niedziela, 13 marca 2016

Ekscytujące życie, cz. 3

Cześć, kochani!
Niestety stało się to, czego bardzo chciałam uniknąć: jestem zmuszona jeszcze raz podzielić miniaturkę. Jej kolejna część pojawi się 19/20 marca, wieczorem, a 27 marca kolejna część opowiadania. Wiem, że powinnam najpierw wstawić dalszą część opowiadania, ale chcę już definitywnie skończyć tę miniaturkę i dopiero zająć się resztą. Mam nadzieję, że nie będziecie źli.
Przepraszam, że to wszystko trwało tak długo, ale nie wyrabiam się już z niczym, dosłownie. Jestem jednym chodzącym strzępkiem nerwów! To takie irytujące, jak nauczyciele samym swoim istnieniem potrafią zniszczyć człowiekowi życie, jak Merlina kocham w ostatnim w tygodniu miałam siedem egzaminów! SIEDEM!!! Chcę nadmienić, że w cholernym statucie pisze, że maksymalnie w tygodniu mogą być trzy… Specjalnie czytałam tamto cholerstwo, ale przetłumacz nauczycielowi… Pff, czasami się zastanawiam, czy to ludzie :) :D.
Liczę na Wasze komentarze! Może, choć one poprawią mi humor!
Buśki,
Charlotte
PS --> Przepraszam za błędy i literówki,  część pisana na szybko, kończona w pośpiechu, postaram się poprawić wszystko w jakiejś wolnej – o ile taką będę miała – chwili.

***

Ekscytujące życie państwa Malfoy: oni

12 stycznia 1974
- Musimy coś zrobić z tymi zasłonami – mruknęła cicho Narcyza tak, aby Femal nie słyszała, niestety, skubana miała doskonały słuch!
- Co takiego, Narcyzo? – spytała podniosłym głosem Femal Malfoy, jej – o zgrozo! – przyszła teściowa.
- Nic takiego, mamo…
- Żądam wyjaśnień! Wiem, co słyszałam, więc masz w tej chwili powiedzieć mi, co takiego planujesz zrobić z moimi zasłonami! – Gdy się denerwowała mówiła piskliwym głosikiem, robiła się czerwona na twarzy, co sprawiało, że wyglądała jak jedna wielka lukrowa babka.
- Nic, co powinno cię interesować.
- Nie będziesz mi się tutaj panoszyć, jeszcze nie jesteś panią tego domu… Co planujesz zrobić w moim pięknymi zasłonami? – wycedziła.
- Pięknymi? Chyba żartujesz? Stare, babcine zasłonki, gratuluję gustu!
- Jak śmiesz?! Nie pozwalaj sobie. Powtórzę się ostatni raz; co chcesz zrobić z moimi zasłonami?!
- To, co powinno je spotkać, co najmniej dziesięć lat temu! – wrzasnęła zdenerwowana Narcyza. – Wyrzucić w cholerę!
- Jak ty się wyrażasz, bezczelna dziewucho! Wynocha stąd! – Gestem wskazała drzwi. – I nie pokazuj mi się więcej na oczy!
- Nic bardziej mylnego, ty stara wiedźmo! – wrzasnęła i wymaszerowała z salonu głośno zatrzaskując za sobą drzwi. Mimo to, wciąż słyszała głośne wrzaski Femal, wiedźma może i stara, ale za to, jakie znała słownictwo! Narcyza dawno nie słyszała tylu obelg pod swoim adresem…

***

Ten sam dzień
Jak zwykle słyszał z pokoju obok głośne wrzaski i krzyki. Nie da się zaprzeczyć temu, że pani Malfoy nie przepadała za swoją przyszłą synową(było to spowodowane wyraźną wrogością i niechęcią do całego rodu Black). Za to Abraxas Malfoy wręcz przeciwnie – uwielbiał Narcyzę, jej poczucie humoru, przebiegłość, spryt, ba! Był niebywale dumny z tego, że Lucjusz znalazł sobie tak piękną i inteligentną narzeczoną. Ogólnie Abraxas i Femal byli przeciwieństwami; zupełnie niedobranymi charakterami, złączonymi tylko z obowiązku. Femal mimo to była oddana swemu mężowi, niestety Abraxas wręcz odwrotnie. Nie da się ukryć, że miał wiele kobiet na boku, jedną z nich była Amelia Crouch(z domu Black), jak mawiał synowi: jego jedyna i prawdziwa miłość. Mimo zdrad, których nawet nie starał się ukrywać, Abraxas tłumaczył synowi jak bardzo ważna jest miłość w małżeństwie, a jako przykład prawdziwego oddania i uczucia wspominał o swoich rodzicach: Brutusie i Stelli. Dlatego też Lucjusz odkąd tylko oficjalnie stał się narzeczonym Narcyzy nawet nie śmiał pomyśleć o innej kobiecie. Była tylko jedna i jedyna Cyzia, która właśnie z impetem wpadła do gabinetu.
- Merlin mi świadkiem, że niedługo rzucę na tę wiedźmę jakąś obrzydliwą klątwę! – wrzasnęła, nawet nie wyciszając pokoju. Oczywiście wiedziała, że Femal już wytęża słuch i stara się za wszelką cenę wychwycić interesujące ją strzępki rozmowy.
- Cyziu, spokojnie, to moja matka, nie możesz tak – odparł łagodnie Lucjusz. Musiał jednak przyznać, że matka powolnie zaczynała go irytować, rozumiał jej nienawiść do kobiet z rodu Balcków, ale Femal nie miała wyboru – musiała zaakceptować Narcyzę.
- Nie przejmuj się, Narcyzo. Moja żona jest – łagodnie ujmując – przewrażliwiona na punkcie Blacków – wyraził się dobitnie.
Już po chwili do pokoju wparowała Femal i rozpoczęła się wyjątkowo zawzięta kłótnia pomiędzy nią, a Abraxasem. Narcyza została delikatnie pchnięta w kierunku drzwi i już po chwili wraz z Lucjuszem kierowała się korytarzami w kierunku wyjścia do ogrodu.
- To irytujące! – mruknęła. – Twoja matka mnie nie cierpi…
- Szczerze mówiąc, jest mało osób, które ona znosi.
- To nie sprawiedliwe, że obwinia mnie o coś, co nawet mnie nie dotyczy! Ta cała Amelia nie była nawet bezpośrednio Blackówną!
- Moja matka lubi rozdrabniać fakty na szczegóły, uwierz mi, kochanie. – Zaśmiał się i delikatnie musnął jej podbródek, podnosząc go do góry. – Nie ma, czym się przejmować.
- Wiem, ale ona mnie irytuje!
- Ona irytuje wszystkich.
- Cóż, prawda! – Przymknęła powieki, gdy pocałował ją tak jak miał w zwyczaju, w chwilach takich jak ta; wyjątkowo subtelnie…

***

20 marca 1974
Prorok Codzienny

Dożywocie dla Czajnikowego Przestępcy!

18 marca 1974, około godziny 15.30 na dożywicie skazany został Tarquin McTavish, znany też, jako Czajnikowy Przestępca. (..) Uwięził on swego sąsiada-mugola w czajniku na kilkanaście godzin(..). Dopiero zaniepokojona córka-mugolaczka zainterweniowała, (…). Złączamy się w bólu z rodziną pokrzywdzonego.
L.L. Summer

Femal złożyła gazetę i uśmiechnęła się kąśliwie do Narcyzy. – Ty też planujesz zamykać mugoli w czajnikach? Masz zamiar wziąć przykład ze swojego byłego narzeczonego?
- Nie, ja planuję zamykać w nim uciążliwe teściowe, nie sądzisz, że to korzystniejsze dla społeczności? – mruknęła Narcyza, uśmiechając się dumnie.
- Jesteś wyjątkowo bezczelną dziewuchą, nic dziwnego, w końcu masz na nazwisko Black – warknęła Femal.
- Jak się czujesz z faktem, że to właśnie Blackówny zatruwają ci życie? – spytała ze złością Narcyza.
Femal wstała i wymaszerowała z jadalni.

***

Ten sam dzień, kilka godzin później

Kochany mężu, kochany synu!
Dłużej nie zniosę tej uszczypliwej małolaty, co więcej już dłużej nie wytrzymam pod jednym dachem w całą Waszą radosną zgrają! Odchodzę, postanowiłam zacząć spełniać swoje marzenia. Wyjeżdżam do Transylwanii tropić wampiry, od dawna mnie to interesował. Możliwe, że nawet odnowię starą znajomość z łowcą Joachimem.
Tobie Abraxasie, życzę samego pecha, ty parszywy, jaszczurczy zdrajco! A Tobie, kochany syneczku, życzę dużo radości i mądrości, obyś zrozumiał, że nie warto wychodzić za Blackównę, a warto wrócić do pięknej Statii Greengrass, niespokrewnionej z Blackami od pięciu pokoleń!!!
Femal.

***

Sierpień, 1974
- Kocham Francję! – mruknęła Narcyza, rozkoszując się zapachem słonej wody, i morską bryzą lekko otulającą jej twarz.
- Wyjątkowo się z tobą zgodzę, Cyziu! – krzyknął Lucjusz. Nie wiedziała, kiedy podbiegł do niej, wziął na ręce i pognał w kierunku morza. Cała się trzęsła. Rozpalone ciało i chłodna woda nie były zbyt dobrymi kompanami.
- Lucjuszu! Chcesz, żeby coś jej się stało?! – krzyknęła Carteris Nott.
- Ty! – wrzasnęła Cyzia. – Co ty sobie wyobrażasz?! – Głos jej drżał. Była cała wystraszona, jej twarz posiniała, mdlała…
- Cyziu? Cyziu! Co się dzieje?! Oktan, Eris, pomóżcie! Cyziu! – Odgarnął jej włosy z czoła, jej twarz bladła, ale usta… Jej usta lekko drżały, nagle dotarła do niego niedorzeczność całej sytuacji(!), ta wredna wiedźma robiła sobie z niego żarty! – Narcyzo! – wrzasnął wściekły.
Narcyza chyba już nie mogąc dłużej wytrzymać zaczęła się histerycznie śmiać, stała w wodzie po pas zgięta w pół od śmiechu.
- Merlinie, jak się wystraszyłeś.
Lucjusz mroził wzrokiem ją i wyjątkowo rozbawionych Nottów. Zdenerwowany ruszył w kierunku Narcyzy. Ta zaczęła uciekać, śmiejąc się w niebo głosy, złapał ją tuż przed brzegiem i przewrócił. Obje jej ręce trzymał nad jej głową unieszkodliwione, a wolną dłonią gładził ją po policzku. Fale otulały ich pijaną, zatapiały ich w mokrym piasku, bawiły się jej włosami.
- Wiesz, że mnie przestraszyłaś? – mruknął cicho.
- Zasłużyłeś – również szepnęła.  
Uśmiechnął się. – Nawet nie wiesz, jak wielki sens nadajesz mojemu życiu...
- Wiem, Lucjuszu, ja ciebie też… - odpowiedziała na słowa, które tak skrywał pod różnego rodzaju aluzjami.
Ich związek nie był zwyczajny, wręcz przeciwnie, pełen niezwykłości, namiętności, pasji, nawet złośliwości i ciągłej chęci dominacji. Nic, więc dziwnego, że każde ich gest, pocałunek, zbliżenie też takie były.

***

14 luty 1975
Aries Shafiq dawno nie prezentowała się tak pięknie! Jaśniała niczym słońce. Jej twarz, jej włosy, jej suknia. Kto by pomyślał, że to wszystko za sprawą kawalera, którego w szkole szczerze nienawidziła, gdyż drażnił ją niesłychanie całą swoją osobą. Jakież było zaskoczenie Narcyzy, gdy na zaproszeniu na bal walentynkowy widniało właśnie nazwisko Perseusa Parkinsona, jej niedoszłego narzeczonego…  
- Nie wierzę, że tu przyszliśmy – mruknął. – Wiesz, że ich nie znoszę! – warknął Lucjusz, mocniej łapiąc Narcyzę w pasie.
- Nie bądź zaborczy – mruknęła i ponowiła próbę wyswobodzenia się z objęć Lucjusza. – W dodatku chcę ci przypomnieć, że kiedyś Perseus był twoim przyjacielem, a Aries dziewczyną.
- Aries kłamała, a z Perseusem przyjaźniłem się w pierwszej klasie Hogwartu, zanim nie próbował zabrać mi ciebie.  
- A kto to nie próbował ci mnie zabrać, co, kochanie? – rzuciła Narcyza, śmiejąc się cicho.
- Tyle osób, ile próbowało tobie zabrać mnie.
- Nie schlebiaj sobie.
- I wzajemnie… - Obdarował ją długim pocałunkiem, który został im niekulturalnie przerwany przez Perseusa i Aries.
- Cyzia, Lucjusz! Jak miło, że postanowiliście przyjechać! – Sztuczny entuzjazm Aries wyjątkowo rozbawił państwo Malfoy, a Perseusa nieco zmieszał.
- Pięknie wyglądasz, Cyziu… - Uczucie Perseusa do Narcyzy najprawdopodobniej jeszcze nie zniknęło całkowicie, bo zarumienił się lekko i trochę dłużej niż powinien trzymał jej dłoń i spoglądał w oczy. Aries zauważyła to i naburmuszona przeprosiła towarzystwo, ciągnąc za sobą Perseusa.
- On wciąż coś do ciebie czuje! – rzucił oburzony Lucjusz.
- Przestań, kochany, nie lubię, gdy się irytujesz, wyglądasz wtedy jak swoja matka – mruknęła, kładąc mu dłoń na policzku. – To było tak dawno temu…
- Wcale nie tak dawno! Raptem cztery lata temu!
- Aż cztery lata temu, Lucjuszu, aż… - Stanęła na palcach i objęła jego szyję. – Nie masz, czym się martwić, to przeszłość – szepnęła, delikatnie otulając swoim oddechem jego usta. – Dawno i nieprawda.

***

17 sierpnia 1975
- Jak sądzisz, czy może być coś bardziej niebywałego? – zapytała zaskoczona Narcyza.
- Nie jestem pewien. – Delikatnie skłonił się i podał Narcyzie ramię. Poprowadził ją na środek parkietu, gdzie płynęła delikatna muzyka walca.
- To jest tak zaskakujące, że aż nie do pomyślenia! Statia Greengrass narzeczoną Luciana Goyle’a. Nie mogę w to uwierzyć!!!
- Jestem pewien, że Lucian też nie może… - mruknął Lucjusz. Narcyza roześmiała się i delikatnie pociągnęła go za włosy.
- Nie przesadzajmy… - rzuciła, wciąż się śmiejąc.
- Żartujesz? Nie możesz zaprzeczyć, Statia jest wyjątkowo piękna, zaraz po to tobie – dodał szybko, widząc minę Cyzi. – A Lucian? Nie dość, że brzydki to jeszcze głupi.
- Możliwe, że to przez głupotę się dobrali! – rzuciła.
- Współczuję ich dzieciom, przed głupotą się nie uratują, ale oby Merlin miał je w opiece i choć wyglądem je uratował!
- Bez przesady, jak się spojrzy na Luciana z zamkniętymi oczyma, można dostrzec jego piękno…
- Oj, Cyziu, Cyziu… To twoje poczucie humoru!

***

16 grudnia 1975
Prorok Codzienny

Jabłko może jednak pada daleko…

W nocy z dnia 15 grudnia na dziś, tj. 16 grudnia, siostra Czajnikowego Przestępcy (Tarquina McTavisha), czyli Onis McTavish uciekła z mugolem! (…) Jak widać, jabłko jednak pada daleko od jabłoni, wszyscy sądziliśmy, że Onis McTavish któregoś dnia powtórzy wyczyn swego brata, ale nie, ci, którzy tak myśleli, byli w błędzie! Onis postanowiła odbiec od czajnikowego standardu i zamiast zamknąć mugola w czajniku, uciekła z nim! Gratulujemy Onis, ratujesz swoje nazwisko! (…) Złączamy się w bólu z całą rodziną McTavish, ale przede wszystkim z Tarquinem McTavishem, to musi być ciężkie, wiedzieć, że siostra postanowiła nie kontynuować tradycji.
L.L. Summer.

CDN.

14 komentarzy:

  1. Pozdrowienia z podłogi. Niech wena będzie z tobą

    OdpowiedzUsuń
  2. Femal to kobieta z piekła rodem. Teksty i docinki Narcyzy momentami rozśmieszyły mnie do łez :D Były narzeczony Cyzi to też niezłe ziółko ;)
    Oczywiście czekam na dalszy ciąg i życzę weny :)
    Pozdrawiam
    Arcanum Felis
    w wolnej chwili zapraszam na moje autorskie opowiadanie
    http://music-and-love-mission.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie Femal powstało, jako zlepek francuskich słów, "zło" i "kobieta" :D Nie mogłam inaczej, no! :))
      Bardzo cieszę się, że się podoba!! Dziękuję! :*

      Usuń
  3. Miniaturka świetna, teksty Narcyzy wygrały wszystko ^^
    Za to matka Lucjusza to wredne babsko, nic dziwnego,że mąż ją zdradzał 😂
    Czekam na kolejną część i weny 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna miniaturka :)
    Młoda Narcyza jest cudowna. Za to matka Lucjusza jest taka irytująca haha
    Wyłapałam parę błędów, między innymi pomyliłaś Draco z Lucjuszem.
    Życzę dużo weny i czekam na kolejne notki :)
    http://wbrew-wszystkim-dhl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, faktycznie, i to na samym początku, cóż widać, że to Draco króluje w moich myślach :D Oczywiście już poprawiałam te imiona, a resztą zajmę się trochę później, bardzo dziękuję za zwrócenie uwagi! :D
      Oczywiście dziękuję też za tak miłe słowa! :*

      Usuń
  5. Miniaturka genialna ;)
    Uwielbiam taką Narcyzę a jej docinki wobec przyszłej teściowej wyszły świetnie. Z resztą zarówno Lucjusz jak i Narcyza mają baaardzo specyficzne i ślizgońskie poczucie humoru, które tylko dodaje im uroku ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Miniaturka o Malfoyach genialna. Czekam na kolejną część opowiadania i życzę dużo weny i pomysłów. Nie trzymaj nas w niepewności!

    OdpowiedzUsuń
  7. CZAJNIKOWY PRZESTĘPCA xDD hahhhhahhha leżę i nie wstaje. Czytam to na fizyce jak wybuchłam śmiechem to nawet nauczyciel sie ze mnie śmiał xD miniaturka cudna

    ~Mad

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wstań, bo jeszcze nie daj Merlinie się przeziębisz! :D Bardzo, bardzo, bardzo Ci dziękuję! :*

      Usuń

- Jeśli weszłaś/eś na mojego bloga proszę pozostaw po sobie ślad, to nie dla ilości, a dla motywacji
- Nie przeklinaj w komentarzach!
- Krytykuj, ale uzasadnij swoją opinię.
- Nie obrażaj komentatorów, odwiedzających i autorki.
- Nie spamuj!