Cześć kochani!
Ja dzisiaj na szybko, bo od pewnego czasu nie ma
mnie w domu, jestem na wakacjach za granicą i nie tylko mam ograniczony czas,
ale i dostęp do Internetu, a nawet, niestety, weny. Szczerze przyznam; nie
miałam kompletnie pomysłu na ten rozdział (między innymi, dlatego jest taki
krótki :( ), ale mam na następne. Więc uznajcie ten za takie wprowadzenie do
akcji. :) Humoru jest mało, nie wiedzieć, czemu, ale powtórzę potraktujcie ten
rozdział, jako taką małą grę wstępną do czegoś ciekawszego. :D
Dziękuję za komentarze i mam nadzieję, że teraz
również odezwiecie się pod rozdziałem, jeszcze liczniej niż pod poprzednim :).
Wydaje mi się, że rozdział 19 pojawi się w 19 lipca. :) I będzie miał od 17-22 stron. Tak, Charlotte szaleje.;)
Pozdrawiam Was serdecznie!
Charlotte
PS --> Auror z wymiany ma już roczek! 5 lipca
minął dokładnie rok od założenia bloga i dodania prologu! :)
PS --> Chcielibyście miniaturkę?
PS --> Rozdział nie poprawiony. Wybaczcie
wszystkie błędy, ale nie mogłam dostatecznie dobrze sprawdzić całego rozdziału.
Postaram się go poprawić w wolnej chwili :).
***
Kolacja przy winie
Z samej zasady powinien wyglądać na zirytowanego,
bardzo wrogo nastawionego. Niestety nie za bardzo mu to wychodziło. Na pewno
był bardzo oburzony tym, że w ogóle musiał przychodzić na tę irytującą kolację.
Ale już mu przeszło! Nie wiedzieć, czemu! Jakim cudem? Otóż irytująca wiewiórka
była nawet zabawna! A z Pottera ku rozpaczy nawet był równy gość! Nie mógł w to
uwierzyć! W dodatku na jego zmianę nastoju wypłynął ten cudowny zapach
pieczeni. Rozpływał się i już nie mógł doczekać, kiedy skosztuje potrawy. Nawet
się przestał załamywać tym jak dobrze czuje się w towarzystwie – o zgrozo –
Gryfonów! Powoli nawet wczuł się w atmosferę. Rozmawiał z Potterem (prowadzili
jakże interesującą rozmowę na temat braku szkodliwości gumochłonów i ich
Klasyfikacji w Ministerstwie Magii), gdy z zaskoczeniem stwierdził, że jest
obserwowany, i to przez kogo! Sama Hermina Granger stała w drzwiach z
rozanieloną i zadowoloną Ginewrą! Spojrzał przelotnie w stronę szybko
ulatniającego się Pottera, by rzucić mu złowrogie spojrzenie. Niestety nim
zdążył choćby podnieść jedną brew i przygotować dostatecznie mocno zmrożone
spojrzenie, musiał złapać lecącą w jego stronę Hermionę, pchniętą przez swoją wiewiórczą
przyjaciółkę. Nim się obejrzał uroczo uśmiechających się prawie Potterów
(wiewiórka wciąż była Weasley, będzie nazywać ją jej nazwiskiem dopóki może, bo
kolejnego Pottera chyba nie przeżyje!) nigdzie nie było.
Z wielkim zaskoczeniem stwierdził, że Hermiona
przytuliła się do niego. Ona naprawdę nawet nie świadomie sprawiała mu
satysfakcję!
- Nieustraszona aurorka, co? Czyżby Hermiona Granger
jednak czegoś się bała?
Podniosła na niego swoje brązowe oczy, a on się
utopił. A najgorsze w tym to, że umie pływać! Cóż mógł jednak poradzić? Ona
była czarująca. W sensie irytująca! Tak, tak irytująca!
- Widzisz, Malfoy… Ciągnie mnie do fretek. –
Zaskakujące jak płynnie potrafiła zmienić temat. Odsunęła się od niego z gracją
i z uśmiechem podeszła do stołu by nalać sobie wody. Dlaczego wszyscy byli ludźmi działającymi na nerwy? Za co Merlin tak go pokarał? Przecież był dobrym
czarodziejskim obywatelem! Był miły (haha, że niby on?), uprzejmy (oho, teraz
to dowalił), naprawdę niewkurzający (jaki on był prawdomówny)!
- Powiedzmy, że mnie nie uraziłaś, mopie!
- Mop, to Pansy. Ja jestem piękną, cudowną i uroczą
Gryfonką.
- Marzenie. Nigdy nie będziesz urocza ani nawet
piękna. – Prychnął złośliwie. Uśmiechał się z wrodzoną sarkastycznością!
- Nie zaprzeczyłeś, że jestem piękna. Jakże mi
miło, Malfoy. – Nerwowo poruszając głową ruszyła w stronę kuchni. Zapewne na
jakże głośne, a według niej i tak za ciche ochrzanienie Pottera i Weasleyówny
za zaproszenie go na milutką kolacyjkę! Będzie ciekawie! Już nie mógł się
doczekać podsłuch… słyszenia wszystkiego… niechcąco.
***
Oj, była zdenerwowana. Ale pracowała nad
samokontrolą. W każdym razie starała się pracować. Bo w końcu trzeba jakoś
funkcjonować w śród idiotów. W tym momencie jakoś jej się to udawało. Nie
zareagowała na nic, na razie. Mimo, że naprawdę korciło ją, by tak mocno
drapnąć Malfoyowską ładną gembę…, eee, brzydką. Tak, bardzo, bardzo brzydką!
Pomijając jednak jej przejęzyczenie.
- Coś się stało, Hermionko? – zapytała słodko
Ginny.
- Oj stało się, stało Ginnuś. – Uśmiechnęła się
ukazując śnieżne zęby, a Harry aż wzdrygnął się, ten uśmiech nigdy nie
zwiastował nic dobrego.
- Zemściłem się! – wrzasnął nagle, ale niepewnie.
- Tak, ale nie przemyślałeś tego, mój ośli
przyjacielu – szepnęła.
- To był pomysł Rose i Blaise’a! Nie krzywdź mnie!
– Ginny spojrzała na nią błagalnie.
- Dziękuje, Ginny. Jesteś dobrym człowiekiem –
rzuciła i roześmiała się perliście. Nawet nie musiała się starać! – Wracam do
mojego przyjaciela, mojego drogiego Malfoya!
***
Jakby na to nie patrząc, chodź może jednak patrząc,
zresztą nie ważne. Grunt to logika. Tak, więc patrząc lub nie patrząc Dmitrij
mógł wywnioskować, że jego żywot był bezsensownie durny. Bo, po co miał żyć bez swojej słodkiej Hermionki! No, po co?! Właśnie, po to, by ją zdobyć. Obrał sobie
nowy cel; po trupach, a do celu – zdobyć Granger Hermionę i być fajnym! W końcu,
czemu by nie? To było jego jakże marne życie i mógł robić z nim to, co chciał.
Gdy już będzie ze swoją Mioneczką, która po pierwsze nigdy nie była jego, a po
drugie tak właściwie to nawet nigdy go nie chciała. Ale to tylko mały i nic
nieznaczący detal. Bo w końcu, co ma piernik do wiatraka? Oczywiście mąkę, ale
przemilczmy ten fakt. Nie wszyscy muszą być inteligentni dzięki tej
świadomości. Jego tok nie myślenia dawał wiele powodów do badań… Może nawet
udałoby się je rozpocząć, gdyby już ktoś nie wpadł na pomysł by zbadać mózg
małpy. Niestety on wciąż żył w tej słodkiej nieświadomości, że niby to jest
mądry, że niby jego IQ jest wysokie, że może nawet zostanie drugim Merlinem!
Tylko o innym nazwisku, ale to chyba oczywiste. W każdym razie znów jakże nie
uroczo przestał zastanawiać się nad tym, nad czym zastanawiać się chciał. Hermiona
Granger. Piękna. Utalentowana. Kobieta idealna – w dwóch słowach. Nikt się z
nią nie równał. Musiał coś zrobić. Musiał wkroczyć do akcji jak ninja. Skradać
się i złapać w swoje sidła. No nic. Musiał wziąć się w garść. Musi użyć swoje
tajnej broni, tej którą szykował na ich wspólną kolację, odwołaną kolację.
Wystarczy tylko zaprosić ja gdzieś, gdzie będą sami. Tylko we dwoje. Och, może
ona wtedy rzuci mu się w ramiona i namiętnie pocałuje! Ileż by dał, aby znów
poczuć te jej smakowite usta! Uśmiechnął się przebiegle, on zawsze wygrywa!
Strzeż się Malfoy! Niedługo zostaniesz wyeliminowany z gry o serce pięknej
Hermiony! Niezbyt uczciwie wyeliminowany!
***
- Podasz mi solniczkę, Lucjuszu? – zapytała słodkim
głosem Narcyza. Zatrzepotała zalotnie rzęsami i uśmiechnęła się. Coś było nie
tak. Taki uśmiech zwiastował tylko i wyłącznie jakieś kłopoty. Albo szalone
pomysły. Ostatecznie kłopoty wywołane jej szalonym pomysłem. Kręcąc głową podał
żonie sól. Z wdzięcznością kiwnęła głową i posoliła swoją zupę.
- Coś się stało, Cyziu? – zapytał w końcu, gdy
przez następne kilka minut Narcyza spoglądała na niego zadziornie i bawiła się
swoimi włosami wyjątkowo rozpuszczonymi, a niezaplecionymi jak zwykle w
misterne i wymyślne fryzury.
- Pamiętasz Liliangerdę Blishwick? – zapytała
mrużąc oczy. Sięgnęła po kieliszek i zaczęła delektować się winem.
- Oczywiście? Pół krwi, tak?
Kiwnęła lekko głową i westchnęła ze złością.
Lucjusz uniósł lewą brew i z zaciekawieniem przyglądał się żonie.
- Wczoraj Liliangerda wyprawiła huczne przyjęcie!
- Czemu nie poszliśmy?
- Bo nas nie zaprosiła! Rozumiesz? Nie zaprosiła
mnie! M n i e! Platja Max wysłała mi sowę. Chwilę temu odczytałam! Jak zwykle
chciała mnie poniżyć.
- Kto?
- Obje! – wykrzyknęła.
- Oczywiście. Masz rację, Cyziu! Jak ona mogła? To
niedopuszczalne! – Narcyza lubiła, gdy się przyznawało rację zanim jeszcze sama
doszła do tego, że powinno się jej przyznać.
- Cieszę się, że mnie rozumiesz, Lucjuszu,
kochanie. – Uśmiechnęła się wdzięcznie i wyciągnęła dłoń w jego kierunku.
Spojrzał na nią nie do końca rozumiejąc. Gdy zmrużyła oczy i zmarszczyła brwi a
także zaczęła ponaglająco poruszać dłonią dotarło do niego. Oczywiście, bo
czego ona mogła chcieć? Westchnął przeciągle i sięgnął za pasek spodni.
- Proszę – mruknął i wyjął duży złoty klucz do
skrytki w Banku Gringotta. Pod jego dotykiem szmaragdowy wąż wił się wesoło.
Narcyza bez namysłu chwyciła go i z satysfakcją położyła tuż obok swojego
kieliszka.
- Już nie mogę się doczekać, Lucjuszu! Moje przyjęcie
będzie fantastyczne! Ta plotkara Max i złośliwa Blishwick zobaczą jak to jest
zadzierać z Narcyzą Druellą Malfoy!
Westchnął ponownie. Załamywał już ręce, pewne już
było, ze z jego skarbca ubędzie bardzo spora liczba galeonów. W końcu Narcyza
chciała wyprawić przyjęci. Musiał uzupełnić płyny, więc chwycił za kieliszek.
Trzeba się jakoś przygotować na szok, który niedługo przeżyje…
***
- Jak wam smakowało? – zapytała wesoło Ginny,
spoglądać znad kieliszka na Hermionę i Draco, siedzących blisko siebie. Bo czemu
by miało być inaczej? Harry bardzo wczuł się w rolę mściciela i postanowił
zając miejsce obok Ginny, co za tym szło Hermiona nie miała innego wyjścia jak
zająć miejsce obok Draco. Od tamtej chwili spoglądali na siebie ukradkiem,
mrużąc oczy.
- Bardzo dobre, dziękuję – odparł Draco.
- Wyjątkowo się z tobą zgodzę, Malfoy. Niestety. –
Hermiona kiwnęła głową i chłodno spojrzała na przyjaciół.
- Dziękuje. – Uśmiechnęła się ciepło i jednocześnie
przepraszająco. Nie żeby Ginny miała coś na sumieniu. Wręcz przeciwnie; ona
była bardzo zadowolona z tego, że mogła przyłożyć się do połączenia Hermiony i
Malfoya. Nawet, jeśli jeszcze nie byli Herminą i Malfoyem w sensie dosłownym!
Ale to się zmieni z czasem, a Mionka jeszcze jej za to podziękuje.
- Przepraszam was na momencik. Czas podać deser! –
rzuciła i powolnie wstała z miejsca.
- Pomogę ci! – Od razu zaoferował się Harry. Po
chwili oboje zaszyli się w kuchni. Hermiona odchyliła się na oparciu i spojrzała
na Malfoya.
- Wiesz, kto przyczynił się do naszego spotkania? –
Pokręcił przecząco głową, ale wyprostował się wyraźnie zaciekawiony. – Twój
najukochańszy przyjaciel Blaise i mój drugi rudzielec Rose.
- Czyli muszę mu podziękować. – Roześmiał się na
widok miny Granger. Jaka ona była łatwowierna! Pff, oczywiście w końcu
Gryfonka. – Prędzej bym poszedł do Godryka i z powrotem niż bym podziękował za
wkopanie mnie w kolację z tobą.
- Malfoy, sam sobie zaprzeczasz. Widzę jak na mnie
patrzysz. – Przysunęła się do niego bliżej i zadziornie uśmiechnęła. Jego serce
zabiło szybciej. Poczuł wypieki na twarzy. Jej satysfakcja była nie do
opisania.
- Jesteś wredny, szopie praczu! – warknął.
- Jak już to pani szop, kochanie.
- Skarbie – dołączył do jej gry. – Wszystko, czego
pragniesz!
- Oczywiście. Widzisz, trzeba coś zrobić. Nasi, cóż
właściwie to moi, przyjaciele i twój Diabeł knują przeciwko nam. Wiesz, że to nieładnie.
- A nawet bardzo. Co ty na to, żeby zrobić im
jakiegoś miłego psikusa?
- Do tego zmierzam, Malfoy. Właśnie do tego.
***
- Nie mogę uwierzyć, że się na to zgodziłam! –
wrzasnęła zła Rose.
- Przestań, uwierz mi będzie ciekawie.
- Jasne. Wiesz, jaka Hermiona będzie wściekła?
- A skąd ma wiedzieć?
- Idę o zakład, że już wie. Ginny łatwo ulega
presji. Kiedyś Hermiona zafarbowała jej włosy na różowo! Wiesz, jak różowy nie
pasuje do jej karnacji! – zawołała kiwając głową na boki.
- Masz rację. Musiała wyglądać okropnie. Lepszy
byłby rudy.
- Ona naturalnie jest ruda, bałwanie!
- A no tak, faktycznie! – zawołał. Jak on mógł o
tym zapomnieć. Ale co tam. To nie było takie ważne.
- To zły pomysł! – warknęła po chwili.
- Nie przesadzaj. Będzie zabawnie. – Roześmiał się.
Na siłę ich połączy albo nie nazywa się Blaise Zabini!
Granger, Malfoy sp. z o.o. ciekawe co wymyślą. Mam nadzieję, że nie będę musiała długo czekać na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podoba! Bardzo dziękuję za opinię! :D
UsuńSwatanie Miony i Draconeczka chyba wyjdzie Rose i Diabełkowi :) Rozdział zgrabnie napisany. Weny!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Dama Blackowa
w-cieniu-magii.blogspot.com
Bardzo dziękuję za opinię. Jestem bardzo szczęśliwa, że Ci się podoba! :D
UsuńZapowiada się grubsza akcja. czekam na efekty. dużo weny
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję za komentarz! :))
UsuńOj, Rose i Blaise chyba do końca nie przemyśleli swojego planu.
OdpowiedzUsuńAle dzięki temu już nie mogę doczekać się zemsty Draco i Mionki (a przede wszystkim Mionki) na nich ;)
A rozmowa Lucjusz i Narcyzy mnie powaliła... nie ma to jak kobieca logika ;)
Pozdrawiam
Dziękuję, dziękuję, dziękuję! Bardzo, bardzo mocno!!! Cieszę się, że moje opowiadanie Cię ciekawi!
UsuńCudowny rozdział!
OdpowiedzUsuńDziękuję!!! :-D
UsuńRozdział krótki ale ciekawy ;) kolacja udana, a sądząc po spisku Draco i Miony może być zabawnie :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Arcanum Felis
http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/
Ogromnie dziękuję! <3
UsuńNiesamowity rozdział!!!!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję! :D
UsuńCiekawe co oni wykombinują:D
OdpowiedzUsuń