Cześć kochani,
ehh, czy ja nigdy nie mogę być
punktualna? Chyba nie… Przepraszam miał być wczoraj, niestety miałam małe
problemy z Internetem, ale już wszystko w porządku, więc jestem z rozdziałem.
Na początku bardzo dziękuję za
tyle komentarzy pod poprzednim rozdziałem! Kochani, jesteście wspaniali.
Pozwolicie, że podziękuję każdej osobie, która skomentowała dwunastkę.
Bardzo dziękuję Malince,
Anonimowemu Komentatorowi, Mad, LucyPhere, Marcelinie Stawowy, Gisi, Layls,
Turtledove oraz Lorze Maravilles za miłe słowa i czas poświęcony na
przeczytanie oraz skomentowanie rozdziału.
Jak również szczególnie dziękuję
Martine Rze, Mrs. M, Esce, Avis i Expecto za swoje opnie, motywujące słowa i
czas.
Największe dziękuję wędruje do
Rosenatorki, która znalazła i poświęciła zapewne wiele czasu na sprawdzenie
poprzedniego rozdziału mimo bardzo długiego braku odzewu z mojej strony.
Bardzo, ale to bardzo dziękuję
również każdemu czytelnikowi, to wspaniałe uczucie: świadomość, że gdzieś tam w
świecie są ludzie, którzy czytają tę historię.
Mam nadzieję, miśki, że teraz też
będziecie tak komentować jak poprzednio, a nawet, że komentarzy będzie dwa razy
tyle, wasze opinie są dla mnie bardzo, ale to bardzo ważne, dlatego proszę
wyrażajcie je. Nawet jednym słowem, nawet jedną, zwykłą emotikoną!
Do napisania
Charlotte
***
Pączuszku…
18 stycznia 1999, popołudnie, około godziny
15.00
To było dla
niej nowe uczucie. Te obce motylki w brzuchu, które czuła, gdy go słyszała i
ten uścisk zazdrości w żołądku, gdy widziała jak rozmawiał z inną. Co to
oznaczało…? On był taki przystojny, nareszcie zaczęła to dostrzegać, taki
romantyczny, pełen kurtuazji. Ideał nad ideałami. Na samą myśl, jak dotykał jej
policzka swoimi gorącymi ustami… Rozpływała się…
- Nad czym tak
rozmyślasz, Rosi? – W jednej nic nieznaczącej chwili całe rozpływanie się Rose
definitywnie się zakończyło… Znowu ten imbecyl Blaise powiedział „Rosi”!
- O twojej
głupocie – warknęła i odsunęła się od niego obrażona. Gdyby tylko zrozumiał, że
ona nienawidzi, jak mówi się do niej Rosi, byłoby tak pięknie…
- Rozumiem –
mruknął z uśmiechem.
Stali przed
lotniskiem, a chłodne, styczniowe powietrze otulało ich sylwetki. Oboje – o
ironio (!) – rozmyślali o sobie nawzajem! Rose myślała o tym, jak to byłoby
pięknie, gdyby Blaise w końcu przestał mówić do niej „Rosi”, a on zaś rozmyślał
nad tym jak to byłoby pięknie, gdyby w końcu zrozumiał ROSI… Świat jednak nie
był wobec nich sprawiedliwy… Chodź z jednej strony to było dla nich dobre, przynajmniej
się ze sobą nie nudzili.
- Już idą! –
krzyknął Blaise niczym małe dziecko. – Ciekawe czy mi coś przywieźli!
- Mam
nadzieję, że przywieźli – mruknęła z nadzieją.
- Tak, a jak
myślisz co?
- Mózg, bo
twój pierwszy chyba wypadł ci z głowy, gdy cię matka upuściła – powiedziała i
uśmiechnęła się najpiękniej jak potrafiła.
- Ciekawe
niby, kiedy mnie upuściła?
- Jak byłeś
mały.
- A z jakiego
powodu? – zapytał wyraźnie znudzonym tonem, licząc głęboko w sercu, że skończą
jej się pomysły na zgaszenie go jak świeczki.
- Ze strachu,
bo nie wiedziała, czym jesteś – powiedziała i zaśmiała się pod nosem.
- Ach, jakaś
ty zabawna – warknął. Zaczęła śmiać się jeszcze głośniej. Lubiła go drażnić.
- Rose! –
krzyknęła Hermiona i rzuciła się z rozłożonymi ramionami na przyjaciółkę.
Roześmiały się dźwięcznie. Draco i
Blaise popatrzyli na nie jak na idiotki, acz sami złączyli się w jakże
koślawym, przyjacielskim uścisku. Wyglądali komicznie, gdy starali się
wzajemnie przewrócić na ziemię.
- Hermi, co to
za powitanie, nie widziałyśmy się tylko kilka dni! – zapytała ze śmiechem Rose.
– Tak się za mną stęskniłaś?
- Co? Nie
wygaduj głupot, nie stęskniłam się, po prostu na reszcie zobaczyłam kogoś
normalnego!
- Och, dzięki
– rzuciła urażona Rose. – Normalnie uraziłaś moją dumę.
- A czy
wcześniej już tego nie robiłam? – zapytała z uśmiechem Granger.
- Nie, raczej
ja urażałam twoją – rzuciła Rose i zaśmiała się ponownie.
- Czas na
zmiany – mruknęła cicho i mrugnęła do przyjaciółki, sugestywnie kiwając głową w
stronę Blaise’a.
- Może, Herm,
ale u ciebie też czas na zmiany…
- Może –
odparła i spojrzała w kierunku śmiejącego się Draco.
***
Szli całą
czwórką w kierunku samochodu Rose. Panowała między nimi niczym niezmącona
cisza. Blaise, który szedł na początku, w końcu nie mogąc wytrzymać takiej nudą
wiejącą chwili, zatrzymał się i spojrzał na swoje towarzystwo urażonym
wzrokiem. Cały trząsł się z przerażenia spowodowanego faktem, że wokół niego
było nudno. On nienawidził nudy!
- Co jest z
wami ludziki? Złote rybki mojej ciotki Filomeny więcej chęci wkładają w
ruszanie płetwą niż wy w cokolwiek! Przynosicie mi wstyd i hańbę!
Wszyscy
spojrzeli po sobie zaskoczeni, niemo pytali siebie, czy popołudniowe słońce nie
wpłynęło źle na Blaise’a. Zabini niezrażony tasującymi go spojrzeniami,
mówiącymi, że jest idiotą wygłaszał swoje przemówienie dalej…
- Teraz
słuchajcie mnie uważnie narody wspaniałe, bo się nie powtórzę, idziemy na
imprezę! Ja i Smoczek będziemy po was, moje piękne damy, punkt dwudziesta, jako
że wiem, gdzie mieszka moja kochana Rosi, oczekujcie nas i nawet nie marzcie o
ukryciu się pod kanapą! I tak was znajdę! – krzyknął dumnie. Jego zachowanie
budziło wiele tez dotyczących jego przypadkowego, niezauważonego przez nikogo
porwania przez kosmitów i uwięzienia, a następnie wyprania mózgu, o ile go
miał, Rose wciąż miała, co do tego wątpliwości.
- Tymczasem,
będziemy się zbierać, chodź Smoczku – mruknął Blaise i chwycił przyjaciela pod
ramię. – Idziemy się spotkać z twoją mamusią. – Jedyne, co Rose i Herm
zauważyły przed zniknięciem chłopaków to nieszczęśliwa i zdruzgotana mina
blondwłosego młodzieńca.
- To było
dziwne… - mruknęła Hermiona i spojrzała, wciąż zaskoczona, na przyjaciółkę.
- Wiem, o czym
mówisz.
***
Pragnął skryć się pod łóżkiem, ukryć gdzieś,
gdzie nikt go nie znajdzie, ale nie miał jak! Był osaczony! Zamknięty w silnym,
matczynym uścisku, jego życie było tragiczne!
- Draconku,
Dracuniu, mój malutki pysi-misiu, wiesz jak ja się martwiłam? Umierałam ze
strachu! Jak mogłeś mi to zrobić, dlaczego zacząłeś pracę w tak niebezpiecznym
miejscu? – Na przemian krzyczała i delikatnym głosem szeptała, w taki o to
sposób Narcyza Malfoy witała swojego jedynego syna. Blaise stał razem z Lucjuszem obok kominka.
Obaj śmiali się pod nosami z Narcyzy oraz Dracona. Obaj mieli ogromną radochę z
wykładu pani Malfoy. Jednak to Blaise’owi najbardziej poprawił się humor.
Widząc skruszoną minę swojego przyjaciela, czuł jak jego życie nabierało sensu,
bo on tak bardzo lubił dołować innych.
- Za karę, mój
synu, nie dostaniesz na kolację ciasta!
- Ale, mamo… -
jęknął.
- Milcz
Draconie Lucjuszu, zawiodłam się na tobie! Robić takie rzeczy mnie, swojej
schorowanej matce?
- Mamo,
przestań.
- Decyzja już
zapadła – powiedziała donośnie. – Nie ma odwrotu.
- Jasne, wiem,
że robisz to, dlatego że chcesz całe ciasto dla siebie – warknął zły.
- Och, moje
serce! – krzyknęła. – Jak możesz mi to robić? Lucjuszu, Lucjuszu!
Malfoy Senior
podbiegł do swojej żony i podtrzymał ją za rękę.
- Kochany
Lucjuszu, zabierz mnie stąd, potrzebuje wody i szarlotki, och, moje serce…
Potrzebuje dużo szarlotki…
- Oczywiście,
Cyziu, oczywiście – szeptał gorliwie Lucjusz i wziął na ręce swoją żoną. –
Widzisz, co zrobiłeś, Draco? Przez ciebie twoja matka znów będzie się tuczyć! –
zwrócił się zdenerwowanym tonem do syna.
- Lucjuszu,
jak śmiesz! – krzyknęła mu do ucha Narcyza.
- W pozytywnym
znaczeniu, kochanie.
- Jasne –
rzuciła urażona, nagle zupełnie jakby stał się cud odzyskała energię,
wyswobodziła się z ramion Lucjusza i stanąwszy o własnych siłach, dumnie
ruszyła w kierunku wyjścia.
- Gdyby ktoś
pragnął mnie przeprosić, będę się tuczyć w kuchni – warknęła zła niczym osa i
wyszła trzaskając drzwiami.
- Brawo! Teraz
znowu będę musiał zrobić jej te cholerne włoskie lody – rzucił zrezygnowany
Lucjusz.
- To ty
powiedziałeś jej, że się tuczy.
- Oj tam, oj
tam… - mruczał Malfoy Senior i również skierował się w stronę wyjścia, krzycząc
wniebogłosy: „Cyziu, pączuszku, nie obrażaj się, ja nie chciałem…!”
- Twoja
rodzina jest walnię…– Blaise momentalnie zamilkł, widząc spojrzenie Draco. – To
ja może się wycofam, co ty na to?
- Nie wycofuj
się, przyjacielu. Wiej – mruknął złowrogo Draco. Blaise momentalnie zaczął
uciekać, oczywiście Draco zaczął biec za nim…
***
- Opowiadaj –
zażądała Hermiona. Siedziała wygodnie na kanapie w salonie Rose i spokojnie
delektowała się zapachem miętowej herbaty.
- Nie ma co… -
rzuciła Rose stanowczym głosem.
- Przecież
widzę!
- Dobra. Jak
pojechałaś spotkałam Blaise’a na mieście. Chociaż nie, było trochę inaczej:
siedziałam sobie w kawiarni, a ten psychopata mnie zaatakował swoją nachalnością.
Hermiona
roześmiała się lekko. Rose była taka niedostępna, w każdym swoim czynie i
słowie, ale Hermiona wiedziała, że tak naprawdę Blaise wpadł w oko jej
przyjaciółce. Rose zawsze zgrywała, taką zimną i oschłą, gdy facet jej się
podobał.
- Zmusił mnie
do pójścia do kina, a potem na następna randkę i na kolejną i na jeszcze jedną
i chyba mi się podoba, ale nie widać tego po mnie, prawda? – wyrzuciła z siebie
wszystko na jednym wydechu.
- Nie, nie
widać, wręcz przeciwnie. Wyglądasz jakbyś pałała do niego nienawiścią.
- Całe
szczęście.
- Nie wierzę!
– zaśmiała się Hermiona. – Znalazł się facet, który nareszcie spełnia wszystkie
twoje wymogi, Rose!
- Cicho –
rzuciła radośnie rudowłosa.
- A co się
stało z postanowieniem, że prędzej piekło zamarznie niż Ruda umówi się z
Diabłem, hmm?
- Po pierwszej
randce odstąpiłam od niego. – Zaśmiała się głośno Rose. - Dość o mnie, lepiej
mów, co u ciebie i twojego jakże uroczego nie wroga, co się wydarzyło?
- Nie wroga?
Jakaś ty zabawna!
- Przestań, on
jest w twoim typie, nie zaprzeczysz, on ci się zaczyna podobać, nie zaprzeczysz
i to wszystko z wzajemnością, tego też nie zaprzeczysz! – mówiła radosnym tonem
panna Bellezza.
- Oj tam, oj
tam…
- No i jaki
jest?
- Co jaki?
- Jaki jest w
łóżku? – Hermiona zachłysnęła się pitą herbatą, zaczęła głośno kasłać, starając
się ochłonąć.
- W łóżku? –
wyjąkała zaskoczona.
- No, a gdzie?
Nie mów mi, że do niczego nie doszło! Co ty jesteś stara babcia? Masz takiego
faceta w pokoju i dzielisz z nim łóżko, a do jasnej cholery nic nie robisz?
Wyjdź i nie pokazuj mi się na oczy! – wrzasnęła oburzona.
- Czekaj –
rzuciła Hermiona. – Skąd wiesz, że miałam z nim jeden pokój?
- Wszyscy o
tym mówią! Harry od razu jak wyleciałaś do Aten, zaczął się chwalić, jaki
wywinął ci kawał. Byś tylko widziała, jaki Dmitrij był wściekły!
- Parszywy
mały karaluch!
- Tak, też nie
lubię Dmitrija.
- Nie on! Mam
na myśli Harry’ego. Już nie żyje.
- A tam,
przesadzasz… Wracając, to nic się nie działo? Nic, a nic?
- Całowaliśmy
się.
- Wiedziałam,
jednak są z ciebie ludzie!
- Czy ty
naprawdę myślisz tylko o jednym?
- Jasne –
rzuciła i gorliwie pokiwała głową. Hermiona roześmiała się głośno.
- Naprawdę
potrzebujesz faceta.
- Wiem, ale to
na razie nie ważne, teraz ważne jest, kiedy wybiją dzwony kościele. Muszę
zdążyć kupić sukienkę – powiedziała Rose, uśmiechając się szeroko. Wiedziała,
że Hermionie na pewno podobał się Draco, ona gustowała właśnie w takich
facetach. Jeśli jej przyjaciółka nic nie zrobi w tym kierunku, to na pewno jej
pomoże!
- Nigdy.
- Jeszcze
zobaczymy... – mruknęła cicho Rose i z przebiegłym uśmiechem, spojrzała na
przyjaciółkę. Z chęcią pomoże rozkwitnąć związkowi Draco i Hermiona…
Nie wiem czy piszesz to specjalnie czy też taki robisz błąd, słowo 'idiota' w... chyba narzedniku pisze się 'idiotĄ' (np. jestem idiotĄ, chodzę z idiotĄ) a nie idiotOM. Poza tym imie Dmitrij w zdaniu 'tak też nie lubię Dmitrij' powinno się kończyć literą 'a'.. Nie odmieniłaś. A jeśli w ogóle mogę się do tego imienia przyczepić to powinno ono brzmieć' Dmitry'
OdpowiedzUsuńTo się powymądrzałam..
Co do Blaise'a jest fajny, strasznie śmieszny ale to do niego pasuje... Jednak Narcyza jest o wiele bardziej dziecinna (?) niż trzeba. Po Draco jako po mężczyźnie spodziewałabym się jednak więcej męskości. Nie potrafi się postawić matce? Serio? On był smierciozerca a teraz robisz z niego dziecko.
Mo to sobie ponarzekalam. Tylko proszę, nie odbieraj tego jako jakiegoś hejta w stronę opowiadania,bo to nim nie jest. Po prostu trafiłaś no mój zły dzień i nie umiem dziś nikogo chwalić... Uch, do następnego rozdziału.
Bardzo dziękuję Ci za komentarz i opinię. :) Jeśli chodzi o błędy, które mi wskazałaś, za co bardzo dziękuję, są to zwykłe literówki, rozdział został dopiero wysłany do sprawdzenia, ten powyżej dodałam "na sucho" bez wcześniejszego dokładnego sprawdzenia go przez profesjonalistkę, ja przeredagowałam błędy tylko powierzchownie. Jeśli chodzi o imię Dmitrij, ono dobrze brzmi. Tak powinno i tak jest, dlatego, że w języku rosyjskim tak właśnie ono brzmi, a bohater, o którym mowa jest Rosjaninem. Jak również chciałabym uściślić tylko, że to całe opowiadanie jest komedią. Nic nie zgadza się z książką. Postacie, które dawno powinny nie żyć, żyją, czarodzieje zamiast wciąż bać się Voldemorta śmieją się z niego i faktu, że nie miał nosa! Dlatego Narcyza jest taka, a nie inna, Lucjusz jest miły, a Draco jest przewrażliwiony, aż nadto na punkcie swojego wyglądu. I właśnie dlatego, że to komedia robię z niego dziecko.
UsuńOczywiście nie odbieram tego komentarza, jako hejta, wręcz przeciwnie bardzo dziękuję Ci za opinię. Ale mam nadzieję, że ty nie odbierzesz teraz źle mojego. Chciałam tylko wyjaśnić parę niedociągnięć. :)) Jeszce raz bardzo dziękuję za komentarz. :)
Rozdział super ;)
OdpowiedzUsuńMogę tylko powiedzieć, że Draco ma przerąbane z Narcyzą… biedny… choć na Lucjuszu też się to odbija ;) Ciekawe co jeszcze ciekawego wymyśli pani Malfoy i jakie szlabany ma w zanadrzu dla swojego ukochanego synka ;)
Nooo… mam nadzieję, że po tej rozmowie dziewczyn zacznie się coś dziać w kierunku zacieśnienia relacji z chłopakami. Nie zdziwiłabym się gdyby jedna próbowała pomóc drugiej w tym zadaniu… oczywiście bez wiedzy przyjaciółki ;) Ale liczę też na Draco i Blaise`a… w końcu to Ślizgoni i niech w końcu zaczną działać żeby zbliżyć się do swoich wybranek.
A tak poza tym Mionka raczej powinna być wdzięczna Harremu a nie planować jego śmierć ;)
Pozdrawiam
PS. Jest mi bardzo miło za Twoje podziękowania i odpowiedzi pod moimi komentarzami, bo fajna jest świadomość, że te nasze „opinie” zostaną przeczytane ;)
Życzę weny i już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału
Och, na pewno szlabanów ma aż nadto :)) W końcu to uzależniona od szarlotki, nieprzewidywalna pani Malfoy! :D
UsuńOch, uwierz mi ja też mam nadzieję, że dziewczyny coś zrobią, hehe :)) Mogłabym Ci zdradzić, czy masz rację w sprawie "pomocy", ale wtedy byłabym zbyt miła jak na jeden dzień :* ;) Harry... on zawsze na psoci, a Hermiona, ona jest zbyt dumna by być wdzięczna :O :D.
Opinie, czytam nawet po kilkanaście razy, bo one motywują! Dlatego bardzo, bardzo za nie dziękuję!
Również pozdrawiam :)
Proszę jak najszybciej rozdział ;)
OdpowiedzUsuńBył dodany jak najszybciej :D :D
UsuńTylko tak króciutko bo na telefonie.
OdpowiedzUsuńFantastyczny rozdział, kocham twoich bohaterów. Zawsze jak czytam twojego bloga to poprawia mi się humor
Pozdrawiam
Dziękuję! Właśnie oto chodzi w moim blogu, aby poprawiać humor i sprawiać przyjemność, gdy się go czyta! :D
UsuńRozdział jest bardzo przyjemny, jak zwykle ma w sobie mnóstwo humoru, zresztą bardzo dobrego. Nie spotkałam się jeszcze z takim blogiem, jest miłą odskocznią od codzienności.
OdpowiedzUsuńNarcyza w Twoim wydaniu jest naprawdę genialna. Jak czytam fragmenty z nią to zaczynam się śmiać - czytałam ten rozdział przy mamie, na telefonie, i gdy zaczęłam nagle chichotać, mama spojrzała na mnie jak na wariatkę... Bo kto by widział, żeby się śmiać do telefonu? :D Ale Narcyza ma racje - szarlotka najlepsza! Narobiłaś mi ochoty i zaraz wyruszę na poszukiwania czegoś słodkiego.
Draco ganiający Blaise'a... Wyobraziłam to sobie i żałuję, że nie mogę tego zobaczyć na żywo. Jestem pewna, że ten widok byłby przekomiczny. Hm, impreza? Skręca mnie z ciekawości, co też może się tam wydarzyć! Pewnie szykujesz dla nas coś zaskakującego. Blaise ma jednak dobre pomysły. ;)
Czekam na kolejny rozdział.
Jeśli masz ochotę u mnie na blogu pojawił się rozdział 10, jeśli nie, trudno. :P
Pozdrawiam, M.
Bardzo dziękuję! :) Cieszę się, że moje opowiadanie może pomóc zapomnieć Ci o zwykle nudnej codzienności :)
UsuńHahah, bardzo przepraszam, że przez mój rozdział mama patrzyła na ciebie jak na wariatkę... :D :D Hahah. :)
Na pewno wyglądało by to ciekawie. Również żałuję. Gdy to pisałam miałam wizję Draco biegnącego za Blaisem i krzyczącego "Ty Diable wcielony! :D
Jeszcze raz dziękuję za komentarz i miłe słowo! ;)
Pozwól, że na początku podziękuję za... podziękowania :D Jest mi bardzo miło z powodu takiego wyróżnienia :)
OdpowiedzUsuńRozdział oczywiście sprostał oczekiwaniom. Ogólnie rzecz biorąc to muszę Ci oznajmić, iż za każdym razem, gdy widzę kolejny rozdział który się tutaj pojawił to zanim zacznę go czytać już wiem, że będę się śmiała :) I tak oczywiście było i tym razem :D
Rodzina Malfoy'ów jest przedstawiona w zupełnie odwrotny sposób niż w serii - uroczo dziecinni, zwariowani i tacy.. nie Malfoy'owaci. Bije od nich radość życia, co mi się bardzo podoba <3 Szczególnie, że momentami nie jest adekwatne do wieku - stosunek Narcyzy do Draco i traktowanie go jak małego brzdąca :D Jedyne do czego mogę się przyczepić, to... dlaczego tak krótko? Człowiek chciałby się jeszcze więcej pośmiać haha, a tu się tak szybko kończy :< Wybaczam Ci jednak, bo rozdział był genialny :)
Pozdrawiam i czekam na kolejny oczywiście! :*
A teraz pozwól, że ja podziękuję Ci za podziękowanie mi za podziękowanie :) Tak, sama się dziwię, że to napisałam! :)
UsuńCieszę się, że tak pozytywnie odbierasz moje rozdziały i że czytanie ich sprawia Ci taką przyjemność jak mi ich pisanie! :)
Jeszce raz dziękuję, za wszystko! <3
Dom Malfoy'ów to taka fajna wesoła chatka :D Nigdy ich sobie tak nie wyobrażałam, ale to jest piękne i komiczne. Cyzia, która się tuczy, Lucjusz, który żartuje i zafochany Draco, bo nie dostaje ciasta na kolacje :) No i oczywiście Diabełek :D Ruda i Blaise są genialną parką i tylko czekać jak rozwinie nam się związek Granger x Malfoy :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę :)
PS. Zaprasza na nową miniaturkę :)
Tak jednym słowem "prawdziwa" arystokratyczna rodzina! :) Haha, przyznam szczerze, że ja sama gdy pisze te rozdziały nie odbieram tego tak. Nie wydaje mi się to wszystko tak prawdziwie śmieszne, a pisząc jestem naprawdę poważna i skupiona! Aż jestem zdziwiona, że to wychodzi prawdziwie komediowe i takie poprawiające humor! :)
UsuńDziękuję po raz kolejny! :**
Zacznę od tego, że podziękuję za podziękowania :) Bardzo się cieszę, że mogę Ci pomagać :) Betowanie twoich prac to przyjemność :) Rozdział jak zwykle świetny. Zabawny i pełen energii :) Gdy go czytałam, wróciła do mnie energia, którą tracę na szkołę :) Bardzo podoba mi się wątek Blaise i Rose :) Razem tworzą genialną parę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny.
Rosenatorka
Kochana! Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo wielkie podziękowanie dla Ciebie! Jestem Ci ogromnie wdzięczna za wszystko! <3 <3
UsuńCieszę się, że podobał Ci się rozdział. :D
Mi się bardzo podobało :)
OdpowiedzUsuńCzekam na nowy rozdział :)
Pozdrawiam i weny życzę :D
Dziękuję! :)
UsuńKocham Malfoy Manor!!! Te scenki są według mnie najlepsze! Zwłaszcza jak Draconeczek podpada Narcyzie! Według mnie takie komediowe opowiadania są najlepsze. Jedyne co chciałabym byś poprawiła to: Więcej scenek w Malfoy Manor!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuję! Tak, Draco i Cyzia. Prawdziwa matka i syn.... Doprawdy, wspaniali, hahha ^^
UsuńDziękuję Ci serdecznie :)
Super notka, znalazłam Twojego bloga wczoraj w nocy ( punkt 23:59) i jestem zachwycona~ Uwielbiam dramione i sevmione ( nie oceniaj mnie xd) dlatego od razu zaczęłam czytać i szczerze? Narcyza w Twoim wykonaniu jest boska xD Ile razy się śmiałam czytając te jej teksty, naprawdę są świetne. A pomysł z tęczowymi włosami? - genialny.
OdpowiedzUsuńWeny~!
Pozdrawiam, Anai
Bardzo Ci dziękuję. Cieszę się, że spodobał Ci się moje opowiadanie. To bardzo miłe móc przeczytać takie słowa odnośnie swoich tekstów i, no cóż tworów wyobraźni :D Bardzo mocno dziękuję :)
UsuńWizja Cyzi i Lucjusza zaskoczyła mnie bardzo, ale muszę przyznać, że spodobała mi się ;) życzę weny
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zostałaś zaskoczona :) Dziękuję za miłe słowa! ^^
UsuńCudo jak zawsze.! Czekam na więcej ;) ~Mad
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za opinię! :D :*
UsuńNarcyza ma chyba poważne problemy psychiczne traktuje Draco jak małe dziecko i jest przeczulona na swoim punkcie. Nie krytykuję, wręcz przeciwnie to jest takie komiczne, że aż śmieszne ;)
OdpowiedzUsuńRose lubi Blaise'a yeah wreszcie :D
Ciekawe co będzie się działo na imprezie
Pozdrawiam
Arcanum Felis
http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/
Dziękuję! :D
UsuńPodpisuję się pod powyższym komentarzem. Narcyza jest przekomiczna w swoim zachowaniu. Lucjusz zresztą też:D
OdpowiedzUsuń