sobota, 7 lutego 2015

Rozdział 13

Cześć kochani,
ehh, czy ja nigdy nie mogę być punktualna? Chyba nie… Przepraszam miał być wczoraj, niestety miałam małe problemy z Internetem, ale już wszystko w porządku, więc jestem z rozdziałem.
Na początku bardzo dziękuję za tyle komentarzy pod poprzednim rozdziałem! Kochani, jesteście wspaniali. Pozwolicie, że podziękuję każdej osobie, która skomentowała dwunastkę.
Bardzo dziękuję Malince, Anonimowemu Komentatorowi, Mad, LucyPhere, Marcelinie Stawowy, Gisi, Layls, Turtledove oraz Lorze Maravilles za miłe słowa i czas poświęcony na przeczytanie oraz skomentowanie rozdziału.
Jak również szczególnie dziękuję Martine Rze, Mrs. M, Esce, Avis i Expecto za swoje opnie, motywujące słowa i czas.
Największe dziękuję wędruje do Rosenatorki, która znalazła i poświęciła zapewne wiele czasu na sprawdzenie poprzedniego rozdziału mimo bardzo długiego braku odzewu z mojej strony.
Bardzo, ale to bardzo dziękuję również każdemu czytelnikowi, to wspaniałe uczucie: świadomość, że gdzieś tam w świecie są ludzie, którzy czytają tę historię.
Mam nadzieję, miśki, że teraz też będziecie tak komentować jak poprzednio, a nawet, że komentarzy będzie dwa razy tyle, wasze opinie są dla mnie bardzo, ale to bardzo ważne, dlatego proszę wyrażajcie je. Nawet jednym słowem, nawet jedną, zwykłą emotikoną!
Do napisania
Charlotte

***

Pączuszku…

18 stycznia 1999, popołudnie, około godziny 15.00
To było dla niej nowe uczucie. Te obce motylki w brzuchu, które czuła, gdy go słyszała i ten uścisk zazdrości w żołądku, gdy widziała jak rozmawiał z inną. Co to oznaczało…? On był taki przystojny, nareszcie zaczęła to dostrzegać, taki romantyczny, pełen kurtuazji. Ideał nad ideałami. Na samą myśl, jak dotykał jej policzka swoimi gorącymi ustami… Rozpływała się…
- Nad czym tak rozmyślasz, Rosi? – W jednej nic nieznaczącej chwili całe rozpływanie się Rose definitywnie się zakończyło… Znowu ten imbecyl Blaise powiedział „Rosi”!
- O twojej głupocie – warknęła i odsunęła się od niego obrażona. Gdyby tylko zrozumiał, że ona nienawidzi, jak mówi się do niej Rosi, byłoby tak pięknie…
- Rozumiem – mruknął z uśmiechem.
Stali przed lotniskiem, a chłodne, styczniowe powietrze otulało ich sylwetki. Oboje – o ironio (!) – rozmyślali o sobie nawzajem! Rose myślała o tym, jak to byłoby pięknie, gdyby Blaise w końcu przestał mówić do niej „Rosi”, a on zaś rozmyślał nad tym jak to byłoby pięknie, gdyby w końcu zrozumiał ROSI… Świat jednak nie był wobec nich sprawiedliwy… Chodź z jednej strony to było dla nich dobre, przynajmniej się ze sobą nie nudzili.
- Już idą! – krzyknął Blaise niczym małe dziecko. – Ciekawe czy mi coś przywieźli!
- Mam nadzieję, że przywieźli – mruknęła z nadzieją.
- Tak, a jak myślisz co?
- Mózg, bo twój pierwszy chyba wypadł ci z głowy, gdy cię matka upuściła – powiedziała i uśmiechnęła się najpiękniej jak potrafiła.
- Ciekawe niby, kiedy mnie upuściła? 
- Jak byłeś mały.
- A z jakiego powodu? – zapytał wyraźnie znudzonym tonem, licząc głęboko w sercu, że skończą jej się pomysły na zgaszenie go jak świeczki.
- Ze strachu, bo nie wiedziała, czym jesteś – powiedziała i zaśmiała się pod nosem.
- Ach, jakaś ty zabawna – warknął. Zaczęła śmiać się jeszcze głośniej. Lubiła go drażnić.
- Rose! – krzyknęła Hermiona i rzuciła się z rozłożonymi ramionami na przyjaciółkę. Roześmiały się dźwięcznie.  Draco i Blaise popatrzyli na nie jak na idiotki, acz sami złączyli się w jakże koślawym, przyjacielskim uścisku. Wyglądali komicznie, gdy starali się wzajemnie przewrócić na ziemię.
- Hermi, co to za powitanie, nie widziałyśmy się tylko kilka dni! – zapytała ze śmiechem Rose. – Tak się za mną stęskniłaś?
- Co? Nie wygaduj głupot, nie stęskniłam się, po prostu na reszcie zobaczyłam kogoś normalnego!
- Och, dzięki – rzuciła urażona Rose. – Normalnie uraziłaś moją dumę.
- A czy wcześniej już tego nie robiłam? – zapytała z uśmiechem Granger.
- Nie, raczej ja urażałam twoją – rzuciła Rose i zaśmiała się ponownie. 
- Czas na zmiany – mruknęła cicho i mrugnęła do przyjaciółki, sugestywnie kiwając głową w stronę Blaise’a.
- Może, Herm, ale u ciebie też czas na zmiany…
- Może – odparła i spojrzała w kierunku śmiejącego się Draco.

***

Szli całą czwórką w kierunku samochodu Rose. Panowała między nimi niczym niezmącona cisza. Blaise, który szedł na początku, w końcu nie mogąc wytrzymać takiej nudą wiejącą chwili, zatrzymał się i spojrzał na swoje towarzystwo urażonym wzrokiem. Cały trząsł się z przerażenia spowodowanego faktem, że wokół niego było nudno. On nienawidził nudy!
- Co jest z wami ludziki? Złote rybki mojej ciotki Filomeny więcej chęci wkładają w ruszanie płetwą niż wy w cokolwiek! Przynosicie mi wstyd i hańbę! 
Wszyscy spojrzeli po sobie zaskoczeni, niemo pytali siebie, czy popołudniowe słońce nie wpłynęło źle na Blaise’a. Zabini niezrażony tasującymi go spojrzeniami, mówiącymi, że jest idiotą wygłaszał swoje przemówienie dalej…
- Teraz słuchajcie mnie uważnie narody wspaniałe, bo się nie powtórzę, idziemy na imprezę! Ja i Smoczek będziemy po was, moje piękne damy, punkt dwudziesta, jako że wiem, gdzie mieszka moja kochana Rosi, oczekujcie nas i nawet nie marzcie o ukryciu się pod kanapą! I tak was znajdę! – krzyknął dumnie. Jego zachowanie budziło wiele tez dotyczących jego przypadkowego, niezauważonego przez nikogo porwania przez kosmitów i uwięzienia, a następnie wyprania mózgu, o ile go miał, Rose wciąż miała, co do tego wątpliwości.
- Tymczasem, będziemy się zbierać, chodź Smoczku – mruknął Blaise i chwycił przyjaciela pod ramię. – Idziemy się spotkać z twoją mamusią. – Jedyne, co Rose i Herm zauważyły przed zniknięciem chłopaków to nieszczęśliwa i zdruzgotana mina blondwłosego młodzieńca.
- To było dziwne… - mruknęła Hermiona i spojrzała, wciąż zaskoczona, na przyjaciółkę.
- Wiem, o czym mówisz.

***

 Pragnął skryć się pod łóżkiem, ukryć gdzieś, gdzie nikt go nie znajdzie, ale nie miał jak! Był osaczony! Zamknięty w silnym, matczynym uścisku, jego życie było tragiczne!
- Draconku, Dracuniu, mój malutki pysi-misiu, wiesz jak ja się martwiłam? Umierałam ze strachu! Jak mogłeś mi to zrobić, dlaczego zacząłeś pracę w tak niebezpiecznym miejscu? – Na przemian krzyczała i delikatnym głosem szeptała, w taki o to sposób Narcyza Malfoy witała swojego jedynego syna.  Blaise stał razem z Lucjuszem obok kominka. Obaj śmiali się pod nosami z Narcyzy oraz Dracona. Obaj mieli ogromną radochę z wykładu pani Malfoy. Jednak to Blaise’owi najbardziej poprawił się humor. Widząc skruszoną minę swojego przyjaciela, czuł jak jego życie nabierało sensu, bo on tak bardzo lubił dołować innych.
- Za karę, mój synu, nie dostaniesz na kolację ciasta!
- Ale, mamo… - jęknął.
- Milcz Draconie Lucjuszu, zawiodłam się na tobie! Robić takie rzeczy mnie, swojej schorowanej matce?
- Mamo, przestań.
- Decyzja już zapadła – powiedziała donośnie. – Nie ma odwrotu.
- Jasne, wiem, że robisz to, dlatego że chcesz całe ciasto dla siebie – warknął zły.
- Och, moje serce! – krzyknęła. – Jak możesz mi to robić? Lucjuszu, Lucjuszu!
Malfoy Senior podbiegł do swojej żony i podtrzymał ją za rękę.
- Kochany Lucjuszu, zabierz mnie stąd, potrzebuje wody i szarlotki, och, moje serce… Potrzebuje dużo szarlotki…
- Oczywiście, Cyziu, oczywiście – szeptał gorliwie Lucjusz i wziął na ręce swoją żoną. – Widzisz, co zrobiłeś, Draco? Przez ciebie twoja matka znów będzie się tuczyć! – zwrócił się zdenerwowanym tonem do syna.
- Lucjuszu, jak śmiesz! – krzyknęła mu do ucha Narcyza.
- W pozytywnym znaczeniu, kochanie.
- Jasne – rzuciła urażona, nagle zupełnie jakby stał się cud odzyskała energię, wyswobodziła się z ramion Lucjusza i stanąwszy o własnych siłach, dumnie ruszyła w kierunku wyjścia.
- Gdyby ktoś pragnął mnie przeprosić, będę się tuczyć w kuchni – warknęła zła niczym osa i wyszła trzaskając drzwiami.
- Brawo! Teraz znowu będę musiał zrobić jej te cholerne włoskie lody – rzucił zrezygnowany Lucjusz.
- To ty powiedziałeś jej, że się tuczy.
- Oj tam, oj tam… - mruczał Malfoy Senior i również skierował się w stronę wyjścia, krzycząc wniebogłosy: „Cyziu, pączuszku, nie obrażaj się, ja nie chciałem…!”
- Twoja rodzina jest walnię…– Blaise momentalnie zamilkł, widząc spojrzenie Draco. – To ja może się wycofam, co ty na to?
- Nie wycofuj się, przyjacielu. Wiej – mruknął złowrogo Draco. Blaise momentalnie zaczął uciekać, oczywiście Draco zaczął biec za nim…

***

- Opowiadaj – zażądała Hermiona. Siedziała wygodnie na kanapie w salonie Rose i spokojnie delektowała się zapachem miętowej herbaty. 
- Nie ma co… - rzuciła Rose stanowczym głosem.
- Przecież widzę!
- Dobra. Jak pojechałaś spotkałam Blaise’a na mieście. Chociaż nie, było trochę inaczej: siedziałam sobie w kawiarni, a ten psychopata mnie zaatakował swoją nachalnością.
Hermiona roześmiała się lekko. Rose była taka niedostępna, w każdym swoim czynie i słowie, ale Hermiona wiedziała, że tak naprawdę Blaise wpadł w oko jej przyjaciółce. Rose zawsze zgrywała, taką zimną i oschłą, gdy facet jej się podobał.
- Zmusił mnie do pójścia do kina, a potem na następna randkę i na kolejną i na jeszcze jedną i chyba mi się podoba, ale nie widać tego po mnie, prawda? – wyrzuciła z siebie wszystko na jednym wydechu.
- Nie, nie widać, wręcz przeciwnie. Wyglądasz jakbyś pałała do niego nienawiścią.
- Całe szczęście.
- Nie wierzę! – zaśmiała się Hermiona. – Znalazł się facet, który nareszcie spełnia wszystkie twoje wymogi, Rose!
- Cicho – rzuciła radośnie rudowłosa.
- A co się stało z postanowieniem, że prędzej piekło zamarznie niż Ruda umówi się z Diabłem, hmm?
- Po pierwszej randce odstąpiłam od niego. – Zaśmiała się głośno Rose. - Dość o mnie, lepiej mów, co u ciebie i twojego jakże uroczego nie wroga, co się wydarzyło?
- Nie wroga? Jakaś ty zabawna!
- Przestań, on jest w twoim typie, nie zaprzeczysz, on ci się zaczyna podobać, nie zaprzeczysz i to wszystko z wzajemnością, tego też nie zaprzeczysz! – mówiła radosnym tonem panna Bellezza.
- Oj tam, oj tam…
- No i jaki jest?
- Co jaki?
- Jaki jest w łóżku? – Hermiona zachłysnęła się pitą herbatą, zaczęła głośno kasłać, starając się ochłonąć. 
- W łóżku? – wyjąkała zaskoczona.
- No, a gdzie? Nie mów mi, że do niczego nie doszło! Co ty jesteś stara babcia? Masz takiego faceta w pokoju i dzielisz z nim łóżko, a do jasnej cholery nic nie robisz? Wyjdź i nie pokazuj mi się na oczy! – wrzasnęła oburzona.
- Czekaj – rzuciła Hermiona. – Skąd wiesz, że miałam z nim jeden pokój?
- Wszyscy o tym mówią! Harry od razu jak wyleciałaś do Aten, zaczął się chwalić, jaki wywinął ci kawał. Byś tylko widziała, jaki Dmitrij był wściekły! 
- Parszywy mały karaluch!
- Tak, też nie lubię Dmitrija.
- Nie on! Mam na myśli Harry’ego. Już nie żyje.
- A tam, przesadzasz… Wracając, to nic się nie działo? Nic, a nic?
- Całowaliśmy się.
- Wiedziałam, jednak są z ciebie ludzie!
- Czy ty naprawdę myślisz tylko o jednym?
- Jasne – rzuciła i gorliwie pokiwała głową. Hermiona roześmiała się głośno.
- Naprawdę potrzebujesz faceta.
- Wiem, ale to na razie nie ważne, teraz ważne jest, kiedy wybiją dzwony kościele. Muszę zdążyć kupić sukienkę – powiedziała Rose, uśmiechając się szeroko. Wiedziała, że Hermionie na pewno podobał się Draco, ona gustowała właśnie w takich facetach. Jeśli jej przyjaciółka nic nie zrobi w tym kierunku, to na pewno jej pomoże! 
- Nigdy.
- Jeszcze zobaczymy... – mruknęła cicho Rose i z przebiegłym uśmiechem, spojrzała na przyjaciółkę. Z chęcią pomoże rozkwitnąć związkowi Draco i Hermiona…

29 komentarzy:

  1. Nie wiem czy piszesz to specjalnie czy też taki robisz błąd, słowo 'idiota' w... chyba narzedniku pisze się 'idiotĄ' (np. jestem idiotĄ, chodzę z idiotĄ) a nie idiotOM. Poza tym imie Dmitrij w zdaniu 'tak też nie lubię Dmitrij' powinno się kończyć literą 'a'.. Nie odmieniłaś. A jeśli w ogóle mogę się do tego imienia przyczepić to powinno ono brzmieć' Dmitry'
    To się powymądrzałam..
    Co do Blaise'a jest fajny, strasznie śmieszny ale to do niego pasuje... Jednak Narcyza jest o wiele bardziej dziecinna (?) niż trzeba. Po Draco jako po mężczyźnie spodziewałabym się jednak więcej męskości. Nie potrafi się postawić matce? Serio? On był smierciozerca a teraz robisz z niego dziecko.
    Mo to sobie ponarzekalam. Tylko proszę, nie odbieraj tego jako jakiegoś hejta w stronę opowiadania,bo to nim nie jest. Po prostu trafiłaś no mój zły dzień i nie umiem dziś nikogo chwalić... Uch, do następnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję Ci za komentarz i opinię. :) Jeśli chodzi o błędy, które mi wskazałaś, za co bardzo dziękuję, są to zwykłe literówki, rozdział został dopiero wysłany do sprawdzenia, ten powyżej dodałam "na sucho" bez wcześniejszego dokładnego sprawdzenia go przez profesjonalistkę, ja przeredagowałam błędy tylko powierzchownie. Jeśli chodzi o imię Dmitrij, ono dobrze brzmi. Tak powinno i tak jest, dlatego, że w języku rosyjskim tak właśnie ono brzmi, a bohater, o którym mowa jest Rosjaninem. Jak również chciałabym uściślić tylko, że to całe opowiadanie jest komedią. Nic nie zgadza się z książką. Postacie, które dawno powinny nie żyć, żyją, czarodzieje zamiast wciąż bać się Voldemorta śmieją się z niego i faktu, że nie miał nosa! Dlatego Narcyza jest taka, a nie inna, Lucjusz jest miły, a Draco jest przewrażliwiony, aż nadto na punkcie swojego wyglądu. I właśnie dlatego, że to komedia robię z niego dziecko.
      Oczywiście nie odbieram tego komentarza, jako hejta, wręcz przeciwnie bardzo dziękuję Ci za opinię. Ale mam nadzieję, że ty nie odbierzesz teraz źle mojego. Chciałam tylko wyjaśnić parę niedociągnięć. :)) Jeszce raz bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  2. Rozdział super ;)

    Mogę tylko powiedzieć, że Draco ma przerąbane z Narcyzą… biedny… choć na Lucjuszu też się to odbija ;) Ciekawe co jeszcze ciekawego wymyśli pani Malfoy i jakie szlabany ma w zanadrzu dla swojego ukochanego synka ;)

    Nooo… mam nadzieję, że po tej rozmowie dziewczyn zacznie się coś dziać w kierunku zacieśnienia relacji z chłopakami. Nie zdziwiłabym się gdyby jedna próbowała pomóc drugiej w tym zadaniu… oczywiście bez wiedzy przyjaciółki ;) Ale liczę też na Draco i Blaise`a… w końcu to Ślizgoni i niech w końcu zaczną działać żeby zbliżyć się do swoich wybranek.
    A tak poza tym Mionka raczej powinna być wdzięczna Harremu a nie planować jego śmierć ;)

    Pozdrawiam
    PS. Jest mi bardzo miło za Twoje podziękowania i odpowiedzi pod moimi komentarzami, bo fajna jest świadomość, że te nasze „opinie” zostaną przeczytane ;)
    Życzę weny i już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, na pewno szlabanów ma aż nadto :)) W końcu to uzależniona od szarlotki, nieprzewidywalna pani Malfoy! :D
      Och, uwierz mi ja też mam nadzieję, że dziewczyny coś zrobią, hehe :)) Mogłabym Ci zdradzić, czy masz rację w sprawie "pomocy", ale wtedy byłabym zbyt miła jak na jeden dzień :* ;) Harry... on zawsze na psoci, a Hermiona, ona jest zbyt dumna by być wdzięczna :O :D.
      Opinie, czytam nawet po kilkanaście razy, bo one motywują! Dlatego bardzo, bardzo za nie dziękuję!
      Również pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Proszę jak najszybciej rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tylko tak króciutko bo na telefonie.
    Fantastyczny rozdział, kocham twoich bohaterów. Zawsze jak czytam twojego bloga to poprawia mi się humor
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Właśnie oto chodzi w moim blogu, aby poprawiać humor i sprawiać przyjemność, gdy się go czyta! :D

      Usuń
  5. Rozdział jest bardzo przyjemny, jak zwykle ma w sobie mnóstwo humoru, zresztą bardzo dobrego. Nie spotkałam się jeszcze z takim blogiem, jest miłą odskocznią od codzienności.
    Narcyza w Twoim wydaniu jest naprawdę genialna. Jak czytam fragmenty z nią to zaczynam się śmiać - czytałam ten rozdział przy mamie, na telefonie, i gdy zaczęłam nagle chichotać, mama spojrzała na mnie jak na wariatkę... Bo kto by widział, żeby się śmiać do telefonu? :D Ale Narcyza ma racje - szarlotka najlepsza! Narobiłaś mi ochoty i zaraz wyruszę na poszukiwania czegoś słodkiego.
    Draco ganiający Blaise'a... Wyobraziłam to sobie i żałuję, że nie mogę tego zobaczyć na żywo. Jestem pewna, że ten widok byłby przekomiczny. Hm, impreza? Skręca mnie z ciekawości, co też może się tam wydarzyć! Pewnie szykujesz dla nas coś zaskakującego. Blaise ma jednak dobre pomysły. ;)
    Czekam na kolejny rozdział.
    Jeśli masz ochotę u mnie na blogu pojawił się rozdział 10, jeśli nie, trudno. :P

    Pozdrawiam, M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! :) Cieszę się, że moje opowiadanie może pomóc zapomnieć Ci o zwykle nudnej codzienności :)
      Hahah, bardzo przepraszam, że przez mój rozdział mama patrzyła na ciebie jak na wariatkę... :D :D Hahah. :)
      Na pewno wyglądało by to ciekawie. Również żałuję. Gdy to pisałam miałam wizję Draco biegnącego za Blaisem i krzyczącego "Ty Diable wcielony! :D
      Jeszcze raz dziękuję za komentarz i miłe słowo! ;)

      Usuń
  6. Pozwól, że na początku podziękuję za... podziękowania :D Jest mi bardzo miło z powodu takiego wyróżnienia :)
    Rozdział oczywiście sprostał oczekiwaniom. Ogólnie rzecz biorąc to muszę Ci oznajmić, iż za każdym razem, gdy widzę kolejny rozdział który się tutaj pojawił to zanim zacznę go czytać już wiem, że będę się śmiała :) I tak oczywiście było i tym razem :D
    Rodzina Malfoy'ów jest przedstawiona w zupełnie odwrotny sposób niż w serii - uroczo dziecinni, zwariowani i tacy.. nie Malfoy'owaci. Bije od nich radość życia, co mi się bardzo podoba <3 Szczególnie, że momentami nie jest adekwatne do wieku - stosunek Narcyzy do Draco i traktowanie go jak małego brzdąca :D Jedyne do czego mogę się przyczepić, to... dlaczego tak krótko? Człowiek chciałby się jeszcze więcej pośmiać haha, a tu się tak szybko kończy :< Wybaczam Ci jednak, bo rozdział był genialny :)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny oczywiście! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A teraz pozwól, że ja podziękuję Ci za podziękowanie mi za podziękowanie :) Tak, sama się dziwię, że to napisałam! :)
      Cieszę się, że tak pozytywnie odbierasz moje rozdziały i że czytanie ich sprawia Ci taką przyjemność jak mi ich pisanie! :)
      Jeszce raz dziękuję, za wszystko! <3

      Usuń
  7. Dom Malfoy'ów to taka fajna wesoła chatka :D Nigdy ich sobie tak nie wyobrażałam, ale to jest piękne i komiczne. Cyzia, która się tuczy, Lucjusz, który żartuje i zafochany Draco, bo nie dostaje ciasta na kolacje :) No i oczywiście Diabełek :D Ruda i Blaise są genialną parką i tylko czekać jak rozwinie nam się związek Granger x Malfoy :D
    Pozdrawiam i weny życzę :)
    PS. Zaprasza na nową miniaturkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jednym słowem "prawdziwa" arystokratyczna rodzina! :) Haha, przyznam szczerze, że ja sama gdy pisze te rozdziały nie odbieram tego tak. Nie wydaje mi się to wszystko tak prawdziwie śmieszne, a pisząc jestem naprawdę poważna i skupiona! Aż jestem zdziwiona, że to wychodzi prawdziwie komediowe i takie poprawiające humor! :)
      Dziękuję po raz kolejny! :**

      Usuń
  8. Zacznę od tego, że podziękuję za podziękowania :) Bardzo się cieszę, że mogę Ci pomagać :) Betowanie twoich prac to przyjemność :) Rozdział jak zwykle świetny. Zabawny i pełen energii :) Gdy go czytałam, wróciła do mnie energia, którą tracę na szkołę :) Bardzo podoba mi się wątek Blaise i Rose :) Razem tworzą genialną parę ;)
    Pozdrawiam i życzę weny.
    Rosenatorka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana! Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo wielkie podziękowanie dla Ciebie! Jestem Ci ogromnie wdzięczna za wszystko! <3 <3
      Cieszę się, że podobał Ci się rozdział. :D

      Usuń
  9. Mi się bardzo podobało :)
    Czekam na nowy rozdział :)
    Pozdrawiam i weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham Malfoy Manor!!! Te scenki są według mnie najlepsze! Zwłaszcza jak Draconeczek podpada Narcyzie! Według mnie takie komediowe opowiadania są najlepsze. Jedyne co chciałabym byś poprawiła to: Więcej scenek w Malfoy Manor!!!

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Tak, Draco i Cyzia. Prawdziwa matka i syn.... Doprawdy, wspaniali, hahha ^^
      Dziękuję Ci serdecznie :)

      Usuń
  11. Super notka, znalazłam Twojego bloga wczoraj w nocy ( punkt 23:59) i jestem zachwycona~ Uwielbiam dramione i sevmione ( nie oceniaj mnie xd) dlatego od razu zaczęłam czytać i szczerze? Narcyza w Twoim wykonaniu jest boska xD Ile razy się śmiałam czytając te jej teksty, naprawdę są świetne. A pomysł z tęczowymi włosami? - genialny.
    Weny~!
    Pozdrawiam, Anai

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję. Cieszę się, że spodobał Ci się moje opowiadanie. To bardzo miłe móc przeczytać takie słowa odnośnie swoich tekstów i, no cóż tworów wyobraźni :D Bardzo mocno dziękuję :)

      Usuń
  12. Wizja Cyzi i Lucjusza zaskoczyła mnie bardzo, ale muszę przyznać, że spodobała mi się ;) życzę weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że zostałaś zaskoczona :) Dziękuję za miłe słowa! ^^

      Usuń
  13. Cudo jak zawsze.! Czekam na więcej ;) ~Mad

    OdpowiedzUsuń
  14. Narcyza ma chyba poważne problemy psychiczne traktuje Draco jak małe dziecko i jest przeczulona na swoim punkcie. Nie krytykuję, wręcz przeciwnie to jest takie komiczne, że aż śmieszne ;)
    Rose lubi Blaise'a yeah wreszcie :D
    Ciekawe co będzie się działo na imprezie
    Pozdrawiam
    Arcanum Felis
    http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Podpisuję się pod powyższym komentarzem. Narcyza jest przekomiczna w swoim zachowaniu. Lucjusz zresztą też:D

    OdpowiedzUsuń

- Jeśli weszłaś/eś na mojego bloga proszę pozostaw po sobie ślad, to nie dla ilości, a dla motywacji
- Nie przeklinaj w komentarzach!
- Krytykuj, ale uzasadnij swoją opinię.
- Nie obrażaj komentatorów, odwiedzających i autorki.
- Nie spamuj!