Cześć kochani,
Wiecie, co? Nie
krępujcie się, krzyczcie na mnie dowoli! Postaram się przyjąć wszystko! Tylko
nie rzucajcie zgniłymi jajami… Błagam! Mam świadomość, że jestem straszna, ale
naprawdę nie wiem, co ja mam zrobić, żeby rozdziały pojawiały się częściej, mój
czas jest naprawdę ograniczony, ale staram się jak mogę, i co? Nie wychodzi mi
to! Każdą wolną chwilkę poświęcam na pisanie, ale to i tak za mało. Jestem zła
na wszystko, a najbardziej siebie, bo nie dość, że zaniedbuje swój blog, tak
rzadko dodając rozdziały to jeszcze zaniedbuje Wasze blogi! Bardzo mocno Was
przepraszam! Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie!
Dobra,
skończyłam się użalać nad sobą na ten moment. Pocieszenie jest takie, że
rozdział 16 pisze i może skończę go jeszcze w czasie tej przerwy świątecznej,
czyli jutro. Jeśli chodzi o drugą część piętnastki, czyli poniższy rozdział to
mam nadzieję, że mnie nie zabijecie, nie powiem Wam czemu, ale jestem pewna, że
Wasza reakcja na to, co jest tutaj napisane będzie bardzo nerwowa, więcej Wam
nie zdradzę.
Dziękuję za
komentarze pod poprzednią częścią i proszę, abyście pod tym rozdziałem równie
licznie wyrazili swoje opinie, będę Wam za nie wdzięczna, gdyż wydaje mi się, że
ten rozdział jest przeciętny, nie jest zły, ale nie jest też tak dobry jak pozostałe
mi się wydawały.
Rozdział
dedykuje Essentii Lepore, bardzo dziękuję Ci za nominację do nagrody, nie martw
się nie zapomniałam o Twoim blogu! :D
Dobrze, nie
będę już przedłużać. :) Zapraszam do lektury, mam nadzieję przyjemniej :D
Ślę Wam gorące
buziaki! :** <3
Charlotte
PS – nie zdążyłam
złożyć Wam Wielkanocnych życzeń, dlatego też mam ogromną nadzieję, że
spędziliście je w ciepłej i rodzinnej atmosferze, zajączek przykicał do Was z
wieloma prezentami, jajka smakowały, a dzisiejszy Dyngus był dla Was bardzo
mokry!
***
Rozdział
15, cz. 2:
Ach,
te kłótliwe zwierzątka
Uśmiechał się
szeroko i jednocześnie uwodzicielsko. Z dumą wypisaną na twarzy prezentował
swoje śnieżnobiałe zęby. Poruszał się krokiem pełnym gracji i zdeterminowania,niczym
lew śledzący swoją ofiarę, czyhający by zaatakować. Wyglądał olśniewająco i tak też się czuł
zmierzając w kierunku swojej wielkiej miłości – Hermiony Granger! Jego oczy
zabłyszczały od blasku kolorowych świateł, gdy odwróciła się w jego stronę z zaskoczonym
wyrazem twarzy.
- Dmitrij? Co
ty tu robisz? – zapytała miękkim jak śnieżny puch głosem i uśmiechnęła się
lekko.
- Aktualnie?
Rozmawiam z piękną kobietą – odparł i pełnym wdzięku ruchem opadł na kanapę tuż
obok Hermiony. – Mogę się przyłączyć?
- Nie –
rzuciła Rose i sugestywnie uniosła brew, spoglądając na przyjaciółkę, ta
wzruszyła ramionami i pokręciła głową krytykując zachowanie przyjaciółki.
- Nie słuchaj
jej. Będzie nam miło, jeśli zostaniesz.
- Cieszę się
niezmiernie. – W głowie już snuł plany, w których to Hermiona będzie jego
dziewczyną i aż wzruszył się, gdy pomyślał jak nazwą swoje dzieci! Mała Mionka
i mały Dimka…. Tak oryginalnie i jednocześnie zaskakująco, na pewno nikt by się
nie spodziewał.
- Więc, jak
się tu znalazłeś, Ivashkov? – zapytała oschle rudowłosa, nie mogąc pogodzić się z
faktem, że czarny karaluch się dosiadł. To oznaczało, że plan zeswatania
Hermiony z Malfoyem mógł legnąć w gruzach!
- Co tak
ostro, Rose!
Przewróciła
teatralnie oczami i posłała mu zimne jak lód spojrzenie, było bardzo źle,
powoli się wygodnie rozsiadał, już położył rękę na oparciu za plecami Hermiony!
- Dobra,
dobra! – Zaśmiał się cicho unosząc ręce do góry w geście rezygnacji. Rose
ulżyło, zabrał te swoje lepkie łapska od Mionki. – Postanowiłem trochę poszaleć,
więc, zaskoczę cię, wyszedłem do klubu! – odparł ironicznie.
Hermiona roześmiała
się cicho pod nosem wyraźnie rozbawiona sytuacją. Lubiła Dmitrija, ale czasami
doprowadzał ją do szału, czasami… Zdecydowanie częściej wydawał się jej bardzo
miły i elegancki w dodatku zniewalająco przystojny. Czarne lśniące włosy i
czarne niczym noc oczy…! Można się było rozpłynąć…. Hermiona od zawsze miała
wizje swojego wymarzonego mężczyzny, a dokładnie dwie wizje: musiał być wysoki
o jasnych blond włosach i błękitnych jak morskie głębie oczach lub wysoki o
czarnych jak węgiel włosach i ciepłych, czarnych oczach. Do tego powinien być
szalony, ale nie za bardzo, inteligentny, ale nie mądrzejszy od niej, kłótliwy,
ale jednak pozwalający jej wygrywać i musiał być po prostu człowiekiem do
wytrzymania w jednym pomieszczeniu przez więcej niż trzy godziny! Ach, Hermiona
czasami właśnie za takiego człowieka uznawała Dmitrija, ale czasami…
- Hermiono?
Jesteś ze mną? – zapytał Dmitrij pochylając się nad nią. Od razu się rozbudziła czując zapach wody
kolońskiej mężczyzny.
- Odsuń się od
niej rosyjski gadzie! – krzyknęła złowrogo Rose, tego było już za wiele!
Powodzenie operacji „Swatka” naprawdę wisiało na włosku! Hermiona zaczynała
rozmyślać, to nie wróżyło nic dobrego!
- Nie przesadzasz?
Co ja ci takiego zrobiłem, piękna różyczko?
- Nie
różyczkuj mi tu, tylko daj spokój Mionie! – Jej policzki, ze zdenerwowania przybrały
barwę wiśni. Nie chciała, żeby rozwalenie całej akcji było jej winą, no i nie
chciała, żeby Dmitrij przystawiał się do jej przyjaciółki, ale w większym
stopniu nie chciała tego pierwszego.
- Rose,
uspokój się, wycisz, dotleń wdechami i wydechami. – powiedziała spokojnym
głosem Hermiona. Rudowłosa zaczęła głęboko oddychać. Był wdech i wydech, wdech
i wydech, wdech i wydech. Nigdy odwrotnie, całe szczęście. Z Hermiony był
kiepski magomedyk. – Lepiej?
- Lepiej, ale
i tak cię nie lubię – rzuciła do Dmitrija, obrażona i jednocześnie zrezygnowana
skrzyżowała ręce na piersi. No i nici, a wszystko przez pojawienie się małego w
przenośni, dużego w rozmiarach karalucha zwanego Dmitrij Ivashkov!
- Jakbym nie
wiedział – mruknął również obrażony mężczyzna. Gdyby spojrzenie Rose mogło
zamrażać, Dmitrij byłby już kilku tonową bryłą lodu.
- Dzieci –
prychnęła panna Granger.
- Przeszło mi
już – powiedział po chwili Ivashkov. – Zatańczymy? – zapytał Hermionę, wyciągając
w jej kierunku dłoń.
- W sumie,
czemu nie. – Poprawiła sukienkę i ruszyła razem z Rosjaninem w sam środek
wirujących kłębów dymu wypełniających parkiet.
- No i fajnie
– mruknęła sama do siebie Rose. – Fantastyczna ze mnie swatka – stwierdziła
gorzko i napiła się swojego ukochanego soku jabłkowego…
***
- Jakie te
krzesła są twarde – mruknął Blaise wiercąc się na obrotowym taborecie. – Boli
mnie mój zgrabny tyłeczek.
- Zgrabny? Ty
siebie słyszysz? Myślałem, że doszliśmy już do wniosku, że ani zgrabny, ani
nawet przystojny to ty nie jesteś.
- Ty mi po prostu
zazdrościsz. Zawsze tak było! Nie zaprzeczaj! Dobrze wiem, że mi wszystkiego
zazdrościłeś, a wyglądu tym bardziej – odparł bez wahania.
- Żyj dalej w
swojej bajcie, Kopciuszku.
- Wiesz, kim
był Kopciuszek? Bardzo piękną dziewczyną, która znalazła swojego księcia z
bajki i żyła długo i szczęśliwie, więc cieszę się, że mnie tak nazwałeś, Smoku.
Draco uniósł
rozbawiony brwi, jego kumpel chyba nie wiedział już sam, co mówi, a przecież
wypił tylko dwie szklaneczki whiskey.
- Co się tak
dziwnie gapisz?
- Wiesz, co ty
powiedziałeś przed chwilą?
- No tak, że
jestem dumny, że określiłeś mnie mianem Kopciuszka.
- No właśnie,
Kopciuszek był piękną, ale dziewczyną i znalazł swoją wymarzoną połówkę, ale
księcia – rzucił do przyjaciela wyraźnie akcentując ostatnie słowo, po czym roześmiał
się głośno.
- Czy chcesz
mi właśnie powiedzieć, że sam określiłem się mianem geja, który jest kobietą w
związku? – zapytał, powoli łącząc swoje słowa w logiczną całość.
- Tak.
- Ale
zajebiście! – krzyknął i zaczął się śmiać z miny przyjaciela. – Jesteś zbyt
poważny – odparł spokojnie, a Draco był bliski złapania się za głowę! Chyba
Blaise’owi odbiło. Że niby on – Draco Lucjusz Malfoy był poważny? No takiej
rzeczy to jeszcze świat czarodziejski nie słyszał!
- Nie pokazuj
mi się na oczy, Blaisie Dominicu Zabini, zraniłeś moje uczucia! – wrzasnął,
przez co zwrócił na siebie uwagę pozostałych osób siedzących przy barze. Nie trzeba
było za bardzo wytężać słuchu, bo od razu dało się usłyszeć bardzo ciekawy
urywek rozmowy:
- Chyba ten blondyn rzucił tamtego bruneta –
mruknął dziewczęcy głos wcale nie cicho.
- Szkoda, wyglądali na takich zakochanych…
Draco
poczerwieniał na twarzy i znowu wybuchł, tym razem jeszcze głośniej.
- Jeszcze
teraz przez ciebie za geja mnie biorą! – Chwycił szklaneczkę do połowy
wypełnioną trunkiem i odszedł nerwowym krokiem w stronę stolika, który był
zajmowany przez nich od samego początku imprezy.
Blaise z
szyderczym uśmiechem również wziął swój alkohol i widząc, że przyjaciel jest na tyle
blisko, iż może usłyszeć jeszcze każde słowo, dźwięcznie się odezwał.
- Przepraszam
za mojego chłopaka, wciąż nie doszliśmy do porozumienia, kto jest kobietą w
naszym związku. – Wszyscy siedzący przy barze ludzie, z zapałem śledzący całą
„akcję” pokiwali głowami ze zrozumieniem. Kątem oka Blaise zauważył mrożącą
krew w żyłach minę Draco i zaśmiał się bardzo głośno, taka mała sytuacja, a jak
cieszy i poprawia humor.
***
Rose czuła się
taka samotna, gdy mozolnymi ruchami popijała swój soczek. Jej myśli
przepełniała szczera rozpacz spowodowana Hermioną i Dmitrijem. Już snuła
scenariusz zachowania Zabiniego. Te wrogie iskierki, które zaczną skakać w jego
pięknych oczach, była na niego zdenerwowana, ale to nic nie zmieniało, on był
taki nieziemski, taki wspaniały. Jej rozmyślenia przerwało gwałtowne
postawienie szklanki na stoliku, zaskoczona podskoczyła i prawie wylała na
siebie napój.
- Odbiło ci! –
wrzasnęła zła w kierunku Draco.
- Trochę –
odparł zupełnie poważnie i gwałtownym ruchem wypił cały alkohol. – Teraz mi
lepiej.
- Co ci jest,
platyno? – Zmrużył oczy i uniósł brwi. – Pytam się, co ci odbiło na mózg,
którego według Hermiony nie posiadasz, ale jej domysły na twój temat są często
dość niezrozumiałe i zaskakujące.
- Ach,
Hermiona…! – Rose spojrzała na niego pytająco, wyraźnie zaciekawiona. – Nie to
nie ona, tym razem. Teraz to twój chłopak, znowu, jak zawsze, ponownie i wiele
synonimów tych słów.
- Mój chłopak?
O nie, ja jestem wolną kobietą!
- Wolną i
wyjątkowo ludożercą – odparł, to zdanie ociekało sarkazmem, ironią, cynizmem,
drwiną i wieloma innymi słowami….
- Czyżby
Zabini pochwalił się moim aktem obrony własnej?
- Masz na
myśli akt drastycznego przerażenia drugiego człowieka?
- Jak wolisz,
mi bardziej pasuje moja kwestia.
- Są gusta i
guściki – mruknął z uśmiechem.
- Co
powiedziałeś? – zapytała zaskoczona. Czy on podważał jej gust, a to przeklęty,
platynowy krasnal, kto by pomyślał, że istnieją takie wredne zwierzęta. (Co z
tego, że krasnale nie są zwierzętami…)
- Nic, Rosi –
rzucił i rozłożył się wygodnie na kanapie.
Rose powoli
zaczynała bić rekord w obrażaniu się, gdyż ponownie, nie zaskakując tym nikogo,
nawet siebie ciężko oparła się plecami o sofę zapadając się w miękkim siedzisku,
skrzyżowała ręce na piersi i wydęła usta obrażając się na cały świat, znowu!
- Co mnie
ominęło, prosiaczki? – zapytał entuzjastycznie Blaise, pojawiając się ni stąd
ni zowąd.
- Ty się do
mnie nie odzywaj! – rzucili w tym samym momencie Draco i Rose.
- Dobra, to
może ja poszukam Hermiony – mruknął cicho, ale nie odszedł nigdzie tylko usiadł
obok swojej rudowłosej miłości…
- Jest zajęta
tańcem z Dmitrijem – odparła miękko i uśmiechnęła się na widok purpurowej
twarzy Malfoya.
- Idę po
drinka, znowu. – Draco wstał szybko i dosłownie za sekundę już go nie było.
Zjawisko to było niezwykle ciekawe i jakże intrygujące.
Kto by pomyślał, że Malfoy potrafi się tak
szybko poruszać, nie używając przy tym Pottera, jako osoby, którą goni -
pomyślała zaskoczona i pokręciła głową. – Zaskakujące!
- Miałaś się
do mnie nie odzywać – zauważył trafnie Blaise, gdy Draco zniknął już z pola
widzenia.
- Nie odzywam
się, po prostu musiałam wkurzyć platynowego karalucha.
- Tak, właśnie
to robisz.
- Wcale nie!
- Znowu!
Warknęła zła i
zacisnęła usta w wąską linię. Była tak zdenerwowana na tego diabła, że miała
ochotę wybuchnąć. Nie wiedziała tylko, że było to po niej widać. Blaise w
swojej chorej główce już skończył snuć plan spowodowania erupcji wulkanu
zwanego „Rose” i właśnie miał zamiar wprowadzić go w życie.
- Rosi,
kochanie już ci wybaczyłem, że mnie ugryzłaś, zrozumiałem, że tak okazujesz
swój charakter, dotarło do mnie, czego potrzebujesz, mój ty ognisty kocie.
Spojrzała na
niego spod kaskady opadających swobodnie włosów i uniosła brwi. Wrzało w niej.
ROSI! Zmora, która nie chciała przestać
jej prześladować.
- Czy tak
trudno zrozumieć, że nienawidzę jak mówi się do mnie ‘Rosi’? – W końcu
zrezygnowana już, że do niego nic nie dociera, zadała to nurtujące ją od dawna
pytanie.
- Nie, już to
rozumiem, Draco mi to uświadomił, zanim tak bezczelnie mnie rzucił.
- Nie
skomentuje tego.
- I dobrze,
nie zrozumiałabyś tego, co było między nami. – Teatralnie otarł oko z
niewidzialnych łez. Chcąc, czy nie chcąc
Rose musiała się zaśmiać, to było naprawdę zabawne zachowanie.
- Masz
całkowitą rację.
- Wracając do
tematu zrozumiałem też, że postąpiłem źle. Już wiem, już mam świadomość, że ty
potrzebujesz czułości, a nie zmuszenia do pocałunku.
Z każdym
słowem zbliżał się do niej coraz bliżej. Nagle cała złość na niego po prostu z
niej wyparowała. Zapomniała o Dmitrijm depczącym plan zeswatania Hermiony z
Draco, zapomniała o Draco drażniącym ją swoją osobą, zapomniała nawet o tym, że
może niecałe czterdzieści pięć minut temu odrzuciła pocałunek Blaise’a, choć
wtedy to była zupełnie inna sytuacja. Teraz też była inna. Blaise zbliżał się
do niej, jego usta prawie dotykały jej, czuła jego gorący oddech. Przymknęła
usta całkowicie zgadzając się na to, co miało nastąpić, zgadzając się na
przyjemny, delikatny pocałunek. Nie wiedziała, że Blaise tylko na to czekał.
Mimo, że bardzo chciał ją pocałować chęć zemszczenia się za bolącą wargę wzięła
nad nim górę.
- Pozwól, że
cię pocałuje, moja droga – wyszeptał w jej usta, pokiwała głową zarzucając
swoje ręce na jego szyję. – Moja kochana rosiczko!
Wszystko
potoczyło się szybko, odsunęła się gwałtownie czerwona na twarzy ze złości nie
tylko na Blaise’a, ale i na siebie. Zabini zrozumiał, że przegiął po całości,
gdy poczuł piekący ból na lewym policzku.
Rose potrafiła
przyłożyć facetowi.
***
Hermiona była
zaskoczona tym jak dobrze czuła się w towarzystwie Dmitrija. Zachowywał się
bardzo elegancko i dystyngowanie, ale jednak chwilami zbyt drętwo, ona lubiła
bardziej niegrzecznych chłopców, z którymi mogłaby poszaleć, powygłupiać się, a
nie tylko delikatnie poruszać w takt muzyki. To był jedyny minus, jaki
dostrzegała w Ivashkovie. Jeden jedyny wyróżniający się na tle samych zalet! On
nie był taki jak Malfoy. Draco posiadał wszystkie cechy jej ideału. Co z tego,
że nie lubiła go nigdy, ba ona go nienawidziła przez pewien czas, ale to się
nie liczyło. Chyba zaczynała coś czuć do tej wrednej, narcystycznej, cudownej i
wspaniałej fretki… Z drugiej jednak strony właśnie tańczyła z Dmitrijem,
mężczyzną, z którym nigdy nie miała zatarć tak wielkich jak z Malfoyem, który
był według niej w miarę normalny, i naprawdę przystojny, i który czasami
wydawał jej się tym ideałem. Choć Draco też był niczego sobie, ba on był wręcz
doskonały!
Zacisnęła
mocno powieki, krzycząc na siebie w myślach. Wariowała! Za dużo wypiła,
kategorycznie za dużo! Do czego to alkohol prowadzi? Do myślenia o dwóch
mężczyznach jednym znienawidzonym, nielubianym, ale gorącym jak ogień w kominku
i drugim uroczym i bardzo słodkim, niczym czekolada, lubianym w minimalnym
stopniu, ale jednak lubianym.
- Potrzebuje
powietrza! – wyszeptała do ucha Dmitrija. Pokiwał lekko głową i uśmiechnął się
dumnie niczym paw. Ach, jego kochana Hermiona!
Objął ją
delikatnie w pasie, a panna Granger, ku własnemu zdziwieniu, poczuła się
nieswojo. Miała bardzo zmienne potrzeby, przecież dołowienie chwile temu
myślała, jaki to on jest słodki. Nerwowym krokiem szła obok niego wciąż lekko
zdezorientowana swoim zachowaniem. Alkohol zdecydowanie namieszał jej w głowie.
- Hermiono? –
Spojrzała na niego mrużąc oczy by lepiej widzieć w ciemnościach. – Poszłabyś ze
mną jutro na kolację?
Uniosła
zaskoczona brwi.
- Ehm, jasne,
będzie… miło – stwierdziła zmieszana. Poczuła wewnętrzny niepokój, co pomyśli
sobie Draco? Skarciła się w myślach, czy ona właśnie pomyślała o uczuciach
Draco? Czy ona właśnie pomyślała o Draco? O cholera, było z nią bardzo źle, a
nawet gorzej niż źle, nazywała Malfoya po imieniu i to jeszcze w swojej głowie!
- To
fantastycznie! Nawet nie wiesz jak się cieszę!
- Mhm –
mruknęła przerażona swoimi myślami, czyżby zachorowała?
Hermiona była
tak zajęta użeraniem się z własnym ja, które upojone kilkoma mocnymi drinkami
czuło miętę do Malfoya, nie zorientowała się, co robi Dmitrij. A co takiego
robił? Zachęcony zachowaniem Hermiony i jednocześnie otumaniony radością
spotkania z nią sam na sam gwałtownie przyciągnął jej drobne ciało do siebie i
zachłannie pocałował czerwone, słodkie wargi. Prawdopodobnie Hermiona w ogóle nie
zdawała sobie sprawy z tego, co się wokół niej działo, wciąż ogarnięta
domysłami, co do intencji swojego rozumu i całkowicie oddała się przyjemności
zarzucając ręce na szyję Ivashkova i przyciągając jego usta jeszcze bliżej.
Hermiona poczuła się miło, był to zwykły pocałunek, fajerwerki nie wybuchły,
dwa odmienne, silne temperamenty nie zaczęły ze sobą walczyć jak to się działo,
gdy była z Malfoyem, z Dmitrijem było po prostu miło, nic szczególnego, ale
jednak zatraciła się w tym całkowicie.
W tamtej
chwili przeznaczenie postanowiło pobawić się w znajomość z pechem, więc
rozpoczęło z nim współpracę, co poskutkowało urażonym ego Draco i jego złamanym
sercem, czemu? Cała sytuacja działa się tuż przed jego pięknymi, błękitnymi
oczyma.
***
- Nigdy.
Więcej. Mnie. Tak. Nie. Nazywaj! – wycedziła purpurowa na twarzy Rose. Jej
włosy naelektryzowały się i zaczęły unosić wokół jej głowy jak czerwone
płomienie.
- Rose,
przepraszam – wyszeptał przerażony Blaise. Miał to, co chciał. Wściekłość, wybuch
wulkanu, ale ma też coś, czego nie chciał; piekielnie bolący policzek.
- Ty gnido! I
pomyśleć, że zaczynałeś mi się podobać! – wrzeszczała. Nie panowała nad sobą.
Wstała i już sięgała po różdżkę.
- Zostaw go
rudzielcu, wystarczająco już mu dołożyłaś – rzucił rozbawiony Draco, tłumiąc w
sobie przykre wspomnienie ognistej Hermiony całującej się z rosyjską ropuchą.
- Nie, ty
platynowa modliszko! Ty na pewno też maczałeś w tym swoje brudne paluchy! –
krzyknęła i rzuciła się na niego ze swoimi długimi i ostrymi paznokciami.
- Uspokój się!
– Blaise starał się odciągnąć dziewczynę od przyjaciela. – Nie zapominaj, na
kogo jesteś wściekła! – mruknął, ogłuszony w minimalnym stopniu wyznaniem Rose.
Zaczynał jej się podobać!
- O! Uwierz
mi, nie zapomnę, nigdy! Zabieraj te łapy. – Wyrywała się z całych sił.
- Co wy
wyprawiacie? Zabini, zostaw ją! – Znikąd pojawiła się Hermiona w towarzystwie
Dmitrija. Na jej policzkach wciąż występowały rumiane place. W Draco zawrzało,
miał wielką ochotę rozszarpać tego rosyjskiego sukinsyna, mającego odwagę
zbliżać się do jego Hermiony! On pierwszy zaklepał ją sobie na przyszłą
dziewczynę!
Blaise od razu
puścił Rose i odsunął się razem z Draco na bezpieczną odległość.
- Patrz, co mi
ten rudy gladiator zrobił. – rzucił zdenerwowany, pokazując swój ogniście
czerwony policzek.
- Przynajmniej
teraz do siebie pasujecie kolorami – zauważył trafnie, ale zupełnie w złym
momencie Ivashkov. Włosy Rose doskonale odzwierciedlały kolor policzka Blaise’a.
- To nie jest
śmieszne! – powiedziała Hermiona. – Co cię tak wyprowadziło z równowagi? –
zapytała.
- Rosiczka –
warknęła wściekła Rose. Hermiona pobladła. Dobrze wiedziała, co to słowo
powodowało u Rose, ono było gorsze niż samo określenie ‘Rosi’.
- Masz
przerąbane, Blaise, teraz już chyba nigdy się do ciebie nie odezwie – mruknęła
do Blaise’a panna Granger.
- Dlaczego?
Przecież to tylko jedno głupie określenie, zresztą tak nawet nazywa się drink!
– zauważył zaskoczony.
- Tak nazywa
się też kwiat, to słowo na ‘r’ wywołuje u Rose wiele przykrych wspomnień.
- A skąd
mogłem to wiedzieć?
- Z nikąd, ale
sądzę, że powinniście już iść – odparła patrząc na nich sugestywnym wzrokiem.
Widać było, że Hermiona po prostu miała ich dosyć.
- Jasne, wiem,
czemu chcesz żebyśmy poszli. Bo chcesz do woli obściskiwać się ze swoim nowym
chłopakiem – wyrzucił z siebie głosem pełnym urazy Draco. Hermiona pobladła na
twarzy. A na ustach Dmitrija pojawił się zwycięski uśmiech. Tylko Rose i Blaise
wyglądali na zdezorientowanych.
- Nawet, jeśli
to nie twój interes! – warknęła panna Granger wyzywająco spoglądając w oczy
blondyna, ten uniósł dumnie głowę i już szykował się do ciętej odpowiedzi, gdy
swoje trzy grosze jak zawsze wrzucił Blaise.
- My chyba już
pójdziemy. Rose, kochanie, przepraszam! – powiedział. Rose prychnęła gniewnie i
odwróciła głowę. Draco dumnym, ale pełnym urazy krokiem odszedł ciągnąc za sobą
załamanego przyjaciela.
- Sadzę, że my
też już powinnyśmy wracać.
- Masz rację –
westchnęła Hermiona. Cały dzień, a w zupełności wieczór wykończyły jej nerwy, a
wypity alkohol i duża dawka zdenerwowania przysporzyła pulsującego bólu głowy.
– Miło cię było spotkać Dmitrij.
Mężczyzna już
szykował się do pocałowania dziewczyny, ale ta zgrabnie wymsknęła mu się i
ruszyła w stronę tylnego wyjścia. Rose zaczekała chwile i dlatego że wciąż w
niej kipiało wściekle wysyczała w stronę Rosjanina to, co od dłuższego czasu
cisnęło jej się na usta.
- Słuchaj no,
ty karaluchu! Mionka i Malfoy niedługo będą parą już ja i ten dupek Zabini się
o to postaramy, spróbuj wtrącić swój za długi nochal w ich związek, a skończysz
gorzej niż idiota zwany dalej Zabini, jasne!? – W jej oczach połyskiwała furia,
mężczyzna naprawdę się przestraszył, ale nie mógł się tak po postu poddać,
ostatkiem siły wykrztusił z siebie, że nie da się zastraszać.
- Och,
zobaczymy, Dmitriju. Słodkich koszmarów życzę – wyszeptała zimnym jak stal i
ostrym jak brzytwa głosem, zanim zniknęła w tłumie.
Mężczyzna
opadł na fotel przestraszony i obrażony na cały świat. Nie podda się tak łatwo!
Jutro czeka go kolacja z Hermioną. On już się postara, żeby się w nim
zakochała!
Genialny rozdział jak zwykle! Dimitrij niech się nie waży tknąć Draco! :) Czekam na kolejny i życzę weny ♥
OdpowiedzUsuńDziękuję! :))
UsuńNadrobiłam wszystko !
OdpowiedzUsuńJestem wykończona, ale komentuje i stwierdzam, że jak zwykle jest wspaniale i nie widzę potrzeby pisania długaśnych komentarzy, bo ty wiesz, że jesteś fenomenalna !
Layls
Zapraszam na rozdział 12 !
dramione-teatr-uczuc.blogspot.com
Bardzo, bardzo, bardzo mocno Ci dziękuję za miłe słowa! :****
Usuńświetne *.* Będzie dziś rozdział, jak tak to o której? Już się nie mogę doczekać ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za opinię !! :)
UsuńPo pierwsze: Dziękuję za dedykację!
OdpowiedzUsuńPo drugie: Rozdział świetny! Akcja Blaise'a i Malfoy'a przy barze bezbłędna! Chciałabym zobaczyć miny wszystkich przyglądających się im! Głupi, głupi Dmitrj!!!(chyba tak to się pisze) Zrób coś, by Draco nadjechał na lśniącym bielą rumaku, by uratować swoja księżniczkę z szopą na głowie!!! Oczywiście może się nasz rycerzy wywalić podczas akcji ratunkowej. Nie mam nic przeciwko. Zrób scenkę w Malfoy Manor!!! Albo kolejny wybryk Zabiniego!!! Ten idiota jest fenomenalny!!! Kocham go!!! Rose świetna. Zwłaszcza końcowa przemowa skierowana do Rosjanina. Dmitrj przypomina mi tego chudego czarnoksiężnika z "Aladyna"... Dorób mu papugę!!! Miona powinna być mniej zamyślona, bo zanim się obejrzy to ten dupek ją jeszcze zgwałci!!! Czekam na kolejny rozdział!!! Mam nadzieję, że pojawi się jak najszybciej! Weny, weny, weny, weny i jeszcze raz weny życzę!!!
Po trzecie: Rozdziały u mnie czekają na ciebie i twoje komentarze!
To chyba wszystko... Trochę się rozpisałam... Jeszcze raz dziękuję za dedykację!!!
Pozdrawiam
E.L.
Nie miałaś za co dziękować :). To ja dziękuję Tobie za czas poświęcony blogowi i komentarze!!! Bardzo się cieszę, że czytanie mojego opowiadania wciąż sprawia Ci przyjemność.! :)
UsuńJak mogłaś?! Hermiona z Dimirjm? to jest skandal.... Za to Blaise to cudeńko w Twoim wykonaniu :) razem z Draco są niezawodni :)
OdpowiedzUsuńCzekam na dalsze rozdziały :)
Pozdrawiam i weny życzę:)
PS. Zapraszam na http://nie-oceniaj-po-pozorach-dramione.blogspot.com/2015/04/przygotowania-do-owtmow.html
Dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję!! :))) ZA WSZYSTKO :****
UsuńWiesz co.. ja tutaj mogłabym walnąć wypracowanie na temat tego jak lekko, komicznie choć z smakiem piszesz, że Ty chyba zawsze masz wenę i wiesz co napisać, ale nie.. za dużo by tu było do pisania (zalet oczywiście ;d)
OdpowiedzUsuńObiecuję, że kiedyś walnę takie wypracowanie, naprawdę ! ^^ :D
Ale teraz wiesz.. ogranicze się do słowa, które wszystko określa "zajebiste" :3 <3
Miaa.
Bardzo mi miło i cieszę się, że podobało Ci się to co napisałam ! :D
UsuńRozdział bardzo fajny ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Draco nie zrazi się po tym wieczorze i pokaże Dimitrijowi, że Herm należy do niego, bo w końcu "on pierwszy zaklepał sobie ją na przyszłą dziewczynę" ;) - normalnie rozwaliła mnie ta myśl Smoka.
Hmm, ciekawe co teraz zrobi herm - chyba trochę się jej to wszystko pogmatwało, no ale teraz tylko czekać jak poradzi sobie z Draco i Dimitrijem...
A Blaise`a to mi w sumie szkoda... już był tak blisko pocałowania Rose a tu znów nic z tego nie wyszło... Może następnym razem się uda ;)
Pozdrawiam
Serdecznie Ci dziękuję! :D <3
UsuńOjej. Przyznaję szczerze, że mi się zrobiło przykro. Takie coś kochanemu Malfoy'owi zrobić, no nie ładnie Hermiono!
OdpowiedzUsuńCo prawda - zabrzmię baaardzo źle - lubię, gdy występują w opowiadaniu momenty "raniące", ale to mnie nawet zraniło. Ja tutaj liczyłam na dość szybkie bycie parą... :D
Rozdział, mam wrażenie, bardzo krótki. Proszę o dłuższe! :D Rosie cały czas mnie zaskakuje, oczywiście pozytywnie. "Mała diablica" - i wcale nie mam na myśli koloru włosów. Po prostu jej charakter jest uroczo groźny.
Ta część rozdziału również mi się podobała, jednak - naprawdę - zdaje mi się, że bardzo krótka. Piszesz świetnie i po prostu chce się chłonąć Twojej twórczości w większych ilościach! :D
Pozdrawiam serdecznie i życzę potopu weny :*
Bardzo Ci dziękuję. Twoje komentarze zawsze sprawiają, że mam jeszcze większą chęć pisać. Co ja mówię/ piszę każdy komentarz wprawia mnie w taki stan!! ;) <3
UsuńRose robi się coraz bardziej przebiegła :) ona i Draco to moi ulubieńcy w tym opowiadaniu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Rosenatorka
PS Jeszcze raz bardzo przepraszam za tak długie sprawdzanie :)
Bardzo się cieszę, że Ci się podoba! :) <3
UsuńDmitrij niech się wypcha! Rose Just cudowna, uwielbiam ją, a szczególnie gdy zastraszała Dmitrija XD
OdpowiedzUsuńCzeka na kolejny rozdział
Pozdrawiam
L. A.
Dziękuję, cieszę się, że się podobało! :***
UsuńHah wiedziałam, że Rosjanin przyniesie kłopoty! Co za szuja wykorzystał sytuację... mam nadzieję, że Miona się opamięta
OdpowiedzUsuńBlaise i Rose uwielbiam ten duet :D
Pozdrawiam
Arcanum Felis
http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/
Ja też lubię Rosiczkę i Diabełka! HAHA, no, bo w końcu jakbym ich nie lubiła nie byłoby zbyt dobrze, prawda? :D
UsuńSerdecznie dziękuję! <3
O matko, totalnie rozumiem Rose. Nie ma nic bardziej wkurzającego od idiotycznych zrobnień...
OdpowiedzUsuń