wtorek, 12 stycznia 2016

Ekscytujące życie, cz. 1

Cześć, kochani!
Zapraszam na „Ekscytujące życie cz. 1”. Postanowiłam podzielić miniaturkę na części, gdyż każda część odnosi się do określonych etapów życia bohaterów. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Piszcie, co o niej sądzicie i czy jesteście zaskoczeni bohaterami! :D
Buziaki,
Charlotte.

***

Ekscytujące życie państwa Malfoy: początek

1 września 1966, Hogwart
- Nie ma innej opcji… No, po prostu nie ma! Taka dystyngowana, taka ironiczna, sarkastyczna! Slytherin, zdecydowanie… Ale inteligencja… Ho, ho! Toż to prawdziwy Ravenclaw, ale nie mogę! Straciłbym wiarygodność. Moja reputacja ległaby w gruzach. Kto wie: może by mnie zwolnili?!!
- Zdecyduj się wreszcie, bo niszczysz moje włosy!
- Dobrze już, dobrze! Chociaż, no wiesz, ja muszę się po….
- Czekam!
- Slytherin!!! – wrzasnęła tiara. Zadowolona szatynka zeszła z taboretu, swoją drogą strasznie niewygodnego! Była pewna, że jej nowiusieńka spódnica się pogniotła! Jak można tak traktować kobiety? Gdzie tu wychowanie?
- Witamy w Slytherinie, Narcyzo Black – powiedział z zadowolonym uśmiechem Prefekt Naczelny Domu Węża

***

- To siostra Bellatriks? – zagadnął jeden z siedzących przy stole chłopców. – Ładna… I jakie ma włosy! Szkoda, że nie jest na naszym roku… - Westchnął głęboko, opluwając przy tym siedzącego na przeciwko kolegę.
- Co ty robisz?! – warknął. – Nie nauczyli cię, jak zachowuje się szlachta? Może nie nadajesz się do noszenia tytułu szlachetnie urodzonego?!
Chłopak zrobił się czerwony jak piwonia.
- Co o niej sądzicie…? – spytał ponownie, po dłuższej chwili.
- Normalna, jak każda inna dziewczyna – rzucił oschle ‘ten opluty’.
- Patrzycie właśnie na moją przyszłą żonę… – Nagle, zupełnie niespodziewanie odezwał się blondyn, do tej pory siedzący cicho, uważnie obserwując.
- Niby, dlaczego?
- Bo zanim ty, choć zrobisz krok, ona już będzie moja – odparł z ironią i napił się soku dyniowego, triumfalnie patrzył swojemu koledze – Perseusowi Parkinsonowi III, teraz już przeciwnikowi, w oczy.

***

7 listopada 1969, Hogwart
- Black! Black! Jak się nie odwrócisz to rzucę na ciebie Petrificusa!
Zrezygnowana dziewczyna przystanęła na środku korytarza i z kwaśną miną odwróciła się do biegnącego w jej stronę młodego mężczyzny.
- Czy ty nie masz, co robić ze swoim życiem, Malfoy? – warknęła.
- Ależ to ty jesteś moim życiem! – odparł pełen entuzjazmu. Nawet nie drgnęła, wciąż patrząc na niego z niechęcią.
- Tak trudno zrozumieć, że nie jestem tobą zainteresowana?
- Jesteś, ale jeszcze o tym nie wiesz… - powiedział.
- Więc, co chcesz?
- Chyba żartujesz? Ja mam rozmawiać przy nim? Bez przesady! – Z odrazą patrzył na jej towarzysza: Tarquina McTavisha, chłopca zbyt wysokiego, zbyt chudego, w dodatku ze zbyt dużym trądzikiem i ulizanymi włosami! Nie rozumiał jak TAKA dziewczyna może zadawać się z TAKIM chłopakiem!
- Nie mów mi jak mam żyć!
- Ktoś musi… - Po chwili dodał widząc jej nieugiętą minę – Dobra, stój sobie tu, Rybo – rzucił do Tarquina. Ten poczerwieniał ze złości, ale się nie odezwał. – Pójdziesz ze mną do Hogsmeade…
- Czy to było stwierdzenie? To już jest lekka przesada!
- Przesadą będzie twoja odmowa, choć w nią wątpię! – Roześmiał się. Był pewny, że mu się nie oprze!
- Zdziwisz się.
- Niby, czemu?
- Bo odmawiam! – Odwróciła się i ruszyła w kierunku lochów. Ponownie zaangażowała się w wyjątkowo intrygującą rozmowę z Tarquinem na temat zmiany jego fryzury. Była więcej niż przekonana, że w włosach dłuższych byłoby mu ponadprzeciętnie. Możliwe, że nawet kilka dziewczyn zwróciłoby na niego uwagę!
Malfoy stał w lekkim osłupieniu. Ona. Właśnie. ODMÓWŁA! JEMU! To było nawet smutne. Mrugnął raz, drugi, trzeci i nic! Wciąż słyszał te słowa: nie, Nie, NIE, NIE. Jakim cudem?! Przecież to było niemożliwe! On Lucjusz Abraxas Malfoy właśnie został odrzucony. Slytherinie, pomocy!
- Black! Black! Zaczekaj… proszę! – Biegł za nią na tyle, na ile tylko pozwalały mu na to nowiutkie, niestety ze śliską podeszwą, buty.
- Umiesz powiedzieć, proszę?
- Wyjątkowo dla ciebie. Czy zechcesz się ze mną umówić? Uwierz mi: nienawidzę prosić i pytać – warknął.
- Że nienawidzisz to wiem, nie musisz mówić.  W dodatku, w zaproszenie mnie wkładasz zbyt mało serca. Postaraj się bardziej… – Zachęciła go z podłym uśmieszkiem. Zmrużył oczy, ale wyciągnął różdżkę i wyczarował piękny bukiet.
- Umówisz się ze mną?
- Wciąż zbyt mało… hmm, energii, spontaniczności, pasji! – odparła z błyskiem w oku. Westchnął ze złością, ale nie odpowiedział. Wyczarował czekoladki. Stanął przed nią z prezentami i z nadzieją na nią spojrzał, uśmiechając się delikatnie.
- Cyziu, czy zechciałabyś pójść ze mną jutro do Hogsmeade, proszę?
Uśmiechnęła się delikatnie, przyjęła od niego prezenty i ponownie stanęła naprzeciwko niego. Jego uśmiech poszerzył się, już wiedział, że wygrał.
- Przykro mi, ale nie. Jestem już umówiona – odparła z triumfalnym uśmiechem i zabierając czekoladki, i bukiet zniknęła w pokoju wspólnym Ślizgonów.
Tak Lucjusz Malfoy został upokorzony przez Narcyzę Black, zresztą, nie ostatni raz.

***

12 lutego 1970, Hogwart
Nie mogła w to uwierzyć! Nie mogła! On! Jak on mógł jej to zrobić i to jeszcze, z kim?! Z tą wywłoką Statią Greengrass! Jakim cudem tak szybko zmienił obiekt zainteresowania? A co z nią? Latał za nią już czwarty rok i nagle sobie odpuścił? Nie, nie mogła uwierzyć w te parszywe plotki. Nazywa się Narcyza Black i nie pozwoli, by ktoś nią pogrywał!
- Narcyza! Jak miło cię widzieć! – Niespodziewanie do jej stolika przysiadła się Statia, wyraźnie szczęśliwa i zadowolona. Narcyza nie cierpiała jej, zresztą z wzajemnością! Statia, mimo że była starsza od Lucjusza, była nim wyraźnie zainteresowana, nie ukrywała tego i na każdym kroku go adorowała. A Malfoy, jak Malfoy: uwielbiał być w centrum zainteresowania.
- Witaj.
- Masz jakąś kwaśną minę? Coś się stało? Zresztą nie mów, popsujesz mi jeszcze humor! – Roześmiała się głośno, piskliwie, aż Narcyzę zabolały uszy! – Słyszałaś nowinę? Lucjusz i ja jesteśmy parą, prawda, że cudownie? Och, on za mną wyraźnie szaleję! Ja zresztą za nim też, ma zamiar przedstawić mnie rodzicom, czyż to nie cudowne? W dodatku wydaję mi się, że to coś poważniejszego, cudownie po prostu! Być może nie długo będę się nazywała Statia Malfoy! Cudownie, cudownie!
Narcyza zacisnęła zęby.
- Cudownie, naprawdę, cudownie – odparła lodowatym głosem. – Nigdy ci nie mówiłam, ale masz cudowny nos, idealny wręcz, zastanawiałaś się kiedyś, czy wciąż byłby tak cudowny, gdyby się złamał?
- Nie, dlaczego?
- Cudowne przypadki się zdarzają – warknęła Narcyza.
BUM, HRRZ – odgłos uderzenia i łamania przeszył panującą w bibliotece ciszę.
Następnego dnia po szkole rozeszła się plotka o zakończeniu związku Statii i Lucjusza, w dodatku zakończyła go panna Greengrass, jako powód podając ból cudownego nosa, zaskakujące…?

***

 19 lipca 1970, Rezydencja Blacków
- Serdecznie dziękuję za przybycie, panie Ministrze, jestem niezmiernie szczęśliwa, że zaszczycił pan swoją obecnością moje przyjęcie urodzinowe! – Narcyza delikatnie ukłoniła się i uśmiechnęła się tak, jak młodej damie przystało.
- To ja dziękuję za zaproszenie, jestem bardzo szczęśliwy, że mogę uczestniczyć w przyjęciu z okazji tak ważnego dla ciebie święta, madame. – Wręczył jej prezent, pocałował dłoń i poszedł przywitać się z jej ojcem i siostrami.
- Madame, jak to wyjątkowo brzmi… - Zacmokał ktoś tuż obok niej. Odwróciła się, niby z niechęcią… Spojrzała na niego, mrużąc oczy.  
- Serdecznie dziękuję za przybycie, panie Malfoy, jestem niezmiernie szczęśliwa, że zaszczycił pan swoją obecnością moje przyjęcie urodzinowe – wyrecytowała z pamięci. – Ale może już pan iść…
Roześmiał się głośno.
- Jakaś ty zadziorna, w tym wieku? Nie szalej tak…
- Malfoy, powiedziałabym, że mnie zaskoczyłeś swoją odpowiedzią, ale nie, bo znam już tego typu teksty na pamięć! Bądź w końcu oryginalny! Zaskocz mnie!
- Rzucasz mi wyzwanie?
- Owszem, Malfoy. Zaskocz mnie…
- Z przyjemnością.
Podszedł do niej i nie bacząc na jej zdziwioną minę, pocałował ją mocno, z pasją.
- Wszystkiego najlepszego – szepnął jej do ucha i wręczył prezent. Tak jak inni goście skierował się w kierunku jej ojca; tym razem jednak, był on wyraźnie zainteresowany, a nawet zadowolony. W jego głowie już kiełkował plan małżeństwa jego córki z młodym Malfoyem, a dzięki temu wprowadzenia jego rodziny do najbogatszego rodu w Wielkiej Brytanii!

***

14 grudnia 1970, Hogwart
To było bardziej niż tragiczne! Zaczynał się zastanawiać, czy z nim wszystko w porządku! Od czasu pierwszego pocałunku z Narcyzą mijało niedługo pół roku, a tu wciąż nic! Poza kilkoma nic nieznaczącymi spotkaniami i pocałunkami wszystko stało w miejscu. Ba! Narcyza już od miej więcej miesiąca zaczęła wymigiwać się od spotkań z nim, coś było na rzeczy! Zmrużył oczy, gdy usłyszał głośny śmiech dobiegający zza zakrętu. Jakże go korciło, by zajrzeć…, to był dla niego szok! Narcyza Black, pociągająca szatynka, stała sobie jak gdyby nigdy nic, śmiała do łez i wymieniała ślinę z Perseusem Parkinsonem III. Nie wierzył własnym oczom, przegrał. Przegrał z Perseusem, to on, Lucjusz Abraxas Malfoy miał wykiwać jego, a nie odwrotnie. Tymczasem to zanim Lucjusz się obejrzał Perseus zabrał mu Narcyzę sprzed nosa, dosłownie! Zacisnął dłonie, prychnął zdegustowany i spokojnym krokiem przeszedł przez korytarz, nie zaszczycając nawet jednym spojrzeniem Narcyzy, a tym bardziej Perseusa! Następnego dnia Hogwart donośnie plotkował o końcu głośnego romansu Malfoya z Blackówną i odwrotnie. Jeszcze następnego o związku Narcyzy z Parkinsonem, a już ostatniego o złamanym nosie Perseusa.

***

30 czerwca 1971, Hogwart
Pożegnanie klas siódmych dłużyło jej się niemiłosiernie. Po wakacjach wróci do Hogwartu i będzie sama(prawie sama…): żadnego ubiegającego się o jej względy Malfoya, oczarowanego nią Perseusa, jedynie cichy adorator Tarquin, nic szczególnego. Zresztą i tak planowała skupić się na nauce. W dodatku związek z Perseusem ciążył jej nieubłaganie! Krzyczał tylko: zrzuć mnie, cholero, bo już nie mogę! A serce rwało się ku tej odpowiedzi, bo wciąż chciało Malfoya!  Zrozum tu jej serce? Niby mówi nie, bo takie niedostępne, później tak, tak, TAK, ba, już ma podane na tacy serce Malfoya i wtedy wyskakuje z nie, strzela focha i idzie do Perseusa, czemu? Bo chce czegoś nowego… Jest długo, aż zbyt długo jak na siebie z sercem Perseusa i znów nie, bo tym razem chce wrócić na stare ‘śmieci’. Cholerne serce i tyle! W dodatku, co z tego, że chce, po Hogwarcie krążą plotki, że Malfoy związał się z Statią. Głupie serce!
- Kochanie, wszystko w porządku? Wydajesz się zirytowana…
- Wiesz, co, Perseus?  
- Tak, skarbie?
- Z nami koniec, szczęścia w przyszłości życzę! – Uśmiechnęła się przepraszająco i pognała w kierunku lochów.
Ostatnią plotką, jaka obiła się o uszy Malfoya zanim opuścił Hogwart była informacja, że Perseus Parkinson III został w wielkim stylu rzucony przez, jak myślał, swoją przyszłą żonę!

***

12 lipca 1973, Londyn
Była już więcej niż przekonana o tym, że dziś się jej oświadczy! Na pewno to był ten dzień! Niby, dlaczego zabierałby ją do tak cudownej restauracji, (pomijając fakt, że chodzili tam przynajmniej dwa razy w tygodniu) kupował jej bukiet tak cudownych kwiatów, (dawał je jej za każdym razem, gdy się spotykali, ale to też nie jest ważne…) ubierał swój najdroższy garnitur, w którym cudownie wyglądał, (wszystkie garnitury były równie drogie, w każdym wyglądam równie cudownie, był bardzo przystojny…) zdecydowanie musiał być jakiś powód. Na sto procent!
Odsunął jej krzesło, zamówił wino i rozmawiali tak jak zawsze, czyli on słuchał, ona mówiła: o nowych butach, torebkach, niespodziewanej ciąży ciotecznej wnuczki kuzynki jej babki ze strony matki. Nic szczególnego. Nagle nastał ten moment. Aż wstrzymała oddech. To właśnie ta chwila.
- Chciałbym powiedzieć ci coś ważnego, mam nadzieję, że zrozumiesz moją decyzję – zaczął Lucjusz. Oczywiście rozumiała ją doskonale, jakżeby inaczej. Nic dziwnego, że pragnie się z nią ożenić! Jest taka cudowna, że aż boli! Oczywiście nie ją…
- Tak, Lucjuszu?
- Zbierałem się na to od dłuższego czasu, ale teraz wiem, że tę decyzję powinienem podjąć już dawno temu. Przykro mi, ale wydaje mi się, że powinniśmy zakończyć nasz związek, on nie ma przyszłości, mijamy się, sama rozumiesz…
- Oczywiście, zgadzam się! – wrzasnęła szczęśliwa. – To niesamowite, czekałam na tę chwilę tak długo, że…. Czekaj, co?
- Naprawdę? Cóż nie spodziewałem się aż tak entuzjastycznej reakcji, ale cieszę się, że nie robisz żadnych scen, nienawidzę tego.
- Czy ty ze mną zrywasz? – warknęła bliska łez.
- Emm, tak. Przecież przed chwilą powiedziałaś, że jesteś szczęśliwa z tego powodu…?
- Myślałam, że mi się oświadczyłeś, kretynie! Jak możesz mnie zostawić?!! Mnie!!! Zniszczę cię, rozumiesz?! Nie będziesz miał życia! Oczernię cię, mnie się nie zostawia, nie porzuca, nie odtrąca, to ja Statia Greengress to robię! Z nami koniec! Żegnam! – Odepchnęła od siebie talerz, ze złości przewróciła kieliszek i przemaszerowała przez restaurację z wysoko uniesioną głową (prawie się przy tym przewracając). Gdy odźwierny chciał odtworzyć przed nią drzwi, warknęła na niego, chwyciła za klamkę i wychodząc trzasnęła nimi z całej siły.
Malfoy oparł się wygodnie o oparcie krzesła i napił łyka szampana. A miała nie robić scen, przecież wie, jak go to drażni….
CDN

10 komentarzy:

  1. Bardzo fajny pomysł na miniaturkę. Historia Narcyzy i Lucjusza to coś nowego. Narcyza ma swoje humorki i pomysły (szczególnie ten złamany nos). Lucjusz jako zakochany nastolatek jest hmm uroczy ;)
    Oczywiście czekam na drugą część
    Pozdrawiam
    Arcanum Felis
    http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie dziękuję! Cieszę się, że reakcja na tę miniaturkę była pozytywna! :D

      Usuń
  2. Super pomysł :) Narcyza taka zaborcza xD Widać, że zbytnio się nie zmieniła :) Malfoy, ach Malfoy ;* Kocham wszystkich Malfoy'ów ♥
    Czekam niecierpliwie na drugą część :)
    Życzę duuużo weny i pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmmm, bardzo fajny pomysł gdyż jest niewiele miniaturek czy opowiadań o tej parze.
    Miniaturka bardzo mi się podoba i czekam na kolejną część, która mam nadzieję, że niedługo się pojawi.
    Co do postaci to właściwie bardzo podobnie je sobie wyobrażałam w czasach Hogwartu – obydwoje dumni, pewni siebie i dążący do swoich celów ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny pomysł na miniaturkę. Pierwszy raz czytam coś o tej parze i naprawdę mi się spodobało. Czekam na następną część i życzę dużo weny :D
    W międzyczasie zapraszam na mojego bloga http://wbrew-wszystkim-dhl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie dziękuję, bardzo cieszę się, że się podoba! :D

      Usuń

- Jeśli weszłaś/eś na mojego bloga proszę pozostaw po sobie ślad, to nie dla ilości, a dla motywacji
- Nie przeklinaj w komentarzach!
- Krytykuj, ale uzasadnij swoją opinię.
- Nie obrażaj komentatorów, odwiedzających i autorki.
- Nie spamuj!