Witajcie,
kochani!
Przepraszam,
za te opóźnienia, niestety byłam, i nawet nadal jestem (ale już nie tak bardzo)
chora. Nie wyrobiłam się z rozdziałem, dlatego jest dopiero dzisiaj, ogromnie,
ogromnie przepraszam.
Przyznaje się
Wam, że według mojej opinie, rozdział nie spełnia do końca moich ‘wymogów’, ale
jest przejściowy, więc mam nadzieję, że odpuścicie mi troszkę :). Od razu
przepraszam Wszystkich za to, że jest taki krótki, a nawet tak cholernie
krótki. Nie miałam siły go pisać, przyznaję. Nie wiem, co było tego skutkiem,
czy choroba i spowodowany nią podły humor, czy też może jakaś blokada twórcza. Ale
wydaje mi się, że powoli mi ten ‘stan’ przechodzi i liczę, że kolejny rozdział
wyjdzie mi raz, że zaskakujący tak, że pospadacie z krzeseł ^^, a dwa, że
długi. Stawiam sobie teraz wyzwanie, będziecie świadkami: kolejny rozdział
napiszę, specjalnie, jako wynagrodzenie tego, że ostatnie były krótkie na ponad 15 stron! Zobaczymy, czy
mi się uda :D
Dziękuję za
komentarze po rozdziałem i miniaturką, oczywiście zachęcam do wyrażania swoich
zdań pod tą notką, liczę na Was, to bardzo motywuje!
Na rozdział 22 zapraszam – 3 października.
Buziaki!
Charlotte
***
Misja
specjalna
22 stycznia 2000
Hermiona
opadła na swój fotel i westchnęła głęboko. Chwila spokoju. Niestety, tylko
chwila. Skończy się za: trzy, dwa, jeden:
- Nie
zapomniałaś o kimś? – Malfoy wparował do gabinetu niczym torpeda, uśmiechając
się przy tym uroczo. Aż zmiękła. Zwariowała do końca. Jak ona mogła zakochać
się w Mal… Nie, nie przejdzie jej to nawet przez myśl!
- Nie?
- Chciałbym
powiedzieć, że nie do twarzy ci z ironią, ale to nie prawda. Wyglądasz wtedy tak
seksownie… - Usiadł naprzeciw niej i zaczął bezceremonialnie przyglądać się jej
głębokiemu dekoltowi.
- Nie masz nic
innego do roboty? – mruknęła i sugestywnie spojrzała najpierw na jego twarz, a
następnie na swój biust. Widząc jego uśmieszek wykrzywiła usta w grymasie
niezadowolenia.
- Tak się
zastanawiam… – Przeniósł swój wzrok na jej oczy. – Czy to sylikon?
- Co? Jesteś
bezczelny! Jak śmiesz?! – Poderwała się z miejsca. – Co możesz chcesz sprawdzić,
czy masz rację?!
- Nie pogardzę
– odparł.
- Wyjdź, jeśli
ci życie miłe. I przynieś kawę, mocną. Już!!!
- Nie
bulwersuj się. Przecież wiem, że są naturalne…, tak sądzę w każdym bądź razie –
rzucił, jeszcze zanim zniknął za drzwiami. Ledwo uniknął silnego Upiorogacka.
***
- Ty jednak nie masz za grosz taktu – mruknęła
Rose, marszcząc brwi.
- A to niby,
dlaczego?
- Niepokoić
ludzi o dziewiątej rano? Kto niby coś takiego robi?
-
Mag-komornicy.
- Naprawdę? I
to niby miało być zabawne? – warknęła. Było jej zimno, mokro, i cholernie
niesmacznie. Zapamiętać na zawsze: Zabini nie umie robić jajek na bekonie!
Wciąż czuła smak spalenizny w ustach!
- Jesteś jakaś
nieswoja, słońce!
- Nie.
Nazywaj. Mnie. Słońce! – wrzasnęła i aż spurpurowiała na twarzy.
- Jak sobie
życzysz, słońce!
- Wrr!
- Uśmiechnij
się i spróbuj, choć udawać miłą! – Skrzywiła się i zmrużyła oczy, ale
uśmiechnęła się. Blaise zastukał kilka razy w mosiężne drzwi. Nie czekali
długo, otworzył im niski skrzat, ku zaskoczeniu Rose ubrany w czarny
garniturek!
- Witam
panicza Zabiniego! W czym mogę pomóc, panu i uroczej panience?
- Dzień dobry,
Jabłonku. Czy wujostwo jest w domu?
- Oczywiście,
spożywają właśnie śniadanie, zaprowadzić panicza?
- Jeśli można.
Uśmiechnął się
do Rose i zaoferował jej ramię. Przeszli przez przestronny korytarz wprost do
gustownie urządzonej jadalni. Państwo Malfoy wyglądali na dystyngowanych i
poważnych ludzi. Zaskakujące, że tak spokojne osoby miały takiego syna jak
Draco. Rose była więcej niż zaskoczona. Zapomniała, że pozory są mylące!
-
Blaise’iątko! Jak dawno cię u nas nie było! – Narcyza Malfoy, jako pierwsza
wstała od stołu i pognała w stronę swojego chrześniaka.
- Witam,
ciociu!
- Jakiś ty
oficjalny! Próbujesz sprawiać pozory kulturalnego młodzieńca? Zabawne! –
Roześmiała się miękko. – Witam, jestem Narcyza Malfoy, matka chrzestna
Blaise’a, a to mój mąż Lucjusz.
- Witam
serdecznie. – Malfoy Senior ukłonił się i ucałował dłoń Rose.
- Rosemarie
Bellezza, miło mi państwa poznać, jestem przy…
- Dziewczyną.
Jest moją dziewczyną – Blaise wszedł w słowo Rose. Zaskoczona spojrzała na
niego. Uśmiechał się szeroko ukazując śnieżne zęby.
- Zapraszamy
do stołu – powiedział Lucjusz wymieniając porozumiewawcze spojrzenie z żoną.
Blaise odsunął Rose krzesło i od razu chwycił za dzbanek wypełniony herbatą z
cytryną i imbirem nalewając sobie i Rose.
- Co was do
nas sprowadza?
- Widzisz,
ciociu, pewna misja specjalna.
- Dotycząca…?
- Naszego wspaniałego
Draco – Blaise uśmiechnął się szeroko i zaczął wprowadzać państwo Malfoy w
szczegóły swojego wspaniałego planu.
***
Kochana, Hermiono!
Czy byłabyś tak uprzejma i towarzyszyła mi
dziś wieczór w czasie kolacji? Proszę, nawet nie myśl o odmowie! Czekam na twoją
twierdzącą odpowiedź!
Buziaki i pozdrowienia!
Twój Dmitrij
Zaśmiała się
głośno. Ivashkov stał się nagle zaborczy. Potrzebowała odskoczni, koniecznie. Za
dużo myślała na temat Draco. Niestety. Kto by w ogóle sądził, że jeden
zwyczajny sen uświadomi jej, co czuje do fretki, swojej fretki. Nie spodziewała
się, że kiedykolwiek poleci na platynę, ale jak widać farba do włosów nie wybiera.
Utopiła się jak nic w oceanie jego oczu, sile wredności charakteru, nawet jego
próżność jej nie przeszkadzała. Merlinie! Musi się spotkać z Dmitrijem, może to
jakoś pomoże ogarnąć jej mętlik, przecież jej się podobał, w minimalnym
stopniu, ale zawsze.
Dmitrij,
Z przyjemnością, o której i gdzie?
Również ślę buziaki!
Hermiona
Nie musiała
czekać długo na odpowiedz, pojawiła się błyskawicznie. Kiwnęła lekko głową z
uznaniem widząc, gdzie zamierza ją zabrać. Trafił w jej gust, a to niespodzianka.
Nieśpiesznie zajęła się odczytywaniem dalszej poczty. Delikatny srebrny papier
przyciągnął jej szczególną uwagę, a pieczęć rodu Malfoy wzbudziła wielkie
zaskoczenie! Otworzyła kopertę zainteresowana zawartością.
Lucjusz A. i Narcyza D. Malfoy
Mają zaszczyt zaprosić pannę Hermionę J.
Granger
Na bal zimowy organizowany dn. 27 stycznia
bieżącego roku w posiadłości Malfoy Manor.
Uroczyste rozpoczęcie balu o godzinie 20.00.
Obowiązywać będzie strój wieczorowy.
Wejście tylko za ukazaniem zaproszenia.
Z poważaniem,
Lucjusz A. Malfoy
Narcyza D. Malfoy
Była więcej
niż zaskoczona! Nie spodziewała się, ba nawet nigdy nie myślała o tym, że
kiedykolwiek mogłaby otrzymać zaproszenie na bal organizowany przez Malfoyów! Cóż
za niespodziewana niespodziana, nie wiedziała tylko czy miła, czy też wręcz
odwrotnie…
***
Musiał
wszystko przygotować. Miał mało czasu, dlatego urwał się z pracy. Nawet nie
zauważą, że go nie ma. Mieli masę spraw na głowie. Dostali cynk o miejscu śmierciożerców,
na pewno wszystko już zaczęli organizować. Stawiał sto galeonów, że wyślą
Hermionę, miał tylko nadzieję, że zrobią to dopiero jutro, po ich spotkaniu. Musiał
działać szybko.
- Wiesz,
co masz zrobić, Louis? – zapytał, bacznie się mu przyglądając.
-
Oczywiście.
- Tylko
się nie pomyl! Od tego zależy powodzenie tej sprawy!
- Wiem,
ale pamiętaj. Ja nigdy nie brałem w tym udziału, a oprócz tego mój dług zostaje
spłacony.
-
Oczywiście.
Uścisnęli
sobie dłonie. Hermiona będzie jego, już dzisiaj!
***
- Ale,
Harry! Nawet tego ze mną nie uzgodniłeś!
- Ani ze
mną!
- Ty
milcz, Malfoy – warknęła Hermiona. – Musimy? Dopiero, co wróciłam z jednej,
chciałam trochę odsapnąć, pouzupełniać papierki, chciałam spokoju!
- Masz już
dosyć misji? – zapytał podejrzliwie, uśmiechając się wyzywająco.
- Wiesz,
że nie, ale…
- Granger
chce powiedzieć, że onieśmiela ją moja obecność – dodał Draco. Harry roześmiał
się serdecznie.
- Nie, a
ty się, Malfoy nie odzywaj.
- Widzisz?
Już sam mój głos sprawia, że mdleje.
- Malfoy,
niech Merlin ma cię w opiece, bo jak z tobą skończę!
- Ooo, mów
do mnie więcej, już nie mogę się doczekać, co ze mną zrobisz!
- Agr! Wiesz,
jaką mam wielką ochotę trzasnąć cię w ten twój platynowy łeb?! – wrzasnęła i
zdenerwowana opadła na fotel.
- Hermiś,
nie bądź agresywna, już mam jedną furiatkę, w domu – powiedział Harry zanim
Draco zdążył się odezwać.
- Powiem
to Ginny, Harry.
- Ups!
Głośny
śmiech Malfoya poniósł się po gabinecie. Wychodzi na to, że czeka ich kolejna
misja specjalna.
Ten rozdział był tak śmieszny ze było kilku chętnych żeby mnie skonsultować z psychiatrą.
OdpowiedzUsuńZnam jednego dobrego, mogę polecić ^^. Oczywiście żartuję i oczywiście bardzo, bardzo dziękuję, bo z Twoich słów wynika, że rozdział się podobał :D!
Usuń1. Rozdział jest dobry, bardzo dobry, w ogóle nie widać Twojej choroby po Twoim stylu pisania. Nie przejmuj się, że krótki, choroba nie wybiera. Wychoruj się, nabierze sił słonko :*
OdpowiedzUsuń~BiBi Black
Bardzo dziękuję za ciepłe słowa! :D
UsuńO mamusiu.!! Nie mogę sie doczekać co sie stanie między Draco i Mioną. W ogóle ten cały "Dmitriś" to jakiś strasznie głupi jest... myśli ze wygra z Malfoyem... co to to nie, albo Dracuś nie nazywa sie Dracuś.
OdpowiedzUsuńRozdział choć krótki jak zawsze cudny ;3
Życzę ci duuuzo pomysłów na nowy rozdział :") ~Mad
Bardzo, bardzo dziękuję, ciesze się, że się podoba! :D
UsuńTen rozdział jest BOSKI! W ogóle nie widać to że jesteś chora. Ale mam nadzieję że szybko wyzdrowiejesz i dasz jeszcze boskie rozdziały.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny,
Dama Blackowa
w-cieniu-magii.blogspot.com
Ogromnie Ci dziękuję za przemiłe słowa! :)
UsuńBardzo mi się podoba ta historia i czekam na więcej i zapraszam na mojego nowego bloga http://my-secret-life-rose-weasley.blogspot.com/.
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie, oczywiście postaram się zajrzeć, od razu też przepraszam, ale znając mnie nie nastąpi to za szybko, niestety :O :)
UsuńBłagam cię wstaw dziś rozdział!!!Nie wytrzymam bez nowgo rozdziału!!
OdpowiedzUsuńPS. super rozdziały piszesz , ta historia mi się bardzo spodobała więc życzę ci duuużo weny . :*
Dziękuję serdecznie :)
UsuńRozdział bardzo fajny ;)
OdpowiedzUsuńCoraz więcej osób widzi w Draco i Mionce idealną parę... nawet Malfoy`owie starają się ich połączyć. No ale najważniejsze, że nad wszystkim czuwa Blaise ;)
Pozdrawiam
Blaise jest wszędzie :D On zawsze wtyka nos tam, gdzie nie trzeba ^^ Bardzo dziękuję za opinię!
UsuńCóż mogę śmiało powiedzieć, że Twoje opowiadanie już jest jednym z moich najbardziej ulubionych dramione. Dlaczego? Bo pełno w nim humoru, jest lekkie, momentami słodkie i tajemnicze. Uwielbiam takie! Masz wierną czytelniczkę ;) Co do rozdziału mimo, że przejściowy to bardzo fajny. Pochłonęłam go szybko i już nie mogę doczekać się kolejnego ;) Blaise jest moim idolem zawsze go lubiłam za to jego poczucie humoru. Rosjanin mnie denerwuje nie wiem może to jakieś uprzedzenia :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Arcanum Felis
http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/
Nie, raczej nie uprzedzenia, raczej jego postać! :D Osobiście jednak go lubię, zresztą lubię każdą ze swoich postaci, właśnie dlatego, że są moje (tu mam na myśli, te wykreowane przeze mnie).
UsuńOgromnie dziękuję, za opinię! :D
Robi się coraz ciekawiej. Bardzo fajny i lekki rozdział:)
OdpowiedzUsuń