poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Szalona randka

Cześć, kochani!
Jak mijają wakacje? U mnie niestety ten ostatni miesiąc zaczął się średnio, żeby nie powiedzieć źle… Ale nie o tym przecież chodzi w tym poście, a o nowy dodatek: Szaloną randkę. Mam nadzieję, że zaskoczy Was pairing, muszę przyznać, że od samego początku to on miał występować w tym dodatku i cieszę się, że w końcu go Wam przedstawiam, ale nie powiem – szkoda, że w głosowaniu nie wygrała Wymarzona podróż… Tam to by się dopiero działo! :D
Komentujcie, kochani! To ogromnie motywuje i daje wenę, a także świadomość, że tutaj ze mną wciąż jesteście! :)
Zapraszam Was serdecznie na mój drugi blog dramione, dopiero zaczęłam go prowadzić: Wschód słońca. Jak również mam do Was małą prośbę: Wschód słońca został nominowany na blog miesiąca lipiec, byłoby miło, gdybyście oddali na niego głos, oczywiście wcześniej zachęcam do zapoznania się z historią!(Ankieta w kolumnie obok) :)
Kolejny dodatek --> 25 sierpnia(nie muszę chyba pisać, czego będzie dotyczyła treść, prawda?^^)
Buziaki!
Charlotte
PS – za błędy przepraszam! :)

***

Szalona randka

3 luty 2000
Wpadł do jednego z pomieszczeń niczym burza. Nim dostał się do tego pokoju musiał pokonać kilku śmierciożerców, na szczęście udało mu się to i ze starcia wyszedł bez żadnego uszczerbku.
Rozejrzał się uważnie. Pokój wyglądał gustownie, co było zaskakujące; Nurmengard był więzieniem, a nie luksusowym hotelem! Śmierciożercy musieli nieźle się napracować przy zmianie wizerunku twierdzy!
- Harry? – Usłyszał drżący głos Ginny. Wychyliła się zza drzwi prowadzących do drugiej sypialni. – Merlinie! Harry! – krzyknęła i biegiem ruszyła w jego kierunku. Wpadła mu w ramiona niemal przewracając go.
- Ginny! Nic ci nie jest?! -  Odsunął ją od siebie i zaczął z dokładnością się jej przyglądać. – Słodki Merlinie, Ginny…
Odsunęła jego dłonie i wpiła w jego usta. Zaskoczony oddał pocałunek, przyciągając ją do siebie. Wodził dłońmi po całym jej ciele, mocno przyciskając jej drobne ciało do swojego torsu. Nie ma słów opisujących jego szczęście!
- Nawet nie wiesz jak się bałem… - wyszeptał, na chwilę odsuwając się od niej. Spojrzał jej głęboko w oczy i pocałował w czoło. – Myślałem, że…
- Spokojnie… - uciszyła go. – Teodor Nott w porę mnie zabrał. Dostałam tylko raz cruciatusem i nic więcej.
Oparła swoje czoło o jego i przymknęła oczy. Harry westchnął głośno i objął ją jeszcze mocniej. Nie wiedział, co zrobiłby gdyby Ginny stała się jakakolwiek krzywda. Jego życie straciłoby sens, Ginny była całym jego światem!
- Kocham cię, Ginny.
- Ja ciebie też, Harry – odpowiedziała i uniosła głowę. – Bardzo, bardzo mocno – szepnęła i ponownie go pocałowała. Delikatnie, nieśpiesznie musnęła jego wargi swoimi. Jakby z ociąganiem pogłębiała pocałunek, wplatając dłonie w jego włosy i szarpiąc je lekko. Szybko jednak się odsunęła. – Zabierz mnie stąd, proszę…
Harry złapał ją za rękę i wyprowadził z pokoju. Szli korytarzami już oczyszczonymi ze śmierciożerców i zabezpieczonymi przez aurorów. Gdy dotarli do punku zbiórki znajdowało się w nim już kilku aurorów i zakładników. Harry chwycił ją w ramiona i ostatni raz pocałował, by po chwili ruszyć do dalszej walki.

***

5 luty 2000, południe
- Hermiona? – Harry wszedł do gabinetu przyjaciółki nawet nie pukając. Zastał dziewczynę w czasie ubierania płaszcza. – Idziesz już?
- Śpieszę się do Draco – odparła z uśmiechem. – Dziś go wypisują i strasznie z tego powodu dramatyzuje. – Zaśmiała się, a Harry jej zawtórował.
- A dasz mi chwilę? Może cię odprowadzę?
- Co jest, Harry? Jesteś nad wyraz poważny? Chyba nie zniszczyłeś mojego prezentu gwiazdkowego, co? – mruknęła Hermiona i ponownie zaśmiała się, gdy zauważyła minę Harry’ego. Pobladł i przygryzł wargę. – Spokojnie, Ginny dwa tygodnie temu mi coś wspominała na temat tego, że go przypaliłeś! Co jest dziwne, myślałam, że się podszkoliłeś w robieniu tostów.
- I mówisz to tak spokojni?! Merlinie, miłość zmienia cię na lepsze!
- Hola, hola, Potter! Nie zaczynaj! – Delikatnie dźgnęła go łokciem w żebro. – Mów, co się stało? Jakieś problemy w Biurze? – zapytała. Odwróciła się do niego i zebrała wszystkie papiery do teczki, a następnie skierowała się do drzwi, Harry drapiąc się po głowie, podążył krok w krok za nią.
- To, co innego. Wiesz Ginny jest dość wystraszona i wyczerpana, a ja chciałbym, żeby się jakoś odstresowała.
Spojrzał na nią z nadzieją. Był niemal pewien, że Hermiona będzie miała jakiś pomysł. W końcu jest chodzącą encyklopedią, na pewno jakoś go wesprze i, jako dobra przyjaciółka, podsunie jakiś pomysł. Nie pomylił się, po chwili zastanowienia Hermiona odezwała się, a na jej ustach pojawił się szeroki uśmiech.
- Zabierz ją tam, gdzie ja planuję zabrać Draco!
- Czyli? – zapytał niepewnie.
- O…! To bardzo ciekawe miejsce, które na pewno doskonale znasz!

***

Ten sam dzień, wieczór
Wszedł do domu zmęczony całym dniem pracy. Miał na głowie masę papierkowej pracy i jeszcze więcej spotkań. Cały Wizengamot nagle miał do niego jakąś sprawę; a to pytanie dotyczące kwestii dementorów, wciąż krążących nad Salą Rozpraw, a to nie wiedzieli, jakie wyrok wydać na śmierciożerców będących pod wpływem imperiusa. Zupełnie jakby to on stał na czele sądu, a nie Naczelny Mag Wizengamotu! Zwykle w takich sytuacjach odsyłał ludzi do Hermiony, ale niestety dziś mu się to nie udało, wyszła zanim zapanowało to szaleństwo! Na domiar złego miał na głowie organizację jutrzejszej randki z Ginny, czuł, że tej nocy nie prześpi zbyt wielu godzin.
- Harry, to ty? – Usłyszał krzyk Ginny dobiegający z kuchni. Od razu się tam skierował.
W pomieszczeniu spotkała go mała niespodzianka. Ginny gotowała jego ulubione danie; zapiekankę jagnięcą. Na jego usta wpłynął szeroki uśmiech; przypomniał sobie hogwarckie obiady w czasie, których dość często serwowano tę potrawę.
- Cześć – mruknął i objął ją w pasie. – Dobrze się czujesz?
- Da się przeżyć – mruknęła. – Były u mnie dziewczyny z drużyny, rodzice, a na jutro zapowiedzieli się już Bill z Fleur i Hermiona z Rose.
- Czyli wszystko wróciło do normy! – zaśmiał się głośno i pocałował ja w nos. – Ale gości możesz przyjmować tylko do południa! Jutro od obiadu jesteś cała moja!
- Harry! – krzyknęła, gdy podniósł ją i zakręcił. – Co w ciebie wstąpiło?!
- Po prostu cieszę się, że jesteś cała i zdrowa, Gin!

***

6 luty 2000, południe
Chodził jednocześnie poddenerwowany i szczęśliwy. Miał nadzieję, że wszystko wypali tak jak tego chciał. Wiedział, że w miejscu, do którego chciał ją zabrać nigdy nie była, ta myśl go pocieszała. Martwił się jednak jej reakcji.
Punktualnie o 13.00 teleportował się na Grimmauld Place. W mieszkaniu panowała cisza, Ginny pewnie wciąż się szykowała. Miał tylko nadzieję, że zastosowała się do jego małego polecenia i ubrała w miarę wygodne rzeczy.
- Ginny? Jesteś gotowa?
- Już schodzę, sekundę! – odkrzyknęła.
Kilka minut później na schodach pojawiła się Ginny. Mimo, że była ubrana w zwykłe czarne dżinsy i czekoladowy sweterek wyglądała prześlicznie. W dodatku luźno spięte włosy i delikatny makijaż dodawały jej uroku. Harry uśmiechnął się szeroko.
- Wyglądasz pięknie!
- Bez przesady, to tylko zwykłe ubrania, mówiłeś, że ma być wygodnie – odparła z uśmiechem.
Stanęła obok niego i zarzucając kurtkę, złapała go za rękę. Harry uśmiechnął się jeszcze szerzej i mocnej ścisnął jej dłoń. Miał nadzieję zaskoczyć dziś Ginny.
- Gdzie mnie zabierasz?
- Niespodzianka! – rzucił i teleportował ich.
Wylądowali przed dużym budynkiem, co dziwne, nikt nawet nie zwrócił uwagi na dwójkę młodych ludzi ni stąd ni zowąd pojawiających się przed gmachem. Ginny rozglądała się w zaciekawieniu, i ku zaskoczeniu stwierdziła, że są w mugolskiej części Londynu.
- Harry? – spytała niepewnie. On jedynie uśmiechnął się zagadkowo i wskazał dłonią na złote litery szyldu stojącego przed budynkiem. - Oceanarium? Co to takiego?! Tata nigdy o tym nie wspominał – krzyknęła zaciekawiona, czym zwróciła na siebie uwagę idącej obok starszej kobiety.
- To dopiero początek, mam zamiar zabrać cię na wycieczkę po mugolskim świecie – odparł i z uśmiechem pociągnął ją w kierunku wejścia.
Kupując bilety, przyglądał się jej z radością, nie sądził, że wycieczka do oceanarium tak bardzo ją zaciekawi. Od razu do głowy wpadł mu kolejny pomysł; koniecznie, w najbliższym czasie, będzie musiał zabrać ją do zoo.
Godzinę zajęło im obejrzenie głównych akwarium; zachwytom Ginny nie było końca, ale najbardziej spodobał się jej pokaz sztuczek delfinów; piszczała wtedy niczym małe dziecko! Z ust Harry’ego nie znikał uśmiech, a najbardziej szeroki był wtedy, gdy zeszli pod ziemię oglądać akwaria zza przeszklonych szyb, wówczas Ginny widząc zmierzającego w jej stronę rekina młota krzyknęła głośno i schowała się za plecami Harry’ego. Jak mu później wyjaśniła; była niemal pewna, że szyba pęknie!
Po zakończeniu zwiedzania Harry zabrał ją na obiad. Usiedli przy stoliku i Harry złożył zamówienie. Po czym z szatańskim uśmiechem zwrócił się do Ginny.
- Będziesz musiała tego spróbować – rzucił. Ginny kiwnęła lekko głową nie spodziewała się niczego strasznego, nawet nie wiedziała, jak bardzo się myliła.
- Co to jest?! – krzyknęła zaniepokojona Ginny, gdy postawiono przed nią pierwsze danie, z przerażeniem odsunęła się jak najdalej od talerza. Harry zaśmiał się głośno.
- No jak to, co? Jedzenie, spróbuj Ginny, pyszne! – powiedział i gdy włożył do buzi kolejny kęs jedzenia z ust zaczęła wystawać mu jedna z odnóg zjadanego przez niego stworzenia, wciągnął ją z uśmiechem niczym makaron.
- Harry, błagam, zaraz zwymiotuję… - Ginny zatkała sobie usta.
- Gin, to tylko langusta, a to dopiero początek!
Spoglądała to na niego to na przyrządzoną langustę wesoło patrzącą na nią z talerza. Przełknęła głośno ślinę i pokręciła głowę.
- Nie, Harry, proszę… Ja nienawidzę owoców morza…
- No dobrze, ale tego musisz spróbować! Kelner, następne danie proszę! – krzyknął, a dosłownie kilka minut później przed nimi stanęły talerze z sałatką z ośmiornicy. Ginny widząc je praktycznie spadła z krzesła.
- Harry Potterze, jeśli twoje żarty zaraz się nie skończą śpisz na kanapie!
- No spróbuj tylko! Nawet nie wiesz jak dobre są smażone macki!
- Potter! – warknęła.
- Dobrze, dobrze – mruknął i znów kiwnął na kelnera, teraz przed nimi pojawiły się talerze z dwoma rodzajami mięsa podanymi na liściach sałaty morskiej i ozdobionymi pomidorkami koktajlowymi. – To powinno ci zasmakować.
Ginny przyjrzała mu się badawczo, ale po chwili skusiła się i spróbowała. Z zaskoczeniem stwierdziła, że mięso jest przepyszne! W zaskakująco szybkim tempie pochłonęła całą swoją porcję.
- Cudne! – powiedziała z zachwytem. – Co to takiego? Smakowało tak jakby znajomo.
- A to nic nadzwyczajnego; mięso z płaszczki i rekina – odparł swobodnie Harry.
Nie sposób opisać ile szklanek wody Ginny pochłonęła i ile obelg posłała w stronę śmiejącego się Harry’ego. A to jeszcze nie był koniec, bowiem Harry zaplanował im jeszcze inne atrakcje.
Z ulgą wyszła z restauracji, była pewna, że nie wróci tam już nigdy! Nie, nie i nie takiemu jedzeniu! Wzdrygnęła się! Merlinie, biedny rekin, biedna płaszcza! Możliwe, że mieli rodziny, dzieci na utrzymaniu, a ona tak perfidnie i ze smakiem ich zjadła!
- A teraz, gdzie jesteśmy? – spytała, gdy wylądowali przed dużą, żelazną bramą, świecącą się na kolorowo. – Czy to przypadkiem nie jest kolejna morska restauracja tyle, że na powietrzu? – rzuciła sarkastycznie.
- Nie, to wesołe miasteczko!
- Co?
- Chodź, a się przekonasz! – rzucił i pociągnął ją w stronę kasy.
Kupując bilety z uśmiechem na ustach przyglądał się jej; rozglądała się z zaciekawieniem i zdezorientowaniem, nie sposób było nie śmiać się z jej miny.
- Czego tak szukasz, hmm?
- Co będziemy tutaj robić? – Zignorowała jego pytanie. – To takie dziwne miejsce, jestem pewna, że jak zacznę opowiadać o nim tacie to będzie słuchał w napięciu!
- Chodź, idziemy na kolejkę górską!
- Hę?
Nie bacząc na jej pytające spojrzenie pociągnął ją w stronę największej atrakcji całego miasteczka. Trzymał ją mocno za dłoń i przeciskał przez szpary między stoiskami, aż w końcu stanęli przed kolejką. Ginny zaparło dech w piersiach i zapiszczała z zachwytu!
- Merlinie, to jest kolejka górska?! Ah!!!
- Chodź! – krzyknął i głośno się zaśmiał. Kolejka szykowała się już do startu, byli ostatnimi wsiadającymi, ale mimo to zajęli pierwszy wagonik, pomalowany na złoto. Harry przypiął ich pasami i mocno złapał Ginny za rękę.
- Ale super, Harry!
- Oj, nie wiem, czy tak super – rzucił z uśmiechem. Miał szczerą nadzieję, że Ginny przestraszy się nie na żarty. Już szykował swoje ramię i klatę – gotów był w każdej chwili zacząć tulić do siebie przerażone ciało Ginny!
Wystartowali… Najpierw kolejka powolnie i ze zgrzytem ruszyła do przodu, a później niespodziewanie przyśpieszyła. Osiągnęła ogromną prędkość, a Harry z wrażenia i strachu złapał się mocno pasów. Podjechali pod górę z wielką szybkością, a później zaczęli zjeżdżać. Kolejka była rozpędzona, a wagonik rzucał się w tę i z powrotem, gdy wchodziła w kolejne zakręty. Ginny śmiała się głośno i zaraźliwie, ale Harry był przerażony. Pobladł, usta mu zsiniały. Zacisnął powieki, gdy zaczęli wjeżdżać na najwyższe wzniesienie, a gdy się na nim zatrzymali wrzasnął przeraźliwie.
- Harry, zobacz! – Śmiała się Ginny – Nic ci się nie stanie.
Otworzył jedno oko, potem drugie, a następnie wychylił się lekko i w tym momencie wrzasnął ponownie! Wagonik zaczął osuwać się w dół i zaczęło się ostatnie okrążenie. Krzyczał długo, dopóki Ginny nie zatkała mu ust dłonią i nie pogroziła, że zrzuci go z najwyższej wysokości!
- Tchórz! – krzyknęła, gdy wysiedli z wagonika. Ludzie patrzyli się na nich z zniesmaczeniem, nic dziwnego. Każdy miałby dość wrzasków Harry’ego! – I otwórz te cholerne oczy!
- Już mogę? – spytał szeptem. – Zeszliśmy?
Ginny pokręciła głową i trzasnęła Harry’ego w ramię. Bardzo szybko otworzył oczy!
- Tchórz! – powtórzyła.
- Ale to było straszne, Ginny!
Odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę jednego ze stoisk. Stanęła w kolejce i spojrzała wymownie na Harry’ego. W końcu zaczął iść w jej kierunku ze zbolałą miną.
- O co chodzi w tej grze? – spytała.
- Musisz zestrzelić wszystkie kaczki, a wtedy dostajesz nagrodę.
- Fantastycznie, chcę nagrodę, Harry!
- Cco?! Ale ja nie umiem…
- To się nauczysz – rzuciła i uśmiechnęła się perfidnie.
Harry próbował sześć razy i za każdym z tych sześciu razów nie był nawet bliski trafienia nieszczęsnej kaczki. W końcu zdenerwowana Ginny odebrała mu pistolet i sama zaczęła strzelać. Wszystkie dwadzieścia kaczek poszło na dno, a dziewczyna wygrała ogromnego pluszowego misia!
- Tak to się robi, mięczaku! – zakpił straganiarz, a Harry zacisnął szczękę. Gdy podawał Ginny nagrodę odezwał się do niej zmysłowym głosem. – Z kim ty się zadajesz, kotku?!
- Sama nie wiem… - rzuciła, śmiejąc się.
- Słuchaj, skarbie, pracę kończę o ósmej, więc później z przyjemnością będę do twojej dyspozycji… - Mrugnął do niej zalotnie, a Ginny wybuchła jeszcze głośniejszym śmiechem. Mężczyzna był bardzo przystojny, nie da się ukryć, ale nie w jej stylu, czego nie omieszkała mu powiedzieć.
- Niestety, ja jednak wolę swojego mięczaka! – Posłała mu buziaka i odwróciła się by móc złapać wściekłego Harry’ego za rękę i pociągnąć w kierunku diabelskiego młyna.
- Co to było?!
- Nic, mój ty mięczaku!
- Ginny! – wrzasnął zdenerwowany i spojrzał na nią z wyrzutem. Jak ona mogła tak bezceremonialnie flirtować sobie z tym mężczyzną? I to jeszcze przy nim?! Przecież to już przechodzi wszelkie pojęcie!
- Chodź już!
Nie ruszył się z miejsca. Nawet nie drgnął, w końcu Ginny z westchnieniem wróciła i stanęła naprzeciwko niego. Pokręciła głową i uśmiechnęła się z satysfakcją.
- Zazdrośnik…
- Ginny!
Zaczęła się śmiać. Stanęła na palcach i obie dłonie położyła na jego policzkach, przymykając oczy musnęła lekko jego usta.
- Przepraszam… - szepnęła. Swoim oddechem drażniła jego wargi, w końcu sam przyciągnął ją do siebie i zachłannie zatopił w jej ustach. Wodził dłońmi po jej plecach, a ona swoje wplotła w jego włosy. Gdy odsunęli się od siebie z zadziornym uśmiechem zdjęła jego okulary.
- Uwielbiam twoje oczy… - wyznała z westchnieniem.
Spoglądał na nią badawczo i odsunął ją od siebie, gdy ponownie zamierzała go pocałować.
- Ginny… Pobierzmy się…
- Harry, głuptasie! – Zaczęła się śmiać. – Nie można się komuś oświadczyć po raz drugi!
- Nie, Ginny, pobierzmy się teraz, zaraz! Jak najszybciej!
- Co? – Spoglądała na niego z autentycznym zdziwieniem. – Przecież planowaliśmy wesele na dwutysięczny drugi!
- Gdy cię porwali… - zaczął – spanikowałem, zrozumiałem, jak bardzo cię kocham! Nie każ mi czekać jeszcze tych dwóch lat, pobierzmy się jeszcze w tym roku!
- Och, Harry!
- Kocham cię, bardzo, bardzo, bardzo! – Schylił lekko głowę i zaczął całować jej twarz; jej usta, oczy, policzki. – Pobierzmy się w walentynki – wyszeptał jej do ucha.
- Przecież to poniedziałek – odparła drżącym głosem.  Czuła ciepłe dłonie Harry’ego krążące po jej ciele. Nie liczyło się dla niej nic; to, że stali na środku mugolskiego wesołego miasteczka, to że wszyscy patrzyli na nich z niesmakiem, że posyłali w ich stronę złośliwe uśmieszki. Jedyne, co było ważne w tamtej chwili to miłość, jaką darzyła chłopaka.
- I co z tego! – Zaśmiał się. – Kocham cię…
- Ja ciebie też, Harry! – odparła szeptem i w końcu złączyła ich ust w pocałunku. Długim, namiętnym, pełnym żaru i pożądania. – I dla ciebie mogę się zgodzić nawet na poniedziałek! – wyszeptała, gdy odsunęła się od niego z długim westchnieniem.

8 komentarzy:

  1. Wspaniały dodatek, chociaż kiedy czytałam tytuł "szalona randka" myślałam że będzie o Bleisie i Rose. Weny

    OdpowiedzUsuń
  2. Dodatek bardzo mi się podobał. Jestem pewna, że kolejny też będzie dobry :)
    Życzę dużo weny :)
    All the love xxx

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG!!!
    Jak czytałam to uśmiech mi nie znikał ^^
    Ginny była bezbłędna,ale nie musiałaś robić z Harrego
    takiego mięczaka, w końcu jest aurorem.
    I ta zmiana daty ślubu była cudowna.
    Czekam na kolejny dodatek i weeeny :*
    ~gwiazdeczka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podobało i, że Cię rozśmieszyło! :)
      Dziękuję za miłe słowa! :*

      Usuń
  4. Wreszcie jestem i komentuję :)
    Merlinie to było takie fajne! Harry i te jego pomysły xD Najbardziej rozśmieszyła mnie jego reakcja na kolejce górskiej. Mistrz :D
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie dziękuję! Cieszę się, że się spodobało! :D

      Usuń

- Jeśli weszłaś/eś na mojego bloga proszę pozostaw po sobie ślad, to nie dla ilości, a dla motywacji
- Nie przeklinaj w komentarzach!
- Krytykuj, ale uzasadnij swoją opinię.
- Nie obrażaj komentatorów, odwiedzających i autorki.
- Nie spamuj!