Przychodzę
dziś do Was z przed ostatnią częścią dodatku. Niestety, nie udało mi się
rozpisać i zawrzeć w tej części wszystkiego, co chciałam, stąd będzie jeszcze
jedna.
Dziękuję
Wam za komentarze pod poprzednią częścią dodatku i oczywiście mam nadzieję, że
pod tą również wyrazicie swoje opinie, będę za nie bardzo wdzięczna!
Dorwać
śmierciożercę, cz. 4 --> 20 lipca.
Zapraszam
do czytania i życzę Wam kochani udanych wakacji! :*
Charlotte
***
Dorwać śmierciożercę: wybuch
2 luty 2000r., około godz. 17.00, Sala Obrad
Panował
chaos. Jeden, wielki i niezaprzeczalny chaos. Jedni przekrzykiwali drugich i na
odwrót. Mimo, że uczestników zebrania było mniej niż zwykle ich wrzaski były
ogłuszające, każdy chciał wyrazić swoją opinię, nie bacząc na swojego rozmówcę.
Hermiona starała się zapanować nad sytuacją, niestety – nieskutecznie. Na nic
zdały się prośby, krzyki, wręcz błagania o opanowanie się i zajęcie swoich
miejsc. Zamęt był ogromny! Ale Hermiona nie była tym zdziwiona, wręcz
przeciwnie, nawet się na to przygotowała. Sytuacja na świecie stała się
krytyczna, więc nie dziwiło jej zachowanie przedstawicieli poszczególnych
Departamentów.
-
Proszę państwa! – krzyknęła donośnie, niestety, nikt nie zwrócił na nią uwagi.
Przyłożyła różdżkę do gardła i wypowiadając formułę zaklęcia, powtórzyła
wcześniejsze słowa. – Proszę państwa! – Jej głos rozniósł się po pomieszczeniu,
a każdy spojrzał na Hermionę. – Proszę, uspokójmy się i zajmijmy swoje miejsca.
Jestem przekonana, że łatwiej uda nam się porozumieć, gdy zapanuje cisza.
Z
cichymi pomrukami niezadowolenia, każdy zajął swoje miejsce. Na samym końcu, u
szczytu stołu zasiadła Hermiona.
-
Pani Minister, może na początek to pani zacznie? – Spojrzała na Francuską
Minister, Laurę Gemme. Kobieta pokręciła lekko głową i westchnęła głośno.
-
Panno Granger, tego… To wszystko jest nie do opisania! Zresztą zna pani
raporty. W ciągu dwóch dni zamordowano moich dwóch najlepszych aurorów, wraz z
rodzinami! Zaatakowano kilka domostw i okaleczono czternaście osób! W dodatku
porwano Leokadię Saint-Exupéry, a także… - Laura oparła głowę na dłoni i
przymknęła oczy. Drżał jej głos, gdy ponownie się odezwała. – A także Pierre’a
La Vie…
Hermiona
kiwnęła głową. Laura była bardzo blisko z Pierrem, ich kontakty nie ograniczały
się do tych służbowych, było bardzo głośno na temat ich rzekomego romansu.
Postawa Laury teraz tylko potwierdziła wcześniejsze przypuszczenia.
-
Josefino… - zwróciła się do szefowej hiszpańskiego Departamentu Międzynarodowej
Współpracy Czarodziejów.
-
W Hiszpanii działo się to samo, Hermiono. Ataki na domy czarodziejów, w tym dwa
ze skutkiem śmiertelnym. Siedem okaleczonych osób i czterech zabitych aurorów,
w tym mój zastępca… - Mówiła służbowym tonem, ale jej postawa i cienie pod
oczami wskazywały na wielkie zaniepokojenie i zdenerwowanie. – Nie zapomnijmy
też o porwanym Ministrze.
-
A co się działo przez te dwa dni w Rosji, Maryse?
-
Trzy porwania, w tym szef Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów,
Siergiej Iwanow. Zamordowano dwie czystokrwiste rodziny, które w czasie wojny
miały styczność z Voldemortem. Najpewniej była to zemsta śmierciożerców za
zdradę. Pięć okaleczonych osób, głównie pomniejsi pracownicy Ministerstwa, na
ich ciałach widniał ten szpetny napis „wybuch”.
Maryse
potarła skronie. Tak jak wszyscy członkowie zebrania nie przespała ostatnich
nocy. Nie miała takiej możliwości. Spokój, który w przeciągu tych dwóch lat udało
się przywrócić został zburzony. Panika ogarnęła wszystkich, a strach znów zaczął
przysłaniać umysły czarodziejów.
-
Maryse zapomniała wspomnieć o ataku na Archiwum… - odezwał się Glukhovsky,
Rosyjski Minister. – Śmierciożercy wyraźnie czegoś szukali… I wiem, czego…
Hermiona
wyprostowała się i spojrzała wyczekująco na Glukhovskyego. Ten uśmiechnął się w
jej kierunku kpiąco, ale mimo to odezwał się.
-
Szukali „Księgi Iwana Carewicza”.
Hermiona
wciągnęła głośno powietrze i obie dłonie położyła na stole. Nie tylko ona była zaniepokojona,
wyraźny strach i zdenerwowanie malowało się na twarzach wszystkich, a w
szczególności Kingsleya.
„Księga
Iwana Carewicza” była najgroźniejszą z czarnomagicznych ksiąg. To w niej
znajdowały się starożytne klątwy i uroki o silne potężniejszej niż ktokolwiek
mógłby sobie wyobrazić. Jej autorem był Iwan Carewicz, czystokrwisty szaleniec
żyjący w Rosji na przełomie IX i X wieku. Nie wspominano o nim w żadnych
źródłach historycznych, jedynie najwyżej usytuowani pracownicy Ministerstw
mieli obowiązek posiadać wiedze na jego temat. Historia morderstw i okrucieństw
popełnionych przez Iwana Carewicza została wymazana z kart historii, tak samo
jak jego postać.
-
Skąd mieliby o tym wiedzieć…? – wyszeptała słabym głosem Hermiona.
-
Och, panno Granger. Czy uważa pani ich za głupców? – Zaśmiał się Mikołaj. – To
oczywiste, że wyciągnęli to od któregoś z zakładników…
-
Nie… – zaprzeczyła, wstając z miejsca. – To niemożliwe, przecież na każdego z
nas nałożono specjalne zaklęcie, a gdyby użyli legilimencji zobaczyliby
magicznie zdeformowane wspomnienia!
-
Nie pozwoliła mi pani skończyć. Dowiedzieli się tego od osoby, którą my uważamy
za zakładnika, ale w rzeczywistości jest szpiegiem. – Zaśmiał się głośno.
Hermiona
pobladła i przytrzymała się stołu. Gdyby księga dostała się w ich ręce. O,
Merlinie! Na szczęście księga znajdowała się teraz z bezpiecznym miejscu…
-
To jest niemożliwe…
-
Czyżby czegoś pani nie przewidziała, panno Granger?
-
To koniec tej dyskusji, panie Glukhovsky. Wrócimy do niej później! – Hermiona
czuła, że drżą jej ręce, usiadła na krześle i zwróciła się do Michaela
Fischera, szefa Niemieckiego Departamentu Przestrzegania Prawa. – Panie
Fischer, jak wygląda sytuacja w Niemczech?
-
Wie pani, że sytuacja jest niestabilna. Zwłaszcza po tym, jakie nieszczęście
spotkało mojego Ministra Magii.
Hermiona
kiwnęła głową. Wiedziała o porwaniu żony Ministra, Hanny Wagner. – Czy z
ministrem rzeczywiście jest tak źle?
-
Niestety, wszelkie obowiązki przejął doradca byłego Ministra, gdyż Adolf Wagner
jeszcze nie wyznaczył ani swojego zastępcy, ani swojego doradcy. Oprócz tego
porwano jednego z głównych aurorów, Aleksandra Ebelinga. A także zaatakowano
kilkanaście domów. Obyło się na całe szczęście bez ofiar śmiertelnych i osób
okaleczonych. Najpewniej te akcje miały charakter zastraszenia nas.
Kiwnęła
głową ze zrozumieniem i odezwała się, mówiła spokojnym już głosem –
Ministerstwa Norweskie, Portugalskie, Włoskie i Szwedzkie nie ucierpiały,
żadnych porwań, jedynie kilka mniejszych ataków. Co innego pisze Ministerstwo
Bułgarskie, doszło tam do kilku większych ataków śmierciożerców, w wyniku,
których zginęło łącznie siedemnastu obywateli, w tym dwóch aurorów i czterech
pracowników Ministerstwa.
-
Jeśli chodzi o Wielką Brytanię – zaczął Kingsley – to wszyscy już zapewne
wiecie o porwaniu Gregory’ego Fraya wraz z żoną i córką, a także Ginevry
Weasley, narzeczonej Harry’ego Pottera. Oprócz tego doszło do ataku na rodzinę Flint.
Całe szczęście zarówno pani Flint jak i jej syna uszli z życiem. Jak sądzimy
miało to związek z Orionem Flintem i jego pomocą w łapaniu śmierciożerców po
wojnie. Zapewne miała to być zemsta.
Gdy
Kingsley skończył w Sali Obrad zapanowała cisza, którą ostatecznie przerwała
Hermiona. Wstała i spojrzała na Rosyjskiego Ministra.
-
Pani Glukhovsky…
-
Tak, panno Granger? Czyżbyśmy to właśnie teraz mieli wrócić do kwestii
szpiegostwa?
-
Panie Glukhovsky, skąd w ogóle u pana takie domysły? Nie sądzę, żeby zdrajca
znajdował się wśród zakładników.
-
Tak? A dlaczego nie?
-
Ponieważ wtedy śmierciożercy nie wiedzieliby o naszych bieżących planach. – Jej
spojrzenie było wyzywające, uniosła podbródek, jawnie dając do zrozumienia, że
jest pewna tego, co mówi. – Ale to nie jest teraz ważne, proszę sobie nie
zaprzątać tym głowy. – Uśmiechnęła się chłodno. – Najważniejsza teraz jest
kwestia dalszych działań. Za dużo już ofiar! Nie możemy czekać ani chwili
dużej, musimy zaatakować. Liczę na wasze wsparcie, w końcu to sprawa nie tylko
brytyjska.
-
Ministerstwo Niemieckie jest skłonne wysłać swoich najlepszych aurorów –
odezwał się Michael Fischer.
-
Ministerstwo Hiszpańskie również.
-
Doskonale! – Uśmiechnął się Kingsley. – A co z Francją i Rosją?
Maryse
spojrzała na Mikołaja, ten kiwnął głową wyraźnie zadowolony wcześniejsza
wypowiedzą Hermiony. Szefowa Rosyjskiego Biura Aurorów odezwała się ponuro –
Rosja również wyśle swoich ludzi.
-
Francja również, nie moglibyśmy inaczej! – szepnęła Laura.
-
Szwecja i Bułgaria również obiecały nam pomoc – dodała spokojnym głosem
Hermiona. Spoglądała na wszystkich przenikliwie. Już miała się odezwać, gdy do
Sali Obrad wpadł Draco.
-
Co się…
Nie
skończyła, gdyż Draco spojrzał na nią z przerażeniem. – Śmierciożercy tu są!
Zaatakowali Ministerstwo!
***
Wyjęła
różdżkę i spojrzała na wszystkich. – Musicie w tej chwili stąd zniknąć,
Kingsley?
-
Wiem, Hermiono, proszę za mną! – krzyknął Minister. Podszedł do jednego z
obrazów i zastukał w niego różdżką. Po chwili portret zniknął, a ich oczom ukazał
się duży kominek.
Hermiona
nie zwracała już uwagi na nich uwagi. Zwróciła się do Draco. – Departament
Tajemnic, prawda?
Draco
kiwnął głową. Hermiona przeklęła głośno. Wiedziała, że śmierciożercy przyjdą po
tę cholerną książkę!
-
Wysłałem już tam ludzi, Hermiono. Ale musiałem też sporą grupkę posłać, aby
pomogli uciec pracownikom. Jest nas zbyt mało! Hermiono, jeśli oni znajdą…
-
Nie znajdą! – warknęła.
Zaczęła
biec szybko w kierunku windy. Biuro Aurorów i korytarze Departamentu
Przestrzegania Prawa całkowicie opustoszały. Wsiedli do jednej z wind i
zjechali na sam dół. Wysiedli w Departamencie Tajemnic.
-
Słuchaj i patrz uważnie – szepnęła. – Lumos…
Ruszyli
długim, ciemnym korytarzem w kierunku jedynych drzwi na samym końcu. Od ścian
bił przeraźliwy chłód. Hermiona rozglądała się na boki. W końcu stanęli przed
wejściem, Draco pchnął czarne niczym smoła wrota. Ich oczom ukazało się pole
walki. W ostatnim momencie Draco uchylił się przed zaklęciem. Aurorzy zawzięcie
walczyli. Korytarz był ciasny i mroczny, z trudem udawało im się odpierać ataki
wroga.
Hermiona
uśmiechnęła się lekko do Draco i wkroczyła w sam środek walki.
-Immobulus!
– Śmierciożerca zrobił unik i posłał w jej stronę zaklęcie. – Immobulus! –
wrzasnęła ponownie, kierując się w jego stronę. – Expelliarmus! Petrificus
totalus! – Obezwładniła śmierciożercę i odwróciła się w kierunku kolejnego,
który ją atakował. Szybko rzucała zaklęcia, nie zastanawiając nawet na chwilę i
już po kilku minutach jego również unieruchomiła! Nie czekając ruszyła z pomocą
innym aurorom, walczącym nieco dalej.
***
Azkaban
to jedno z najbardziej ponurych miejsce w świecie magii. Nienawidził tego
miejsca całym sobą. Niestety, miał wyraźny rozkaz patrolowania tego pieprzonego
więzienia! Ale nie dziwił się ostrożności Granger. To, co ostatnio działo się w
magicznym świecie przypominało drugą wojnę czarodziejów. Tylko bez Voldemorta,
znacznie gwałtowniejszą i niespodziewaną. Obawiał się tego, co może się
zdarzyć.
-
Adam? Źle wyglądasz! – rzucił jego towarzysz, Phil. Aktualnie strzegli
wschodniej części Azkabanu. Tej, w której znajdowali się najgroźniejsi
więźniowie, a tym samym rzesze dementorów. Nic, więc dziwnego, że Adam wyglądał
kiepsko, mimo to uśmiechnął się drwiąco. Nawet najbardziej podły nastrój nie
sprawiał, że tracił poczucie humoru.
-
Bez przesady, stary. Nie widziałeś siebie! – Kilka osób zaśmiało się głośno, w
tym sam obiekt kpiny.
-
No cóż, za ciemno tu, żebym mógł się dobrze wymalować! Jak trochę wyjechałem
szminką to przepraszam! – rzucił Phil i zatrzepotał rzęsami.
Śmiali
się głośno, gdy nagle usłyszeli przeraźliwy huk, a zaraz potem grzmot. W tym
samym momencie zamilkli, zerwali się z miejsc i wyciągnęli w gotowości różdżki.
Phil podszedł do okienka, niebo przecięła błyskawica. Odwrócił się z uśmiechem,
kręcił głową z rozbawieniem.
-
Panowie, jesteśmy przewrażliwieni! – mruknął. Właśnie w tym momencie ściana,
przy której stał wybuchła, przysypując go.
Do
pomieszczenia wpadli śmierciożercy. Adam w ostatniej chwili upadł na kamienną
posadzkę, ratując się tym samym przed zaklęciem śmiercionośnym.
-
Ekspekto Patronum! – Z jego różdżki wystrzelił srebrny orzeł. Wzbił się nad
głowami śmierciożerców i poszybował z wiadomością do Harry’ego Pottera.
-
Adam, uważaj! – wrzasnął jeden z jego kolegów. W ostatniej chwili Adam przeturlał
się. Szybko wstał i zaczął atakować z równie wielką zawziętością, co
śmierciożercy. Starał się przedostać w stronę korytarza prowadzącego do
głównych cel. Jeśli śmierciożercy uwolnią swoich pobratymców magiczny świat
znów stanie w ogniu, a Adam nie był pewien, czy czarodzieje będą na tyle silni,
by ten ogień znów ugasić.
***
Hermiona
pokonała już kilku śmierciożerców, niestety wciąż było ich zbyt wielu na tę
garstkę aurorów. Widziała, że dwóch z jej ludzi poległo. Od tamtej chwili
rzucała zaklęcia bez skrupułów. Nie miała wyjścia. Pozbawiła już życia kilkoro
śmierciożerców, aby zapobiec śmierci kolejnego aurora. Nie mogła pozwolić na
to, by jeszcze któryś z jej ludzi ucierpiał.
- Drętwota! –
krzyknęła w kierunku zamaskowanej postaci pojedynkującej się z Anthonym
Goldsteinem. Mężczyzna kiwnął głową w podzięce i zaczął atakować kolejnego
śmierciożercę.
Hermiona
odwróciła się, walcząc dalej, gdy jej uwagę przykuła platynowa czupryna Draco.
Widziała jak zawzięcie atakował czarodzieja potężnymi zaklęciami i odbijał te
mknące w jego kierunku. Niestety, stojąc tyłem nie widział jak jeden z
śmierciożerców rzuca w jego stronę urok.
Hermiona
pobladła i wrzasnęła z przerażeniem. – Malfoy!!!
W jego
kierunku zmierzał zielony promień Avady Kedavry.
CDN
Zakończyłaś w takim momencie! Jak zwykle zachwycają mnie zgrabne opisy i sam pomysł na poprowadzenie dodatku. Miło widzieć, że ciągle dodajesz coś na tego bloga. Czekam na kolejną część!
OdpowiedzUsuńŚciskam,
http://precious-fondness.blogspot.com/
Dziękuję serdecznie! :D
UsuńTak, jakoś nie mogłabym zostawić tego bloga, póki tylko mam pomysły na dalsze dodatki będą się one pojawiały ;)
Również ściskam! :*
Hejo hejooo :D
OdpowiedzUsuńBoże umarłam. Śmiercią tragiczną i nieodwołalną. Tzn jeszcze niee, umrę dopiero w następnym rozdziale, gdy postanowisz uśmiercić Draco :/
Sam fakt zaatakowania Ministerstwa byl dla mnie wielkim szokiem! Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Mam jednak nadzieję, że i Hermiona i tym bardziej Draco wyjdą z tego pojedynku bez szwanku.
Pozdrawiam, Iva Nerda
kiedyjestesprzymniedramione.blogspot.com
Cóż, czy go uśmiercę to się jeszcze okaże! - Charlotte uśmiecha się szatańsko! -
UsuńCieszę się, że Cię zaskoczyłam, właśnie o to chodziło! :D
Dziękuję za komentarz i również pozdrawiam! :*
Nie, nie, NIE.!!!! Jak to.? Skończyć w takim momencie.? Przecież ja nie wytrzymam czekac do 20.! Rozdział trochę mnie zaskoczył, w sumie jest kilka wątków, których nie rozumiem, ale mam nadzieję ze wszystko się wyjaśni w ostatniej czesci i juz nie będą mnie męczyć żadne dylematy. Mimo iż nie zawsze wiedziałam o jakich bohaterach mowa, ale to przez moje zapominalstwo, naprawdę podobało mi się. Zawsze gdy zaczynam czytać co napisalas, zatracam sie w ten moment i nic innego sie nie liczy dopóki nie skończę, nawet ta czterdziestka dzieci, ktorymi się teraz opiekuje. Choć wiem, ze będziesz zaprzeczac dla mnie ZAWSZE, ZAWSZE to opowiadanie będzie cudowne <3
OdpowiedzUsuń~Mad
Dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję!!!! :* :* :* Tylko tyle mogę napisać <3
UsuńKobieto jak mogłaś zakończyć w takim momencie?! No jak??? Ja tych 2dni nie wytrzymam!
OdpowiedzUsuńTyle się w tej części wydarzyło i wszystkie rzeczy były takie niespodziewanie. Ta część jest genialna.
Czekam na kolejną i weeny :)
~gwiazdeczka ^^
Serdecznie dziękuję! :)
UsuńGenialna część! Weny na nexta
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że się podobało! :) Dziękuję! :*
Usuń