Cześć kochani,
Co tam u Was?
Macie może ferie? Ja osobiście właśnie kończę, a dokładnie kończyć będę jutro
pierwszy tydzień. Odpoczywam, odpoczywam i odpoczywam mając święty spokój od wszystkich
i od wszystkiego!
Bardzo
dziękuję Wam za komentarze, miło mi czytać Wasze pozytywne opinie :)! Dziękuje!
Jeśli
chcielibyście się ze mną skontaktować piszcie na moje gg. 48547767 zawsze i na pewno odpowiem! :D
Buziaczki,
Charlotte
***
Rodem z telenoweli….
18 tycznia 1999
- Zielona?
- Zbyt prosta.
- Różowa?
- Zbyt
kiczowata.
- Czerwona?
- Za
wyzywająca.
- Dobra!
Poddaję się. Wychodzę!
- O to mi
właśnie chodziło! Dziękuje słońce!
Hermiona
zaśmiała się pod nosem i cicho wycofała się z sypialni Rose. Jej przyjaciółka
była tak oszołomiona, podenerwowana i zagubiona…. Zupełnie jak nie ona! Po
długiej i jakże intrygującej rozmowie, jaką obie odbyły przy kubku pysznej i
pięknie pachnącej herbaty, Rose ni stąd, ni z owąd doszła do wniosku, że Blaise
jest bardzo, bardzo w jej typie i chyba ich jakże pogmatwana i dziwna znajomość
mogłaby się udać, dlatego też postanowiła odstawić się na prawdziwą boginie
piękności i olśnić swoim blaskiem przystojnego czarnego prześladowcę, a swoim
wdziękiem powalić go na kolana. Oczywiście nie miała zamiaru być dostępna,
wciąż chciała pozostać uroczo chłodną i zdystansowaną….
- Cała Rose –
mruknęła pod nosem Hermiona i rozsiadła się wygodnie w fotelu. Na szklanym
stoliku, tuż obok niej, leżały porozrzucane plotkarskie czasopisma. Hermina
krytycznym wzrokiem spojrzała na nie i zacisnęła usta. Jak można być tak nie
czułym na kulturę? Pytała w myślach. Nie mogła zrozumieć, dlaczego jej
przyjaciółka poświęcała swoje życie na śledzenie czyjegoś życia? Zamiast
poczytać klasyki, chociażby „Historię Hogwartu”. Co z tego, że nie uczęszczała
do tej szkoły? Znać historię by wypadało! Ale nie, ona woli czytać o tym, jak
to zespół Fatalnych Jędz odchodzi w niepamięć na rzecz młodych i żywiołowych
Różowych Jednorożców. Z tego, co Hermionie obiło się o uszy, stawali się coraz
popularniejsi, tylko nie wiedziała, co przyczyniło się do takiego sukcesu. Dość
dobra muzyka, czy stroje jednorożców, w których występowali. Zresztą, co ona,
inteligentna kobieta, będzie się tym interesować? I tak woli mugolską muzykę.
Pogrążona w
swoich jakże dziwnych przemyśleniach, nie zorientowała się, kiedy tuż przed nią
stanęła dumnie Rose.
- Wybrałam! – rzuciła
szczęśliwa i machnęła ręką, a trzymany przez nią wieszak zaczął lewitować. – Do
tego tylko buty i biżuteria, i makijaż, i torebka, a i jeszcze fryzura! Och,
nie wyrobię się! – wrzasnęła i znów zniknęła w swojej sypialni, tak szybko jak
się pojawiła.
- Tak, Rose –
mruknęła zdezorientowana Hermiona. – Sama odprowadzę się do drzwi. – Pokręciła głową
załamana zachowaniem przyjaciółki i powolnym krokiem skierowała się w stronę
wyjścia.
***
Mówi się, że
najprzystojniejsi mężczyźni to ci w mundurach. Wierutne kłamstwo.
Najprzystojniejsi mężczyźni to ci wyglądający jak Draco i Blaise. W każdym bądź
razie tak uważali właśnie oni. Dwa podobieństwa, acz jednak przeciwieństwa.
Jeden blondyn drugi szatyn, jeden białoskóry, a drugi ciemnoskóry. I na tym
właściwie można skończyć przeciwieństwa. Byli bardzo podobni i tu można by
bardzo długo się rozpisywać: bogaci, szurnięci, przystojni, trochę hop do
przodu, eleganccy, z walniętą rodzinką, nonszalanccy, prześladowcy i tak dalej,
i tak dalej….
Tak więc dwa
podobieństwa bardzo, bardzo podobne siedziały w Malfoyowskim salonie i popijały
sok truskawkowy w kubeczkach z kolorowymi wzorkami: smokiem i diabełkiem. Byli
przecież tacy oryginalni….
- Mówię ci
przyjacielu ona na mnie tak bardzo leci… - rzucił pewnie Blaise i rozłożył się
wygodnie na kanapie.
- To uważaj,
żeby na ciebie nie poleciała aż nad to, bo w tedy możesz nie utrzymać ciężaru –
mruknął zły Draco. Miał już serdecznie dosyć przyjaciela. Nie żeby zwykle nie
miał, ale teraz to już była przesada. Gderał i gderał i ku nie zaskoczeniu
gderał o tym, jak to jego Rosi leci na niego i żyć bez niego nie może, a on co?
Hermiona go olewała. Czuł się tak smutno i smętnie, i mizernie. Jego życie było
takie tragiczne, takie samotne. Było mu aż przykro z tej samotności…. Czuł, ze
dołuje się jeszcze bardziej.
- Rozumiem
twój smutek. Na ciebie nigdy nikt nie leci, no chyba, że deszcz z pod parasola.
Przykro to stwierdzać, ale masz pecha.
- Ta, a ty
masz pchły.
- I vice
versa. – Blaise uśmiechnął się szeroko, ukazując szyk białych i prostych zębów.
- Mówiłem ci
kiedyś jak bardzo mnie denerwujesz?
- Bo to raz.
Tylko ty nie rozumiesz jednej prostej rzeczy… - momentalnie spoważniał i
spojrzał na Draco bardzo dojrzałym wzrokiem…
- Jakiej? –
spytał zaintrygowany Malfoy. Między nimi panowała grobowa cisza tak głęboka, że
można by ją kroić nożem, w końcu po długiej chwili oczekiwania Blaise odezwał
się, przemówił tonem człowieka, który wie więcej niż by się mogło wydawać.
- Ponieważ
jesteś idiotą. – I zaśmiał się głośno, i śmiał się, i śmiał tak aksamitnie
przez długi czas, jeszcze bardziej denerwując Draco.
- Już nie
jesteś moim przyjacielem! – wrzasnął zły Malfoy i wstał, z dumnie uniesioną
głową ruszył w kierunku kuchni, by zajeść swój smutek w zapasowym słodkim
słoiczku matki. A gdy tak szedł jego smocze kapcie wesoło syczały…
***
Był z siebie
taki dumny. Tak niewyobrażalnie dumny. Nie mógł uwierzyć, że ta jego
słodko-kwaśna intryga wreszcie się udała. Tyle czasu próbował swoich sił w tym
fachu, prawie mordował swoje ofiary jakże kwaśnymi upominkami, a teraz!
Nareszcie wszyscy oddadzą mu należne owacje. Zasłużył na to. Zawsze był
doskonały we wszystkim, no może prócz nauki, ale kogo to interesowało?
Waleczny, przystojny, nieziemski! Zaśmiał się gromko. Och, oni wszyscy, te
wielkie niedowiarki nareszcie uwierzą, że on może wszystko. Jeśli kiedykolwiek
sądzili, że mu się to nie uda, wątpili w jego siłę teraz to wszystko odwołają.
Będą błagać go o wybaczenie i prosić o kawałek jakże pięknie wyglądającej
pracy, w którą włożył tyle swojego wielkiego, wręcz ogromnego serca.
Tak był z
siebie naprawdę dumny. W końcu to pierwszy raz, kiedy to Harry’emu wyszły
tosty!
- Ach, Ginny,
będziesz tak dumna jak ja jestem – wyszeptał i zanurzył usta w kawałku
niespalonego, acz lekko rumianego pieczywa posmarowanego czekoladą i
zakropionego cytrynką, tak dla zapachu…
***
- Kto dzwoni?
- Na pewno nie
ja – mruknął Draco. – Jeszcze w szaleńczym przypływie szczęście Granger rzuci
się na mnie i moja koszula pozostanie w strzępach – rzucił z ironią.
- Ta, albo
odwrotnie, to ty rzucisz się na nią. – Zaśmiał się lekko Blaise i zadzwonił do
mahoniowych drzwi mieszkania panny Rosemarii Bellezzy.
Byli
podenerwowani, tacy ciekawi. W końcu po dla nich długiej i męczeńskiej chwili
drzwi otworzyła Rose. Blaise poczuł, jak unosi się kilka centymetrów nad
ziemię. Ona była ucieleśnieniem jego marzeń i snów. Rozpływał się widząc ją w
beżowej sukience na grubych ramiączkach i rudych włosach, które uwielbiał
upiętych w luźny kucyk. Uśmiechała się do niego lekko, ironicznie, a on
westchnął z zachwytu i wyjąkał.
- Smoku, łap mnie…
- I zemdlał, jego przyjaciel, jako że był przyjacielem, zamiast go złapać
odsunął się na delikatną odległość, aby Blaise mógł swobodnie wylądować na
twardej posadce. Od razu się obudził.
- Mój tyłek.
Ty cholerny idioto, tak ciężko było mnie złapać? – zapytał, nagle ocucony ze
stanu nagłego, bardzo rzeczywistego letargu.
- Ależ Blaise
nie zdążyłem.
- Jasne –
warknął zły i podniósł swoje cztery litery z podłogi. – Wybacz mi kotku –
powiedział aksamitnym głosem do Rose – ale mój przyjaciel jest kompletnym
baranem.
- Rozumiem cię
Blaise. Tak to już jest, że obracamy się w towarzystwie podobny do nas samych –
rzuciła z pięknym uśmiechem.
Draco zaśmiał
się głośno.
- Czego rżysz?
- Ten twój
rudzielec stwierdził, że jesteś baranem.
- Ach, ta
miłość, co ona robi z ludźmi. – Westchnął przeciągle. – Nie martw się Rosi,
moje kochanie, wybaczam ci wszystko.
- Szkoda… -
mruknęła, ale uśmiechnęła się pod nosem.
- Rudzielcu,
pozwól, że będę cię tak nazywać. – Rose kiwnęła lekko głową, lepsze to niż
Rosi. – Gdzie twoja piękna przyjaciółka?
- Za tobą –
odparła i zamknęła drzwi na klucz, który wrzuciła luzem do kopertówki.
Później
wszystko potoczyło się jak zwolnionym tempie rodem ze starych telenowel. On
powolnie odwrócił się w jej stronę i zaniemówił. Wyglądała olśniewająco w
morelowej, tiulowej spódnicy, białej bluzce z dekoltem w kształcie
przysłowiowej łódki oraz swobodnie opadających falowanych włosach, które
poruszały się lekko przy jej krokach. Ich spojrzenia spotkały się i połączyły w
tym nagłym i nieoczekiwanym przypływie romantyczności. Czekolada zmieszała się
ze stalą, a wokół nich wybuchły fajerwerki… Chociaż nie, to było tylko
skrzypienie otwierającej się windy… Niestety. I cała romantyczna sceneria legła
w gruzach.
- Idziecie
już? – rzucił zniecierpliwiony Blaise.
- A trzasnął
cię kiedyś ktoś w ten twój głupi łeb?
- Bo to raz –
odparł z uśmiechem. Och, jak Draco denerwowała odpowiedź Blaise’a „Bo to raz”.
Czasami się zastanawiał czy przyjaciel nie miał innych zdań, bardziej
oryginalnych w swoim słowniku. On przecież nie lubił się powtarzać, a tu co?
- Dobra, weź
już się zamknij.
- Zamyka to
się drzwi, a nie moje całuśne usta – mruknął Blaise i zacmokał.
- Och, czy wy
możecie się już uspokoić? – spytała Rose narzucając na siebie czarne futerko.
- Nie –
odparli chórem.
- Jak wolicie,
małpki. Chodź Rose idziemy same – mruknęła Hermiona i spokojnym krokiem skierowała
się w stronę windy.
- Dobra,
dobra, będziemy grzeczni – mruknął Blaise i mrugnął zalotnie do swoje Rosi.
- I tak wam
nie wierzę – rzuciła Hermiona. – Lecz znajcie moją dobroć, pozwalam wam iść z
nami.
- Mrau! Jaka z
ciebie stanowcza kotka…
- Czy ty się
dobrze czujesz, Malfoy? A może główka cię boli? – zapytała cwanym tonem
Hermiona, zadziornie się uśmiechając.
- Dobrze, ale
dziękuję za troskę – mruknął. – A cóż to się stało, że tak się o mnie
troszczysz?
- Szukam okazji
do wysłania cię na oddział zamknięty w Mungu.
- To życzę
powodzenia.
- A dziękuję –
powiedziała, a na jej ustach ponownie zawitał szeroki uśmiech.
- Oni do
siebie pasują – szepnęła do Blaise’a Rose.
- Wiem –
odparł spokojnie. – Ale ta twoja Granger nie chce mojego przyjaciel – powiedział
smutnym głosikiem.
- Oj tam, oj
tam. Już my sprawimy, że zechce.
- A jak masz
zamiar to zrobić? – zapytał zaintrygowany.
- Sądzę, że
parę osób nam w tym pomoże.
- Kogo masz na
myśli?
- Harry’ego i
Ginny oczywiście – szepnęła zaskoczona. Jak mógł nie wiedzieć, o kim mowa.
- Wiewiórkę i
Nie Bystrzaka? Serio? – Był bardzo zdziwiony. Ciekawiło go jak te dwa nie
rozłączne i cały czas całujące się gołąbeczki im pomogą.
- Harry jest
szefem Mionki, a ona jest aurorką. Czeka ją i jej pomocnika jeszcze wiele
wspólnych misji, nie sądzisz?
- A jak…
- Hej
zakochani idziecie już? – krzyknął Draco z windy. – Bo zjedziemy sami.
- Błagam nie!
– rzuciła głośno Hermiona.
- Idziemy,
idziemy – mruknął Blaise i pociągnął Rose za rękę tak, że wylądowała w jego
ramionach. Pochylił się nad jej uchem i ledwo słyszalnym szeptem powiedział: –
Wchodzę w ten twój plan. – Rose uśmiechnęła się na te słowa szeroko. Jej
przyjaciółka niedługo będzie miała mega przystojnego faceta!
Woow świetny rozdział, jest troche humorku... Mmm nie moge sie doczekac planu Rosi i Blaise'a. Pozdrawiam i zycze weny :**
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie: http :
Dramione-legendarna-nienawisc.blogspot.com
Dziękuję za miłe słowa! :) Ciesze się, że spodobał Ci się rozdział :D
UsuńRozdział bardzo fajny ;)
OdpowiedzUsuńSuper, że Rosi postanowiła spróbować z Blaisem. Ciekawe jak teraz będzie przebiegać ich relacja...
No i oczywiście najważniejsze jest co ci dwaj "geniusze" wymyślą aby połączyć Draco i Mionkę ;) Oraz jaki będzie "wkład" w to wszystko Harrego i Ginny... Oj, może być ciekawie...
Pozdrawiam
Ich relacja na pewno będzie hm... kolczasta, bardzo ognista i istnie piekielna! :D Obiecuję! ^^ Geniusze? Oj nie schlebiaj im aż tak ^^ :D. Będzie ciekawie, moja wyobraźnia już działa na pełnych obrotach, hha... :)
UsuńDziękuję za miłe słowa i opinię.
Super rozdział! Taki lekki, zabawny, prawdziwy. To opisywanie różnic i podobieństw Dracze i Blaise'a - świetne, bo autentyczne. Piszesz bardzo lekko i przyjemnie. Rozdział bardzo mi się podobał i czekam, co tam wymyślą, aby Mionka i Dracze byli razem! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://precious-fondness.blogspot.com/
Bardzo Ci dziękuję. Ciesze się, że czytało Ci się przyjemnie, staram się pisać cóż prosto choć ja i mój styl często mamy to do siebie, że piszemy bardzo hmm, porównawczo? Ze słowa tworzą spójną całość, ale dopiero po odnalezieniu ich drugiego dna. Dlatego ten blog to prawdziwe wyzwanie dla mnie i cieszę się, bo wydaje mi się, że na razie nie jest tak trudno odkryć znaczenie :D
UsuńJeszce raz dziękuję za komentarz. ;)
Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. <3
UsuńŚwietny rozdział. Kilka razy szczerze się za śmiałam mimo choroby ;) świetny na poprawę humoru, rozluźnienie i dobre sny ;)
OdpowiedzUsuńwięc dobranoc i weny życzę ;)
Bardzo dziękuję. Ciesze się, że mimo choróbska, którego szczerze współczuje śmiałaś się :)
UsuńCzyli relacje pomiędzy jedną parą mamy już w miarę wyczyszczone... cóż, oczywiście najbardziej interesuje mnie "główna" parka, czyli nasze Dramione, ale skoro Rose wpadła na plan... to cóż, pewnie można się już cieszyć z potencjalnego zwycięstwa :D
OdpowiedzUsuńNiektóre Twoje pomysły są super, np. niby mało znaczący szczegół, a jednak "Różowe Jednorożce"... cóż, pewnie i w magicznym świecie są te wszystkie "kłótnie" dotyczące orientacji seksualnych, a może zespół jest jakąś formą manifestu... hahaha, żartuję oczywiście, ale gdybać sobie można, o :D
"Już nie jesteś moim przyjacielem" - hahaha, jakie to dorosłe i pasujące do Twojego Draco :D
"...jego przyjaciel, jako że był przyjacielem, zamiast go złapać odsunął się na delikatną odległość, aby Blaise mógł swobodnie wylądować na twardej posadce" - a to właściwie to takie znane też z życia haha :D Ale dobrze ujęte i pamiętając o wykreowaniu przez Ciebie postaci, no to cóż... haha :D
Ja też jestem w połowie ferii i myślę, że stanowczo zbyt szybko uciekają :<
Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny! :*
PS. Miła zmiana szaty graficznej :*
UsuńFajny rozdział, chociaż troszkę krótki. Hmm... ciekawe co to za plan Blaise'a i Rose.
OdpowiedzUsuńJestem też bardzo ciekawa jak zareagowałaby Narcyza, na to, że jej synuś zżarł jej zapasowy słodki słoiczek :-)))
Pozdrawiam
E.L.
dramione-hogwarckie-opowiesci.blogspot.com
PS-"A gdy tak szedł jego smocze kapcie wesoło syczały..."-to mnie rozwaliło. Fochnięty Draco idzie z założonymi rekami w stronę kuchni, w smoczych bamboszach...
Wiem, wiem, przepraszam. Nie wiem czemu, ale pisze te rozdziały zdecydowanie za krótkie. Postaram się poprawić :)
UsuńOj na pewno by się zdenerwowała. I zemdlała i nawrzeszczała nie tylko na Draco, ale i na Lucjusza. :)
Cieszę się, że mój tekst Cię rozwalił, ale mam nadzieję, że niezbyt mocno, skończył mi się klei :(.... :D
PS -- Ale mam taśmę ^^ ;) !!
A mi się właśnie wydawało, że ten rozdział nie był taki krótki, chociaż, oczywiście, jakby był dłuższy, nie obraziłabym się. :D
OdpowiedzUsuńRozdział wyszedł Ci bardzo fajny, jak zwykle zapewniasz nam mnóstwo humoru i to jest świetne - wchodzę tu, gdy widzę nowy rozdział i wiem, że mój humor ulegnie poprawie. Świetnie, że Rose jest coraz bardziej przekonana do Blase'a - wszystko zmierza w odpowiednim kierunku! Teraz tylko niech wcielą w życie plan połączenia Hermiony z Draco i będzie cudownie... ;)
Haha, fragment, w którym Harry robił tosty, których w dodatku nie spalił, jest bezcenny! Czytałam rozdział na telefonie i kiedy zaczęłam chichotać, koleżanka spojrzała na mnie jak na chorą. :P
Nie mogę się doczekac kolejnego rozdziału! Mam nadzieję, że pojawi się szybko. ;)
http://niewolnicy-wlasnych-wspomnien.blogspot.com
PS. Świetny szablon!
M.
Również przepraszam. Obiecuję się poprawić i wstawiać długie rozdziały. Naprawdę, przyrzekam......
Usuń( Żartowałam....) :D
Oczywiście, żartowałam, że żartowałam ;) Będą dłuższe w miarę moich możliwości. :) Cieszę się, że moje rozdziały poprawiają humor. To fantastyczne uczucie: ta świadomość, że ktoś może mieć zły dzień w domu, szkole, pracy, ale usiądzie przeczyta mój rozdział pośmieje się i od razu szary zmieni się na tęczowy! Jak włosy Draco, po szkoleniu się w zawodzie fryzjerki Hermiony ;D !
Dziękuję za miłe słowa! :)
Hej!
OdpowiedzUsuńJestem tutaj od niedawna i Twój blog szybko trafił w mój gust!
Masz wielki talent do pisania!!! :)
Bardzo, ale to bardzo mi się podoba!!! ;)
W wolnej chwili zapraszam :www.zatrzymanaprzezciebie.blogspot.com
Też o Dramione <3
Dopiero się rozkręcam! ;)
Jestem szczęśliwa, że moje opowiadanie jest w twoim typie :D Cieszę się ze świadomości, że kolejnej osobie ten blog się podoba i poprawia jej humor!
UsuńDziękuję ! :)
Rozdział jak zawsze CUDOWNY. Ciekawi mnie co Rose i Blaise wymyślą, aby połączyć Draco i Mione. Czekam na następny i życzę weny ;3
OdpowiedzUsuń~Mad
Dużo ciekawych rzeczy. W końcu to Blaise i Rose. Ognisty Rudzielec i piekielny Diabeł! :D
UsuńDziękuję :*
Kocham Twojego bloga <3
OdpowiedzUsuńWiesz już, że jesteś cudowna,nieziemsko piszesz... czekam na nexta :*
``Victoria Blanc
(Elanor Hope-Miaa Carpe)
Dziękuję, takie słowa poprawiają humor o kilkanaście stopni na skali! :D
UsuńTwoje opowiadanie jest cudowne takie pozytywne, uśmiech sam ciśnie się na usta ;)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa czy wypali plan Rose i Blaise'a
Pozdrawiam
Arcanum Felis
http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/
Serdecznie dziękuję! :D
UsuńCiekawe czy Hermiona spotka się z Narcyzą i Lucjuszem, to może być przekomiczne i nieźle zawstydzić Draco:D
OdpowiedzUsuń