Cześ kochani,
Jupi udało mi
się wyrobić w czasie! Obiecałam 8 lub 9 i jest 9 listopada. Na reszcie byłam
punktualna! :)
Mam nadzieję,
że spodoba się Wam rozdział. Bardzo liczę na Wasze szczere opinię, jak również
dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem.
Akcja się
rozkręca, niedługo zacznie się robić gorąco… :) Wierzcie na słowo.
Tak przy
okazji, kochani wiecie może, co się dzieję z bloggerem? Próbowałam dziś cały
dzień włączyć projektanta szablonów i nic! Cały czas wyświetla mi się, że „ten
szablon nie może zostać wyświetlony”, wiecie może, co się dzieję, czy może to
tylko u mnie?
Rozdział 9
jest już prawie ukończony, więc data jego dodania zależy od Was i Waszych
motywujących komentarzy!
Buziaki
Charlotte
***
Aluzja
i powrót Voldemorta
11 stycznia 1999, czwartek
Skradał się!
Powolnymi kroczkami starał się niezauważalnie dotrzeć do sali wykładowczej.
Naciągnął bardziej grubą, wełnianą czapkę i błagał w duchu Merlina o pozostanie
niewidocznym, miał już dosyć bycia pośmiewiskiem! Niestety jego błagania niebyły
wystarczająco gorliwe, bo już za rogiem został przyłapany!
- Hej ty,
stój! – Usłyszał gruby męski głos z charakterystycznym rosyjskim akcentem.
- Hę? – spytał
odwracając się powolnie. Zdziwiony uniósł brew na widok chłopak dobierającego
się ostatnio do Granger!
- Ty jesteś
ten blondyn, co śmiał całować się z Mionką?
- A więc
jestem już tutaj znany – rzucił sarkastycznie. – Tak, a bo co?
- A bo to, że
Hermionka jest moja i wara od niej – wysyczał przez zaciśnięte zęby. Draco
prychnął z pogardą.
- Słuchaj no,
Granger to Granger i możesz być pewny, że na pewno nie będzie z tobą. Za twarda
jest – powiedział z ironią.
- Czy ty mi
coś sugerujesz?
- Owszem, ale
nie sądzę, żebyś zrozumiał aluzję – rzucił znudzonym głosem, poprawił swoją
jakże seksowną czapkę ze smokiem i pewnym krokiem ruszył w stronę auli. Cieszył
się jak dziecko, zdenerwował nielubianego przez siebie podrywacza Granger!
***
Promienie
zimowego słońca przedzierały się przez ospałe zasłony do gabinetu Harry’ego
oświetlając swoim blaskiem całe pomieszczenie. Drobinki kurzu ze starych ksiąg
i teczek dokumentów rozrzuconych po biurku unosiły się. Przez otwarte okno
wpadało przyjemnie chłodne powietrze, które otulało prawie zasypiającego z
błogości chłopaka. Jego powieki były ciężkie, był bliski odpłynięcia do krainy
snów…
- Potter do
cholery! – Harry podskoczył na krześle i zerwał się na równe nogi pocierając
oczy oraz odruchowo poprawiając krawat. Uspokoił się dopiero po chwili, gdy
ujrzał zdenerwowaną twarz przyjaciółki. Znowu się zaczyna – pomyślał i
westchnął smutno.
- Co jest
Hermiono – zapytał zaspanym głosem, ziewając.
- Nie zmuszaj
mnie do użycie drastycznych środków – odparła spokojnie dziewczyna wskazując
dłonią na dzbanek wody stojący na stoliczku przy sofie. Harry jakby doznał
przypływu energii, a całe zmęczenie wyparowało z niego!
- Może
usiądziesz?
- Tak lepiej –
mruknęła dziewczyna uśmiechając się złośliwie i siadając na krześle.
- Co cię do
mnie sprowadza? – Hermiona uniosła wysoko brwi i złożyła dłonie układając je na
kolanach. Pochyliła się w stronę przyjaciela.
- Nie udawaj
niewiniątka, Potter! – Harry westchnął.
- Chodzi o Malfoya
– zgadł.
- A wiesz, kto
inny mógłby mnie tak denerwować?
- Czy to
pytanie jest podchwytliwe? Bo mogę zacząć wymieniać… To tak: ja, Rose, Ron,
Dymitr, Ginny…
- Skończ,
jeśli ci życie miłe. Zrozumiałam aluzję – rzuciła gniewnie, a Harry uśmiechnął
się przyjaźnie. Zapanowała między nimi grobowa cisza, która z każdą sekundą
stawała się gęstsza i gęstsza.
- Hermiono,
jeśli chodzi o…
- Moja
odpowiedź brzmi: nie! – powiedziała poważnym głosem, zimnym niczym stal.
- Ale to
jedyna okazja żeby go sprawdzić!
- Harry to, że
go nie lubię, nie oznacza od razu, że chce żeby zginął!
- Bez
przesady. Hermiono, Moody powiedział, że jest bardzo dobry. Zna zaklęcia, robi
dobre uniki, umie walczyć! Poradzi sobie! – zapewniał gorliwie Harry.
- Zdajesz
sobie sprawę, że mówisz o facecie, który od kilku dni jest wyśmiewany przez
całe ministerstwo z powodu swojej bujnej, tęczowej czupryny?
Harry
roześmiał się głośno. Każde wspomnienie o włosach Malfoya wywoływało u niego
ogromną salwę śmiechu. Hermiona wymyślając swoją „zemstę” wykazała się ogromną
pomysłowością i kreatywnością, musiał jej to przyznać. Do tej pory nie wie, jak
wmówiła Malfoyowi, że jeśli będzie próbował zmyć farbę, kolor przedłuży się o
kolejny tydzień! Naprawę jego przyjaciółka potrafiła zaskakiwać człowieka.
- Już ci
przeszło? – spytała z uniesionymi brwiami. Załamywała już ręce przez
niekompetencję przyjaciela! Sama była zdziwiona tym, że wytrzymała już z nim
tyle lat! Wynikało to chyba z jej chęci rozpracowania idiotów! Nie żeby Harry
był idiotom, on był tylko... no cóż, Harrym.
- Tak, chyba
tak – rzucił z uśmiechem.
- Powtórzę
się: on się nie nadaje!
- Nadaje i
już! On jedzie z tobą, Hermiono ustąp mi, chociaż raz! – krzyknął głosem
rozkapryszonego dziecka.
- Dobra, ale
to ty będziesz go miał na sumieniu! – powiedziała chłodno i wstała. Szybkim
krokiem skierowała się w stronę drzwi, by po chwili za nimi zniknąć i zostawić
po sobie jedynie słodki zapach perfum.
***
Pilnie notował
wszystko, co mówił im Alastor Moody. Wsłuchiwał się w każde słowo, dzięki czemu
ignorował szepty i śmiechy otaczające go dookoła. Wiedział, że stał się
ostatnio pośmiewiskiem całego ministerstwa, ale miał to kompletnie gdzieś!
Wiedział jedno: warto było!
- Można
przerwać? - Usłyszał aksamitny kobiecy głos i aż podniósł głowę. Do sali
wkroczyła Hermiona Granger, jak zwykle wyglądająca niesamowicie seksownie.
Uśmiechnął się na widok kilku kosmyków włosów, wysuwających się z jej kitki.
Słyszał za sobą westchnienia. Faktycznie widok Granger potrafił odjąć
człowiekowi mowę.
- Byle szybko
Granger – mruknął Moody i napił się łyka ognistej ze swojej piersiówki.
- Chciałabym
prosić do siebie na chwilkę Malfoya, można?
- A bież, kogo
chcesz, tylko mi go szybko zwróć, muszę skończyć lekcję – rzucił i usiadł
wygodnie na fotelu.
Draco
zaskoczony wstał ze swojego miejsca i powolnym, ospałym krokiem skierował się w
stronę Granger. Na jego usta wpełznął sarkastyczny uśmieszek.
- Stęskniłaś
się? – spytał z ironią.
- Oczywiście
Malfoy – powiedziała z kpiną w głosie.
- To było do
przewidzenia, w końcu to ja! – rzucił pewnie.
- Nie drażnij
Malfoy, mam Ci coś do powiedzenia.
- Czego pani
szop pracz może ode mnie chcieć? – Hermiona uniosła brwi w akcie zaskoczenia.
- Tęczuś, czy
ja się przesłyszałam? – spytała zdziwiona Hermiona. Malfoy miał zły humor, co
było zupełnie niepodobne do niego w czasie rozmów z nią.
- Nie,
oczywiście, że nie. Usłyszałaś to, co chciałem, żebyś usłyszała.
- Rozumiem, a
więc nazywasz mnie szopem praczem? – Roześmiał się głośno.
- Gdy ty o tym
mówisz wydaję się to być jeszcze zabawniejsze.
- Jesteś
pewien swoich słów?
- Raczej nie
inaczej – potwierdził gorliwie kiwając głową. Od kilku dni brakowało mu kłótni
z Granger. Potrzebował rozrywki!
- Wiesz, że
tego pożałujesz?
- Już nie mogę
się doczekać, Granger!
- Musisz
poczekać, Malfoy. Zabieram Cię na misję – powiedziała ze złośliwym uśmiechem.
Cała ironia i cały sarkazm wyparował z twarzy Draco ustępując miejsca
przerażeniu. Czy ona powiedziała, że zabiera go na prawdziwą misję aurorską.
Jego pierwszą i – miał nadzieję – nie ostatnią. On nie był jeszcze gotowy!
- Żartujesz? –
spytał przerażony.
- Ja nigdy nie
żartuję w twoim towarzystwie, Malfoy. Czyżbyś się bał? – zadał mu pytanie
pochylając się w jego stronę. Przełknął gulę rosnącą mu w gardle. On by się
czegoś bał. Nie, skąd taki pomysł? Jest smokiem, potężnym, ognistym
stworzeniem! Nie czuł strachu, tylko ogarniającą go histerię…
- Oczywiście,
że nie…
- To dobrze, w
poniedziałek wyjeżdżamy do Aten, twój znajomy Rowle był tam ostatnio widziany,
złożymy mu krótką wizytę – powiedziała z uśmiechem delektując się złością
wypisaną na twarzy Malfoya.
- To nie był
mój znajomy, zgryźliwa małpo – rzucił i zdenerwowanym krokiem ruszył z powrotem
do sali.
- Tęczuś nie
denerwuj się, żartowałam! – krzyknęła za nim, a Draco uśmiechnął się mimo woli.
Uwielbiał się z nią droczyć!
***
Miał dość
całego dnia. Wszyscy go dobijali wewnętrznie; w pracy Granger, a w domu to
coś…, czyli jego przyjaciel uśmiechnięty, jak głupi do sera, chodzący cały w
skowronkach i nucący, że miłość jest sensem życia i nierozumiejący aluzji
ukrytej pod słowami „pięknie śpiewasz Diable…” Powoli Draco zaczynał bać się o
swoje zdrowie psychiczne!
- Blaise, czy
aby na pewno dobrze się czujesz?
- A czy żółte
jest żółte, a białe jest białe?
Draco
westchnął i wrócił do wpatrywania się w kominek. Zastanawiał się, co odbiło
Blaise’owi, czy nie uderzył się ostatnio w głowę, a może to przez zbyt duże
ciśnienie?
- Dracuniu, co
się stało Blaisikowi – spytała zatroskana Narcyza siadając wraz z Lucjuszem
obok syna i spoglądając na Blaise’a piszącego serenady miłosne przy stole.
- Zakochałem
się, ciociu! – krzyknął rozmarzony chłopak podchodząc do siedzących na sofie Malfoyów.
- Ta ciekawe,
w kim – rzucił Draco wygodniej rozkładając się na kanapie.
- W sam wiesz
kim, Smoku. W sam wiesz kim – odparł. Wszystko potoczyło się szybko, w ułamkach
sekund. Narcyza przerażona uciekła na górę, krzycząc coś o goblinie w
południowej Zelandii gotowym udzielić schronienia im i pawiom, a Lucjusz wrzeszczał
na całe gardło póki nie zemdlał, żeby Draco odsunął się od Blaise’a, bo jeszcze
zarazi się tym na, co chory jest Zabini. Draco pacnął się otwartą ręką w czoło.
- Widzisz
kretynie, co zrobiłeś. Teraz rodzice sądzą, że zakochałeś się w Voldemorcie.
- Ups –
powiedział Blaise, drapiąc się po głowie. – To tak niechcący.
Grnialnie! Tylko czemu tak króciutko? :c Czekam na kolejny i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Krótko, wiem, przepraszam, ale takie rozdziały będą, za to będą, co tydzień! :) Jeszce raz dziękuję! :*
UsuńO rany, ostatni akapit mnie rozwalił! :D Ah ten nasz Diabełek. A Dracuś musi mieć bardzoooo seksowną czapkę, hahaha :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Vik.
Ale nic Ci nie jest, prawda!? :O Pozbierałaś się jakoś po tym rozwaleniu się? ^^ Jeżeli tak to całe szczęście, mój adwokat i tak ma już dużo na głowie przez kolejne pozwy o odszkodowanie za uszkodzenie zdrowia psychicznego czytelników :P.
UsuńDraco ma wszystko seksowne, w końcu, no wiesz, to Draco.. :) :*
Dziękuję za komentarz! <3
hahah Blaise zakochał się w "sam wiesz kim" hahaha reakcja Narcyzy i Lucjusza :D geniusze , czekam na więcej :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję, dziękuję ! Rumienię się jak ciepłe bułeczki! (:
UsuńRozdział super ;)
OdpowiedzUsuńOstatni akapit przebił wszystko. No ale w końcu to Blaise... cóż innego można by sie po nim spodziewać ;)
Pozdrawiam
Blaise zawsze pozostanie Blaisem ciesze się, że to rozumiesz :)... hheh. Dziękuję za miłe słowa! <3
UsuńŚwietny rozdział :) czapka Draco najlepsza ♥ jestem ciekawa jak Tęczus poradzi sobie na misji xd
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę
Tęczuś to Tęczuś zawsze da radę, wtedy nie byłby sobą :D
UsuńDziękuję za komentarz, miło mi! :*
Szkoda, że tak krótko, ale lepsze to, niż nic!
OdpowiedzUsuńKońcówka szczególnie mnie rozbawiła. Naprawdę nie wiem skąd bierzesz te teksty, ale ja poproszę podwójną porcję. :D
Jestem bardzo ciekawa co wydarzy się na akcji... Ale wiem, że będzie ciekawie!
Czekam na kolejny rozdział.
http://niewolnicy-wlasnych-wspomnien.blogspot.com
M.
Wiem, przepraszam, :( i następny też krótki, proszę nie smutaj, bo ja smutam! :O :((
UsuńTeksty są całą moją dziwną wyobraźnią lub przerobioną rozmową z przyjaciółmi, tak mam dziwnych znajomych!( Lovki kisski dla moich misi, bo wiem, że czytują moje odpowiedzi! :**)
Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, więc z racji iż martwię się o każdego swojego czytelnika, nie powiem Ci, co będzie na akcji! Tak zła Charlotte ! :))
Dziękuję za komentarz ! Miło mi! <3
Hahahahahahaha jejku, trztmajcie mnie xD Właśnie przeczytałam całe i obserwuję i z niecierpliwością czekam na kolejny ! :)
OdpowiedzUsuń+możesz się niedługo spodziewać recenzji bloga na recenzje-blogow.blogspot.com bo nie odpuszczę takiego bloga! :D
Ocena? Ooo, zaskoczona jestem, nie zgłaszałam się do żadnej ocenialni, ani nie wyrażałam żadnej zgody? Czy do tego nie jest to potrzebne?
UsuńDziękuję za komentarz cieszę się, że spodobała Ci się moja historia. :)
Końcówka najlepsza;) Twój blog jest świetny. Ciekawa jestem ich misji :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę :)
Dziękuję! :** Jestem mega szczęśliwa, że mogę przeczytać takie miłe słowa! :)
UsuńPrzeczytałam wszystko w jeden dzień, uff!
OdpowiedzUsuńPowiem tak, ciekawy pomysł, ciekawa fabuła, ciekawy styl pisania.
Podobało mi się, prosze informuj mnie na gg: 50403207
albo na asku: ask.fm/creazy908
albo na moim blogu :)
http://avis-dramione.blogspot.com/
Dziękuję, naprawdę cieszę się, że spodobała Ci się moja historia, oczywiście będę informować! :))
UsuńHahaha, a więc panna Granger budzi aż taki respekt w Draco, że właściwie wszystko, co ta mu powie traktuje niemal jak rzecz świetą :D Blaise oczywiście - jak zawsze - mnie nie rozczarował <3
UsuńBardzo się cieszę, że nie zawiodłaś się na Blaisie, jak również bardzo Ci dziękuję za takie miłe słowa.
UsuńRozdział świetny, zaczęłam czytać dzisiaj i chyba dzisiaj wszystko skończę. Jedna uwaga- Moody umarł, nie może być wykładowcą.
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję, cieszę się, że się spodobało. Zdaję sobie sprawę, że Moody niestety zmarł, ale ja; na początku, w notatce wstępnej wspominałam, że z sentymentu do wielu postaci, w pewnym sensie anulowałam uśmiercenie ich przez Rowling :D Jeszcze raz dziękuję za komentarz i opinię! :D
Usuńhehe końcówka genialna :D ciekawe jak Malfoy poradzi sobie na misji
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Arcanum Felis
http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/
Dziękuję! :D
UsuńStworzyłaś nowy parring :D
OdpowiedzUsuńBlaise&Voldemort xD
Rozwalasz mój system ;)
Pozdrawiam :*
http://dramionejuliettebeaut.blogspot.com/?m=1
Miło mi :) Fajnie jest być odpowiedzialnym za zepsute psychiki, rozwalone systemy, itede... XD :D Dziękuję! :**
UsuńBlaise i Voldemort, no tego jeszcze nie było :D
OdpowiedzUsuń