niedziela, 3 lipca 2016

Dorwać śmierciożercę, cz. 3

Zapraszam na NOWY BLOG


***

Cześć, kochani!
Przychodzę dziś do Was z przed ostatnią częścią dodatku. Niestety, nie udało mi się rozpisać i zawrzeć w tej części wszystkiego, co chciałam, stąd będzie jeszcze jedna.
Dziękuję Wam za komentarze pod poprzednią częścią dodatku i oczywiście mam nadzieję, że pod tą również wyrazicie swoje opinie, będę za nie bardzo wdzięczna!
Dorwać śmierciożercę, cz. 4 --> 20 lipca.
Zapraszam do czytania i życzę Wam kochani udanych wakacji! :*
Charlotte


***

Dorwać śmierciożercę: wybuch

2 luty 2000r., około godz. 17.00, Sala Obrad
Panował chaos. Jeden, wielki i niezaprzeczalny chaos. Jedni przekrzykiwali drugich i na odwrót. Mimo, że uczestników zebrania było mniej niż zwykle ich wrzaski były ogłuszające, każdy chciał wyrazić swoją opinię, nie bacząc na swojego rozmówcę. Hermiona starała się zapanować nad sytuacją, niestety – nieskutecznie. Na nic zdały się prośby, krzyki, wręcz błagania o opanowanie się i zajęcie swoich miejsc. Zamęt był ogromny! Ale Hermiona nie była tym zdziwiona, wręcz przeciwnie, nawet się na to przygotowała. Sytuacja na świecie stała się krytyczna, więc nie dziwiło jej zachowanie przedstawicieli poszczególnych Departamentów.
- Proszę państwa! – krzyknęła donośnie, niestety, nikt nie zwrócił na nią uwagi. Przyłożyła różdżkę do gardła i wypowiadając formułę zaklęcia, powtórzyła wcześniejsze słowa. – Proszę państwa! – Jej głos rozniósł się po pomieszczeniu, a każdy spojrzał na Hermionę. – Proszę, uspokójmy się i zajmijmy swoje miejsca. Jestem przekonana, że łatwiej uda nam się porozumieć, gdy zapanuje cisza.
Z cichymi pomrukami niezadowolenia, każdy zajął swoje miejsce. Na samym końcu, u szczytu stołu zasiadła Hermiona.
- Pani Minister, może na początek to pani zacznie? – Spojrzała na Francuską Minister, Laurę Gemme. Kobieta pokręciła lekko głową i westchnęła głośno.
- Panno Granger, tego… To wszystko jest nie do opisania! Zresztą zna pani raporty. W ciągu dwóch dni zamordowano moich dwóch najlepszych aurorów, wraz z rodzinami! Zaatakowano kilka domostw i okaleczono czternaście osób! W dodatku porwano Leokadię Saint-Exupéry, a także… - Laura oparła głowę na dłoni i przymknęła oczy. Drżał jej głos, gdy ponownie się odezwała. – A także Pierre’a La Vie…
Hermiona kiwnęła głową. Laura była bardzo blisko z Pierrem, ich kontakty nie ograniczały się do tych służbowych, było bardzo głośno na temat ich rzekomego romansu. Postawa Laury teraz tylko potwierdziła wcześniejsze przypuszczenia. 
- Josefino… - zwróciła się do szefowej hiszpańskiego Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów.
- W Hiszpanii działo się to samo, Hermiono. Ataki na domy czarodziejów, w tym dwa ze skutkiem śmiertelnym. Siedem okaleczonych osób i czterech zabitych aurorów, w tym mój zastępca… - Mówiła służbowym tonem, ale jej postawa i cienie pod oczami wskazywały na wielkie zaniepokojenie i zdenerwowanie. – Nie zapomnijmy też o porwanym Ministrze.
- A co się działo przez te dwa dni w Rosji, Maryse?
- Trzy porwania, w tym szef Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów, Siergiej Iwanow. Zamordowano dwie czystokrwiste rodziny, które w czasie wojny miały styczność z Voldemortem. Najpewniej była to zemsta śmierciożerców za zdradę. Pięć okaleczonych osób, głównie pomniejsi pracownicy Ministerstwa, na ich ciałach widniał ten szpetny napis „wybuch”.
Maryse potarła skronie. Tak jak wszyscy członkowie zebrania nie przespała ostatnich nocy. Nie miała takiej możliwości. Spokój, który w przeciągu tych dwóch lat udało się przywrócić został zburzony. Panika ogarnęła wszystkich, a strach znów zaczął przysłaniać umysły czarodziejów.
- Maryse zapomniała wspomnieć o ataku na Archiwum… - odezwał się Glukhovsky, Rosyjski Minister. – Śmierciożercy wyraźnie czegoś szukali… I wiem, czego…
Hermiona wyprostowała się i spojrzała wyczekująco na Glukhovskyego. Ten uśmiechnął się w jej kierunku kpiąco, ale mimo to odezwał się.
- Szukali „Księgi Iwana Carewicza”.
Hermiona wciągnęła głośno powietrze i obie dłonie położyła na stole. Nie tylko ona była zaniepokojona, wyraźny strach i zdenerwowanie malowało się na twarzach wszystkich, a w szczególności Kingsleya.
„Księga Iwana Carewicza” była najgroźniejszą z czarnomagicznych ksiąg. To w niej znajdowały się starożytne klątwy i uroki o silne potężniejszej niż ktokolwiek mógłby sobie wyobrazić. Jej autorem był Iwan Carewicz, czystokrwisty szaleniec żyjący w Rosji na przełomie IX i X wieku. Nie wspominano o nim w żadnych źródłach historycznych, jedynie najwyżej usytuowani pracownicy Ministerstw mieli obowiązek posiadać wiedze na jego temat. Historia morderstw i okrucieństw popełnionych przez Iwana Carewicza została wymazana z kart historii, tak samo jak jego postać.
- Skąd mieliby o tym wiedzieć…? – wyszeptała słabym głosem Hermiona.
- Och, panno Granger. Czy uważa pani ich za głupców? – Zaśmiał się Mikołaj. – To oczywiste, że wyciągnęli to od któregoś z zakładników…
- Nie… – zaprzeczyła, wstając z miejsca. – To niemożliwe, przecież na każdego z nas nałożono specjalne zaklęcie, a gdyby użyli legilimencji zobaczyliby magicznie zdeformowane wspomnienia!
- Nie pozwoliła mi pani skończyć. Dowiedzieli się tego od osoby, którą my uważamy za zakładnika, ale w rzeczywistości jest szpiegiem. – Zaśmiał się głośno.
Hermiona pobladła i przytrzymała się stołu. Gdyby księga dostała się w ich ręce. O, Merlinie! Na szczęście księga znajdowała się teraz z bezpiecznym miejscu…
- To jest niemożliwe…
- Czyżby czegoś pani nie przewidziała, panno Granger?
- To koniec tej dyskusji, panie Glukhovsky. Wrócimy do niej później! – Hermiona czuła, że drżą jej ręce, usiadła na krześle i zwróciła się do Michaela Fischera, szefa Niemieckiego Departamentu Przestrzegania Prawa. – Panie Fischer, jak wygląda sytuacja w Niemczech?
- Wie pani, że sytuacja jest niestabilna. Zwłaszcza po tym, jakie nieszczęście spotkało mojego Ministra Magii.
Hermiona kiwnęła głową. Wiedziała o porwaniu żony Ministra, Hanny Wagner. – Czy z ministrem rzeczywiście jest tak źle?
- Niestety, wszelkie obowiązki przejął doradca byłego Ministra, gdyż Adolf Wagner jeszcze nie wyznaczył ani swojego zastępcy, ani swojego doradcy. Oprócz tego porwano jednego z głównych aurorów, Aleksandra Ebelinga. A także zaatakowano kilkanaście domów. Obyło się na całe szczęście bez ofiar śmiertelnych i osób okaleczonych. Najpewniej te akcje miały charakter zastraszenia nas.
Kiwnęła głową ze zrozumieniem i odezwała się, mówiła spokojnym już głosem – Ministerstwa Norweskie, Portugalskie, Włoskie i Szwedzkie nie ucierpiały, żadnych porwań, jedynie kilka mniejszych ataków. Co innego pisze Ministerstwo Bułgarskie, doszło tam do kilku większych ataków śmierciożerców, w wyniku, których zginęło łącznie siedemnastu obywateli, w tym dwóch aurorów i czterech pracowników Ministerstwa. 
- Jeśli chodzi o Wielką Brytanię – zaczął Kingsley – to wszyscy już zapewne wiecie o porwaniu Gregory’ego Fraya wraz z żoną i córką, a także Ginevry Weasley, narzeczonej Harry’ego Pottera. Oprócz tego doszło do ataku na rodzinę Flint. Całe szczęście zarówno pani Flint jak i jej syna uszli z życiem. Jak sądzimy miało to związek z Orionem Flintem i jego pomocą w łapaniu śmierciożerców po wojnie. Zapewne miała to być zemsta.
Gdy Kingsley skończył w Sali Obrad zapanowała cisza, którą ostatecznie przerwała Hermiona. Wstała i spojrzała na Rosyjskiego Ministra.
- Pani Glukhovsky…
- Tak, panno Granger? Czyżbyśmy to właśnie teraz mieli wrócić do kwestii szpiegostwa?
- Panie Glukhovsky, skąd w ogóle u pana takie domysły? Nie sądzę, żeby zdrajca znajdował się wśród zakładników.
- Tak? A dlaczego nie?
- Ponieważ wtedy śmierciożercy nie wiedzieliby o naszych bieżących planach. – Jej spojrzenie było wyzywające, uniosła podbródek, jawnie dając do zrozumienia, że jest pewna tego, co mówi. – Ale to nie jest teraz ważne, proszę sobie nie zaprzątać tym głowy. – Uśmiechnęła się chłodno. – Najważniejsza teraz jest kwestia dalszych działań. Za dużo już ofiar! Nie możemy czekać ani chwili dużej, musimy zaatakować. Liczę na wasze wsparcie, w końcu to sprawa nie tylko brytyjska. 
- Ministerstwo Niemieckie jest skłonne wysłać swoich najlepszych aurorów – odezwał się Michael Fischer.
- Ministerstwo Hiszpańskie również.
- Doskonale! – Uśmiechnął się Kingsley. – A co z Francją i Rosją?
Maryse spojrzała na Mikołaja, ten kiwnął głową wyraźnie zadowolony wcześniejsza wypowiedzą Hermiony. Szefowa Rosyjskiego Biura Aurorów odezwała się ponuro – Rosja również wyśle swoich ludzi.
- Francja również, nie moglibyśmy inaczej! – szepnęła Laura.
- Szwecja i Bułgaria również obiecały nam pomoc – dodała spokojnym głosem Hermiona. Spoglądała na wszystkich przenikliwie. Już miała się odezwać, gdy do Sali Obrad wpadł Draco.
- Co się…
Nie skończyła, gdyż Draco spojrzał na nią z przerażeniem. – Śmierciożercy tu są! Zaatakowali Ministerstwo!

***

Wyjęła różdżkę i spojrzała na wszystkich. – Musicie w tej chwili stąd zniknąć, Kingsley?
- Wiem, Hermiono, proszę za mną! – krzyknął Minister. Podszedł do jednego z obrazów i zastukał w niego różdżką. Po chwili portret zniknął, a ich oczom ukazał się duży kominek.
Hermiona nie zwracała już uwagi na nich uwagi. Zwróciła się do Draco. – Departament Tajemnic, prawda?
Draco kiwnął głową. Hermiona przeklęła głośno. Wiedziała, że śmierciożercy przyjdą po tę cholerną książkę!
- Wysłałem już tam ludzi, Hermiono. Ale musiałem też sporą grupkę posłać, aby pomogli uciec pracownikom. Jest nas zbyt mało! Hermiono, jeśli oni znajdą…
- Nie znajdą! – warknęła.
Zaczęła biec szybko w kierunku windy. Biuro Aurorów i korytarze Departamentu Przestrzegania Prawa całkowicie opustoszały. Wsiedli do jednej z wind i zjechali na sam dół. Wysiedli w Departamencie Tajemnic.
- Słuchaj i patrz uważnie – szepnęła. – Lumos…
Ruszyli długim, ciemnym korytarzem w kierunku jedynych drzwi na samym końcu. Od ścian bił przeraźliwy chłód. Hermiona rozglądała się na boki. W końcu stanęli przed wejściem, Draco pchnął czarne niczym smoła wrota. Ich oczom ukazało się pole walki. W ostatnim momencie Draco uchylił się przed zaklęciem. Aurorzy zawzięcie walczyli. Korytarz był ciasny i mroczny, z trudem udawało im się odpierać ataki wroga.
Hermiona uśmiechnęła się lekko do Draco i wkroczyła w sam środek walki.
-Immobulus! – Śmierciożerca zrobił unik i posłał w jej stronę zaklęcie. – Immobulus! – wrzasnęła ponownie, kierując się w jego stronę. – Expelliarmus! Petrificus totalus! – Obezwładniła śmierciożercę i odwróciła się w kierunku kolejnego, który ją atakował. Szybko rzucała zaklęcia, nie zastanawiając nawet na chwilę i już po kilku minutach jego również unieruchomiła! Nie czekając ruszyła z pomocą innym aurorom, walczącym nieco dalej.

***

Azkaban to jedno z najbardziej ponurych miejsce w świecie magii. Nienawidził tego miejsca całym sobą. Niestety, miał wyraźny rozkaz patrolowania tego pieprzonego więzienia! Ale nie dziwił się ostrożności Granger. To, co ostatnio działo się w magicznym świecie przypominało drugą wojnę czarodziejów. Tylko bez Voldemorta, znacznie gwałtowniejszą i niespodziewaną. Obawiał się tego, co może się zdarzyć.
- Adam? Źle wyglądasz! – rzucił jego towarzysz, Phil. Aktualnie strzegli wschodniej części Azkabanu. Tej, w której znajdowali się najgroźniejsi więźniowie, a tym samym rzesze dementorów. Nic, więc dziwnego, że Adam wyglądał kiepsko, mimo to uśmiechnął się drwiąco. Nawet najbardziej podły nastrój nie sprawiał, że tracił poczucie humoru.
- Bez przesady, stary. Nie widziałeś siebie! – Kilka osób zaśmiało się głośno, w tym sam obiekt kpiny.
- No cóż, za ciemno tu, żebym mógł się dobrze wymalować! Jak trochę wyjechałem szminką to przepraszam! – rzucił Phil i zatrzepotał rzęsami.
Śmiali się głośno, gdy nagle usłyszeli przeraźliwy huk, a zaraz potem grzmot. W tym samym momencie zamilkli, zerwali się z miejsc i wyciągnęli w gotowości różdżki. Phil podszedł do okienka, niebo przecięła błyskawica. Odwrócił się z uśmiechem, kręcił głową z rozbawieniem.
- Panowie, jesteśmy przewrażliwieni! – mruknął. Właśnie w tym momencie ściana, przy której stał wybuchła, przysypując go.
Do pomieszczenia wpadli śmierciożercy. Adam w ostatniej chwili upadł na kamienną posadzkę, ratując się tym samym przed zaklęciem śmiercionośnym.
- Ekspekto Patronum! – Z jego różdżki wystrzelił srebrny orzeł. Wzbił się nad głowami śmierciożerców i poszybował z wiadomością do Harry’ego Pottera.
- Adam, uważaj! – wrzasnął jeden z jego kolegów. W ostatniej chwili Adam przeturlał się. Szybko wstał i zaczął atakować z równie wielką zawziętością, co śmierciożercy. Starał się przedostać w stronę korytarza prowadzącego do głównych cel. Jeśli śmierciożercy uwolnią swoich pobratymców magiczny świat znów stanie w ogniu, a Adam nie był pewien, czy czarodzieje będą na tyle silni, by ten ogień znów ugasić.

***

Hermiona pokonała już kilku śmierciożerców, niestety wciąż było ich zbyt wielu na tę garstkę aurorów. Widziała, że dwóch z jej ludzi poległo. Od tamtej chwili rzucała zaklęcia bez skrupułów. Nie miała wyjścia. Pozbawiła już życia kilkoro śmierciożerców, aby zapobiec śmierci kolejnego aurora. Nie mogła pozwolić na to, by jeszcze któryś z jej ludzi ucierpiał.
- Drętwota! – krzyknęła w kierunku zamaskowanej postaci pojedynkującej się z Anthonym Goldsteinem. Mężczyzna kiwnął głową w podzięce i zaczął atakować kolejnego śmierciożercę.
Hermiona odwróciła się, walcząc dalej, gdy jej uwagę przykuła platynowa czupryna Draco. Widziała jak zawzięcie atakował czarodzieja potężnymi zaklęciami i odbijał te mknące w jego kierunku. Niestety, stojąc tyłem nie widział jak jeden z śmierciożerców rzuca w jego stronę urok.
Hermiona pobladła i wrzasnęła z przerażeniem. – Malfoy!!!
W jego kierunku zmierzał zielony promień Avady Kedavry.
CDN

10 komentarzy:

  1. Zakończyłaś w takim momencie! Jak zwykle zachwycają mnie zgrabne opisy i sam pomysł na poprowadzenie dodatku. Miło widzieć, że ciągle dodajesz coś na tego bloga. Czekam na kolejną część!
    Ściskam,
    http://precious-fondness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie! :D
      Tak, jakoś nie mogłabym zostawić tego bloga, póki tylko mam pomysły na dalsze dodatki będą się one pojawiały ;)
      Również ściskam! :*

      Usuń
  2. Hejo hejooo :D
    Boże umarłam. Śmiercią tragiczną i nieodwołalną. Tzn jeszcze niee, umrę dopiero w następnym rozdziale, gdy postanowisz uśmiercić Draco :/
    Sam fakt zaatakowania Ministerstwa byl dla mnie wielkim szokiem! Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Mam jednak nadzieję, że i Hermiona i tym bardziej Draco wyjdą z tego pojedynku bez szwanku.
    Pozdrawiam, Iva Nerda
    kiedyjestesprzymniedramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, czy go uśmiercę to się jeszcze okaże! - Charlotte uśmiecha się szatańsko! -
      Cieszę się, że Cię zaskoczyłam, właśnie o to chodziło! :D
      Dziękuję za komentarz i również pozdrawiam! :*

      Usuń
  3. Nie, nie, NIE.!!!! Jak to.? Skończyć w takim momencie.? Przecież ja nie wytrzymam czekac do 20.! Rozdział trochę mnie zaskoczył, w sumie jest kilka wątków, których nie rozumiem, ale mam nadzieję ze wszystko się wyjaśni w ostatniej czesci i juz nie będą mnie męczyć żadne dylematy. Mimo iż nie zawsze wiedziałam o jakich bohaterach mowa, ale to przez moje zapominalstwo, naprawdę podobało mi się. Zawsze gdy zaczynam czytać co napisalas, zatracam sie w ten moment i nic innego sie nie liczy dopóki nie skończę, nawet ta czterdziestka dzieci, ktorymi się teraz opiekuje. Choć wiem, ze będziesz zaprzeczac dla mnie ZAWSZE, ZAWSZE to opowiadanie będzie cudowne <3

    ~Mad

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję!!!! :* :* :* Tylko tyle mogę napisać <3

      Usuń
  4. Kobieto jak mogłaś zakończyć w takim momencie?! No jak??? Ja tych 2dni nie wytrzymam!
    Tyle się w tej części wydarzyło i wszystkie rzeczy były takie niespodziewanie. Ta część jest genialna.
    Czekam na kolejną i weeny :)
    ~gwiazdeczka ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialna część! Weny na nexta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że się podobało! :) Dziękuję! :*

      Usuń

- Jeśli weszłaś/eś na mojego bloga proszę pozostaw po sobie ślad, to nie dla ilości, a dla motywacji
- Nie przeklinaj w komentarzach!
- Krytykuj, ale uzasadnij swoją opinię.
- Nie obrażaj komentatorów, odwiedzających i autorki.
- Nie spamuj!