sobota, 3 grudnia 2016

Cudowne urodziny

Cudowne urodziny

14 września 2000
Draco siedział w jadalni w Malfoy Manor. Na stole porozrzucane były różne fotografie przedstawiające możliwie najciekawsze prezenty urodzinowe. Nieopodal walały się stosy zapisanych kartek; lista gości, zaproszenia. Organizował imprezę urodzinową dla Hermiony. Nie sądził, że to sprawi mu tak duży kłopot! Żałował, że nie przyjął pomocy od Rosiczki i Weasleyówny, one wniosłyby nieco świeżości w jego zwyczajne plany.
Westchnął i przetarł oczy. Była późna godzina nocna, już dawno powinien położyć się spać, zwłaszcza że jutro miał być nieco wcześniej w pracy. Miało się odbyć jakieś nadzwyczajne spotkanie, na którym miał pojawić się Minister Magii wraz z niemieckim szefem Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów, Dominicem Szulcem. Podobno miała zacieśnić się współpraca pomiędzy Ministerstwami brytyjskim a niemieckim – nastąpiłyby wymiany aurorskie na szerszą skalę. Draco zastanawiał się czy i on, i Hermiona również będą uczestniczyć w takiej wymianie. Był nawet ciekaw jak wyglądałoby to, o ile na kontynencie był dość często, to Niemiec jeszcze nie miał okazji odwiedzić.
– Draco?
Narcyza weszła do jadalni. Mrużyła oczy, nie mogąc przyzwyczaić się do światła. Draco przyjrzał się matce: musiała się przebudzić i zejść na dół, nie mogąc spać.
– Czemu jeszcze nie śpisz? – Jej głos był srogi, a spojrzenie surowe. Wciąż traktowała syna jak małe dziecko, choć jej zachowanie i tak uległo diametralnej zmianie odkąd w życie Draco wkroczyła Hermiona. Narcyza już nie była tak nad wyraz opiekuńcza i starała się odsunąć od siebie chłopaka, by ten był bardziej samodzielny. Jak na razie udawało jej się to w stu procentach.
– Planuję – mruknął Draco i ziewnął głośno. – Nie wiem jak to wszystko ma wyglądać…
Narcyza kiwnęła głową i usiadła obok swojego dziecka. Wzięła do ręki jeden z pergaminów i zaczęła uważnie go analizować. Nim go odłożyła z wyraźnym zniesmaczeniem, zmarszczyła brwi.
– To jest do niczego.
Chłopak jęknął. Oczywiście, jego matka jak zwykle była szczera do bólu. Jednak miała rację i to był największy problem Draco. Był całkowicie do niczego, jeśli chodzi o organizację imprez. Pogoda za oknem wydawała się paskudna, więc odpadał plan z przyjęciem w plenerze. W dodatku ten pomysł wykorzystała Hermiona na jego urodziny. Właśnie, jego urodziny… Hermiona bardzo się postarała. Wszyscy goście zebrali się w ogrodzie jednej z magicznych restauracji. Miejsce wyglądało fantastycznie: specjalnie na tę okazję, ogród zamienił się w piaszczystą plażę, a oczko wodne w ogromny basen! Hermiona wiedziała jak Draco uwielbia pływać. Na przyjęciu pojawili się wszyscy, a zabawa była bardzo udana. Draco wspominał ten czas, jako jedno z lepszych wydarzeń w swoim życiu… Chłopak musiał postarać się bardzo mocno, by jej nie zawieść. Rozważał już wszystkie opcje, ale nie ma bladego pojęcia jak miałyby wyglądać te urodziny. Jedyne, co wiedział, to że mają być one dla Hermiony niezapomniane.
– To co mam zrobić?
– Przecież wiesz, co lubi Mionka…
Narcyza przywiązała się niesamowicie do Hermiony, traktowała ją już jak swoją córkę! Zresztą nie tylko ją, nawiązała też więź z jej przyjaciółkami: Rose i Ginny. Nigdy nie sądziła, że te młode dziewczęta mogą mieć tyle energii w sobie! Uwielbiała ich towarzystwo, dzięki niemu mogła poczuć się znów młoda.
– Książki, ale przecież nie zrobię imprezy w bibliotece! – warknął Draco.
– Dobrze… A co jest jej ulubioną książką?
– Historia Hogwartu – odparł automatycznie. Już wyobraził sobie stoły rozstawione w hogwarckiej bibliotece i panią Prince łypiącą na nich groźne. Aż wzdrygnął się z przerażeniem. Potrzebował snu, zdecydowanie go potrzebował…
– Synku, głuptasie, chodzi mi o powieść… Na pewno Hermiona czyta klasyki… Może coś mugolskiego? – Narcyza pokręciła głową, dla niej to wydawało się takie oczywiste. Hermiona uwielbiam książki, a gdyby tak pozwolić jej na to, by przeniosła się do jednej z nich…?
Draco wzdrygnął się. Och, niestety Hermiona czyta ich aż nadto! Ostatnio miał to nieszczęście zagłębić się w lekturę Wichrowych Wzgórz… Jakaż to była historia, dawno nie był tak wzruszony. Spodobała mu się nawet bardziej niż Duma i uprzedzenie, a to tylko podkreślało subtelność tego utworu! Oczywiście za nic w świecie nie przyzna się do tego swojej matce.
– Lubi Baśnie Berda Beedle'a – odparł w końcu po długim milczeniu. Musiał się mocno zastanowić, jaka odpowiedź będzie najlepszym rozwiązaniem.
– Świetnie! – Narcyza klasnęła w dłonie. – A dokładnie, którą? 
Fontannę Szczęśliwego Losu.
Pani Malfoy uśmiechnęła się szeroko. W jej głowie zrodził się niezwykły pomysł. Była pewna, że Hermionie spodobają się takie urodziny!

***

15 września 2000
– Jest mi niezwykle miło panią poznać, panno Granger. – Młody mężczyzna o krótkich, lekko nastroszonych niczym kurze piórka włosach ucałował dłoń Hermiony.
– Mi pana również, panie Deutschmann. – Na policzki Hermiony wstąpiły urocze rumieńce, co wywołało uśmiech u mężczyzny.
– Wystarczy Nikolaus – powiedział i spojrzał dziewczynie w oczy. Był nią oczarowany, wyglądała przepięknie, nie sądził, że Brytyjki są tak ślicznymi kobietami!
– Hermiona – dodała. – Proszę mi wybaczyć, ale jestem niezwykle zaskoczona pana obecnością! Nie wiedziałam, że pracuje pan w niemieckim Ministerstwie.
– Nie pracuję, towarzyszę wujowi, jest szefem Departamentu Międzynarodowej Współpracy.
– Oh! – Hermiona westchnęła zaskoczona. – Nie wiedziałam, że jesteś spokrewniony z panem Szulcem. – Uśmiechnęła się zakłopotana. Nikolausa bawiło jej zachowanie, ale jednocześnie wydawało się mu niezwykle urocze. Mężczyzna wiedział o tym jak działa na kobiety, był bardzo przystojny: miał nieprzeniknione błękitne oczy i krucze włosy. Jego twarz pokrywał lekki zarost, a uśmiech był zniewalający. Wszystkie obecne na zebraniu kobiety spoglądały na niego z wyraźną adoracją. Zainteresowanie nim wzbudzał jeszcze fakt, że mimo młodego wieku, miał zaledwie dwadzieścia osiem lat, wydał już dwie książki dotyczące nowatorskiej techniki nauki zaklęć obronnych. To właśnie jego osiągnięcia tak bardzo intrygowały Hermionę, że nie potrafiła przejść obok niego obojętnie.
– Niewiele osób o tym wie – powiedział.
– Ale co się stało, że musiałeś przyjechać do Anglii?
– Ta kwestia zostanie dopiero poruszona – oznajmił z błyskiem w oczach. Nagle jego spojrzenie powędrowało w przeciwnym kierunku. Ujrzał wuja rozmawiającego z Harrym Potterem i jeszcze jednym mężczyzną, którego niestety nie miał okazji poznać. Dominic Szulc kiwnął na swojego siostrzeńca, aby ten jak najszybciej podszedł do niego i towarzyszących mu osobistości.
– Muszę powiedzieć, że to dla mnie ogromny zaszczyt, czytałam twoje prace, są doskonałe! Zastanawiałam się jednak nad jednym sposobem nauki i…
Nikolaus przerwał jej szybko. Przystanął się do niej bliżej, ponownie chwycił jej dłoń i znów ucałował.
– Wybacz, Hermiono, ale wuj mnie potrzebuje. Jednak jestem pewien, że jeszcze się spotkamy i wtedy odpowiem z przyjemnością na twoje pytania – Głos Nikolausa wywołał u niej ciarki, a jego uwodzący uśmiech zwalił ją z nóg.
Granger kiwnęła głową i patrzyła jak mężczyzna odchodzi w przeciwnym kierunku. Gdy odwróciła się, by podejść do stołu i nalać sobie poncz, uderzyła o coś twardego. Uniosła swoją głowę i jej oczy napotkały chłodne spojrzenie Draco. Policzki kobiety stały się purpurowe niczym piwonia, a jej zrobiło się niezwykłe głupio. Co Draco sobie pomyślał?! Sądząc po jego zaciśniętych ustach i zmrużonych oczach, pomyślał bardzo, bardzo dużo.
– Co to miało być? – warknął.
– Draco, zniknąłeś mi gdzieś ostatnio? – powiedziała nagle ciepłym głosem. Chłopak jedynie prychnął wyraźnie zirytowany.
– Co to miało być? – powtórzył.
Hermiona westchnęła teatralnie. Zachowała się nietaktownie, ale cóż miała poradzić na to, że była tylko kobietą i oczarował ją widok tak przystojnego mężczyzny? W dodatku niezwykle wykształconego.
– To Nikolaus Deutschmann, twórca…
– Wiem, kto to był, pytam się co miał znaczyć twój rozmarzony wzrok i głupkowaty uśmiech?
Hermiona najpierw się uśmiechnęła, a potem roześmiała. Kręcąc głową, pociągnęła chłopaka na korytarz, a tam spoglądając mu głęboko w oczy, zarzuciła dłonie na szyję.
– Jesteś strasznie zazdrosny – stwierdziła. – Ale to nawet słodkie… Nikolaus jest przystojny, a nawet bardzo, ale nie jest tobą, Malfoy! – zachichotała.
– Nie jest mną. Świetne wyjaśnienie – mruknął wciąż zły. Mimo to objął ją i bliżej do siebie przyciągnął.
– Nie, to doskonałe wyjaśnienie – poprawiła go z uśmiechem. Przymknęła oczy i zadarła lekko głowę, by musnąć usta chłopaka. Ten pocałunek był krótki, słodki i zupełnie niewinny. Znacznie różnił się od pozostałych, pełnych namiętności. Był czuły i sprawił, że Draco przeszła cała złość.
– Trochę mnie poniosło  – dodał, wzdychając, gdy szli z powrotem na salę. Draco trzymał dłoń na tali Hermiony. – Ja po prostu nie chcę, żeby jakiś typek zawrócił ci w głowie – rzucił niechętnie.
– Już taki jeden typek mi zawrócił, a jesteś nim ty! – Roześmiała się. – Ale niekiedy, Draco, po prostu przesadzasz – powiedziała chwilę później, zupełnie poważnie. Czasami irytowało ją zachowanie chłopaka, zwłaszcza w sytuacjach, gdy było niczym nieuzasadnione!
– Wiem, po prostu bardzo mi na tobie zależy…
Głos był tak cichy, że Hermiona z trudem zrozumiała, co mówił, ale gdy jego słowa w końcu do niej dotarły uśmiechnęła się ciepło i ścisnęła jego dłoń. Później starała się go zagadać, to właśnie w czasie ich rozmowy zauważyła w tłumie stojącego samotnie Nikolausa. Najpierw zmarszczyła brwi, a następnie zagryzła wargę, nie chciała sprawić przykrości Draco, ale miała wielką ochotę porozmawiać z Deutschmannem na temat jego książek. Draco powędrował za jej spojrzeniem i mimo że czuł potrzebę warknięcia ze złością, rzucił, że jeśli tak bardzo zależy Hermionie na tej rozmowie to niech idzie, ale prosił ją o wyzbycie się głupkowatych uśmieszków! Hermiona roześmiała się głośno i ruszyła w kierunku Nikolausa.
Draco westchnął, czasami faktycznie był zbyt zazdrosny, ale co miał zrobić? Mimo że Hermiona budziła w Ministerstwie wielki szacunek i respekt, to wielu pracowników niemal pożerało ją wzrokiem! Na domiar złego Granger zdawała sobie sprawę, z tego jak atrakcyjna jest i nie wstydziła się tego podkreślać: nosiła obcisłe spodnie, podkreślające jej zgrabny tyłek, wysokie buty wydłużające nogi i jeszcze przylegające bluzki uwydatniające jej biust! Cieszył się z tego, że ma tak piękną i niezwykle inteligentną dziewczynę, ale irytowało go to jak mężczyźni na nią patrzą. Całe szczęście niewielu miało tę odwagę do niej zagadać. Niektórzy tylko wodzili za nią wzrokiem, świadomi, że jakakolwiek próba skończy się albo miłym, ale dosadnym odrzuceniem ze strony Hermiony, albo mocnym prawym sierpowym Draco.
– Malfoy i jak wymyśliłeś już coś? – Niespodziewanie obok niego pojawił się Potter. Draco westchnął z irytacją: czy on nie może chwilę pobyć w samotności? Zawsze napatoczy się taki Potter, który zakłuci jego chwilę spokoju.
– Wymyśliłem, ale ci nie powiem – rzucił i oparł się o ścianę. Harry zmarszczył brwi z irytacją.
– Dlaczego?
– Bo ci nie ufam? – To było oczywiście pytanie retoryczne. Draco obawiał się, że Potter wypapla wszystko Potterowej, a ta przypadkiem wyda go przed Hermioną, a wtedy nici z niespodzianki.
– Jakiś ty zabawny.
– Prawda? Wszyscy mi to mówią. – Zapanowała między nimi cisza, którą przerwał Draco. – Po co został ściągnięty tu ten cały Deutschmann?
– Niespodzianka dla Hermiony. – W oczach Harry’ego błysnęły iskierki zwycięstwa. Widział jak obecność Nikolausa irytuje Draco, nie mógł odpuścić sobie możliwości zagrania mu na nerwach. Uśmiechnął się zwycięsko, gdy zobaczył jak Malfoy zaciska dłonie w pięści.
– Nie igraj ze smokiem… – warknął.
– Nie pusz się jak kot i wyluzuj. Nawiązaliśmy bliższą współpracę z niemieckim Biurem Aurorów, od następnego tygodnia do końca grudnia Nikolaus i kilku jego współpracowników będą przeprowadzać u nas szkolenia. 
Draco miał wrażenie, że się przesłyszał! Że niby ile ma być ten Niemiec w Brytanii? Czy aby na pewno trzy miesiące…?! Był bliski wybuchnięcia, patrząc na to jak Deutschmann jest zainteresowany Hermioną, czuł, że będzie musiał mocno hamować swoją zazdrość, która już domagała się uwolnienia. Był pewien, że Niemiec nie zrezygnuje z próby poderwania słynnej Hermiony Granger!
Harry widząc zamglone spojrzenie Draco, roześmiał się szatańsko. Właśnie o to mu chodziło, o wyprowadzenie Malfoya z równowagi. Postanowił jednak uspokoić chłopaka, gdy dostrzegł szalejące w jego oczach iskierki złości. Wyjaśnił mu wszystko ze szczegółami, potem usta Draco rozjaśniał wielki uśmiech.
– Hermiona będzie zachwycona! – powiedział zadowolony.

***

16 września 2000
Tak właściwie to nie był pewien czy to wypali… Jasne, starał się niezwykle mocno, ale transmutacja i dekorowanie wnętrz nigdy nie były jego mocną stroną, dlatego poprosił Rose. Teraz on i Blaise wpatrywali się w rzucającą się po Malfoy Manor pannę Bellazza. Jej rude włosy latały zupełnie jakby wiatr bawił się nimi. Jej zachowanie; bieganie z szkicami i ołówkiem z kąta w kąt, nijak nie pasowało do pedantycznego wyglądu dworu.
– Co ona tak właściwie robi? – Westchnął Draco. Rose zdecydowanie nie przypominała mu artysty, który ma zaprojektować wnętrze.
– Ona? – Blaise uśmiechnął się, widok dziewczyny wyjątkowo go bawił. – Ona tworzy projekt.
Po kilkudziesięciu minutach, w czasie których Draco i Blaise zdążyli rozegrać dwie partyjki szachów, wypić herbatę i zjeść przyniesione przez skrzata ciasto dyniowe, Rose stanęła naprzeciwko nich. Jej usta rozszerzały się w szerokim uśmiechu, a policzki były lekko rumiane, wydawała się wyjątkowo zadowolona. Z westchnieniem ulgi usiadła na fotelu obok mężczyzn i spychając z planszy wszystkie szachy, rozłożyła na niej swoje szkice.
– Proszę, Malfoy. To zachwyci Hermionę.
Draco spojrzał na nią jak na wariatkę. Jedyne co on widział to kreski i kropki; coś co na pewno nie przypominało projektu! Rose jakby zrozumiała, że chłopak zupełnie nie radzi sobie z odczytaniem dzieła jej życia, machnęła różdżką, a nad papierami zaczęła unosić się magiczna wizualizacja. Draco aż westchnął z zachwytem! To oczaruje Hermionę, był tego pewien.
Kolejne dwie godziny minęły im na wybraniu odpowiednich dodatków, dań i oczywiście wysłaniu zaproszeń do wszystkich gości. To miały być dwudzieste pierwsze urodziny Hermiony, na nich muszą być wszystkie ważne dla niej osoby. W między czasie dołączyła do nich Narcyza, oczywiście nieustannie pałaszowała ciasto, ale nikomu nie przeszkadzało jej chrupanie(ciasto miało w sobie orzechy).
– To już chyba wszystko? – powiedziała Rose z uśmiechem.
– Nie do końca… – Draco westchnął głośno. – Nie mam dla niej prezentu.
Jego słowa zawisły w powietrzu, które nagle stało się gęste i pełne ciszy.

***

18 września 2000
Wszyscy goście potwierdzili swoje przybycie, Draco był z tego powodu niezwykle zadowolony, jednak była jedna rzecz, która nie pozwalała mu spać spokojnie: prezent dla Hermiony. Rozważał już wiele rzeczy, ale nic nie sprawiło, że pomyślał: Tak! To jest to! Wszystko było przeciętne i oklepane. Wszystko było oczywiste. Biżuteria? Z pewnością dostanie ją od wielu gości, choć tak właściwie Hermiona nie lubi jej nosić. Ubrania? Rose i Ginny już postarały się, by jej szafa pękała w szwach po urodzinach. Jakieś pierdołki? To byłoby bezsensu, na co to komu? Hermiona nie byłaby zadowolona z tak bezsensownie wydanych pieniędzy.
Właśnie przechodził obok jednego ze sklepów na Pokątnej, gdy jego uwagę przykuła wystawa.
A gdyby tak…? – pomyślał, a jego oczy rozjaśniły się. Jego pomysł był nieco szalony, ale dlaczego nie? Hermiona w końcu tak szaleje za tym, więc uszczęśliwi ją kupując coś takiego. Zamruczał z zadowoleniem niczym kot, ten prezent sprawi, że Hermiona będzie wniebowzięta!
Z szerokim uśmieszkiem wszedł do sklepu.

***

19 września 2000
Draco z samego rana złożył Hermionie życzenia. Mocno ją przytulił i pocałował wręczając różę. Widział w jej oczach duży zawód, spodziewała się czegoś innego. Nie chciała jakieś wielkiego, drogiego prezentu, ale liczyła, że otrzyma coś, co nie będzie przywiędłą różą(nie lubi tych kwiatów) i szybkim, wymuszonym buziakiem w policzek. Przez resztę dnia chodziła wyraźnie przybita, na lekcjach dała wielki wycisk aurorom, chciała odreagować kiepski dzień. Była bardziej złośliwa niż zwykle, pracownicy byli tym niezwykle zaskoczeni, przywykli już do milszej, udobruchanej przez Malfoya szefowej. Na Hermionę Granger taką samą jak pół roku temu nie byli gotowi!
Hermiona ruszyła do domu, gdy tylko wybiła czwarta. Draco powiedział, że musi załatwić jeszcze parę spraw i że jak tylko skończy to od razu do niej przyjdzie. Odmówiła, mimo że nalegał. Była zraniona tak zimnym wręcz traktowaniem. Zresztą, nie tylko Draco zachowywał się tak obojętnie; Ginny przeprosiła, niestety nie dała rady, powiedziała, że musi odrobić nadgodziny, Harry miał masę papierkowej roboty, bo goniły go terminy, Ron nie dał rady wyrwać się z Berlina, a do Rose niespodziewanie przyjechała ciotka! Nawet rodzice Hermiony obiecali, że odwiedzą ją jutro, bo dziś mieli jeszcze kilka rzeczy do załatwienia.
Wyglądało na to, że swoje urodziny spędzi samotnie. 
Zdenerwowana weszła do swojego mieszkania. Postawiła torbę i ruszyła do salonu, by rzucić się na kanapę. Zacisnęła wargi i zamknęła oczy. Dzisiejszy dzień był według niej do niczego. Nawet nie zorientowała się, kiedy zajęta myślami, zasnęła. Obudziło ją dopiero światło Patronusa, migoczące w pomieszczeniu. Przetarła oczy i usiadła. Wówczas błyszczący smok zaczął przemawiać głosem Draco, Hermiona wyczuła, że coś się stało po pierwszych słowach Draco, chłopak mówił nieskładnie i jąkał się, aż w końcu wydukał, że Hermiona jest bardzo, bardzo szybko mu potrzebna, bo dzieje się coś złego. Dziewczyna pobladła i jak najszybciej chwyciła różdżkę i ruszyła założyć buty. Za pomocą kominka przeniosła się do Malfoy Manor. Była zaskoczona, gdy nie wylądowała w salonie, tak jak zwykle, a w ciemnej kuchni.  Czuła ogarniające ją przerażenie, ktoś zablokował główny kominek!  Ruszyła szybko schodami, uważnie nasłuchując, a drogę oświetlała sobie różdżką. Jej umysł tworzył już wszystkie możliwe scenariusze! A co jeśli ktoś ich zaatakował? Jakiś włamywacz? Albo co gorsza niedoszły śmierciożerca, na przykład syn zamkniętego w Azkabanie zbrodniarza? Merlinie! Jej serce biło jak oszalał, pokonywała kilka stopni na raz. Przeklinała w myślach tę cholernie długą drogę! Gdy w końcu wpadła na korytarz, od razu ruszyła do salonu, a gdy tam weszła z różdżką uniesioną ku górze, niemal zemdlała z wrażenia.
– Niespodzianka! – wrzasnął tłum osób. Na samym jego początku, wysunięty na przód stał Draco, w dłoniach trzymając ogromny tort. Za nim znalazły swoje miejsce wszystkie bliskie jej osoby: rodzice, państwo Malfoy, Potterowie, Ron z swoją dziewczyną, Rose z Blaisem, wszyscy Weasleyowie i wielu jej znajomych z pracy i Hogwartu.
Hermiona opuściła różdżkę i oparła się o framugę, była bliska płaczu. Czuła jak jej serce bije szybko, byli tu, naprawdę tu byli! A ona, głupia, myślała, że nie chcieli świętować z nią tego dnia. Po jej policzkach w końcu popłynęły łzy i nagle dotarło do niej coś jeszcze. To miejsce: Merlinie! To już nie był tak dobrze znany jej wielki salon Malfoyów. Teraz to pomieszczenie było jeszcze kilkanaście razy większe i przypominało ogromną polanę. Nie było śladu po marmurowej podłodze, jej miejsce zastąpiła miękka, uginająca się pod ciężarem osób, soczyście zielona trawa.  Sklepienie, które niegdyś pokrywały malunki aniołów, teraz przypominało to z Hogwartu, było tak zaczarowane, że ukazywało ogniste słońce, chylące się ku zachodowi i leniwie sunące po błękitnym niebie chmury. Hermiona czuła się tak jakby była na dworze, do jej nozdrzu docierał zapach konwalii, a w jej uszach rozbrzmiewał śpiew ptaków. Nagle zrobiło jej się bardzo gorąco, nawet nie zorientowała się, kiedy jej kurtkę zastąpiła letnia sukienka, a trampki wysokie sandały na rzemyki.
– Nie wierzę – szepnęła. – Nie wierzę…!
Hermiona westchnęła z zachwytem, gdy rozejrzała się ponownie. Miejsce zaczęło jej coś przypominać, nie była to, jak początkowo sądziła, sceneria podobna do tej, w której Harry i Ginny brali ślub. To było coś zupełnie innego! W najdalszym kącie pomieszczenia stała wielka, marmurowa i ozdobiona złotem fontanna. Znajdowała się w samym środku jeziorka, a znów do niego wpadał szeroki strumień, który oddzielał stronę fontanny i tę, po której stali oni. Na zielonej trawie usłane były pąki kwiatów i rosły wszędzie krzewy i zioła. Hermiona dostrzegła rzeźby stojące nieopodal fontanny, trzy kobiece postacie i jedną męską. Na wielkim głazie niedaleko niej udało jej się odczytać napis: Zapłać mi smakiem twojego bólu. I wszystko stało się dla niej jeszcze bardziej jasne.
Znalazła się w swojej ukochanej baśni.
Draco zdążył odstawić już tort na drewniany, całkowicie wpasowany w scenerię stół. Zrobił to w samą porę, chwilę później przewrócił się na trawę z zaskoczenia, przygnieciony przez Hermionę. Jej łzy kapały na jego koszulę. Chłopak nie spodziewał się, że jego dziewczyna tak bardzo się wzruszy.
– Dziękuję! – szepnęła i przymykając oczy, pochyliła się nad Draco, najpierw delikatnie musnęła jego usta, by później z wielką namiętnością pogłębić pocałunek. Chłopak jak przez mgłę słyszał radosne śmiechy, wiwaty i oklaski. Gdy wstał i podał dłoń Hermionie, na jego ustach gościł szeroki uśmiech.
– Wszystkiego najlepszego, kochanie.
Hermiona wciąż miała łzy w oczach, gdy podchodzili do niej kolejno goście, składali serdeczne życzenia i wręczali prezenty. Draco cały czas stał za nią; jedną rękę trzymając na jej brzuchu, a drugą gładząc ją po odkrytym obojczyku. Co jakiś czas składał na jej szyi delikatny pocałunek. Gdy w końcu wszyscy już odeszli od Hermiony, a dziewczyna zdmuchnęła świeczki, rozpoczęła się zabawa. Słońce już ustąpiło miejsca rozgwieżdżonemu niebu, a w pomieszczeniu rozbrzmiała muzyka. Wówczas Draco chwycił Hermionę za rękę i poprowadził w kierunku fontanny. Przeszli przez rwący strumień i usiedli na brzegu otaczającego fontannę stawu.
– Nie wierzę, że twoi rodzice pozwolili zalać swój salon! – rzuciła ze śmiechem Hermiona. Draco chwycił jej dłoń i ścisnął ją mocno.
– Oni uwielbiają cię tak mocno jak ja, dlatego pozwolili na transmutację z przyjemnością – powiedział z uśmiechem.
Hermiona oparła się o jego ramię, wdychając jego zapach. Czasami nie mogła uwierzyć w to, że jest z Draco. Początkowo to było takie dziwne i nienaturalne, przecież tyle lat się nienawidzili! Ale teraz jest to dla niej tak zwyczajne, bardzo przywykła do jego obecności i przywiązała się do niego. Nie wyobrażała sobie spędzania czasu bez Draco, to prawda: była w nim całkowicie zakochana!
– Mam coś dla ciebie – szepnął.
Postawił na kolanach Hermiony paczkę, która ni stąd ni zowąd się pojawiła. Dziewczyna spojrzała w oczy Draco i uśmiechnęła się delikatnie. Pociągnęła za dużą czerwoną kokardę, która sprawiła, że pudełko zniknęło, a na kolanach Hermiony pozostała miękka kulka. Granger wciągnęła gwałtownie powietrze, gdy owa kulka zaczęła się wiercić, podniosła się na łapki i patrząc na Hermionę otarł się pyszczkiem o dłoń dziewczyny.
– Draco… – Głos Hermiony się załamał. Na jej kolanach siedział słodki, malutki kotek, biały niczym śnieg z pięknymi zielonymi oczami.
– Nazywa się Weiß – powiedział Draco i pogłaskał kota.
– Z niemieckiego? Ale czemu?
– Ponieważ… – Draco pochylił się lekko, tak że teraz swoimi ustami muskał ucho Hermiony, a oddechem drażnił szyję. Hermiona zarumieniała się mocno, a jej serce zaczęło szybciej bić. – Ponieważ, już za tydzień wyjeżdżamy do Niemiec, by szkolić tamtejszych aurorów – szepnął. Ujął jej podbródek i delikatnie musnął jej usta.

Koniec

13 komentarzy:

  1. Hejo hejooo :D
    Boże, rozpłynęłam się tutaj, serio. Draco jest tutaj ideałem faceta i choć trochę zazdrosny, stawia Hermionę na 1 miejscu. Chyba każda dziewczyna marzy o takim facecie!
    No i oczywiście genialny pomysł na urodziny! Takiego prezentu panna Granger raczej dlugo nie zapomni!
    Pozdrawiam Iva Nerda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiem, nie mogłam się oprzeć... W tym dodatku odezwało się we mnie rozmarzone nastoletnie dziewczę, które tak czytało w podstawówce wszelkie słodkie romansidła... :D!
      Dziękuję, cieszę się, że się spodobało!

      Usuń
  2. Piękne i wzruszające. Nie wiem skąd ty bierzesz tak świetne pomysły. Weny

    OdpowiedzUsuń
  3. Dodatek jest świetny :*
    Pomysł Draco z urodzinami był genialny... i wgl o jest tutaj taki idealny,
    Jego zazdrość była urocza.
    Czekam na kolejny i weeny <3
    ~gwiazdeczka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahha, tak, Draco to ideał w tym przypadku (zapomnijmy o skromności... ;) )
      Dziękuję cieplutko :**!

      Usuń
  4. Cześć, dawno mnie tu nie było więc zabieram się do nadrabiania lektury. Tymczasem zapraszam do siebie na nowy rozdział http://princess-in-slytherin.blogspot.com/ :)
    Pozdrawiam Mania :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super dodatek! Draco to istny ideał, chyba każda chciałaby mieć takiego księcia <3 taki prezent urodzinowy <3
    Wzruszonam!
    Pozdrawiam ciepło i czekam na nowinki. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!!! <3 Cieszę się, że spodobało Ci się, to wiele dla mnie znaczy :*!

      Usuń
  6. Oj jak słodko <3 Wspaniały prezent na urodziny ;) Hermiona na pewno go nie zapomni, a ten kociak taki awww
    Czekam na kolejne dodatki
    Pozdrawiam
    Arcanum Felis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo że nie lubię kotów - nie wiem czemu, w końcu są słodkie... :O - to nie mogłam się oprzeć i jednego tutaj umieściłam. Weiss jest cudny! :D
      Dziękuję za komentarz! <3

      Usuń
  7. Wow.! Szkoda, że w prawdziwym życiu nie znajde nigdzie takiego jak Malfoy. Pozostaje mi tylko czytać Twoje wspaniałe opowiadanka :)
    ~Mad

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! <3 Tak, szkoda, że - prawdopodobnie - nie ma takich Malfoyów :(. No ale! Może kiedyś się ktoś taki znajdzie :D!

      Usuń

- Jeśli weszłaś/eś na mojego bloga proszę pozostaw po sobie ślad, to nie dla ilości, a dla motywacji
- Nie przeklinaj w komentarzach!
- Krytykuj, ale uzasadnij swoją opinię.
- Nie obrażaj komentatorów, odwiedzających i autorki.
- Nie spamuj!