Hej,
postanowiłam
dać dedykację (tak wspaniała Charlotte!) wszystkim wspaniałym ludzikom, którzy
czytają i komentują! Więc, dedykacja dla Was wszystkich! :)
Akcji dramione
jeszcze nie ma, ale niedługo będzie. Dzisiaj jeszcze ten sam dzień w
opowiadaniu, co w prologu i rozdziale 1, ale już w kolejnym będzie się działo; według
mnie, zobaczymy jak według Was...
Rozdział 3 –
27 lipca.
Buziaczki :*
Charlotte
***
Marchewka
jest zdrowa!
„Czasem płaczę krojąc marchewkę,
Żeby cebule nie myślały,
Że są brzydkie, czy coś…”
21 grudnia 1998, popołudnie
- Draconku,
Dracusiu, Dracuniu…. Jeszcze łyżeczkę, syneczku proszę, za tatusia. Draconeczku
weź jeszcze tej marchewki, jak nie za tatusia to za mamusię.
Narcyza Malfoy
usiłowała nałożyć kolejną łyżkę marchwi na talerz swojego OSIEMNASTOLETNIEGO
(!) syna, lamentując wniebogłosy o braku witamin w jego organizmie.
- Mamo –
jęknął chłopak. – Nie traktuj mnie jak dwulatka – mruknął i w akcie złości
skrzyżował ręce na klatce piersiowej oraz wydął usta.
- Ale
syneczku, ty jesteś jeszcze taki młody, taki niedoświadczony – rozpaczała
Narcyza.
- W czym
niedoświadczony?
- We
wszystkim! – krzyknęła.
Lucjusz nie mógł
już dłużej zakrywać chichotu nagłym atakiem kaszlu, więc teraz bezceremonialnie
śmiał się z żony i (tym bardziej) syna.
Obrażony Draco
wstał od stołu i prychnął gniewnie.
- Jesteście
walnięci – stwierdził.
- Jak możesz
tak mówić do rodziców, Draconeczku? – spytał rozbawiony Blaise wychylając się z
kominka. Draco odwrócił się w jego stronę i aż zaniemówił. Jego przyjaciel wszystko
słyszał. Przełknął głośno ślinę. Jego życie towarzyskie legnie w gruzach!
- Blaise, co
ty tu robisz? – spytał czerwony jak piwonia Draco.
- Słucham i
dotrzymuje wujkowi Lucjuszowi kroku w śmianiu się z ciebie i cioci Cyzi.
- Och Blaise…
Jak tak możesz! – zawołała Narcyza podnosząc się z krzesła. – Marchewka jest
zdrowa, ty też powinieneś zacząć ją jeść. Jesteś taki blady… - mówiła z
przejęciem. Lucjusz nie mógł już wytrzymać, złapał się za brzuch i zanosił
śmiechem ledwo utrzymując się na krześle.
- Tak ciociu –
potwierdził gorliwie. – Masz rację.
- Co się
stało, że ty wielki, szlachetny…
- Ponętny,
seksowny, nieziemsko przystojny, miły, szarmancki – przerwał Draconowi Blaise.
- Ta-a, więc
czemuż zawdzięczam tę wizytę?
- No nie
wierzę! – krzyknął Blaise. – Zapomniałeś, że jesteśmy umówieni z
Pottermaniakiem!
- Z kim? –
spytała Narcyza machając rękoma przed purpurową twarzą Lucjusza, który starał
się nabrać powietrza do ust, niestety nie wychodziło mu to zbytnio.
- No z Potterem
– powiedział zaskoczony Blaise.
-
Powiedziałeś, że z Pottermaniakiem!
- Ach! O to
cioci chodzi, bo Potter jest w sobie zakochany. Wiesz ciociu, co ta sława robi
z ludźmi – westchną z rezygnacją.
Narcyza
przewróciła oczami i chwyciła wciąż chichoczącego Lucjusza pod ramię.
- Idę zaparzyć
tacie ziółek na uspokojenie. Skończ marchewkę, Draconiu. Pamiętaj, zachowuj
się! Bo nie zobaczysz już swojej błyskawicy! – Pogroziła mu lekko palcem i
zniknęła za drzwiami.
- Merlinie! –
jęknął Draco opadając na krzesło. – Ja zgłupieję – powiedział łapiąc się za
głowę.
- Nie martw
się – zaczął Blaise pocieszającym tonem. – Ty już zgłupiałeś – dodał po chwili
i roześmiał się cicho.
Draco spojrzał
na niego i zazgrzytał groźnie zębami.
- Widzisz! –
krzyknął Blaise dumny ze swojego odkrycia. – Nawet jesteś agresywny.
Draco zdusił w
sobie pragnienie warknięcia na Blaise’a i podniósł się z krzesła.
- Chodź, bo
się spóźnimy – mruknął i machnięciem ręki przywołał do siebie zielony szalik,
czarne rękawice i skórzany płaszcz.
- Wychodzisz
tak? – spytał Blaise śmiejąc się cicho.
- Co? – Zaskoczony
Draco spojrzał na przyjaciela. – Mam różdżkę, płaszcz, szal, rękawiczki. O co
Ci chodzi?
- O twoje buty,
Draconiu.
Draco spojrzał
na dół i jeżeli to było możliwe, zarumienił się jeszcze bardziej. Zielone
kapcie z głowami węża wesoło syczały przy jego nerwowym przeskakiwaniu z nogi
na nogę.
- Cicho –
warknął. – Mama mi je dzisiaj dała, jako przedwczesny prezent gwiazdkowy –
mruknął i przywołał do siebie wysokie, skórzane buty.
- Ruchy stary
– rzucił czarnoskóry.
Blondyn spojrzał
na niego i zmrużył oczy, nagle ni stąd, ni zowąd roześmiał się. Był to śmiech
szczery, perlisty i miły dla ucha, był to również śmiech, który kompletnie
zdezorientował Blaise’a. Bo przecież, kto normalny śmieje się podczas
sznurowania butów?
- Co? – spytał.
- Blaise –
zaczął blondyn. – Byś się wstydził. Na podłogę, sądziłem, że przeszedł Ci już
ten… okres.
Zdezorientowany
brunet spojrzał w dół. Wokół niego zdążyła utworzyć się już spora kałuża. Już
wiedział, o co chodziło przyjacielowi.
- To przez to,
że na dworze pada deszcz ze śniegiem, a ja, żeby skorzystać z kominka musiałem
iść do Dziurawego Kotła! – powiedział na usprawiedliwienie.
- Pogodynka
się znalazła – prychnął wciąż roześmiany Draco. – W dodatku, od czego masz
różdżkę, tępaku! Mogłeś się teleportować!
Blaise
wciągnął szybko powietrze i otwartą ręką pacnął się mocno w czoło.
- Nie
pomyślałem – wyszeptał zdruzgotany. Draco uśmiechnął się sarkastycznie i wszedł
do kominka.
- Do
zobaczenia na miejscu – powiedział szybko i głośno, i wyraźnie wykrzyknął:
Ministerstwo Magii, gabinet szefa Biura Aurorów Harry’ego Pottera. Zniknął w
zielonych płomieniach. Blaise pokręcił lekko głową i ruszył w ślad za
przyjacielem.
***
Harry siedział
przy biurku w skupieniu czytając „Wielką Księgę Dań Dla Amatorów”.
Chłonął każde zdanie, każdy wyraz z zapartym tchem. Nie mógł uwierzyć, że tak
błahe rzeczy jak kakao mają tak skomplikowaną formułę.
- Kto by
pomyślał, no kto! – mruczał pod nosem.
- Co by
pomyślał? – Harry aż podskoczył na fotelu i wydał z siebie głośny okrzyk.
- A temu, co?
– zapytał Blaise wychodzący z kominka i słyszący jedynie donośny pisk.
- Tak między
nami – zaczął Draco – to stwierdzam, że Potter wariuje.
- Zamknij się
Malfoy – powiedział Harry zgrzytając zębami. – Gdyby tobie grożono, że zostaniesz
tosterem i zajmiesz miejsce na blacie kuchennym, też byłbyś przewrażliwiony na
punkcie ogólnie wszystkiego!
- Hę? – Draco
przekrzywił śmiesznie głowę.
- Powiedziałem
dzisiaj Hermionie o tym, że będziecie razem pracować.
- Ach, to o to
Ci chodzi. A sądziłem, że popęd mordercy przeszedł już Granger. No cóż
najwyraźniej się myliłem. – Teatralnie westchnął, smutno kręcąc głową.
- Malfoy,
życzę Ci powodzenia – powiedział Harry uśmiechając się złośliwie. - Mionka nie
jest zbyt szczęśliwa.
- Ja tobie też
życzę powodzenia… tosterze, nie wspaniały Potterze! Ha widzisz ja rymuje i
świetnie się przy tym czuję – wykrzyknął uradowany Draco i aż podskoczył w
miejscu. Blaise pokręcił z rezygnacją głową.
- A ja
współczuję wam obu. Rozwścieczona Granger to groźny przeciwnik. Bardzo groźny –
wyszczerzył zęby w uśmiechu.
Draco
westchnął i opadł na jeden z foteli, po chwili Blaise uczynił to samo.
- A więc, co
Potter? – spytał blondyn.
- Pracę
zaczynasz o dziewiątej 3 stycznia, masz miesiąc treningów z Hermioną, a później
asystujesz jej w misjach.
- I tyle?
- Praca Aurora
to nic prostego Malfoy, oczy i uszy dookoła głowy, pamiętaj – powiedział Harry
spoglądając w oczy chłopaka.
- Dam radę –
rzucił spokojnie Draco.
- Zanim
poskromisz śmierciożerców, spróbuj najpierw poskromić Granger – powiedział z
uśmiechem Blaise, spoglądając na przyjaciela wyzywająco.
- Nie jest
chyba, aż takie źle, prawda? – Popatrzył na Harry’ego, który zaczął wodzić
wzrokiem po ścianach. Draco przełknął ślinę.
- Merlinie,
mniej mnie w opiece – powiedział i jęknął ze strachem.
- No to życzę
szczęścia stary! – Roześmiał się głośno Blaise.
***
- Ja z nim nie
wytrzymam! Rose zrób coś! – jęczała cicho Hermiona, nerwowymi ruchami mieszając
kawę w filiżance.
Rudowłosa
dziewczyna siedząca naprzeciwko uśmiechnęła się leciutko. W jej błękitnych
oczach jaśniały iskierki.
- Nie martw
się Miona – odparła dźwięcznym głosem. – Gorzej już nie będzie, a może będzie…
- A mnie
pocieszyłaś – rzuciła sarkastycznie.
- Popatrz na
to z innej strony – zaczęła spokojnie obracając się kilkakrotnie na krześle obrotowym.
– Jest przystojny, tak jak lubisz, ma blond włosy, tak jak lubisz, błękitne
oczy, tak jak kochasz, czarodziej i znasz go! W dodatku ma taki seksowny
tyłeczek – mruczała Rose.
- Skąd to
wiesz? – spytała wstając i kierując się stronę zlewu. Gwałtownym ruchem
wrzuciła filiżankę i machnęła różdżką, by ta sama zaczęła się czyścić.
- Widziałam go
wczoraj w Banku Gringotta. Takie z niego ciacho…
- A skąd
wiesz, że to on, przecież zmienił się od turnieju trójmagicznego? – spytała
podejrzliwie Hermiona. Rose zarumieniła się i zaczęła mruczeć coś o doskonałej
pamięci umysłowej. – Nie bredź tylko gadaj.
Rudowłosa
westchnęła cicho.
- Znalazłam
jego zdjęcie w twoim albumie absolwentów – mruknęła.
- Ty! –
wykrzyknęła. – Grzebałaś w moich rzeczach.
- Przeżywasz.
Ty jakoś w moich możesz.
- O
przepraszam! – Podniosła głos urażona. – Ja tylko bawię się w poszukiwacza
skarbów.
- A ja w
dwóch. I co łyso Ci.
- Mam jeszcze
włosy! – prychnęła cicho i wstała od stołu. – Ja wychodzę! – powiedziała
ruszając w stronę drzwi, gdy usłyszała chichot Rose. – Co? – spytała niezbyt
grzecznie.
- Nie
zapomniałaś o czymś? – zapytała wskazują ręką dookoła siebie. Hermiona pacnęła
się ręką w czoło i zazgrzytała zębami.
- Przecież to
moje mieszkanie! To ty powinnaś wyjść! – oznajmiła głośno.
- Oczywiście i
nie denerwuj się jeszcze Ci włosy wypadną i czym wtedy „usidlisz” Malfoya –
rzuciła i w samą porę zamknęła za sobą drzwi, gdyż jeszcze chwila, zostałaby
uderzona dość lekkim, jak na Hermionę, upiorogackiem.
Boskie :D Dziewczyno, moje gratulacje, czytałam to z ogromnym bananem na twarzy :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę :)
PS. Zapraszam do przeczytania mojej ostatniej miniaturki, chciałabym poznać Twoją opinię :) nie-oceniaj-po-pozorach-dramione.blogspot.com :)
Dziękuję, cieszę się, ze wywołałam rozdziałem uśmiech na twojej twarzy. :)
UsuńAAAAAA!!!
OdpowiedzUsuńHahhahahahha!
Oooooooooo!
Takie były właśnie moje reakcje gdy czytałam ten rozdział.
AAAAAAAAA!- to był krzyk szczęścia, gdyż (nie żartuję) cały dzień czekałam aż dodasz kolejną notkę (i pewnie tak samo będzie z jeszcze kolejną).
Hahahhaha- oczywiście mój na pewno nie perlisty i nie miły dla uszu śmiech :D Aż zaczęłam współczuć Draconkowi gdy Cyzia wpychała w niego marchewkę. Sama za nią nie przepadam, ale ta scena była naj najlepsza!
Rose... czyżby jakaś odmiana Ginny? Ruda i niebieskie oczy? Do tego przyjaciołka? Hmmm... Może będzie coś z Blaisem? ;)
Ooooooooo- znaczyło "Jak do jasnej cholery koniec?!"
No to tyle. Zanudziłam. Pośmiałam się. I poczekam na trzeci rozdział. 10 dni! Dlaczego ty nas tak męczysz? :(
Pozdrawiam i życzę dużo weny!
PS.Chciałabym zobaczyć naszego Draconka w tych epickich kapciochach! <3
Dziękuję, :)
UsuńRose możeeee będzie z Blaisem ale ci nie powiem :P hhe, tak zła Charlotte :D
Marchewka jest dobra! ( tak właściwe to bleee, ale trzeba wskazywać pozory, nienormalności :P )
Jeszcze raz dziękuję, za miłe słowa ! :* <3
Czytam i tylko się śmieję xd Czekam na kolejny! Weny :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, :D Śmiech to zdrowie! Więc śmiej się ile możesz :)) :*
UsuńSwietne ! leże i smieje się
OdpowiedzUsuńDziękuję, :D !Miło, że udało mi się wprowadzić Cię w stan śmiechu :))
UsuńCudo *___*
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńBoskie :D
OdpowiedzUsuńPowalasz na kolana, i proszę dodaj szybciej nowy bo chyba, się zamęczę.
Pozdrawiam i życzę weny
Ps. Zapraszam do mnie nowy rozdział się pojawił :)
Dziękuję :*, i nie martw się nie zamęczysz się... Chyba... :))
UsuńHaha, bardzo fajny i zabawny rozdział. :D Przez cały czas miałam wielki uśmiech na buzi, a mama patrzyła się na mnie tak, jakbym zwariowała.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział.
http://niewolnicy-wlasnych-wspomnien.blogspot.com/
Pozdrawiam, M.
Dziękuję :**, fajnie, że Ci się podobał :))
UsuńSytuacja z marchewką boska ♥ I Draco w wężowych kapciach, ach XD
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział. A seksowne tyłki, to coś, co Mistress Black lubi najbardziej :3
Jestem ciekawa konfrontacji Draco i Hermiony. Czekam na więcej ♥
Dziękuję <3 !! 'Marchewka górą ! Jej... :D
UsuńTak.., no bo kto nie lubi seksy tyłeczków... ach popieram twoje zdanie Mistress Black... :)
Genialne po prostu. Nie mogę się doczekać kolejnego :3
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :)
UsuńRozdział świetny ;)
OdpowiedzUsuńAkcja z Narcyzą jako troskliwą mamusią przebija wszystko...
Oj, Smok nie ma łatwego życia... w domu matka a w pracy Granger... już nie mogę doczekać się ich pierwszego spotkania ;)
Nie wiem jak ja wytrzymam do kolejnego rozdziału ;)
Pozdrawiam
Dziękuję :*
UsuńTak niestety, biedy Draco, wszyscy chcą go dobić hihi, :D ;)
Witam :)
OdpowiedzUsuńPoszukiwałam od jakiegoś czasu dobrego opowiadanie Dramione. No i wpadłam do ciebie. Widzę, że blog prowadzony na bieżąco i niewiele rozdziałów do nadrobienia, wiec postanowiłam przeczytać.
I... Pierwsza rzecz jaka rzuca się w oczy to to, że jest bardzo zabawnie. Z pewnością. Dalej Hermiona to postrach całego ministerstwa... Tak to akurat do niej pasuje. Harry taka mała ciamajda uczy się gotować. To tez mi jakoś pasuje.
Ale Malfoy i jego rodzina... Lucjusz taki tatuś rozbawiony. To dziwne... Mamusia to akurat może być bo ona zawsze o Draco dbała. No ale Draco... Nie mam w nim nic z.... no wiesz z Malfoya. Ale to twoje opowiadanie i mimo tego chcę się dowiedzieć jak się dalej rozwinie.
I czy Harry zostanie tosterem? :D
No i czy Hermiona nie zamieni Malfoya w cos gorszego niż toster :)
Dobra czekam na kolejny rozdział i juz nie przynudzam ..
Pozdrawiam
Marzycielka
Ps. Jesli masz ochote zapraszam do siebie w wolnej chwili.
Opowiadanie fantasy o Aniołach : http://unfulfilled-dreams-of-a-fallen-angel.blogspot.com/
Dziękuję za komentarz :D,
UsuńJeżeli chodzi o rodzinę Malfoy'ów to chciałam odbiec trochę od stereotypów i zrobiłam normalna rodzinę, zmuszoną w czasie wojny do przynależności do Voldzia,
Wiem, że opowiadanie jest inne, ale chcę aby było moją odskocznią od wszystkiego (!) i dlatego tworzę je jako komedię, jakby parodię.
Harry może zostanie tosterem, a Malfoy, cóż chyba jednak zostanie zmieniony w coś gorszego... kiedyś. ;))
Marcheweczka <3
OdpowiedzUsuńCudo !
Layls
Dziękuje :)) Miło mi przeczytać takie słowa, :*
UsuńCudowne, rozbawiasz do łez, aż nie wiem, co pisać! Postać Draco wydaję mi się trochę nazbyt wesoła, jednak tak czy siak, zakochałam się w tym opowiadaniu.
OdpowiedzUsuńRozdział trzeci przede mną! :)
Zou.
Dziękuję, cieszę się, że Cię rozbawiłam :). Tak, jeżeli mowa o Draco to, no cóż, staram się przedstawić go jako chłopaka, którego łatwo obrazić, który bardzo łatwo sie obraża (!), kapryszącego na każdym kroku - coś w stylu maminsynka! :D
UsuńMyślałam, że opowiadanie będzie poważne, ale tak wnioskując z przeczytanych już dwóch rozdziałów (zaraz pójdzie reszta haha :D) to jednak jest raczej lżejsze, co oczywiście jest też dobre! (Czytałaś "Zmowę dziewic"? Jedno z moich ulubionych!) Perspektywa Narcyzy jako takiej nadopiekuńczej mamy jest trudna do wyobrażenia, ale nie ma rzeczy niemożliwych :D
OdpowiedzUsuńZmowa dziewic to opowiadanie, które każdy prawdziwy fan dramione powinien mieć w swojej szkatułce przeczytanych opowieści! Tak czytałam ją! Istna perełka w morzu dramione! :) Dziękuję serdecznie za opinię, bardzo się cieszę, że spodobał Ci się ten rozdział.
UsuńXD
OdpowiedzUsuńJak ja się przy tym uśmiałam !!
Heheheh
Masz talent ! Masz talent !
Dziękuję :)
UsuńNo i kolejny cuuudny rozdział! ;*
OdpowiedzUsuńMasz OGROMNY talent, tylko pozazdrościć! ;*
~Zuza
Serdecznie Ci dziękuję! :D To bardzo miłe słowa! Pochlebiasz mi! * .* <3
Usuńhahaha xD Narcyza jest bezbłędna xD Dawno się tak nie uśmiałam xD
OdpowiedzUsuńCiesze się, że się podoba! :)
UsuńAkcja z Draco i jego rodzicami genialna! (nadal się śmieję z tej marchewki) Blaise w pełnej klasie: zabawny, dowcipny (to chyba nie to samo, prawda?) zawsze go lubiłam za to jego poczucie humoru. Harry boi się, że będzie tosterem... na jego miejscu też bym się bała ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Arcanum Felis
http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/
Nie, zdecydowanie to nie to samo! ;) Bardzo Ci dziękuję! :D
UsuńAle super historia! Świetny humor:) Marchewka i Harry Toster Potter mnie mocno rozbawiły. Fajnie, że Lucjusz i Narcyza są przyjemniaczkami w tym opowiadaniu:)
OdpowiedzUsuń