Cudowne urodziny
14 września 2000
Draco siedział
w jadalni w Malfoy Manor. Na stole porozrzucane były różne fotografie
przedstawiające możliwie najciekawsze prezenty urodzinowe. Nieopodal walały się
stosy zapisanych kartek; lista gości, zaproszenia. Organizował imprezę
urodzinową dla Hermiony. Nie sądził, że to sprawi mu tak duży kłopot! Żałował,
że nie przyjął pomocy od Rosiczki i Weasleyówny, one wniosłyby nieco świeżości
w jego zwyczajne plany.
Westchnął i
przetarł oczy. Była późna godzina nocna, już dawno powinien położyć się spać,
zwłaszcza że jutro miał być nieco wcześniej w pracy. Miało się odbyć jakieś
nadzwyczajne spotkanie, na którym miał pojawić się Minister Magii wraz z
niemieckim szefem Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów,
Dominicem Szulcem. Podobno miała zacieśnić się współpraca pomiędzy
Ministerstwami brytyjskim a niemieckim – nastąpiłyby wymiany aurorskie na
szerszą skalę. Draco zastanawiał się czy i on, i Hermiona również będą
uczestniczyć w takiej wymianie. Był nawet ciekaw jak wyglądałoby to, o ile na
kontynencie był dość często, to Niemiec jeszcze nie miał okazji odwiedzić.
– Draco?
Narcyza weszła
do jadalni. Mrużyła oczy, nie mogąc przyzwyczaić się do światła. Draco
przyjrzał się matce: musiała się przebudzić i zejść na dół, nie mogąc spać.
– Czemu jeszcze
nie śpisz? – Jej głos był srogi, a spojrzenie surowe. Wciąż traktowała syna jak
małe dziecko, choć jej zachowanie i tak uległo diametralnej zmianie odkąd w
życie Draco wkroczyła Hermiona. Narcyza już nie była tak nad wyraz opiekuńcza i
starała się odsunąć od siebie chłopaka, by ten był bardziej samodzielny. Jak na
razie udawało jej się to w stu procentach.
– Planuję –
mruknął Draco i ziewnął głośno. – Nie wiem jak to wszystko ma wyglądać…
Narcyza
kiwnęła głową i usiadła obok swojego dziecka. Wzięła do ręki jeden z pergaminów
i zaczęła uważnie go analizować. Nim go odłożyła z wyraźnym zniesmaczeniem,
zmarszczyła brwi.
– To jest do
niczego.
Chłopak
jęknął. Oczywiście, jego matka jak zwykle była szczera do bólu. Jednak miała
rację i to był największy problem Draco. Był całkowicie do niczego, jeśli
chodzi o organizację imprez. Pogoda za oknem wydawała się paskudna, więc
odpadał plan z przyjęciem w plenerze. W dodatku ten pomysł wykorzystała
Hermiona na jego urodziny. Właśnie, jego urodziny… Hermiona bardzo się
postarała. Wszyscy goście zebrali się w ogrodzie jednej z magicznych
restauracji. Miejsce wyglądało fantastycznie: specjalnie na tę okazję, ogród
zamienił się w piaszczystą plażę, a oczko wodne w ogromny basen! Hermiona
wiedziała jak Draco uwielbia pływać. Na przyjęciu pojawili się wszyscy, a
zabawa była bardzo udana. Draco wspominał ten czas, jako jedno z lepszych
wydarzeń w swoim życiu… Chłopak musiał postarać się bardzo mocno, by jej nie
zawieść. Rozważał już wszystkie opcje, ale nie ma bladego pojęcia jak miałyby
wyglądać te urodziny. Jedyne, co wiedział, to że mają być one dla Hermiony
niezapomniane.
– To co mam zrobić?
– Przecież
wiesz, co lubi Mionka…
Narcyza przywiązała
się niesamowicie do Hermiony, traktowała ją już jak swoją córkę! Zresztą nie
tylko ją, nawiązała też więź z jej przyjaciółkami: Rose i Ginny. Nigdy nie
sądziła, że te młode dziewczęta mogą mieć tyle energii w sobie! Uwielbiała ich
towarzystwo, dzięki niemu mogła poczuć się znów młoda.
– Książki, ale
przecież nie zrobię imprezy w bibliotece! – warknął Draco.
– Dobrze… A co
jest jej ulubioną książką?
– Historia
Hogwartu – odparł automatycznie. Już wyobraził sobie stoły rozstawione w
hogwarckiej bibliotece i panią Prince łypiącą na nich groźne. Aż wzdrygnął się
z przerażeniem. Potrzebował snu, zdecydowanie go potrzebował…
– Synku,
głuptasie, chodzi mi o powieść… Na pewno Hermiona czyta klasyki… Może coś
mugolskiego? – Narcyza pokręciła głową, dla niej to wydawało się takie
oczywiste. Hermiona uwielbiam książki, a gdyby tak pozwolić jej na to, by
przeniosła się do jednej z nich…?
Draco
wzdrygnął się. Och, niestety Hermiona czyta ich aż nadto! Ostatnio miał to
nieszczęście zagłębić się w lekturę Wichrowych
Wzgórz… Jakaż to była historia, dawno nie był tak wzruszony. Spodobała mu się
nawet bardziej niż Duma i uprzedzenie,
a to tylko podkreślało subtelność tego utworu! Oczywiście za nic w świecie nie
przyzna się do tego swojej matce.
– Lubi Baśnie Berda Beedle'a – odparł w końcu
po długim milczeniu. Musiał się mocno zastanowić, jaka odpowiedź będzie
najlepszym rozwiązaniem.
– Świetnie! –
Narcyza klasnęła w dłonie. – A dokładnie, którą?
– Fontannę Szczęśliwego Losu.
Pani Malfoy
uśmiechnęła się szeroko. W jej głowie zrodził się niezwykły pomysł. Była pewna,
że Hermionie spodobają się takie urodziny!
***
15 września 2000
– Jest mi
niezwykle miło panią poznać, panno Granger. – Młody mężczyzna o krótkich, lekko
nastroszonych niczym kurze piórka włosach ucałował dłoń Hermiony.
– Mi pana
również, panie Deutschmann. – Na policzki Hermiony wstąpiły urocze rumieńce, co
wywołało uśmiech u mężczyzny.
– Wystarczy Nikolaus
– powiedział i spojrzał dziewczynie w oczy. Był nią oczarowany, wyglądała
przepięknie, nie sądził, że Brytyjki są tak ślicznymi kobietami!
– Hermiona –
dodała. – Proszę mi wybaczyć, ale jestem niezwykle zaskoczona pana obecnością!
Nie wiedziałam, że pracuje pan w niemieckim Ministerstwie.
– Nie pracuję,
towarzyszę wujowi, jest szefem Departamentu Międzynarodowej Współpracy.
– Oh! –
Hermiona westchnęła zaskoczona. – Nie wiedziałam, że jesteś spokrewniony z
panem Szulcem. – Uśmiechnęła się zakłopotana. Nikolausa bawiło jej zachowanie,
ale jednocześnie wydawało się mu niezwykle urocze. Mężczyzna wiedział o tym jak
działa na kobiety, był bardzo przystojny: miał nieprzeniknione błękitne oczy i
krucze włosy. Jego twarz pokrywał lekki zarost, a uśmiech był zniewalający.
Wszystkie obecne na zebraniu kobiety spoglądały na niego z wyraźną adoracją. Zainteresowanie
nim wzbudzał jeszcze fakt, że mimo młodego wieku, miał zaledwie dwadzieścia
osiem lat, wydał już dwie książki dotyczące nowatorskiej techniki nauki zaklęć
obronnych. To właśnie jego osiągnięcia tak bardzo intrygowały Hermionę, że nie
potrafiła przejść obok niego obojętnie.
– Niewiele
osób o tym wie – powiedział.
– Ale co się
stało, że musiałeś przyjechać do Anglii?
– Ta kwestia
zostanie dopiero poruszona – oznajmił z błyskiem w oczach. Nagle jego
spojrzenie powędrowało w przeciwnym kierunku. Ujrzał wuja rozmawiającego z
Harrym Potterem i jeszcze jednym mężczyzną, którego niestety nie miał okazji
poznać. Dominic Szulc kiwnął na swojego siostrzeńca, aby ten jak najszybciej
podszedł do niego i towarzyszących mu osobistości.
– Muszę
powiedzieć, że to dla mnie ogromny zaszczyt, czytałam twoje prace, są doskonałe!
Zastanawiałam się jednak nad jednym sposobem nauki i…
Nikolaus
przerwał jej szybko. Przystanął się do niej bliżej, ponownie chwycił jej dłoń i
znów ucałował.
– Wybacz,
Hermiono, ale wuj mnie potrzebuje. Jednak jestem pewien, że jeszcze się
spotkamy i wtedy odpowiem z przyjemnością na twoje pytania – Głos Nikolausa
wywołał u niej ciarki, a jego uwodzący uśmiech zwalił ją z nóg.
Granger
kiwnęła głową i patrzyła jak mężczyzna odchodzi w przeciwnym kierunku. Gdy
odwróciła się, by podejść do stołu i nalać sobie poncz, uderzyła o coś
twardego. Uniosła swoją głowę i jej oczy napotkały chłodne spojrzenie Draco.
Policzki kobiety stały się purpurowe niczym piwonia, a jej zrobiło się
niezwykłe głupio. Co Draco sobie pomyślał?! Sądząc po jego zaciśniętych ustach
i zmrużonych oczach, pomyślał bardzo, bardzo dużo.
– Co to miało
być? – warknął.
– Draco,
zniknąłeś mi gdzieś ostatnio? – powiedziała nagle ciepłym głosem. Chłopak
jedynie prychnął wyraźnie zirytowany.
– Co to miało
być? – powtórzył.
Hermiona
westchnęła teatralnie. Zachowała się nietaktownie, ale cóż miała poradzić na
to, że była tylko kobietą i oczarował ją widok tak przystojnego mężczyzny? W
dodatku niezwykle wykształconego.
– To Nikolaus
Deutschmann, twórca…
– Wiem, kto to
był, pytam się co miał znaczyć twój rozmarzony wzrok i głupkowaty uśmiech?
Hermiona
najpierw się uśmiechnęła, a potem roześmiała. Kręcąc głową, pociągnęła chłopaka
na korytarz, a tam spoglądając mu głęboko w oczy, zarzuciła dłonie na szyję.
– Jesteś
strasznie zazdrosny – stwierdziła. – Ale to nawet słodkie… Nikolaus jest
przystojny, a nawet bardzo, ale nie jest tobą, Malfoy! – zachichotała.
– Nie jest
mną. Świetne wyjaśnienie – mruknął wciąż zły. Mimo to objął ją i bliżej do
siebie przyciągnął.
– Nie, to
doskonałe wyjaśnienie – poprawiła go z uśmiechem. Przymknęła oczy i zadarła
lekko głowę, by musnąć usta chłopaka. Ten pocałunek był krótki, słodki i
zupełnie niewinny. Znacznie różnił się od pozostałych, pełnych namiętności. Był
czuły i sprawił, że Draco przeszła cała złość.
– Trochę mnie
poniosło – dodał, wzdychając, gdy szli z
powrotem na salę. Draco trzymał dłoń na tali Hermiony. – Ja po prostu nie chcę,
żeby jakiś typek zawrócił ci w głowie – rzucił niechętnie.
– Już taki
jeden typek mi zawrócił, a jesteś nim ty! – Roześmiała się. – Ale niekiedy,
Draco, po prostu przesadzasz – powiedziała chwilę później, zupełnie poważnie.
Czasami irytowało ją zachowanie chłopaka, zwłaszcza w sytuacjach, gdy było
niczym nieuzasadnione!
– Wiem, po
prostu bardzo mi na tobie zależy…
Głos był tak
cichy, że Hermiona z trudem zrozumiała, co mówił, ale gdy jego słowa w końcu do
niej dotarły uśmiechnęła się ciepło i ścisnęła jego dłoń. Później starała się
go zagadać, to właśnie w czasie ich rozmowy zauważyła w tłumie stojącego
samotnie Nikolausa. Najpierw zmarszczyła brwi, a następnie zagryzła wargę, nie
chciała sprawić przykrości Draco, ale miała wielką ochotę porozmawiać z
Deutschmannem na temat jego książek. Draco powędrował za jej spojrzeniem i mimo
że czuł potrzebę warknięcia ze złością, rzucił, że jeśli tak bardzo zależy
Hermionie na tej rozmowie to niech idzie, ale prosił ją o wyzbycie się
głupkowatych uśmieszków! Hermiona roześmiała się głośno i ruszyła w kierunku
Nikolausa.
Draco
westchnął, czasami faktycznie był zbyt zazdrosny, ale co miał zrobić? Mimo że
Hermiona budziła w Ministerstwie wielki szacunek i respekt, to wielu
pracowników niemal pożerało ją wzrokiem! Na domiar złego Granger zdawała sobie
sprawę, z tego jak atrakcyjna jest i nie wstydziła się tego podkreślać: nosiła
obcisłe spodnie, podkreślające jej zgrabny tyłek, wysokie buty wydłużające nogi
i jeszcze przylegające bluzki uwydatniające jej biust! Cieszył się z tego, że
ma tak piękną i niezwykle inteligentną dziewczynę, ale irytowało go to jak mężczyźni
na nią patrzą. Całe szczęście niewielu miało tę odwagę do niej zagadać.
Niektórzy tylko wodzili za nią wzrokiem, świadomi, że jakakolwiek próba skończy
się albo miłym, ale dosadnym odrzuceniem ze strony Hermiony, albo mocnym prawym
sierpowym Draco.
– Malfoy i jak
wymyśliłeś już coś? – Niespodziewanie obok niego pojawił się Potter. Draco
westchnął z irytacją: czy on nie może chwilę pobyć w samotności? Zawsze
napatoczy się taki Potter, który zakłuci jego chwilę spokoju.
– Wymyśliłem,
ale ci nie powiem – rzucił i oparł się o ścianę. Harry zmarszczył brwi z
irytacją.
– Dlaczego?
– Bo ci nie
ufam? – To było oczywiście pytanie retoryczne. Draco obawiał się, że Potter
wypapla wszystko Potterowej, a ta przypadkiem wyda go przed Hermioną, a wtedy
nici z niespodzianki.
– Jakiś ty
zabawny.
– Prawda?
Wszyscy mi to mówią. – Zapanowała między nimi cisza, którą przerwał Draco. – Po
co został ściągnięty tu ten cały Deutschmann?
–
Niespodzianka dla Hermiony. – W oczach Harry’ego błysnęły iskierki zwycięstwa.
Widział jak obecność Nikolausa irytuje Draco, nie mógł odpuścić sobie
możliwości zagrania mu na nerwach. Uśmiechnął się zwycięsko, gdy zobaczył jak
Malfoy zaciska dłonie w pięści.
– Nie igraj ze
smokiem… – warknął.
– Nie pusz się
jak kot i wyluzuj. Nawiązaliśmy bliższą współpracę z niemieckim Biurem Aurorów,
od następnego tygodnia do końca grudnia Nikolaus i kilku jego współpracowników
będą przeprowadzać u nas szkolenia.
Draco miał
wrażenie, że się przesłyszał! Że niby ile ma być ten Niemiec w Brytanii? Czy
aby na pewno trzy miesiące…?! Był bliski wybuchnięcia, patrząc na to jak
Deutschmann jest zainteresowany Hermioną, czuł, że będzie musiał mocno hamować
swoją zazdrość, która już domagała się uwolnienia. Był pewien, że Niemiec nie
zrezygnuje z próby poderwania słynnej Hermiony Granger!
Harry widząc
zamglone spojrzenie Draco, roześmiał się szatańsko. Właśnie o to mu chodziło, o
wyprowadzenie Malfoya z równowagi. Postanowił jednak uspokoić chłopaka, gdy
dostrzegł szalejące w jego oczach iskierki złości. Wyjaśnił mu wszystko ze
szczegółami, potem usta Draco rozjaśniał wielki uśmiech.
– Hermiona
będzie zachwycona! – powiedział zadowolony.
***
16 września 2000
Tak właściwie
to nie był pewien czy to wypali… Jasne, starał się niezwykle mocno, ale
transmutacja i dekorowanie wnętrz nigdy nie były jego mocną stroną, dlatego
poprosił Rose. Teraz on i Blaise wpatrywali się w rzucającą się po Malfoy Manor pannę Bellazza. Jej rude włosy latały
zupełnie jakby wiatr bawił się nimi. Jej zachowanie; bieganie z szkicami i ołówkiem
z kąta w kąt, nijak nie pasowało do pedantycznego wyglądu dworu.
– Co ona tak
właściwie robi? – Westchnął Draco. Rose zdecydowanie nie przypominała mu
artysty, który ma zaprojektować wnętrze.
– Ona? –
Blaise uśmiechnął się, widok dziewczyny wyjątkowo go bawił. – Ona tworzy
projekt.
Po
kilkudziesięciu minutach, w czasie których Draco i Blaise zdążyli rozegrać dwie
partyjki szachów, wypić herbatę i zjeść przyniesione przez skrzata ciasto
dyniowe, Rose stanęła naprzeciwko nich. Jej usta rozszerzały się w szerokim
uśmiechu, a policzki były lekko rumiane, wydawała się wyjątkowo zadowolona. Z
westchnieniem ulgi usiadła na fotelu obok mężczyzn i spychając z planszy
wszystkie szachy, rozłożyła na niej swoje szkice.
– Proszę,
Malfoy. To zachwyci Hermionę.
Draco spojrzał
na nią jak na wariatkę. Jedyne co on widział to kreski i kropki; coś co na
pewno nie przypominało projektu! Rose jakby zrozumiała, że chłopak zupełnie nie
radzi sobie z odczytaniem dzieła jej życia, machnęła różdżką, a nad papierami
zaczęła unosić się magiczna wizualizacja. Draco aż westchnął z zachwytem! To
oczaruje Hermionę, był tego pewien.
Kolejne dwie
godziny minęły im na wybraniu odpowiednich dodatków, dań i oczywiście wysłaniu
zaproszeń do wszystkich gości. To miały być dwudzieste pierwsze urodziny
Hermiony, na nich muszą być wszystkie ważne dla niej osoby. W między czasie
dołączyła do nich Narcyza, oczywiście nieustannie pałaszowała ciasto, ale
nikomu nie przeszkadzało jej chrupanie(ciasto miało w sobie orzechy).
– To już chyba
wszystko? – powiedziała Rose z uśmiechem.
– Nie do
końca… – Draco westchnął głośno. – Nie mam dla niej prezentu.
Jego słowa
zawisły w powietrzu, które nagle stało się gęste i pełne ciszy.
***
18 września 2000
Wszyscy goście
potwierdzili swoje przybycie, Draco był z tego powodu niezwykle zadowolony,
jednak była jedna rzecz, która nie pozwalała mu spać spokojnie: prezent dla
Hermiony. Rozważał już wiele rzeczy, ale nic nie sprawiło, że pomyślał: Tak! To
jest to! Wszystko było przeciętne i oklepane. Wszystko było oczywiste.
Biżuteria? Z pewnością dostanie ją od wielu gości, choć tak właściwie Hermiona
nie lubi jej nosić. Ubrania? Rose i Ginny już postarały się, by jej szafa
pękała w szwach po urodzinach. Jakieś pierdołki? To byłoby bezsensu, na co to
komu? Hermiona nie byłaby zadowolona z tak bezsensownie wydanych pieniędzy.
Właśnie
przechodził obok jednego ze sklepów na Pokątnej, gdy jego uwagę przykuła
wystawa.
A gdyby tak…?
– pomyślał, a jego oczy rozjaśniły się. Jego pomysł był nieco szalony, ale
dlaczego nie? Hermiona w końcu tak szaleje za tym, więc uszczęśliwi ją kupując
coś takiego. Zamruczał z zadowoleniem niczym kot, ten prezent sprawi, że
Hermiona będzie wniebowzięta!
Z szerokim
uśmieszkiem wszedł do sklepu.
***
19 września 2000
Draco z samego
rana złożył Hermionie życzenia. Mocno ją przytulił i pocałował wręczając różę.
Widział w jej oczach duży zawód, spodziewała się czegoś innego. Nie chciała
jakieś wielkiego, drogiego prezentu, ale liczyła, że otrzyma coś, co nie będzie
przywiędłą różą(nie lubi tych kwiatów) i szybkim, wymuszonym buziakiem w
policzek. Przez resztę dnia chodziła wyraźnie przybita, na lekcjach dała wielki
wycisk aurorom, chciała odreagować kiepski dzień. Była bardziej złośliwa niż
zwykle, pracownicy byli tym niezwykle zaskoczeni, przywykli już do milszej,
udobruchanej przez Malfoya szefowej. Na Hermionę Granger taką samą jak pół roku
temu nie byli gotowi!
Hermiona
ruszyła do domu, gdy tylko wybiła czwarta. Draco powiedział, że musi załatwić jeszcze
parę spraw i że jak tylko skończy to od razu do niej przyjdzie. Odmówiła, mimo
że nalegał. Była zraniona tak zimnym wręcz traktowaniem. Zresztą, nie tylko
Draco zachowywał się tak obojętnie; Ginny przeprosiła, niestety nie dała rady,
powiedziała, że musi odrobić nadgodziny, Harry miał masę papierkowej roboty, bo
goniły go terminy, Ron nie dał rady wyrwać się z Berlina, a do Rose
niespodziewanie przyjechała ciotka! Nawet rodzice Hermiony obiecali, że
odwiedzą ją jutro, bo dziś mieli jeszcze kilka rzeczy do załatwienia.
Wyglądało na
to, że swoje urodziny spędzi samotnie.
Zdenerwowana
weszła do swojego mieszkania. Postawiła torbę i ruszyła do salonu, by rzucić
się na kanapę. Zacisnęła wargi i zamknęła oczy. Dzisiejszy dzień był według
niej do niczego. Nawet nie zorientowała się, kiedy zajęta myślami, zasnęła.
Obudziło ją dopiero światło Patronusa, migoczące w pomieszczeniu. Przetarła
oczy i usiadła. Wówczas błyszczący smok zaczął przemawiać głosem Draco,
Hermiona wyczuła, że coś się stało po pierwszych słowach Draco, chłopak mówił
nieskładnie i jąkał się, aż w końcu wydukał, że Hermiona jest bardzo, bardzo
szybko mu potrzebna, bo dzieje się coś złego. Dziewczyna pobladła i jak
najszybciej chwyciła różdżkę i ruszyła założyć buty. Za pomocą kominka
przeniosła się do Malfoy Manor. Była zaskoczona, gdy nie wylądowała w salonie,
tak jak zwykle, a w ciemnej kuchni.
Czuła ogarniające ją przerażenie, ktoś zablokował główny kominek! Ruszyła szybko schodami, uważnie nasłuchując,
a drogę oświetlała sobie różdżką. Jej umysł tworzył już wszystkie możliwe
scenariusze! A co jeśli ktoś ich zaatakował? Jakiś włamywacz? Albo co gorsza
niedoszły śmierciożerca, na przykład syn zamkniętego w Azkabanie zbrodniarza?
Merlinie! Jej serce biło jak oszalał, pokonywała kilka stopni na raz.
Przeklinała w myślach tę cholernie długą drogę! Gdy w końcu wpadła na korytarz,
od razu ruszyła do salonu, a gdy tam weszła z różdżką uniesioną ku górze,
niemal zemdlała z wrażenia.
–
Niespodzianka! – wrzasnął tłum osób. Na samym jego początku, wysunięty na przód
stał Draco, w dłoniach trzymając ogromny tort. Za nim znalazły swoje miejsce
wszystkie bliskie jej osoby: rodzice, państwo Malfoy, Potterowie, Ron z swoją
dziewczyną, Rose z Blaisem, wszyscy Weasleyowie i wielu jej znajomych z pracy i
Hogwartu.
Hermiona
opuściła różdżkę i oparła się o framugę, była bliska płaczu. Czuła jak jej
serce bije szybko, byli tu, naprawdę tu byli! A ona, głupia, myślała, że nie
chcieli świętować z nią tego dnia. Po jej policzkach w końcu popłynęły łzy i
nagle dotarło do niej coś jeszcze. To miejsce: Merlinie! To już nie był tak
dobrze znany jej wielki salon Malfoyów. Teraz to pomieszczenie było jeszcze
kilkanaście razy większe i przypominało ogromną polanę. Nie było śladu po
marmurowej podłodze, jej miejsce zastąpiła miękka, uginająca się pod ciężarem
osób, soczyście zielona trawa. Sklepienie,
które niegdyś pokrywały malunki aniołów, teraz przypominało to z Hogwartu, było
tak zaczarowane, że ukazywało ogniste słońce, chylące się ku zachodowi i
leniwie sunące po błękitnym niebie chmury. Hermiona czuła się tak jakby była na
dworze, do jej nozdrzu docierał zapach konwalii, a w jej uszach rozbrzmiewał
śpiew ptaków. Nagle zrobiło jej się bardzo gorąco, nawet nie zorientowała się,
kiedy jej kurtkę zastąpiła letnia sukienka, a trampki wysokie sandały na
rzemyki.
– Nie wierzę –
szepnęła. – Nie wierzę…!
Hermiona westchnęła
z zachwytem, gdy rozejrzała się ponownie. Miejsce zaczęło jej coś przypominać,
nie była to, jak początkowo sądziła, sceneria podobna do tej, w której Harry i
Ginny brali ślub. To było coś zupełnie innego! W najdalszym kącie pomieszczenia
stała wielka, marmurowa i ozdobiona złotem fontanna. Znajdowała się w samym
środku jeziorka, a znów do niego wpadał szeroki strumień, który oddzielał
stronę fontanny i tę, po której stali oni. Na zielonej trawie usłane były pąki
kwiatów i rosły wszędzie krzewy i zioła. Hermiona dostrzegła rzeźby stojące
nieopodal fontanny, trzy kobiece postacie i jedną męską. Na wielkim głazie niedaleko
niej udało jej się odczytać napis: Zapłać mi smakiem twojego bólu. I wszystko
stało się dla niej jeszcze bardziej jasne.
Znalazła się w
swojej ukochanej baśni.
Draco zdążył
odstawić już tort na drewniany, całkowicie wpasowany w scenerię stół. Zrobił to
w samą porę, chwilę później przewrócił się na trawę z zaskoczenia,
przygnieciony przez Hermionę. Jej łzy kapały na jego koszulę. Chłopak nie
spodziewał się, że jego dziewczyna tak bardzo się wzruszy.
– Dziękuję! –
szepnęła i przymykając oczy, pochyliła się nad Draco, najpierw delikatnie
musnęła jego usta, by później z wielką namiętnością pogłębić pocałunek. Chłopak
jak przez mgłę słyszał radosne śmiechy, wiwaty i oklaski. Gdy wstał i podał
dłoń Hermionie, na jego ustach gościł szeroki uśmiech.
– Wszystkiego
najlepszego, kochanie.
Hermiona wciąż
miała łzy w oczach, gdy podchodzili do niej kolejno goście, składali serdeczne
życzenia i wręczali prezenty. Draco cały czas stał za nią; jedną rękę trzymając
na jej brzuchu, a drugą gładząc ją po odkrytym obojczyku. Co jakiś czas składał
na jej szyi delikatny pocałunek. Gdy w końcu wszyscy już odeszli od Hermiony, a
dziewczyna zdmuchnęła świeczki, rozpoczęła się zabawa. Słońce już ustąpiło
miejsca rozgwieżdżonemu niebu, a w pomieszczeniu rozbrzmiała muzyka. Wówczas
Draco chwycił Hermionę za rękę i poprowadził w kierunku fontanny. Przeszli
przez rwący strumień i usiedli na brzegu otaczającego fontannę stawu.
– Nie wierzę,
że twoi rodzice pozwolili zalać swój salon! – rzuciła ze śmiechem Hermiona.
Draco chwycił jej dłoń i ścisnął ją mocno.
– Oni
uwielbiają cię tak mocno jak ja, dlatego pozwolili na transmutację z
przyjemnością – powiedział z uśmiechem.
Hermiona
oparła się o jego ramię, wdychając jego zapach. Czasami nie mogła uwierzyć w
to, że jest z Draco. Początkowo to było takie dziwne i nienaturalne, przecież
tyle lat się nienawidzili! Ale teraz jest to dla niej tak zwyczajne, bardzo
przywykła do jego obecności i przywiązała się do niego. Nie wyobrażała sobie
spędzania czasu bez Draco, to prawda: była w nim całkowicie zakochana!
– Mam coś dla
ciebie – szepnął.
Postawił na
kolanach Hermiony paczkę, która ni stąd ni zowąd się pojawiła. Dziewczyna
spojrzała w oczy Draco i uśmiechnęła się delikatnie. Pociągnęła za dużą
czerwoną kokardę, która sprawiła, że pudełko zniknęło, a na kolanach Hermiony
pozostała miękka kulka. Granger wciągnęła gwałtownie powietrze, gdy owa kulka
zaczęła się wiercić, podniosła się na łapki i patrząc na Hermionę otarł się
pyszczkiem o dłoń dziewczyny.
– Draco… –
Głos Hermiony się załamał. Na jej kolanach siedział słodki, malutki kotek,
biały niczym śnieg z pięknymi zielonymi oczami.
– Nazywa się
Weiß – powiedział Draco i pogłaskał kota.
– Z niemieckiego?
Ale czemu?
– Ponieważ… –
Draco pochylił się lekko, tak że teraz swoimi ustami muskał ucho Hermiony, a
oddechem drażnił szyję. Hermiona zarumieniała się mocno, a jej serce zaczęło
szybciej bić. – Ponieważ, już za tydzień wyjeżdżamy do Niemiec, by szkolić
tamtejszych aurorów – szepnął. Ujął jej podbródek i delikatnie musnął jej usta.
Koniec
Hejo hejooo :D
OdpowiedzUsuńBoże, rozpłynęłam się tutaj, serio. Draco jest tutaj ideałem faceta i choć trochę zazdrosny, stawia Hermionę na 1 miejscu. Chyba każda dziewczyna marzy o takim facecie!
No i oczywiście genialny pomysł na urodziny! Takiego prezentu panna Granger raczej dlugo nie zapomni!
Pozdrawiam Iva Nerda
Tak, wiem, nie mogłam się oprzeć... W tym dodatku odezwało się we mnie rozmarzone nastoletnie dziewczę, które tak czytało w podstawówce wszelkie słodkie romansidła... :D!
UsuńDziękuję, cieszę się, że się spodobało!
Piękne i wzruszające. Nie wiem skąd ty bierzesz tak świetne pomysły. Weny
OdpowiedzUsuńDziękuję <3!
UsuńDodatek jest świetny :*
OdpowiedzUsuńPomysł Draco z urodzinami był genialny... i wgl o jest tutaj taki idealny,
Jego zazdrość była urocza.
Czekam na kolejny i weeny <3
~gwiazdeczka
Hahha, tak, Draco to ideał w tym przypadku (zapomnijmy o skromności... ;) )
UsuńDziękuję cieplutko :**!
Cześć, dawno mnie tu nie było więc zabieram się do nadrabiania lektury. Tymczasem zapraszam do siebie na nowy rozdział http://princess-in-slytherin.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Mania :)
Super dodatek! Draco to istny ideał, chyba każda chciałaby mieć takiego księcia <3 taki prezent urodzinowy <3
OdpowiedzUsuńWzruszonam!
Pozdrawiam ciepło i czekam na nowinki. :)
Dziękuję!!! <3 Cieszę się, że spodobało Ci się, to wiele dla mnie znaczy :*!
UsuńOj jak słodko <3 Wspaniały prezent na urodziny ;) Hermiona na pewno go nie zapomni, a ten kociak taki awww
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne dodatki
Pozdrawiam
Arcanum Felis
Mimo że nie lubię kotów - nie wiem czemu, w końcu są słodkie... :O - to nie mogłam się oprzeć i jednego tutaj umieściłam. Weiss jest cudny! :D
UsuńDziękuję za komentarz! <3
Wow.! Szkoda, że w prawdziwym życiu nie znajde nigdzie takiego jak Malfoy. Pozostaje mi tylko czytać Twoje wspaniałe opowiadanka :)
OdpowiedzUsuń~Mad
Dziękuję! <3 Tak, szkoda, że - prawdopodobnie - nie ma takich Malfoyów :(. No ale! Może kiedyś się ktoś taki znajdzie :D!
Usuń