pani Weasley zapłakała. – Moja jedna córeczka wychodzi za mąż! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Po jej słowach
wszystkie się rozpłakały, a najgłośniej z nich płakała przyszła pani Potter.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Nie wierzę,
po prostu nie wierzę! – narzekał Ron. – Jak mogłeś zaprosić tutaj Malfoya i
Zabiniego! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Weasley, my
tu jesteśmy! – rzucił Zabini. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Harry spojrzał
na nich ze zrezygnowaniem. Potrzebował ich, Rona bo był jego wsparciem, a
Blaise’a i Draco… Cóż, oni ciągle nosili garnitury, na pewno wybiorą mu
odpowiednio elegancki i będą wiedzieli, gdy będzie na nim źle leżał. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Już ci
mówiłem, Ron! – mruknął Harry. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Potter, co
dziwne, nie pomylił się w kwestii Malfoya i Zabiniego. Po dwóch godzinach Harry
wyszedł ze sklepu z eleganckim czarnym garniturem i różową muszką. Jego usta
zdobił szeroki uśmiech zwycięscy, czego nie można było powiedzieć o Ronie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Naprawdę nie
rozumiem, co ci się nie podobało w tamtym fraku… – gderał. – Była tak ładny, no
może dwa rozmiary za duży i we fiołkowym kolorze, ale ja na twoim miejscu bym
go wziął…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>13 luty 2000r. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Mili panowie
– zaczął Blaise – chciałbym wznieść toast za naszą ciamajdę, pana Pottera!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Blaise zachwiał
się i niemal spadł ze stołu. Wszyscy zebrani, począwszy od niego, a skończywszy
na Percym Weasleyu byli już mocno wstawieni. A najbardziej oczywiście sam pan
młody, który ciągle musiał wypijać z kimś kolejki. Teraz Harry przytulał się do
Draco i śpiewał o promieniach księżyca odbijających się w jego włosach. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Blaise zszedł
z stolika i dołączył do Freda i Georga grających w szachy, oczywiście łamiących
wszystkie reguły obowiązujące w grze. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Niech Merlin
ma ich w opiece, byli spici, że ho ho, a dopiero miała wybić jedenasta…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Wieczór
panieński Ginny miał być spokojny, w końcu miała się na nim pojawić ciężarna
Fleur… Niestety wszystko diabli wzięli. Najpierw wpadła Rose z naręczem win i
szampanów, drużyna Ginny przyprowadziła ze sobą kilku striptizerów. Angelina i
Katie zajęły się muzyką, a dokładnie zmysłowym DJ’em ciągle posyłającym
dwuznaczne uśmieszki w stronę zasypiającej Ginny(od zawsze wiadomym było, że ma
słabą głowę). Hermiona, która miała pilnować spokoju teraz upijała się w kącie
z Rose i Angeliną, jednocześnie próbując rozmawiać z Fleur, która nieopodal
tańczyła na rurze, mimo ciążowego brzucha… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Oni są taką
piękną parą! – Prawie płakała. – Ja też chce kiedyś wyjść za mąż! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Miona –
krzyknęła Fleur. – Na pewno wyjdziesz… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Ale za
kogo!? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– No jak to…
Ty – Angelina czknęła głośno. – Och, przepraszam, dziewczynki, ale ja już chyba….
– Znów jej wypowiedź przerwało głośne czknięcie i zatoczenie się na ścianę. – Idę
do Ginny… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– A wyjdę, za
kogo, no?! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– No za
Malfoya, no – rzuciła na odchodnym i padła na kanapę obok Ginny. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– To, chlip…
Wcale nie, chlip…. Głupi pomysł – rzuciła Rose i oparła się o ramię Hermiony. –
A moim mężem będzie… Blaise… – Westchnęła sennie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>14 luty 2000r.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Czy ty
Ginewro Molly Weasley, bierzesz sobie tego oto mężczyznę, Harry’ego Jamesa
Pottera za męża? I ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Tak <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Czy ty Harry
Jamesie Potterze, bierzesz sobie tę oto kobietę, Ginewrę Molly Weasley za żonę?
I ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Tak.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Ogłaszam Was
mężem i żoną! Proszę, może pan pocałować swoją żonę…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Usta Ginny i
Harry’ego złączyły się w krótkim, lecz pełnym miłości pocałunku. Gdy odsunęli się
od siebie niemal w tej samej chwili wypowiedzieli do siebie dwa słowa, brzmiące
‘kocham cię’…<o:p></o:p></div>
<br />
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
Koniec<o:p></o:p></div>
Charlotte Petrova http://www.blogger.com/profile/00083658984695342486noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-4648186108926168466.post-15954921932045747542016-08-08T16:17:00.000+02:002016-08-21T22:52:41.581+02:00Szalona randka<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Cześć,
kochani! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Jak mijają
wakacje? U mnie niestety ten ostatni miesiąc zaczął się średnio, żeby nie
powiedzieć źle… Ale nie o tym przecież chodzi w tym poście, a o nowy dodatek: <i>Szaloną randkę</i>. Mam nadzieję, że
zaskoczy Was pairing, muszę przyznać, że od samego początku to on miał
występować w tym dodatku i cieszę się, że w końcu go Wam przedstawiam, ale nie
powiem – szkoda, że w głosowaniu nie wygrała <i>Wymarzona podróż</i>… Tam to by się dopiero działo! :D <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Komentujcie,
kochani! To ogromnie motywuje i daje wenę, a także świadomość, że tutaj ze mną wciąż
jesteście! :)<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<b>Zapraszam Was
serdecznie na mój drugi blog dramione, dopiero zaczęłam go prowadzić: <a href="http://wschod-slonca-dramione.blogspot.com/" target="_blank"><i>Wschód słońca.</i> </a>Jak również mam do Was
małą prośbę: Wschód słońca został nominowany na blog miesiąca lipiec, byłoby
miło, gdybyście oddali na niego głos, oczywiście wcześniej zachęcam do
zapoznania się z historią!(Ankieta w kolumnie obok) :)</b><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<b>Kolejny
dodatek --> </b><u style="font-weight: bold;">25 sierpnia</u>(nie muszę chyba pisać, czego będzie dotyczyła treść, prawda?^^)<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Buziaki! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Charlotte<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
PS – za błędy
przepraszam! :) <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
Szalona
randka<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>3 luty 2000<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Wpadł do
jednego z pomieszczeń niczym burza. Nim dostał się do tego pokoju musiał
pokonać kilku śmierciożerców, na szczęście udało mu się to i ze starcia wyszedł
bez żadnego uszczerbku.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Rozejrzał się
uważnie. Pokój wyglądał gustownie, co było zaskakujące; Nurmengard był
więzieniem, a nie luksusowym hotelem! Śmierciożercy musieli nieźle się
napracować przy zmianie wizerunku twierdzy!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Harry? –
Usłyszał drżący głos Ginny. Wychyliła się zza drzwi prowadzących do drugiej
sypialni. – Merlinie! Harry! – krzyknęła i biegiem ruszyła w jego kierunku.
Wpadła mu w ramiona niemal przewracając go.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ginny! Nic
ci nie jest?! - Odsunął ją od siebie i
zaczął z dokładnością się jej przyglądać. – Słodki Merlinie, Ginny…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Odsunęła jego
dłonie i wpiła w jego usta. Zaskoczony oddał pocałunek, przyciągając ją do
siebie. Wodził dłońmi po całym jej ciele, mocno przyciskając jej drobne ciało
do swojego torsu. Nie ma słów opisujących jego szczęście!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nawet nie
wiesz jak się bałem… - wyszeptał, na chwilę odsuwając się od niej. Spojrzał jej
głęboko w oczy i pocałował w czoło. – Myślałem, że…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Spokojnie… -
uciszyła go. – Teodor Nott w porę mnie zabrał. Dostałam tylko raz cruciatusem i
nic więcej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Oparła swoje
czoło o jego i przymknęła oczy. Harry westchnął głośno i objął ją jeszcze
mocniej. Nie wiedział, co zrobiłby gdyby Ginny stała się jakakolwiek krzywda.
Jego życie straciłoby sens, Ginny była całym jego światem!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Kocham cię,
Ginny.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ja ciebie
też, Harry – odpowiedziała i uniosła głowę. – Bardzo, bardzo mocno – szepnęła i
ponownie go pocałowała. Delikatnie, nieśpiesznie musnęła jego wargi swoimi.
Jakby z ociąganiem pogłębiała pocałunek, wplatając dłonie w jego włosy i
szarpiąc je lekko. Szybko jednak się odsunęła. – Zabierz mnie stąd, proszę…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Harry złapał
ją za rękę i wyprowadził z pokoju. Szli korytarzami już oczyszczonymi ze
śmierciożerców i zabezpieczonymi przez aurorów. Gdy dotarli do punku zbiórki
znajdowało się w nim już kilku aurorów i zakładników. Harry chwycił ją w
ramiona i ostatni raz pocałował, by po chwili ruszyć do dalszej walki.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>5 luty 2000, południe<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Hermiona? –
Harry wszedł do gabinetu przyjaciółki nawet nie pukając. Zastał dziewczynę w
czasie ubierania płaszcza. – Idziesz już?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Śpieszę się
do Draco – odparła z uśmiechem. – Dziś go wypisują i strasznie z tego powodu
dramatyzuje. – Zaśmiała się, a Harry jej zawtórował.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- A dasz mi
chwilę? Może cię odprowadzę?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Co jest,
Harry? Jesteś nad wyraz poważny? Chyba nie zniszczyłeś mojego prezentu gwiazdkowego,
co? – mruknęła Hermiona i ponownie zaśmiała się, gdy zauważyła minę Harry’ego.
Pobladł i przygryzł wargę. – Spokojnie, Ginny dwa tygodnie temu mi coś
wspominała na temat tego, że go przypaliłeś! Co jest dziwne, myślałam, że się
podszkoliłeś w robieniu tostów.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- I mówisz to
tak spokojni?! Merlinie, miłość zmienia cię na lepsze!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Hola, hola,
Potter! Nie zaczynaj! – Delikatnie dźgnęła go łokciem w żebro. – Mów, co się
stało? Jakieś problemy w Biurze? – zapytała. Odwróciła się do niego i zebrała
wszystkie papiery do teczki, a następnie skierowała się do drzwi, Harry drapiąc
się po głowie, podążył krok w krok za nią.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- To, co
innego. Wiesz Ginny jest dość wystraszona i wyczerpana, a ja chciałbym, żeby
się jakoś odstresowała.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Spojrzał na
nią z nadzieją. Był niemal pewien, że Hermiona będzie miała jakiś pomysł. W
końcu jest chodzącą encyklopedią, na pewno jakoś go wesprze i, jako dobra
przyjaciółka, podsunie jakiś pomysł. Nie pomylił się, po chwili zastanowienia
Hermiona odezwała się, a na jej ustach pojawił się szeroki uśmiech.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Zabierz ją
tam, gdzie ja planuję zabrać Draco!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Czyli? –
zapytał niepewnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- O…! To
bardzo ciekawe miejsce, które na pewno doskonale znasz!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Ten sam dzień, wieczór<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Wszedł do domu
zmęczony całym dniem pracy. Miał na głowie masę papierkowej pracy i jeszcze
więcej spotkań. Cały Wizengamot nagle miał do niego jakąś sprawę; a to pytanie
dotyczące kwestii dementorów, wciąż krążących nad Salą Rozpraw, a to nie
wiedzieli, jakie wyrok wydać na śmierciożerców będących pod wpływem imperiusa.
Zupełnie jakby to on stał na czele sądu, a nie Naczelny Mag Wizengamotu! Zwykle
w takich sytuacjach odsyłał ludzi do Hermiony, ale niestety dziś mu się to nie
udało, wyszła zanim zapanowało to szaleństwo! Na domiar złego miał na głowie
organizację jutrzejszej randki z Ginny, czuł, że tej nocy nie prześpi zbyt
wielu godzin.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Harry, to
ty? – Usłyszał krzyk Ginny dobiegający z kuchni. Od razu się tam skierował.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
W
pomieszczeniu spotkała go mała niespodzianka. Ginny gotowała jego ulubione
danie; zapiekankę jagnięcą. Na jego usta wpłynął szeroki uśmiech; przypomniał
sobie hogwarckie obiady w czasie, których dość często serwowano tę potrawę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Cześć –
mruknął i objął ją w pasie. – Dobrze się czujesz?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Da się
przeżyć – mruknęła. – Były u mnie dziewczyny z drużyny, rodzice, a na jutro
zapowiedzieli się już Bill z Fleur i Hermiona z Rose.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Czyli
wszystko wróciło do normy! – zaśmiał się głośno i pocałował ja w nos. – Ale
gości możesz przyjmować tylko do południa! Jutro od obiadu jesteś cała moja!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Harry! –
krzyknęła, gdy podniósł ją i zakręcił. – Co w ciebie wstąpiło?!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Po prostu
cieszę się, że jesteś cała i zdrowa, Gin!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>6 luty 2000, południe<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Chodził
jednocześnie poddenerwowany i szczęśliwy. Miał nadzieję, że wszystko wypali tak
jak tego chciał. Wiedział, że w miejscu, do którego chciał ją zabrać nigdy nie
była, ta myśl go pocieszała. Martwił się jednak jej reakcji.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Punktualnie o
13.00 teleportował się na Grimmauld Place. W mieszkaniu panowała cisza, Ginny pewnie
wciąż się szykowała. Miał tylko nadzieję, że zastosowała się do jego małego
polecenia i ubrała w miarę wygodne rzeczy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ginny?
Jesteś gotowa?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Już schodzę,
sekundę! – odkrzyknęła.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Kilka minut
później na schodach pojawiła się Ginny. Mimo, że była ubrana w zwykłe czarne
dżinsy i czekoladowy sweterek wyglądała prześlicznie. W dodatku luźno spięte
włosy i delikatny makijaż dodawały jej uroku. Harry uśmiechnął się szeroko.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wyglądasz
pięknie!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Bez
przesady, to tylko zwykłe ubrania, mówiłeś, że ma być wygodnie – odparła z
uśmiechem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Stanęła obok
niego i zarzucając kurtkę, złapała go za rękę. Harry uśmiechnął się jeszcze
szerzej i mocnej ścisnął jej dłoń. Miał nadzieję zaskoczyć dziś Ginny.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Gdzie mnie
zabierasz?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
Niespodzianka! – rzucił i teleportował ich.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Wylądowali
przed dużym budynkiem, co dziwne, nikt nawet nie zwrócił uwagi na dwójkę
młodych ludzi ni stąd ni zowąd pojawiających się przed gmachem. Ginny
rozglądała się w zaciekawieniu, i ku zaskoczeniu stwierdziła, że są w
mugolskiej części Londynu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Harry? –
spytała niepewnie. On jedynie uśmiechnął się zagadkowo i wskazał dłonią na
złote litery szyldu stojącego przed budynkiem. - Oceanarium? Co to takiego?!
Tata nigdy o tym nie wspominał – krzyknęła zaciekawiona, czym zwróciła na siebie
uwagę idącej obok starszej kobiety.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- To dopiero
początek, mam zamiar zabrać cię na wycieczkę po mugolskim świecie – odparł i z
uśmiechem pociągnął ją w kierunku wejścia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Kupując bilety,
przyglądał się jej z radością, nie sądził, że wycieczka do oceanarium tak
bardzo ją zaciekawi. Od razu do głowy wpadł mu kolejny pomysł; koniecznie, w
najbliższym czasie, będzie musiał zabrać ją do zoo.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Godzinę zajęło
im obejrzenie głównych akwarium; zachwytom Ginny nie było końca, ale
najbardziej spodobał się jej pokaz sztuczek delfinów; piszczała wtedy niczym
małe dziecko! Z ust Harry’ego nie znikał uśmiech, a najbardziej szeroki był
wtedy, gdy zeszli pod ziemię oglądać akwaria zza przeszklonych szyb, wówczas
Ginny widząc zmierzającego w jej stronę rekina młota krzyknęła głośno i
schowała się za plecami Harry’ego. Jak mu później wyjaśniła; była niemal pewna,
że szyba pęknie!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Po zakończeniu
zwiedzania Harry zabrał ją na obiad. Usiedli przy stoliku i Harry złożył
zamówienie. Po czym z szatańskim uśmiechem zwrócił się do Ginny.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Będziesz
musiała tego spróbować – rzucił. Ginny kiwnęła lekko głową nie spodziewała się
niczego strasznego, nawet nie wiedziała, jak bardzo się myliła.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Co to jest?!
– krzyknęła zaniepokojona Ginny, gdy postawiono przed nią pierwsze danie, z
przerażeniem odsunęła się jak najdalej od talerza. Harry zaśmiał się głośno.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- No jak to,
co? Jedzenie, spróbuj Ginny, pyszne! – powiedział i gdy włożył do buzi kolejny
kęs jedzenia z ust zaczęła wystawać mu jedna z odnóg zjadanego przez niego
stworzenia, wciągnął ją z uśmiechem niczym makaron.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Harry,
błagam, zaraz zwymiotuję… - Ginny zatkała sobie usta.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Gin, to
tylko langusta, a to dopiero początek!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Spoglądała to
na niego to na przyrządzoną langustę wesoło patrzącą na nią z talerza.
Przełknęła głośno ślinę i pokręciła głowę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie, Harry,
proszę… Ja nienawidzę owoców morza…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- No dobrze,
ale tego musisz spróbować! Kelner, następne danie proszę! – krzyknął, a
dosłownie kilka minut później przed nimi stanęły talerze z sałatką z
ośmiornicy. Ginny widząc je praktycznie spadła z krzesła.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Harry
Potterze, jeśli twoje żarty zaraz się nie skończą śpisz na kanapie!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- No spróbuj
tylko! Nawet nie wiesz jak dobre są smażone macki!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Potter! –
warknęła.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Dobrze,
dobrze – mruknął i znów kiwnął na kelnera, teraz przed nimi pojawiły się
talerze z dwoma rodzajami mięsa podanymi na liściach sałaty morskiej i
ozdobionymi pomidorkami koktajlowymi. – To powinno ci zasmakować.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Ginny
przyjrzała mu się badawczo, ale po chwili skusiła się i spróbowała. Z
zaskoczeniem stwierdziła, że mięso jest przepyszne! W zaskakująco szybkim
tempie pochłonęła całą swoją porcję.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Cudne! –
powiedziała z zachwytem. – Co to takiego? Smakowało tak jakby znajomo.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- A to nic nadzwyczajnego;
mięso z płaszczki i rekina – odparł swobodnie Harry.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Nie sposób
opisać ile szklanek wody Ginny pochłonęła i ile obelg posłała w stronę
śmiejącego się Harry’ego. A to jeszcze nie był koniec, bowiem Harry zaplanował
im jeszcze inne atrakcje.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Z ulgą wyszła
z restauracji, była pewna, że nie wróci tam już nigdy! Nie, nie i nie takiemu
jedzeniu! Wzdrygnęła się! Merlinie, biedny rekin, biedna płaszcza! Możliwe, że
mieli rodziny, dzieci na utrzymaniu, a ona tak perfidnie i ze smakiem ich
zjadła!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- A teraz,
gdzie jesteśmy? – spytała, gdy wylądowali przed dużą, żelazną bramą, świecącą
się na kolorowo. – Czy to przypadkiem nie jest kolejna morska restauracja tyle,
że na powietrzu? – rzuciła sarkastycznie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie, to
wesołe miasteczko!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Co?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Chodź, a się
przekonasz! – rzucił i pociągnął ją w stronę kasy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Kupując bilety
z uśmiechem na ustach przyglądał się jej; rozglądała się z zaciekawieniem i
zdezorientowaniem, nie sposób było nie śmiać się z jej miny.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Czego tak
szukasz, hmm?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Co będziemy
tutaj robić? – Zignorowała jego pytanie. – To takie dziwne miejsce, jestem
pewna, że jak zacznę opowiadać o nim tacie to będzie słuchał w napięciu!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Chodź,
idziemy na kolejkę górską!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Hę?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Nie bacząc na
jej pytające spojrzenie pociągnął ją w stronę największej atrakcji całego
miasteczka. Trzymał ją mocno za dłoń i przeciskał przez szpary między
stoiskami, aż w końcu stanęli przed kolejką. Ginny zaparło dech w piersiach i zapiszczała
z zachwytu!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Merlinie, to
jest kolejka górska?! Ah!!!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Chodź! –
krzyknął i głośno się zaśmiał. Kolejka szykowała się już do startu, byli
ostatnimi wsiadającymi, ale mimo to zajęli pierwszy wagonik, pomalowany na
złoto. Harry przypiął ich pasami i mocno złapał Ginny za rękę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ale super,
Harry!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Oj, nie
wiem, czy tak super – rzucił z uśmiechem. Miał szczerą nadzieję, że Ginny
przestraszy się nie na żarty. Już szykował swoje ramię i klatę – gotów był w każdej
chwili zacząć tulić do siebie przerażone ciało Ginny!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Wystartowali…
Najpierw kolejka powolnie i ze zgrzytem ruszyła do przodu, a później
niespodziewanie przyśpieszyła. Osiągnęła ogromną prędkość, a Harry z wrażenia i
strachu złapał się mocno pasów. Podjechali pod górę z wielką szybkością, a
później zaczęli zjeżdżać. Kolejka była rozpędzona, a wagonik rzucał się w tę i
z powrotem, gdy wchodziła w kolejne zakręty. Ginny śmiała się głośno i
zaraźliwie, ale Harry był przerażony. Pobladł, usta mu zsiniały. Zacisnął powieki,
gdy zaczęli wjeżdżać na najwyższe wzniesienie, a gdy się na nim zatrzymali
wrzasnął przeraźliwie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Harry,
zobacz! – Śmiała się Ginny – Nic ci się nie stanie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Otworzył jedno
oko, potem drugie, a następnie wychylił się lekko i w tym momencie wrzasnął
ponownie! Wagonik zaczął osuwać się w dół i zaczęło się ostatnie okrążenie. Krzyczał
długo, dopóki Ginny nie zatkała mu ust dłonią i nie pogroziła, że zrzuci go z
najwyższej wysokości!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Tchórz! –
krzyknęła, gdy wysiedli z wagonika. Ludzie patrzyli się na nich z
zniesmaczeniem, nic dziwnego. Każdy miałby dość wrzasków Harry’ego! – I otwórz
te cholerne oczy!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Już mogę? –
spytał szeptem. – Zeszliśmy?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Ginny
pokręciła głową i trzasnęła Harry’ego w ramię. Bardzo szybko otworzył oczy!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Tchórz! –
powtórzyła.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ale to było
straszne, Ginny!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Odwróciła się
na pięcie i ruszyła w stronę jednego ze stoisk. Stanęła w kolejce i spojrzała
wymownie na Harry’ego. W końcu zaczął iść w jej kierunku ze zbolałą miną.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- O co chodzi
w tej grze? – spytała.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Musisz
zestrzelić wszystkie kaczki, a wtedy dostajesz nagrodę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
Fantastycznie, chcę nagrodę, Harry!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Cco?! Ale ja
nie umiem…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- To się
nauczysz – rzuciła i uśmiechnęła się perfidnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Harry próbował
sześć razy i za każdym z tych sześciu razów nie był nawet bliski trafienia
nieszczęsnej kaczki. W końcu zdenerwowana Ginny odebrała mu pistolet i sama
zaczęła strzelać. Wszystkie dwadzieścia kaczek poszło na dno, a dziewczyna
wygrała ogromnego pluszowego misia!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Tak to się
robi, mięczaku! – zakpił straganiarz, a Harry zacisnął szczękę. Gdy podawał
Ginny nagrodę odezwał się do niej zmysłowym głosem. – Z kim ty się zadajesz,
kotku?!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Sama nie
wiem… - rzuciła, śmiejąc się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Słuchaj,
skarbie, pracę kończę o ósmej, więc później z przyjemnością będę do twojej
dyspozycji… - Mrugnął do niej zalotnie, a Ginny wybuchła jeszcze głośniejszym
śmiechem. Mężczyzna był bardzo przystojny, nie da się ukryć, ale nie w jej
stylu, czego nie omieszkała mu powiedzieć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Niestety, ja
jednak wolę swojego mięczaka! – Posłała mu buziaka i odwróciła się by móc złapać
wściekłego Harry’ego za rękę i pociągnąć w kierunku diabelskiego młyna.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Co to było?!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nic, mój ty
mięczaku!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ginny! –
wrzasnął zdenerwowany i spojrzał na nią z wyrzutem. Jak ona mogła tak
bezceremonialnie flirtować sobie z tym mężczyzną? I to jeszcze przy nim?! Przecież
to już przechodzi wszelkie pojęcie!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Chodź już!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Nie ruszył się
z miejsca. Nawet nie drgnął, w końcu Ginny z westchnieniem wróciła i stanęła naprzeciwko
niego. Pokręciła głową i uśmiechnęła się z satysfakcją.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Zazdrośnik…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ginny!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Zaczęła się
śmiać. Stanęła na palcach i obie dłonie położyła na jego policzkach,
przymykając oczy musnęła lekko jego usta.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Przepraszam…
- szepnęła. Swoim oddechem drażniła jego wargi, w końcu sam przyciągnął ją do siebie
i zachłannie zatopił w jej ustach. Wodził dłońmi po jej plecach, a ona swoje wplotła
w jego włosy. Gdy odsunęli się od siebie z zadziornym uśmiechem zdjęła jego
okulary.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Uwielbiam
twoje oczy… - wyznała z westchnieniem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Spoglądał na
nią badawczo i odsunął ją od siebie, gdy ponownie zamierzała go pocałować.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ginny… Pobierzmy
się…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Harry,
głuptasie! – Zaczęła się śmiać. – Nie można się komuś oświadczyć po raz drugi!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie, Ginny,
pobierzmy się teraz, zaraz! Jak najszybciej!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Co? – Spoglądała
na niego z autentycznym zdziwieniem. – Przecież planowaliśmy wesele na
dwutysięczny drugi!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Gdy cię
porwali… - zaczął – spanikowałem, zrozumiałem, jak bardzo cię kocham! Nie każ
mi czekać jeszcze tych dwóch lat, pobierzmy się jeszcze w tym roku!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Och, Harry!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Kocham cię,
bardzo, bardzo, bardzo! – Schylił lekko głowę i zaczął całować jej twarz; jej
usta, oczy, policzki. – Pobierzmy się w walentynki – wyszeptał jej do ucha.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Przecież to
poniedziałek – odparła drżącym głosem. Czuła
ciepłe dłonie Harry’ego krążące po jej ciele. Nie liczyło się dla niej nic; to,
że stali na środku mugolskiego wesołego miasteczka, to że wszyscy patrzyli na
nich z niesmakiem, że posyłali w ich stronę złośliwe uśmieszki. Jedyne, co było
ważne w tamtej chwili to miłość, jaką darzyła chłopaka.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- I co z tego!
– Zaśmiał się. – Kocham cię…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ja ciebie
też, Harry! – odparła szeptem i w końcu złączyła ich ust w pocałunku. Długim,
namiętnym, pełnym żaru i pożądania. – I dla ciebie mogę się zgodzić nawet na
poniedziałek! – wyszeptała, gdy odsunęła się od niego z długim westchnieniem.<o:p></o:p></div>
Charlotte Petrova http://www.blogger.com/profile/00083658984695342486noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-4648186108926168466.post-69793916105821518632016-07-21T22:51:00.004+02:002016-08-07T22:03:33.298+02:00Dorwać śmierciożercę, cz. 4<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Przepraszam za
spóźnienie! Mam tyle rzeczy na głowie, że lepiej nie mówić! :O Ale już jestem z
ostatnią częścią dodatku, mam nadzieję, że przypadnieWam do gustu i wyrazicie,
co do niej opinie! Bardzo Was do tego zachęcam! Jak również dziękuję za komentarze
pod częścią 3! :*<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
W kolumnie
obok pojawiła się dziś ankieta: <i>Jaki
następny dodatek? </i>Głosujecie w ciemno według skojarzeń, itp. Tytuł, który
wybierzecie pojawi się już <b><u>8/9</u></b><u><b> sierpnia.<o:p></o:p></b></u></div>
<h3 style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<b><u>Zapraszam bardzo gorąco na moją nową
historię dramione! Już pojawił się prolog i rozdział 1: <i><a href="http://wschod-slonca-dramione.blogspot.com/" target="_blank">Wschód słońca.</a></i></u></b></h3>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Buziaki! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Charlotte<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
PS––> Za
błędy przepraszam, nie miałam kiedy sprawdzić, ale jutro się tym zajmę! <o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
Dorwać
śmierciożercę: koniec<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>2 luty 2000r., godzina wczesnowieczorna<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Słyszał tylko
głośny krzyk. Zdumienia, strachu, a może radości? Krzyczano jego imię, a
wszystkie inne dźwięki zlewały się w ten jeden okrzyk. Ostatnim, co poczuł, był
niewyobrażalny ból w skroni. Upadł na zimną posadzkę Departamentu Tajemnic, a
zielony promień pomknął dalej, uderzając w zamaskowaną postać, z która chwilę
wcześniej walczył. Pamiętał jedynie czyjeś chłodne dłonie i dźwięk
teleportacji. Z bólu stracił przytomność, a walka dla niego się skończyła.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Ten sam dzień, około godz. 23.00<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Delegaci z
innych Ministerstw byli bezpieczni, tak samo jak pracownicy Brytyjskich
Departamentów; obrady się skończyły, dlatego też aurorzy zajęli Salę. U szczytu
stołu stali Harry wraz z Hermioną, ich twarze były pokryte zadrapaniami i wciąż
rumiane od walki. Spoglądali ze złością, ale jednocześnie smutkiem na swoich
współpracowników i podwładnych.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– To nie
koniec – zaczął Harry, pocierając skronie – to dopiero początek. Śmierciożercom
udało się zdobyć to, po co przybyli. Jednocześnie udało im się wypuścić więźniów
z Azkabanu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Spojrzał na
Hermionę, chrząkając znacząco. Czekał aż się odezwie, jednak ta milczała i
nawet nie spoglądała na aurorów i przyjaciela.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Straciliśmy
wielu ludzi – kontynuował. – Dziś polegli w Departamencie Tajemnic; Lucas
Savage, Austin Forest i Laura Bush, zaś w Azkabanie; Irys Lawrence, Phil
Walker, Donna Serafine, Gabriel Berkeley i Benedict Cave. To tylko dowód jak
bardzo zawiedliśmy. Jesteśmy tylko o krok od powtórki z tego, co działo się
niecałe dwa lata temu! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Każdy auror po
tych słowach zaczął się kręcić na krześle i z niepokojem spoglądać na
współpracowników. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– To nie
koniec ponurych wieści – niespodziewanie odezwała się Hermiona. – Dosłownie chwilę
temu dostałam wiadomość od mojego informatora; śmierciożercy się przenieśli. Jugson
nakazał opuścić zamek. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Co my teraz
zrobimy!? – wykrzyknął Adam Morgenstern. Hermiona spojrzała na niego
współczująco, dziś tracił przyjaciela; Phila. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Znała ich
obojgu od dobrych kilku lat, jeszcze zanim zostali aurorami; poznali się w
Hogwarcie, Adam i Phil byli uwielbiającymi czytać Puchonami z roku George’a i
Freda. Gdy była na pierwszym roku to właśnie oni wskazali jej najciekawsze
pozycje w hogwarckiej bibliotece. W dodatku, wstyd się przyznać, ale do
czwartej klasy była w Adamie zadurzona! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Na szczęście;
inne Ministerstwa okazały swoje wsparcie dla tej sprawy, bo nie jest ona tylko
problemem Anglii. Już rano pojawią się tutaj aurorzy z Niemiec, Hiszpanii, Rosji,
Bułgarii i Szwecji. Wtedy zostanie przedstawiony i omówiony nowy plan
działania. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– A mamy taki
plan? – zapytał niepewnie Adam. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
posłała w jego kierunku promienny uśmiech. – Oczywiście, że mamy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>3 luty 2000r., godzinny poranne<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Sala Obrad
była wypełniona po brzegi. Przybyli aurorzy z zaprzyjaźnionych Ministerstw, co
więcej nawet kilkunastu ochotników z Norwegii i Portugalii. Panował gwar, ale
wszystko ucichło, gdy do pomieszania weszli Hermiona i Harry. To im oddano
dowództwo nad misją. I to oni będą za nią odpowiadać w razie niepowodzenia…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Dzień dobry
wszystkim – powiedziała Hermiona. Harry jedynie kiwną głową. – Mam nadzieję, że
wszyscy są gotowi? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Odpowiedziały
jej ciche pomruki i kiwnięcia głową.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Na początek;
pozwólcie państwo, że nałożę na nas, wszystkich tu obecnych, specjalne
zaklęcie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Czemu ma to
służyć? – krzyknął mężczyzna w średnim wieku, stojący nieopodal drzwi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Wolelibyśmy,
aby ten plan pozostał tylko między nami, aurorami – odezwał się Harry. –
Ministrowie i szefowie Departamentów zostaną poinformowani już po fakcie. Tak
będzie najbezpieczniej… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– W takim
razie; zaczynajmy! – rzuciła Hermiona. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Uniosła
różdżkę i w skupieniu nakreśliła kilka znaków w powietrzu. W pomieszczaniu
pojawiła się delikatna, srebrna mgła, która powoli wypełniła pomieszczenie i
zaczęła formować się w kopułę. W końcu uniosła się nad głowy aurorów i błysnęła
światłem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Erium! –
krzyknęła, a błękitny promień wystrzelił z jej różdżki i uderzył w sam środek
kopuły. Pod wpływem zaklęcia rozpadła się na tysiące drobinek i zniknęła. –
Gotowe – stwierdziła z zadowoleniem. – Teraz możemy przejść do planu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Obrady trwały
bardzo długo. Hermiona i Harry wdrążyli aurorów w szczegóły misji i przedstawili
wszelkie fakty. Ostatecznie akcja miała rozpocząć się jeszcze tego samego dnia
w godzinach wieczornych. O osiemnastej każdy miał obowiązek stawić się przed
Brytyjskim Ministerstwem. Hermiona była pewna swego, wiedziała, że jej nowy
plan nie zawiedzie!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Ten sam dzień, godz. 18.10<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Świstokliki
są gotowe. Dobierzcie się w pary – rozkazała Hermiona. Adam Morgenstern stanął
obok niej. Posłała mu uśmiech. – Na trzy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Myślisz, że
damy radę? – spytał Adam. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Jeden!!! –
krzyknęła, zaś do Adama kiwnęła głową. – Damy radę, Adam, w końcu to mój plan! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Mam
nadzieję, że mówisz prawdę… – szepnął. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Dwa!!! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Za
sprawiedliwość, Hermiono. – Adam złapał jej rękę i ścisnął ją mocno. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Trzy!!! –
wrzasnęła i chwyciła świstoklik. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Wylądowali na
grząskim gruncie. Zachwiała się lekko i chwyciła mocniej Adama. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Dzięki… –
szepnęła i rozejrzała się uważnie. Niedaleko nich pojawiały się kolejne pary. Wszyscy
mieli zaciekłe miny. Uśmiechnęła się; wiedziała, że ich pokonają!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Hermiono? –
Podbiegł do niej Harry. – Wszyscy są już gotowi. Zaczynamy? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Wokół nich
zebrała się spora grupka osób. Wszyscy spoglądali na twierdzę znajdującą się
tuz za plecami Hermiony. Wyglądała mrocznie i tajemniczo. Nie mogli uwierzyć,
że Jugsonowi udało się namierzyć fortecę. To było więcej niż trudne! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Damy łomot
tym śmieciom! – krzyknął jeden z aurorów. Za nim zaczęli wrzeszczeć kolejni. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Cisza! –
Harry podniósł głos. – Na pozycje! Drużyna ‘a’, ruszajcie! Drużyna ‘b’
wkroczycie po piętnastu minutach, drużyny ‘c’ i ‘d’ na końcu, a drużyna ‘e’
osłania tyły. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Zaczynamy!
Za mną! – Hermiona podniosła różdżkę i członkowie drużyny ‘a’ ruszyli truchtem
za nią.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Wbiegli w
gęsty las. Gałęzie raniły ich ręce i twarze, a także zaczepiały się o ubrania i
włosy. Hermiona była wdzięczna Merlinowi, że wpadła na pomysł związania swoich
loków, inaczej już dawno zawisłaby na jednej z gałęzi! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Pamiętacie
plan? – krzyknęła. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Oczywiście!
Pewnie! – odpowiedzieli jej aurorzy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Zatrzymali się
tuż przed końcem kniei. Upadli na ziemie i zaczęli czołgać się między samotnymi
krzakami oddzielającymi ich od twierdzy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Cholera! –
zaklął jeden z aurorów. – Pobrudzę sobie nową szatę! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Wszyscy
zanieśli się śmiechem, włącznie z Hermioną. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Uważaj
tylko, żeby ci jakaś pluskwa nie weszła w spodnie! – zakrzyknął kolejny. Jak na
zawołanie odezwał się głośny pisk. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Coś po mnie
chodzi! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Oj daj
spokój, Dave! To pewnie Lissa cię obmacuje! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Cisza… –
syknęła Hermiona. Aurorzy spoważnieli i spojrzeli na szefową. – Docieramy do
fortecy. Na mój znak rzucamy zaklęcie niewidzialności. Pamiętacie formułę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Szefowo, ale
nie znikniemy na zawsze, co? – rzucił przedstawiciel Rosyjskiego Biura Aurorów.
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Jak będziesz
cicho to nie znikniesz, a teraz buźka na kłódkę! – warknęła zła i poderwała się
z ziemi. – Teraz! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Zniknęła.
Słychać było jedynie jej głos. – Powodzenia! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Ponownie się
rozdzielili, tym razem na grupki kilku osobowe. Hermiona wraz z Adamem i kilkoma
innymi; szczególnie zdolnymi aurorami, ruszyła do głównej części. Twierdza nie miała
drzwi, jedynie małe okienka, ale z tego, co ustaliła dzięki informatorowi,
najlepiej będzie przebić się przez ścianę wschodnią, a następnie pobiec
korytarzem w prawo, aż do schodów prowadzących wprost do komnat Jugsona i jego
najbardziej zaufanych ludzi. W miedzy czasie miała do niej dołączyć reszta
drużyny, bombardująca części południowe i zachodnie. Część północna była
całkowicie zrujnowana, dlatego też nią do twierdzy miała dostać się drużyna
‘e’.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Bombarda
Maxima! – wrzasnęła, a ścina wybuchła. Cegiełki posypały się tuż u stup
Hermiony. Zdjęła z siebie zaklęcie niewidzialności i wkroczyła do twierdzy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Zielony
promień już mknął w jej kierunku. Odskoczyła i przeturlała się po ziemi. Ostre
odłamki wbiły się w jej plecy i spowodowały przeraźliwy ból. Jednak szybko
wstała i posłała zaklęcie paraliżujące w stronę śmierciożercy. Dosłownie w tej
samej chwili zaatakował ją kolejny śmierciożerca. Udało jej się odsunąć, a
promień nawet jej nie drasnął. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Expelliarmus!
– Śmierciożerca poleciał kilka metrów dalej i uderzył o ścianę. – Protego! –Bariera
uchroniła ja przed cruciatusem. Zaczęła biec na przemian rzucając zaklęcia i
odbijające te mknące w jej kierunku. W pościg za nią ruszyły cztery zamaskowane
postacie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Rictusempra!
– Obezwładniła jednego z czarodziejów i biegła dalej. Nagle przed nią pojawiły
się trzy kolejne osoby. Skoczyła w bok, a zaklęcie śmiercionośne ugodziło goniącego
ją Avery’ego! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Ty brudna
dziwko! – wrzasnęła Alecto Carrow. Co chwilę posyłała w jej stronę kolejne
zaklęcia śmiercionośne. Hermiona zgrabnie ich unikała, jednocześnie odbijając
inne uroki. Niespodziewanie Alecto padła martwa na ziemię. Z ust jej brata
wydobył się głośny wrzask. Celując w Hermionę trafił w swoją siostrę. Granger
wykorzystała sytuacje i spetryfikowała go, a zaraz potem unieszkodliwiła
kolejnych śmierciożerców. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Nie miała
chwili wytchnienia, z dołu dobiegały zacięte odgłosy walki. Nie miała czasu
czekać na swoich kompanów. Biegła dalej. Po drodze pokonała kolejnych
śmierciożerców, gdy dzieliło ją zaledwie piętro od komnat Jugsona potknęła się.
Niewidzialne pnącza związały jej nogi i zaczęły oplatać całe jej ciało. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Kogo my tu
mamy? Szlama Granger we własnej osobie! – Głośny śmiech rozniósł się po
pomieszczaniu. Przed nią stanęła Pansy Parkinson. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Parkinson –
warknęła. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Nie odzywaj
się do mnie, szlamo! Takie brudne dziwki jak ty nie mają prawa nawet na mnie
patrzeć! – Posłała w stronę Hermiony zaklęcie unieruchamiające i odebrała jej
różdżkę. – Nie zasługujesz na nią! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Nagle uniosła
Hermionę rzucając Leviocorpusa i z radosnym śmiechem ruszyła po schodach. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Jugson
będzie bardzo zadowolony! Dostarczę mu najlepszą aurorkę stulecia! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Po chwili
stanęła przed ciemnymi drzwiami i machnęła dłonią. Te rozstąpiły się przed nią
i wkroczyła dumnie do komnat. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Jugsonie…
Przyprowadziłam do ciebie szlamę Granger… – Schyliła głowę i spojrzała potulnie
na Jugsona, mężczyznę w średnim wieku, z twarzą szpetną i wykrzywioną w grymasie.
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Dobra
robota, Parkinson. Odsuń się! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Pansy, wciąż
chyląc głowę, odsunęła się pod najbliższą ścianę. I dopiero tam spojrzała na
swojego dowódcę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Nie jestem
zdziwiony, że to ją wysłano do zabicia nas! Ale to mi uwłacza! Szlama miałaby
mnie pokonać?! Mnie??! Następcę Lorda Voldemorta!!! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Miała cię
pokonać najlepsza aurorka, Jugsonie! – warknęła Hermiona. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Milcz,
dziwko! – Policzek Hermiony przecięła szrama. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Zacisnęła
szczęki, ale nie zamilkła. – Niezłe sobie towarzystwo dobrałeś… – Zaśmiała się.
– Wyjątkowo wysoko usytuowane w hierarchii Ministerstw. Dobrze to
wykombinowałeś; wszędzie szpiedzy… Jest tylko pewien problem, Jugsonie…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Spojrzał na
nią nienawistnym spojrzeniem. Czuła, że jej drugi policzek również rozcina
zaklęciem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Zapomniałeś,
że ja też mogę mieć szpiegów! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Wszystko
działo się błyskawicznie… Węzły ustąpiły, uwalniając Hermionę, do pomieszczenia
wpadło kilkunastu śmierciożerców, a Jugson rzucił zaklęcie, które Hermiona bez
problemu odbiła. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Szlama cię
pokonała, Jugsonie! – powiedziała spokojnym głosem Hermiona i posłała Avadę
Kedavrę w kierunku mężczyzny.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>4 luty 2000r, południe<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Była cała
obolała. Mimo, że została uleczona, a rany już dawno się zasklepiły to wciąż
odczuwała ogromny ból. Nie da się ukryć, wczorajsza bitwa była wyczerpująca. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Westchnęła głośno
i oparła się wygodniej o oparcie krzesła. Siedziała w sali w szpitalu św.
Munga. W pomieszczeniu dominowała biel i Hermiona nie mogła już tego znieść. Miała
wielką ochotę wyjąć różdżkę i zmienić kolor ścian: choćby nawet na drażniący oczy
pomarańcz, na szczęście: na razie się powstrzymywała. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Hermiona? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Uniosła głowę
i od razu się uśmiechnęła. W końcu się obudził. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Witam
Śpiącego Królewicza! Niech wasza wysokość uważa, korona się jej przekrzywiła –
rzuciła i posłała w stronę Draco promienny uśmiech. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Co się
stało? – Rozejrzał się zdezorientowany. – Mung? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Kiwnęła głową.
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Walczyliśmy
w Departamencie Tajemnic, Mulciber posłał w twoją stronę avadę, na szczęście w
porę cię odepchnięto, a promień trafił Traversa. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Odetchnął
głośno. Podniósł się do pozycji siedzącej i dotknął tyłu głowy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Mocno
uderzyłem? – spytał. Spoglądał na nią z zaciekawieniem. Wydawała się jakaś
spokojniejsza? Zadowolona? Czy to możliwe, że…? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
wywnioskowała z jego miny, co chodzi mu po głowie i zaśmiała się cicho.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Przespałeś
całą misję. Gdy cię tu przywieźliśmy lekarz uśpił cię na dwa dni, żebyś się w
pełni zregenerował. Wczoraj wieczorem przeprowadziliśmy akcję. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– No nie
wierzę! – krzyknął. – I mnie tam nie było?! Mów szybko, co się działo? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Spojrzał na
nią błagalnym wzrokiem. Posłała mu zadziorny uśmiech, gdy odsunął się nieco,
robiąc jej na łóżku miejsce. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Muszę
najpierw zawołać lekarza, Draco. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Nie dam się
zbadać dopóki mi wszystkiego nie opowiesz! – Skrzyżował ręce na klatce piersiowej
i wbił w nią wzrok. W końcu Hermiona mu uległa i usiadła na skraju łóżka. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– „Księga
Iwana Carewicza” była w Archiwum w Ministerstwie Rosyjskim. Nasi Niewymowni
otrzymali upoważnienie do zbadania tej księgi. I w ten sposób znalazła się ona
u nas. Ścisłą kontrolę nad jej eskortowaniem miał auror: Iwan Bykow. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– I to od
niego się dowiedzieli o jej przeniesieniu, tak? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– W pewnym
sensie…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– To znaczy? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Mieliśmy u
siebie szpiega. – Zaśmiała się. – I to nie jednego! Ale jestem pewna, że nie
zgadniesz, kto nim był! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Zaskocz
mnie!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Nasza
wspaniała Francuska Minister Magii, Laura Gemme! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Niemożliwe! –
krzyknął zdumiony. – Przecież jej kochanek został porwany, nie mogłaby współpracować
z Jugsonem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Słuchaj dalej…
Laura wysłała list do Iwana, rzekomo rosyjski Minister skierował ją w sprawie
księgi do niego. Głupiec połknął haczyk; połechtany taką wiadomością i listem
od takiej osobistości zdradził, że księga aktualnie znajduje się w naszym
Departamencie Tajemnic. Gdy już nie był potrzebny; uśmiercili go. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Czyli atak
na Archiwum…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Śmierciożercy
chcieli się nami zabawić. Od samego początku wiedzieli, gdzie znajduje się księga
– rzuciła szorstko. Wciąż była nabuzowana i zezłoszczona. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Zaraz, zaraz…
Jak ona mogła wydać położenie księgi? Przecież jest zaklęcie?! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– I tu się
mylisz, Draco! Na Laurę nie nałożono zaklęcia; Ministrem jest, a raczej była,
od dwóch miesięcy i jeszcze nie złożyła wszystkich przysięg, a jej poprzednik
nie dopilnował, aby zrobiła to na początku kadencji. Zresztą, Rosja też się nie
popisała, Bykow też nie miał na sobie zaklęcia. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Jak oni to
spieprzyli! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona uśmiechała
się szeroko. Draco siedział obok niej i wyraźnie przeżywał każde wypowiedziane
przez nią słowo. Słuchał jej z uwagą i skupieniem; tak jakby nie widział po za
nią świata. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Laura i
Pierre byli blisko ze śmierciożercami, rzekome porwanie Pierre’a było zwykłą
przykrywką, dlatego że Leokadia zaczęła domyślać się, że jej Minister ma brudne
ręce. I dlatego zginęła. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Leokadia? Ta
szefowa francuskiego Biura Aurorów? – Był zaskoczony, jego źrenice rozszerzyły
się, a twarz wyglądała komicznie z wielkimi niczym spodki oczyma. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Tak, była
porwana, ale niestety; nie przeżyła tortur… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Och, Merlinie,
co jeszcze się wydarzyło? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Jak na mądrą
osóbkę przystało – uśmiechnęła się znacząco – też miałam szpiegów. To oni
informowali mnie na bieżąco, co i jak. Dzięki, czemu zdążyłam nałożyć na księgę
zaklęcie namierzające. To oczywiste, że po jej zdobyciu Jugson nakazał się
przenieść, ale nie zgadniesz, gdzie?! Do Nurmengardu! Nie wiem, jak udało mu
się dotrzeć do twierdzy Gellerta Grindelwalda!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Nie wieżę,
byłaś tam? Zawsze chciałem zobaczyć to miejsce, ale wiesz, był tam Grindelwald,
tego spotkania pewnie bym nie przeżył, patrząc na jego siłę i potęgę… – rzucił
i oboje zaśmiali się cicho. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Ale słuchaj
dalej… Mieliśmy świetny plan, nie dopuściłam do niego nikogo prócz aurorów,
więc informacje nie dotarły do Laury i nie mogła przekazać informacji
Jugsonowi. Byli zaskoczeni, gdy zaatakowaliśmy. Do komnaty Jugsona doprowadziła
mnie Pansy…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Parkinson, ta
zdrajczyni?!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Głupek! To
był mój szpieg. Od kilku miesięcy na moje polecenie szpiegowała poczynania
Jugsona, jako zwolenniczka jego idei, zresztą nie tylko ona, byli jeszcze; Teodor
Nott, Lucjan Bole i Milicenta Bulstrode. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Sami
Ślizgoni! Ale Milicenta, naprawdę? – Spojrzał na nią znacząco. Cóż, Milicenta
była bardzo dobrym szpiegiem, mimo braku szczególnej urody stała się zaufaną
doradczynią Jugsona. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Machnęła ręką.
– Nie przesadzaj…. Ach, w zasadzie to powinieneś przeprosić Pansy. To ona cię
uratowała – dodała po chwili z szerokim uśmiechem. A Draco krzyknął zdumiony! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– I to ona
zaprowadziła cię do Jugsona, to było ustawione, tak? Miała być twoją pomocą w
razie, gdyby inni zbyt późno przybyli. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Mądry
chłopiec – zaśmiała się i pocałowała go w policzek. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Czyli, co?
To już koniec? Jugson zamknięty?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Jugson nie
żyje, osobiście go zabiłam, a inni czekają na pocałunek dementorów. Dla takich
zbrodni nie ma zmiłuj. Kingsley dziś rano wymierzył taki wyrok… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Pewnie mu
ciężko, prawda? Laura była jego znajomą z dzieciństwa… – mruknął i zaczął bawić
się bransoletką Hermiony. Muskał jej dłoń swoją; chłodną, ale miękką. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Wszystko z
nim dobrze. – Uśmiechnęła się. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Nagle Draco zadarł
głowę i spojrzał na nią z przerażaniem. – A co z zakładnikami?! Z Weasley? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Są
wystraszeni i zziębnięci. Tylko Leokadia nie przeżyła… A Ginny ma się dobrze,
była przetrzymywana tylko godzinkę. Nottowi udało się ją wydostać i zaopiekował
się nią. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Czyli
wszystko skończyło się dobrze…? – Westchnął z ulgą Draco. – Na reszcie jest
koniec… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– W końcu,
teraz zapanuje prawdziwy pokój… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Draco
uśmiechnął się i położył dłoń na policzku Hermiony. – Skoro już wiem wszystko,
to wyjaśnijmy sobie coś…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Spojrzała na
niego z niezrozumieniem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
– Chłopaka,
który ledwo, co przeżył, nie wita się tylko buziakiem w policzek, Granger! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Przyciągnął ją
do siebie i zachłannie pocałował… <o:p></o:p></div>
<br />
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
Koniec.<o:p></o:p></div>
Charlotte Petrova http://www.blogger.com/profile/00083658984695342486noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-4648186108926168466.post-5214539181335624352016-07-03T20:40:00.000+02:002016-07-18T20:02:20.392+02:00Dorwać śmierciożercę, cz. 3<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<h2 style="text-align: center;">
<a href="http://wschod-slonca-dramione.blogspot.com/" target="_blank">Zapraszam na NOWY BLOG</a></h2>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
Cześć,
kochani! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Przychodzę
dziś do Was z przed ostatnią częścią dodatku. Niestety, nie udało mi się
rozpisać i zawrzeć w tej części wszystkiego, co chciałam, stąd będzie jeszcze
jedna. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Dziękuję
Wam za komentarze pod poprzednią częścią dodatku i oczywiście mam nadzieję, że
pod tą również wyrazicie swoje opinie, będę za nie bardzo wdzięczna! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<u>Dorwać
śmierciożercę, cz. 4</u> --> <b>20 lipca.</b> <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Zapraszam
do czytania i życzę Wam kochani udanych wakacji! :*<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Charlotte<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
Dorwać śmierciożercę: wybuch<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>2 luty 2000r., około godz. 17.00, Sala Obrad
<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Panował
chaos. Jeden, wielki i niezaprzeczalny chaos. Jedni przekrzykiwali drugich i na
odwrót. Mimo, że uczestników zebrania było mniej niż zwykle ich wrzaski były
ogłuszające, każdy chciał wyrazić swoją opinię, nie bacząc na swojego rozmówcę.
Hermiona starała się zapanować nad sytuacją, niestety – nieskutecznie. Na nic
zdały się prośby, krzyki, wręcz błagania o opanowanie się i zajęcie swoich
miejsc. Zamęt był ogromny! Ale Hermiona nie była tym zdziwiona, wręcz
przeciwnie, nawet się na to przygotowała. Sytuacja na świecie stała się
krytyczna, więc nie dziwiło jej zachowanie przedstawicieli poszczególnych
Departamentów. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
Proszę państwa! – krzyknęła donośnie, niestety, nikt nie zwrócił na nią uwagi.
Przyłożyła różdżkę do gardła i wypowiadając formułę zaklęcia, powtórzyła
wcześniejsze słowa. – Proszę państwa! – Jej głos rozniósł się po pomieszczeniu,
a każdy spojrzał na Hermionę. – Proszę, uspokójmy się i zajmijmy swoje miejsca.
Jestem przekonana, że łatwiej uda nam się porozumieć, gdy zapanuje cisza. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Z
cichymi pomrukami niezadowolenia, każdy zajął swoje miejsce. Na samym końcu, u
szczytu stołu zasiadła Hermiona. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
Pani Minister, może na początek to pani zacznie? – Spojrzała na Francuską
Minister, Laurę Gemme. Kobieta pokręciła lekko głową i westchnęła głośno. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
Panno Granger, tego… To wszystko jest nie do opisania! Zresztą zna pani
raporty. W ciągu dwóch dni zamordowano moich dwóch najlepszych aurorów, wraz z
rodzinami! Zaatakowano kilka domostw i okaleczono czternaście osób! W dodatku
porwano Leokadię Saint-Exupéry, a także… - Laura oparła głowę na dłoni i
przymknęła oczy. Drżał jej głos, gdy ponownie się odezwała. – A także Pierre’a
La Vie…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
kiwnęła głową. Laura była bardzo blisko z Pierrem, ich kontakty nie ograniczały
się do tych służbowych, było bardzo głośno na temat ich rzekomego romansu.
Postawa Laury teraz tylko potwierdziła wcześniejsze przypuszczenia. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
Josefino… - zwróciła się do szefowej hiszpańskiego Departamentu Międzynarodowej
Współpracy Czarodziejów. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
W Hiszpanii działo się to samo, Hermiono. Ataki na domy czarodziejów, w tym dwa
ze skutkiem śmiertelnym. Siedem okaleczonych osób i czterech zabitych aurorów,
w tym mój zastępca… - Mówiła służbowym tonem, ale jej postawa i cienie pod
oczami wskazywały na wielkie zaniepokojenie i zdenerwowanie. – Nie zapomnijmy
też o porwanym Ministrze. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
A co się działo przez te dwa dni w Rosji, Maryse? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
Trzy porwania, w tym szef Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów,
Siergiej Iwanow. Zamordowano dwie czystokrwiste rodziny, które w czasie wojny
miały styczność z Voldemortem. Najpewniej była to zemsta śmierciożerców za
zdradę. Pięć okaleczonych osób, głównie pomniejsi pracownicy Ministerstwa, na
ich ciałach widniał ten szpetny napis „wybuch”. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Maryse
potarła skronie. Tak jak wszyscy członkowie zebrania nie przespała ostatnich
nocy. Nie miała takiej możliwości. Spokój, który w przeciągu tych dwóch lat udało
się przywrócić został zburzony. Panika ogarnęła wszystkich, a strach znów zaczął
przysłaniać umysły czarodziejów. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
Maryse zapomniała wspomnieć o ataku na Archiwum… - odezwał się Glukhovsky,
Rosyjski Minister. – Śmierciożercy wyraźnie czegoś szukali… I wiem, czego…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
wyprostowała się i spojrzała wyczekująco na Glukhovskyego. Ten uśmiechnął się w
jej kierunku kpiąco, ale mimo to odezwał się. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
Szukali „Księgi Iwana Carewicza”. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
wciągnęła głośno powietrze i obie dłonie położyła na stole. Nie tylko ona była zaniepokojona,
wyraźny strach i zdenerwowanie malowało się na twarzach wszystkich, a w
szczególności Kingsleya.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
„Księga
Iwana Carewicza” była najgroźniejszą z czarnomagicznych ksiąg. To w niej
znajdowały się starożytne klątwy i uroki o silne potężniejszej niż ktokolwiek
mógłby sobie wyobrazić. Jej autorem był Iwan Carewicz, czystokrwisty szaleniec
żyjący w Rosji na przełomie IX i X wieku. Nie wspominano o nim w żadnych
źródłach historycznych, jedynie najwyżej usytuowani pracownicy Ministerstw
mieli obowiązek posiadać wiedze na jego temat. Historia morderstw i okrucieństw
popełnionych przez Iwana Carewicza została wymazana z kart historii, tak samo
jak jego postać. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
Skąd mieliby o tym wiedzieć…? – wyszeptała słabym głosem Hermiona. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
Och, panno Granger. Czy uważa pani ich za głupców? – Zaśmiał się Mikołaj. – To
oczywiste, że wyciągnęli to od któregoś z zakładników…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
Nie… – zaprzeczyła, wstając z miejsca. – To niemożliwe, przecież na każdego z
nas nałożono specjalne zaklęcie, a gdyby użyli legilimencji zobaczyliby
magicznie zdeformowane wspomnienia! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
Nie pozwoliła mi pani skończyć. Dowiedzieli się tego od osoby, którą my uważamy
za zakładnika, ale w rzeczywistości jest szpiegiem. – Zaśmiał się głośno. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
pobladła i przytrzymała się stołu. Gdyby księga dostała się w ich ręce. O,
Merlinie! Na szczęście księga znajdowała się teraz z bezpiecznym miejscu… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
To jest niemożliwe… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
Czyżby czegoś pani nie przewidziała, panno Granger? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
To koniec tej dyskusji, panie Glukhovsky. Wrócimy do niej później! – Hermiona
czuła, że drżą jej ręce, usiadła na krześle i zwróciła się do Michaela
Fischera, szefa Niemieckiego Departamentu Przestrzegania Prawa. – Panie
Fischer, jak wygląda sytuacja w Niemczech? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
Wie pani, że sytuacja jest niestabilna. Zwłaszcza po tym, jakie nieszczęście
spotkało mojego Ministra Magii. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
kiwnęła głową. Wiedziała o porwaniu żony Ministra, Hanny Wagner. – Czy z
ministrem rzeczywiście jest tak źle? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
Niestety, wszelkie obowiązki przejął doradca byłego Ministra, gdyż Adolf Wagner
jeszcze nie wyznaczył ani swojego zastępcy, ani swojego doradcy. Oprócz tego
porwano jednego z głównych aurorów, Aleksandra Ebelinga. A także zaatakowano
kilkanaście domów. Obyło się na całe szczęście bez ofiar śmiertelnych i osób
okaleczonych. Najpewniej te akcje miały charakter zastraszenia nas. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Kiwnęła
głową ze zrozumieniem i odezwała się, mówiła spokojnym już głosem –
Ministerstwa Norweskie, Portugalskie, Włoskie i Szwedzkie nie ucierpiały,
żadnych porwań, jedynie kilka mniejszych ataków. Co innego pisze Ministerstwo
Bułgarskie, doszło tam do kilku większych ataków śmierciożerców, w wyniku,
których zginęło łącznie siedemnastu obywateli, w tym dwóch aurorów i czterech
pracowników Ministerstwa. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
Jeśli chodzi o Wielką Brytanię – zaczął Kingsley – to wszyscy już zapewne
wiecie o porwaniu Gregory’ego Fraya wraz z żoną i córką, a także Ginevry
Weasley, narzeczonej Harry’ego Pottera. Oprócz tego doszło do ataku na rodzinę Flint.
Całe szczęście zarówno pani Flint jak i jej syna uszli z życiem. Jak sądzimy
miało to związek z Orionem Flintem i jego pomocą w łapaniu śmierciożerców po
wojnie. Zapewne miała to być zemsta. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Gdy
Kingsley skończył w Sali Obrad zapanowała cisza, którą ostatecznie przerwała
Hermiona. Wstała i spojrzała na Rosyjskiego Ministra. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
Pani Glukhovsky…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
Tak, panno Granger? Czyżbyśmy to właśnie teraz mieli wrócić do kwestii
szpiegostwa? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
Panie Glukhovsky, skąd w ogóle u pana takie domysły? Nie sądzę, żeby zdrajca
znajdował się wśród zakładników. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
Tak? A dlaczego nie? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
Ponieważ wtedy śmierciożercy nie wiedzieliby o naszych bieżących planach. – Jej
spojrzenie było wyzywające, uniosła podbródek, jawnie dając do zrozumienia, że
jest pewna tego, co mówi. – Ale to nie jest teraz ważne, proszę sobie nie
zaprzątać tym głowy. – Uśmiechnęła się chłodno. – Najważniejsza teraz jest
kwestia dalszych działań. Za dużo już ofiar! Nie możemy czekać ani chwili
dużej, musimy zaatakować. Liczę na wasze wsparcie, w końcu to sprawa nie tylko
brytyjska. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
Ministerstwo Niemieckie jest skłonne wysłać swoich najlepszych aurorów –
odezwał się Michael Fischer. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
Ministerstwo Hiszpańskie również. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
Doskonale! – Uśmiechnął się Kingsley. – A co z Francją i Rosją?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Maryse
spojrzała na Mikołaja, ten kiwnął głową wyraźnie zadowolony wcześniejsza
wypowiedzą Hermiony. Szefowa Rosyjskiego Biura Aurorów odezwała się ponuro –
Rosja również wyśle swoich ludzi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
Francja również, nie moglibyśmy inaczej! – szepnęła Laura. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
Szwecja i Bułgaria również obiecały nam pomoc – dodała spokojnym głosem
Hermiona. Spoglądała na wszystkich przenikliwie. Już miała się odezwać, gdy do
Sali Obrad wpadł Draco. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
Co się…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Nie
skończyła, gdyż Draco spojrzał na nią z przerażeniem. – Śmierciożercy tu są!
Zaatakowali Ministerstwo! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Wyjęła
różdżkę i spojrzała na wszystkich. – Musicie w tej chwili stąd zniknąć,
Kingsley?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
Wiem, Hermiono, proszę za mną! – krzyknął Minister. Podszedł do jednego z
obrazów i zastukał w niego różdżką. Po chwili portret zniknął, a ich oczom ukazał
się duży kominek. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
nie zwracała już uwagi na nich uwagi. Zwróciła się do Draco. – Departament
Tajemnic, prawda? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Draco
kiwnął głową. Hermiona przeklęła głośno. Wiedziała, że śmierciożercy przyjdą po
tę cholerną książkę! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
Wysłałem już tam ludzi, Hermiono. Ale musiałem też sporą grupkę posłać, aby
pomogli uciec pracownikom. Jest nas zbyt mało! Hermiono, jeśli oni znajdą…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
Nie znajdą! – warknęła. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Zaczęła
biec szybko w kierunku windy. Biuro Aurorów i korytarze Departamentu
Przestrzegania Prawa całkowicie opustoszały. Wsiedli do jednej z wind i
zjechali na sam dół. Wysiedli w Departamencie Tajemnic. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
Słuchaj i patrz uważnie – szepnęła. – Lumos…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Ruszyli
długim, ciemnym korytarzem w kierunku jedynych drzwi na samym końcu. Od ścian
bił przeraźliwy chłód. Hermiona rozglądała się na boki. W końcu stanęli przed
wejściem, Draco pchnął czarne niczym smoła wrota. Ich oczom ukazało się pole
walki. W ostatnim momencie Draco uchylił się przed zaklęciem. Aurorzy zawzięcie
walczyli. Korytarz był ciasny i mroczny, z trudem udawało im się odpierać ataki
wroga. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
uśmiechnęła się lekko do Draco i wkroczyła w sam środek walki. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-Immobulus!
– Śmierciożerca zrobił unik i posłał w jej stronę zaklęcie. – Immobulus! –
wrzasnęła ponownie, kierując się w jego stronę. – Expelliarmus! Petrificus
totalus! – Obezwładniła śmierciożercę i odwróciła się w kierunku kolejnego,
który ją atakował. Szybko rzucała zaklęcia, nie zastanawiając nawet na chwilę i
już po kilku minutach jego również unieruchomiła! Nie czekając ruszyła z pomocą
innym aurorom, walczącym nieco dalej. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Azkaban
to jedno z najbardziej ponurych miejsce w świecie magii. Nienawidził tego
miejsca całym sobą. Niestety, miał wyraźny rozkaz patrolowania tego pieprzonego
więzienia! Ale nie dziwił się ostrożności Granger. To, co ostatnio działo się w
magicznym świecie przypominało drugą wojnę czarodziejów. Tylko bez Voldemorta,
znacznie gwałtowniejszą i niespodziewaną. Obawiał się tego, co może się
zdarzyć. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
Adam? Źle wyglądasz! – rzucił jego towarzysz, Phil. Aktualnie strzegli
wschodniej części Azkabanu. Tej, w której znajdowali się najgroźniejsi
więźniowie, a tym samym rzesze dementorów. Nic, więc dziwnego, że Adam wyglądał
kiepsko, mimo to uśmiechnął się drwiąco. Nawet najbardziej podły nastrój nie
sprawiał, że tracił poczucie humoru. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
Bez przesady, stary. Nie widziałeś siebie! – Kilka osób zaśmiało się głośno, w
tym sam obiekt kpiny.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
No cóż, za ciemno tu, żebym mógł się dobrze wymalować! Jak trochę wyjechałem
szminką to przepraszam! – rzucił Phil i zatrzepotał rzęsami. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Śmiali
się głośno, gdy nagle usłyszeli przeraźliwy huk, a zaraz potem grzmot. W tym
samym momencie zamilkli, zerwali się z miejsc i wyciągnęli w gotowości różdżki.
Phil podszedł do okienka, niebo przecięła błyskawica. Odwrócił się z uśmiechem,
kręcił głową z rozbawieniem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
Panowie, jesteśmy przewrażliwieni! – mruknął. Właśnie w tym momencie ściana,
przy której stał wybuchła, przysypując go. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Do
pomieszczenia wpadli śmierciożercy. Adam w ostatniej chwili upadł na kamienną
posadzkę, ratując się tym samym przed zaklęciem śmiercionośnym. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
Ekspekto Patronum! – Z jego różdżki wystrzelił srebrny orzeł. Wzbił się nad
głowami śmierciożerców i poszybował z wiadomością do Harry’ego Pottera. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
Adam, uważaj! – wrzasnął jeden z jego kolegów. W ostatniej chwili Adam przeturlał
się. Szybko wstał i zaczął atakować z równie wielką zawziętością, co
śmierciożercy. Starał się przedostać w stronę korytarza prowadzącego do
głównych cel. Jeśli śmierciożercy uwolnią swoich pobratymców magiczny świat
znów stanie w ogniu, a Adam nie był pewien, czy czarodzieje będą na tyle silni,
by ten ogień znów ugasić.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="tab-stops: 81.75pt; text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
pokonała już kilku śmierciożerców, niestety wciąż było ich zbyt wielu na tę
garstkę aurorów. Widziała, że dwóch z jej ludzi poległo. Od tamtej chwili
rzucała zaklęcia bez skrupułów. Nie miała wyjścia. Pozbawiła już życia kilkoro
śmierciożerców, aby zapobiec śmierci kolejnego aurora. Nie mogła pozwolić na
to, by jeszcze któryś z jej ludzi ucierpiał. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Drętwota! –
krzyknęła w kierunku zamaskowanej postaci pojedynkującej się z Anthonym
Goldsteinem. Mężczyzna kiwnął głową w podzięce i zaczął atakować kolejnego
śmierciożercę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
odwróciła się, walcząc dalej, gdy jej uwagę przykuła platynowa czupryna Draco.
Widziała jak zawzięcie atakował czarodzieja potężnymi zaklęciami i odbijał te
mknące w jego kierunku. Niestety, stojąc tyłem nie widział jak jeden z
śmierciożerców rzuca w jego stronę urok. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
pobladła i wrzasnęła z przerażeniem. – Malfoy!!!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
W jego
kierunku zmierzał zielony promień Avady Kedavry. <o:p></o:p></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
CDN<o:p></o:p></div>
Charlotte Petrova http://www.blogger.com/profile/00083658984695342486noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-4648186108926168466.post-48633857825579218522016-06-17T17:49:00.001+02:002016-06-27T15:33:13.032+02:00Dorwać śmierciożercę, cz. 2<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Cześć,
kochani!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Przepraszam za
dzień zwłoki, jednak wróciłam wczoraj późno i nie miałam już siły nic
publikować. Przychodzę z kolejną częścią dodatku dziś i mam nadzieję, że
długość Wam wynagrodzi ten mały, czasowy poślizg. Pewnie będziecie zaskoczeni
czytając tę część, bo jest nieco inna niż to, co do tej pory tutaj
publikowałam. Jednak liczę na to, że spodoba się Wam. Oczywiście, czekam na
Wasze opinie, bo jak wiecie są dla mnie ogromną motywacją. Z całego serca
dziękuję, każdej osobie, która skomentowała poprzednią część. Już nie
przedłużając zapraszam do czytania! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Buziaki,<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Charlotte<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<h3>
PS -->
Kolejna część pojawi się <b> <i><u>3 lipca</u> (Niestety nie dam rady wcześniej, to najpewniej już ostatnia część i wszystko musi być dopięte na ostatni guzik!)</i></b></h3>
<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
Dorwać
śmierciożercę: rozpoczęcie<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>30 stycznia 2000r, godz. 21.00<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Luiza!
Wróciłem! – Klaus Wartenburg postawił swoją aktówkę na podłodze. Z uśmiechem na
ustach zaczął zdejmować płaszcz i ciężkie zimowe buty. Zmęczony, ale szczęśliwy
z powrotu do domu ruszył w kierunku kuchni. – Luiza, kochanie, gdzie jesteś?! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Pragnął teraz
tylko spokojnego wieczoru wraz ze swoją narzeczoną. Był wyczerpany po całym
dniu ciężkiej pracy. Niestety, nie mógł pozwolić sobie na ani chwilę
wytchnienia, zwłaszcza, że jego celem było zostanie zastępcą szefa Departamentu
Przestrzegania Prawa Czarodziejów. Co, nie chwaląc się, miał już praktycznie zapewnione!
Pan Michael Fischer, szef owego Departamentu, dziś całkowicie rozwiał wszystkie
wątpliwości Klausa, zapraszając go na kolację w celu omówienia szczegółów
kandydatury! Nie zmieniało to jednak
faktu, że potencjalnych kandydatów było wielu i Klaus nie mógł osiąść na
laurach, tylko wciąż wytrwale piąć się wyżej i wyżej. Miał ogromne ambicje;
pragnął któregoś dnia zostać Niemieckim Ministrem Magii. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Luiza! –
krzyknął donośnie. Nie przypominał sobie, aby jego narzeczona wspominała, że planuje
gdzieś wyjść wieczorem. A niemożliwym było, że położyła się wcześniej spać;
zawsze czekała na niego, nieważne, o której godzinie wracał. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Wchodząc do
kuchni odurzył go zapach spalenizny. Z zaskoczeniem stwierdził, że woń dochodzi
z piekarnika. Szybko chwycił leżące na stole rękawice i otwierając ostrożnie
piekarnik wyjął pieczeń. Prostym zaklęciem pozbył się dymu i rozejrzał
zdezorientowany. Co tu się działo? Luiza nigdy nawet nie pomyślałaby o tym, aby
pozwolić spalić się przygotowywanemu przez siebie daniu! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Liz?! – Westchnął
ciężko. Co ona wyprawiała? Nie miał sił na jej zabawy w chowanego! Nie
rozumiał, co dziś strzeliło jej do głowy! – Luizo Braun, do jasnej cholery,
gdzie jesteś?! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Nagle Klaus
usłyszał donośny śmiech, a krótką chwilę potem przeraźliwy krzyk i huk
uderzenia o podłogę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Luiza?! –
krzyknął i pognał szybko na górę, dłonie mocno zacisnął na różdżce. Prawie
przewrócił się wbiegając na przed ostatni stopień. – Liz, kochanie! – Wpadł do
pierwszego pomieszczenia; wyglądało jak gdyby przeszło przez nie tornado.
Komoda była przewrócona, a po podłodze walały się zrzucone z mebla pamiątki.
Złapał się framugi, gdy zobaczył na białym dywanie ślady krwi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie!!! –
wrzask Luizy ocucił Klausa. – Nie, błagam!!! Proszę, nie… - Słyszał jej błagalny
głos. Pobiegł w stronę sypialni, kopniakiem otworzył drzwi i od razu poczuł
przeraźliwy ból. Wił się po ziemi, a łzy płynęły mu po policzkach. Nie mógł
złapać tchu, różdżka została mu odebrana, a siła zaklęcia wzrosła, gdy próbował
się podnieść mimo niewyobrażalnego bólu. – Liz… - starał się wyszeptać. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Zobaczył ją.
Leżała na podłodze półnaga, a nad nią pochylał się mężczyzna w srebrnej masce i
czarnej szacie. Śmierciożerca. Odwrócił się w stronę Klausa. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Twoja dziwka
była wyjątkowo dobra. – Zaśmiał się okrutnie, a wraz z nim inni. – Jestem
pewien, że pozostali mogą to potwierdzić – dodał szyderczym głosem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wy… - Nie
zdążył dokończyć, bo po raz kolejny dostał cruciatusem. Jak przez mgłę słyszał
kolejne krzyki Luizy i śmierciożerców, co chwila wypowiadających formułki
czarnomagicznych zaklęć. – Nie!!! – Jego krzyk wywołał salwę śmiechu wśród
śmierciożerców. Klaus wrzasnął z bólu nie tylko wewnętrznego, ale i tego na
duszy. Jego Luiza, jego kochana Luiza. Jej niegdyś błyszczące oczy, teraz były
puste. Wpatrzone wprost w niego. Usta otwarte, jak gdyby chciała się z nim
pożegnać. Nie zdążyła. Umarła. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Opadał z sił.
Czuł, że śmierć jest blisko. Czekała tuż za rogiem, owiana aurą czerni i
nienawiści. Jeszcze chwila i chwyci go w swoje ramiona i zabierze daleko,
daleko od bólu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Będzie
doskonałą wiadomością! – Zaśmiał się jeden ze śmierciożerców. – Avada Kedavra! –
Śmierć nadeszła. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Kilka chwil
później ciała Klausa i Luizy pokryły się krwawymi napisami: początek. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Ten sam dzień, godz. 23.30, Sala Obrad<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie możemy
postępować pochopnie! – wrzasnął Gregory Fray, podnosząc się z miejsca. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Panno
Granger, rozumiemy pani obawy, ale nie ma mocy, która zmusiłaby mnie, żebym
wystawiła swoich najlepszych aurorów na ostrzał śmierciożerców! – powiedziała
Maryse Romanow, szefowa Rosyjskiego Biura Aurorów. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Maryse… Nie
mamy wyboru – dodała Leokadia Saint-Exupéry, szefowa Francuskiego Biura
Aurorów. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Moi drodzy,
proszę zachowajcie spokój. – Donośny głos Kingsleya Shacklebolta poniósł się po
sali. – Plan misji został ustalony, gdy go wam przedstawialiśmy wyraziliście
aprobatę, co do tych działań, cóż więc się zmieniło?! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Sytuacja! –
krzyknął Mikołaj Glukhovsky, Rosyjski Minister Magii. – Zaatakowanie zamku
Jugsona byłoby doskonałym posunięciem, ale jakiś tydzień temu! Panno Granger,
kilka godzin temu sama powiedziała pani, że oni nadeszli!!! Wróciły mroczne
czasy, rozumie pani?! Trzydzieści sześć zamordowanych osób! Z czego piętnaście
na terenie Anglii! Każde zwłoki „przyozdobione” krwawym, szpetnym napisem! W dodatku
dziś porwano waszą szefową Departamentu Przestrzegania Prawa, a kiedy? W samo
południe, na najbardziej zatłoczonej ulicy Londynu! Nie ma mowy, żebym
zaryzykował życiem swoich ludzi, już i tak wysłałem sporą grupę, by strzegła
Azkabanu, reszta moich aurorów pozostanie w Rosji, by bronić rosyjskich
czarodziejów!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Panie
Glukhovsky! Nie możemy dać się zastraszyć, musimy uderzyć na nich, nim uda się
im zdobyć Azkaban! Wtedy dopiero nadejdą mroczne czasy!!! – Hermiona opierała obie
dłonie o stół i wpatrywała się chłodnym wzrokiem w Rosyjskiego Ministra. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Czy pani nie
rozumie jak niebezpieczna jest ta misja? – Głos zabrał Adolf Wegner, tymczasowy
Niemiecki Minister Magii. – Czy mało pani już ofiar? Wie pani, czemu jestem
Ministrem? Bo mój poprzednik został wczoraj zamordowany!!! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Proszę,
opanujmy się, poszukajmy kompromisu – zaczęła uspokajającym głosem Josefina
Calvillo, szefowa Hiszpańskiego Departamentu Międzynarodowej Współpracy
Czarodziejów. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Cóż ty
wygadujesz, Josefino! W takiej sytuacji nie ma kompromisowego rozwiązania –
wrzasnął Gregory Fray. – Trzeba przemówić pannie Granger do rozsądku! Nie
możemy zaatakować zamku Jugsona! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Po sali znów
poniosły się głośne wrzaski. Każdy się przekrzykiwał, wszyscy powstawali ze
swoich miejsc. Jedna strona atakowała drugą i na odwrót. Dopiero, gdy po
pomieszczeniu zaczął hulać srebrny patronus lekko się uspokoili. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- A cóż to?! –
Zdziwiał się Adolf Wegner, gdy patronus zatrzymał się przed nim. Nagle odezwał
się głos Niemieckiego Szefa Biura Aurorów, niemogącego brać udziału z obradach
i pozostającego na warcie w Niemieckim Ministerstwie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Panie
Ministrze! Zamordowano Klausa Wartenburga, kandydata na zastępcę pana Michaela
Fischera i Luizę Braun, uzdrowicielkę ze szpitala imienia Anny Klinke. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
poderwała gwałtownie głowę. Kolejne morderstwo. Westchnęła głośno i potarła
czoło. Była zmęczona. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Usiądźmy –
zasugerowała. Wszyscy zajęli swoje miejsca, wyraźnie zaniepokojeni. – Musimy
coś z tym zrobić, panie Fischer, co pan sądzi? – zwróciła się do szefa
Niemieckiego Departamentu Przestrzegania Prawa czarodziejów. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- To zagranie
jest nieczyste – krzyknęła nagle Maryse. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Spokojnie,
wysłuchajmy się opinii pana Fischera. – Hermiona oparła podbródek o dłoń i
gestem zaproponowała, aby Michael Fischer wyraził swoje zdanie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Oczywiście,
moje zdanie nie pozostaje zmienne! – Uśmiechy satysfakcji pojawiły się na twarzach
panów Glukhovskyego i Wagnera. – Nie możemy pozbawiać swoich ojczyzn ochrony,
jaką dają aurorzy! Możliwe, że gdyby ich szeregi nie zostały tak nadwyrężone
przez wysłanie połowy aurorów do obrony Azkabanu Klaus Wartenburg by żył! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jak możecie
tak śmiało brnąć w swe infantylne przekonania?! – krzyknęła Laura Gemme,
Francuska Minister Magii. – Czy nie rozumiecie, że nie ważne jak wielu aurorów
będzie do dyspozycji, nie uratujemy wszystkich?! Naszym głównym priorytetem
powinno stać się złapanie śmierciożerców i skazanie ich na pocałunek Dementora!
W ten sposób już raz na zawsze uniknęlibyśmy podobnych zdarzeń!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ale jaki
sens ma wystawienie na pewną śmierć naszych ludzi?! – warknęła Maryse. –
Nieważne jak dobry byłby plan, zawsze zawiedzie! Nasi aurorzy, owszem są
odważni i niesamowicie wyszkoleni, ale ich psychiki są nad wyraz słabe! To, co
przeszli… Nie, oni nie wytrzymają presji i staną się łatwym celem. Zostaną złapani,
zamordowani, a wówczas śmierciożercy dokończą to, co zaczęli nim Harry Potter
zabił Voldemorta! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Pani chyba
nie rozumie, o co toczy się gra! – krzyknął Harry. – Ludzie znów giną! Od wojny
minęły niecałe dwa lata, a śmierciożercy już zaatakowali, oni są silni i staną
się jeszcze bardziej, gdy tylko zaatakują Azkaban, co stanie się już niedługo!
Musimy jak najszybciej przeprowadzić kontratak inaczej nic już nie pomoże. Nie
ma Voldemorta, nie ma przepowiedni, jest coś równie złego! Siła Jugsona, jego
umiejętności perswazji, fakt, że został dowódcą, a przede wszystkim nieopisane
okrucieństwo! Jak udało nam się ustalić;
Jugson odnalazł powołanie, okrzyknął siebie następcą Czarnego Pana, a jego
celem stało się dokończenie tego, czego Voldemortowi się nie udało! Jeśli w
porę nie interweniujemy na marne pójdą wszystkie ofiary na rzecz naszego
świata, bo stanie się takim, jakiego pragnął Voldemort. – Jego słowa, choć
chaotyczne ocuciły zebranych. Maryse, która do tej pory stała, cały czas
przygotowana do obrony swojego zdania teraz usiadła. Tak samo jak Gregory Fray,
Mikołaj Glukhovsky i Adolf Wagner. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Panie
Potter, ta sytuacja… Nie oszukujmy się; jesteśmy w krytycznym położeniu –
westchnęła Maryse. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Musimy
wybrać mniejsze zło – odezwał się spokojnie Draco i posłał pokrzepiający
uśmiech w stronę kobiety. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Pytanie
tylko, co nim jest… - mruknął Michael Fischer. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- To, co
sprawiło, że wszyscy tutaj jesteśmy… - Hermiona spojrzała na wszystkich, a jej
spokojny uśmiech dodawał otuchy. – Walka. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>31 stycznia 2000, między 2.30 w nocy a 4.00
nad ranem<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Chłodne
powietrze smagało jej ciało niczym bat. Leżała na zimnej, kamiennej posadzce.
Była wyczerpana i zmarznięta. Objęta ramionami i skulona, cicho szlochała.
Merlinie! Jej koszmar powrócił. Zewsząd otaczały ją wspomnienia zamaskowanych,
ciemnych postaci i zielonych promieni. Wrzasnęła głośno. W takim loch
zamordowano jej męża. Po odnalezieniu jego ciała z badań wynikło, że był
torturowany wiele dni. Czy ją też miało to spotkać? Czy i ona miała tak umrzeć?
Nie mogła znieść myśli osierocenia swojej jedynej córki; Allison nie zniesie
kolejnej straty. O słodki Merlinie! Proszę, proszę, pozwól mi przeżyć! –
błagała w myślach. Jak mogła być tak głupia, sądząc, że będąc szefową
Departamentu Przestrzegania Prawa będzie bezpieczna! Zaniosła się jeszcze
głośniejszym szlochem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Nie wiedziała,
ile czasu leżała skulona na ziemi, ale w pewnym momencie usłyszała głośne
wrzaski i tupot kilku par stóp. Przerażona przesunęła się w najdalszy kąt
pomieszczania, jak najlepiej kryjąc się w mroku. Do lochu weszło trzech
śmierciożerców. Śmiali się okrutnie. Jeden z nich lewitował bezwładne ciało.
Rzucił je ze sporej wysokości na zimną posadzkę. Margaret usłyszała przeraźliwy
wrzask i gruchot łamiących się kości. Zamarła, zakrywając dłonią usta,
powstrzymując krzyk. Jeden z śmierciożerców rzucił cruciatusa. Ciało zaczęło
się szamotać, a postać krzyczała i szlochała na przemiennie. Margaret nie
wiedziała, jak wiele czasu trwały tortury, wpatrywała się z rozpaczą i
bezsilnością w pokiereszowane ciało. W
końcu śmierciożercy wycofali się z pomieszczenia, u wcześniej kopiąc ofiarę.
Mimo ogromnego bólu Margaret podczołgała się do postaci. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Och,
Merlinie! – szepnęła przerażona, gdy ujrzała bladą i posiniaczoną twarz Pabla
Martíneza, Hiszpańskiego Ministra Magii. – Panie Ministrze, słyszy mnie pan? –
Delikatnie dotknęła czoła mężczyzny, zupełnie spanikowana. Porwali Ministra
Magii! Co się teraz stanie? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Kto…? –
Wydusił. Nie otworzył oczy. Margaret podniosła jego głowę i położyła na swoich
kolanach. Co ona zrobi? Nie ma jak mu pomoc, on umrze! Krzyczał głos w jej
głowie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nazywam się
Margaret Barnes, jestem szefową Brytyjskiego Departamentu Przestrzegania Prawa
– szepnęła i zaszlochała głośno. Oni wrócili!!!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>31 stycznia 2000, 8.00 rano<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona była
wyczerpana po całonocnej naradzie. Pochylała się nad kubkiem parującej kawy i w
skupieni analizowała wydarzenia wczorajszej nocy. Ministerstwo Rosyjskie
całkowicie wycofało swoją propozycję pomocy, zaś Ministerstwo Niemieckie wciąż
pozostawało niezdecydowane. Nie wiedziała, co robić. Była całkowicie bezradna.
Francja i Hiszpania obiecały pomóc, jednak ich zasoby aurorskie wciąż nie były
wystarczające! W dodatku obawiała się ataku; od zaufanych osób wiedziała, że Jugson
rośnie w siłę, a do jego szeregów dołączają zarówno byli śmierciożercy, jak i
nowicjusze. Spodziewała się, że w każdej chwili może przeprowadzić atak na
Azkaban. Zwłaszcza, że stacjonujący tam aurorzy wyraźnie zauważyli cienie
przemykające nieopodal murów i uszkodzone bariery w strategicznych
miejscach. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Zamknęła oczy.
Minęły prawie dwa lata… A historia znów zaczęła się powtarzać. Zakryła twarz
dłońmi, musiała tak wiele zaryzykować. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Hermiono… -
Draco usiadł na przeciw niej. Postawił kubek z kawą i westchnął głośno.
Siedzieli przy blacie w kuchni Hermiony. Niedługo mieli zbierać się do pracy,
by na spokojnie pozmawiać z zespołem aurorskim i ministrem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Glukhovsky
jest idiotą, sądząc, że Rosja nie ucierpi! – warknęła, gwałtownie otwierając
oczy. Malfoy uśmiechnął się krzywo i zacmokał. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- No proszę,
taką Granger to ja kojarzę! – Kopnęła go pod stołem, a on zaśmiał się lekko.
Niestety spoważniał po chwili i podsunął Hermionie egzemplarz „Proroka
Codziennego”. Na pierwszej stronie widniało zdjęcie Hiszpańskiego Ministra
Magii. Hermiona wzdrygnęła się widząc nagłówek; „Minister Magii porwany.
Śmierciożercy powrócili!”.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Kingsley
musi wygłosić przemówienie – powiedziała po chwili. – Nie da się ukryć porwań,
a tym bardziej tylu morderstw. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Damy radę,
Granger. – Uścisnął jej dłoń i posłał szelmowski uśmieszek. – Przy mnie nic ci
nie grozi – zamruczał. Po chwili Hermiona ponownie kopnęła go w nogę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Między godz. 12.00 a 13.00<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Draco opierał
się o biurko i w skupieniu przyglądał Hermionie. Obserwował ją już dłuższą
chwilę i nie mógł wyjść z podziwu dla jej niezwykłej dokładności. Kilkakrotnie
analizowała jeden dokument, notowała uwagi. Była profesjonalistką. Uśmiechnął
się szeroko. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Co znowu,
Malfoy? – mruknęła nawet nie podnosząc wzroku z kartki. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Tak sobie
myślę, że…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Że…? – Zadarła
głowę i spojrzała mu w oczy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Że wyglądasz
niesamowicie seksownie, gdy tak marszczysz brwi… - wymruczał. Jedna z teczek z
niewyobrażalną prędkością pognała w jego stronę. Z łatwością zrobił unik. –
Kocie, zaczekaj z pazurami do wieczoru! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jesteś
niewyżyty, Malfoy – rzuciła, ale roześmiała się głośno. Odłożyła pióro, oparła
się wygodnie o krzesło i zadarła zadziornie głowę. Uniósł brwi, a na jego usta
wpłynął szelmowski uśmiech. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- I kto to
mówi… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Hermiona
Granger, miło mi! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ah,
zapomniałem ci powiedzieć – mruknął niespodziewanie. – Gdy byłaś u Pottera
przyszedł do ciebie list… - Uniósł kopertę wysoko i pomachał nią niczym flagą.
Zmrużyła oczy i wyciągnęła rękę. – Chciałabyś? Oh, ależ mnie bolą nogi,
niestety musisz po nią wstać. – Skrzywił się i złapał za kolano. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Malfoy –
rzuciła ostrzegawczym tonem. – Koperta. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Niestety,
nie dam rady… - wyjęczał, wciąż kurczowo trzymał się kolana. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
wstała z fotela, i ruszyła w stronę biurka Draco. Stanęła naprzeciwko niego z
wyciągniętą dłonią. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie drocz
się, Draco. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Mówiłem ci
już, że uwielbiam, gdy wypowiadasz moje imię? – szepnął i położył dłonie na jej
tali, przyciągając ją do siebie. – A ta koperta to nic ważnego. Moja matka
zaprasza na kolację. – Pocałował ją w szyję, ale Hermiona uszczypnęła go w
ramię. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Oszust –
powiedziała obrażona i chciała odsunąć się od niego, ale jej to uniemożliwił. –
A podobno boli cię noga!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Kochanie, ja
jestem rześki i zdrowy! – Prychnęła i odwróciła głowę. – No nie obrażaj się,
Granger. Ja się tylko droczę! No, ej, Hermiono. Hej. Wiesz, co?! Zero zabawy z
tobą – mruknął urażony i puścił ją. Ta roześmiała się cicho i w końcu na niego
spojrzała. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- To już
podroczyć się nie wolno? – mruknęła
zadziornie z uśmiechem. Poprawiła mu grzywkę,
na co ten zaśmiał się cicho. – Całe szczęście zmieniłeś fryzurę. Ta, którą
miałeś w Hogwarcie była jedną wielką porażką. Wyglądałeś jak ulizany dupek. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- A teraz jak wyglądam? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Przystojnie…
- szepnęła mu do ucha. Ponownie położył jej dłonie na tali, a ona objęła go za
szyję. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- A wtedy nie
byłem przystojny? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie tak
bardzo jak teraz… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Pochylił się i
pocałował ją delikatnie. Wciąż zadziwiała go miękkość jej ust. Poczuł jak
Hermiona wplata jedną dłoń w jego włosy, a drugą kładzie na jego policzku. Wciąż
nie mógł uwierzyć, że jego dziewczyną była Hermiona Granger! Gdyby kiedyś
powiedziano mu coś takiego umarłby ze śmiechu. Ale teraz było inaczej. Granger
była cudowna; miała niesamowite poczucie humoru, była piękna, inteligentna i
nieprzewidywalna. Była niczym płomień ognia! Nie da się jej inaczej opisać!
Miała pazur, ale potrafiła być delikatna. Dwoma słowami; kobieta idealna. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Zsunął dłonie
na jej pośladki, w tym właśnie momencie Hermiona ugryzła go lekko w wargę i
przerwała pocałunek. Jej oczy błyszczały, gdy spoglądała w jego. Na policzkach
miała lekkie rumieńce. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Mam ci
przypominać, że jesteśmy w pracy? – szepnęła. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- A ja mam ci
przypominać, że to twój gabinet i nikt bez twojej zgody tu nie wejdzie? –
mruknął i ponownie musnął jej wargi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jest parę
wyjątków, Draco. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- No tak, nasi
niewychowani przyjaciele. – Uniósł ją lekko, spojrzała na niego zaskoczona. –
Olać ich – rzucił i uśmiechnął się łobuzersko. Hermiona zaśmiała się cicho i
pocałowała go. – Blaise jest w Mungu – szepnął Draco przerywając na chwilę
pocałunek. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Rose ma
lekcje w szkole – mruknęła Hermiona i musnęła usta Draco. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Potter sam
mówił, że ma ważne spotkanie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- A Ginny ma
trening – powiedziała i pozwoliła, aby Draco posadził ją na biurku. Sama zaś
oplotła go nogami w pasie, a dłonie zarzuciła mu na szyję. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Moim rodzice
przecież nie przyjdą – wyszeptał Draco pomiędzy pocałunkami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- A moim to
już tym bardziej! – Zaśmiała się cicho. Czuła jak Draco wplata jedną dłoń w jej
włosy i jednym silnym ruchem rozwiązuję wstążkę, która spinała jej loki. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- W
rozpuszczonych włosach wglądasz seksowniej. – Oparł swoje czoło o jej i
uśmiechnął się szeroko. Hermiona przymknęła oczy, gdy kilka sekund później
poczuła ciepłe wargi Draco muskające jej szyję. Ku rozpaczy Draco po chwili
zaczęła się powoli od niego odsuwać. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Draco… Mamy
dużo pracy… - szepnęła. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Niszczysz
moje marzenia. – Spojrzał na nią z wyrzutem, jedną ręką opierał się o biurko, a
drugą trzymał na jej udzie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie pierwszy
i nie ostatni raz – rzuciła zadziornie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Jęknął rozdrażniony,
ale nie odsunął się od niej. – Jesteś bardzo złą kobietą – powiedział z
rozgoryczeniem, widząc ogniki rozbawienia w jej oczach. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie chcę nic
mówić, ale świat właśnie się wali, a tobie jak zawsze tylko jedno w głowie! –
Roześmiała się głośno i przekrzywiła lekko głowę, tak, że loki przysłoniły jej
oczy. Draco odgarnął jej włosy z twarzy, a jeden kosmyk owinął wokół palca. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jak się ma
taką kobietę, nie da się myśleć o niczym innym! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ah,
schlebiasz mi… - Udała omdlenie; odchyliła głowę, a jedną dłoń przyłożyła do
czoła. – Jeszcze się zarumienię. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Niestety,
Hermiono. Już to zrobiłaś. – Tym razem to on się zaśmiał. Chwilę spoglądali
sobie w oczy, gdy niespodziewanie do gabinetu wpadł mały samolocik. Unosił się
nad głową Hermiony i to Draco złapał go i otworzył. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Potter
pisze, że porwano kolejna osobę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
westchnęła i oparła głowę o klatkę piersiową Draco. – Kto tym razem? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Cóż, Rosja
raczej będzie musiała przyłączyć się do akcji, bo porwano szefa Rosyjskiego
Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów, Siergieja Iwanowa. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jeden plus
tego porwania, Glukhovsky już nie wykręci się z pomocy, bo raczej nie jest tak
głupi, by samemu ruszyć na zamek Jugsona. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Właśnie,
Hermiono… - Spojrzała na niego, unosząc głowę. – O co chodziło z dzisiejszym
dyscyplinarnym zwolnieniem sekretarki Ministra? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Miała
nieczyste intencje względem Ministerstwa – mruknęła i zaczęła bawić się
krawatem Draco. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- To znaczy? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Widzisz tę pozytywkę?
– Wskazała dłonią na jeden z regałów. – Tę, którą wczoraj włączyłam przy Amber.
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Tak, ma
bardzo ładną melodię. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- No właśnie,
ta pozytywka to fałszoskop. Tylko trochę specyficzny, bo udoskonalony przeze
mnie – dodała z dumą. – Gdy pojawia się ktoś, kto ma nieczyste intencje zmienia
melodię, ale gdy pojawia się osoba powiązana ze śmierciożercami, przestaje
grać. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Czyli Amber
jest zwolenniczką Voldemorta, a tym samym Jugsona? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Coś w tym
stylu, jest, a raczej była bardziej ich wtyczką w Ministerstwie. To ona zaczarowała
obraz w Sali Obrad, aby śmierciożercy mogli słuchać naszych narad. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ten, który
wczoraj zniszczyłaś? To właśnie, dlatego…? I tak po prostu ją wyrzuciliście,
zamiast zamknąć w Azkabanie! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Gdybyśmy
zamknęli ją w Azkabanie, śmierciożercy zorientowaliby się, że znamy też
tożsamości innych wtyczek. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- A znamy? –
Hermiona uśmiechnęła się szeroko. – No tak, czego ty byś nie wiedziała?! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jako
oficjalny powód zwolnienia podaliśmy błędy w rozliczeniach i niezgodność z
dokumentacją, innymi słowy zrobiliśmy z niej złodziejkę… No, ale coś trzeba było wymyślić. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wciąż mnie
zadziwiasz…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- To teraz
moja kolej, co takiego łączyło cię z Amber? – rzuciła Hermiona. Spojrzała mu
wyzywająco w oczy i skrzyżowała dłonie na piersiach. Draco roześmiał się na ten
widok. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Czyżbyś była
zazdrosna? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Prychnęła. – A
jest powód? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Poznałem ją
na bankiecie w listopadzie. Niestety okazała się kompletą porażką, dość ładna,
nawet bystra, ale pusta. Latała za mną i nie mogłem się od niej uwolnić. Nie
rozumiała słowa; nie. Choć próbowałem jej niejednokrotnie wytłumaczyć, co to
znaczy. W końcu musiałem ją nastraszyć Ministrem, dopiero wtedy dała mi spokój.
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- No proszę, a
sądziłam, że tylko ja uważam ją za idiotkę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie masz, o
co byś zazdrosna – mruknął i pocałował ją w czoło. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Przecież nie
jestem…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Tak… Na
pewno. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Około godziny 17.00<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Była
wyczerpana. Kości bolały ją niemiłosiernie, a ciałem wstrząsały dreszcze od
przemarznięcia. Następnym razem musi się cieplej ubrać. Nie mogła sobie
pozwolić na przeziębienie, zwłaszcza na tydzień przed tak ważnym dla niej
wydarzeniem. Od niego zależało tak wiele. Mimo to uśmiechała się. Była
zadowolona, bo wiedziała, że dała z siebie wszystko. Dziewczyny chwaliły ją za
jej doskonałą formę. Nie ma co, dzisiaj pokazała ogromną klasę! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Uśmiechnęła
się szeroko i skręciła w jedną z ciemnych uliczek. Już miała wyjąć różdżkę i
teleportować się do domu, gdy silne zaklęcie trafiło ją w plecy. Upadła na
betonową posadzkę, czuła niewyobrażalny ból w skroni. Dotknęła dłonią tyłu
głowy. Poczuła ciepłą, lepką ciecz. Krwawiła. Ostatnim, co widziała nim
straciła przytomność, była ciemna, zamaskowana postać. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Godzina 18.30, mieszkanie H. Granger<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Draco siedział
na kanapie w salonie i popijał herbatę, czekając na Hermionę. Za pół godziny
mieli pojawić się na kolacji u rodziców Draco, a Hermiona wciąż nie była
gotowa. Nie mógł zrozumieć, jakim cudem kobiety potrafią tyle czasu
przesiedzieć w łazience. Co one tam robiły? Co innego mężczyźni, oni muszą
poprawić włosy, zastanowić się nad wyborem koszuli, krawata, dokładnie
przemyśleć sens istnienia. Mężczyźni mieli, co robić w łazience, ale kobiety?
Nie rozumiał ich prób upiększenia się, niektórym to nigdy nie pomoże,
ładniejsze już nie będą. W końcu na dziesięć minut przed umówioną godziną
spotkania Hermiona pojawiła się w salonie. Wyglądała prześlicznie z lekko
spiętymi włosami i w karmelowej sukience, doskonale podkreślającej jej figurę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wyglądasz
nieziemsko – szepnął i pocałował ją zachłannie w usta. Odepchnęła go szybko. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Zmazujesz mi
szminkę, kretynie! – rzuciła z wyrzutem. – To nie ty powinieneś mieć pomalowane
usta. – Wyjęła z kopertówki chusteczkę i wręczyła śmiejącemu się Draco. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Przesadzasz
– mruknął, ścierając pozostałości szminki Hermiony. Kilka minut później już
mieli wychodzić, gdy z kominka wyszedł Harry. Był cały umazany sadzą, ale to
nie to przykuło uwagę Hermiony i Draco. Jego twarz wykrzywiał grymas bólu, z
oczy płynęły łzy, a obie dłonie miał zaciśnięte w pięści. Hermiona puściła dłoń
Draco i postawiła jeden krok w kierunku przyjaciela. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Harry…?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Porwali ją –
wyszeptał. – Porwali Ginny… <o:p></o:p></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
CDN<o:p></o:p></div>
Charlotte Petrova http://www.blogger.com/profile/00083658984695342486noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-4648186108926168466.post-86930438608860420752016-06-05T19:09:00.000+02:002016-06-12T21:01:25.135+02:00Dorwać śmierciożercę, cz. 1<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Cześć,
kochani! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Przychodzę do
Was z nowym dodatkiem, obiecanym „Dorwać śmierciożercę”. Dziś, co prawda
pojawia się część pierwsza. Nie jest ona długa, wręcz przeciwnie, gdyż jest to
taki wstęp. Najpewniej dodatków związanych z tymi wydarzeniami będzie trzy. Kolejne
dwa będą dość długie, więc się nie przejmujcie! :D <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Dziękuję
serdecznie za komentarze pod dodatkiem „Malfoy&Granger”. To właśnie osobom,
które poświęciły swój czas na napisanie tych kilku słów, a więc Arcanum Felis,
Gwiazdeczce 21, Ivie Nerda, Zuzannie Pizun, Âri Tié i BiBi Black dedykuję ten
dodatek! Dziękuję Wam jeszcze raz! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Oczywiście
zachęcam do komentowania; bo pamiętajcie – Wasza opinia jest dla mnie bardzo
ważna.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Kolejna cześć
pojawi się w dniach od <b><i>16 czerwca.</i></b><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Nie
przedłużając, zapraszam serdecznie do czytania :)<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Buziaki, <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Charlotte<o:p></o:p><br />
PS. - Osoby, które jeszcze nie czytały Dodatku 2, zapraszam <a href="http://dramione-wymiana.blogspot.com/2016/05/malfoy.html" target="_blank">TUTAJ</a> :D</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
Dorwać
śmierciożercę: nadejście<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i> 30
stycznia 2000r., godzina 8.30, biuro H.
Granger<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Pani
Granger, przepraszam, że tak wcześnie przeszkadzam, ale… - Sekretarka Ministra
Magii, młodziutka Amber Harris zarumieniła się niczym dojrzała piwonia.
Niecodziennie, bowiem widzi się Postrach Ministerstwa, siedzący na kolanach
Ciacha Ministerstwa…!!! W jednym momencie Amber zrobiło się głupio, w drugim
poczuła rozpacz, a już na końcu całe jej ciało wypełniła mieszanka gotowa w
każdej chwili wybuchnąć. Największa plotka całego Ministerstwa Magii
potwierdziła się, jej obawy były uzasadnione: Draco Malfoy autentycznie związał
się z Hermioną Granger. Co ona biedna teraz pocznie? Aż skrzywiła się widząc
pełne zmieszania, ale i surowe spojrzenie viceszefowej Biura Aurorów. Mimo to w głowie wciąż dudniła jej jedna
myśl: Draco już nigdy nie będzie jej…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Co się
stało, Amber? – zapytała uprzejmym głosem Hermiona. Sekretarka zagryzła wargi,
ale po chwili wpłynął na nie delikatny uśmiech. Jednak jej dłonie wciąż
pozostawały mocno zaciśnięte na teczce. – Musiałaś mieć naprawdę pilną sprawę,
skoro wtargnęłaś tutaj bez pukania. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- I kultury –
wtrącił cicho Draco, a następnie odchrząknął znacząco. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Przepraszam,
pani Granger. – Schyliła głowę w geście skruchy. Nawet nie spojrzała na Draco.
– Minister prosił, abym pilnie przekazała pani pewne dokumenty i poinformowała
o ważnej naradzie dziś wieczorem. Mają zjawić się na niej ważne osobistości,
między innymi Ministrowie Magii z Francji, Rosji i Niemiec. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
zastanowiła się chwilę, a następnie skinęła ręką, aby Amber podeszła do biurka
i to tam zostawiła wszystkie dokumenty. Sama zaś skierowała się do jednego z
regałów i ze skupieniem przyglądała się pozytywce, zdobionej różanymi wzorami. Zupełnie
od niechcenia przekręciła kluczyk, tak, aby pozytywka zaczęła grać. Niestety
nie wydobył się żaden dźwięk. Hermiona westchnęła głośno.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie działa,
a ma tak piękną melodię, cóż, szkoda, że jej nie usłyszysz, Amber. – Panna
Harris wyglądała na zdezorientowaną, ale kiwnęła głową i żegnając się cicho,
wyszła z gabinetu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Dosłownie
kilka minut później dało się słyszeć delikatną, przyjemną melodię pozytywki. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Około godziny 12.00<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Ulice Londynu
były dziś wyjątkowo zatłoczone. Śpieszyła się, więc nic dziwnego, że mozolny
krok przechodniów irytował ją ogromnie. Zdenerwowana poprawiła kołnierzyk
płaszcza i przyśpieszyła, starając się umiejętnie omijać wszystkie osoby.
Niestety pewien młody mężczyzna potrącił ją i omal nie straciła równowagi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Przepraszam
panią – mruknął, nie zaszczycając jej nawet spojrzeniem. Prychnęła zdegustowana
i ruszyła dalej. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Wszystko szło
dziś nie po jej myśli. Najpierw dostała sowę od dyrektorki Hogwartu: Allison
znów narozrabiała! Tym razem wraz z Astorią Greengrass rozzłościła hogwarcką
ośmiornicę, tak, że zaatakowała ona Romildę Vane, koleżankę z roku dziewcząt! Doprawdy,
Allison stwarzała jej same problemy, w dodatku narażała na szwank jej dobre
imię i pozycję. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Pokręciła
nerwowo głową, już ona się rozprawi z tym dziewuszyskiem, niech no tylko
przyślę list z prośbą o galeony. Z uśmiechem skręciła w jedną z ciemnych
uliczek. Z kieszeni płaszcza wyjęła różdżkę w celu teleportacji, jednak nagle została
obezwładniona. Różdżka została jej odebrana, a jej ciało przeszył
niewyobrażalny ból. Silne zaklęcie
wiązało jej nogi i ręce. Nie mogła krzyczeć, nie mogła się ruszyć, nic nie
widziała. Usłyszała głośny śmiech, a potem uderzona potężnym czarem zemdlała. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Nikt nie
zauważył zajścia, mimo że Londyn był dziś wyjątkowo zatłoczony. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Około godziny 17.00<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Cześć,
Blaise. – Rose niespodziewanie wpadła do jego gabinetu. Zaskoczony uniósł głowę
i uśmiechnął się szeroko. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Rosiczka –
zaakcentował – nareszcie przyszłaś. Już myślałem, że ci się znudziłem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie
zaczynaj, Blaise. – Zagroziła mu palcem, zupełnie oburzona. Z głośnym
prychnięciem usiadła na fotelu naprzeciwko niego. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ale ja
jeszcze nawet nie zacząłem zaczynać. – Mrugnął i przymilnie pochylił się w jej
kierunku. – Czemu nie dostałem jeszcze buziaka, co? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Bo nie
zasłużyłeś? – odparła równie słodkim głosem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- No, bez przesady.
W ogóle, odnoszę wrażenie, że jesteś w stosunku do mnie zbyt oschła. –
Skrzyżował ręce i opuścił głowę, udając głęboki smutek. – Ja potrzebuję
czułości, wyrozumiałości, a przede wszystkim… - Podniósł głowę, by spojrzeć jej
głęboko w oczy. Jedną z dłoni położył na jej. Westchnął smutno. – A przede
wszystkim tego ciasta, które przyniosłaś. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Roześmiała się
głośno i postawiła plastikowy pojemnik na biurku. Oczy Blaise pojaśniały, gdy
zobaczył tiramisu. Z błogim uśmiechem odchylił wieczko i zaciągnął się
zapachem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jesteś
gorszy niż pani Malfoy. – Co było nie lada wyczynem, wręcz niemożliwym? Nagle przed
oczami zobaczyła panią Malfoy rzucającą się na ostatniego pączka. Całe
szczęście, że stała wtedy w odpowiedniej odległości inaczej zostałaby zadeptana
na śmierć! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nikt nie
jest gorszy od ciotki Cyzii. Ja po prostu, jako jej chrześniak, staram się jej
dorównać. Cukrożercą zawsze pozostanie ona. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Tak, dobre
określenie. – Ukroiła sobie kawałek ciasta i zaczęła delektować smakiem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Co nie
zmienia faktu, że uwielbiam tiramisu. Czuję do niej to samo, co ciocia Cyzia
czuje do szarlotek: niezmienną i wielką miłość – odparł jak gdyby nigdy nic. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Mhm… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- A ty, Rose?
Jaki jest twój ulubiony słodki przysmak? Taki, przez który stajesz się
cukrożercą? – zapytał z uśmiechem. Był bardzo ciekaw, wciąż uważał, że wie zbyt
mało o Rose, co było niedopuszczalne!!! On musiał wiedzieć wszystko…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Mhm,
uwielbiam flan pâtissier. – Blaise pierwszy raz słyszał jak mówi coś po
francusku! Mimo, że była rdzenną francuską jej brytyjski akcent był tak
doskonały, że całkowicie zapomniał, że ona nie jest Angielką!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Otrząsnął się
z szoku i ignorując ironiczny uśmiech Rose zapytał się, co to jest to flo coś
tam…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie flo coś
tam, a flan pâtissier, francuski jest łatwy, uwierz mi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wolę włoski
– mruknął urażony. Pomimo wielokrotnych prób nauczenia się francuskiego nigdy
mu się to nie udało, jego nauczyciele załamywali ręce na okrągło powtarzając,
że Blaise „nie czuje tego języka”. Ale nie martwił się tym, gdyż świetnie mówił
między innymi w niemieckim i włoskim. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Mówisz po
włosku? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- No jasne, że
tak, a najlepiej wychodzi mi liczenie…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Tak? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- No tak,
słuchaj: jeden włosek, dwa włoski, trzy włoski. – Uderzyła go w ramię, a on
zaśmiał się głośno. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie
odpowiedziałaś mi, co to za danie, które tak lubisz? Nie często przebywałem we
Francji, moja rodzina utrzymywała bliskie kontakty głównie z włoskimi rodami
czarodziejów. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Oparł się
wygodniej o fotel i zaczął ją obserwować z uśmiechem. Jej oczy błyszczały, a
rude włosy były roztrzepane i poskręcane w sprężynki. Na dworze musiała być
duża mgła i zapewne zbliżała się jakaś śnieżyca. Nie był tym faktem w ogóle
zaskoczony, nad Londynem od kilku dni zbierały się czarne chmury. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- To
tradycyjne francuskie danie. Tarta z kremem zapiekana na kruchym cieście.
Przepyszna z bitą śmietaną! – Zastanawiała się chwilę, by dodać: – To coś w
stylu waszej tarty z kremem angielskim, tylko znacznie lepsze. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Lepsze?
Chyba żartujesz?! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie, jestem
w pełni poważna. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Już chciał
rzucić jej ciętą ripostę, gdy do gabinetu wpadł zdyszany i zarazem blady niczym
kreda pielęgniarz. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Doktorze
Zabini, jest pan pilnie potrzebny, sytuacja jest krytyczna! – Mężczyzna prawie
wrzasnął, jego ręce trzęsły się i były całe we krwi. Zabini, nie bacząc na Rose, wstał szybko z
fotela i biegiem ruszył w stronę drzwi, po drodze chwytając jeszcze fartuch.
Rose poszła jego śladem, zaciekawiona i zdezorientowana zarazem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Oh,
Merlinie! – westchnęła Rose i oparła się o futrynę. Jej oczom ukazały się
ciała, co najmniej piętnastu osób. Wszystkie miały ślady czarnomagicznych klątw
i na każdym widniał wyryty, zakrwawiony napis: nadchodzimy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Godzina 20.00<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
krążyła po sali konferencyjnej przyglądając się uważnie każdej osobie. Zarówno
Draco, Harry jak i Minister Magii przyglądali się jej z zaciekawieniem, zaś
pozostali uczestnicy narady z zdezorientowaniem i roztargnieniem, wyczekując
rozpoczęcia spotkania, które ona z takim spokojem opóźniała. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Może pani
usiądzie, panno Granger – powiedział złośliwie Gregory Fary, szef brytyjskiego
Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- A może pan
przestanie w końcu odzywać się nieproszonym, panie Fray? – spytał Draco
uprzejmym, ale pełnym jadu głosem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
zignorowała ich i dalej przechadzała się po pomieszczeniu. W końcu zatrzymała
się przed obrazem przedstawiającym czarodzieja z wyciągniętą lunetą. Obraz nie
był nawiedzany przez ducha, był jedynie wymysłem jakiegoś artysty. Uśmiechnęła
się lekko w jego kierunku i przekrzywiła głowę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie
sądzicie, mili państwo, że piękny jest ten malunek? – zapytała delikatnie
wodząc palcem po obiektywie lunety. – Taki niecodzienny i zarazem pospolity, co
o nim sadzisz, Amber? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jest
zwyczajny, pani Granger. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie, nie –
zaprzeczyła Hermiona. – On kryje w sobie tajemnicę, magię! – powiedziała z
błyskiem w oku. – Jest tak przepełniony magią jak melodia z moje pozytywki,
wciąż ubolewam nad tym, że niedane ci było jej wysłuchać. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Minister Magii
i Harry wymienili się spojrzeniami. Hermiona jednak kontynuowała. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Szkoda, bo
nie wiem, kiedy ponownie będziesz miała taką okazję, możliwe, że nigdy… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Przepraszam,
że przerywam, Hermiono – odezwał się niespodziewanie Kingsley Shacklebolt – ale
mam pewną prośbę do panny Harris. Otóż ostatnio zarządza Klubu Gargulkowego
wysłał mi sprawozdanie finansowe i zupełnie wyleciało mi to z głowy, czy
mogłabyś je przeanalizować? Mam jutro spotkanie z panem Magementem i nie chcę
wyjść na głupca nieorientującego się w wydatkach Klubu! – Uśmiechnął się
niepewnie. – Proszę, panno Harris to nadzwyczaj ważne. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Czemu nie
jestem zdziwiona, Kingsley! Jesteś taki roztargniony! – Roześmiała się głośno
Laura Gemme, Francuska Minister Magii. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- On już taki
zawsze pozostanie, Lauro – mruknął jej doradca, Pierre La Vie. Zarówno Pierre
jak i Laura byli dobrymi znajomymi Kingsleya jeszcze z czasów młodości, kiedy
to ich rodziny utrzymywały ze sobą bliskie kontakty. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Uśmiech
Kingsleya poszerzył się i stał się śmielszy. Pewniej patrzył na swoją
sekretarkę, która z ociąganiem wstała ze swojego miejsca. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Oczywiście,
pani Ministrze. Postaram się dokładnie przejrzeć wszystkie dokumenty. – Amber
kiwnęła lekko głową i mozolnie ruszyła w kierunku drzwi. Gdy zamknęła je za
sobą na sali zapanowała cisza. W końcu przerwała ją Hermiona, odzywając się
swobodnym głosem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Czy ktoś
jeszcze sądzi, że ten obraz marnuje się tutaj? Nie? Cóż, szkoda, pozwólcie
proszę, że przeteleportuję go do swojego gabinetu. – Delikatnie machnęła
różdżką w górą, a potem w lewo, a obraz niespodziewanie zamienił się pył. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- O, Morgano!
– krzyknęła zaskoczona Laura. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Och, złe
zaklęcie. No cóż, żal obrazu, ale trzeba żyć dalej. – Hermiona wzruszyła
ramionami, ale bez jakiejkolwiek skruchy, wręcz przeciwnie z ogromnym
zadowoleniem. – Skoro wszystkie czynniki mogące w jakikolwiek sposób przerwać
nasze zebranie zostały już usunięte, może zaczniemy? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Minister Magii
chrząknął znacząco. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Niestety,
mam państwu do przekazania wiadomość mrożącą krew w żyłach, otóż… - zawahał się
i spojrzał na wszystkim z niepewnością. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Oni
nadchodzą… – powiedziała za Kingsleya Hermiona, głosem wypranym z emocji,
owianym grozą. <o:p></o:p></div>
<br />
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
CDN<o:p></o:p></div>
Charlotte Petrova http://www.blogger.com/profile/00083658984695342486noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-4648186108926168466.post-13321190421432559942016-05-27T23:00:00.002+02:002016-06-05T14:30:23.333+02:00Malfoy&Granger<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Hej, kochani! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Woo, to już dokładnie dwa
miesiące od epilogu… Wow, szybko minęły, przyznam szczerze, że nawet nie wiem,
kiedy? Jestem tak zabiegana, że dosłownie nie wiem, co się dookoła mnie dzieje!
Niestety wciąż nie opublikowałam dodatku, tak, wiem, jestem straszna… Dziś miał
być, ale jak zawsze coś namieszałam i wciąż nie dokończyłam go, grr. Postanowiłam,
że go zacznę pisać od nowa i nie zgadniecie, napisałam, co innego… I właśnie to
przed Wami publikuję :D. To też swego rodzaju dodatek. Pierwszy dzień Hermiony
i Draco, jako pary. Nic szczególnego(chyba wyszłam z wprawy…:( ), ale może Wam
się spodoba. <b>"Dorwać śmierciożercę"</b> opublikuję za tydzień, czyli mniej więcej <b>3-5
czerwca</b>. (Staram się powoli ogarnąć i wrócić! :D ) Jeśli dobrze by poszło to może nawet już 1 czerwca, jako taki prezent
z okazji Dnia Dziecka! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Dziękuję, że jesteście! Dziękuję
za masę wyświetleń, jesteście wspaniali! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Zachęcam do komentowania i już
nie przedłużając; zapraszam na dodatek. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Charlotte<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
Malfoy&Granger<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
<i>28 stycznia 2000r., 8:00, mieszkanie H. Granger<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Hermiona spała spokojnie, a jej miarowy
oddech, jako jedyny dźwięczał w ciszy… do czasu. Naraz nastały donośne odgłosy
krzątaniny; najpierw ktoś wpadł na stojak z parasolami, następnie słychać było
dźwięk tłuczonego szkła: zapewne zrzucony został wazon stojący na komodzie w
przedpokoju, na sam koniec szelest otwieranych drzwi i tupot trzech par stóp poniósł się po sypialni. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Hermiona zupełnie nieświadoma
mocniej wtuliła twarz w poduszkę, a na jej usta zawitał uśmiech. Zimowe
promienie słońca wpadały przez okna i otulały jej postać. Dopiero po dłuższej
chwili leniwie otworzyła oczy i zaczęła się podnosić. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Krzyk. Zaplątanie się w pościel.
Upadek na podłogę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Taka była reakcja Hermiony, gdy
ujrzała tuż nad swoją głową dwie rude wiewiórki i jednego czarnego pajaca…!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
<i>Ten sam czas, pokój D. Malfoya<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Draco nigdy nie wstawał wcześnie,
a już na pewno nie wtedy, gdy dnia poprzedniego porządnie zabalował! Niestety
tej nocy nie mógł spać, jego głowa wręcz eksplodowała doznaniami wczorajszej
nocy! Ciągle jego myśli błądziły w kierunku Hermiony, nawet na chwilę nie mógł
się skupić. W końcu zdenerwowany bezczynnym leżeniem wstał i postanowił wziąć
orzeźwiający prysznic. Właśnie wychodził z łazienki, gdy ujrzał ten jakże
przyjemny widok, nie da się ukryć, że krzyknął wtedy jak dziewczyna i prawie
spadł mu ręcznik! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Cóż, nic dziwnego, że się
wystraszył, każdego zaskoczyłby z rana widok diabła, czarnobiałego narcyza i
platynowego grzybka halucynka! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Hermiona pochylała się nad
kubkiem parującej kawy. Wciąż bolało ją kolano, grr! W dodatku do szału
doprowadzały ją głupkowate uśmiechy przyjaciół! Och, ileżby dała, aby móc
przekląć ich czymś paskudnym… Ale wiedziała, że warto być cierpliwą, cierpliwość,
bowiem popłaca…! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
- Może, powiesz nam, Mionko, co
tam się u ciebie wczoraj wieczorem, po balu – zaznaczyła Rose – działo…? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Harry momentalnie spoważniał,
wyglądał tak, jak gdyby już szykował odpowiednią reprymendę. Jego brwi były
zmarszczone, a kości policzkowe uwydatniły się pod wpływem zaciśnięcia ust w
wąską linię. Nigdy nie widziała go tak poważnego, no może poza momentami, kiedy
to zamawiał obiad w restauracji i parzył – dokładnie to starał się zaparzyć –
kawę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Uniosła powolnie wzrok i z
wyższością spojrzała na przyjaciół. Wzruszyła ramionami i swobodnym tonem
odpowiedziała:<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
- A co, jak mam wam opowiadać, kiedy
wszystko już widzieliście…? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Nie da się nawet opisać jak
wielka była satysfakcja Hermiony, gdy momentalnie cała trójka zbladła i była
bliska omdlenia. Spodziewać by się można, że w okamgnieniu po kuchni poniesie
się odgłos uderzającego o podłogę Harry’ego, jednak ten był silny – nie
zemdlał, a to niespodzianka! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Draco siedział po jednej stronie
stołu, a tuż naprzeciw niego kolejno: Narcyza, Lucjusz i Blaise. Przyglądali
się mu z szerokimi uśmiechami i zachęcająco kiwali głowami. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
- Synu, moje jedyne dziecko –
odezwała się po raz kolejny Narcyza. – Powiedz nam, gdzie wczoraj zniknąłeś? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
- Opisz wszystko dokładnie ze
szczegółami. – Blaise sugestywnie poruszył brwiami i skrzyżował ręce. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Draco zaśmiał się przeciągle,
odchylił na krześle i zaczął bawić kieliszkiem wypełnionym wodą. Jeśli sądzili,
że cokolwiek od niego wyciągnął, byli skończonymi głupcami. Smok zawsze
pozostanie smokiem, z twardą skorupą nie do przebicia. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
- Moim zdaniem… - zaczął
dźwięcznie. Momentalnie pochylili się w jego kierunku. Uśmiechnął się z
satysfakcją, wyprostował się i wyciągnął dłoń by odstawić kieliszek. – Moim
zdaniem dostatecznie dużo widzieliście, a nawet aż nadto, nie sądziłem, że
dziurka od klucza jest tak dobra do obserwowania. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Lucjusz przewrócił szklankę, a
Narcyza aż krzyknęła z zaskoczenia. Jedynie Blaise starał się zachować pozory,
niestety nie udało mu się to, zwłaszcza, że kolejne słowa rzucone przez Malfoya
wstrząsnęły nim doszczętnie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
- Swoją drogą świetny plan,
Diable. Podziękowania ode mnie i Granger. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
<i>12:30, Restauracja Mr&Mrs<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
- Jak zareagowali twoi? –
zapytała Hermiona popijając gorącą herbatę. Kiwnęła głową, gdy kelner postawił
przed nią sałatkę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
- O! To było ciekawe, najpierw
doszczętna dezorientacja, później zaskoczenia, a na koniec bliskość omdlenia, a
twoi? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
- To samo, ale doszedł do tej
listy jeszcze strach. – Draco zaśmiał się i spojrzał Hermionie głęboko w oczy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
- Muszę ci coś powiedzieć –
zaczął poważnie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
- Śmiało. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
- Nie umiem zwracać się do ciebie
po imieniu, Granger. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Roześmiała się. – I vice versa,
Malfoy – odparła, gdy złapał ją za rękę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
<i>Tego samego dnia, wieczór<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
I jak się czujesz, będąc już
jeden cały dzień moją dziewczyną?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
D.<o:p></o:p></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
A
jak mam się czuć? To chyba jasne, że tragicznie, prawda? <o:p></o:p></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
H.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
No tak, zapomniałem, że jestem
taki straszny…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
D.<o:p></o:p></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
To
następnym razem nie zapominaj, kochanie!<o:p></o:p></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
H.<o:p></o:p></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Mrr, czyli kochanie…?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
D.<o:p></o:p></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
Co? Jakie
‘kochanie’? Nie przypominam sobie nic takiego…<o:p></o:p></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
H.<o:p></o:p></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Cieszę się, że wynaleziono zaczarowane
samolociki, to bardzo wygodne. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
D.<o:p></o:p></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
Jakie
inteligentne spostrzeżenie, Malfoy! Jestem z ciebie taka dumna.<o:p></o:p></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
H. <o:p></o:p></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
A ja z powodu twej dumy, aż rosnę
w piórka!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
D.<o:p></o:p></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
Zważaj
na swe słowa, bo zaczniemy rymować!<o:p></o:p></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
H.<o:p></o:p></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
No to trzeba się trochę pohamować!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
D.<o:p></o:p></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
Nie
zapominaj o pracy, Malfoy! Idź spać!<o:p></o:p></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
H.<o:p></o:p></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Jak mógłbym zapomnieć? Znowu zostanę
doszczętnie wykończony, <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
pozytywnie rzecz jasna, mrr… I
nie rozkazuj mi! Nie bądź jak moja matka…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
D.<o:p></o:p></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
Mhm…
Dobranoc!<o:p></o:p></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
H.<o:p></o:p></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
PS. I
nich przyśnią ci same koszmary.<o:p></o:p></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Wzajemnie, Granger. Koszmary ze
mną w roli głównej, mrr… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Tylko nie spadnij z łóżka z
wrażenia, ty już wiesz, czemu… ;)<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
D.<o:p></o:p></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
Idź
spać, zboczeńcu!<o:p></o:p></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
H.<o:p></o:p></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Mrrr.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
D.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
<i>29 stycznia 2000r., rano<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
- Granger… - Draco kiwnął lekko głową w jej
kierunku. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
- Malfoy – przywitała się Hermiona
z uśmiechem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Szli ramię w ramię, co rusz obdarzani
ciekawskimi spojrzeniami. Harry postarał się o to, by całe ministerstwo już w
sobotę wiedziało o romansie wice szefowej Biura Aurorów ze swoim asystentem!
Wszędzie dosłownie wrzało, a magiczne samolociki gnały z jednego Departamentu
do drugiego! Wszystkie wiadomości brzmiały podobnie: „Widziałam/em ich, nie
zachowują się jak kochankowie.” A odpowiedzi zwykle wyglądały następująco: „To
pewnie pozory, nie wiesz, co robią w jej biurze…”. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Choć w sumie w jej biurze nie
działo się nic ciekawego, dużo papierkowej roboty i nic więcej… Naprawdę… Nic szczególnego…
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
<i>Ten sam dzień, biuro H. Granger<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
- Nie patrz się tak na mnie –
mruknęła Hermiona znad pergaminu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
- Jak…? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Uniosła głowę. – Tym spojrzeniem.
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
- A co z nim nie tak? – odparł rozbawiony
i rozłożył się wygodnie w fotelu naprzeciwko niej. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
- Wszystko. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
- To nie jest odpowiedź, Granger.
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
- Trochę wyobraźni, Draco… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
- Oh, ona pracuje na pełnych
obrotach. Cały czas… - Zlustrował ją spojrzeniem od góry do dołu. – Bez przerwy
i tak na okrągło od grudnia. Nie… czekaj, od lipca, mmm, od tego pamiętnego
balu… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
- Nigdy o tym nie zapomnisz, co? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
- O tym, jak Hermiona Granger
upiła się razem ze mną? Tańczyła w fontannie, w samej bieliźnie, a na koniec
dosłownie rzuciła się na mnie? Nie, tego nie da się zapomnieć!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
- Nawet cię wtedy nie pocałowałam,
więc zapomnijmy o tym… I w ogóle to przez tę whisky…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
- Albo słabą głowę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
- A może przez twoje towarzystwo…
- Przechyliła głowę. Uśmiechnął się szeroko ukazując śnieżne zęby. Wstał i
pochylił się nad biurkiem, opierając się o nie rękoma. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
- Twoja wersja brzmi bardziej
prawdopodobnie – szepnął. Przysunęła się i zadarła głowę pozwalając się
pocałować.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 22.7pt;">
Tak, w jej gabinecie nie działo
się nic szczególnego. <o:p></o:p></div>
Charlotte Petrova http://www.blogger.com/profile/00083658984695342486noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-4648186108926168466.post-58156967193445996882016-03-27T19:16:00.001+02:002016-04-09T21:31:28.654+02:00Epilog<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<div style="text-align: left;">
<span style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">Cześć,
kochani! </span><span style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">Na pewno
jesteście niesamowicie zaskoczeni, zdezorientowani i możliwe, że nawet
wkurzeni, ale nie ma powodu! Od razu mówię, ten epilog jest w zupełności
zaplanowany, nie jest jakąś tam spontaniczną decyzją, podjętą pod wpływem
emocji, braku chęci, weny, czy czegokolwiek innego. Właśnie wręcz przeciwnie.
Odkąd tylko zaczynałam pisanie tego opowiadania, wiedziałam, że zakończy się
tak, a nie inaczej. W tym, a nie innym momencie. Nie wiedziałam za to, że aż
tak wciągnę się w tę historię, z tego też powodu to, że teraz pojawił się
epilog, nie oznacza, że ta historia definitywnie się skończyła! Nie! Mam w
planach publikowanie tutaj jeszcze, przez co najmniej kilka miesięcy. Z tym, że
będą to pojedyncze teksty, związane z „Aurorem z wymiany”. Tak, jak autorzy
książek tworzą nowelki, które są uzupełnieniami historii, tomów, wstępami, itp.
</span><b style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;"><u>Tak ja będę wstawiać miniaturki, tak zwane dodatki do opowiadania głównego.</u>
</b><span style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">Może to być skok wstecz, teraźniejszość, ale równie dobrze pojawić się może
miniaturka, która będzie jednym z rozdziałów, ale opowiedzianym w całości z
perspektywy jednego bohatera, dajmy na to – Draco. </span><b style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;"><u>Już niedługo opublikuję
tutaj miniaturkę „Dorwać śmierciożercę”</u> </b><span style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">i będzie ona opisywała akcję, która to
była planowana w rozdziale 26.</span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<div style="text-align: justify;">
Mam nadzieję,
że każda osoba, która tutaj ze mną jest, czyta, obserwuje, choć teraz, pod
epilogiem, wyrazi swoje zdanie, co do opowiadania, epilogu, swoich wrażeń,
odczuć. Bardzo mi na tym zależy, dlatego też proszę Was o to, kochani! <o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<div style="text-align: justify;">
Ogromnie
dziękuję, każdej osóbce, która to była ze mną przez ten długi czas i mam
nadzieję, że pozostanie ze mną jeszcze przez czas, kiedy to będę dodawać
dodatki. Jesteście Wszyscy wspaniali i na pewno, gdyby nie Wy, to opowiadanie
nie powstałoby do końca!<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<div style="text-align: justify;">
Buziaki i do
napisania!<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<div style="text-align: justify;">
Wasza
Charlotte Petrova<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
<i>Dla Wszystkich, którzy byli, są i będą…<o:p></o:p></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
Auror
z wymiany<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>27 stycznia 2000, biuro H. Granger <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Mhm… - Draco
chrząknął znacząco i spojrzał na Hermionę. Stała oparta o biurko i z widocznym
zmieszaniem przyglądała się mu. – Może ty pierwsza? Kobietą zwykle się
ustępuję, więc… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- To śmieszne
– westchnęła po chwili ciszy, unosząc ręce do góry. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Co
dokładnie?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ogólnie, to
wszystko! Zachowujemy się jak nastolatki… Zamiast rozmawiać jak prawdziwi
dorośli – mruknęła cicho. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Szczerze
mówiąc… – Podszedł do niej. – Nie wiem, od czego zacząć. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Miał mętlik w
głowie, jeden wielki kłębek wełny zamiast logicznych myśli. To była właśnie ta
chwila, ten moment, są w tej sytuacji, w której to muszą porozmawiać, w której
to on musi powiedzieć jej, co czuje. I kurczę! Chciało mu się śmiać, rechotać,
tak po prostu ze swojej nieporadności i z dziwności sytuacji! Jeśli ktoś kiedyś
powiedziałby mu, że zakocha się w Hermionie Granger, najpierw zszedłby na
zawał, a dopiero potem rzucił jakąś okrutną klątwę na biednego czarodzieja,
który odważył się powiedzieć coś takiego. (O ile te dwie rzeczy się nie
wykluczały… Jeśli to by nie wypaliło, planował zmienić kolejność…)<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie patrz
tak na mnie, akurat ja nie mam zamiaru pierwsza mówić…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- A, co?
Nieustraszona Hermiona Granger jednak się czegoś boi? Uważaj, bo jeszcze twoi
wrogowie to wykorzystają. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Prychnęła. –
Zdecydowanie nie! Nie bądź już taki zuchwały… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Znowu
zapanowała między nimi męcząca cisza. Stali naprzeciwko i tylko spoglądali na
siebie nieco zdezorientowani i niepewni. W końcu Draco westchnął ciężko,
odchrząknął i odezwał się wciąż lekko schrypniętym głosem: <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Dobra, em…
Nie wiem, jakby tu zacząć, ale by wypadało, w końcu ty wyjątkowo dzisiaj
postanowiłaś tchórzyć, więc… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wypraszam to
sobie! Nigdy nie tchórzę!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Poza
dzisiejszym wieczorem, to nigdy. – Zaśmiał się cicho, Hermiona jedynie
uśmiechnęła się delikatnie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Kontynuuj,
proszę… - powiedziała, Draco zmarszczył brwi i zabawnie zatrzepotał rzęsami. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie do końca
wiem, jak to się stało… W końcu jesteś takim wrednym, małym czupiradłem, które
wszystko i wszystkich ciągle poprawia, krytykuje, ochrzania… Jest strasznie
pedantyczne, natrętne, oschłe, ironiczne, ale jednocześnie nieziemsko
inteligentne, a przy tym cholernie pociągające i seksowne, ma niesamowite poczucie
humoru, jest tak pozytywnie zakręcone, że czasami obraca się kilka razy dokoła
własnej osi… - Przerwał na chwilę, cały czas patrzył jej w oczy, błyszczące jak
nigdy przedtem, uśmiechała się delikatnie, a jej policzki zdobiły lekkie
rumieńce. Ten widok wywołał u niego szeroki uśmiech. Ponownie się odezwał, tym
razem pewniejszym i mocniejszym głosem: - Ja naprawdę nie wiem, jak do tego
doszło, ale… zakochałem się w tym czupiradle… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ja też muszę
ci coś wyznać, ale nie wiem jak na to zareagujesz… Też się zakochałam, nie
wiem, kiedy, nie wiem, jak, nie wiem też, dlaczego… Nigdy przedtem nie byłam
zakochana w platynowej fretce, to dla mnie zupełnie nowa sytuacja… -
powiedziała cichym głosem. – Zwłaszcza, że ta fretka jest niesamowicie
irytującym zwierzakiem… Pozbawionym jakichkolwiek skrupułów w robieniu
dziwnych, niecodziennych rzeczy. Nie dostrzega odmowy, wszystko musi być takim,
jakie chce. Jest cholernie pewna siebie i narcystyczna. Ale mimo to, potrafi
mnie rozbawić jak nikt inny, uwielbiam się z nią kłócić, a w szczególności
wygrywać. Jest bardzo przystojna i inteligentna, jak na swój gatunek i nie da
się tego ukryć, czuje się przy niej niesamowicie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Spoglądali
sobie głęboko w oczy, uśmiechając się przy tym szeroko. Wszystkie wątpliwości,
cała dezorientacja i strach, zniknęły. Czuli się dobrze, tak po prostu; dobrze,
gdy tak stali na przeciwko siebie, pewni swoich wzajemnych uczuć, szczęśliwi.
Roześmiali się, najzwyczajniej w świecie zaczęli się głośno śmiać. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- I co my
teraz zrobimy? – mruknął cicho, gdy opanowali już swój nagły śmiech, patrząc
jej w oczy, zbliżył się do niej najbliżej jak się tylko dało. – Co ludzie
powiedzą? – Z uśmiechem położył swoje dłonie na jej tali, podniósł ją i
posadził na biurku. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie wiem,
Draco… W magicznym świecie nie było jeszcze związków czupiradeł z platynowymi
fretkami. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wyznaczamy
nowe trendy – szepnął jej do ucha, przygryzając jego płatek.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Kto by
pomyślał… - Spojrzał na nią z uśmiechem, a ona położyła jedną dłoń na jego policzku,
drugą zaś objęła go za szyję. – Że zakocham się w fretce. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Kto by
pomyślał, że fretka zakocha się w czupiradle… - odparł. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Uśmiechnęła
się. – Nikt, Draco. To wszystko był zdecydowanie zaskakujące. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ale dobre,
nie możesz zaprzeczyć. – Pochylił się i delikatnie dotknął jej ust swoimi.
Musnął je jak wiatr muska płatki kwiatów, by dopiero po chwili z zapałem i
namiętnością ją całować. Błądził dłońmi po
jej ciele, a ona wplątała palce w jego włosy, bawiąc się nimi, delikatnie
szarpiąc, ciągnąc. Przygryzła jego wargę, zanim ten odsunął się od niej na
chwilę. Spojrzała mu głęboko w oczy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie, nie
mogę zaprzeczyć… - szepnęła nim znów pozwoliła się pocałować. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Ten sam czas, korytarz przed biurem H.
Granger <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jest! –
szepnęła Ginny. – Merlinie, Morgano, Na Godryka, a nawet Salazara, właśnie
Malfoy wyznał jej miłość!!!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wiemy,
Wesley – rzucił Blaise, podekscytowanym głosem. Cała czwórka stała przyciśnięta
do drzwi, z zapałem podsłuchiwali. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Cicho,
debile, teraz Hermiona mówi! – warknęła Rose, wsłuchując się w rozmowę za
drzwiami. – Słodki Merlinie, jakie to romantyczne! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ciii –
szepnął Harry, on jeden stał przy dziurce od klucza i z wyraźnym zachwytem
obserwował to, co dzieje się w gabinecie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Co się dzieje,
bo nic nie słyszę… Potter, Potter kurde! Czemu się tak cieszysz, idioto?! –
Blaise szturchnął go mocno i zajął jego miejsce. Zagwizdał głośno. – Kochani,
sprawy potoczyły się lepiej niż sądziliśmy… Jeśli dobrze pójdzie to…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jesteśmy!
Jesteśmy! – W ich kierunku biegła zdyszana Narcyza, a za nią Lucjusz, cały
czerwony, z roztrzepaną fryzurą i laską pod pachą. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Co się
dzieje? – wydyszał tylko i oparł się na swojej lasce. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Będę miała
synową, czy nie? – spytała Narcyza. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jeśli dobrze
pójdzie, to może nawet i wnuki – powiedział Blaise z szerokim uśmiechem, który
odwzajemnili wszyscy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Potter, cholera! – Ginny prawie krzyknęła. – Odsuń się już od tych drzwi, daj im trochę
prywatności! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Już, już –
mruknął speszony, czym wywołał głośną salwę śmiechu wokół zebranych. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Kochani! –
zaczęła Rose uroczystym głosem. – Naszą misję „Swatka”, uważam za zakończoną
sukcesem…</div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
Koniec.<o:p></o:p></div>
Charlotte Petrova http://www.blogger.com/profile/00083658984695342486noreply@blogger.com29tag:blogger.com,1999:blog-4648186108926168466.post-53305739295736733962016-03-20T22:41:00.000+01:002016-03-20T22:48:15.281+01:00Ekscytujące życie, cz. 4<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Cześć,
kochani! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Co tam u Was
słychać? Mam nadzieję, że wspaniale! :D Przedstawiam Wam ostatnią już część „Ekscytującego
życia, państwa Malfoy”. Co prawda nie udało mi się zamieścić tu tego, co
jeszcze bym chciała, czyli na przykład życie Malfoyów po narodzinach Draco, ale
gdybym to jeszcze umieściła tutaj, ta część miałaby, co najmniej dwadzieścia
pięć stron, tak, więc, musiałbym ją podzielić, a tego bym już nie zniosła! :D Jest
dobrze tak jak teraz, mam nadzieję, że wyrazicie pod tą częścią swoje szczere
opinie wyjątkowo licznie, a także, że podsumujecie ogólnie całą tę historię i
to, co sądzicie o moim jej przedstawieniu! :D<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Kolejna część "Aurora..." --> <b>27 marca.</b> <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Buziaki!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Charlotte<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
Ekscytujące
życie państwa Malfoy: życie jak z bajki<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>12 stycznia 1976<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Poniedziałek
zapowiadał się wręcz niesamowicie. Najpierw Lucjusz przyniósł jej bukiet
czerwonych astrów. Następnie Abraxas zaproponował spożycie śniadania w
oranżerii – jej ukochanym miejscu w całym malfoyowskim dworze, a na koniec
Amelia oddała jej ostatni kawałek ciasta czekoladowego! Czego można chcieć
więcej? Jednak, coś nie do końca jej w tym wszystkim pasowało. Wszystko było
zbyt piękne… Zrozumiała, że coś naprawdę jest nie tak, gdy zaczęła wygrywać w
gargulki, nie zbijając przy tym nawet jednej z kulek przeciwników! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Powiecie mi,
co się dzieje, czy będziecie udawać gumochłony? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Abraxas i
Amelia wymienili znaczące spojrzenia, a następnie odwrócili wzrok, jedynie
Lucjusz cały czas spoglądał jej w oczy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Więc? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Moja matka
przyjeżdża w odwiedziny… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>13 stycznia 1976<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Femal Malfoy
weszła do salonu spokojnym, dystyngowanym krokiem. Jej włosy błyszczały srebrem
od słońca wpadającego przez okna. Długa, szmaragdowa suknia z gorsetem podkreślała
jej kształty. Narcyza była zaskoczona i jednocześnie zachwycona, Femal nigdy
nie prezentowała się tak pięknie. Jej twarz zdobił uśmiech, tak samo szeroki,
jak twarz towarzyszącego jej mężczyzny; wysokiego bruneta o oczach w kolorze
tak intensywnej zieleni, że Narcyza dostrzegła ich barwę nawet z tak dużej
odległości, w jakiej się znajdowała. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Lucjuszu,
mój synku, podejdź proszę do swej kochanej matki! – Jej głos miał tak delikatny
dźwięk, Narcyza nie mogła uwierzyć, że to ta sama kobieta, która przed prawie
rokiem, miała ochotę rozszarpać wszystkich na strzępy! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Matko… -
Lucjusz skłonił się i pocałował matkę w dłoń, ta zaś złożyła pocałunek na jego
czole. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Tęskniłam za
tobą synku. – Uśmiechnęła się delikatnie. – Mam dla ciebie nowinę, mój drogi… Otóż
odnalazła szczęście w miłości, proszę poznaj wybranka mojego serca, Joachima. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Lucjusz
zamrugał zaskoczony, acz przyjął dłoń podaną przez mężczyznę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Narcyzo,
podejdź proszę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Narcyza nieco
niechętnie ruszyła w kierunku swej teściowej. Nie da się nawet opisać tego, jak
zaskoczona była, gdy Femal serdecznie ją ucałowała i przytuliła. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
Promieniejesz, kochanie! Widać, że miłość, jaka łączy cię z moim synem dodaje
ci skrzydeł! Nawet nie wiesz, jak mnie to cieszy, Cyziu!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ja…
Dziękuję…? – Pierwszy raz Narcyza Black, niedługo Malfoy, nie wiedziała, jak ma
się zachować. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Miło cię
znów widzieć, Abraxasie, i ciebie też, Amelio… Wyjątkowo ładnie wyglądasz - Femal
zaśmiała się pod nosem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Niegdyś
Narcyza uważała Amelię za sto razy piękniejszą od Femal, teraz jednak było
wręcz odwrotnie. Patrząc na Femal i Amelię nie dało się ukryć, która z nich
jest piękniejsza. Co więcej, nawet nie było, co porównywać tych dwóch kobiet…
Amelia, może i była młodsza rocznikiem, ale na pewno nie wyglądem. Jej włosy
nie były tak jedwabiste, jej oczy tak lśniące, a skóra tak gładka jak Femal. W
dodatku sylwetka Amelii zaczynała znikać, coraz więcej przybierała na wadze…
Najpewniej było to dziedziczne po ojcu, Casparze Crouchu, który nigdy nie była
mężczyzną szczupłym, ani wysportowanym, a zawsze aż nadto tęgim... Abraxas to zauważał, przez co coraz rzadziej
spędzał chwile sam na sam z Amelią. Można uznać, że zaczynał nią tracić
jakiekolwiek zainteresowanie. Uroda Amelii przeminęła, ich zakazana namiętność
też, potajemne schadzki, doza niebezpieczeństwa, wszystko to znikało
bezpowrotnie, już nie kusiło tak, jak w czasach, gdy Femal mogła ich nakryć,
teraz byli wolni od tego wszystkiego. Zdawać by się mogło, że ich miłość
powinna rozkwitać, owszem działo się tak, ale tylko ze strony Amelii, Abraxas
zaczynał rozumieć, że miłość do Amelii mogła być tylko wielkim wytworem
wyobraźni, podsyconym ekscytacją, szaleństwem, niebezpieczeństwem działań. Co
więcej w Abraxasie zaczynało odzywać się coś, czego nigdy przedtem nie czuł,
uczucie do Femal. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Teraz, gdy
Abraxas dostrzegł Femal, był już pewien, że popełnił karygodny błąd. Zrozumiał,
że tak naprawdę zawsze kochał Femal, ale dotarło do niego, że najpewniej
stracił ją bezpowrotnie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Lucjusz i
Narcyza wymienili znaczące spojrzenia. Oboje z uwagą obserwowali zachowanie
Abraxasa, Femal i Amelii. Nie dało się, nie zauważyć miłości w spojrzeniu
Abraxasa i rozpaczy ukrytej w uśmiechu Amelii. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>23 stycznia 1976<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Piękny dziś
mamy dzień nie sądzisz, mamo? – spytała Narcyza. Femal uśmiechnęła się
delikatnie znad filiżanki. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Cyziu, moja
droga, mam nadzieję, że wybaczyłaś mi już te przykre słowa, jakimi cię
obdarowywałam. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ależ,
oczywiście! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jestem ci za
to wdzięczna, kochanie…. Powiedz mi proszę, czy ustaliliście już coś w związku
z ślubem? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie do
końca… - Narcyza zarumieniła się lekko. – Choć, chcielibyśmy wziąć go w tym
roku. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- I nic nie
ustaliliście?! Żalko!!! – Skrzatka pojawiła się w ułamku sekundy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Tak, pani? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Powiedz,
proszę Abraxasowi i mojemu synowi, że mają niezwłocznie, wręcz biegiem, pojawić
się w oranżerii. To sprawa niebywale ważna! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jak pani
każe… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Po chwili do
ogrodu wpadli zdyszani Lucjusz i Abraxas. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Co się
stało… - Lucjusz ledwo łapał oddech.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Biegliście?
– zapytała zaskoczona Femal, a następnie roześmiała się serdecznie. – Głuptasy…
Mogliście po prostu przyjść. To, że powiedziałam biegiem było przenośnią. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie żartuj
sobie, Femal. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ty po prostu
nie znasz się na żartach, Abraxasie… - Ich spojrzenia zbyt długo się
krzyżowały. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Co było tak
ważne, matko? – zapytał z uśmiechem Lucjusz. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ślub, twój i
Cyzi! Trzeba rozpocząć przygotowania. Jako, że to matka powinna się zająć
przygotowaniem ślubu, oficjalnie przejmuję tę pracę, jakiś sprzeciw? – Zabawnie
złożyła ręce, nie dało się nie roześmiać. – Jak miło, że się ze mną zgadzacie!
– Klasnęła w dłonie. – To, od czego zaczynamy? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>14 luty 1976<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<i><u>Czarownica<o:p></o:p></u></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Wielki upadek i równie wielki powrót<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Pewnie większości z pań znana jest już
historia wielkiego skandalu wywołanego przez ród Malfoyów. Mianowicie 20 marca
1975 rozpadło się małżeństwo Femal Malfoy(zd. Lirossi) i Abraxasa Malfoya. Ich małżeństwo
nigdy nie było udane, wielokrotnie pisaliśmy o głośnym romansie Abraxasa z
Amelią Crouch ciągnącym się wiele długich lat. Nie wiemy, co spowodowało
ostateczny rozpad małżeństwa, ale Femal Malfoy wyjechała z kraju. Pisaliśmy, że
układa sobie życie w Rumunii, ale również w naszym magazynie ukazał się artykuł
dotyczący rozkwitu wielkiej miłości Abraxasa Malfoya i Amelii Crouch. (…) Femal
na początku stycznia wróciła do Anglii ze swoim towarzyszem, jak udało nam się
dowiedzieć, ukochanym – Joachimem Vântor. (…) Sytuacje te musiały wpłynąć na
rozpad związku Femal i tajemniczego Joachima. (…) Nie było to jednak
jednostronne(…) Amelia Crouch została porzucona przez Abraxasa Malfoya! (…)
Abraxas Malfoy i Femal Malfoy(zd. Lirossi) znów są razem! Jak udało nam się
dowiedzieć; szaleją za sobą i nie mogą uwierzyć, że dopiero zdarzenia, które
miały miejsce uświadomiły im, jak bardzo się kochają!<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Życzymy szczęścia na nowej/starej drodze życia!
Oby Wasza miłość rozkwitała!<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Gryzelda Grom <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>21 luty 1976<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Mówiłaś, że
chciałabyś wziąć ślub latem, prawda? Co sądzisz o lipcu? – spytała Femal, uśmiechając
się przy tym szeroko. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Byłoby
idealnie! – krzyknęła z zachwytem Narcyza. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ty się
lepiej Cyźka zastanów – mruknęła pesymistycznie Bella. – W gorsecie będzie
cholernie gorąco. – Skrzyżowała ręce na piersiach i spojrzała krytycznym
wzrokiem na siostrę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jakoś to
przetrwam. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Głupia! Nie
mówiłam o tobie, tylko o sobie! Myślisz, że wytrzymam tyle godzin w obcisłej
sukni na słońcu? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wytrzymasz,
jeśli w końcu założysz coś jasnego! A nie znowu czarnego, ty wredna
wampirzyco! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Bellatrix
prychnęła – Przesadzasz… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>6 marca 1976<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Myślisz,
kochanie, że krewetki będą dobrą przystawką? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie wiem,
Lucjuszu, czy któreś z naszych znajomych jest na nie uczulonym? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Tak, Statia.
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ahh, to będą
doskonałą przystawką! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>20 marca 1976<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jak sądzisz,
Lucjuszu, czy konwalie będą dobrze prezentować się na weselnym stole? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- To zależy,
Cyziu, czy ktoś nie ma na nie alergii. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Perseus ma.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- W takim
razie będą prezentować się niesamowicie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>3 kwietnia 1976<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Pierwsza
sprawa, Lucjuszu, kolor obrusów: śnieżny czy biały? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- A jest
różnica?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Głuptasie,
oczywiście, że jest, więc? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie wiedzę
jej, to i to jest po prostu białe! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Kochanie,
ten obrus jest śnieżny, a ten jest biały! No, popatrz tylko! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie
dostrzegam różnicy, przykro mi, kochanie!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ty mnie w
ogóle nie wspierasz! Mamo!!! Lucjusz jest daltonistą! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>17 kwietnia 1976<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Kochanie,
krawat czy muszka? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Doprawdy,
Lucjuszu? Nie widzę różnicy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jak nie
widzisz? Jedno jest długie, wiązane…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- A drugie
jest krótkie, wiązane… I to ma być różnica?! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jak Merlina
kocham, zaraz pójdę po twojego ojca! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>1 maja 1976<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- To jest
chyba najtrudniejsze… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Zgadzam się
z tobą, córeczko. – Ojciec Narcyzy uśmiechnął się. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Cygnus ma
rację, to zawsze jest najtrudniejszym zadaniem. Pamiętam, jak jeszcze niedawno
to my się tak męczyliśmy… - Femal uścisnęła dłoń Abraxasa, ten posłał jej czuły
uśmiech. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Przesadzacie
– machnęła obojętnie ręką Bellatrix. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- No dobrze,
sporządźmy już tę listę, bo zaraz wyjdę z siebie… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Więc, kogo
zapraszamy? Z mojej strony to będzie tak: Bella, tata…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Naprawdę,
kochanie? Nie spodziewałem się – rzucił ironicznie Lucjusz. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Też jestem
zaskoczona – odparła równie kpiącym głosem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ktoś
jeszcze, czy na tym kończymy? – rzuciła żartobliwie Femal. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jeszcze nie
jestem pewna – zaśmiała się Cyzia. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>15 maja 1976<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jesteś w stu
procentach pewna, że twoja ciotka Lucretia ma siedzieć obok wuja Oriona? Sama
mówiłaś, że się nie ciepią! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- I właśnie,
dlatego mają obok siebie siedzieć. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Myślisz, że możemy
posadzić kuzynkę Claudette obok Perseusa i Aries? - zapytał Lucjusz, spoglądając na Narcyzę z szerokim uśmiechem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Claudette
jest bardzo sympatyczna, piękna i seksowna, i wyjątkowo kokieteryjna, ah, no i
oczywiście kocha flirtować z mężczyznami. Jestem pewna, że Perseus będzie
zachwycony taką towarzyszką… Zdecydowanie powinniśmy ich obok siebie posadzić.
– Uśmiechnęła się szatańsko Narcyza. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- A co sądzisz
o tym, żeby obok Statii posadzić mojego kuzyna Regulusa? - zagadnęła po chwili Cyzia. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Regulus jest
od niej młodszy o osiem lat…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ale to bardzo,
bardzo przystojny młodzieniec… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- W sumie, to
masz rację, kochanie. Doskonałe miejsce dla Regulusa… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>29 maja 1976<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie jestem
przekonana, co do tej sukni. Jest zbyt jasna, kiczowata, nie wiem jak on na nią
zareaguje. Zależy mi na jego opinii. Rozumiesz, prawda? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Oczywiście,
Bello. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Dziękuję,
Cyziu, mam nadzieję, że następna będzie mniej różowa. Postaraj się o to,
siostrzyczko! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>12 czerwca 1976<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jak
wyglądam? – zapytała cichutko Narcyza. Femal miała łzy w oczach, a Bellatrix
uśmiechała się delikatnie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jak
księżniczka, siostrzyczko, jak prawdziwa księżniczka. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Bajecznie,
Cyziu! – wyszeptała wzruszona Carteris Nott, a Félicity Cheval podała jej
chusteczkę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>19 czerwca 1976<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Panowie, co
sądzicie? – Lucjusz zaprezentował się w swojej szacie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- No, no, no,
przyjacielu! – Oktan Nott zagwizdał. – Zaszalałeś. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Racja! –
zaśmiał się Lazarus Zabini. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wyśmienicie
wyglądasz – przytaknęli Abraxas i Cygnus. – Acz, nie będzie ci zbyt gorąco? –
spytał Cygnus. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Bez
przesady, ojcze, przy Narcyzie zawsze jest gorąco, więc już się przyzwyczaiłem!
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Uważaj,
chłopcze, bo się rozmyślę, co do oddawania ci córki! – zaśmiał się Cygnus i
poklepał zięcia po ramieniu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>10 lipca 1976<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Narcyza
wyglądała pięknie. Nie mógł się napatrzeć, jej długa, śnieżna suknia(nareszcie
nauczył się odróżniać biały od śnieżnego i na odwrót) kontrastowała z zielenią,
po której stąpała Narcyza. Welon całkowicie przysłaniał jej twarz, jednak udało
mu się dostrzec pukiel w kolorze popielatym. Uśmiechnął się, teraz nawet jej włosy będą świadczyć o przynależności do rodu Malfoyów. Spojrzenie
Cyzi było promienne i przepełnione miłością. Nie mógł uwierzyć, że po tylu
latach nareszcie udało mu się zrealizować cel, który obrał sobie w wieku
dwunastu lat. Ożenić się z cudowną dziewczyna o czarnych, teraz już w połowie
popielatych włosach. Kochał ją nade wszystko. I właśnie z tak wielką miłością
wypowiedział jedno zdanie:<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Tak, biorę
sobie ciebie Narcyzo Druello Black za żonę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
I z równie
wielkim oddaniem i uczuciem podobne zdanie wypowiedziała Narcyza. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Tak, biorę
sobie ciebie Lucjuszu Abraxasie Malfoy za męża.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Gdy Lucjusz
składał pocałunek na ustach żony nie było on taki jak wszystkie inne, ten był
obietnicą oddania i miłości po kres wszystkich dni, zapewnieniem o uczuci,
które nigdy nie wygaśnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Skandal, po
prostu skandal – szepnęła Aries do Statii. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Przestań już
Aries, cały czas się puszysz, przesadzasz i tyle! - rzuciła Statia, powolnie pijąc drinka.<br />
- Wiesz, koło, kogo mnie
posadzili? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Kogo? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Niejakiej
Claudette! Cały czas robi słodkie oczka do Perseusa, a ten jej ulega! Jeszcze
trochę, a może znajdę ich w krzakach, obściskujących się! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Mam ci
przypomnieć, co ty robiłaś w krzakach na moim przyjęciu zaręczynowym, z moim bratem?
– zapytała sugestywnie Statia. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- To było, co
innego… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie,
kochanie, to było to samo… Ciesz się lepiej, że moja kochana bratowa się o tym
nie dowiedziała, nie byłoby to zbyt przyjemne dla ciebie, zwłaszcza, że Marlene
jest wyjątkowo wredną istotką. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- A ciebie,
koło kogo usadzili, mądralo? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wyjątkowego
młodzieńca, Regulusa Blacka. Co prawda jest ode mnie parę lat młodszy, ale za
to, jaki wygadany… I przystojny… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Masz
narzeczonego… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Czego oczy
nie widzą tego sercu nie żal – zaśmiała się radośnie i tanecznym krokiem
ruszyła w kierunku czarnowłosego młodzieńca. Jak Aries podejrzewała owego
Regulusa. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Aries chodzi
wkurzona, wiesz, słońce? – Zaśmiał się Lucjusz, obracając żonę w tańcu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Tak, Statia
też, zjadła tę sałatkę z krewetkami! Regulus za nic w świecie nie chce z nią już
zatańczyć, biedna męczy teraz Luciana. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- To jej
narzeczony, chyba rozumie obowiązek. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Tak, tylko,
że gdy tańczą depczą wszystkich dookoła. Nawet nie wiesz, co spotkało biednego
Rudolfa, a chciał tylko przeprowadzić Bellę przez parkiet do łazienki!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie
zgadniesz za to, co spotkało Perseusa! Byłem tego naocznym świadkiem! –
zakrzyknął nagle Lucjusz. Narcyza spojrzała na niego przenikliwie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Co takiego? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Próbował pocałować biedną Claudette, ale wtedy poczuł konwalie, cały się zaczerwienił i kichnął
w usta biednej Dettcie. Teraz goni za nią, żeby ją przeprosić. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie ma, co,
mamy niesamowite wesele. – Szatański uśmiech przyozdobił usta Narcyzy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Takiego nikt
nigdy nie zorganizował i nie zorganizuje! – Zaśmiał się cicho i mocniej objął
żonę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>15 stycznia 1977<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie podoba
mi się to wesele. Jest tak eleganckie, że aż niegustowne– rzuciła Narcyza. Carteris
kiwnęła głową. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nic
dziwnego, w końcu to wesele Aries i Perseusa! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie
przesadzajmy – zaśmiała się Félicity. – Jedzenie jest dobre – zauważyła. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Aries czuje
się zagrożona, dlatego chce nas utuczyć! – Bella doznała nagle olśnienia. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Tracisz głowę
dla tych swoich teorii spiskowych, Bello, dosłownie tracisz głowę. – Wszystkie panie,
łącznie z Bellą zaśmiały się serdecznie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>20 września 1977<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Z wielką
przyjemnością mam zaszczyt ogłosić, że mój syn Rudolf żeni się z najstarszą
córką rodu Blacków: Bellatrix Meridą! – Głośny krzyk Hydrusa Lestrange’a rozniósł
się po całej sali. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jestem
niesamowicie szczęśliwa, że w końcu doszło do zaręczyn! Bella jest oczarowana
Rudolfem, fakt jest od niego o dziewięć lat starsza, ale wiek jest bez
znaczenia. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Spójrz
tylko, jak cudownie się prezentują! Oboje tak samo czarni i mroczni… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Lucjuszu! –
Narcyza trzepnęła go delikatnie po ramieniu. – Nie przy ludziach. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- No, ale przecież
to widać! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- I co, z tego…
- mruknęła, śmiejąc się cicho. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>28 grudnia 1978<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Po pierwsze,
kto to słyszał, żeby brać ślub w czwartek! – rzuciła oburzona Narcyza. Otuliła
się cieplej peleryną. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- A po drugie?
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Co Zabiniemu
strzeliło do głowy, żeby żenić się Alir Goyle!!! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Każdy
dojrzewa w końcu do pewnych decyzji! – rzucił spokojnie Lucjusz. – Nawet Lazarus,
choć nie mogę powiedzieć, że popieram jego decyzję… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- A
spróbowałbyś popierać! To wszystko miło być inaczej! Lazarus miał się ożenić z
Félicity! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Miałaś
wielkie plany, prawda? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Oczywiście,
że miałam, mam nadzieję, że jeszcze wszystko dobrze się skończy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>18 stycznia 1979<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<i><u>Prorok Codzienny<o:p></o:p></u></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Smutny miesiąc miodowy<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Dnia 16 stycznia, w godzinach popołudniowych
miał miejsce tragiczny w skutkach wypadek. (…) Alir Zabini(zd. Goyle) spadła z
miotły.(…) Zginęła na miejscu!(…) Prowadzone jest dochodzenie w sprawie możliwości
działania osób trzecich.(…) Nie ma jednak żadnych dowodów na to, aby śmierć Alir Zabini nie była zwyczajnym wypadkiem, związanym z utratą panowania nad
miotłą.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Łączymy się w bólu z całą rodziną Goyle, a
także niedawno poślubionym Alirze – Lazarusem Zabinim. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>M. Mittwoch.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>10 kwietnia 1979<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Czy ty
Rudolfie Hydrusie Lestrange bierzesz sobie za małżonkę Bellatrix Meridę Black?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Tak. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Czy ty
Bellatrix Merido Black bierzesz sobie za małżonka Rudolfa Hydrusa Lestrenge’a?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Tak. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Kilka godzin później</i><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Złapałam! –
krzyk Félicity rozniósł się po Sali. – Złapałam welon! – Roześmiała się, gdy
wpadła wprost w ramiona Lazarusa. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>20 października 1979<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Lucjuszu!
Lucjuszu! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Kochanie,
jestem zajęty, mam parę ważnych spraw do załatwienia w Londynie – rzucił zmęczonym
głosem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie
zgadniesz! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Co znów
takiego!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jestem w
ciąży! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Lucjusz
zemdlał… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>3 stycznia 1980<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<i><u>Czarownica<o:p></o:p></u></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>W poszukiwaniu szczęścia…?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Dnia 1 stycznia odbyło się huczne wesele
Lazarusa Zabiniego z Félicity Chevel, teraz już Zabini.(…) Na wesele przybyły
same znane osobistości. Druhnami panny młodej były Carteris Nott(zd.
Millefeuille), Bellatrix Lestrange(zd. Black), a świadkową Narcyza Malfoy(zd.
Black). Nikogo nie zdziwi fakt, że świadkiem Lazarusa Zabiniego był Lucjusz
Malfoy, a drużbami panowie Oktan Nott i Rudolf Lestrange. (…) Ślub ten był czwartym
najgłośniejszym weselem tego wieku! Tuż
po weselach państwa Malfoyów, Nottów i Lestrange’ów.(…)<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Życzymy szczęścia młodej parze! <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Simon Morse<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>16 marca 1980<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Lucjuszu,
mam niesamowitą nowinę! Carteris dziś urodziła synka! Nazwała go Teodor! Nasz
skarb będzie chodził z nim do szkoły. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jeśli to
będzie dziewczynka, może zostanie jego żoną, co o tym myślisz? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>2 kwietnia 1980<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Cyziu!
Cyziu! Kochanie, chodź szybko, przyszła sowa od Stefana Greengrassa, nie
uwierzysz, urodziła mu się córka Dafne!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>5 czerwca 1980 <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jak Merlina
kocham, ty tępy półgłówku, nigdy nie waż się mnie nawet tknąć, ani nawet na
mnie spojrzeć! – warczała Narcyza, głośno jęcząc z bólu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Cyziu,
kochanie, przepraszam, to nie moja wina… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- O! I jeszcze
sugerujesz mi, że Narcyz powstał samoistnie, tak? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie, nie
kochanie… Zaraz, jaki Narcyz?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nasz syn,
kretynie! – wrzasnęła głośno Narcyza. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- A mówią, że
ja jestem próżny – rzucił cicho Lucjusz do stojącej niedaleko pielęgniarki. –
Kochanie – zwrócił się już do Narcyzy – to będzie Lucjusz Junior. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Po moim
trupie! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>6 czerwca 1980<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jak to moje
dziecko zostało już zarejestrowane? Przecież jeszcze mnie tutaj nie było! – Oburzony
krzyk Lucjusza wypełnił pomieszczenie, jednak na czarownicy siedzącej przed biurkiem nie zrobił
najmniejszego wrażenia. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wczoraj, w
godzinach popołudniowych państwo Femal i Abraxas Malfoy, a także pan Cygnus
Black, zarejestrowali niejakiego Draco Lucjusza Malfoya, syna Lucjusza Abraxasa
Malfoya i Narcyzy Druelli Malfoy, z domu Black. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jak Merlina
kocham, zabije ich! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>9 września 1980<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i><br /></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Lucjuszu i Narcyzo,<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Właśnie urodziła mi się córka, nazwaliśmy ją
z Aries – Pansy. Bylibyśmy szczęśliwi, gdybyście odwiedzili nas w piątek i
poznali Mojego aniołka. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Perseus Parkinson <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>11 listopada 1980<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i><br /></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Statio, Lucianie! <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Najserdeczniejsze gratulacje z powodu
narodzin syna Gregory’ego! Mamy nadzieję, móc niezwłocznie Was odwiedzić! <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>N. Malfoy & L. Malfoy<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>24 grudnia 1980<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i><br /></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Kochana Félicity!<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Ogromne gratulacje, moja droga! Zostałaś
mamą wspaniałego chłopca, Blaise’a! Nawet nie wiesz, jak szczęśliwa jestem z
tego powodu! Mam nadzieję, że gdy tylko wrócisz z Francji odwiedzisz mnie,
kochana! Lucjusz także śle wielkie pozdrowienia i gratulacje dla Ciebie i
Lazarusa!<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Cyzia. <o:p></o:p></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
<span style="text-indent: 22.7pt;"><br /></span>
<span style="text-indent: 22.7pt;">Koniec. </span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
<o:p></o:p></div>
Charlotte Petrova http://www.blogger.com/profile/00083658984695342486noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-4648186108926168466.post-8575813507735689672016-03-13T23:41:00.000+01:002016-03-19T19:56:33.926+01:00Ekscytujące życie, cz. 3<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Cześć,
kochani! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Niestety stało
się to, czego bardzo chciałam uniknąć: jestem zmuszona jeszcze raz podzielić miniaturkę.
<b>Jej kolejna część pojawi się 19/20 marca,</b>
wieczorem, <b>a 27 marca kolejna część
opowiadania</b>. Wiem, że powinnam najpierw wstawić dalszą część opowiadania,
ale chcę już definitywnie skończyć tę miniaturkę i dopiero zająć się resztą. Mam
nadzieję, że nie będziecie źli. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Przepraszam,
że to wszystko trwało tak długo, ale nie wyrabiam się już z niczym, dosłownie. Jestem
jednym chodzącym strzępkiem nerwów! To takie irytujące, jak nauczyciele samym
swoim istnieniem potrafią zniszczyć człowiekowi życie, jak Merlina kocham w
ostatnim w tygodniu miałam siedem egzaminów! SIEDEM!!! Chcę nadmienić, że w
cholernym statucie pisze, że maksymalnie w tygodniu mogą być trzy… Specjalnie
czytałam tamto cholerstwo, ale przetłumacz nauczycielowi… Pff, czasami się
zastanawiam, czy to ludzie :) :D. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Liczę na Wasze
komentarze! Może, choć one poprawią mi humor! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Buśki, <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Charlotte <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
PS -->
Przepraszam za błędy i literówki, część
pisana na szybko, kończona w pośpiechu, postaram się poprawić wszystko w
jakiejś wolnej – o ile taką będę miała – chwili. <o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
Ekscytujące
życie państwa Malfoy: oni<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>12 stycznia 1974<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Musimy coś
zrobić z tymi zasłonami – mruknęła cicho Narcyza tak, aby Femal nie słyszała,
niestety, skubana miała doskonały słuch! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Co takiego, Narcyzo?
– spytała podniosłym głosem Femal Malfoy, jej – o zgrozo! – przyszła teściowa. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nic takiego,
mamo… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Żądam
wyjaśnień! Wiem, co słyszałam, więc masz w tej chwili powiedzieć mi, co takiego
planujesz zrobić z moimi zasłonami! – Gdy się denerwowała mówiła piskliwym
głosikiem, robiła się czerwona na twarzy, co sprawiało, że wyglądała jak jedna
wielka lukrowa babka. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nic, co
powinno cię interesować. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie będziesz
mi się tutaj panoszyć, jeszcze nie jesteś panią tego domu… Co planujesz zrobić
w moim pięknymi zasłonami? – wycedziła. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Pięknymi?
Chyba żartujesz? Stare, babcine zasłonki, gratuluję gustu! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jak śmiesz?!
Nie pozwalaj sobie. Powtórzę się ostatni raz; co chcesz zrobić z moimi
zasłonami?!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- To, co
powinno je spotkać, co najmniej dziesięć lat temu! – wrzasnęła zdenerwowana
Narcyza. – Wyrzucić w cholerę! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jak ty się
wyrażasz, bezczelna dziewucho! Wynocha stąd! – Gestem wskazała drzwi. – I nie
pokazuj mi się więcej na oczy! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nic bardziej
mylnego, ty stara wiedźmo! – wrzasnęła i wymaszerowała z salonu głośno
zatrzaskując za sobą drzwi. Mimo to, wciąż słyszała głośne wrzaski Femal,
wiedźma może i stara, ale za to, jakie znała słownictwo! Narcyza dawno nie słyszała
tylu obelg pod swoim adresem… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Ten sam dzień<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Jak zwykle
słyszał z pokoju obok głośne wrzaski i krzyki. Nie da się zaprzeczyć temu, że
pani Malfoy nie przepadała za swoją przyszłą synową(było to spowodowane wyraźną
wrogością i niechęcią do całego rodu Black). Za to Abraxas Malfoy wręcz
przeciwnie – uwielbiał Narcyzę, jej poczucie humoru, przebiegłość, spryt, ba! Był
niebywale dumny z tego, że Lucjusz znalazł sobie tak piękną i inteligentną
narzeczoną. Ogólnie Abraxas i Femal byli przeciwieństwami; zupełnie
niedobranymi charakterami, złączonymi tylko z obowiązku. Femal mimo to była oddana
swemu mężowi, niestety Abraxas wręcz odwrotnie. Nie da się ukryć, że miał wiele
kobiet na boku, jedną z nich była Amelia Crouch(z domu Black), jak mawiał
synowi: jego jedyna i prawdziwa miłość. Mimo zdrad, których nawet nie starał
się ukrywać, Abraxas tłumaczył synowi jak bardzo ważna jest miłość w małżeństwie,
a jako przykład prawdziwego oddania i uczucia wspominał o swoich rodzicach:
Brutusie i Stelli. Dlatego też Lucjusz odkąd tylko oficjalnie stał się narzeczonym
Narcyzy nawet nie śmiał pomyśleć o innej kobiecie. Była tylko jedna i jedyna
Cyzia, która właśnie z impetem wpadła do gabinetu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Merlin mi świadkiem,
że niedługo rzucę na tę wiedźmę jakąś obrzydliwą klątwę! – wrzasnęła, nawet nie
wyciszając pokoju. Oczywiście wiedziała, że Femal już wytęża słuch i stara się
za wszelką cenę wychwycić interesujące ją strzępki rozmowy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Cyziu,
spokojnie, to moja matka, nie możesz tak – odparł łagodnie Lucjusz. Musiał jednak
przyznać, że matka powolnie zaczynała go irytować, rozumiał jej nienawiść do
kobiet z rodu Balcków, ale Femal nie miała wyboru – musiała zaakceptować
Narcyzę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie przejmuj
się, Narcyzo. Moja żona jest – łagodnie ujmując – przewrażliwiona na punkcie
Blacków – wyraził się dobitnie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Już po chwili
do pokoju wparowała Femal i rozpoczęła się wyjątkowo zawzięta kłótnia pomiędzy
nią, a Abraxasem. Narcyza została delikatnie pchnięta w kierunku drzwi i już po
chwili wraz z Lucjuszem kierowała się korytarzami w kierunku wyjścia do ogrodu.
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- To
irytujące! – mruknęła. – Twoja matka mnie nie cierpi… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Szczerze
mówiąc, jest mało osób, które ona znosi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- To nie
sprawiedliwe, że obwinia mnie o coś, co nawet mnie nie dotyczy! Ta cała Amelia
nie była nawet bezpośrednio Blackówną! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Moja matka
lubi rozdrabniać fakty na szczegóły, uwierz mi, kochanie. – Zaśmiał się i
delikatnie musnął jej podbródek, podnosząc go do góry. – Nie ma, czym się
przejmować. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wiem, ale
ona mnie irytuje! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ona irytuje wszystkich.
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Cóż, prawda!
– Przymknęła powieki, gdy pocałował ją tak jak miał w zwyczaju, w chwilach
takich jak ta; wyjątkowo subtelnie… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>20 marca 1974<o:p></o:p></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<i><u>Prorok Codzienny<o:p></o:p></u></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<i><u><br /></u></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Dożywocie dla Czajnikowego Przestępcy! <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i><br /></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>18 marca 1974, około godziny 15.30 na
dożywicie skazany został Tarquin McTavish, znany też, jako Czajnikowy
Przestępca. (..) Uwięził on swego sąsiada-mugola w czajniku na kilkanaście
godzin(..). Dopiero zaniepokojona córka-mugolaczka zainterweniowała, (…). Złączamy
się w bólu z rodziną pokrzywdzonego.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>L.L. Summer<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i><br /></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Femal złożyła
gazetę i uśmiechnęła się kąśliwie do Narcyzy. – Ty też planujesz zamykać mugoli
w czajnikach? Masz zamiar wziąć przykład ze swojego byłego narzeczonego? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie, ja
planuję zamykać w nim uciążliwe teściowe, nie sądzisz, że to korzystniejsze dla
społeczności? – mruknęła Narcyza, uśmiechając się dumnie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jesteś
wyjątkowo bezczelną dziewuchą, nic dziwnego, w końcu masz na nazwisko Black –
warknęła Femal. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jak się czujesz
z faktem, że to właśnie Blackówny zatruwają ci życie? – spytała ze złością
Narcyza. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Femal wstała i
wymaszerowała z jadalni. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Ten sam dzień, kilka godzin później<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i><br /></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Kochany mężu, kochany synu!<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Dłużej nie zniosę tej uszczypliwej małolaty,
co więcej już dłużej nie wytrzymam pod jednym dachem w całą Waszą radosną
zgrają! Odchodzę, postanowiłam zacząć spełniać swoje marzenia. Wyjeżdżam do Transylwanii
tropić wampiry, od dawna mnie to interesował. Możliwe, że nawet odnowię starą
znajomość z łowcą Joachimem. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Tobie Abraxasie, życzę samego pecha, ty
parszywy, jaszczurczy zdrajco! A Tobie, kochany syneczku, życzę dużo radości i
mądrości, obyś zrozumiał, że nie warto wychodzić za Blackównę, a warto wrócić do
pięknej Statii Greengrass, niespokrewnionej z Blackami od pięciu pokoleń!!!<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Femal.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Sierpień, 1974<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Kocham
Francję! – mruknęła Narcyza, rozkoszując się zapachem słonej wody, i morską
bryzą lekko otulającą jej twarz. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wyjątkowo
się z tobą zgodzę, Cyziu! – krzyknął Lucjusz. Nie wiedziała, kiedy podbiegł do
niej, wziął na ręce i pognał w kierunku morza. Cała się trzęsła. Rozpalone ciało
i chłodna woda nie były zbyt dobrymi kompanami. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Lucjuszu!
Chcesz, żeby coś jej się stało?! – krzyknęła Carteris Nott. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ty! –
wrzasnęła Cyzia. – Co ty sobie wyobrażasz?! – Głos jej drżał. Była cała wystraszona,
jej twarz posiniała, mdlała… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Cyziu?
Cyziu! Co się dzieje?! Oktan, Eris, pomóżcie! Cyziu! – Odgarnął jej włosy z
czoła, jej twarz bladła, ale usta… Jej usta lekko drżały, nagle dotarła do niego niedorzeczność całej sytuacji(!), ta wredna wiedźma robiła sobie z niego żarty! – Narcyzo! – wrzasnął
wściekły. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Narcyza chyba już
nie mogąc dłużej wytrzymać zaczęła się histerycznie śmiać, stała w wodzie po
pas zgięta w pół od śmiechu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Merlinie,
jak się wystraszyłeś. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Lucjusz mroził
wzrokiem ją i wyjątkowo rozbawionych Nottów. Zdenerwowany ruszył w kierunku
Narcyzy. Ta zaczęła uciekać, śmiejąc się w niebo głosy, złapał ją tuż przed
brzegiem i przewrócił. Obje jej ręce trzymał nad jej głową unieszkodliwione, a wolną dłonią gładził ją po policzku. Fale otulały ich pijaną, zatapiały ich w mokrym piasku,
bawiły się jej włosami. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wiesz, że
mnie przestraszyłaś? – mruknął cicho. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Zasłużyłeś –
również szepnęła. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Uśmiechnął się.
– Nawet nie wiesz, jak wielki sens nadajesz mojemu życiu... <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wiem,
Lucjuszu, ja ciebie też… - odpowiedziała na słowa, które tak skrywał pod różnego
rodzaju aluzjami. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Ich związek
nie był zwyczajny, wręcz przeciwnie, pełen niezwykłości, namiętności, pasji,
nawet złośliwości i ciągłej chęci dominacji. Nic, więc dziwnego, że każde ich gest,
pocałunek, zbliżenie też takie były.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>14 luty 1975<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Aries Shafiq
dawno nie prezentowała się tak pięknie! Jaśniała niczym słońce. Jej twarz, jej
włosy, jej suknia. Kto by pomyślał, że to wszystko za sprawą kawalera, którego
w szkole szczerze nienawidziła, gdyż drażnił ją niesłychanie całą swoją osobą. Jakież
było zaskoczenie Narcyzy, gdy na zaproszeniu na bal walentynkowy widniało właśnie
nazwisko Perseusa Parkinsona, jej niedoszłego narzeczonego… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie wierzę,
że tu przyszliśmy – mruknął. – Wiesz, że ich nie znoszę! – warknął Lucjusz,
mocniej łapiąc Narcyzę w pasie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie bądź
zaborczy – mruknęła i ponowiła próbę wyswobodzenia się z objęć Lucjusza. – W dodatku
chcę ci przypomnieć, że kiedyś Perseus był twoim przyjacielem, a Aries
dziewczyną. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Aries
kłamała, a z Perseusem przyjaźniłem się w pierwszej klasie Hogwartu, zanim nie
próbował zabrać mi ciebie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- A kto to nie
próbował ci mnie zabrać, co, kochanie? – rzuciła Narcyza, śmiejąc się cicho. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Tyle osób,
ile próbowało tobie zabrać mnie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie
schlebiaj sobie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- I wzajemnie…
- Obdarował ją długim pocałunkiem, który został im niekulturalnie przerwany
przez Perseusa i Aries. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Cyzia, Lucjusz!
Jak miło, że postanowiliście przyjechać! – Sztuczny entuzjazm Aries wyjątkowo
rozbawił państwo Malfoy, a Perseusa nieco zmieszał. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Pięknie
wyglądasz, Cyziu… - Uczucie Perseusa do Narcyzy najprawdopodobniej jeszcze nie zniknęło
całkowicie, bo zarumienił się lekko i trochę dłużej niż powinien trzymał jej
dłoń i spoglądał w oczy. Aries zauważyła to i naburmuszona przeprosiła
towarzystwo, ciągnąc za sobą Perseusa. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- On wciąż coś
do ciebie czuje! – rzucił oburzony Lucjusz. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Przestań,
kochany, nie lubię, gdy się irytujesz, wyglądasz wtedy jak swoja matka –
mruknęła, kładąc mu dłoń na policzku. – To było tak dawno temu…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wcale nie
tak dawno! Raptem cztery lata temu! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Aż cztery
lata temu, Lucjuszu, aż… - Stanęła na palcach i objęła jego szyję. – Nie masz,
czym się martwić, to przeszłość – szepnęła, delikatnie otulając swoim oddechem
jego usta. – Dawno i nieprawda. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>17 sierpnia 1975 <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jak sądzisz,
czy może być coś bardziej niebywałego? – zapytała zaskoczona Narcyza. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie jestem
pewien. – Delikatnie skłonił się i podał Narcyzie ramię. Poprowadził ją na
środek parkietu, gdzie płynęła delikatna muzyka walca. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- To jest tak
zaskakujące, że aż nie do pomyślenia! Statia Greengrass narzeczoną Luciana
Goyle’a. Nie mogę w to uwierzyć!!!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jestem pewien,
że Lucian też nie może… - mruknął Lucjusz. Narcyza roześmiała się i delikatnie pociągnęła
go za włosy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie
przesadzajmy… - rzuciła, wciąż się śmiejąc. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Żartujesz?
Nie możesz zaprzeczyć, Statia jest wyjątkowo piękna, zaraz po to tobie – dodał szybko,
widząc minę Cyzi. – A Lucian? Nie dość, że brzydki to jeszcze głupi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Możliwe, że
to przez głupotę się dobrali! – rzuciła. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Współczuję
ich dzieciom, przed głupotą się nie uratują, ale oby Merlin miał je w opiece i
choć wyglądem je uratował! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Bez
przesady, jak się spojrzy na Luciana z zamkniętymi oczyma, można dostrzec jego piękno…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Oj, Cyziu,
Cyziu… To twoje poczucie humoru!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>16 grudnia 1975<o:p></o:p></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<i><u>Prorok Codzienny<o:p></o:p></u></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<i><u><br /></u></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Jabłko może jednak pada daleko…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i><br /></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>W nocy z dnia 15 grudnia na dziś, tj. 16
grudnia, siostra Czajnikowego Przestępcy (Tarquina McTavisha), czyli Onis
McTavish uciekła z mugolem! (…) Jak widać, jabłko jednak pada daleko od
jabłoni, wszyscy sądziliśmy, że Onis McTavish któregoś dnia powtórzy wyczyn
swego brata, ale nie, ci, którzy tak myśleli, byli w błędzie! Onis postanowiła
odbiec od czajnikowego standardu i zamiast zamknąć mugola w czajniku, uciekła z
nim! Gratulujemy Onis, ratujesz swoje nazwisko! (…) Złączamy się w bólu z całą
rodziną McTavish, ale przede wszystkim z Tarquinem McTavishem, to musi być
ciężkie, wiedzieć, że siostra postanowiła nie kontynuować tradycji. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>L.L. Summer. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
CDN.</div>
Charlotte Petrova http://www.blogger.com/profile/00083658984695342486noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-4648186108926168466.post-78610113591836157972016-02-21T21:12:00.001+01:002016-03-11T21:59:35.277+01:00Rozdział 29<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<div style="text-align: center;">
<span style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">Cześć Kochani! :D</span><br />
<span style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">Wszyscy zgodnie
stwierdziliście, że chcenie rozdział, tak więc, o to on! :D Mam nadzieję, że
Wam się spodoba! Liczę, że każda osoba, która przeczyta, pozostawi po sobie
jakiś ślad! Bardzo Was o to proszę!</span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i><u>13 marca</u></i>
zapraszam na ostatnią część „Ekscytującego życia…”. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Buziaki!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Charlotte <o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Stosunkowo
niedawno zostałam nominowana do Liebster Award przez Potre Parole, za co
serdecznie dziękuję! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Co to jest? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Jest to nagroda internetowa/blogowa
otrzymywana za tzw. „dobrze wykonaną robotę”. Należy odpowiedzieć na 11 pytać
zadanych przez osobę nominującą. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
1. Z którą
postacią z serii Harry Potter się utożsamiasz?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Szczerze powiedziawszy, nie umiem określić…
może Hermiona: tak jak ona uwielbiam czytać, lubię zdobywać wiedzę. Nie wiem,
przyznam szczerze, że nie umiem siebie określić. Może do Freda i George’a, mam
takie jak oni: specyficzne poczucie humoru. Z Draco łączy mnie ta sama ironia,
sarkazm… Tak naprawdę to nie mogę utożsamić się z żadną postacią, z żadną nie
mam aż tak wielu wspólnych cech i pasji. Można uznać, że jestem mieszanką praktycznie
każdej postaci! :D<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
2. Jaka jest
najbardziej dziwna, niestandardowa rzecz, jaką kiedykolwiek zrobiłaś lub
planujesz zrobić?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Hm, hm, hm… Niestandardowa? I dziwna? U mnie
wszystko takie jest, haha :D !<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
3. Gdybyś
mogła przenieść się w czasie o pięć lat, cofnęłabyś się czy wystrzeliła do
przodu i dlaczego?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Pięć lat do przodu, jakoś wolałabym nie
przechodzić ponownie przez lata tej cudownej nauki w tamtej jakże cudownej
szkole, z moją cudowną panią od polskiego…Co jest zabawne, bo polski uwielbiam,
kocham i ubóstwiam!<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
4. Wolałabyś
poświęcić życie samorealizacji i satysfakcji zawodowej, czy miłości i rodzinie?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>I to może zabrzmi strasznie egoistycznie,
ale właśnie samorealizacji. Od zawsze miałam jeden cel, który może nie
stawiałam na równi z rodziną, ale był bardzo ważny dla mnie: realizowanie
swoich marzeń i pasji. Przyznaję, nie wpływało to nawet w minimalnym stopniu na
moje życie rodzinne i towarzyskie, więc, być może również dlatego, że
przyzwyczaiłam się, że jedno może iść w parze z drugim, tak łatwo mi
odpowiedzieć.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
5. Czyja
twórczość Cię inspiruje?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Nie mam określonego autora ani autorki. Nie
jestem przyzwyczajona ani przywiązana do stylu, sposobu opisywania, dialogów
żadnego z autorów, których książki czytam. Tak samo jak nie mam ulubionego
wiersz, nic z tych rzeczy. Spodoba mi się treść, przeczytam. Spodoba mi się
cytat, przeczytam. Spodoba mi się treść i przekaz wiersza, przeczytam. Na dobrą
sprawę mogę odpowiedzieć, że twórczość każdego w mniejszym lub większym stopniu
mnie inspiruje.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
6. Czego w
sobie nie lubisz?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Mogę miliony razy powtarzać sobie:
„Charlotte, mogłabyś przestać być taką ironiczną i sarkastyczną osóbką, w
dodatku wredną i złośliwą!” Ale to i tak nic nie zmieni, bo ja lubię w sobie te
cechy. Lubię siebie i to jaki mam charakter. Nawet swoje wielkie lenistwo, choć
to mogłoby się choć troszkę zmniejszyć! :D<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
7. Wolałabyś
znaleźć się na środku jeziora w biały dzień, czy w środku olbrzymiego lasu
nocą?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Lasów nie lubię; takie przeświadczenie – las
równa się kleszcze… Zabawna historyjka: moja przyjaciółka mieszka w małej
miejscowości, centralnie otoczonej przez lasy, chcesz wyjechać, las, chcesz
wjechać las, obejrzysz się, a tam las! Miejscowość całkowicie otoczona jest
przez las… Pewnego pięknego dnia przyjechałam do niej, siedzimy, rozmawiamy,
gdy wpadła na cudowny pomysł pokazania mi cudownego miejsca, które ostatnio ją
wycisza i uspokaja… więc jedziemy, oczywiście rowerami, w końcu piękny letni
dzień… i nagle zjeżdżamy z drogi i wjeżdżamy w środek lasu! I tu miała mnie już
dosyć. „A jak są kleszcze?! Obiecuję ci cholera, że jak znajdę kleszcza u
siebie, albo chociaż obok, to cię zamorduję!!! Nawet nie waż się kazać mi
schodzić na tę cholerną trawę, tam mogą być kleszcze!” Od tamtej pory – ku
rozpaczy – nie zaproponowała mi, że pokaże mi jakiś widok w lesie…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Sądzę, że odpowiedź jest już jasna :D
Zdecydowanie środek jeziora. Najwyżej się utopię, to lepsze niż kleszcze :D.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
8. W jakiej
dziedzinie chciałabyś się kształcić?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Prawnikiem być, ah, być, och być… :D Sądzę,
że tyle wystarczy…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
9. Co Cię
powstrzymuje przed realizacją planów?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Nie zawsze wszystko, co bardzo pragniemy w
danym momencie jest osiągalne, ale głównie, to właściwie ja sama. A dokładnie
moje lenistwo. Ale moje plany to z reguły te typy: i tak to kiedyś zrobię,
więc, co to za plan? :D<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
10. Co byś
kupiła na święta Filchowi?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Poradnik: „Jak przestać być zgryźliwym
brzydalem…”<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
11. Jesteś
szczęśliwa?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Wyjątkowe pytanie! Zależy do tego, co masz
na myśli mówiąc szczęśliwa? Dla każdego szczęściem jest coś innego. Czy ja
jestem szczęśliwa? Nie wiem, nie jestem smutna, rozżalona, zawiedziona,
niespełniona. Więc, chyba raczej jestem szczęśliwa, prawda?! :)<o:p></o:p></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
Uczucie<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>26 stycznia 2000, późne popołudnie<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Siedziała na
kanapie w swoim salonie i ze spokojem popijała kawę. Czekała aż jej
przyjaciółki łaskawie raczą się pojawić. Oczywiście, spóźnione, jak to one.
Rose jeszcze mogła to wybaczyć, ale Ginny?! Ona zawsze, choć starała się, być punktualną!
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jesteśmy! –
Do salonu wparowała cała czerwona od zimna Rose. – Trochę nam się przedłużyło u
Gin, wiesz takie tam małe pakowanie – mruknęła, wskazując dłonią na zdyszaną
przyjaciółkę, właśnie zdejmującą szalik. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Istnieje
teleportacja – zauważyła z przekąsem Hermiona. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie zgrywaj
mądrali. Zaraz wracam, idę tylko odłożę rzeczy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
kiwnęła głową i skierowała się w kierunku kuchni. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Kawa czy
herbata, Gin?! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wody, byle
zimnej. Umieram z pragnienia. – Postawiła dużą torbę na stole i usiadła przy
wyspie kuchennej. – Zapomniałam różdżki, a Rose zostawiła swoją u Blaise’a.
Pewnie wyśle mu sowę, w każdym razie, miałyśmy spory kawałek do przebiegnięcia.
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Gdzie
byłyście? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ciekawość
to..<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Tak, tak… Więc?
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Miałam coś
do załatwienia na mieście, nic ważnego – mruknęła. Przecież nie powie
Hermionie, że popijała herbatkę u Blaise’a knując spisek zeswatania jej z
Malfoyem? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Okej… -
Spojrzała na nią podejrzliwie. – Harry nic nie mówił? W końcu zostawiłaś go
samego w domu! Nie daj Merlinie, jeszcze coś sobie zrobi bez twojej opieki… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Bez
przesady, Harry to duży chłopiec – mruknęła i zaśmiała się głośno. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- To, że duży, nie znaczy, że odpowiedzialny…
Wciąż pamiętam jak prawie spalił pół mojej kuchni, a tylko gotował wodę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Przecież
wiesz, że on się dopiero uczy. Powinnaś się lepiej cieszyć, że to nie ty jesteś
jego królikiem doświadczalnym… Wciąż czuję spaleniznę w ustach, a jadłam jego
tosty trzy dni temu! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ja na twoim
miejscu wykupiłabym sobie większą polisę, najlepiej taką, która uwzględnia
śmierć spowodowaną otruciem… - rzuciła Rose, wchodząc do kuchni i siadając obok
Ginny. Oparła obie dłonie na blacie i uśmiechnęła się rozbrajająco. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Myślisz, że
otrzymasz znaczącą część, co? – powiedziała Hermiona, śmiejąc się cicho. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie, ja
liczę na jej trzy czwarte! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ej, żadna by
nic nie dostała, bo nigdzie się nie wybieram, chcę jeszcze trochę pożyć! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Trzeba być
ubezpieczonym w razie jakiejkolwiek ewentualności – zauważyła trafnie Hermiona
i machnęła dłonią tak, aby taca z napojami unosiła się tuż za nią, gdy szła do
salonu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona po
turecku na sofie. Oburącz trzymała kubek z napojem, pokój od razu wypełnił
aromatyczny zapach kawy. Pstryknęła palcami, a salon rozjaśniły płomienie świec
i ogień buchający w kominku. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jestem
wykończona – mruknęła Rose i odchyliła głowę tak, aby położyć ją wygodnie na
sofie, o którą opierała się plecami. Siedziała tak jak zawsze miała w zwyczaju:
z podkulonymi nogami, na podłodze. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- A kto nie
jest – zauważyła Ginny. – Ogarnijcie się! – Klasnęła w dłonie. – Hermiona,
opowiadaj lepiej, co się dzieję między tobą, a Malfoyem…?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- A co ma się
dziać? – rzuciła zaskoczona, choć w środku aż uśmiechała się do siebie. –
Przecież razem pracujemy… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- I próbujesz
nam wmówić starą śpiewkę? – Rose podniosła głowę i spojrzała na nią znacząco. –
To tylko praca, wróg numer jeden, nawet go nie lubię, nie, ja nawet na niego
nie patrzę! Ale oczy, no, oczy to ma piękne… I te włosy… Ach, ta umięśniona
klatka… Co ja mówię? On cały jest piękny! – Rose z powodzeniem naśladował głos
Hermiony, dodając od siebie jedynie mały akcent, sprawiający, że wydawał się
rozmarzony i przepełniony zachwytem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie mówiłam
czegoś takiego! – usprawiedliwiła się szybko Hermiona. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ale myślałaś,
czym wcale ci się nie dziwię… – rzuciła Ginny i obie z Rose zaśmiały się
głośno.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Hej, hej,
chce wam przypomnieć, że macie facetów! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Z Blaisem
jestem krótko, nie wiadomo, co z tego będzie… - rzuciła Rose. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- A Harry, to
Harry. I dobrze o tym wiesz! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jesteście
okrutne… - Zaśmiała się wraz z nimi. Nie mogła zaprzeczyć. Myślała o Malfoyu
dość często, ale która kobieta nie myślała? Zwłaszcza, że poznała go już
dostatecznie, by móc powiedzieć, że o nim nie da się nie myśleć! Nie dość, że
był niesamowicie przystojny to jeszcze błyskotliwy, z ogromnym poczuciem
humoru! Fakt, denerwował ją jak nikt inny, ale to właśnie lubiła w nim
najbardziej. Ten błysk w oczach, gdy starał się ją na wszelkie możliwe sposoby
wyprowadzić z równowagi! To uczucie, które jarzyło się w niej niczym ogień, gdy
widziała uśmiech na jego twarzy. Wiedziała, co czuje, wiedziała też, że
zatraciła się w tym uczuciu po uszy!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wracaj do
nas! – krzyknęła Rose, uderzając Hermionę poduszką. – Odleciałaś na samą myśl o
Malfoyu, nawet boję się pomyśleć, co musi się z tobą dziać, gdy jesteś z nim
sama. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Przecież
wiesz, jakie rzeczy wychodzą z takiej fascynacji, a dokładnie, jakie osoby się
pojawiają na tym świecie, po kilku miesiącach… - Ginny sugestywnie się
uśmiechnęła i mrugnęła. Hermiona roześmiała się głośno i rzuciła w przyjaciółkę
poduszką!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Zołza! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Tak
właściwie to mam na imię Ginny, po tylu latach mogłabyś zapamiętać! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ej,
spokojnie, spokojnie! Stop agresji! – krzyczała Rose, wymachując poduszką i
bijąc każdą po głowie. Wszystkie trzy śmiały się wniebogłosy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Smoku, mój
przyjacielu… Powiedz mi, czy twoja matka do reszty zgłupiała? – warknął Blaise,
gdy tylko wszedł do przestronnego salonu, w którym zazwyczaj przesiadywał
Draco. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Co masz na
myśli? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Przedostanie
się tutaj było prawdziwym wyzwaniem! Najpierw musiałem przecisnąć się przez
uwijające się jak mrówki skrzaty, później kelnerów, a na końcu dekoratorów!
Przy czym raz zostałem odurzony wonią konwalii, a wiesz, że mam na nią
uczulenie! Oprócz tego zostałem prawie przygnieciony przez jakiegoś
niekompetentnego pracownika! Rozumiesz mnie?! Prawie zrzucił na mnie kamienną
ławkę, którą lewitował! W dodatku, jak Merlina kocham, Biała Dama chyba mnie
goniła. Pewności nie mam, bo jak uciekałem wpadłem na skrzata niosącego
babeczki i lukier trochę przysłonił mi widok…
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- To
przynajmniej wyjaśnia skąd masz we włosach polewę czekoladową – mruknął Draco,
jakoś nie specjalnie przejęty problemami przyjaciel. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Czy ty mnie
słyszałeś? Próbowano mnie zabić? Trzy razy!!! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Żyjesz, więc
najwidoczniej nie udolnie próbowano to zrobić – mruknął i jak gdyby nigdy nic
pociągnął spory łyk whisky ze szklaneczki. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Blaise
prychnął ze złością i wyciągnął różdżkę, by doprowadzić się do porządku. Po
chwili znów wyglądał przyzwoicie, acz ubolewał nad faktem, że jego włosy
układały się teraz na lewo, a nie na prawo! Wzdychając podszedł do barku i
nalał sobie alkoholu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Dobrze się
czujesz? – zapytał, siadając w fotelu naprzeciwko. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Właściwie to
się zastanawiam… Bo widzisz, jak to jest, że tak nagle, zupełnie
niespodziewanie poczułem tak skrajnie różne emocje? Od uczucia złości po
niesamowitą fascynację? Faktycznie, te dwie rzeczy powinny się wzajemnie
wykluczać, ale mimo to, mam takie nieodparte wrażenie, że powinienem coś zrobić
w tym kierunku… Tak, tak zrobię. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Co…? Wiesz,
co…. Może odstaw to cholerstwo, bo już ci na mózg pada… - Blaise spojrzał na
przyjaciela z niezrozumieniem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie, tu
chodzi o coś więcej, stary. Ona jest czymś więcej… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Blaise
przechylił się w jego kierunku z zaciekawieniem. Czyżby coś się działo, coś
wyjątkowo ciekawego, aż podskoczył, oczywiście na razie głęboko w
podświadomości, ale coś mu się zdawało, że niedługo będzie mógł to zrobić w
zupełnie realnym świecie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Kto?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie ważne,
Diable, na razie nie jest to zbytnio ważne… - mruknął i zapatrzył się w
szklaneczkę wypełnioną złocistym płynem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona w
skupieniu wpatrywała się w buchający ogień. Dziewczyny już dawno usnęły, wypity
alkohol sprawił, że zmęczone osunęły się na kanapę i przytulone do siebie
pogrążyły we śnie. Ona jednak wyjątkowo dzisiejszego wieczoru stroniła od
alkoholu. Wypiła raptem jedną lampkę wina, nie miała ochoty na więcej. W
salonie panowała głucha cisza, a ona w skupieniu oddawała się przemyśleniom…
Nie mogła zaprzeczać samej sobie, wiedziała, co czuje. Była dorosła i nie miała
zamiaru bawić się w jakieś podchody, ale mimo to, zastanawiała się, co zrobić…
Jutrzejszy bal byłby doskonałą okazją na powiedzenie Malfoyowi paru ciekawych
faktów… Nie bała się odrzucenia, była nieustraszoną aurorką, bohaterką i
stuprocentową gryfonką! Nie wiedziała, co to strach! A zresztą, nie mogła już
dłużej znieść tego głupiego uczucia niepewności. Miłość była strasznie
irytująca, dlatego nie miała zamiaru sama się z nią użerać! Uśmiechnęła się do
siebie, jutro będzie ciekawy dzień. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Blaise poszedł
już dobrą godzinę temu, a on dalej nie mógł zasnąć! Irytacja osiągnęła już
stopień najwyższy z możliwych. Ciągle, gdy zamykał oczy widział tylko jedno,
zresztą jak każdego wieczoru; jej twarz, jej spojrzenie, jej ciało. Widział
tylko ją. Gdy przeczesywał włosy dłonią, czuł, jak jeszcze kilka godzin
wcześniej to ona się nimi bawiła. Ciągle dotykał ust rozkoszując się
wspomnieniem jej pocałunków. Już miał tego wszystkiego dość! Nie wytrzyma
dłużej, to było silniejsze. Nie chciał czuć smaku jej ust tylko okazjonalnie,
nie miał zamiaru dotykać jej ciała tylko przelotnie, nie chciał patrzeć na nią
z ukrytym pragnieniem i uczuciem! Cholera, nie chciał, żeby była poza jego
zasięgiem! Jutro wszystko się zmieni… Uśmiechnął się do siebie. Wąż wyłoży
karty na stół tuż pod nos lwa… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>27 stycznia 2000<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Westchnął
cicho i zapukał do drzwi. Nie czekał długo, już po chwili Hermiona stała przed
nim z wyjątkowo szerokim uśmiechem. W sumie, to nie dziwił się jej, jego
otwarta buzia mogła wywoływać tylko taką reakcję… Nie umiał określić tego jak
wyglądała jednym słowem: cudowna, przepiękna, seksowna, nieziemska, to tylko
niektóre przymiotniki, których mógłby użyć. Miała na sobie przylegającą suknię,
dokładnie podkreślającą jej kształty. W dodatku w odcieniu chłodnego błękitu, tak
bardzo przypominającemu kolor jego oczu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Zamknij już
buzię – mruknęła i przejechała dłonią po jego policzku, by na koniec lekko
musnąć jego usta. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Postarałaś
się, Granger – rzucił z uznaniem, mrugając do niej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Tylko na
tyle cię stać, Malfoy? Postaraj się bardziej! – Uśmiechnął się słysząc słowa
tak dobrze mu znane, których używał już niejednokrotnie w rozmowach z nią. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wyglądasz… -
Pochylił się nad nią, by szepnąć jej do ucha. – Bajecznie… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Bajecznie? –
zaśmiała się. – W takim razie, która to bajka? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie wiem,
ale z pewnością ja jestem księciem… - Wypiął dumnie pierś i zaproponował jej
ramię. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie nadajesz
się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- A to niby,
czemu? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie uratowałeś
jeszcze żadnej księżniczki – rzuciła, śmiejąc się cicho. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- A ty się
liczysz? – zapytał. Z satysfakcją zauważył rumieńce na jej twarzy! Merlinie,
nie sądził, że ponownie uda mu się ujrzeć te delikatne, różane odcienie,
zdobiące jej twarz. Ją było niesamowicie trudno zawstydzić! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Możliwe… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Narcyza była w
swoim żywiole. Gestykulowała, przyjmowała gratulacje, popijała czerwone wino!
Nikt, ale to nikt w ciągu ostatnich kilku miesięcy nie stworzył tak
fantastycznego balu! Była przekonana o tym, że informacje dotyczące tego
przyjęcia obiegną Londyn w zawrotnym tempie. Już widziała te nagłówki w
czasopismach. Aż jej się zakręciło w głowie od nadmiaru emocji! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Cyziu,
spokojnie! Jeszcze przed nami cała noc… - rzucił cicho Lucjusz. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Już nie mogę
się doczekać min Platji i Liliangerdy, ha! Utrę im nosa! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- A ty znów o
jednym i tym samym – mruknął. – Mogłabyś już skończyć! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Blackowie
nie dopuszczają. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Przypominam
ci, Cyziu, że teraz jesteś Malfoy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jakby
Malfoyowie odpuszczali – rzuciła. Musiał przyznać jej rację. Malfoyowie też nie
odpuszczają, zawsze osiągają to, co chcą. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Widzieliście
ich gdzieś? – Ginny już nie mogła powstrzymać zdenerwowania, a co jeśli coś ich
ominie. Albo, nie daj Merlinie, pokłócą się i Malfoy przyjdzie sam? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Są! – Blaise
kiwnął głową w kierunku parkietu. Ich przyjaciele wirowali w tańcu, skupiając
na sobie cała uwagę. Jak to oni – uwielbiają być w świetle reflektorów. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wyglądają
cudownie – westchnęła rozmarzona Rose. – A Hermiona, o Morgano! Chciałabym tak
wyglądać – mruknęła. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ja też –
zawtórowała Ginny. Harry nie rozumiał do końca, o co im chodzi. Obie wyglądały
ślicznie, Ginny ubrana w czarną, suknię delikatnie rozchodzącą się ku dołowi,
zaś Rose jaśniała w złotej, rozkloszowanej. Blaise uznał, że wyglądała niczym
płomień. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jak
myślicie…? Czy możliwe jest, że po dzisiejszej nocy, wszystko między nimi się zmieni?
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Miejmy
nadzieję – mruknął Blaise. – Kończą mi się pomysły. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
Fantastycznie tańczysz – przyznała niechętnie Hermiona. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Tylko
czekałem, aż w końcu mi to powiesz! – Zaśmiał się cicho i mocniej objął ją w
tali. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- A ty nie
masz mi nic do powiedzenia…? – zapytała, sugestywnie spoglądając na niego.
Uśmiechnął się i pokręcił głową. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Już mówiłem,
że pięknie wyglądasz. – Mrugnął do niej. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Świnia. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie
przeginaj, Granger. Ja cię nie obrażam! – Pogroził jej delikatnie palcem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Bo nie
możesz. A ja mogę, kobieta zawsze może więcej! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
Dyskryminujesz mnie? O! Ty zła kobieto! Ranisz moje uczucia. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- To ty masz
coś takiego? Zawsze sądziłam, że jesteś demonem, który nie powinien istnieć! –
Przyciągnął ją do siebie, jedną dłoń zanurzył w jej rozpuszczonych włosach
delikatnie bawiąc się nimi. Owijał je sobie wokół palców i ciągnął lekko. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jakbym nie
istniał, kto by cię tak namiętnie całował? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ktoś by się
znalazł – odparła, zarzuciła mu ręce na szyję i uśmiechnęła zadziornie. Kąciki
jego ust uniosły się delikatnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ale kogo ty
byś wtedy z taką zachłannością całowała, co? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
Zachłannością? Mówimy o mnie, nie o tobie… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- No właśnie,
Granger… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Spoglądali sobie
w oczy, zupełnie nieświadomi, że myślą o tym samym. Jednak pierwsza odezwała
się Hermiona. Uśmiechnęła się do niego wyzywająco i stając na palcach szepnęła
mu do ucha, muskając przy tym jego płatek. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Musimy
pogadać…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wiem –
odparł i aportował ich z cichym trzaskiem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Znikają! –
Ginny upuściła pasztecik, który właśnie trzymała w dłoni. – Malfoy i Miona
znikają! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Co, Ginny?
Uspokój się, przecie… Cholera! – zaklął siarczyście Blaise. – Teleportowali
się! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jak to?
Czy…? – Harry jąkał się zaskoczony. To nie tak miało być! Jak im się teraz uda
ich znaleźć? Przecie to będzie graniczyć z cudem, a wtedy ominie ich to, co
najważniejsze – cała rozmowa, a może nawet i coś więcej! Nie, Harry wcale nie
był podglądaczem…, naprawdę…! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie
panikujcie, wiem, gdzie mogą być – mruknęła Rose, jako jedyna zachowała
trzeźwość umysłu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Gdzie? –
Cała trójka zapytała jednocześnie, spoglądając na Rose z nadzieją.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Tam, gdzie o
tej porze nikt im nie przeszkodzi, w biurze Miony. <o:p></o:p></div>
Charlotte Petrova http://www.blogger.com/profile/00083658984695342486noreply@blogger.com33tag:blogger.com,1999:blog-4648186108926168466.post-13290740416861378542016-02-14T19:38:00.000+01:002016-02-14T19:45:06.709+01:00Rozdział 28<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Cześć,
Kochani!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Walentynki
dobiegają już końca, ale mimo to, życzę wszystkim zakochanym dużo szczęścia i
wytrwałości! A tym, którzy jeszcze nie znaleźli swojej drugiej połówki ślę
najgorętsze buziaki z okazji jutrzejszego dnia singla! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Liczę, że
rozdział przypadnie Wam do gustu! Czekam na Wasze opinie, a także wskazówki, co
wstawić pierwsze, rozdział 29, czy ostatnią już część Ekscytującego życia. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
To, co
wybierzecie, ukarze się 20/21 lutego! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Do napisania! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Charlotte. <o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
Pewność
siebie<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>26 stycznia 2000<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Teczka.
Podpis. Teczka. Podpis… Merlinie! Zaraz zwariuje! Czy wspominał, że nienawidzi
Granger? Powoli zaczynała przeginać, dosłownie. Malfoy to, Malfoy tamto, Malfoy
przynieś mi kawę, Malfoy, Malfoy, Malfoy!!! Wiedział, że jego nazwisko jest
wyjątkowo dźwięczne, ale żeby nadużywać go aż tak?! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Malfoy!!! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Zabiję się… -
pomyślał, zrozpaczony. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Malfoy! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Wstał i
znużonym krokiem podszedł do jej biurka. Pochylała się w skupieniu nad jakimś
dokumentem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wiesz, że
moje biurko jest trzy kroki dalej? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Kiwnęła głową,
nie spoglądając na niego. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Więc, do
jasnej cholery, mogłabyś sama kiedyś podejść?!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Strata
czasu… Podaj mi proszę akta Rowle’a. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Serio? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Spojrzała na
niego z niezrozumieniem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Tak?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Drzesz się
tak, jakby co najmniej Voldemort powrócił… Kiedy mogłaś rzucić sobie pieprzone
Accio?!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Różdżka mi
się gdzieś zapodziała… - mruknęła i ponownie skupiła się na papierach.
Wyciągnęła dłoń w jego kierunku. – Czekam… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wal się! –
warknął i skierował się w kierunku drzwi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Kup mi kawę!
– Usłyszał, gdy z trzaskiem zamykał za sobą drzwi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Bardzo dobre
ciasto, Gin! – Rose jadła już trzeci kawałeczek, w dodatku wprost nie mogła
oprzeć się sięgnięciu po kolejny. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Miej
nadzieję, że pójdzie ci w cycki, Rose! – rzucił Harry, za co oberwał poduszką
od Ginny. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wracając do
tematu, co o tym sądzicie? – zagadnął Blaise. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- To zależy…
Jeśli naprawdę by coś podejrzewała, przecież nie pozwoliłaby nam na takie
rzeczy, w dodatku za jej plecami. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Może… Z
drugiej strony… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie, ona nic
nie wie, nic nie podejrzewa. A tamto było oczywiste! Wasza dwója podsłuchująca?
Nic nowego, wszystko, co dało się przewidzieć – rzuciła Ginny, odgarnęła włosy
z twarzy i oparła się wygodnie o ramię Harry’ego. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- W sumie,
masz rację. – Blaise kiwnął głową. – Nie ma, co się przejmować, a nawet, jeśli
coś wiedzą, to jeszcze nam podziękuję za to, co zrobiliśmy! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Pani Malfoy
zajęła się wszystkim? – zapytał nagle zaciekawiony Harry. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Mhm, Draco
będzie siedział zaraz koło Hermiony. A my tuż obok nich – potwierdziła Rose. –
Ruda? Jaką masz sukienkę? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nic
specjalnego… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nic! –
Oburzył się nagle Harry. – Wydałaś na nią ponad sto galeonów i mówisz, że nic
specjalnego? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Czy ty
próbujesz mi wypomnieć moje sto galeonów? Gdyby one były twoje, to jeszcze, ale
to były moje pieniądze! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Harry
rozpoczął z Ginny zawziętą dyskusję dotyczącą tego jak bardzo rozrzutną jest
kobietą. Ginny nie była mu dłużna i z zaciętą miną, okrutnie wypominała mu
wszystkie akcesoria do pielęgnacji włosów, które jak uważała, były zbędne. I
tak były oklapnięte. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Oni tak
często, prawda? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- O, ta
kłótnia to nic, ostatnio kłócili się o to, że Harry kupił sobie MagicBulla,
który kosztuje cztery sykle i dziewięć knutów, a powinien dołożyć i kupić
dwupak MgicBulli za pięć sykli i dwadzieścia knutów. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- No brawo!
Przecież tak jest oszczędniej! – Spojrzała na niego z miną dającą jasno do
zrozumienia, by się przymknął. Odezwał się dopiero po chwili. – Ale mają
oddzielne skrytki, tak? To, o co się kłócą? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Miesiąc temu
założyli się, kto jest bardziej rozrzutny, wciąż się nie rozstrzygało… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- A, no tak,
zakład. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Ten wybór był
bardzo trudny, od niego zależało całe przyjęcie. Potrzebowała nienagannej
opinii Lucjusza. Stała przed nim i przyglądała się jego twarzy, naciągniętym
brwią, zmarszczonemu czołu i oczom wyrażającym głębokie skupienie. Analizował
wszystko. Od góry do dołu. Rozumiała, że to bardzo trudny wybór. Ona już
wiedziała, co wybierze, ale Lucjusz też musi się wykazać, przecież od czegoś
był, prawda? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Zdecydowałeś
się już? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ta po lewej
jest wyjątkowo elegancka, spokojna i jej kolor jest dość ładny. Pasowałby do
ciebie, ale ta po prawej. Tam jest ogień! Coś się dzieję! W dodatku to
wycięcie, no, Cyziu, aż mi się gorąco zrobiło! – Zagwizdał i mrugnął do niej
sugestywnie. Pokręciła głową, ale uśmiechnęła się zadowolona. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Czyli? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ja jestem za
tą po prawej. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- To dobrze! –
Uśmiechnęła się i odłożyła trzymane rzeczy na łóżko. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Cyziu… Co
powiesz na lampkę wina? – zapytał pociągającym głosem Lucjusz, zbliżając się do
niej. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie teraz,
Lucjuszu, ty myślisz zawsze tylko o jednym! – rzuciła, odsuwając od siebie jego
dłonie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Cały czas
mówisz później! – mruknął zawiedziony, ale ponownie spróbował się do niej
przysunąć, cały czas nieudolnie. Narcyza tylko prychnęła w odpowiedzi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Gdybym
zawsze mówiła później nie byłoby Draco. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Pff, raptem
ten jeden raz. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Lucjuszu,
mam ci przypomnieć wczoraj?! – Jego usta rozciągnęły się w błogim uśmiechu,
doskonale pamiętał wczorajszy wieczór, bardzo urzekający wczorajszy wieczór… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wczoraj, to
było wczoraj, a dzisiaj jest dzisiaj! – Uśmiechnął się i pochylił, by pocałować
Narcyzę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie! –
rzuciła ze śmiechem i zgrabnie wyswobodziła się z jego objęć. – Mam jeszcze
dużo do zrobienia, w dodatku muszę trochę odpocząć. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Przecież właśnie
proponuję ci odpoczynek, tylko w trochę bardziej przyjemnej i aktywniejszej
formie niż zwykłe siedzenie i popijanie herbatki. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ty tylko o
jednym! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Mam taką
cudowną żonę, jakbym mógł inaczej? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Moja
odpowiedź to wciąż: nie! – Uśmiechnęła się delikatnie i pocałowała go lekko. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Przynajmniej
próbowałem – mruknął, gdy zniknęła za drzwiami. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Przyniosłeś
tę kawę? – zapytała od razu, gdy tylko wszedł do gabinetu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Znaj moją
dobroć – mruknął. Obszedł biurko i usiadł na jej fotelu. Zdecydowanie był
wygodniejszy niż jego. – Czego szukasz? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Niczego, co
powinno cię interesować – odparła zadziornie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- O! Czyżby
poprawił ci się humor? Smutne, że musiałem wyjść, żeby to się stało… - Wydął
lekko usta, pochylił głowę i udał, że ociera łzy. Roześmiała się lekko. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- A może,
właśnie twoje pojawienie się mi go poprawiło?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Mmm, ta
opcja jest przyjemniejsza. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Uśmiechnęła
się i ponownie zaczęła poszukiwania. Po chwili z zadowolonym uśmiechem podeszła
do swojego fotela. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie za
wygodnie ci? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie, w sam
raz, ale jednak czegoś mi brakuje… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Tak? A,
czego? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Masz znów
niezadowoloną minę – zauważył. – Proponuję, że ci ją poprawię. Zapewne, chcesz
usiąść w tym jakże wygodnym fotelu, ale ja znam przyjemniejsze miejsce, co ty
na to…? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Więc podziel
się ze mną swoimi spostrzeżeniami, panie wszechwiedzący. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Granger,
Granger… Nie musisz tytułować mnie panem. Najcudowniejszy skarbie wystarczy… -
prychnęła, ale uśmiechnęła się lekko. – Wracając do tematu… – Uśmiechnął się
rozbrajająco - Proponuje ci moje zaskakująco wygodne kolana. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Kusząca
propozycja, ale chyba nie skorzystam. – Minęła go i jak gdyby nigdy nic usiadła
na biurku. Uniósł brwi zaskoczony, uwielbiał jak z nim pogrywała. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Mówił ci
ktoś, że masz nieziemskie nogi, Granger? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ty, przy
każdej możliwej okazji! – Roześmiała się głośno. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Masz
nieziemskie nogi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wiem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- I jesteś
skromna. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wiem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jesteś tak
podobna do mnie. Pasujemy do siebie, to, co? Buzi, buzi…? – Wydął usta w
dzióbek i przysunął się do niej jeszcze bardziej. Śmiejąc się głośno odepchnęła
go od siebie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie ma tak
dobrze, Malfoy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- No tak,
zapomniałem, że gadam z Granger! – odparł i również się zaśmiał. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Przyglądał się
jej z niekrytym zainteresowaniem. Uśmiech błądził po jej ustach cały czas.
Nawet na chwilę nie zniknął. Ona była w zupełności inna, ba, w tej swojej
inności dziwna! Nie pamiętał, która kobieta tak długo go ignorowała! Gdyby nie
Granger, chyba nigdy nie poznałby tego uczucia. Pochylił się w jej kierunku. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Idziesz
jutro na bal moich rodziców, prawda? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- A mam jakiś
wybór? – spytała, spoglądając na niego. – Twoja matka jasno dała mi do
zrozumienia, że nie przyjście równałoby się znieważeniu jej. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Z kim
idziesz…? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Z nikim. –
Zmarszczył brwi. – Nie zostałam zaproszona z osobą towarzyszącą. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Draco
uśmiechnął się w duchu. Jak on kocha swoją matkę! Zawsze przewiduje wszystko,
dziękował Merlinowi, ze ona taka jest!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Cóż, więc, nie
pójdziesz z osobą towarzyszącą, ale jako osoba towarzysząca. – Klasnął w dłonie.
– Jestem pewien, że będziesz zaszczycona swoim partnerem. To przystojny,
urodziwy, czarujący mężczyzna. W dodatku nazywa się Malfoy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Masz brata
bliźniaka? – zapytała niewinnie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jędza. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Cykor.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Słucham? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jesteś
tchórzem, Malfoy – odparła. Wstał i spojrzał na nią z góry. Podniosła na niego
wzrok i wyzywająco spojrzała w oczy. Oparł dłonie na blacie biurka tuż za jej
plecami i zmrużył oczy. Zaciekawiła go. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Niby, czemu?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Boisz się
odmowy. Chcesz, żebym z tobą poszła na jutrzejszy bal, ale nie zapytałeś się
mnie wprost, tylko jasno oznajmiłeś, zachowanie cykora. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Sądziłem, że
aluzja wystarczy – mruknął, pochylając się w jej kierunku. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Tchórz.
Zmieniasz temat, tak jak tchórz. A sądziłam, że jesteś bardziej pewny siebie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Bo jestem! –
Odgarnął jej włosy i uśmiechnął się zadziornie. – Ale przy tobie, nawet
największemu ważniakowi mina zrzednie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Mrugnęła do
niego i odepchnęła go od siebie lekko, zeskoczyła z biurka. Złapał ją za dłoń,
gdy chciała odejść, jej usta rozciągnęły się w delikatnym uśmiechu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Granger,
zostaniesz moją partnerką na balu? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ja? – Udała
zaskoczoną. – Jesteś pewien? Nie wiem, czy jestem godna pełnienia tak ważnej i
zobowiązującej funkcji. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie baw się
w tę grę, nie jest odpowiednia dla ciebie – rzucił cicho, przysuwając ją do
siebie bliżej. Uśmiechał się kącikiem ust.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Martwisz
się? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- O ciebie?
Nigdy! – Roześmiał się głośno. – Więc…?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- To będzie
dla ciebie zaszczyt – rzuciła poważnie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Chciałaś
powiedzieć, że to dla ciebie będzie zaszczyt… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie,
powiedziałam dobrze. Zaszczycę ciebie swoją obecnością! – Pochylił się
delikatnie w jej kierunku. W jej oczach jaśniały wesoły ogniki. Igrała z nim.
Uśmiechnął się. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jesteś zbyt
pewna siebie… - mruknął.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Objął ją
delikatnie w pasie i przysunął do siebie. Dziwne, ale nie zaskoczyła go, gdy
zarzuciła mu dłonie na szyję i zmniejszyła odległość między nimi do minimum. Za
to uśmiechnął się szeroko, gdy uniosła się na palcach, by móc go pocałować. <o:p></o:p></div>
Charlotte Petrova http://www.blogger.com/profile/00083658984695342486noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-4648186108926168466.post-47672418201067586082016-02-01T23:45:00.001+01:002016-02-14T19:40:04.709+01:00Ekscytujące życie, cz. 2<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Cześć,
kochani! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Jestem z
kolejną częścią. Niby ostatnią, ale tak naprawdę napisałam kolejną… W wolnym
czasie dopisałam trochę, o życiu już Malfoyów, a nie tylko Blackówny i Malfoya.
I jeśli tylko byście chcieli również ja opublikuję, jako trzecią i wówczas
ostatnią część. Powiem wam tylko, że z tamtej jestem najwięcej zadowolona, bo
opowiada również o tym, co jest współcześnie! :D W każdym razie, to wszystko
zależy od Was!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Mam nadzieję,
że spodoba wam się i wyrazicie swoje opinie! A także, napiszecie, co sądzicie,
o dodaniu kolejnej części. Czekam na wsze zdanie! :) <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Buziaki! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Charlotte <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
PS --> <b><u>Rozdział 28</u> <u>14 lutego</u></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
Ekscytujące
życie państwa Malfoy: perypetie<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>18 sierpnia 1973, Paryż<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Sierpień tego
roku był wyjątkowo uciążliwy. Londyn, w którym społeczeństwo nigdy nie
doświadczano upałów, cały tonął w gorączce. Jednak tamtejsze, wyjątkowo, ciepłe
dni nie miały, co równać się z latem w Paryżu! Narcyza była wdzięczna
Merlinowi, że na przyjęcie założyła zwiewną suknię, inaczej – była pewna –
pozostałoby z niej samo ubranie, gdyż ona; roztopiłaby się od nadmiaru gorąca! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Może jeszcze
szampana, modemoiselle? – Kelner schylił delikatnie głowę. Była zaskoczona, że
znalazł ją skrytą w cieniu drzew, oddaloną od całego towarzystwa. Miała
nadzieję pozostać na chwilę niezauważalną. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Oiu, merci… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Mężczyzna podał
jej kieliszek i oddalił szybkim krokiem. Narcyza westchnęła przeciągle. Czuła,
że się gotuje, ale jeszcze nie była pewna; czy na miękko, czy na twardo! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Bąbelki
powodują zawroty głowy, modemoiselle – powiedział ktoś niespodziewanie.
Zmrużyła lekko oczy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie sądzę,
żeby był to pański interes, monsieur – odparła, odwracając się. Aż podskoczyła
zaskoczona. – Malfoy? Co ty tu robisz?! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Też się
cieszę, że cię widzę, Black… a może już McTavish? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Przykro mi,
że cię zawiodę, ale wciąż jestem Black. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ciekawe jak
długo… - rzucił i roześmiał się: cierpko, złośliwie. Jego spojrzenie cały czas
umykało ku jej prawej dłoni, a dokładnie pierścieniowi z szafirem zdobiącemu
jej serdeczny palec. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Zabawne, a
gdzie umknęła twoja Statia? Ach, zapomniałabym, zrujnowałeś jej życie,
zrywając… - odparła równie jadowitym tonem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jak słyszę,
jesteś dobrze poinformowana. Aż tak interesuje cię moje życie? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- A czy ciebie
interesuje moje…? Prawda, że ładny pierścień? – Podsunęła mu pod nos swoją
dłoń. – A jaki klejnot… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie
wiedziałem, że jesteś taką materialistką. Tak łasa na pieniądze… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Spoglądali na
siebie ze złością, choć tak naprawdę, gdzieś głęboko, bardzo głęboko, bardzo
daleko, wręcz za górami i za lasami, byli mieszaniną uczuć: od radości, przez
wielką ekscytację i pragnienie, po złość i bezradność. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Za to z
ciebie jest wyjątkowo nietaktowny, niewychowany i wyrachowany dupek! – warknęła
wściekła. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ze mnie?!
Jesteś śmieszna! To nie ja całowałem się z twoją największą rywalką, nie ja
ośmieszyłem cię przed całą szkołą i nie ja niedługo będę się żenić z ulizanym
dupkiem, który ma trądzik! – Gestykulował gwałtownie, a jego oczy błyszczały,
były niczym ocean w czasie sztormu. Narcyzie aż zakręciło się w głowie. Jak ona
uwielbiała te oczy! Pokręciła jednak głową, a jej długie pukle otuliły jej
twarz, dodając drapieżności. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Tak? Myślisz,
że jesteś taki wspaniały? Marzysz dziecko! Może i nie całowałeś się z moją
największą rywalką, ale za to z przyjaciółką! Aries sama mi o tym powiedziała! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Aries
Shafiq? Tym bazyliszkiem? Niby, kiedy!? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jak to,
kiedy? Myślisz, że spławisz mnie kiepską pamięcią? Niedoczekanie! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Olśnij mnie,
bo nie przypominam sobie – warknął. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Po balu
Halloweenowym. Następnego dnia przyszła do mnie wielce szczęśliwa, bo okaz jej
westchnień nareszcie zwrócił na nią uwagę. I oczywiście z całą precyzją opisała
mi jak to cudownie całujesz. Jakby myślała, że nie wiem! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Twarz Lucjusza
rozjaśnił uśmiech, Narcyza zbyt późno uświadomiła sobie, co powiedziała. Nie
zaczerwieniła się jednak, dumnie uniosła głowę i miała zamiar wrócić do
towarzystwa, kiedy to została gwałtownie zatrzymana. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Uważałem cię
za inteligentną. Nie dość, że jej uwierzyłaś to jeszcze tak łatwo się wydałaś…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Niby, z
czym, hm? – Zadarła głowę, by spojrzeć mu w oczy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Z tym, że
wciąż coś do mnie czujesz… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Tak uważasz?
– spytała spokojnym i opanowanym głosem. Kiwnął głową z szerokim uśmiechem. – Nawet,
jeśli Aries mnie wtedy okłamała…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Okłamała –
wtrącił. – Nie zdradziłbym cię – zapewnił gorliwie, nie tracąc z nią kontaktu,
jego usta wciąż zdobił tak dobrze znany jej uśmiech: zwycięstwa. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Dobrze,
okłamała mnie, ale nie sądzisz, że jeśli naprawdę bym cię kochała, nie byłoby
mi tak łatwo zacząć spotykać się z innym mężczyzną? I być z nim wyjątkowo
długo? Nie sądzisz, że powinnam była cierpieć? Płakać, zrzędzić, użalać się nad
sobą? Nie sądzisz, że powinnam nienawidzić patrzenie na ciebie ze Statią? Robić
ci na złość, starać się pokazać, co straciłeś… - Z każdym słowem zbliżała się
do niego coraz bliżej i bliżej. Jego pewność nagle znikła. Pojawiła się jedynie
ogromna dezorientacja. – Pomyśl, czy gdybym naprawdę coś do ciebie czuła,
układałabym sobie życie? Wychodziłabym niedługo za mąż? Czy tak okazywałabym
swoje uczucia względem ciebie? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Stała tak blisko
niego, że z największą precyzją drobne turkusowe kropeczki w jej tęczówkach. Aż
zabrakło mu tchu. Statia może i była seksowna, ale w niczym nie przypominała
Narcyzy. Blackówna była pełna ognia, pasji, namiętności! Wywoływała u niego tak
wielkie emocje! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Właśnie tak
bym je okazywała – szepnęła. – W końcu jestem z Blacków, a my nie upadamy, my zawsze
lśnimy. Zawsze godni i dumni. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Jedną dłoń
położył na jej tali, przyciągając ją do siebie gwałtownym ruchem, zaś drugą
zanurzył w jej ciemnych lokach. Wręcz z zaborczością przycisnął swoje usta do
jej warg. Ich pocałunek nie był delikatny, tylko przepełniony pasją i
zachłannością. Oboje chcieli przelać w niego jak najwięcej namiętności i
uczucia, które dotąd kryły się w odmętach ich serc, nareszcie mogli dać im
upust. Wyglądało to tak, jakby nigdy nie rozeszli się, jakby nie minęły ponad
dwa lata. Dla nich liczyła się ta jedna chwila, ta, w której znów mogli poczuć tę ekscytację, ten zapach, smak, dotyk drugiej osoby. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Właśnie
zdradziłaś narzeczonego – szepnął Lucjusz, uśmiechał się szeroko, oddychając
szybko i płytko.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie
przeszkadza mi to. I pewnie tobie też nie… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie, mi nic
nie przeszkadza, wręcz przeciwnie: ja jestem szczęśliwy z tego powodu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wiem –
mruknęła i poprawiła swoje włosy, tak, aby nie wyglądały na roztrzepane. –
Sądzę, że muszę wrócić do towarzystwa. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- A co ze mną?
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- A co ma być?
– spytała z błyskiem w oku. – Lucjuszu, przecież wiesz, że kobiety kochają jak
się je zdobywa: kwiatki, czekoladki, listy miłosne. W końcu masz wyobraźnie! –
Uśmiechnęła się szeroko i szybko, przelotnie pocałowała go w policzek. – Na zachętę.
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Oddaliła się
szybko, w przeciwnym kierunku, tak, aby nikt nie zobaczył, że jej towarzyszył… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>22 sierpnia 1973, Rezydencja McTavishów<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Narcyzo! Nie
zgadniesz, kogo spotkałam w sobotę na weselu Nottów?! Stawiam dwadzieścia
galeonów, że nie wpadniesz na to, bo jestem przekonana, że ty go ni zauważyłaś!
– krzyknęła Onis McTavish, młodsza siostra Tarquina. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie zakładaj
się, skarbie, bo jak zawsze przegrasz! – rzuciła Alir Goyle, jej najlepsza
przyjaciółka.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie prawda,
Narcyzo, moja bratowo, więc? Wiesz, o kim mowa? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie, Onis,
ale ja się nie zakładam, nie jestem hazardzistką, a znając ciebie i bez tego mi
powiesz, prawda? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie powiem! Nie
powinno cię to w ogóle interesować! – wrzasnęła urażona. Jej pulchna twarz
poczerwieniała jeszcze bardziej. W dodatku ubrana była w wiśniową suknię, a jej
włosy zostały zafarbowane na kolor truskawki. W jednej sekundzie stała się nieapetycznym,
dużym jabłkiem. Narcyza wydęła usta zniesmaczona. Jak ona nie znosiła tej małej
smarkuli, która zawsze wtryniała swój spiczasty nochal w nie swoje sprawy! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jak wolisz,
Onis. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Siostra
Tarquina powróciła to rozmowy z Alir na temat ogromnej, bo osiemnastoletniej,
różnicy wieku pomiędzy Oktanem Nottem, a koleżanką z roku Narcyzy, Carteris
Millefeuille. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Pani… – Przed
Narcyzą zmaterializował się skrzat domowy McTavishów. – W pani komnatach, czeka
na panią podarek od nieznanego nadawcy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Narcyza
podniosła się zgrabnie z sofy i powolnie, z gracją skierowała do swojego
pokoju. Ignorując ciche, pełne ironii szepty Onis i Alir. Nie była zaskoczona,
gdy w środku znalazła ogromny bukiet kwiatów, a na bileciku zobaczyła tak dobrze znany
jej charakter pisma. <i>„Wiem, że mnie
kochasz… Nie da się inaczej! L. M.”</i><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Jak zawsze
skromny – pomyślała i uśmiechnęła się szeroko. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>30 sierpnia 1973, Rezydencja Blacków<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>„Nie mam życia… Ach, nie, jednak mam! Ty nim
jesteś! L. M.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>PS. Taki ze mnie romantyk…”<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>10 września 1973, Rezydencja McTavishów<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>„Zawsze uważałem Tarquina za idiotę, ale
żeby nie ingerować, wiedząc, że jego narzeczona dostaje listy od tajemniczego
wielbiciela? Szczyt głupoty, nie wie, jaki zaszczyt go spotkał! Ja za to
rozumiem, bo ciebie spotyka ten sam! Umówisz się w końcu ze mną? Czuję się jak
na pustyni, usycham! L. M.”<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Ten sam dzień, Rezydencja Malfoyów<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>„Woda pomaga! Polecam, ta w prezencie jest
wyjątkowo dobra, z najlepszego magicznego źródła. Staraj się bardziej, słońce!
Przesyłam gooorące buziaki…!!! N. B. (Jak się nie postrasz bardziej N. McT.)”</i>
Brzmiał napis na bileciku doczepionym do butelki wody. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>16 września 1973, Rezydencja Blacków<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>„Chyba nie muszę marnować zbyt wiele
atramentu, by pisać, jak bardzo mi zależy? L. M.”<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Ten sam dzień, Rezydencja Malfoyów <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>„Marnuj tak wiele jak trzeba, w razie, gdyby
skończyły ci się zapasy! N. coraz bliżej McT</i>.” Ładnie zapakowany kałamarz
spoczywał na dnie pudełeczka. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>22 września 1973, Rezydencja McTavishów<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>„Dlaczego coraz częściej mówi się o weselu
najmłodszej córki państwa Blacków? Czuję się oszukany, wiesz jak to boli?! Ale
mimo to, wciąż wyglądam przystojnie, nawet cierpiący! L. M.”<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Ten sam dzień, Rezydencja Malfoyów<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>„Nie zdziw się, gdy otrzymasz zaproszenie,
panie próżny… Przyszła pani McT.”<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>30 września 1973, Rezydencja McTavishów<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>„Szanowny panie, uprzejmie radzę zastanowić
się, czy aby na pewno, chce pan żenić się z panną Black, a tym samym narazić na
mój gniew! Uprzedzam, jestem bardzo wrednym człowiekiem… M.”<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Ten sam dzień, Rezydencja Malfoyów<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>„Pisanie do Tarquina do akt depresji? Czytam
jego korespondencję, słońce! Tracisz czas… Przyszła pani McT. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>PS. Moja przyszła teściowa upiera się na
styczeń, co sądzisz?”</i> Z koperty wypadł plik zdjęć, wszystkie
przedstawiające różnorodne zimowe aranżacje weselne. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>9 października 1973, Rezydencja McTavishów<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>„Jestem kretynem, który za nic w świecie nie
umie wyrażać emocji. Kocham Cię! Nie wychodź za tamtego idiotę, wybierze mnie,
skończonego kretyna, który jest próżny, pusty, inteligentny, przystojny i wielbi
Cię nad wszystko, nawet ponad Slytherini spryt! (Uwierz, to było bardzo trudno
napisać, mam nadzieję, że Salazar się nie uraził!) L. M.”<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>10 października 1973, Hogwart<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Alir! Proszę
trzymaj mnie, bo upadnę! – wrzasnęła Onis, a trzymany list wypadł z jej ręki. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Co się
stało? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Narcyza
zerwała zaręczyny! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>11 października 1973, Londyn<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Długo
zwlekałeś – rzuciła Narcyza, śmiejąc się głośno. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jak mogłaś
mi to robić! Jesteś tak wredną wiedźmą, że aż się ciebie boję! – mruknął cicho,
wąchając zapach jej włosów. – Nawet nie wiesz, jak się przestraszyłem! Ty naprawdę
przygotowywałaś to wesele? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Oczywiście,
ale wiedziałam, że w porę się opamiętasz i na reszcie powiesz to, na czym tak
mi zależało! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wystarczyło
się spytać! Poprosić o odpowiedź! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Blackowie nie
proszą, my używamy podstępu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Roześmiała się
głośno i namiętnie go pocałowała. Powoli zapominała jak to jest całować
mężczyznę, którego darzy się najprawdziwszym uczuciem, a nie tylko chwilowym
zainteresowaniem. Całe szczęście teraz nie musiała się już niczym martwić. Wszystko
było jak najbardziej na miejscu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>14 października 1973, Rezydencja Balcków<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Niedzielny obiad
u Blacków w ostatnich miesiącach wyglądał tak samo: głowa domu Cygnus siedział
u szczytu stołu. Po jego prawej stronie siedziała Bellatrix, za po lewej
Narcyza. A tuż przed nimi stał wielki półmisek wypełniony żabimi udkami i
ślimakami po burgundzku. Kuchnia francuska nigdy nie była lubiana przez
Cygnusa, ale po tym, gdy w sierpniu, w czasie jego pobytu w Paryżu, przemówił
do niego ślimak prosto z talerza, błagając o życie, zapragnął zgłębić jej
tajemnice! Na każdy obiad sprowadzał ślimaki wprost z Francji, jakby było mu
mało tych przepełniających ogródek, ale jak mawiał: To francuski ślimak
przemówił, więc od francuskiego oczekuję ponownego odzewu!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wiesz, jak
bardzo mnie zawiodłaś, Cyziu?! Matka nie byłaby z ciebie dumna! Najpierw robisz
mi nadzieję, że zostaniesz przyszłą panią Malfoy, później nagle wszystko jest
skończone, a młody Lucjusz wiąże się z Greengrassówną! Kolejny jest młody
Parkinson, i co? Też nic! Później McTavish, cóż może to nie jest ród tak
znamienity, jak nasz, Malfoyów, czy Rosierów, ale mógł już być, co prawda ten
młody nie był za urodziwy, ba, wcale nie był, ale jeśli tylko tego pragnęłaś,
zaakceptowałem! I gdy ja już przełamałem się i zrobiłem sobie nadzieję, widząc
pierścień lśniący na twym palcu, ty wywijasz mi taki numer! Zrywasz zaręczyny,
tak po prostu je zrywasz! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Tatku, ale
nie martw się, mam dla ciebie radosną nowinę! – Narcyza klasnęła w dłonie. Bella
aż zakrztusiła się ślimakiem, widząc siostrę tak radosną. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Widzisz? W
dodatku siostrę chcesz zabić! Same problemy, Cyziu, jesteś taka sama jak matka.
Jej też wszędzie było pełno! A ile się namęczyłem, żeby zdobyć jej serce! Musiałem
dla niej spróbować wsadzić słonia na zaczarowany dywan! To nie było zabawne,
moje drogie, prawie mnie zgniótł, ale wygrałem. Druella, była cudowną kobietą! –
Swoją silną dłonią pukał w plecy najstarszej córki. Bella cała poczerwieniała,
ostatecznie udało jej się wydobrzeć i tylko wychrypiała: wody!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Tato,
zerwałam zaręczyny, ponieważ Lucjusz Malfoy wyznał mi swoje uczucia. Wiesz, że kiedyś
coś do niego czułam, tak jak on do mnie. Okazało się, że stare uczucie nie
wygasło. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jak
wspaniale! – Poruszył gwałtownie dłonią tak, że woda w kieliszku, który trzymał
wylała się na włosy Belli. Podszedł do Narcyzy i ucałował ją w oba policzki. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jestem z
ciebie dumny, Cyziu! Nareszcie ród Blacków, połączy się ze znamienitym rodem
Malfoyów. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Wymieniali
wszelkiego rodzaju opinie, podczas, gdy Narcyza nareszcie doczekała się wody,
podanej przez skrzata. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Slytherinie!
Broń mnie! Przyrzekam, że z nimi zgłupieję, albo umrę z pragnienie – wyszeptała,
kręcąc głową z dezaprobatą. Jak ona wytrzymała tu już tyle lat? To było nie do
pomyślenia, Merlin jej świadkiem, że przez ten czas, już, co najmniej tysiąc
razy powinna wylądować w św. Mungu z objawami zaburzeń psychicznych!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>30 grudnia 1973, Rezydencja Malfoyów<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie wierzę! Nie
wierzę! Jak on w ogóle śmiał? – Statia Greengrass spoglądała z wrogością w
oczach na szczęśliwych Narcyzę i Lucjusza. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Zostawił
cię? Mnie zostawiła ona. Uznała, że każde powinno iść w przeciwną stronę! – mruknął
Perseus Parkinson. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- I to niby wy
czujecie się pokrzywdzeni? – wtrącił nagle Tarquin McTavish. – To nie z wami <span style="text-indent: 30.2667px;"> </span><span style="text-indent: 30.2667px;">zerwano </span><span style="text-indent: 22.7pt;">zaręczyny!</span><br />
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ale
zostaliśmy równie upokorzeni – rzuciła nagle Aries Shafiq. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Tak w ogóle,
to, co to ma być? Zjazd absolwentów? – warknął Perseus. – Stresujecie mnie,
czuję się jakbym znów był w szkole! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Całą piątką
siedzieli przy jednym z najdalszych stolików. Wszyscy równie zdenerwowani i
zrozpaczeni. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Szanowni
państwo! Już zapewne domyślacie się, z jakiego powodu zostaliście tutaj
zaproszeni! – odezwał się Abraxas Malfoy. – Z wielką przyjemnością pragnę
ogłosić zaręczyny mojego jedynego syna, dziedzica: Lucjusza Abraxasa Malfoya z
panną Narcyzą Druellą Black! <o:p></o:p></div>
<br />
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
Charlotte Petrova http://www.blogger.com/profile/00083658984695342486noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-4648186108926168466.post-55291215111468401062016-01-22T20:32:00.001+01:002016-01-29T22:02:30.867+01:00Rozdział 27<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Cześć,
kochani. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Wybaczcie, że
rozdział dopiero teraz. Od razu proszę Was, abyście potraktowali go, jako wstęp
do czegoś, co już dla Was szykuję. Sądzę, że się Wam spodoba :). <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Dziękuję za
opinie pod „Ekscytującym życiem…”, choć przyznam, że szkoda, iż było ich tak
mało. Mam nadzieję, że pod kolejną chętniej wyrazicie swoje opinie. Przy okazji
zapraszam na nią 31 stycznia. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Mam nadzieję,
że rozdział zaciekawi Was, co prawda nie jest aż tak przepełniony humorem jak
zwykły bywać poprzednie, jest to głównie wstęp do czegoś, co dla Was
przygotowuję, jak wspominałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Buziaki! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Charlotte <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
PS -->
Liczę na Wasze szczere opinie! :D<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
Niebezpieczna
gra<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>25 stycznia 2000<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nawet nie
wiesz jak się stresuje, Lucjuszu! Doprawdy, ty nigdy nic nie rozumiesz! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Cyziu,
przerabialiśmy już to! Wiesz doskonale, że mi trudno zrozumieć niektóre…
sprawy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Choć
udawałbyś, że się starasz! – Zacisnęła usta w wąską kreskę i spojrzała na męża
z wyrzutem. On nie rozumiał jak bardzo ważna była ta sprawa! Ile zależało od
podjęcia tej właściwej decyzji! To nie mogło być pochopne, a dokładne,
przeanalizowane. Ostatecznie: najlepsze! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Lucjuszu,
proszę…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ty nie
prosisz – rzucił kąśliwą uwagę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Westchnęła,
ale nie skomentowała tego, jedynie pokręciła głową i przygryzła wargę, jakby
się zastanawiając. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- No dobrze,
Cyziu. Pokaż mi to jeszcze raz. – Rezygnacja w jego głosie była dosłownie
namacalna. Wypełniła pokój i starała się przytłoczyć Narcyzę, ale jej
determinacja miała ostatnie słowo, wygrywała tę walkę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- I…? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie mogę,
Cyziu. Naprawdę nie mogę. Nie widzę różnicy między écru a kremowym,
przepraszam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jak zawsze!
I kto mi teraz doradzi w kolorze serwetek? Idź, nie jesteś mi już potrzebny! –
Oburzona odwróciła się do niego plecami. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Nie miał, co
ze sobą robić! Hermiona zniknęła ponad dwie godziny temu zostawiając go samego
pośród stosu papierów. Rzekomo miała bardzo ważne i bardzo tajne zebranie, na
którym mieli być obecni przedstawiciele departamentów nie tylko brytyjskich,
ale i rosyjskich, francuskich i niemieckich, a także główni strażnicy Azkabanu.
Z tego, co mu było wiadomo szykowała się jakaś większa afera dotycząca
śmierciożerców. Robiło się coraz ciekawej! Ale cholera, czemu nie mógł tam
być?! Tylko musiał siedzieć tutaj i bawić się w sekretarkę?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nienawidzę
jej! – warknął prze zaciśnięte zęby i podstemplował kolejny akt. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Kogo? – W
drzwiach pojawiła się młoda kobieta. Uśmiechała się kokieteryjnie. Zmarszczył
tylko brwi, niezbyt zainteresowany jej osobą. – Nazywam się Clarissa Clare i
szukam pani Granger. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Draco
Malfoy. Jak chyba pani zauważyła jest nieobecna, chyba, że sądzi pani, iż
ukryłem ją pod tamtym plikiem kartek? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Zaśmiała się
głośno i zatrzepotała rzęsami. Draco spojrzał na nią z kwaśną miną. Nie miał
najmniejszej ochoty na flirt, zwłaszcza z kobietą, która nie była Hermioną.
Powoli się staczał, ale cóż poradzić? Miłość w jego przypadku całkowicie go
ogłupiła. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- W takim
razie może to pan mi pomoże? – zapytała z nadzieją Clarissa. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Słucham?
Jaka to sprawa? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Clarissa
weszła do gabinetu i kokieteryjnie kołysząc biodrami podeszła do fotela przed
biurkiem. Z gracją na nim usiadała i swoimi dużymi oczami spojrzała na niego z
niekrytym zachwytem. Skrzywił się lekko. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Widzi pan,
potrzebuje pewnej informacji… Jest ona wyjątkowo ważna, ale i niebezpieczna. –
Poruszył się na krześle wyraźnie zainteresowany. – Mianowicie mój szef, bardzo
cierpliwy, a zarazem potężny człowiek poprosił mnie bym ją zdobyła. Długo czasu
zajęło mu obmyślenie wszystkiego tak by nic nie przeszkodziło mu w
zrealizowaniu jego planów. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jakich
planów? Kim pani jest? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wiedza jest
zgubą, lepiej nie posiadać jej zbyt dużej. – Uśmiechnęła się drapieżnie i
powolnie wstała. Zaczęła przeglądać teczki leżące na biurku w nieładzie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Czego pani
chce? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Waszej
strategii – odparła z uśmiechem i wyciągnęła różdżkę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie możliwe
jest, żeby udało im się dostać do więzienia. Ochrona jest zbyt silna, procedury
zbyt rygorystyczne, a strażnicy zbyt bezwzględni – odparł z powagą jeden z
dowódców. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wiadomość,
którą wczorajszego wieczoru odebraliśmy, mówi nam jasno, że więzienie zostanie
zaatakowane, tak samo jak główne archiwa poszczególnych departamentów – rzuciła
Hermiona i zmrużyła oczy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie
powinniśmy panikować. Nie jest on tak groźny, już raz został unieszkodliwiony –
powiedziała kobieta z wyraźnym rosyjskim akcentem. Jej twarz była pozbawiona
zmarszczek mimo wieku. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Chciałaś
powiedzieć: prawie został, Maryse. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie należy
panikować, panno Granger. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- To nie
panika, a stwierdzenie faktów, panie Fray.
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- To aż
zabawne jak bardzo się nie znosicie – rzucił swobodnym tonem Harry. Spoglądał
na przyjaciółkę i szefa brytyjskiego Departamentu Międzynarodowej Współpracy
Czarodziejów ze znudzeniem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wracając do
tematu, Harry. Sądzę, że powinniśmy jeszcze raz przedyskutować sprawy akcji. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Przecież
wszystko jest postanowione! – warknął Fray. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Zaczyna mi
pan działaś na nerwy i jeszcze trochę, a nic nie stanie mi na przeszkodzie
rzucenia na pana drętwoty! – odparła gniewnie Hermiona. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Widać, że ma
pani problemy emocjonalne, panno Granger. Ktoś taki nie może sprawować funkcji
szefa Biura Aurorów. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Dla
przypomnienia: to ja jestem szefem, ona jest zastępcą – wtrącił się Harry. Może
i nie był tak wybitnym strategiem jak Hermiona, ale to on był szefem! Halo, czy
kogoś to interesowało?! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Może to pana syn ma ją pełnić? – rzuciła
ironicznie. – Sądzę, że nie. Maksymilianie – zwróciła się do jednego ze
stojących pod ścianą aurorów – proszę wyprowadzić pana Fray’a zbrzydło mi
patrzenie na jego paskudną… buzię! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Powiem o
wszystkim Ministrowi! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jak już
będziesz w gabinecie to zapytaj się go, proszę, kiedy w końcu zagra ze mną
partyjkę szachów. Wypadałoby, aby w końcu wygrał, możesz dodać, że jestem nawet
skłonna się poddać. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- To było
nieczyste zagranie, Hermiono – westchnął Harry, gdy Fray opuścił Salę. –
Naprawdę nieczyste. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Sterylna
czystość dozwolona jest w szpitalach, a nie polityce – rzuciła. – Panie
Glukhovsky, co pan sądzi o podwojeniu liczby aurorów? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Byłoby to
właściwym zagraniem. Zwłaszcza, że chodzi tu o sprawy niezwykle niebezpieczne. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Zważywszy na
to, że informacja została przekazana z pierwszej ręki ja również nie mam ku
temu żadnych obiekcji – poparła pomysł Leokadia Saint-Exupéry, szefowa
francuskiego Biura Aurorów. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- A więc
ustalone – odparła triumfalnie Hermiona, gdy pozostali reprezentanci również
wyrazili swoją aprobatę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Pozostaje
jeszcze tylko kwestia dalszych działań. Musimy zaatakować, ale tak, aby nie
mógł kontratakować. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Tutaj sprawa
jest zaskakująco prosta, pozwólcie, że zapoznam was z małymi szczegółami. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Małymi? –
zapytała podejrzliwie Maryse. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie można
wiedzieć wszystkiego. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- W co pani
pogrywa, panno Granger? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- W dość
niebezpieczna grę, panie Glukhovsky – odparła spokojnie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wydajesz się
być bardzo przekonujący, Malfoy – zauważyła Clarissa. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
Przekonujący, w czym? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- W swoich
działaniach. Nie mogliśmy uwierzyć, że ty - śmierciożerca z krwi i kości –
oddaliłeś się od Pana na tyle, by zacząć pracę dla wroga! W dodatku
największego! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ah, więc to
o to chodzi. Zapewne jesteś tu z rozkazu Jugsona. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Umiesz
wyciągać wnioski. Gratuluje. To smutne, że nie ma cię z nami w chwili, gdy
zaczynamy się odradzać. – Ręka Draco mocniej zacisnęła się na różdżce. Czekał
na dogodny moment. – Jesteśmy wszędzie i nawet o tym nie wiecie. Jesteśmy
wszędzie i wszędzie was obserwujemy. Działamy w ukryciu, ale to tylko przejściowe.
Jugson obiecał nam, że poprowadzi nas znów ku chwale. Razem z Rowlem i paroma
innymi… osobistościami wdrążył plan w życie, szkoda, że Rowle okazał się na
tyle głupi, że dał się złapać, nawet go polubiłam. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- To wy
jesteście głupi sądząc, że uda wam się wygrać, Her… Granger wam na to nie
pozwoli. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Szanowna
pani auror będzie zbyt zajęta ratowaniem ludzi z opresji, by zająć się
śledzeniem nas, łapaniem, w dodatku i tak nie będzie miała, gdzie nas zamknąć…
Azkaban niedługo przestanie być więzieniem. Jak mówią: każda twierdza jest do
zdobycia, zwłaszcza, gdy w grę wchodzi ogień. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jesteście
szaleni – mruknął Draco. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Szczerze ci
powiem, że jestem zawiedzona brakiem zainteresowania z twojej strony. Wziąłbyś
przykład ze swoje przyjaciółki Parkinson. Nie musieliśmy jej zapraszać sama do
nas przyszła. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Pansy? Ona
nie mogła… - Przypomniał sobie jak zaskoczony był, gdy dowiedział się, że
rzekomo pracuje dla aurorów. A więc, to była zmyłka. Pansy tak naprawdę była po
stronie śmierciożerców. Więc, dlaczego pomogła zamknąć Rowle’a? I Traversa, i
Selwyna. A może to też była tylko zmyłka, może nie chciała się wydać? Zrobiła
to, żeby zdobywać informacje dla przestępców, pozwoliła im wygrać, dlatego, że
wiedziała, że i tak uciekną. – Och, Pansy, dlaczego?! – pomyślał zrezygnowany. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Owszem,
mogła. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Co wy jej
zrobiliście? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nic. Mówił
ci ktoś, że jesteś przystojny? Szkoda będzie tak ślicznej buźki, zresztą i tak
nie chcesz zdradzić strategii. Najwidoczniej będę musiała sama jej poszukać,
tymczasem przyjemnej drogi do piekła – mruknęła z uśmiechem. – Ava…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Expelliarmus!
Drętwota! – krzyknął szybko. Z determinacją i złością. Ciało kobiety z łoskotem
upadło na podłogę. Jej spojrzenie był rozkojarzone, ale przesycone wściekłością
i nienawiścią. Od razu wysłał wiadomość po Granger. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Nie trzeba
było długo na nią czekać, pojawiła się chwilę później w eskorcie dwóch
strażników. Spojrzała na niego z niezrozumieniem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Długo
czekałeś – mruknęła Hermiona i podeszła bliżej kobiety. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Musiałem
dowiedzieć się odpowiednich rzeczy – odparł spokojnie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie, nie
miałeś takiego prawa. Twoim obowiązkiem było niezwłoczne rzucenie zaklęcia i
poinformowanie mnie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Słucham?!
Chyba źle cię zrozumiałem, Granger. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Zabierzcie
Clarissę Clare do Sali Obrad, Harry Potter przekaże wam dalsze instrukcję –
zwróciła się do dwóch mężczyzn. Gdy zniknęli za drzwiami spojrzała na Malfoya.
Stał dziwnie zirytowany, jakby zezłoszczony. Nie rozumiał, o co chodzi. –
Zbieraj się. Idziemy do miejsca, o którym nikt nie pomyślał, żeby obserwować. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Czyli? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Odwiedzić
naszą szaloną parkę – mruknęła tylko to w odpowiedzi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Zmrużyła
niebezpiecznie brwi. To była walka z gatunku tych na śmierć i życie. Nie mogła
się cofnąć, gra się rozpoczęła i nic nie wskazywało na to, żeby miała się
skończyć. Nie miała zamiaru się poddawać. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
Kapitulujesz? – zapytał szyderczo mężczyzna. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nigdy,
zapomnij o tym! – warknęła. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Nie da mu tej
satysfakcji, stawka była zbyt wysoka, nie poświęci się! Czekała na jakikolwiek
ratunek, ale ten nie nadchodził. Bała się zrobić kolejny krok, ale nie miała
wyjścia… Jeszcze chwila, sekundy mijały, tworzyły się minuty… Czuła jak
kropelki potu zbierają się na jej czole, gdy stawiała kolejny krok do przodu..
Nie! Nie, nie nie!!! Niech Merlin ma ją w opiece…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Przegrała.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Szlag –
mruknęła Rose. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wygrałem – rzucił
radośnie Blaise. – Właśnie zbankrutowałaś. – Wskazał dłonią na rozłożoną
planszę do czarodziejskiego biznesu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Po prostu
miałeś lepsze lokalizację. Dziurawy kocioł jest bardzo dochodowy! – mruknęła. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie tak jak Stadion
Czarodzieja, ty po prostu nie umiesz dostrzegać atutów swoich nieruchomości –
odparł śmiejąc się głośno i powolnie zbierając swoje monety. Tak, by
podświadomie liczyła ich ilość. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jesteś
okrutny – warknęła i wydęła lekko usta. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- A z ciebie
jest straszna bizneswoman. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nigdy więcej
z tobą nie zagram! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Zawsze tak
mówisz. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Nagle znikąd w
salonie, tuż przed Blaisem i Rose, zmaterializowali się Draco i Hermiona. Panna
Granger spojrzała na minę Rose i planszę i roześmiała się głośno. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Znów cię ograł?
Po co w to grasz skoro nie umiesz, Rose. A ty Blaise okazałbyś jej, choć trochę
wyrozumiałości – stwierdziła uśmiechając się szeroko. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- I kto to
mówi, co?! To ty zawsze ogrywasz ją w karty. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Tak,
oczywiście – mruknęła Rose. – Mówcie, jaka to okropna jestem w jakiekolwiek
gry. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Kiedy to
prawda! – rzucił nagle Draco. – Ostatnio, gdy odwiedzałem Blaise’a wygrałem z
tobą w szachy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie martw
się, Rose! Brak talentu do gier wynagrodzono ci w urodzie! – powiedział z
uśmiechem Blaise. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Prychnęła
tylko i odwróciła głowę. Nie mogła jednak wytrzymać i po chwili zaniosła się
śmiechem wraz z pozostałymi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Co was sprowadza
w moje skromne progi? – zapytał po chwili Zabini. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Potrzebne
nam miejsce, gdzie w spokoju moglibyśmy przedyskutować pewne… kwestie – odparła
Hermiona. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ah,
rozumiem, tajna schadzka. Blaise powinieneś udzielić zgody na to, aby tych
dwoje kochanków mogło dać upust swej miłości. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Kwestie wagi
państwowej – dodał po chwili Draco. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jak wolicie
to nazywać – odparł Blaise. – Chodź, Rose, dajmy im chwilę samotności. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Gdy już mieli
zniknąć za drzwiami obydwoje oberwali poduszkami. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Patrz, jacy
zgodni! – mruknęła do Blaise’a Rose. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- To takie
romantyczne. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Kolejne
poduszki mknęły w ich kierunku. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
odczekała chwilę, po czym odezwała się spokojnie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Co ci
powiedziała?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Że pracuje
dla Jugsona, chciała strategię misji, którą ostatnio omawiano. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Tyle to ja
wiem – mruknęła kpiąco. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Pansy, Pansy
Parkinson jest… Ona was okłamuje! Nie wierzcie w jej słowa, ona też dla niego
pracuje. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Mhm… –
westchnęła Hermiona. – Coś jeszcze?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Zebrali
armie, mają zamiar spalić Azkaban, wypuścić więźniów, zabijać ludzi. Wspominała
coś o tym, że przez to będziesz zbyt zajęta na uganiania się za nimi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nic
ciekawego… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Granger!
Cholera! Wyglądasz seksownie, gdy tak spoglądasz ze znudzeniem, ale to już
przesada. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Sądziłam, że
powie ci coś interesującego, szkoda, że tak nie było. No cóż, wracamy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Żartujesz,
prawda? – Patrzył na nią z irytacją. – Nie, ty nie żartujesz! Jak możesz tak
zlewać to, co do ciebie mówię! Halo, mnie się nie olewa! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Masz wysokie
mniemanie o sobie – odparła z uśmiechem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Oczywiście,
że tak, jak mógłbym nie mieć, jestem Malfoyem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Powiedz mi,
proszę, czemu przy każdej możliwej okazji podkreślasz to jak masz na nazwisko? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Zboczenie
rodzinne. – Jego rozbrajający uśmiech ani trochę nie rozproszył Hermiony, choć
taki był jego zamiar. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Dość dziwne
zboczenie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ciesz się
lepiej, że znasz tylko to… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- A jest ich
więcej? – zapytała z ciekawością. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Każdy ma
jakieś tajemnice. Rodzinne, osobiste, albo zawodowe… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- I tak nic ci
nie powiem – odparła z uśmiechem. Przybliżył się do niej, zatrzymał się bardzo
blisko i z ciekawością spoglądał w oczy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- A jeśli
poproszę?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Zabawne.
Znam cię dość długo, żeby móc wywnioskować, że ty nie prosisz – stwierdziła z
uśmiechem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- A jeśli to
zrobię…? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Najpierw
musiałbyś to zrobić. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wolałbym
mieć gwarancję – odparł lekko przekrzywiając głowę i unosząc kącik swoich ust.
Jego uśmiech wydawał się być ironiczny, a jednocześnie świadczył o pewności
siebie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wolałabym to
usłyszeć. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Proszę… -
powiedział cicho przeciągając litery. Delikatnie pochylił się w jej kierunku i
już miał ją pocałować, gdy z uśmiechem mu przerwała. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie, Malfoy.
Nic ci nie powiem. – Pstryknęła palcami, a po chwili zniknęła z cichym
odgłosem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Zdezorientowany
Draco rozejrzał się wokół siebie, ale nic nie powiedział. Sam po chwili się
teleportował. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- A było tak
blisko! – warknął Blaise. – Nie wierzę, musisz koniecznie porozmawiać z
Granger. Już prawie mieliśmy ich w garści. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Idioto, ona
zrobiła to specjalnie! – rzucił Rose. Pochyliła się i podniosła z ziemi
kawałeczek pergaminu. Magiczna wiadomość. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>Nie ładnie podglądać…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Serio –
mruknął Blaise. – Granger to prawdziwa Ślizgonka. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Też to
zauważyłeś? – odparła z ironią Rose. – Jej się nie daje nigdy przechytrzyć! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- To jak nam
się to udaję? Plan i w ogóle?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Może ona
tylko pozwala nam tak myśleć… – Sama siebie zaskoczyła tym stwierdzeniem. <o:p></o:p></div>
Charlotte Petrova http://www.blogger.com/profile/00083658984695342486noreply@blogger.com21tag:blogger.com,1999:blog-4648186108926168466.post-78243237147550297432016-01-12T23:57:00.003+01:002016-01-13T20:02:26.227+01:00Ekscytujące życie, cz. 1<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Cześć,
kochani! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Zapraszam na „Ekscytujące
życie cz. 1”. Postanowiłam podzielić miniaturkę na części, gdyż każda część
odnosi się do określonych etapów życia bohaterów. Mam nadzieję, że Wam się
spodoba. Piszcie, co o niej sądzicie i czy jesteście zaskoczeni bohaterami! :D</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Buziaki,</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Charlotte. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
Ekscytujące
życie państwa Malfoy: początek</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>1 września 1966, Hogwart<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>- Nie ma innej opcji… No, po prostu nie ma!
Taka dystyngowana, taka ironiczna, sarkastyczna! Slytherin, zdecydowanie… Ale
inteligencja… Ho, ho! Toż to prawdziwy Ravenclaw, ale nie mogę! Straciłbym
wiarygodność. Moja reputacja ległaby w gruzach. Kto wie: może by mnie zwolnili?!!<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>- Zdecyduj się wreszcie, bo niszczysz moje
włosy! <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>- Dobrze już, dobrze! Chociaż, no wiesz, ja
muszę się po….<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>- Czekam! <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Slytherin!!!
– wrzasnęła tiara. Zadowolona szatynka zeszła z taboretu, swoją drogą
strasznie niewygodnego! Była pewna, że jej nowiusieńka spódnica się pogniotła!
Jak można tak traktować kobiety? Gdzie tu wychowanie? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Witamy w
Slytherinie, Narcyzo Black – powiedział z zadowolonym uśmiechem Prefekt
Naczelny Domu Węża</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- To siostra
Bellatriks? – zagadnął jeden z siedzących przy stole chłopców. – Ładna… I jakie
ma włosy! Szkoda, że nie jest na naszym roku… - Westchnął głęboko, opluwając
przy tym siedzącego na przeciwko kolegę. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Co ty
robisz?! – warknął. – Nie nauczyli cię, jak zachowuje się szlachta? Może nie
nadajesz się do noszenia tytułu szlachetnie urodzonego?! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Chłopak zrobił
się czerwony jak piwonia. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Co o niej sądzicie…?
– spytał ponownie, po dłuższej chwili.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Normalna,
jak każda inna dziewczyna – rzucił oschle ‘ten opluty’. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Patrzycie
właśnie na moją przyszłą żonę… – Nagle, zupełnie niespodziewanie odezwał się
blondyn, do tej pory siedzący cicho, uważnie obserwując. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Niby,
dlaczego? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Bo zanim ty,
choć zrobisz krok, ona już będzie moja – odparł z ironią i napił się soku
dyniowego, triumfalnie patrzył swojemu koledze – Perseusowi Parkinsonowi III,
teraz już przeciwnikowi, w oczy. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>7 listopada 1969, Hogwart<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Black!
Black! Jak się nie odwrócisz to rzucę na ciebie Petrificusa! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Zrezygnowana
dziewczyna przystanęła na środku korytarza i z kwaśną miną odwróciła się do
biegnącego w jej stronę młodego mężczyzny. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Czy ty nie
masz, co robić ze swoim życiem, Malfoy? – warknęła.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ależ to ty
jesteś moim życiem! – odparł pełen entuzjazmu. Nawet nie drgnęła, wciąż patrząc
na niego z niechęcią. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Tak trudno
zrozumieć, że nie jestem tobą zainteresowana? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jesteś, ale
jeszcze o tym nie wiesz… - powiedział. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Więc, co
chcesz? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Chyba
żartujesz? Ja mam rozmawiać przy nim? Bez przesady! – Z odrazą patrzył na jej
towarzysza: Tarquina McTavisha, chłopca zbyt wysokiego, zbyt chudego, w dodatku
ze zbyt dużym trądzikiem i ulizanymi włosami! Nie rozumiał jak TAKA dziewczyna
może zadawać się z TAKIM chłopakiem! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie mów mi
jak mam żyć! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ktoś musi… -
Po chwili dodał widząc jej nieugiętą minę – Dobra, stój sobie tu, Rybo – rzucił
do Tarquina. Ten poczerwieniał ze złości, ale się nie odezwał. – Pójdziesz ze
mną do Hogsmeade…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Czy to było stwierdzenie?
To już jest lekka przesada! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Przesadą
będzie twoja odmowa, choć w nią wątpię! – Roześmiał się. Był pewny, że mu się
nie oprze! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Zdziwisz
się.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Niby, czemu?
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Bo odmawiam!
– Odwróciła się i ruszyła w kierunku lochów. Ponownie zaangażowała się w wyjątkowo
intrygującą rozmowę z Tarquinem na temat zmiany jego fryzury. Była więcej niż
przekonana, że w włosach dłuższych byłoby mu ponadprzeciętnie. Możliwe, że
nawet kilka dziewczyn zwróciłoby na niego uwagę! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Malfoy stał w
lekkim osłupieniu. Ona. Właśnie. <span style="letter-spacing: 2.1pt;">ODMÓWŁA!
JEMU!</span> To było nawet smutne. Mrugnął raz, drugi, trzeci i nic! Wciąż słyszał
te słowa: nie, Nie, NIE, <span style="letter-spacing: 2.1pt;">NIE</span>. Jakim
cudem?! Przecież to było niemożliwe! On Lucjusz Abraxas Malfoy właśnie został
odrzucony. Slytherinie, pomocy!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Black!
Black! Zaczekaj… proszę! – Biegł za nią na tyle, na ile tylko pozwalały mu na
to nowiutkie, niestety ze śliską podeszwą, buty. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Umiesz
powiedzieć, proszę? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wyjątkowo
dla ciebie. Czy zechcesz się ze mną umówić? Uwierz mi: nienawidzę prosić i
pytać – warknął. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Że
nienawidzisz to wiem, nie musisz mówić. W
dodatku, w zaproszenie mnie wkładasz zbyt mało serca. Postaraj się bardziej… –
Zachęciła go z podłym uśmieszkiem. Zmrużył oczy, ale wyciągnął różdżkę i
wyczarował piękny bukiet. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Umówisz się
ze mną?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wciąż zbyt
mało… hmm, energii, spontaniczności, pasji! – odparła z błyskiem w oku.
Westchnął ze złością, ale nie odpowiedział. Wyczarował czekoladki. Stanął przed
nią z prezentami i z nadzieją na nią spojrzał, uśmiechając się delikatnie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Cyziu, czy zechciałabyś
pójść ze mną jutro do Hogsmeade, proszę? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Uśmiechnęła
się delikatnie, przyjęła od niego prezenty i ponownie stanęła naprzeciwko niego.
Jego uśmiech poszerzył się, już wiedział, że wygrał. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Przykro mi,
ale nie. Jestem już umówiona – odparła z triumfalnym uśmiechem i zabierając czekoladki,
i bukiet zniknęła w pokoju wspólnym Ślizgonów. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Tak Lucjusz
Malfoy został upokorzony przez Narcyzę Black, zresztą, nie ostatni raz. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>12 lutego 1970, Hogwart<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Nie mogła w to
uwierzyć! Nie mogła! On! Jak on mógł jej to zrobić i to jeszcze, z kim?! Z tą
wywłoką Statią Greengrass! Jakim cudem tak szybko zmienił obiekt zainteresowania?
A co z nią? Latał za nią już czwarty rok i nagle sobie odpuścił? Nie, nie mogła
uwierzyć w te parszywe plotki. Nazywa się Narcyza Black i nie pozwoli, by ktoś
nią pogrywał! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Narcyza! Jak
miło cię widzieć! – Niespodziewanie do jej stolika przysiadła się Statia,
wyraźnie szczęśliwa i zadowolona. Narcyza nie cierpiała jej, zresztą z
wzajemnością! Statia, mimo że była starsza od Lucjusza, była nim wyraźnie zainteresowana,
nie ukrywała tego i na każdym kroku go adorowała. A Malfoy, jak Malfoy: uwielbiał
być w centrum zainteresowania. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Witaj.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Masz jakąś
kwaśną minę? Coś się stało? Zresztą nie mów, popsujesz mi jeszcze humor! –
Roześmiała się głośno, piskliwie, aż Narcyzę zabolały uszy! – Słyszałaś nowinę?
Lucjusz i ja jesteśmy parą, prawda, że cudownie? Och, on za mną wyraźnie
szaleję! Ja zresztą za nim też, ma zamiar przedstawić mnie rodzicom, czyż to
nie cudowne? W dodatku wydaję mi się, że to coś poważniejszego, cudownie po
prostu! Być może nie długo będę się nazywała Statia Malfoy! Cudownie, cudownie!
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Narcyza
zacisnęła zęby. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Cudownie,
naprawdę, cudownie – odparła lodowatym głosem. – Nigdy ci nie mówiłam, ale masz
cudowny nos, idealny wręcz, zastanawiałaś się kiedyś, czy wciąż byłby tak cudowny,
gdyby się złamał? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie,
dlaczego? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Cudowne
przypadki się zdarzają – warknęła Narcyza.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
BUM, HRRZ –
odgłos uderzenia i łamania przeszył panującą w bibliotece ciszę. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Następnego
dnia po szkole rozeszła się plotka o zakończeniu związku Statii i Lucjusza, w
dodatku zakończyła go panna Greengrass, jako powód podając ból cudownego nosa,
zaskakujące…? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>19 lipca
1970, Rezydencja Blacków<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Serdecznie
dziękuję za przybycie, panie Ministrze, jestem niezmiernie szczęśliwa, że
zaszczycił pan swoją obecnością moje przyjęcie urodzinowe! – Narcyza delikatnie
ukłoniła się i uśmiechnęła się tak, jak młodej damie przystało. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- To ja
dziękuję za zaproszenie, jestem bardzo szczęśliwy, że mogę uczestniczyć w
przyjęciu z okazji tak ważnego dla ciebie święta, madame. – Wręczył jej
prezent, pocałował dłoń i poszedł przywitać się z jej ojcem i siostrami. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Madame, jak
to wyjątkowo brzmi… - Zacmokał ktoś tuż obok niej. Odwróciła się, niby z
niechęcią… Spojrzała na niego, mrużąc oczy. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Serdecznie
dziękuję za przybycie, panie Malfoy, jestem niezmiernie szczęśliwa, że
zaszczycił pan swoją obecnością moje przyjęcie urodzinowe – wyrecytowała z
pamięci. – Ale może już pan iść…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Roześmiał się
głośno. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jakaś ty
zadziorna, w tym wieku? Nie szalej tak… </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Malfoy, powiedziałabym,
że mnie zaskoczyłeś swoją odpowiedzią, ale nie, bo znam już tego typu teksty na
pamięć! Bądź w końcu oryginalny! Zaskocz mnie! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Rzucasz mi
wyzwanie? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Owszem,
Malfoy. Zaskocz mnie… </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Z
przyjemnością. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Podszedł do
niej i nie bacząc na jej zdziwioną minę, pocałował ją mocno, z pasją. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wszystkiego
najlepszego – szepnął jej do ucha i wręczył prezent. Tak jak inni goście
skierował się w kierunku jej ojca; tym razem jednak, był on wyraźnie zainteresowany,
a nawet zadowolony. W jego głowie już kiełkował plan małżeństwa jego córki z
młodym Malfoyem, a dzięki temu wprowadzenia jego rodziny do najbogatszego rodu
w Wielkiej Brytanii! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>14 grudnia 1970, Hogwart<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
To było
bardziej niż tragiczne! Zaczynał się zastanawiać, czy z nim wszystko w
porządku! Od czasu pierwszego pocałunku z Narcyzą mijało niedługo pół roku, a
tu wciąż nic! Poza kilkoma nic nieznaczącymi spotkaniami i pocałunkami wszystko
stało w miejscu. Ba! Narcyza już od miej więcej miesiąca zaczęła wymigiwać się
od spotkań z nim, coś było na rzeczy! Zmrużył oczy, gdy usłyszał głośny śmiech
dobiegający zza zakrętu. Jakże go korciło, by zajrzeć…, to był dla niego szok! Narcyza
Black, pociągająca szatynka, stała sobie jak gdyby nigdy nic, śmiała do łez i
wymieniała ślinę z Perseusem Parkinsonem III. Nie wierzył własnym oczom,
przegrał. Przegrał z Perseusem, to on, Lucjusz Abraxas Malfoy miał wykiwać
jego, a nie odwrotnie. Tymczasem to zanim Lucjusz się obejrzał Perseus zabrał
mu Narcyzę sprzed nosa, dosłownie! Zacisnął dłonie, prychnął zdegustowany i
spokojnym krokiem przeszedł przez korytarz, nie zaszczycając nawet jednym
spojrzeniem Narcyzy, a tym bardziej Perseusa! Następnego dnia Hogwart donośnie
plotkował o końcu głośnego romansu Malfoya z Blackówną i odwrotnie. Jeszcze następnego
o związku Narcyzy z Parkinsonem, a już ostatniego o złamanym nosie Perseusa. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>30 czerwca 1971, Hogwart<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Pożegnanie
klas siódmych dłużyło jej się niemiłosiernie. Po wakacjach wróci do Hogwartu i
będzie sama(prawie sama…): żadnego ubiegającego się o jej względy Malfoya,
oczarowanego nią Perseusa, jedynie cichy adorator Tarquin, nic szczególnego. Zresztą
i tak planowała skupić się na nauce. W dodatku związek z Perseusem ciążył jej
nieubłaganie! Krzyczał tylko: zrzuć mnie, cholero, bo już nie mogę! A serce
rwało się ku tej odpowiedzi, bo wciąż chciało Malfoya! Zrozum tu jej serce? Niby mówi nie, bo takie
niedostępne, później tak, tak, TAK, ba, już ma podane na tacy serce Malfoya i
wtedy wyskakuje z nie, strzela focha i idzie do Perseusa, czemu? Bo chce czegoś
nowego… Jest długo, aż zbyt długo jak na siebie z sercem Perseusa i znów nie,
bo tym razem chce wrócić na stare ‘śmieci’. Cholerne serce i tyle! W dodatku, co
z tego, że chce, po Hogwarcie krążą plotki, że Malfoy związał się z Statią. Głupie
serce!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Kochanie,
wszystko w porządku? Wydajesz się zirytowana… </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wiesz, co,
Perseus? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Tak,
skarbie? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Z nami
koniec, szczęścia w przyszłości życzę! – Uśmiechnęła się przepraszająco i
pognała w kierunku lochów. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Ostatnią
plotką, jaka obiła się o uszy Malfoya zanim opuścił Hogwart była informacja, że
Perseus Parkinson III został w wielkim stylu rzucony przez, jak myślał, swoją
przyszłą żonę! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>12 lipca 1973, Londyn<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Była już
więcej niż przekonana o tym, że dziś się jej oświadczy! Na pewno to był ten
dzień! Niby, dlaczego zabierałby ją do tak cudownej restauracji, (pomijając
fakt, że chodzili tam przynajmniej dwa razy w tygodniu) kupował jej bukiet tak
cudownych kwiatów, (dawał je jej za każdym razem, gdy się spotykali, ale to też
nie jest ważne…) ubierał swój najdroższy garnitur, w którym cudownie wyglądał,
(wszystkie garnitury były równie drogie, w każdym wyglądam równie cudownie, był
bardzo przystojny…) zdecydowanie musiał być jakiś powód. Na sto procent! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Odsunął jej
krzesło, zamówił wino i rozmawiali tak jak zawsze, czyli on słuchał, ona
mówiła: o nowych butach, torebkach, niespodziewanej ciąży ciotecznej wnuczki
kuzynki jej babki ze strony matki. Nic szczególnego. Nagle nastał ten moment. Aż
wstrzymała oddech. To właśnie ta chwila. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Chciałbym
powiedzieć ci coś ważnego, mam nadzieję, że zrozumiesz moją decyzję – zaczął Lucjusz.
Oczywiście rozumiała ją doskonale, jakżeby inaczej. Nic dziwnego, że pragnie
się z nią ożenić! Jest taka cudowna, że aż boli! Oczywiście nie ją…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Tak,
Lucjuszu? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Zbierałem
się na to od dłuższego czasu, ale teraz wiem, że tę decyzję powinienem podjąć już
dawno temu. Przykro mi, ale wydaje mi się, że powinniśmy zakończyć nasz
związek, on nie ma przyszłości, mijamy się, sama rozumiesz… </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Oczywiście,
zgadzam się! – wrzasnęła szczęśliwa. – To niesamowite, czekałam na tę chwilę
tak długo, że…. Czekaj, co? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Naprawdę?
Cóż nie spodziewałem się aż tak entuzjastycznej reakcji, ale cieszę się, że nie
robisz żadnych scen, nienawidzę tego. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Czy ty ze
mną zrywasz? – warknęła bliska łez. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Emm, tak. Przecież
przed chwilą powiedziałaś, że jesteś szczęśliwa z tego powodu…? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Myślałam, że
mi się oświadczyłeś, kretynie! Jak możesz mnie zostawić?!! Mnie!!! Zniszczę cię,
rozumiesz?! Nie będziesz miał życia! Oczernię cię, mnie się nie zostawia, nie porzuca,
nie odtrąca, to ja Statia Greengress to robię! Z nami koniec! Żegnam! – Odepchnęła
od siebie talerz, ze złości przewróciła kieliszek i przemaszerowała przez
restaurację z wysoko uniesioną głową (prawie się przy tym przewracając). Gdy
odźwierny chciał odtworzyć przed nią drzwi, warknęła na niego, chwyciła za
klamkę i wychodząc trzasnęła nimi z całej siły. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Malfoy oparł
się wygodnie o oparcie krzesła i napił łyka szampana. A miała nie robić scen,
przecież wie, jak go to drażni…. </div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 22.7pt;">
CDN</div>
Charlotte Petrova http://www.blogger.com/profile/00083658984695342486noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-4648186108926168466.post-39984922186817154972015-12-31T19:39:00.000+01:002016-01-11T21:05:18.129+01:00Rozdział 26<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Kochani, życzę
Wam udanego Sylwestra, nie pijcie zbyt dużo! :3 Wspaniałej zabawy w cudownym
towarzystwie i oczywiście udanego wskoku do Nowego Roku. Aby był udany i w stu
procentach taki, jakim go sobie wymarzyliście. Aby marzenie, których nie udało
Wam się spełnić w roku 2015 ziściły się w nowym. Wszystkiego, co najlepsze! :*</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Na <i>Ekscytujące
życie </i>zapraszam <b>12.01.2016</b>
(Serdeczne pozdrowienia dla Lennox :D :* )</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Buziaki! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Charlotte </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
PS -->
Oczywiście – jak zawsze ja – liczę na Wasze opinie! Naprawdę mi na nich
zależy! Nie bójcie się pisać, ja nie gryzę! :D :) </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
Analiza</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>24 stycznia 2000<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
W skupieniu
pochylała się nad mapami i różnego rodzaju papierami. Analizowała. On też to
robił. Analizował ją, cały czas, na okrągło, kończył i zaczynał od początku.
Chciał tak wiele, a jednocześnie zastanawiał się, po co to? Jaki ma sens? Chociaż,
jakby tak na to spojrzeć z innej strony, dokładnie z takiej, z której było
dobrze widać jej niesamowitą figurę (!) to sens był i to <span style="letter-spacing: 1.0pt;">OGROMNY</span>! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wydaje mi
się, Harry, że Lucas mógłby wejść, o tędy – placem wskazała miejsce na planie,
a głową kiwnęła w kierunku niskiego szatyna – a ja weszłabym, o tędy, co
sądzisz? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wiesz… to
bardzo ryzykowne – mruknął niepewnie. Hermiona warknęła i zmrużyła oczy. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Malfoy!
Chodź tutaj! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Czego ty
kobieto znów chcesz? – Westchnął przeciągle i podniósł się z wygodnego fotela. I
tak nie miał pojęcia, o czym teraz mówili. Miał ciekawsze zajęcia niż słuchanie
ich nudnego paplania. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Dużo chcę,
takie życie – mruknęła i machnęła różdżką nad stołem. Wszystko, co do tej pory
zaplanowała z Harrym i kilkoma strategami zniknęło. – Zobaczymy jak słuchałeś
na lekcjach. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Co mam
zrobić? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- A jak
myślisz? – prychnął Phil, muskularny facet, współpracownik Lucasa.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Cicho! –
rzuciła Hermiona. – Sporządź plan akcji. Na tym między innymi polegać powinno
twoje zadanie. Jako <span style="letter-spacing: 1.0pt;">mojego pomocnika</span>.
– Zaakcentowała ostatnie słowa.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Tak
właściwie wolę określenie zastępca zastępczyni. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Chciałeś
powiedzieć <span style="letter-spacing: 1.0pt;">szefowej</span>! – wycedziła. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Chciałaś
powiedzieć <span style="letter-spacing: 1.0pt;">vice szefowej</span>. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Planuj! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wygrałem –
mrugnął do niej zalotnie i pochylił się nad stosami porozrzucanych pergaminów. Zastanawiające!
Czemu, wszyscy byli śmierciożercy wybierają sobie na kryjówki stare, cuchnące
stęchlizną i w dodatku zarośnięte dworki, gdzie łatwo ich znaleźć! Gdyby to on
chciał się ukryć, to prędzej na Hawajach w jakimś kilkunastu (!) gwiazdkowym
hotelu. Bo jak już dać się złapać (to było pewne, że w końcu każdy śmierciożerca
zostanie złapany, Hermiona Granger nie odpuszcza) to tylko z klasą! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Dokładnie
przyjrzał się rozmieszczeniu, terenowi. Spisał parę ważnych informacji na
pergamin i w skupieniu zastanowił się nad strategią. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Już wiem. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Mów – rzucił
Harry, zdecydowanie znudzony i głodny. A w domu czekała na niego cudowna i
smakowita pieczeń! Ginny tak wspaniale potrafiła gotować, że aż zachciało mu
się płakać na myśl, że nie skosztuje jej popisowego dania tuż po wyjęciu z
piecyka! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Każde
wejście jest obstawione przez szmalcowników. Okna są zabezpieczone potężnymi
zaklęciami, a zdjęcie jednego zajmie dużo czasu nawet komuś tak utalentowanemu
jak Granger. Zamek otoczony jest fosą, a z tego, co opisuje nasz obserwator,
nie mam tam żadnych groźnych stworzeń. W takich zamkach starożytni czarodzieje
mieli w zwyczaju posiadać sale tortur! Skąd wziąć tyle wody do torturowania i
nie wydać fortuny na rachunki? Nic trudnego: woda z fosy. Czyli musi być jakieś
połączenie i fosy, i tych sal. Sale na pewno są połączone z tunelami, tunele ze
schodami, a te z głównym piętrem. Tym sposobem w zamku byłyby już dwie osoby,
bo najbezpieczniej jest wysłać tylko tyle. Reszta podleciałaby z góry. Oczywiście
każda grupa z innej strony i zaatakowała. Wtargnęła do zamku i osłaniała nam
tyły. Bo jak sądzę to ja i Granger wylądujemy w kanałach. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Wszyscy
patrzyli się na niego z zaskoczeniem, zmieszaniem i niedowierzaniem. Jedynie
Hermiona wybuchła śmiechem. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Co? –
zapytał zdezorientowany. – Coś nie tak?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Twój plan
jest doskonały – mruknął Harry. – I ostateczny…? – Spojrzał na pozostałych,
niechętnie kiwnęli głowami. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ha! No i
widzisz, Granger? To mój plan wygrał, a nie twój. – Hermiona w odpowiedzi
jeszcze głośniej się zaśmiała. – O co chodzi? – warknął w końcu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- O to, że
twój plan był dokładnie taki sam jak jej – uświadomił go w końcu Lucas. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Dzięki za
komplement, Malfoy. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Niby, jaki? –
Spojrzał na nią z niezrozumieniem. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Dotyczący
faktu, że jestem utalentowana.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ta, nie
wmawiaj sobie, musiałem się przejęzyczyć – rzucił. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jasne. Jak
zawsze… Czy to prze zemnie? – Oparła się wygodnie o swoje biurko i przyglądała
mu się w skupieniu. – Czyżbym aż tak na ciebie działała? Że już nawet nie
myślisz, ani nie mówisz poprawnie?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie chciałem
ci tego mówić, ale jak widzę już wiesz! Szaleję za tobą! – wrzasnął głośno, Hermiona
roześmiała się, gdy podbiegł do niej i chwycił ją za obie dłonie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Czasami
nawet cię lubię – rzuciła cicho – ale wkurzać – dodała. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- A jak myślisz?
Niby, jakim cudem wciąż tu wytrzymałem? – mruknął pochylając się nad nią. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Dzięki cudnemu
towarzystwu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Potter wcale
nie jest taki fajny. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
Zdecydowanie, ale ja to, co innego.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- A to podobno
ja jestem próżny, zabawne, że jednak nie! – Lekko przechylił głowę, oparł obie
ręce na blacie tuż za nią i przyglądał się jej. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Więc, co już
wydedukowałeś, Malfoy? Analizowanie całej mojej osoby, na pewno jest ciekawe. –
Nie był zaskoczony, ona zawsze wiedziała wszystko. Zawsze! To było nawet pociągające,
ale i często dość przerażające! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Uśmiechała się
do niego wyzywająco, a jej oczy błyszczały jak ogniki. To była doskonała
szansa! Był Malfoyem, dlaczego nie miał z niej nie skorzystać?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Włosy. Uwielbiasz
się nimi bawić. Kiedyś ich nienawidziłaś, ale teraz są niesamowite i o tym
wiesz. Często owijasz je sobie wokół palca, o tak…– Delikatnie chwycił jeden
kosmyk w palce. Obserwował ją, wciąż się uśmiechała. – A następnie delikatnie
zakładasz jej sobie za ucho, o tak… - Pochylił się jeszcze bardziej, jego usta
prawie dotykały jej…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Zabawne jak
dużo o mnie wiesz – powiedziała miękko odsuwając się z szerokim uśmiechem. Zrobiła
to specjalnie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Prawda?
Zupełnie niespotykane zjawisko – prawie warknął te słowa. Znów brakowało tak
mało! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie spodziewałam
się, że aż tak się wciągniesz w to analizowanie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- A ty? Co
możesz powiedzieć o mnie? Wiem, że uwielbiasz rozwiązywanie tajemnic…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jesteś
tajemnicą? – spytała zadziornie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jestem
chodzącą zagadką! Prawdziwy, a jednocześnie nieodkryty. Chcesz zostać odkrywcą,
Hermiono…?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Mhm… kusząca
propozycja, z przyjemnością skorzystam. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Więc…?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Uwielbiasz
to, w jaki sposób niektórzy wypowiadają twoje imię, Draco… - Uśmiechnął się
szeroko – Jesteś próżny i myślisz tylko o sobie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- To nie
tajemnica! – roześmiał się. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- To nie, ale
fakt, że tak uważnie śledzisz mnie wzrokiem już tak, to tajemnica nie dla mnie,
a dla innych… Kochasz wygrywać, a w szczególności ze mną, niestety nie masz ku
temu zbyt wielu możliwości. I niezaprzeczalnie cały czas czekasz na jedną rzecz…
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jaką,
mądralo? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- O taką… -
Pociągnęła go lekko za końcówkę krawatu i pocałowała mocno, z pasją. Nie da się
opisać jak bardzo był zaskoczony. Nie trzeba jednak było długo czekać na jego
reakcję, była natychmiastowa. Położył swoje dłonie na jej biodrach i przyciągnął
ją do siebie jeszcze bliżej. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
PUK, PUK</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Odsunęła go od
siebie lekko. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Czy zostałam
już odkrywcą? – szepnęła, jej ciężki oddech mieszał się z jego. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-
Zdecydowanie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
PUK, PUK.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Miona!?
Jesteś tam?! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Delikatnie zdjęła
jego ręce i chwyciła szybko płaszcz i torebkę. Skierowała się ku drzwiom, w
ostatniej chwili zdezorientowany Draco złapał ją za rękę. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Na dziś
raczej dosyć, nie sądzisz? – rzuciła i zaśmiała się cicho. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wracając do
tego, co ja wywnioskowałem: potrafisz zaskoczyć każdego, a w szczególności mnie
– powiedział i uśmiechnął się tym swoim typowym, ślizgońskim uśmieszkiem. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
PUK, PUK</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Hermiona!
Halo! – Ktoś chwycił klamkę. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Delikatnie i
zaskakująco szybko musnęła jego wargi swoimi. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wiem –
mruknęła spoglądając mu w oczy. Zanim zniknęła za drzwiami mrugnęła do niego i
posłała mu wyzywający uśmiech. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Dezorientacja
to zbyt mało na określenie stanu, w jakim go zostawiła. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Czemu nie
odpowiadałaś? – rzuciła Rose. Stała pod jej gabinetem dobre pięć minut. Niby krótko,
ale w tym czasie już zdążyła się na pewno spocić w tej grubej kurtce. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Przepraszam –
mruknęła, starała się unormować oddech. Czuła jak jej policzki robią się lekko
czerwone. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Posłuchaj
mnie, moja panno! – zaczęła groźnie, nie sposób było się nie roześmiać. –
Doskonale wiem, czemu nie odpowiadałaś, przyznaj mi się sama, albo się do
ciebie nie odezwę. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie wiesz,
Rose. Zapominasz, że ta sztuczka w twoim wykonaniu nie działa. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wszystko
działa wtedy, kiedy trzeba, a najwidoczniej teraz nie musi… Chodźmy już, bo mi
gorąco. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Mhm, chodź. –
Hermiona dopięła swój płaszcz do końca.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Co dziś
robiłaś? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Same nudne
rzeczy, praca, sprzeczki z Malfyem, praca, sprzeczki z Malfoyem, praca, no i
Draco. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Czemu na
końcu tylko Draco? – zapytała podejrzliwie. Ostatnio zaczęła analizować bardzo
dokładnie jej zachowanie, szukała zmiany! Szukała Malfoya w jej myślach! Ba,
szukała go obok niej. Zupełnie jakby spodziewała się, że ukryła go sobie w
torebce, żeby przemycić niespostrzeżenie do domu. Swoją drogą to nawet częściej
zaczęła zaglądać bez powodu właśnie do jej torebki. Oczywiście pod pretekstem
pożyczenia szminki, czy lusterka. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- A czemu nie?
– odparła i uśmiechnęła się do niej. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Co masz na
myśli? – Jej oczy zabłyszczały, czyżby plan się powiódł? O Merlinie, jak tylko
powie o tym reszcie! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nic
ciekawego. Swoją drogą potrzebuje kawy zanim ruszymy na zakupy. Trzeba wysłać
Patronusa Gin, żeby czekała na nas nie pod „Modną Wiedźmą”, a „Kawiarnią Feniksa”.
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ja to bym
zjadła jakieś ciasto…<br />
<span style="text-indent: 22.7pt;">- Tak, jak
zwykle, jeden kawałek, potem drugi, na koniec doprawisz trzecim, a później się
dziwisz, ze ci dupa rośnie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Moja dupa,
moja sprawa – rzuciła Rose. Roześmiały się głośno. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Fakt faktem
to też bym zjadła, może piernika? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ha! Widzisz?
Ciastu nie da się oprzeć. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Dracusiu?!
Syneczku mój! Co ci się stało, kochanie? – Narcyza była autentycznie przejęta,
zupełnie jak nie ona… To było takie zaskoczenie, że aż żadne…!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Widzisz,
mamo… Bolą mnie usta – mruknął melancholijnym głosem. Musi nałożyć sobie trochę
odżywczej pomadki matki. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- A od czego?
Ktoś cię uderzył? Mojego synka? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Lucjusz stał w
drzwiach i przyglądał się temu z zaciekawieniem. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Pokaż mi tę
wargę. O, czy to ślad zębów? – Krzyknęła przerażona. – Draco, co ty robiłeś! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Całowałem
się – odparł najzwyczajniej w świecie. Lucjusz zaczął się głośno śmiać widząc
minę swojej żony. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- W tym wieku?
Czy ty sobie żartujesz?! Jesteś za młody na całowanie się! Maszeruj do swojego
pokoju, młody człowieku! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Tak, tak –
ominął ją i skierował się do kuchni. Musi zapamiętać na przyszłość, uświadomić
Hermionę, żeby nie gryzła go więcej zbyt mocno w wargę, to serio boli! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wracaj tutaj
Draconie Lucjuszu Malfoy! Jeszcze nie skończyłam!!! A ty, czego się śmiejesz jak
głupi, Lucjuszu?! Czemu nic nie mówisz?! Twój prawie dwudziestoletni syn się
całował! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Bo to
pierwszy raz, Cyziu. Chodź, musisz odpocząć. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jak to nie
pierwszy? Oh, Merlinie, kogo ja wychowałam. To wszystko twoja wina, Lucjuszu!
To przez ciebie! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Tak, Cyziu,
tak. Chodź, napijesz się moich ziółek. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nasz syn,
mój mały Dracuś… Nie wierzę! Nie wierzę… </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- To uwierz –
rzucił Lucjusz i roześmiał się ponownie.</div>
Charlotte Petrova http://www.blogger.com/profile/00083658984695342486noreply@blogger.com30tag:blogger.com,1999:blog-4648186108926168466.post-20342701815167023462015-12-20T23:02:00.001+01:002015-12-29T19:23:06.939+01:00Rozdział 25<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Cześć,
kochani!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Z pewnych
względów musiałam przełożyć publikację rozdziałów. Niestety jestem ostatnio
chodzącym bałaganem! :D Mam dużo na głowie, a co najgorsze wszystko to jest
związane ze szkołą. Doprawdy gorzej być nie mogło… :D :D</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Wybaczcie
proszę mi długą nieobecność. Obiecuję, że już się taka nie pojawi. Nie ma nawet
takiej opcji! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Dziękuję za
komentarze po poprzednimi rozdziałami. Liczę, że ten rozdział spodoba się Wam
tak jak poprzednie! Czekam na Wasze opinię! :* </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Rozdział 26 --> <b>31</b><b>.12.2015</b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Ekscytujące
życie --> <b>07.01.2016</b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Do napisania, </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Charlotte</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
Filozofia
(nie) boli…</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>22 stycznia 2000, około 3 nad ranem<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Tak właściwie
nie wiedziała, co tak na nią działało, co tak wpływało na to, że nie mogła
zasnąć. Czy to fakt, że było jej strasznie gorąco (nie pomagała próba
ochłodzenia się poprzez stanie przy otwartym oknie, prysznic pod lodowatą wodą,
ani nic podobnego), czy to jednak te wszelakie myśli krążące po jej głowie? A
może i jedno, i drugie? Bo może, na fakt, że było jej gorąco wpływały te myśli?
To było całkiem możliwe, wszakże po głowie chodził jej Draco i nic nie
wskazywało na to, by miał zamiar ją opuścić, nie mącąc do końca…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Swoją drogą to
było nawet ciekawe doświadczenie; to całe zakochanie. Czuła się tak jakoś
inaczej. Siedząc teraz o trzeciej nad ranem przy kuchennym blacie, było jej
nawet błogo. Rozmarzyła się, co było dziwnym, ale ciekawym doświadczeniem.
Nawet już nie była tak wkurzona! Przyjęła do wiadomości, że niestety strzała
Amora jednak jej nie odpuściła. Czego innego mogła się spodziewać? Nie ma w
życiu tego, co się chce. Chociaż można to uznać za kwestię sporną, bo nawet
coś, czyli wszystko, miała to, czego pragnęła. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ja chyba
umrę! – mruknęła po cichu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Bezsenność
była przytłaczająca, tak samo jak powolne rozumienie, że nad jej głową zaczynał
krążyć rój niepotrzebnych spostrzeżeń! Jeszcze trochę i jej stabilna postawa
emocjonalna zostanie zburzona! A tego przecież nikt by nie chciał. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ogarnij się!
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Wypiła
lodowatą wodę i westchnęła. Ile by dała, żeby ten pieprzony Draco będący
powodem jej bezsenności, miał ten sam problem! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Gdyby
popatrzeć na to z innej perspektywy można by zauważyć, że ta cała ‘miłość’
kiełkowała w nim już dawno, a nawet dawniej niż dawno. Rozwijała się etapowo,
jak dojrzewa owoc, czy pączkuje kwiat. Cholernie wolno rośnie i zarazem
cholernie szybko się pojawia. Niby już wiedział, że to jest to! Ale te
pieprzone realia dotarły do niego teraz i go poraziły! Co on ma zrobić?! ON!
Draco Lucjusz Malfoy! Największe cicho – co z nim nie tak? Jest zakochany,
zauroczony, oczarowany i bezgranicznie oddany, już nawet nie umie pomyśleć o kimś
innym niż Hermiona. A co najgorsze, nie może odpuścić sobie faktu bycia z nią.
Ba! Nie spocznie dopóki nie będzie mógł oznajmić światu wszem i wobec: to moja
dziewczyna, miłość życia, muza, kwiat, a nawet słońce i księżyc: Hermiona
Granger. Być może kiedyś ktoś więcej… </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Nie mógł spać,
nie mógł jeść, nie mógł pić, nie mógł nic. Był jak porażony, cały ostatni dzień
skakał mu po głowie jak po trampolinie! To było doprawdy ciekawe zjawisko i te
jej usta, mmm… Jak on chciałby znów poczuć ich smak. Mniam, tak soczyste, tak
truskawkowe, tak krwiste! Zdecydowanie powinien w końcu położyć się spać!
Zaczynał powoli bredzić, a może to jednak prawdziwa świadomość go tłumiła?
Ciekawe, ciekawe… Koniecznie musi zrobić krok w jej stronę, jeszcze dzisiaj,
nie może tego odłożyć, na kiedy indziej. Dziś zrobi to, czego nikomu innemu by
się nie chciało, a już jutro (znając Hermionę tak naprawdę dopiero za parę
dni…) będzie miał to, czego każda inna osoba będzie pragnąć! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Jakże był
sprytny! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<i>9:00 rano<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jakby na to
nie patrzeć, Rose, to już wykonaliśmy kawał dobrej roboty, nie? – Blaise
delektowała się smakiem porannej kawy i widokiem roześmianej twarzy dziewczyny.
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wolałabym
jednak na to patrzeć, Blaise.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Zmarszczył
delikatnie brwi, a jego twarz została przyozdobiona ‘krzywym’ uśmiechem, typu:
ta jasne, totalnie olewam twoje zdanie…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Więc, jakby
na to patrzeć – zaakcentował ostatnie słowo – daliśmy z siebie wszystko,
prawda? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jak wolisz,
tak to nazywasz – mruknęła i spokojnie zajęła się konsumowaniem naleśników
podanych przez kelnerkę. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- O co ci
właściwie chodzi, co? Przecież jest dobrze! Wszystko idzie tak jak miało iść:
naturalnie, a nasza pozycja wciąż jest neutralna. Tak miało być. Nikt nie zdaje
sobie sprawy, że delikatnie ujmując trochę pomogliśmy im w rozwoju ich
wzajemnej relacji. Co prawda spotkały nas pewne niesympatyczne sytuacje, ale
można nad tym tematem polemizować. Fakt faktem były one niecodzienne, ale
poradziliśmy sobie z nimi w sposób niekonwencjonalny. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jasna
cholera, obiecuję ci, że jeśli zaraz nie przestaniesz pieprzyć tych głupot
wyleję ci na ten twój cholerny łeb całą wodę z wazonu! – wrzasnęła głośno Rose,
jej cała twarz była czerwona. – Co ci nagle odwaliło, co? Od kiedy to posiadasz
tak rozbudowane słownictwo, hmm? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Rose,
uspokój się, o co ci chodzi? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- O okres,
idioto. – Rose energicznym krokiem wymaszerowała z kawiarni. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Blaise
delikatnie potarł dłonie i westchnął głośno. To były ‘te’ dni, to wiele
wyjaśniło…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Obserwował ją
uważnie. Wodził wzrokiem po całym jej ciele, nawet nie czując skrępowania, ba,
on nigdy nie czuł się skrępowany. Czekał aż coś powie, uniesie swoje cudowne
czekoladowe spojrzenie znad formularza i jednym słowem sprawi, że cały się
rozpłynie, ale ona nic. Pozostawała całkowicie obojętna, nawet jej twarz nie
wyrażała żadnych emocji. Wiedział, że zdaje sobie sprawę, iż jest obserwowana,
ale najwidoczniej nawet minimalnie jej to nie przeszkadzało. Co zabawniejsze,
wydawało mu się, że nawet jej się to podobało, to, w jaki sposób na nią
patrzył. Niekiedy, jakby specjalnie, odgarniała delikatnie włosy i przygryzała
wargę. Miał wtedy tak ogromną ochotę wstać i po prostu wygarnąć jej wszystko,
co w sobie tłumił, a później zachłannie pocałować. A obiecał sobie kiedyś:
żadnych romantyczności w życiu. Zabawne, ale nie podołał…, a był tak blisko. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Masz już
dosyć tej zabawy w kotka i myszkę, Draco? – spytała miękkim głosem, nawet na
niego nie patrząc. Roześmiał się cicho.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Mi się to
wciąż podoba, nie wiem jak tobie, słońce. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Mógłbyś
wymyślić coś konkretniejszego. ‘Słońcem’ nazywa mnie mama – rzuciła
lakonicznie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Żabciu? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jestem
zielona?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Gwiazdko?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wielki
powrót do słownictwa związanego z niebem? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Kochanie?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Zbyt
przewidywalne. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Myszko? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie lubię
gryzoni. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Hermiono… -
specjalnie przeciągnął sylaby, a jego głos brzmiał elektryzująco. Uniosła
głowę, a jej usta ułożyły się w piękny uśmiech.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Brawo,
Draco. Gdy chcesz to potrafisz… - powiedziała miękko. Od jej spojrzenia można
było się przewrócić! Całe szczęście, że siedział! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wiele rzeczy
potrafię, Hermiono… </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Na pewno
kiedyś przyjdzie czas, że się o tym przekonam – odparła z rozbrajającym
uśmiechem. Spoglądali sobie głęboko w oczy, czekając, kto pierwszy odwróci
wzrok, ostatecznie zrobiła to Hermiona powracając do wypełniania plików kartek,
na jej ustach wciąż pozostawał ten sam, niesamowity uśmiech… </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Lucjuszu? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Tak, Cyziu? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Pozwól do
mnie, proszę…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Zrezygnowany
Lucjusz wstał powolnie z kanapy i przesiadł się na drugą, tę, na której
siedziała Narcyza. Doprawdy zaszła wielka różnica między jego wcześniejszym
położeniem, a tym teraźniejszym. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Co się
stało, skarbie? – Narcyza złapała go za dłoń i spojrzała w oczy. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Czy sądzisz,
że wczoraj swoimi pytaniami uraziłam pannę Granger? Powiedz mi tak szczerze. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Lucjusz
westchnął głośno. I po co mu było żenienie się? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie, Cyziu,
dałaś jej tylko delikatnie do zrozumienia, że bardzo byś chciała, żeby była blisko
z Draco. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Delikatnie?
Kiedy ja starałam się dać jej to do zrozumienia dobitnie! A co jeśli przez to nie
zrozumiała? – spytała łamliwym głosem. Lucjusz wolną dłonią potarł zmęczone
skronie. Narcyza przechodziła małe ‘załamanie nerwowe’, nie było to u niej
rzadkim zjawiskiem, pojawiało się ono zawsze w tydzień przed balem, który miała
w zwyczaju wyprawiać. Lucjusz przywykł już do tego. Dziś był poniedziałek, jej
złe samopoczucie, pomijając to codzienne, w czasie ‘załamania’ trwało od dwóch
do góra trzech dni, czyli w czwartek powinna znów być tą samą Narcyzą Malfoy.
Zakochaną w słodyczach, swoim synu i nim, oczywiście! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jestem
pewien, że zrozumiała, równie dobitnie, co pan Potter. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Narcyza
roześmiała się głośno. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-I pomyśleć,
że to on zbawił świat! A podobno większej ironii niż ty i Draco nie ma na tym
świecie!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Cyziu, znów
mnie obrażasz, skarbie, to jest przykre. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jeszcze do
tego nie przywykłeś? Sądziłam, że po tylu latach w końcu zacząłeś to ignorować,
ale nie! Całe szczęście inaczej nie wiem, co robiłabym całymi dniami, gdybym
miała cię nie denerwować!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wiem, co ja
bym robił… - mruknął tylko w odpowiedzi. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Co takiego? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie
zastanawiałbym się, jak to by było być wdowcem… </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Śmiech Narcyzy
ponownie poniósł się po salonie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Miałbyś
smutne życie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Tak. Za
każdym razem dochodzę do tego samego wniosku. – Lucjusz uśmiechnął się szeroko
i delikatnie pocałował żonę. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Była padnięta!
Od dwóch godzin na przemian biegała, rzucała zaklęcia i piła zimną wodę. Uwielbiała
swoją pracę, ale zdecydowanie najgorsze w niej były treningi. Co z tego, że
była vice szefową! Musiała dawać innym (w tym przypadku Draco) przykład. Choć wyciskała
z siebie siódme poty, to, co Wielki Pan Draco: Niby Jestem Wysportowany robił?
Popijał sobie soczek z kartoniku! Bo jak uważał: potrzebna mu była przerwa, bo
inaczej jego nieskalana skóra ucierpi od nadmiaru potu! Jeszcze nigdy, ale to
nigdy nie miała tak nadętego i leniwego ucznia! Wkurzona zacisnęła zęby i rzuciła
zaklęciem w dopiero, co wychylający się manekin. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Skończyłaś
już warczeć? – zagadnął słodkim głosem. Pisnęła głośno i ponownie zaatakowała
Merlina winną atrapę. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Może
porozmawiamy na temat twojego problemu emocjonalnego? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Kolejne zaklęcie
przeszyło powietrze niczym strzała. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Rozumiem, że
te napady wściekłości są wynikiem braku szczęścia w życiu? Wiesz, co powinnaś
zrobić, aby osiągnąć szczęście? Powinnaś żyć zgodnie z zasadą złotego kierunku,
a ponadto rozumieć, że najważniejsze jest dobro… </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Czerwony
promień minął głowę Draco o zaledwie kilka centymetrów. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Co to miało
być?! Chcesz mnie zabić? – wrzasnął. – Szlag! – Cały sok marchwiowy (dziś rano
zapakowała mu go matka, twierdząc, że ma w sobie zbyt mało czerwonych
barwników, a marchewka pomorze mu nabyć koloru…) przyozdobił jego koszulkę,
ramiona i twarz. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Czy coś się
stało, czyżbyś zmienił kolor skóry? – spytała niewinnie Hermiona. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ty mała wiedźmo!
Filozofia nie boli, nie musisz od razu próbować mnie zabić! – wrzeszczał wniebogłosy
Draco mrużąc przy tym gniewnie oczy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Mnie boli, a
najbardziej fakt, że siedzisz z tą swoją tłustą dupą i nic nie robisz, Malfoy! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Tylko nie tłustą,
Granger. Patrz na swoją…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Oboje wiemy,
że mój tyłek jest idealny… </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Tak, słoń by
się takiego nie powstydził – odparł wściekle. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
-Odszczekaj to
ty platynowy głąbie!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Nie jestem
psem, szopie! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Hermiona
zmarszczyła gniewnie brwi, nie trzeba było długo czekać na odpowiedź z jej
strony. Zaklęcie petryfikujące już mknęło z stronę Malfoya. Nie czekał ani
chwili, odbił je z zawrotną szybkością i zastosował kontratak. Zaklęcia mieszały
się ze sobą, odbijały się od ścian, ale nawet jedno nie uderzyło w Hermionę lub
w Draco. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- I tak ze mną
nie wygrasz, fretko. Doskonale zdajesz sobie z tego sprawę! – wrzasnęła Hermiona,
starając się zagłuszyć świst opadających kawałków jednego z manekinów,
trafionego przez Draco. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Mylisz się,
szczotko, ja radzę sobie zawsze. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ale nie ze
mną! – Z zawrotną szybkością rzucała zaklęciami, raz za razem, zmuszając Draco
do przerwania ataku i odbijania zaklęć. Rzucała wszelkie możliwe czary od tych
najbardziej prostych po te zaawansowane i skomplikowane. Już miała rzucić zaklęcie
petryfikujące i wygrać, gdy się potknęła… Cholerna ręką, cholernego manekina
znalazła się na jej drodze właśnie wtedy, gdy szła odebrać swoje zwycięstwo! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Malfoy
wykorzystał sytuacje z niesamowitą precyzją i prędkością. Kopnął różdżkę Hermiony,
rzucił się na ziemię i ciężarem swojego ciała przygniótł Hermionę do ziemi, mocno
przytrzymując jej ręce. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Złota zasada
panny Granger: walcząc, patrz pod nogi… - rzucił triumfalnie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- I co?
Myślisz, że jesteś fajny? – prychnęła zniesmaczona. – Marzenie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Wygrałem,
misiu… </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Przykro mi,
że cię zawiodę, ale niedźwiedziem nie jestem – warknęła i zaczęła się wyrywać,
mimo że wiedziała, że i tak nic nie poradzi. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Kolejna
złota zasada: nie pozwól, aby silniejszy fizycznie przeciwnik cię unieruchomił –
szepnął jej do ucha. Westchnęła głośno i zmarszczyła brwi. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Przynajmniej
wiem, że słuchałeś – mruknęła. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Słuchałem,
obserwowałem, a nawet czułem… Używasz niesamowitych perfum, Hermiono… </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- To podchodzi
pod próbę flirtu, Draco… - odparła spokojnie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Bo właśnie
nią ma być. – Przymknął oczy i pochylił się ku ustom Hermiony. Nie mógł się
doczekać, aby znów ich zasmakować, czekał na to od wczoraj! Nareszcie… </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
To było
szybsze niż mogło się wydawać. W jednej chwili zostało odepchnięty, przewrócony
na plecy, a Hermiona stała nad nim z jego różdżką wycelowaną w jego klatkę
piersiową. Spojrzał na nią na wpółprzytomnie, jakim cudem znów dał się wykiwać?
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Ostatnia ze
złotych zasad: wykorzystuj swoje atuty i sytuacje. Znów wygrałam, Draco. Bardzo
mnie zawiodłeś… - rzuciła poważnie, ale jej oczy wesoło błyszczały, jakby się
śmiały. Malfoy westchnął, był blisko, już niedługo będzie jeszcze bliżej!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 22.7pt;">
***</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
To bardzo
denerwujące przegrać z kobietą, jeszcze bardziej, gdy jest nią szefowa, na
maksa wkurzająca jest porażka w ‘bitwie’ z dziewczyną, do której czuje się inne
zjawiska pogodowe niż tylko zauroczenie. Ale już mega wkurwiające jest to, gdy
spełnione są wszystkie trzy warunki! Tego się po prostu nie da opisać słowami. Miał
ochotę w jednej chwili rzucić w siedzącą naprzeciwko niego Hermionę zszywaczem,
ale tak, aby wszystkie zszywki w nią trafiły, po sekundzie znów miał
niepohamowaną ochotę podejścia do niej, posadzenia na biurku i całowania do
utraty tchu, albo czasu dopóki ktoś nie wparuje do gabinetu! To było dziwneee… </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Głupieję! –
warknął do siebie po cichu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Dopiero teraz
to odkryłeś? – zapytała niewinnym głosikiem Hermiona, uśmiechając się do niego
szeroko. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Myślisz, że
skoro wygrałaś to masz prawo przerywać moje spokojne monologi z własnym JA?
Otóż, nie, nie masz prawa! – Dosłownie pluł jadem. Właśnie był w fazie rzucania
zszywaczem… </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
- Jak wolisz,
Dracuś, jak wolisz… </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Jak ona delikatnie
wypowiadała jego imię. Oh, Merlinie! To było niesamowite! Jakim cudem ta drapieżna
kocica potrafi tak jedwabiście i zarazem subtelnie zwracać się do niego. Nie
mógł uwierzyć, że można być kobietą za razem tak wspaniałą jak i mroczną! To
było nie do pomyślenia…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 22.7pt;">
Znów wkroczył
w fazę: kocham ją nad życie…</div>
Charlotte Petrova http://www.blogger.com/profile/00083658984695342486noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-4648186108926168466.post-1645719654850747792015-11-15T20:47:00.004+01:002015-12-19T21:14:26.656+01:00Rozdział 24<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
Cześć, kochani!</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
Ogromnie, ogromnie dziękuję za tyle komentarzy pod poprzednim rozdziałem.
Mam wielką nadzieję, że nie była to sytuacja jednorazowa i pod tym równie
licznie wyrazicie swoje zdanie! :**</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
Bardzo dziękuję Wam za masę cudownych, miłych słów, które mnie motywowały
i motywowały! <3 </div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
Kolejny rozdział <b><u>20.12.2015.</u></b></div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
Przypominam o ankiecie, zachęcam wszystkich do oddania głosu. Niespodzianka
w ramach przeprosin będzie wiązała się właśni z wynikiem tej ankiety! </div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
Dziękuję raz jeszcze za wszystko, bardzo, bardzo mocno! </div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
Buziaki :*</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
Charlotte</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: center; text-indent: 49.95pt;">
***</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: center; text-indent: 49.95pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: center; text-indent: 49.95pt;">
Rumieńce</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
<i>21 stycznia 2000, 9.30<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
Cholera! Czy to normalne, że głowa tak niemiłosiernie ją boli? Merlinie!
Czy ona wciąż ją ma?! Szybko zaczęła dotykać najpierw ucha, później ust, by na
końcu w ramach obudzenia się z letargu wsadzić sobie palec do oka. Bolało jak
diabli! Aż syknęła! Plus jednak jest: wie, że wciąż ma swoją głowę, całe
szczęście, nie wiedziała jakby przeżyła jej brak… (Pomijając, że bez głowy raczej
długo, by nie pożyła! </div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
Powolnie podniosła się do pozycji siedzącej i otworzyła najpierw jedno
potem drugie oko. Światło poranku raziło ją lekko. Zaraz, gdzie ona była? O
Godryku, czyżby ona, czy to możliwe, że…? Jedyne, co pamiętała z dnia
wczorajszego to fakt, iż była na kolacji z Dmitrijem i piła wino, co było
dalej? Czyżby ona…? Nie! Proszę nie! Już chciała z całej siły stuknąć się w tą
swoją głupią głowę, (w tamtej chwili, wolałby jej nie mieć…) gdy zorientowała
się, że ktoś z całej siły ściska jej dłoń. Spojrzała na ową postać i aż pisnęła
zdumiona.</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Draco…?</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
Wyglądał tak słodko! Uśmiechnęła się szeroko, cudowny widok! Z
zaskoczeniem uświadomiła sobie, że mogłaby obserwować go tak codzienne! Nagle
chłopak poruszył się lekko, podniósł głowę i spojrzał na nią.</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Hermiona… – szepnął. Nie wiedziała, kiedy jego wargi przywarły do jej
warg…</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: center; text-indent: 49.95pt;">
***</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Pancuś! – wrzasnęła Narcyza.</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Tak, pani? – spytał skrzat, kłaniając się uniżenie swej pani.</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Przynieś mi szarlotkę…</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
Skrzat oniemiał, jego oczy rozszerzyły się i zaszły łzami, a usta
posiniały.</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Pancuś się ukarze, pani. Pancuś, przeprasza. Pancuś nie chciał.</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Co się stało, Pancusiu? Nie chcę żebyś się karał, chcę żebyś mi
przyniósł szarlotkę!</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Nie mogę, pani!</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Dlaczego?</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Bo zjadła już pani całą blachę! – Skrzat znikł z głośnym pstryknięciem.
Lucjusz odchrząknął głośno.</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Więc, moi drodzy. Skoro nie mamy, co liczyć na szarlotkę, to może
jakieś danie mięsne na śniadanie? Co wy na to…? Proponuję kuropatwę!</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Tak, wuju, oczywiście! – gorliwie poparł go Blaise.</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Cyziu, słońce, chodź. I zamknij buzię, jeszcze mucha ci wpadnie, a
damie nie wypada.</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Milcz, gdy do mnie mówisz, Lucjuszu! – Narcyza wstała z kanapy,
poprawiła suknię i wymaszerowała dumnie z salonu, tuz za nią powędrował
Lucjusz.</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Czy oni często tak mają? – zapytała zdziwiona Ginny.</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Wiesz, tradycja, te sprawy – odparł najspokojniej w świecie Blaise. </div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Ale żeby kuropatwa na śniadanie? – mruknęła równie zdziwiona Rose. –
Rozumiem, w rodzinie Bellezza’ów też są tradycje, ale nie szalejemy tak jak
Malfoyowie!</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- To zależy od pokolenia. Wiesz, takie rodzinne zboczenie – mruknął
zupełnie obojętnie.</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Może chodźmy sprawdzić, co u Hermiony? – Zaproponował Harry. Nabrał już
trochę kolorów, jednakże jego twarz wciąż była nienaturalnie blada.</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Już Malfoy się nią zajmie. – Blaise sugestywnie poruszył brwiami, za co
oberwał najpierw od Rose, później od Ginny, a na samym końcu uderzyła w niego
poduszka rzucona przez Harry’ego.</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Jak sądzicie, ta sytuacja zbliży ich do siebie?</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Ne pewno. Widzieliście Draco? On szalał z rozpaczy, a Hermiona? To na
pewno nie zbieg okoliczności, że to jego imię wymówiła, jako pierwsze! Nim się
obejrzymy będą razem! Czuję to w kościach! – Roześmiał się głośno Blaise.</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- A co jeśli oni mimo wszystko nie przyznają się do swoich uczuć, hmm? –
Ginny wciąż lekko wątpiła w całe powodzenie ich misji ‘swatka’.</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Wtedy podejmiemy drastyczne kroki. Tak drastyczne, że nawet strach o
nich wspominać.</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Czyli?</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Zamkniemy ich razem w pokoju bez drzwi, okien, zabierzemy im różdżki i
nie wypuścimy do póki szczerze nie wyznają sobie uczuć!</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Tak, powodzenia – prychnęła Rose.</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Nie ma potrzeby. Już tworzę odpowiedni eliksir, nazwałem go ‘Plan B’!</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Doprawdy, pomysłowe… - Harry kiwał głową z uznaniem, chyba miał zamiar zaraz
zemdleć, nagle zbladł trochę bardziej niż zwykle…</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: center; text-indent: 49.95pt;">
***</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Mhm, z jakiej to okazji, Malfoy? – rzuciła kokieteryjnym tonem Hermiona.</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Miło, że wróciłaś do świata żywych – odparł, sugestywnie unosząc brew.</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Co masz na myśli?</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Cóż, nie wiedziałem, że gustujesz w osobach innych niż JA! Byłem
święcie przekonany, że jestem całym twoim światem…! – Rozłożył ręce i pokręcił
głową, robiąc zawiedzioną minę.</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Malfoy! O co chodzi! I gdzie ja jestem?</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Witam w królestwie smoka.</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Że niby to twoja sypialnia? Czekaj, czy my… Cóż to na pewno lepsza
perspektywa niż Dmitrij – mruknęła i westchnęła głośno.</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
Draco spojrzał na nią mrużąc lekko brwi i wybuchnął gromkim śmiechem.</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Schlebiasz mi, słońce, ale twoje marzenia niestety nie ziściły się. Ale
nie martw się, jeszcze na pewno nie raz nadarzy się okazja!</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Malfoy, parszywy gdzie, gadaj, o co tu chodzi!</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Kobiety! Najpierw namiętnie całują, a potem wyzywają. Pff, jak tu je
zrozumieć! – Jego oczy wyglądały tak jakby śmiały się wesoły, podskakiwały w
nich radosne ogniki!</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Pomijając fakt, że to ty się na mnie rzuciłeś, masz natychmiast powiedzieć,
o co chodzi!!!</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Streszczając szybko: poszłaś na randkę z Dmitrijem, jesteś głupia, jak
mogłaś z nim iść gdziekolwiek? Dolał ci czegoś do wina: Merlinie, jakaś ty
głupia? Ty, najlepsza aurorka świata dałaś się podejść! Gdy wkroczyłem do akcji
i bohatersko cię uratowałem, darłaś się na całe gardło: Dmitrijś, mój Dmitrijś,
puszczaj, nie, nie, ja chcę do swojego Dmitrijsia! Olałem oczywiście twoje
krzyki, przyniosłem cię tutaj, wezwałem Zabiniego. Okazało się, że Ivashkov dolał
ci Czarnego Serca, i to podwójnej dawki! Blaise skołował antidotum. Wesleyówna,
Potter i Rosiczka siedzą na dole i się stresują, moja matka i ojciec pewnie
mają ich już dosyć, a Blaise – idę o zakład – zdziera z nich wszystkich jak
cholera, bo wie, że jego antidotum udało się i w końcu się obudzisz ponownie!
Aha, zapomniałbym: jesteś głupia! Tyle stresu mi przysporzyć!</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- O Merlinie! Jaka ja jestem głupia i nieodpowiedzialna!</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Z grzeczności nie zaprzeczę!</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Siedź cicho!</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Jak, kto woli…</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Dzięki… - mruknęła po paru minutach. Widać było, że długo zastanawiała
się nad tym, co zrobić.</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Tylko na tyle cię stać, hmm? Czekam na coś więcej.</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Bardzo dziękuję?</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Wciąż zimno! – Uśmiechnął się cwanie. Lekko przekrzywił głowę, czekając
na jej kolejny ruch.</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Szuja! – warknęła, jednak jej słowa nie odzwierciedlały czynów: lekko
kręcąc głową, jakby rozbawiona, pocałowała go. </div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: center; text-indent: 49.95pt;">
***</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Jak myślcie, przerwać im? </div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Nie, to takie niekulturalne! Zwłaszcza w takim momencie! </div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Z wami nie ma zabawy – mruknął Blaise. – Dlatego zawsze muszę robić po swojemu!
– Bezceremonialnie wparował do sypialni swojego przyjaciel. – Co jest
gołąbeczki?! Jak czas mija? Skończyliście już wymieniać się śliną? </div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Kurde, Zabini! – warknęła Rose.</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Co, oni nam mogli przerwać…? No właśnie, więc czemu ja nie mogę im?!</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
Hermiona odsunęła się od Draco i uniósł brwi. Malfoy czekał
niecierpliwie, kiedy jej policzki pokryją się bordowymi plamami, ale się nie
doczekał. Wręcz przeciwnie, to u siebie poczuł rumieńce! Merlinie, jak ona na
niego działała!</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Hermiona, jak dobrze, że już wróciłaś! - wrzasnęła Ginny i odpychając Draco wpakowała
się na łóżko i przytuliła przyjaciółkę. W ślad za nią poszła Rose, a na końcu
Harry dołączył do uroczego kobiecego grona, jednak został jakże kulturalnie
odepchnięty!</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Ej?! </div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Przykro mi, Potter – rzucił Zabini, śmiejąc się głośno. – Nie masz
cycków, nie wpuszczą cię do swojego babskiego uścisku. </div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Cholerna demokracja! </div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Smoku, to między wami przed chwilą to, co…? – spytał zaintrygowany Blaise.</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Siedź cicho, Zabini. Jeszcze sam tego nie wiem – mruknął Draco. </div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: center; text-indent: 49.95pt;">
***</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
Rodzina Malfoyów wraz z przyjaciółmi swego syna, a także swej przyszłej
synowej siedziała przy stole uroczyście zastawionym z kuropatwą po środku i w
ciszy spożywała posiłek, gdy nagle odezwała się Narcyza. </div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Hermiono, co sądzisz o Malfoy Manor? Jak ci się podoba? </div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Och, bardzo ładnie, naprawdę. </div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Wybacz moją bezpośredniość, ale jak myślisz, czy osobie tak
interesującej jak ty żyłoby się tutaj wystarczająco dobrze…? </div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
Draco upuścił nóż na podłogę. </div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Przepraszam na momencik. </div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
Zabini wyglądał jakby miał za chwilę wybuchnąć śmiechem, a Lucjusz
uśmiechał się lekko zza kieliszka ze swoim wywarem kojącym nerwy. Co innego
Harry, Rose i Ginny, ich miny ewidentnie wskazywały na to, jakoby mieli za
chwilę zemdleć z wrażenia. Hermiona jednak nie dała po sobie nic poznać, wręcz
przeciwnie, uśmiechnęła się lekko i kiwnęła głową. </div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Malfoy Manor jest doprawdy urodziwe, jestem pewna, że każdemu żyłoby
się tutaj wystarczająco dobrze. </div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Tak, a jak żyłoby się tobie? – Ponowiła pytanie Narcyza, tym razem
jednak formułując je dostatecznie dwuznacznie. </div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
Widelec Hermiony upadł z łoskotem na posadzkę. </div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Pałac jest naprawdę piękny. </div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Panno Granger? – spytał po chwili ciszy Lucjusz. </div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Tak, panie Malfoy – spytała Hermiona, z przerażeniem spoglądając na
przyjaciół i posyłając srogie spojrzenie Zabiniemu, który ledwie wstrzymywał
śmiech.</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Planuje pani posiadać, kiedyś dzieci? </div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
Huk rozniósł się po jadalni, ale nie był to ani nóż, ani widelec, to był
Harry…</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: center; text-indent: 49.95pt;">
***</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Bardzo przepraszam państwo za kłopot. Ogromnie dziękuję, jestem bardzo
wdzięczna, nie wiem jak mogłabym podziękować. </div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Och, ależ Hermionko, to był dla nas zaszczyt, szkoda tylko, że
pojawiłaś się u nas w wyniku tak nieprzyjemnej sytuacji. – Narcyza serdecznie
przytuliła dziewczynę i ucałowała ją w oba policzki! </div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Oczywiście, oczekujemy pani, panno Granger na balu. </div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Tak, bardzo dziękuję! </div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- My również dziękujemy za gościnę! – powiedziała uprzejmie Ginny,
podtrzymując zdrętwiałe ciało Harry’ego, który jeszcze nie do końca wydobrzał. </div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Do zobaczenia, ciociu, wujku!- mruknął Blaise i zniknął w płomieniach
kominka, tuż za nim Ginny z Harrym i Rose. </div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Jeszcze raz dziękuję państwu, do widzenia. Do zobaczenia… Draco.</div>
<div class="MsoNormal" style="mso-char-indent-count: 4.54; text-align: justify; text-indent: 49.95pt;">
- Do jutra, Hermiono – powiedział zmysłowym głosem Draco i posłał jej
całusa. Z wielką radością zauważył, że jej policzki wreszcie przybrały różową
barwę! </div>
Charlotte Petrova http://www.blogger.com/profile/00083658984695342486noreply@blogger.com21